
Dnia 1 maja 2023, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych – jak co roku – zorganizowało obchody Święta Pracy. Rozpoczęły się o 11 pod Pałacem Kultury, gdzie odbyła się pierwsza tura przemówień, między 12 a 13 odbył się przemarsz do miasteczka OPZZ, gdzie miała miejsce druga tura przemówień.
W naszym tekście nie będziemy relacjonować szczegółów przebiegu wydarzenia, zamiast tego skupimy się na treści politycznej wydarzenia, jakie serwowano zebranym tam pracownikom, związkowcom i ich rodzinom. Przytoczymy wypowiedzi większości wypowiadających się, lecz analizować będziemy wypowiedzi polityków «Lewicy».
Przemówienia reprezentantów «Lewicy» – treść polityczna wydarzenia
Na początku przytoczymy sobie, jedynie z krótkimi dygresjami, najważniejsze punkty wypowiedzi reprezentantów «Lewicy» i przywódców związkowych (którzy w swych wypowiedziach zachowali linię polityczną tych pierwszych). W dalszej części relacji przeanalizujemy linię polityczną przedstawicieli/przedstawicielek sejmowej «Lewicy».
Piotr Ostrowski, przewodniczący OPZZ, mówił o wysokiej inflacji – która powoduje spadek realnej płacy roboczej, spadek dochodu rozporządzalnego i erozje oszczędności – a także o potrzebie bezpieczeństwa pracy i likwidacji umów śmieciowych.
Włodzimierz Czarzasty podkreślał wiarę w legalizm, moc sprawczą demokracji burżuazyjnej i państwa burżuazyjnego. Czarzasty, zgodnie z linią polityczną swojego ugrupowania, przedstawiał koncepcję państwa opiekuńczego jako jednego z najważniejszych postulatów swojego ugrupowania, a także naiwną wiarę w jego funkcję jako gwaranta uczciwości przedsiębiorców. Dało się słyszeć, że co złośliwsi żartowali ze znajomymi «wszystko w państwie, nic poza państwem […]». Promował również ustawę siedmiogodzinnego dnia pracy i czterodniowego tygodnia pracy. Deklarował, że jego formacja nie zgodzi się na prywatyzację i komercjalizację szpitali, a także zapowiedział m. in. budowę żłobków, przedszkoli i szkół, budowę tanich mieszkań na wynajem i walkę z wykluczeniem komunikacyjnym. Wreszcie, wspominał również o woli kolaboracji z innymi stronnictwami burżuazyjnymi w parlamencie – w tym również z KO Donalda Tuska.
Adrian Zandberg również mówił o inflacji i o spadku realnych płac – zwłaszcza wśród pracowników budżetówki. Zandberg obwiniał o to rządzącą obecnie grupę burżuazji, jak i również o zbyt mały poziom interwencji w gospodarkę – interwencje powinny przeciwdziałać podnoszeniu marż przez przedsiębiorców. Co dość kuriozalne, swoje racje uzasadniał tym, że postępowanie przeciwne byłoby «niemoralne». Doprawdy piękny przejaw progresywizmu, tego że ten «dobry» zwycięży nad «złym», bo ma siłę w postaci Prawdy, Sprawiedliwości i Dobrych Intencji. Gdyby jeszcze tylko świat tak działał. Co ciekawe, dosłownie chwilę temu zarzekał się, że problemem jest to, że grupa rządząca ma przewagę nad pracownikami, a co za tym idzie, ma gotówkę, by robić co chce. Gdzie tu konsekwencja? Oni «niemoralnie» robią co chcą, od kiedy chcą. A my ich musimy «moralnie» tego pozbawić? Przecież to gwałt na świętej własności prywatnej. Dodatkowo, postulował utworzenie służby mundurowej w ramach Państwowej Inspekcji Pracy i nadania jej odpowiednich uprawnień, pozwalających egzekwować przestrzeganie Kodeksu Pracy. Choć Czarzasty wyrażał wolę współpracy z Tuskiem, Zandberg obiecał, że w razie wygranej «Lewicy», nie pozwoli ona do powrotu sytuacji w Polsce z czasów rządów PO. Co ciekawe, całkowicie chyba zapomniał co też jego koledzy, z SLD, wyczyniali w czasie swoich rządów. Wreszcie odczytał postulaty Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i zaapelował by państwo polskie zaczęło jej przestrzegać. Jak to zwykle bywa, część tłumu starszej daty nie kupiła ani słowa z jego obietnic. Jak dało się słyszeć w tłumie «nic nie zrobił, mówi że jest lewy, a mieszkania posiada, przedsiębiorcą był».
Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła z kolei o konieczności dostosowania się zagranicznych kapitalistów do polskiego prawa (wymieniając z nazwy miejsca gdzie podejmowała interwencje, a więc Kaufland, Solaris i Amazon), sprzeciwie wobec dyskryminacji polskich pracownic, wyzysku pracowników i utrudniania działalności związków zawodowych.
Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego zachęcał do przeczytania 21 punktów z broszury OPZZ1 – postulatów sformułowanych podczas Sierpnia 80’, z których niezrealizowane wciąż zostają m. in. prawo do strajku, dostępność mieszkań czy 35-godzinny tydzień pracy. Zbrzyzny odwoływał się do ideałów Solidarności, potrzeby dialogu społecznego i potrzeby powrotu postulatu o układach zbiorowych2. Wskazywał także , że węgiel nie jest potrzebny państwu polskiemu ze względu na energetykę, ale np. jako surowiec do produkcji nowych technologii. Oskarżał PiS o zamiar likwidacji miejsc pracy w górnictwie węglowym, bez planu na zatrudnienie dla poszkodowanych tą decyzją. Zbrzyzny przypomniał wszystkim genezę święta 1 Maja (– polecamy artykuł na naszym portalu3) i przeciwstawiał zwolenników jego świętowania rządowi PiSu.
Mirosław Grzybek, przewodniczący Federacji Związków Zawodowych Metalowców i Hutników, mówił o konieczności realizacji założeń ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych oraz założeń Europejskiego Zielonego Ładu bez likwidacji miejsc pracy. Alarmował o obumieraniu polskiego hutnictwa – głównie przez użycie w produkcji stali importowanej, a nie tej produkowanej krajowo.
Anna Maria Żukowska, w swoim przemówieniu, oprócz przedstawiania obietnic wyborczych «Lewicy», mówiła o potrzebie większego zbliżenia się z Unią Europejską oraz obalenia rządów PiSu. Poruszała także trudną sytuację szeregowych pracowników wymiaru sprawiedliwości.
