
Od redakcji: tekst ten jest kontynuacją części drugiej. Ta część skupia się głównie na teorii wartości, a takze subiektywnym postrzeganiu wartości i użyteczności.
Teoria wartości
Znaczenie problemu wartości
Problem wartości stanowi podstawowe pytanie ekonomii politycznej od najwcześniejszych dni istnienia tej nauki. Wszystkie inne pytania, jak praca najemna, kapitał, czynsz, akumulacja kapitału, walka między działaniem na wielką skalę a działaniem na małą skalę, kryzysy itd. są bezpośrednio lub pośrednio związane z tym podstawowym pytaniem.
«Teoria wartości stoi niejako w centrum całej doktryny ekonomii politycznej» – słusznie zauważa Böhm–Bawerk1. Nie jest to trudne do zrozumienia; cena, a więc i norma określająca cenę – czyli wartość – jest podstawową, wszechogarniającą kategorią w produkcji towarów w ogóle, a w kapitalistycznej produkcji towarów w szczególności, których dziecko stanowi ekonomia polityczna. Ceny towarów regulują podział sił wytwórczych społeczeństwa kapitalistycznego; forma wymiany, której zalążkiem jest kategoria ceny, stanowi formę podziału produktu społecznego między poszczególne klasy.
Ruch cen prowadzi do dostosowania podaży dóbr do popytu, ponieważ wzrost i spadek stopy zysku powoduje przepływ kapitału z jednej gałęzi produkcji do drugiej. Niskie ceny są bronią, za pomocą której kapitalizm przeciera sobie drogę i ostatecznie podbija świat: to właśnie niskie ceny pozwalają kapitałowi wyeliminować produkcję rzemieślniczą, zastąpić drobną działalność działalnością na dużą skalę.
Umowa między kapitalistą a robotnikiem – pierwszy warunek wzbogacenia się kapitalisty – przybiera formę zakupu siły roboczej, czyli formę stosunku cenowego. Zysk, którego wyrazem jest wartość pieniężna, ale nie naturalny wyraz nadwyżki produktu, jest motywem napędowym nowoczesnego społeczeństwa: na nim właśnie spoczywa cały proces, akumulacja kapitału, który niszczy dawne formy gospodarki i ostro odróżnia się od nich w swej ewolucji jako całkowicie specyficzna faza historyczna ewolucji gospodarczej itd. Dlatego też problem wartości raz po raz przyciągał uwagę teoretyków ekonomii w daleko większej mierze niż jakikolwiek inny problem ekonomii politycznej. Adam Smith, David Ricardo, Karol Marks – wszyscy wzięli analizę wartości za podstawę swoich dociekań2. Szkoła austriacka również uczyniła teorię wartości kamieniem węgielnym swojego systemu i z konieczności zajmowała się głównie problemem wartości, by przeciwstawić się klasykom i Marksowi oraz stworzyć własny system teoretyczny.
Wynika z tego, że teoria wartości w rzeczywistości nadal zajmuje centralne miejsce w dzisiejszych dyskusjach teoretycznych, chociaż już John Stuart Mill uważał tę kwestię za rozwiązaną3. W przeciwieństwie do Milla, Böhm–Bawerk uważa, że teoria wartości wciąż pozostaje «jednym z najbardziej niejasnych, najbardziej zagmatwanych i najbardziej spornych działów naszej nauki»4;, ma jednak nadzieję, że badania Szkoły Austriackiej położą kres temu zagmatwanemu stanowi. «Wydaje mi się, że pewne prace wykonane niedawno i bardzo niedawno», mówi, «wprowadziły myśl twórczą w ten zmącony ferment, od owocnego rozwoju którego możemy oczekiwać całkowitej jasności.»5.
Poniżej postaramy się poddać ową «twórczą myśl» niezbędnemu badaniu; ale na wstępie zaznaczmy, że krytycy Szkoły Austriackiej często wskazują, że ta ostatnia pomyliła wartość z wartością użytkową; że jej teoria należy raczej do dziedziny psychologii niż ekonomii politycznej itd. Bez wątpienia zarzut ten jest zasadniczo słuszny. Jednak nie sądzimy, aby nasz osąd miał się tu zakończyć. Musimy raczej postępować z punktu widzenia przedstawicieli szkoły austriackiej, musimy uchwycić cały system w jego wewnętrznych stosunkach i dopiero wtedy ujawnić jego sprzeczności i niedostatki, produkty jego podstawowych przekłamań. Na przykład wartość była różnie definiowana. Definicja Böhma–Bawerka z konieczności będzie się różnić od definicji Karola Marksa. Ale nie wystarczy po prostu stwierdzić, że Böhm–Bawerk nie dotyka istoty sprawy, tzn. że nie traktuje tego, co powinno być traktowane; musimy raczej pokazać, dlaczego jego podejście jest błędne. Ponadto należy wykazać, że założenia, z których wywodzi się dana teoria, prowadzą albo do sprzecznych konstrukcji, albo nie uwzględniają i nie wyjaśniają wielu ważnych zjawisk gospodarczych.