Przemówienie Roberta Biedronia skupiało się głownie wokół podkreślania proeuropejskiego charakteru jego ugrupowania. Przedstawiał on zacieśnienie współpracy z Unią Europejską jako remedium na niskie wynagrodzenia pracowników w Polsce (np. poprzez wprowadzenie europejskiej płacy minimalnej) i gender pay gap. Słychać było delikatny brak entuzjazmu na jego słowa. Jeden z młodych nawet śmiał głośno zwrócić uwagę, że w Unii Europejskiej też są te problemy.
Waldemar Witkowski z Unii Pracy, w swoim przemówieniu skupił się na trzech kwestiach: konieczność walki z gender pay gap, konieczność walki z umowami czasowymi i zwiększenia zatrudnienia na umowie o pracę, a także konieczność powrotu do mieszkalnictwa lokatorskiego (na wzór II RP).
Dorota Olko, rzeczniczka prasowa Razem, mówiła o konieczności walki o lepszy świat pracy, oraz o tym, że dnia 1 maja «wszyscy jesteśmy pracownikami». Mówiła o problemach młodych pracowników – powszechności umów czasowych, bezsilności wobec oszustw pracodawców, niepewności gwarancji emerytury, kontroli pracowników przez pracodawcę po godzinach pracy, oraz bezpłatnych praktykach i stażach.
Tutaj ośmielimy się nie zgodzić – nie wszyscy jesteśmy pracownikami. Bycie «pracownikiem» to nie abstrakcyjna tożsamość, w którą mogą się przebrać dowolne osoby danego dnia, by lepiej się poczuć (np. politykierzy z sejmowej «Lewicy») – a przynależność klasowa. Z drugiej strony, po konwencji programowej z 2 kwietnia (do czego zaraz przejdziemy), spodziewalibyśmy się hasła «wszyscy jesteśmy przedsiębiorcami».
Pracownikiem jest robotnik przemysłowy, pracownik usług, pracujący inteligent, do klas pracujących zaliczymy też np. drobnych rolników nie wyzyskujących cudzej pracy. Więc nie, nie wszyscy jesteśmy pracownikami.
Dzień 1 maja to doskonała okazja dla tzw. „«Lewicy», by przypomnieć sobie fakt, że społeczeństwo kapitalistyczne jest KLASOWE, że składa się – w szerokim, ogólnym ujęciu – z wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych, z dwóch antagonistycznych obozów o sprzecznych interesach klasowych. Społeczeństwo kapitalistyczne składa się z klasy rządzącej (burżuazji), klas pośrednich (np. drobni kapitaliści) i ww. klas pracujących – a każda z nich ma inny interes klasowy, i inne dążenia, w przypadku kapitalistów i pracowników – absolutnie przeciwne w każdym calu. Więc nie, nie wszyscy jesteśmy pracownikami – większość społeczeństwa to klasy pracujące, część społeczeństwa to klasy pośrednie (np. drobni przedsiębiorcy wyzyskujący pracę najemną i jednocześnie sami uciskani przez wielkich kapitalistów), a mały wierzchołek to burżuje, stanowiący klasę panującą.
Wreszcie, młodzież obecna na marszu to przecież nie pracownicy – o ich przynależności klasowej w dużej mierze, póki co, decyduje sytuacja klasowa utrzymujących ich rodziców. Kłamstwo, że «dziś, wszyscy jesteśmy pracownikami» jest typowym dla socjaldemokracji hasłem kolaboracji klasowej, kłamstwem o istnieniu społeczeństwa bez konfliktu klasowego. Gdy my – pracownicy – usłyszeliśmy te słowa, wywołało to w nas mieszane uczucia oburzenia i niedowierzania. W naszych zakładach pracy, w każdym przedsiębiorstwie po jednej stronie są pracownicy sprzedający swą siłę roboczą, po drugiej stronie – przedsiębiorca, drobniejszy lub większy kapitalista, wyzyskujący ich pracę i osiągający dzięki niej własny zysk. W naszym interesie (pracowników) jest krótszy dzień pracy i większe zarobki, w interesie kapitalistów – jak najmniejsze pensje pracowników (mniejsze koszta) i dłuższy dzień pracy (większy zysk wynikający z dłuższej pracy dodatkowej wyzyskiwanych). Jak to się ma z nieszczerymi obietnicami krótszego dnia pracy i wyższych płac? Po czyjej stronie stoi «Lewica»? Czy zarząd Solarisa, Kauflanda czy Amazona również 1 maja staje się «pracownikami»? Nie, nie wszyscy jesteśmy pracownikami. Pracownicy to pracownicy, przedsiębiorcy to wyzyskujące ich prace pasożyty, a obecni w parlamencie przedstawiciele burżujów to siewcy kłamstw w interesie klasy swych mocodawców, mydlący oczy pracownikom.
Kiełbasa wyborcza «Lewicy» przed marszem OPZZ a konwencja programowa z 2 kwietnia
Po szumnych deklaracjach programowych reprezentantów «Lewicy», skonfrontujmy je z jej własną konwencją programową z 2 kwietnia 2023, skupiającą się na postulatach ekonomicznych.
Na jej początku występował Marek Belka, zapowiedziany jako «człowiek, który wie, jak pomóc «Lewicy» wziąć odpowiedzialność za Polskę». Przypomnijmy kim jest ten człowiek cofając się ok. 20 lat wstecz.
Marek Belka sprawował m.in. funkcję wicepremiera oraz ministra finansów w rządzie SLD w okresie 19.10.2001 – 06.07.2002, premiera w rządzie SLD w okresie 02.05.2004 – 31.10.2005 czy też prezesa NBP w okresie 11.06.2010 – 20.06.2016. Marek Belka był jako wicepremier i minister finansów (parafrazując Millera) «pozytywnie oceniany przez międzynarodowe koła finansowe», których interes poszczególne rządy SLD przecież realizowały (włącznie z największym wg Millera sukcesem czyli wprowadzeniem Polski do Unii Europejskiej). Na fali afer korupcyjnych (np. afery Rywina, afery Orlenu) rząd SLD stracił pozycję w parlamencie i ustąpił wobec koalicji związanej z burżuazją narodową (PiS-LPR-Samoobrona).
Rządy SLD kontynuowały neoliberalną-monetarystyczna politykę wcześniejszych, zgodną z interesami międzynarodowej finansjery, zwłaszcza w ramach planu Hausnera. W latach 2001 – 2005 świadczenia socjalne zostały jeszcze mocniej zredukowane, wprowadzono nowe podatki (oczywiście dla drobnej burżuazji, nie dla wielkiego kapitału), gospodarka została zliberalizowana (dla kapitalistów) poprzez wprowadzenie podatku liniowego CIT, rozpoczęto proces reprywatyzacji, a także podjęcia przez państwo inicjatyw mających na celu ułatwienie wprowadzania nowych firm na rynek, rozpoczęto restrukturyzację i likwidację kopalń. Ograniczono wydatki państwa (poprzez tzw. politykę oszczędności) – zawieszono podwyżki dla pracowników oświaty, zamrożono progi podatkowe (co w praktyce jest podwyższeniem podatków dla klas pracujących i drobnej burżuazji w obliczu podwyżek płac – zwłaszcza w dobie inflacji), zamrożono wypłaty w budżetówce, dokonano obniżki płac urzędników, ograniczono jeszcze bardziej finansowanie pomocy społecznej, wprowadzono podatek Belki (podatek dochodowy od przychodów kapitałów pieniężnych – czyli znowu podwyższenie podatków dla niższych warstw drobnej burżuazji, a także tych przedstawicieli klas pracujących, którzy lokowali oszczędności np. na lokatach), wprowadzono akcyzę na energie elektryczną, zredukowano finansowanie PKP i PKS. Z drugiej strony rząd Millera wprowadza 19% podatku liniowego dla najlepiej zarabiających przedsiębiorców (od 100tys. złotych rocznie), co działa zdecydowanie na korzyść tej klasy. Nie ograniczono niszczycielskiego dla polskiej wytwórczości importu. Rząd oczywiście (w obliczu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej w kraju i recesji na rynku pracy), zapowiadał również lewicowo brzmiące programy, takie jak «Pierwsza praca» czy «Posiłek dla ucznia» – na zapowiedziach jednak się skończyło. To w czasie rządów SLD tego okresu w roku 2003 osiągnięto rekordowe 20% oficjalnego poziomu bezrobocia. Walka z bezrobociem była realizowana głównie poprzez pomoc pracodawcom, a nie pracownikom – oferowano obniżanie kosztów pracy, jakie ponosił pracodawca, w postaci dopłat do składki ubezpieczeniowej i możliwości rezygnacji z płacenia innej składki niż zdrowotna. W rzeczywistości przełożyło się to oszczędności dla kapitalistów i nie poskutkowało poprawą bytu pracowników. Dla pracowników (głównie młodych) z kolei państwo oferowało biura doradztwa zawodowego i pośrednictwa pracy, a także możliwość (!) zdobycia doświadczenia zawodowego poprzez wolontariat (śmiechu warte!) w organizacjach publicznych, rządowych i pozarządowych. Chociaż po roku 2003 bezrobocie powoli zaczęło spadać, nie przełożyło się to na godne warunki pracy i płacy dla pracowników.
Jak widzimy więc, Belka jest posłusznym wykonawcą woli kapitału zagranicznego. Prawdziwy z niego praktyk w realizacji «lewicowej» polityki gospodarczej i społecznej, Idealny reprezentant obecnej «Lewicy» sejmowej. Widocznie przedstawiciele sejmowej «Lewicy» uważają czasy rządów SLD, w których stanowiska obejmował Belka, za realia i przeszłość do której chcą wrócić, a polskich pracowników i pracownice – za idiotów/idiotki o zawodnej pamięci. Belka w swoim wystąpieniu krytykował centralizację gospodarki (nie jest to zaskakujące, wszak rządy SLD były liberalizmem w czynach i lekką socjaldemokracją w słowach),
Po wystąpieniu Belki, na scenę wyszli Biedroń, Czarzasty i Biejat. Poza Magdą Biejat, która w przeciwieństwie do pozostałych poruszyła temat mieszkalnictwa komunalnego, pochylono się nad przedsiębiorcami – najbardziej uciskaną klasą, a Czarzasty słowem się nie zająknął o tym jak tyją marże firm, pobekiwał jedynie, że mamy za dużo pieniędzy i są one rozdawane – przez co świetnie powielał narrację neoliberałów, z Balcerowiczem i jego fundacją obywatelskiego «rozwoju» na czele.
Na scenie znaleźli się również Dariusz Wieczorek i Dariusz Standerski – kolejno wiceprzewodniczący i ekonomista Nowej «Lewicy», gdzie poruszono temat… no właśnie jaki temat? Na pewno problemów pracowników? Otóż nie, bo temat «problemów polskich przedsiębiorstw». Odbył się również panel ekspercki, w którym poruszano temat problemów polskiej przedsiębiorczości od strony kryzysu gospodarczego i wysokich cen energii, niekorzystnego klimatu na inwestycje w Polsce, jak «stworzyć nowe miejsca pracy» przekonując przedsiębiorców do inwestycji w Polsce, jak zwiększać PKB, prawdopodobnie jedyny wskaźnik, który interesuje robotów-ekonomistów oraz zagrożenia długiem publicznym (przypomnijmy, długiem publicznym w złotówkach). Zamiast poruszania tematów problemów pracowniczych i tego jak podwyższać stopę życiową pracowników – jak pomóc przedsiębiorcom i zwiększać PKB! Jak widać, «Lewica» postanowiła reprezentować interesy polskich przedsiębiorców. Teraz można wierzyć Czarzastemu, który na wystąpieniu przed marszem OPZZ deklarował chęć współpracy z Tuskiem. W konwencji, oprócz lewicowobrzmiących, ogólnikowych postulatów, przez wszystkie przypadki odmieniano synonimy słowa «rozdawnictwo» i przedsiębiorcy. Gdyby wyciszyć lewicowobrzmiące ogólniki, można by odnieść wrażenie, że znajdujemy się na konwencji programowej FOR-u lub wiecu «strajku przedsiębiorców».
Linia polityczna sejmowej «Lewicy»
Mamy więc już zarysowany pewien obraz sytuacji. Na marszu OPZZ-u obietnice o państwie opiekuńczym i lewicowobrzmiące postulaty, na konwencji programowej puszczanie oka do przedsiębiorców i neoliberalizm z socjaldemokratyczną facjatą. Wypunktujmy sobie – kluczowe naszym zdaniem – konkrety linii politycznej sejmowej tzw. «Lewicy», stanowiące element jej przekazu w stronę klas pracujących.
- «Sprawiedliwy» kapitalizm «z ludzką twarzą»,
- ułuda państwa «opiekuńczego»,
- reformizm plus «demokratyzm» burżuazyjny,
- orientacja na burżuazję bloku UE.