Ale gdzie w tym przypadku jest jakikolwiek punkt wyjścia dla krytyki? Jeśli koncepcja wartości jest zupełnie inna nawet w najróżniejszych tendencjach, tzn. jeśli według Marksa nie ma ona w ogóle punktów stycznych z koncepcją Böhma–Bawerka, to jak w ogóle będzie można sformułować krytykę? W tej sytuacji pomaga nam jednak następująca okoliczność: jak wielkie są różnice między definicjami wartości, choć miejscami mogą one nawet sobie przeczyć, mają jednak coś wspólnego, a mianowicie pojmowanie wartości jako standardu wymiany, w tym, że koncepcja wartości służy wyjaśnieniu cen6. Oczywiście, samo wyjaśnienie cen nie jest wystarczające, albo, bardziej właściwie, nie mamy prawa ograniczać się do wyjaśnienia cen; jednak teoria wartości jest bezpośrednią podstawą teorii ceny. Jeśli odpowiadająca jej teoria wartości rozwiązuje zagadnienie ceny bez wewnętrznych sprzeczności, jest teorią poprawną; jeśli nie, należy ją odrzucić.
Są to rozważania, od których zaczniemy naszą krytykę teorii Böhma–Bawerka.
W poprzednim rozdziale widzieliśmy, że Böhm–Bawerk uważa cenę za wypadkową indywidualnych ocen. Jego «teoria» dzieli się więc na dwie części: pierwsza część bada prawa powstawania indywidualnych ocen – «teoria wartości subiektywnej» – druga część bada prawa pochodzenia ich wypadkowej – «teoria wartości obiektywnej».
Wartość subiektywna i obiektywna; definicje
Wiemy już, że zgodnie z poglądami szkoły subiektywistycznej musimy szukać podstaw zjawisk społeczno–ekonomicznych w indywidualnej psychologii człowieka. W przypadku cen postulat ten wymaga od nas rozpoczęcia analizy ceny od indywidualnych ocen. Gdy porównamy sposób traktowania kwestii wartości przez Böhma–Bawerka ze sposobem traktowania tej kwestii przez Karola Marksa, różnica co do zasady między nimi staje się od razu jasna: u Marksa pojęcie wartości jest wyrazem społecznego związku między dwoma zjawiskami społecznymi, między wydajnością pracy a jej ceną; w społeczeństwie kapitalistycznym (w przeciwieństwie do prostego społeczeństwa towarowego) związek ten jest bardzo nskomplikowany7.
U Böhma–Bawerka pojęcie wartości jest wyrazem relacji między społecznym zjawiskiem ceny a indywidualno–psychologicznym zjawiskiem różnych ocen.
Ocena indywidualna zakłada podmiot oceniający i przedmiot, który ma być oceniany; wypadkową relacji między nimi jest wartość subiektywna. Dla szkoły austriackiej wartość subiektywna nie jest więc specyficznym charakterem właściwym towarom jako takim, ale raczej specyficznym stanem psychologicznym samego podmiotu oceniającego. Kiedy mówimy o przedmiocie, mamy na myśli jego znaczenie dla danego podmiotu. Dlatego «wartość w sensie subiektywnym to znaczenie, jakie posiada towar lub grupa towarów dla celów dobrobytu podmiotu»8. Tak brzmi definicja wartości subiektywnej.
Zupełnie inna jest koncepcja wartości obiektywnej Böhma–Bawerka:
Wartość w sensie obiektywnym jest natomiast cnotą lub zdolnością towaru do wywołania pewnego obiektywnego rezultatu. W tym sensie istnieje tyle rodzajów wartości, ile jest zewnętrznych skutków, które można wywołać. Możemy mówić o wartości odżywczej żywności, o wartości opałowej drewna i węgla, o wartości nawozowej różnych nawozów, o wartości balistycznej materiałów wybuchowych. We wszystkich tych wyrażeniach wyeliminowaliśmy z pojęcia wartości jakikolwiek związek z dobrobytem lub niedolą podmiotu!9.