«Sprawiedliwy» kapitalizm «z ludzką twarzą»
Wbrew temu co twierdzą posłowie i posłanki «Lewicy», obecna sytuacja i problemy pracowników w Polsce – wysoki poziom inflacji, spadek płac realnych i dochodu rozporządzalnego, gender pay gap, niski poziom usług publicznych, brak państwowej polityki mieszkaniowej, uprzywilejowanie wielkiego kapitału (polskiego czy zagranicznego) – nie są po prostu «winą PiS-u», winą jednej partii, którą wystarczy odsunąć od władzy by wszystko zostało rozwiązane. Co śmieszne, ten «program» pokutuje już co najmniej od 2016 roku, efektów na razie nie widać.
Wyzysk pracowników i spadek ich stopy życiowej jest wynikiem systemu kapitalistycznego, i właściwych mu stosunków klasowych – stosunków własności i stosunków produkcji. W ich ramach burżuazja jest klasą rządzącą, wyzyskującą – a pracownicy usług, robotnicy przemysłowi, inteligencja pracująca w administracji i szkolnictwie, rolnicy, klasami pracującymi, wyzyskiwanymi. Większość problemów wymienianych przez lewicę jest z nami w Polsce od czasów transformacji ustrojowej, reszta pojawiała się i znikała cyklicznie (takie jak np. wzrost bezrobocia czy wzrost inflacji). Nie są one rezultatem rządów tych czy innych partii, a panującego w Polsce systemu kapitalistycznego. Uprzywilejowanie wielkiego kapitału, konieczność walki pracowników z kapitalistami o podniesienie płac i skrócenie czasu pracy to rezultat walki klasowej, to rezultat dominującej pozycji burżuazji w społeczeństwie kapitalistycznym – a nie po prostu niewłaściwa polityka jednej czy innej partii.
Slogan «Godna praca = godne życie» głoszony przy zachowaniu systemu kapitalistycznego jest oburzającym oszukiwaniem pracowników. Jaka godna praca? Jakie godne życie? Godna praca przy cyklicznych kryzysach? Oburzającym oszukiwaniem pracowników – i traktowaniem ich jak idiotów – jest również deklaracja współpracy z politykami znienawidzonymi przez pracowników. Marek Belka jako człowiek który pomoże «Lewicy» «wziąć odpowiedzialność za Polskę»? Gotowość współpracy z Tuskiem i KO – znienawidzonym przez klasy pracujące ugrupowaniem, które zamiast niego wybierają «mniejsze zło» w postaci PiS-u 4? Jednoczesne obietnice, że nie będzie powrotu do polityki sprzed 2015? «Lewico», czy macie nas – pracowników – za idiotów?
«Lewica» prowadzi właściwą socjaldemokracji zdradziecką, podwójną grę.
Z jednej strony, na marszu OPZZ obiecuje pracownikom poprawę ich sytuacji za pomocą reform prowadzonych w ramach kapitalizmu – a więc zachowanie wyzysku i delikatne przykrycie go sloganami o sprawiedliwym społeczeństwie. Jaką dajecie nam gwarancję – pracownikom – że przedsiębiorcy będą przestrzegać ustanowionego przez wasz rząd prawa?
Z drugiej strony, ekonomiczna konwencja programowa, na której burżuazyjni eksperci płaczą nad losem przedsiębiorców dotkniętych drożyzną i powtarzają neoliberalne brednie. Zamiast postulatu – który mogłaby wygłosić nawet szczera socjaldemokracja – priorytetu podnoszenia stopu życiowej pracowników (wzrost nie jako cel sam w sobie, a cel poboczny, podrzędny i podporządkowany wobec dobrobytu pracowników) – wzrost PKB za wszelką cenę! Zamiast demaskowania neoliberalnych dogmatów, którymi od lat burżuazyjni ekonomiści straszą polskich pracowników – straszenie długiem publicznym, który jest długiem państwa wobec samego siebie i nie jest problemem ani winą pracowników! Zamiast skupienia się na ekonomicznych postulatach dla pracowników – pochylenie się nad «uciskanymi» przedsiębiorcami!
Patrzy się na to – szczerze mówiąc – dość zabawnie. Z jednej strony Zandberg, idący razem z młodzieżówką skandującą antykapitalistyczne hasła, w zaparte odcinając się od tego. Z drugiej strony Konieczny przemawiający do zebranego 30 kwietnia na polu mokotowskim pikniku solidarnościowego tureckiej Partii Zielonej Lewicy, zaczynający swoje przemówienie od «Towarzyszki i Towarzysze» i deklarujący swoje ugrupowanie jako «socjalistyczna lewica polska», myśląc widocznie, że skoro większość zgromadzonych to mniejszość turecka/kurdyjska, to nikt się nie połapie.
Dla pracowników kiełbasa wyborcza, dla przedsiębiorców – obietnice stworzenia dogodnych warunków inwestycyjnych. Wielki zagraniczny kapitał w postaci Kauflandu, Amazona czy Solarisa już ma świetne możliwości inwestycyjne w Polsce, podobnie jak InPost czy Żabka – celem «Lewicy» jest ich poprawienie? Nic zaskakującego. Jakikolwiek kompromis między kapitalistami a pracownikami w ramach kapitalizmu oznacza zwycięstwo tych pierwszych. Zwycięstwo kapitalistów, mających władzę, kapitał, a przez to mających silniejszą pozycję w demokracji burżuazyjnej, przez to uprzywilejowani w każdej dziedzinie życia – mających dostęp do lepszej edukacji i ochrony zdrowia, mający pieniądze na czynny udział w demokracji, mający pieniądze na rozprzestrzenianie swojej propagandy i walkę prawną, mający wreszcie silniejszą pozycję wobec pracowników, chociażby swojego własnego przedsiębiorstwa – zwłaszcza w dobie tragicznie niskiego uzwiązkowienia w Polsce. Tutaj należy powtórzyć pytanie: Jaką dajecie nam gwarancję – pracownikom – że przedsiębiorcy będą przestrzegać ustanowionego przez wasz rząd prawa? Nie możecie dać żadnej.
Ułuda państwa opiekuńczego
«Lewica» w swoich wystąpieniach bardzo często odwołuje się do tzw. koncepcji państwa opiekuńczego. Polega ona na przedstawieniu państwa w roli opiekuna klas pracujących, strażnika sprawiedliwości, stojącego po stronie obywateli i służącemu im pomocą. Czy jest jakakolwiek szansa na realizację takiego scenariusza?
Państwo jest narzędziem ucisku klasy panującej nad resztą klas. Burżuazja, jako klasa panująca, włada państwem jako
1) narzędziem ucisku i zniewolenia mas pracujących.
Oprócz tego nadrzędnego celu, zadaniem państwa kapitalistycznego jest
2) ochrona burżuazyjnej prywatnej własności środków produkcji,
3) ochrona stosunków produkcji, a więc wyzysku mas pracujących,
4) ochrona klasy panującej przez masami pracującymi, w postaci:
4a) aparatu administracji i środków przemocy, działających jako środek ucisku i środek reagowania na naruszenie burżuazyjnego porządku – administracji, policji, wojska, sądów, więzień itp.,
4b) aparatu ideologicznego, działającego jako uzupełnienie powyższych, jako środki utrwalania, utrzymania, umacniania panowania burżuazji – prasa, radio, kino, system edukacji, nauka burżuazyjna, kościół itp.
Interesy kapitalistów są sprzeczne z interesami większości ludności, przez co burżuazja musi ukrywać klasowy charakter państwa kapitalistycznego przed resztą klas. Musi ukrywać, że państwo to istnieje by służyć interesom konkretnej grupy ludzi. Z tego względu, kapitaliści przedstawiają państwo kapitalistyczne jako państwo ponadklasowe, ogólnonarodowe, w interesie całego społeczeństwa, jako państwo wolne i demokratyczne, gdzie wszyscy są równi wobec prawa. Dokładnie tą strategię realizuje «Lewica». Przedstawia państwo, jako ponadklasowy organ opiekuńczy i strażnik sprawiedliwości.
Oczywiście, jest to kłamstwo – w rzeczywistości panuje nierówność między wyzyskującymi a wyzyskiwanymi, między kapitalistami posiadającymi środki produkcji a pracownikami najemnymi posiadającymi jedynie siłę roboczą, którą sprzedać mogą tylko kapitalistom. W warunkach tych, nie może być mowy o obiecywanej równości między obywatelami – kapitaliści są uprzywilejowaną klasą, posiadającą ze względu na swą pozycję więcej praw i możliwości, posiadającą więcej wolności.
Państwo kapitalistyczne jako narzędzie ucisku, jest organem wykonawczym klasy kapitalistów, działającym jako narzędzie realizacji jej celów i interesów klasowych. Prawo w krajach kapitalistycznych służy utrwaleniu odpowiednich stosunków społecznych, odpowiednich dla kapitalistów – stosunków skonstruowanych tak, by były jak najbardziej korzystne dla kapitalistów. Naczelną wartością i nienaruszalną podstawą państwa kapitalistycznego jest prywatna własność środków produkcji.
Wszystkie państwa kapitalistyczne – państwa burżuazyjne – są dyktaturą klasową burżuazji, która na celu ma utrzymanie i umocnienie jej panowania klasowego, a więc wyzysku pracy najemnej przez kapitał. Państwa kapitalistyczne różnią się jedynie między sobą środkami do osiągnięcia tego celu, a więc formą państwa – w jednych większy nacisk kładzie się na środki aparatu ideologicznego, w innych – na środki przemocy.
Reformizm i demokratyzm burżuazyjny
W realiach państwa burżuazyjnego – państwa demokracji burżuazyjnej – nie da się trwale i stale poprawiać stopy życiowej pracowników postępowymi reformami.
Państwo burżuazyjne jest strażnikiem nierówności klasowych, jest narzędziem realizowania interesów konkretnej klasy panującej – kapitalistów – o interesach sprzecznych z interesami pracowników. Zmiany prawne działające na korzyść pracowników, nieuchronnie będą godzić w interes klasowy kapitalistów (np. skrócenie dnia roboczego), a reformy działające na korzyść pracodawców oczywiście będą godzić w interes klasowy pracowników (np. wprowadzenie dogodnych dla pracodawców umów-zlecenie i innych umów czasowych). Z tego względu, oprócz wprowadzanych reform na korzyść pracodawców (których charakter jest oczywisty i nie ma sensu o tym pisać), można wprowadzać reformy pro-pracownicze lub reformy «kompromisowe» między klasami.
Reformy pro-pracownicze zostaną wprowadzone wyłącznie na papierze. Prawo prawem, ale państwo działające w służbie kapitalistów (zawsze w służbie tych największych, bardzo często w interesie średnich i często w interesie drobnych) nie będzie go skutecznie egzekwować. Niech przykładem będzie niczym nieskrępowana działalność przedsiębiorców, zatrudniających osoby poniżej stawki minimalnej. Niech przykładem będą nagminne represje za działalność związkową, teoretycznie niezgodne z prawem, w praktyce zupełnie możliwe. Niech przykładem będą wszystkie osoby zatrudnione na umowach czasowych, gdzie ewidentnie występuje stosunek pracy. Niech przykładem będzie dekret o 8-godzinnym dniu pracy, wprowadzony w Polsce w 1918 roku – 105 lat temu – i osoby, które dziś pracują dłużej. Wg. danych z 20215, 13% badanych pracuje 9-10h dziennie, 6% pracuje 6 dni w tygodniu, a 4% – 7 dni w tygodniu. Wg. danych Eurostat6 średni czas pracy w podstawowym miejscu pracy w Polsce wynosi 42,3 godziny, co plasuje polskiego pracownika jako 7-go najbardziej zapracowanego w Unii Europejskiej. Niech przykładem będzie Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, której zapisy – cytowane przez Zandberga – nie są realizowane w całości w żadnym państwie kapitalistycznym. Odwoływanie się przez niego do «moralności» w tej i innych kwestiach może wywołać jedynie pusty śmiech. Dla nas – pracowników – poczucie moralności kapitalistów nie jest żadną gwarancją. Przykładów można mnożyć, kapitaliści mają stworzone możliwości obchodzenia prawa w państwie, które jest podporządkowane ich interesom. A skoro «Lewica» nie chce walczyć z kapitalizmem, również i tego nie zmieni.
Z kolei reformy «kompromisowe» nie zmienią sytuacji. W realiach przewagi kapitalistów i ich uprzywilejowania przez państwo, «kompromis» jest po prostu utrzymaniem stanu faktycznego – warunków wyzysku pracowników.