Wśród tych obiektywnych wartości, uznanych w ten sposób za neutralne co do «dobrobytu lub niedoli podmiotu», Böhm–Bawerk wymienia również wartości o charakterze ekonomicznym, takie jak: «wartość wymiany», «wartość plonu», «wartość produkcji», «wartość czynszu» i tym podobne. Największe znaczenie przypisuje obiektywnej wartości wymiany. Böhm–Bawerk definiuje ją w następujący sposób: «Obiektywna ważność towarów w wymianie, lub inaczej mówiąc, możliwość nabycia w zamian za nie pewnej ilości innych towarów ekonomicznych, traktując tę możliwość jako funkcję lub jakość tych pierwszych towarów»10. Tak brzmi definicja obiektywnej wartości wymiany. Ostatnia definicja nie jest ani poprawna w swej istocie, ani nie byłaby poprawna, gdyby Böhm–Bawerk konsekwentnie stosował swój punkt widzenia. Wartość wymienna towarów jest tu wyliczona jako «ich obiektywna jakość» podobna do ich właściwości fizycznych i chemicznych. Innymi słowy, «efekt użytkowy» w technicznym sensie tego słowa jest utożsamiany z ekonomicznym pojęciem wartości wymiennej. Jest to najwyraźniej punkt widzenia prostackiego fetyszyzmu towarowego, tak charakterystycznego dla wulgarnej ekonomii politycznej. W rzeczywistości «istnienie rzeczy jako towarów oraz relacja wartości między produktami pracy, która naznacza je jako towary, nie mają absolutnie żadnego związku z ich fizycznymi właściwościami ani z wynikającymi z nich stosunkami materialnymi»11.
Nawet z punktu widzenia Böhma–Bawerka jego twierdzenie nie dało się w zasadzie obronić. Jeśli wartość obiektywna nie jest niczym innym, jak tylko wypadkową subiektywnych ocen, to nie może być zgrupowana z chemicznymi i fizycznymi właściwościami towarów. Z drugiej strony, różni się od nich zasadniczo: nie zawiera «atomu materii», pochodząc i będąc kształtowaną przez czynniki niematerialne, a mianowicie indywidualne oceny różnych «podmiotów gospodarczych». Jakkolwiek osobliwie to brzmi, musimy jednak zaznaczyć, że czysty psychologizm tak charakterystyczny dla Szkoły Austriackiej i Böhma–Bawerka doskonale współgra z wulgarnym, nadmiernie materialistycznym fetyszyzmem, innymi słowy z punktem widzenia zasadniczo naiwnym i bezkrytycznym. Böhm–Bawerk protestuje oczywiście przeciwko takiemu rozumieniu wartości subiektywnej, które przypisywałoby ją towarom jako takim, bez jakiegokolwiek związku między towarami, a oceniającymi je podmiotami, ale sam Böhm–Bawerk, definiując pojęcie wartości obiektywnej, wymienia ją w sumie z technicznymi właściwościami przedmiotów niezależnych lub neutralnych co do «dobra lub zła podmiotu», zapominając, że zniszczył w ten sposób genetyczny związek między wartością subiektywną i obiektywną, który jest przecież podstawą jego teorii12.
Mamy więc do czynienia z dwiema kategoriami wartości; jedna reprezentuje wielkość podstawową, druga wielkość pochodną. Konieczne jest więc najpierw sprawdzenie teorii wartości subiektywnej. Poza tym właśnie w tej części teorii austriackiej przejawia się największa oryginalność w próbie stworzenia nowych podstaw dla teorii wartości.
Użyteczność i wartość (subiektywna)
«Centralną pojęciem (Szkoły Austriackiej) […] jest użyteczność.»13 Podczas gdy u Marksa użyteczność jest tylko warunkiem powstania wartości, nie określając stopnia wartości, Böhm–Bawerk wyprowadza wartość całkowicie z użyteczności i czyni ją bezpośrednim wyrazem tej ostatniej14.
Böhm–Bawerk odróżnia jednak (różniąc się, jak sądzi, od starej terminologii, która czyniła użyteczność i wartość konsumpcyjną zawsze synonimami) użyteczność w ogóle od wartości, która ma niejako charakter certyfikowanej użyteczności. «Stosunek do dobra człowieka» – mówi Böhm–Bawerk – «wyraża się w dwóch zasadniczo różnych formach; niższa forma występuje zawsze, gdy towar w ogóle ma zdolność służenia dobru człowieka. Wyższa forma, z drugiej strony, wymaga, aby towar był nie tylko skuteczną przyczyną, ale jednocześnie niezbędnym warunkiem wypadkowej dobrobytu […] Niższy etap nazywany jest (przez język) użytecznością; wyższy – wartością»15. Dwa przykłady podaje Böhm–Bawerk, aby wyjaśnić tę różnicę: pierwszy przykład to «człowiek», siedzący przy «źródle, które zapewnia obfity zapas dobrej wody pitnej»; drugi przykład – «inny człowiek, podróżnik na pustyni». Jest oczywiste, że kubek wody ma zupełnie inne znaczenie dla «dobrobytu» tych dwóch osób. W pierwszym przypadku kubek wody może nie być uważany za niezbędny warunek; ale w drugim przypadku jego użyteczność jest «ekstremalna», ponieważ utrata jednego kubka wody może mieć poważne konsekwencje dla naszego podróżnika.