Demokratyzm burżuazyjny to demokracja dla kapitalistów i reprezentantów przedsiębiorców. Nawet «Lewica», na swojej konwencji programowej jasno pokazała, że chce być ich reprezentantem. A przecież wśród jej szeregów również znajdują się przedsiębiorcy (np. Robert Obaz, Marek Dyduch) czy chociażby Maciej Gdula, który posiada ogromny majątek i utrzymuje się głównie z najmu nieruchomości7. Demokracja burżuazyjna to wolność wyboru, który reprezentant kapitalistów będzie decydował o losie pracowników przez kolejne kilka lat. Może mieć on białoniebieskoczerwony krawat, może mieć również fioletowoczerwony.
W demokracji burżuazyjnej to przedsiębiorcy i ich reprezentacja startują w wyborach, występują w środkach masowego przekazu gdzie mogą siać propagandę, to oni kandydują i są wybierani, to oni podejmują potem decyzje w sposób całkowicie swobodny.
Orientacja na burżuazję bloku Unii Europejskiej
To co szczególnie uderzyło w przemówieniach chociażby Żukowskiej czy Biedronia jest ślepa, tępa, naiwna wiara w Unię Europejską. W wielu przemówieniach na marszu można było odnieść wrażenie, że receptą na słusznie dostrzegane problemy pracowników (np. spadek realnych płac, czy Gender Pay Gap) jest po prostu odsunięcie PiSu od władzy i większe dostosowanie się do polityki Unii Europejskiej. Zwłaszcza to ostatnie jest uderzające. Jesteśmy ciekawi, co powiedzieli by na to np. śląscy górnicy, którzy 24 marca pod budynkiem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie protestowali w obronie swoich zagrożonych miejsc pracy? Jesteśmy ciekawi, co powiedzieli by na to protestujący 17.12.2002 roku związkowcy z Solidarności przedsiębiorstw województwa świętokrzyskiego, manifestujący w Kielcach w obronie miejsc pracy8, wznoszący okrzyki «Pusta cela dla Millera» (złote lata SLD!), «Walczymy o ratunek dla hutnictwa», «UE jest zgubą dla Polski i Polaków», «rząd na bezrobocie» (złote lata SLD, ok 18% poziomu bezrobocia)9? Czy naprawdę większe zbliżenie do polityki Unii Europejskiej, poprawi sytuację polskich pracowniczek i pracowników?
Weźmy na warsztat chociażby poziom luki płacowej między zarobkami kobiet i mężczyzn.

Abstrahując od metody badania, abstrahując od tego w jakim stopniu metody w ustalaniu współczynników w różnych krajach mogą być porównywalne – problem występuje we wszystkich państwach. Znów – gender pay gap to element systemu kapitalistycznego, a nie wina faktu, że Polska nie jest dostatecznie mocno przytulona do polityki Unii Europejskiej.
Dyskryminacja płacowa kobiet jest jednym z wielu dowodów na to, że kapitalizm i patriarchat są ze sobą nierozerwalnie związane. Bazą danego ustroju ekonomicznego są jego stosunki klasowe. Stosunki klasowe kapitalizmu tworzą warunki utrzymania użytecznego dla kapitalistów patriarchatu. Dążenie do maksymalnej stopy zysku jest podstawowym prawem ekonomicznym współczesnego kapitalizmu. Współcześni kapitaliści muszą dążyć koniecznie do maksymalnego zysku by stale rozszerzać produkcję. Żaden z kapitalistów, od monopolistów po drobnych kapitalistów, nie może poprzestać na «jakimkolwiek» zysku. Wszyscy kapitaliści rywalizują o stałe zwiększanie swoich zysków, więc każdy z nich – jeżeli nie chce zostać prześcignięty i doprowadzony do ruiny przez swoich konkurentów – musi stale rozwijać swoją działalność i nastawiać się na osiąganie z niej zysków maksymalnych. Dlatego też istnienie wszelkich mechanizmów pozwalających mu zapłacić mniej najmowanym przez niego osobom jest na rękę kapitalistom i będzie przez kapitalistów wspierane i utrzymywane. Takim mechanizmem jest chociażby obecna w wielu krajach dyskryminacja płacowa ze względu na pochodzenie etniczne czy rasowe (na naszym podwórku widoczna np. wobec osób zza wschodnich granic), takim mechanizmem jest również luka płacowa między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn.
Innym przykładem jest podnoszenie płacy minimalnej do poziomu Unii Europejskiej. Oczywiście, jako pracownicy, rękami i nogami głosujemy za podniesieniem płacy minimalnej do jak najwyższego poziomu. Ale niestety, samo to nie wystarczy.
Czy obecny poziom płacy minimalnej w krajach UE chroni tamtejszych pracowników przed nędzą, przed spadkiem realnych płac? Czy będzie remedium na wysokie ceny w Polsce? W obu pytaniach niestety trzeba odpowiedzieć przecząco. Podniesienie płacy minimalnej, w realiach samowoli kapitalistów, spowoduje odpowiednie podniesienie przez nich cen – do tego stopnia by mogli zachować, lub nawet zwiększyć, wysokość swoich zysków. Sytuacja ekonomiczna pracowników – realne płace – to nie tylko wysokość pensji, ale też koszt środków utrzymania. Jesteśmy za podnoszeniem płacy minimalnej, ale w ramach kapitalizmu jest to niestety rozwiązanie tymczasowe. Sama realizacja tego postulatu, albo bardziej konsekwentna realizacja polityki unijnej nie jest remedium na problemy kapitalizmu – nie jest to takie proste. Mamienie pracowników możliwością trwałego podniesienia poziomu życia w ramach kapitalizmu jest zwykłym mydleniem oczu i kiełbasą wyborczą – o tym już pisaliśmy.
Na gorzki, niesmaczny deser, zostawiliśmy sobie kwestię, która nie była specjalnie podnoszona podczas marszu – ale z kronikarskiego obowiązku musimy o niej przypomnieć – kwestię imperialistycznej wojny w Ukrainie.
Nasze stanowisko na temat wojny jest jasne 10, podobnie jak nasze pełne poparcie dla oświadczeń Towarzyszy z Ukrainy, Rosji, i ICOR 11 12 13 14 15. Kwestię poruszamy z dwóch powodów.
Po pierwsze, Lewica głosowała za «Ustawą o obronie ojczyzny», umożliwiającą w praktyce obowiązkową przysięgę wojskową po powołaniu na ćwiczenia, Lewica popiera wzrost wydatków na zbrojenia. Ze wszystkich popierających ją osób (np. Zandberg, Zawisza, Konieczny) zwłaszcza Żukowska szerokim echem odbiła się w mediach, jako ta zaciekle broniąca stanowiska «Lewicy», oraz wyjaśniająca własnym wyborcom, że przymusowy pobór w razie wojny (który nie dotyczy ani jej ani jakiegokolwiek z członków «Lewicy») jest smutną koniecznością, podobnie jak wynikająca z tego śmierć za polskie państwo kapitalistyczne (przypominam, że to nie posłowie i posłanki «Lewicy» znaleźliby się na linii frontu w razie wojny). Burżuje i ich reprezentanci z lekkim sercem popierają przymusowy pobór do wojska, by w razie wojny zapewnić szeroki strumień zmobilizowanych pracowników, którzy będą bronić kapitalistycznego państwa polskiego – podczas gdy oni będą popijać herbatkę na emigracji, w którymś z krajów UE. Lewica kontynuuje najgorsze tradycje skompromitowanej II Międzynarodówki i należy o tym przypominać.
Po drugie, na jednym z przemówień, przedstawiano dualizm sposobów rządzenia – z jednej strony styl reżimów białoruskiego i rosyjskiego, z drugiej – demokracja UE i jej popleczników, wśród których mamy oczywiście naszą «Lewicę». Temat był poruszany przy okazji postaci Aleksandra Jaroszuka, represjonowanego za działalność demokratyczną i związkową przez reżim Łukaszenki.
Oczywiście, potępiamy zarówno reżim Łukaszenki, jak i faszystowską dyktaturę Putina. Jak pisali Towarzysze z organizacji ICOR Platforma Marksistowsko-Leninowska (MLP) Rosji:
„W Rosji ustanowiono faszystowską dyktaturę” 16
Ale czy naprawdę nie zdajecie sobie sprawy jak wygląda działalność związkowa np. w Ukrainie albo w krajach UE?
Najpierw Ukraina. W broszurze MLPD17 na temat wojny w Ukrainie czytamy:
„Podczas gdy pod powierzchnią europejskiej rodzinnej sielanki rządzą niesnaski, w Ukrainie naprawdę nie ma zasadniczej różnicy w stosunku do oligarchicznych realiów występujących w Rosji. Jeszcze w 2020 roku burżuazyjny «Ranking Demokracji» («Demokratie-Ranking») Uniwersytetu w Würzburgu sklasyfikował Ukrainę jako «reżim hybrydowy» pomiędzy «demokracją» a «autokracją», plasując ją nawet za «deficytowymi demokracjami».
[…]
W zachodnich relacjach oligarchowie ci są niemal niewidoczni za świetlaną postacią Zełeńskiego. 23 lutego 2022 roku, na dzień przed inwazją Rosji, 50 najbogatszych monopolistów Ukrainy i Zełeński ślubowali sobie «zrobić wszystko, aby wzmocnić jedność narodową i zapobiec okupacji kraju.».
[…]
Po objęciu władzy przez rząd Zełenskiego doszło do tłumienia walk robotniczych. Przez lata UE odrzucała wniosek Ukrainy o członkostwo, ponieważ nie spełniała ona zasadniczych kryteriów przyjęcia, takich jak «stabilna demokracja oparta na rządach prawa, (…) ale także (…) sprawna i konkurencyjna gospodarka rynkowa». Jeszcze we wrześniu 2021 roku, a więc długo po wyborze Zełenskiego na prezydenta w 2019 roku, Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO) poświadczył, że w Ukrainie «korupcja na dużą skalę (jest) centralnym problem». Organizacja pomocowa Humedica już 2021 roku oświadczyła na temat sytuacji społecznej na Ukrainie:
«Miesięczny dochód na poziomie około 350 euro i koszty utrzymania na poziomie zachodnioeuropejskim – dziś ponad 45 proc. społeczeństwa uważane jest za ubogie. (…) Każdego na Ukrainie, kto jest uzależniony od pomocy medycznej lub rodzi chore lub niepełnosprawne dziecko, często czeka ruina finansowa.».
Dla porównania, w 2021 roku siedmiu najbogatszych mężczyzn w samym kraju dysponowało prywatnym majątkiem w wysokości 11,9 mld dolarów. W styczniu 2022 roku na Ukrainie weszła w życie rasistowska ustawa językowa, która dyskryminuje język rosyjski w sferze publicznej – mimo że 40 procent mieszkańców Ukrainy posługuje się prywatnie językiem rosyjskim.
Wraz z rozpoczęciem wojny w Ukrainie wprowadzono stan wojenny i zawieszono wszelkie demokratyczne prawa i wolności. Główną metodą rządzenia stała się przemoc: praca przymusowa, wywłaszczenia, ograniczenie swobody poruszania się, całkowity zakaz zgromadzeń i strajków, zakazy partyjne, cenzura mediów, powszechny pobór do wojska, internowanie cudzoziemców czy zawieszenie wyborów.
Wszelka opozycja względem reżimu Zełenskiego jest obecnie prześladowana i eliminowana pod zarzutem «działalności prorosyjskiej»
[…]
Organizacja ICOR Rada Koordynacyjna Ruchu Robotniczego Ukrainy (KSRD) informuje o atakach skierowanych szczególnie przeciwko klasie robotniczej:
«Jednocześnie podczas stanu wojennego władze Ukrainy zaostrzyły przepisy prawa pracy. … znacznie łatwiejsze zwalnianie pracownic i pracowników, wydłużenie tygodnia pracy z 40 do 60 godzin oraz zniesienie świąt państwowych. (…) Wszystkie strajki są zakazane».
[…]
Hipokryzją jest, kiedy doskonale wystylizowany w oliwkowozielonej koszulce i z trzydniowym zarostem Wołodymyr Zełenski, odgrywa w środkach masowego przekazu na skalę międzynarodową rolę dzielnego obrońcy wolności i demokracji.”
Przenieśmy się do samej UE – do ostoi wolności i demokracji – a konkretnie do Francji, gdzie od tygodni trwa walka związków zawodowych przeciwko nowej reformie emerytalnej Macrona. Jak czytamy w tłumaczeniu wywiadu z Cybèle David, sekretarz krajową L’union Syndicale Solidaries, na stronie Federacji Anarchistycznej18 :
„Czy przemoc policyjna w całym kraju wzrosła w ciągu ostatnich dziesięciu dni? Czy policja tłumi wszystkie demonstracje?