Z tego Böhm–Bawerk wyprowadza następujące sformułowanie pochodzenia wartości:
Towary osiągają wartość, gdy dostępna całkowita podaż towarów tego typu jest tak niewielka, że nie wystarcza w ogóle na pokrycie zgłaszanych na nie żądań, lub też pokrywa je tak niedostatecznie, że konieczne jest bezwzględne wykorzystanie wspomnianych szczególnych towarów, aby w ogóle mogła istnieć nadzieja na zaspokojenie popytu.16
Innymi słowy, za punkt wyjścia do analizy cen towarów przyjmuje się «certyfikowaną» użyteczność towarów, ponieważ każda teoria wartości służy przede wszystkim do wyjaśnienia cen, czyli Böhm–Bawerk bierze za punkt wyjścia to, co Marks wyklucza ze swojej analizy jako wielkość nieistotną.
Rozważmy teraz tę kwestię bardziej szczegółowo. Nie możemy zapominać, że punktem wyjścia Szkoły Austriackiej są motywy podmiotów gospodarczych w ich «czystej», tj. najprostszej, postaci. «Naszym zadaniem będzie teraz trzymanie lustra przed kazuistyczną selekcją praktyki życiowej, niejako przy okazji formułowania zasad, które z taką pewnością i instynktownie stosowane są przez zwykłego człowieka w działaniu, formułowanie ich jako zasad o równej pewności i z dodatkową cechą bycia świadomym.»17 Zobaczmy teraz, jak teoretyczne «lustro» manipulowane przez szefa Szkoły Austriackiej odzwierciedla tę «praktykę życia».
Cechą charakterystyczną nowoczesnego sposobu produkcji jest przede wszystkim to, że nie produkuje on na własne potrzeby producenta, lecz na rynek. Rynek jest ostatnim ogniwem w łańcuchu różnorodnych form produkcji, w którym rozwój sił wytwórczych i odpowiadający mu rozwój stosunków wymiany zniszczyły stary system gospodarki naturalnej i wywołały nowe zjawiska gospodarcze. Możemy wyróżnić trzy etapy tego procesu przekształcania się z gospodarki naturalnej w kapitalistyczną gospodarkę towarową.
Na pierwszym etapie środek ciężkości leży w produkcji na własne potrzeby; na rynek trafia jedynie nadwyżka produktów. Etap ten jest charakterystyczny dla początkowych form wymiany. Stopniowo rozwój sił wytwórczych i zagrożenie konkurencją prowadzi do przesunięcia środka ciężkości w kierunku produkcji na rynek. Jednak niewielka część wytworzonych produktów jest konsumowana w zakładzie producenta (takie warunki można jeszcze często zaobserwować w rolnictwie, zwłaszcza chłopskim). Nie oznacza to jednak zaprzestania procesu ewolucji. Społeczny podział pracy postępuje dalej, osiągając w końcu poziom, na którym masowa produkcja na rynek staje się zjawiskiem typowym, a żaden z wytworzonych produktów nie jest konsumowany w zakładzie, który go wytwarza.
Jakie są zmiany w motywach i w «praktyce życiowej» podmiotów gospodarczych, zmiany, które muszą być analogiczne do opisanego powyżej procesu ewolucji?
Na to pytanie możemy odpowiedzieć krótko; znaczenie subiektywnych ocen opartych na użyteczności maleje: «Nie ustanawia się jednak (zachowując naszą dzisiejszą terminologię) żadnych wartości wymiennych (określanych w sposób czysto ilościowy), lecz jedynie towary konsumpcyjne, innymi słowy przedmioty o różnicach jakościowych.»18 Ale dla wyższych etapów oceny możemy ustanowić zasadę: «Dobra głowa rodziny powinna bardziej dbać o zysk i trwałość przedmiotów niż o chwilowe zadowolenie lub o natychmiastową użyteczność.»19
I rzeczywiście, gospodarka naturalna zakłada, że produkowane przez nią towary będą miały dla tej gospodarki wartość użytkową. Na następnym etapie ewolucji nadwyżka traci znaczenie jako wartość użytkowa; ponadto większa część wytworzonych produktów nie jest oceniana przez podmiot gospodarczy zgodnie z użytecznością, ta ostatnia nie istnieje dla podmiotu gospodarczego; wreszcie, i to jest ostatni etap, cały produkt wytworzony w ramach danego zakładu nie ma dla niego «użyteczności». Dlatego właśnie całkowity brak ocen opartych na użyteczności towarów jest charakterystyczny dla gospodarek je wytwarzających20. Nie należy jednak zakładać, że stan ten dotyczy wyłącznie sprzedawcy; nie inaczej jest w przypadku kupującego. Jest to szczególnie widoczne w analizie oceny ze strony handlowców. Żaden człowiek interesu, od hurtownika aż do akwizytora, nie ma nigdy najmniejszej myśli o «użyteczności» czy «wartości użytkowej» swojego towaru. W jego umyśle treść, której tak próżno szuka Böhm–Bawerk, po prostu nie istnieje. W przypadku nabywców, którzy kupują produkty na własny użytek, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana; poniżej powiemy o zakupie środków produkcji. Także tutaj droga obrana przez Böhma–Bawerka prowadzi donikąd. Każda «gospodyni domowa» w swojej codziennej «praktyce» zaczyna bowiem zarówno od istniejących cen, jak i od sumy pieniędzy, którą dysponuje. Tylko w tych granicach można praktykować pewne wartościowanie oparte na użyteczności. Jeśli za pewną sumę pieniędzy, x, możemy otrzymać towar A, lub za sumę pieniędzy y, towar B, lub za pieniądze z, towar C, to każdy nabywca będzie wolał towar o większej użyteczności dla niego. Jednak taka ocena zakłada istnienie cen rynkowych. Co więcej, ocena każdego pojedynczego towaru nie jest w żaden sposób uwarunkowana jego użytecznością. Prostym przykładem są przedmioty codziennego użytku; żadna gospodyni domowa, która musi robić zakupy na rynku, nie ocenia wartości chleba na podstawie jego ogromnej subiektywnej wartości, przeciwnie, jej ocena oscyluje wokół ustalonych już cen rynkowych; to samo dotyczy każdego innego towaru.
Odizolowanego człowieka Böhma–Bawerka (i nie ma większego znaczenia, czy siedzi on przy źródle, czy podróżuje po płonących piaskach) nie można już porównywać – z punktu widzenia «motywów ekonomicznych» – ani z kapitalistą wprowadzającym swoje towary na rynek, ani z kupcem nabywającym te towary, aby je ponownie sprzedać, ani nawet ze zwykłym nabywcą, który żyje w warunkach gospodarki opartej na pieniądzu, niezależnie od tego, czy jest kapitalistą, czy handlarzem. Wynika z tego, że ani pojęcie «wartości użytkowej» (Karol Marks), ani pojęcie «subiektywnej wartości użytkowej» (Böhm–Bawerk) nie może być brane za podstawę analizy ceny. Punkt widzenia Böhma–Bawerka stoi w ostrej sprzeczności z rzeczywistością, a przecież jego zadaniem było wyjaśnienie rzeczywistości.
Wynik, do którego doszliśmy, a mianowicie, że wartość użytkowa nie jest możliwą podstawą analizy cen, odnosi się również do tego etapu produkcji towarów, w którym nie cały produkt jest wprowadzany na rynek, ale tylko «nadwyżka produktu», ponieważ mamy do czynienia nie z wartością produktu spożywanego w pierwotnym zakładzie, ale właśnie z wartością tej nadwyżki. Ceny powstają nie na podstawie oceny produktów jako takich, lecz towarów; subiektywne oceny produktów konsumowanych w samym zakładzie nie mają wpływu na kształtowanie się cen towarów. Ale o ile produkt staje się towarem, wartość użytkowa przestaje odgrywać swoją dawną rolę21. «Fakt, że ten towar jest użyteczny dla innych, jest koniecznym warunkiem jego wymienialności: ale gdy jest bezużytecznym dla mnie, wartość użytkowa mojego towaru nie jest miarą nawet dla mojej indywidualnej oceny, nie mówiąc już o jakimkolwiek obiektywnym poziomie wartości.»22
Z drugiej strony, gdy warunki wymiany są wystarczająco rozwinięte, ocena produktów według ich wartości wymiennej rozciąga się nawet na tę grupę produktów, która pokrywa potrzeby samego producenta. Jak bardzo trafnie zauważył W. Lexis, «w systemie wymiany towarowo–pieniężnej wszystkie towary są uważane i traktowane jako towary, nawet jeśli są przeznaczone do konsumpcji producenta.»23
Tym można wytłumaczyć wysiłki Böhma–Bawerka, aby przedstawić współczesną organizację społeczno–gospodarczą jako nierozwiniętą produkcję towarową; «[…] pod dominacją produkcji opartej na podziale pracy i wymianie, na sprzedaż trafiają głównie nadwyżki produktów.»24; w przypadku nowoczesnej organizacji pracy «każdy producent wytwarza tylko kilka artykułów, ale znacznie więcej niż potrzebuje na swoje osobiste potrzeby.»25
Takie jest przedstawienie kapitalistycznej «ekonomii politycznej» przez Böhma–Bawerka. Oczywiście, nie utrzyma się ona w mocy; pojawia się jednak raz po raz u autorów, którzy opierają swoją teorię wartości na fundamencie użyteczności. Możemy więc zastosować dosłownie do Böhma–Bawerka słowa, które Marks wypowiedział na temat Condillaca: «Widzimy w tym fragmencie, jak Condillac nie tylko myli wartość użytkową z wartością wymienną, ale w sposób iście dziecinny zakłada, że w społeczeństwie, w którym produkcja towarów jest dobrze rozwinięta, każdy producent wytwarza własne środki utrzymania, a do obiegu wrzuca tylko nadwyżkę ponad własne potrzeby»26.