Dane dotyczące śmierci, obrażeń i aresztowań w 2018 i 2019 roku podczas protestów Żółtych Kamizelek pokazują przerażający poziom represji, jaki osiągnął wtedy Macron: 10 zabitych, 24 osoby straciły oko, a pięć miało okaleczone ręce. I wszystko wskazuje na to, że teraz podąża tą samą drogą. Rząd postanowił narzucić swoje prawo, używając zarówno siły konstytucji, jak i siły przymusu bezpośredniego. Przez ostatnie dziesięć dni widać bardzo wyraźnie wzrost przemocy policyjnej w całym kraju. Policja wielokrotnie użyła granatów hukowych, a nawet armatek wodnych i pałek. Kolega z Solidaires z sektora kolejowego został poddany pilnej operacji po ostatnim strajku. Już nigdy nie będzie widział na jedno oko. Policja zaatakowała czoło demonstracji, gdzie byli obecni przedstawiciele wszystkich krajowych związków zawodowych, rzucając dużą ilość granatów. A w Rouen [miasto na północy, w Normandii] inny towarzysz został poważnie ranny w kciuk jednej ręki, również przez granat hukowy.
Obrazy przemocy policyjnej są wstrząsające.
Widzimy, jak w każdym mieście policja wyciąga swoje pałki, by bić ludzi. Biją młodych ludzi, często bez powodu. A krążą też nagrania, na których policjanci grożą i poniżają zatrzymanych. Mamy do czynienia z bardzo silną przemocą rządu i nakazami zaostrzenia represji. W pobliżu mojego domu od dwóch tygodni trwa blokada śmieciarek, a dziś rano policja po raz pierwszy użyła pałek, przez co trzy osoby zostały ranne i trafiły do szpitala ze złamanymi nogami, ramionami i rękami. Ich kości zostały połamane tylko za to, że strajkowali.
Słuchanie waszej historii robi wrażenie.
Represje wzmacniają determinację ruchu. Ludzie są bardzo źli z powodu narzucenia artykułu 49.3 i represji policyjnych. Ludzie i związki zawodowe nie cofną się przed niczym. Koszty życia idą w górę, podczas gdy płace w ogóle się nie ruszyły, a rząd Macrona przychodzi z reformą, która zabiera więcej praw.”
Zakończenie
Tzw. «Lewica» parlamentarna próbuje – jako jedno ze stronnictw burżuazyjnym parlamencie – mamić pracowników demokracją burżuazyjną i reformizmem. W przemówieniach, najbardziej istotnymi, powtarzającymi się elementami, były:
- konieczność odsunięcia PiSu od władzy i – wraz ze skompromitowaną w oczach pracowników KO i innymi stronnictwami burżuazyjnymi – utworzenie rządu z «Lewicą» na pokładzie,
- obietnice prospołecznych, postępowych reform bez pokrycia, brzmiące jak kiełbasa wyborcza i czcza gadanina w zestawieniu z konwencją programową «Lewicy» z dnia 2.04.2023,
- konieczność zacieśnienia współpracy z Unią Europejską jako nieskuteczne remedium na problemy kapitalizmu.
Niestety, wciąż brak masowej partii, będącej realną reprezentacją interesów klasowych klas pracujących. Reformistyczna, burżuazyjna, liberalno-socjaldemokratyczna lewica ze wszystkich ugrupowań w polskim parlamencie ma największy wpływ na kierownictwo związków zawodowych – a przez to w pewnym stopniu również na pracowników zrzeszonych w związkach, którzy (przynajmniej w obecnych warunkach) stanowią najbardziej świadomą politycznie warstwę klas pracujących.
Jako marksiści, musimy podejmować wszelkie wysiłki, by aktywizować politycznie i związkowo jak największą ilość pracowników i pracowniczek, a także dementować szerzoną wśród nich socjaldemokratyczną, reformistyczną propagandę.
1http://zmieniamyswiatpracy.j.pl/mobile/index.html#p=39
2Układy zbiorowe, czyli układy pomiędzy związkami zawodowymi, a pracodawcą, które pozwalają na ustalenie zasad zatrudnienia innych niż te ustawowe.
3Walka o ośmiogodzinny dzień pracy w czasie pamiętnego Strajku w Chicago – https://instytut-marksa.org/dzien-1-maja-i-walka-o-skrocenie-dnia-roboczego/
4https://innpoland.pl/160549,kto-glosuje-na-kogo-biorac-pod-uwage-prace-i-zarobki
5https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/ile-godzin-pracuja-polacy-sami-odpowiedzieli-na-to-pytanie/le4yzpk
6https://biznes.interia.pl/praca/news-czterodniowy-tydzien-pracy-polacy-pracuja-stosunkowo-dlugo-w,nId,6429086
7https://orka.sejm.gov.pl/osw9.nsf/0/CC265820B40E3506C12588320059FA51/%24File/OSW93_098.pdf
8https://www.rozbrat.org/publicystyka/walka-klas/458-walka-trwa-protesty-pracownicze-w-2002-roku
9https://www.bankier.pl/wiadomosc/Analiza-bezrobocie-i-walka-z-nim-w-2002-roku-279813.html
10https://instytut-marksa.org/oswiadczenie-ikm-cmap-odnosnie-rosyjska-agresji-na-ukrainie/
11https://instytut-marksa.org/oswiadczenie-w-sprawie-wojny-w-ukrainie-rada-koordynacyjna-ruchu-klasy-robotniczej-w-ukrainie-19-marca-2022-r/
12https://instytut-marksa.org/imperialistyczny-militaryzm-rozprzestrzenia-sie-jak-pozar-wzywamy-do-aktywnego-oporu-w-calej-europie-w-walce-o-pokoj-na-swiecie-oswiadczenie-europejskiej-rady-koordynacyjnej-icor-14-03-2022r/
13https://instytut-marksa.org/rosyjska-partia-maoistowska-rmp-tezy-na-temat-wojny/
14https://instytut-marksa.org/icor-trzyma-wysoko-leninowska-flage-za-prawo-narodow-do-samostanowienia/
15https://instytut-marksa.org/oswiadczenie-platformy-marksistowsko-leninowskiej-mlp-z-rosji-z-dnia-07-03-2022-putina/
16https://www.mlpd.de/theoretisches-organ-revolutionaerer-weg/briefwechsel-und-dokumente/wojna-w-ukrainie-i-otwarty-kryzys-swiatowego-systemu-imperialistycznego
17https://www.mlpd.de/theoretisches-organ-revolutionaerer-weg/briefwechsel-und-dokumente/wojna-w-ukrainie-i-otwarty-kryzys-swiatowego-systemu-imperialistycznego
18https://federacja-anarchistyczna.pl/2023/04/04/jesli-rzad-macrona-sie-nie-wycofa-zwiazki-zawodowe-tez-sie-nie-cofna-wywiad/