Marks ma zatem całkowitą rację, odmawiając przyjęcia wartości użytkowej jako podstawy swojej analizy cen. Z drugiej strony, podstawowym błędem Szkoły Austriackiej jest to, że «centralna zasada» ich teorii nie ma nic wspólnego z kapitalistyczną rzeczywistością dnia dzisiejszego27. Jak zobaczymy później, okoliczność ta nieuchronnie wpływa na całą strukturę teorii.
Miara Wartości i Jednostka Wartości
W jaki sposób możemy określić poziom wartości subiektywnej? Innymi słowy, od czego zależy poziom indywidualnej oceny «towaru»? To właśnie w odpowiedzi na to pytanie tkwi «nowość» doktryny głoszonej przez przedstawicieli Szkoły Austriackiej, a także ich zwolenników w innych krajach.
Ponieważ użyteczność towaru to jego zdolność do zaspokojenia jakiejś potrzeby, to oczywiście konieczna jest analiza tych potrzeb. Zgodnie z doktryną Szkoły Austriackiej, musimy obserwować: po pierwsze, różnorodność potrzeb; po drugie, pilność potrzeb w odniesieniu do konkretnego przedmiotu określonego typu. Różne potrzeby mogą być klasyfikowane według kolejności ich rosnącego lub malejącego znaczenia dla «dobrobytu podmiotu». Natomiast pilność potrzeb danego rodzaju zależy od stopnia, w jakim następuje ich zaspokojenie. Im bardziej potrzeba została zaspokojona, tym mniej «pilna» jest sama potrzeba28. To właśnie na podstawie tych rozważań Menger ustanowił swoją słynną «skalę potrzeb», która w takiej czy innej formie pojawia się we wszystkich pracach na temat wartości wydanych przez Szkołę Austriacką. Przedrukowujemy tę skalę w formie, w jakiej przekazuje ją Böhm–Bawerk:
I | II | III | IV | V | VI | VII | VIII | IX | X |
10 | |||||||||
9 | 9 | ||||||||
8 | 8 | 8 | |||||||
7 | 7 | 7 | 7 | ||||||
6 | 6 | 6 | 6 | 6 | |||||
5 | 5 | 5 | 5 | 5 | 5 | ||||
4 | 4 | 4 | 4 | 4 | 4 | 4 | |||
3 | 3 | 3 | 3 | 3 | 3 | 3 | |||
2 | 2 | 2 | 2 | 2 | 2 | 2 | 2 | ||
1 | 1 | 1 | 1 | 1 | 1 | 1 | 1 | 1 | |
0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Pionowy szereg, ten, na którego czele znajdują się cyfry rzymskie, reprezentuje różne rodzaje potrzeb, począwszy od tych najbardziej podstawowych. Liczby w każdej serii pionowej wskazują na zmniejszającą się pilność potrzeby w zależności od stopnia jej zaspokojenia.
Z tabeli wynika między innymi, że konkretna potrzeba kategorii ważnej może mieć mniejszą objętość niż konkretna potrzeba kategorii mniej ważnej, zgodnie z tym, że potrzeba została zaspokojona. «Nasycenie w szeregu pionowym29 może obniżyć poziom potrzeby w pierwszej serii do 3, 2 lub 1, podczas gdy niższy stopień nasycenia w serii VI może spowodować, że ta potrzeba, teoretycznie mniej ważna, zostanie faktycznie podniesiona do stopni 4 lub 5»30.
Aby określić, jaką konkretną potrzebę zaspokaja dany towar (to właśnie ten warunek decyduje o jego subiektywnej wartości użytkowej), musimy dowiedzieć się, «jaka potrzeba pozostałaby niespełniona, gdyby oceniany towar nie był dostępny; potrzeba jest w tym przypadku oczywiście zmienną zależną.»31
Na podstawie tej metody Böhm–Bawerk dochodzi do następującego rezultatu: ponieważ wszystkie osoby wolą pozwolić, aby mniej ważne potrzeby pozostały niezaspokojone, towar będzie oceniany zgodnie z najmniejszą potrzebą, którą może zaspokoić. «Wartość towaru mierzy się ważnością tego konkretnego wymogu lub wymogu częściowego, który jest najmniej ważny spośród wymogów mogących być zaspokojonymi przez dostępny zasób towarów tego typu». Lub, mówiąc prościej: «wartość towaru jest określona przez stopień jego marginalnej użyteczności.»32. Jest to słynna doktryna całej Szkoły, od której teoria ta otrzymała swoją nazwę «Teoria użyteczności krańcowej»33; jest to ogólna zasada, z której wywodzą się wszystkie inne «prawa».
Wskazana powyżej metoda określania wartości zakłada istnienie określonej miary wartości. W rzeczywistości wartość jest rezultatem pomiaru, ale ten zakłada stałą jednostkę miary. Jaka jest jednostka miary Böhma–Bawerka?
Szkoła austriacka napotyka tu na poważną trudność, której jednak nie pokonała i nigdy nie pokona. Musimy najpierw wskazać, jak ogromne znaczenie ma wybór wartości jednostkowej z punktu widzenia Böhma–Bawerka. «Faktem jest, że nasza ocena wartości może w odniesieniu do jednego i tego samego rodzaju towarów, w tej samej epoce i w tych samych warunkach, być różnego stopnia, w zależności od tego, czy ocenie podlega tylko kilka okazów, czy też wielkie ilości towaru jako masy jednostkowej.» (Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 15.) Nie tylko stopień wartości zależy od wyboru jednostki miary, ale można kwestionować, czy wartość w ogóle istnieje. Jeśli (używając przykładu Böhma–Bawerka) rolnik zużywa 40 litrów wody dziennie, a ma do dyspozycji 80 litrów, to woda nie ma dla niego żadnej wartości. Jeśli jednak wybierzemy jako naszą jednostkę większą ilość niż 40 litrów, woda będzie miała wartość. Tak więc wartość jako taka wydaje się zależeć od wyboru jednostki. Z powyższym wiąże się inne zjawisko. Załóżmy, że posiadamy pewną liczbę towarów, których użyteczność krańcowa maleje wraz ze wzrostem ich liczby. Załóżmy, że ta malejąca wartość wyraża się w szeregu 6, 5, 4, 3, 2, 1. Jeśli posiadamy sześć okazów pewnego towaru, to wartość każdego okazu jest określona przez użyteczność krańcową samego tego okazu, tzn, będzie ona równa 1. Jeśli za naszą jednostkę weźmiemy kombinację dwóch z poprzednich jednostek, to użyteczność krańcowa tych dwóch jednostek nie będzie wynosić 1 x 2, lecz 1 + 2, czyli nie 2, lecz 3; a wartość trzech jednostek nie będzie już wynosić 1 x 3, lecz 1 + 2 + 3, czyli nie 3, lecz 6 itd. Innymi słowy, wartość większej liczby dóbr nie zmienia się bezpośrednio z wartością konkretnego przykładu tych dóbr materialnych. Jednostka miary odgrywa ważną rolę. Ale co to jest jednostka miary? Böhm–Bawerk nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, podobnie jak reszta Austriaków34. Odpowiedź Böhma–Bawerka jest taka: «Ten zarzut nie jest rozsądny. Człowiek nie może bowiem wybrać arbitralnie swojej jednostki oceny. Ponieważ okoliczności zewnętrzne, które są skądinąd jednolite […], mogą imperatywnie domagać się, aby za jednostkę oceny uznać raczej jeden kwant niż inny.»35 Jest jednak jasne, że ta jednostka miary może występować zwłaszcza w przypadkach, w których wymiana towarów jest przypadkowym zjawiskiem życia gospodarczego, a nie jego typowym zjawiskiem. Przeciwnie, pośrednicy w wymianie towarów w rozwiniętej produkcji towarowej nie czują się związani imperatywnymi normami w wyborze ich «wartości jednostkowej». Producent sprzedający płótno, hurtownik kupujący i sprzedający płótno, wielka liczba pośredników – wszyscy oni mogą mierzyć swoje towary według metra i centymetra, lub według sztuki (pewna duża liczba metrów przyjęta jako jednostka), ale we wszystkich tych przypadkach nie ma różnicy w ocenie. Pozbywają się swoich towarów (współczesna forma sprzedaży to regularny proces pozbywania się towarów przez producenta lub przez któregoś z jego konfidentów); jest im obojętne, jaką fizyczną jednostką miary mierzy się sprzedawane towary. Z tym samym zjawiskiem spotykamy się przy analizie motywów nabywców kupujących na własne potrzeby. Sprawa jest dość prosta. Współczesne «podmioty gospodarcze» oceniają towary według ich cen rynkowych, ale ceny rynkowe w żaden sposób nie zależą od wyboru jednostki miary.
Kolejna kwestia. Widzieliśmy już, że całkowita wartość jednostek według Böhma–Bawerka wcale nie jest równoważna wartości pojedynczej jednostki pomnożonej przez liczbę jednostek. W przypadku serii 6, 5, 4, 3, 2, 1, wartość tych sześciu jednostek (wartość całej «dostawy») jest równoważna 1 + 2 + 3 + 4 + 5 + 6. Jest to całkowicie logiczny wniosek z podstawowych założeń teorii użyteczności krańcowej: jednak jest on całkowicie błędny. Wina leży w punkcie wyjścia teorii Böhma–Bawerka, w jej ignorowaniu społeczno–historycznego charakteru zjawisk ekonomicznych. W rzeczywistości nikt, kto zajmuje się współczesną produkcją i wymianą, ani jako kupujący, ani jako sprzedający, nie oblicza wartości «podaży», tj. agregatu towarów, zgodnie z metodą Böhma–Bawerka. Teoretyczne lustro, którym manipuluje szef nowej szkoły, nie tylko zniekształca «praktykę życia», ale jego obraz nie przedstawia żadnych odpowiadających jej faktów. Każdy sprzedawca n jednostek uważa, że suma tych jednostek jest n razy większa niż pojedyncza jednostka. To samo można powiedzieć o nabywcy. «Producent uważa pięćdziesiątą przędzarkę w swojej fabryce za mającą takie samo znaczenie i taką samą wartość jak pierwsza, a cała wartość wszystkich pięćdziesięciu nie wynosi 50 + 49 + 48 […] + 2 + 1 = 1275; ale, po prostu, 50 x 50 = 2500»36.
Ta sprzeczność między «teorią» Böhma–Bawerka a rzeczywistą «praktyką» jest tak uderzająca, że nawet Böhm–Bawerk nie był w stanie zignorować tej trudności. Ma on do powiedzenia na ten temat tak: «W naszym zwykłym praktycznym życiu gospodarczym nie mamy często okazji obserwować opisanego wyżej zjawiska kazuistycznego [tj. braku proporcjonalnej relacji między wartością sumy i wartością jednostki. – N.B.]. Wynika to z faktu, że w systemie produkcji podziału pracy sprzedaż handlowa jest czerpana głównie [!] z nadwyżki [!], która pierwotnie nie była przeznaczona na osobiste potrzeby właściciela […]»37. To bardzo dobrze, ale pytanie jest właśnie takie: jeżeli tego «kazuistycznego zjawiska» nie można stwierdzić w obecnym życiu gospodarczym, to jest oczywiste, że teoria użyteczności marginalnej może być czymkolwiek się chce, ale nie może być prawem kapitalistycznej rzeczywistości, ponieważ właśnie to «zjawisko» jest logiczną konsekwencją teorii użyteczności marginalnej, w której bierze swój logiczny początek i wraz z którą upada.
Widzimy więc, że brak proporcji między wartością sumy, a liczbą dodanych jednostek jest, jeśli chodzi o dzisiejsze warunki ekonomiczne, czystą fikcją. Jest ona tak dobitnie sprzeczna z rzeczywistością, że sam Böhm–Bawerk nie jest w stanie doprowadzić swego punktu widzenia do logicznego wniosku, Odwołując się do wielkiej liczby ocen pośrednich, stwierdza: «Ale jeśli jesteśmy w stanie orzec, że jabłko ma dla nas dokładnie wartość ośmiu śliwek, podczas gdy gruszka ma dokładnie wartość sześciu śliwek, to jesteśmy również w stanie orzec, po wyciągnięciu wniosku z tych dwóch przesłanek, jako nasz trzeci sąd, że jabłko jest dla nas dokładnie o jedną trzecią cenniejsze niż gruszka.»38 Böhm–Bawerk omawia subiektywne (oceny.) To spostrzeżenie jest zasadniczo całkiem poprawne, ale nie jest poprawnym zastosowaniem punktu widzenia Böhma–Bawerka. Jak bowiem dochodzimy w tym przypadku do «trzeciego sądu», że jabłko jest o jedną trzecią «droższe» od gruszki? Tylko dlatego, że osiem śliwek jest ewidentnie o jedną trzecią droższe niż sześć śliwek. Zakładamy tu istnienie proporcji między wartością sumy, a liczbą jednostek; wartość ośmiu śliwek może być tylko o jedną trzecią większa od wartości sześciu śliwek, jeśli wartość ośmiu śliwek jest osiem razy większa od wartości jednej śliwki, a wartość sześciu śliwek, sześć razy większa od wartości jednej śliwki. Przykład ten ponownie pokazuje nam, jak niewielka jest zgodność między teorią Böhma–Bawerka a ekonomicznymi zjawiskami rzeczywistości. Jego prezentacja jest może do przyjęcia jako wyjaśnienie psychologii «wędrowca na pustyni», «kolonisty», «człowieka» siedzącego «przy źródle», a w tych przypadkach tylko o tyle, o ile te «jednostki» nie mają możliwości produkcji. W nowoczesnej gospodarce motywy takie jak te postulowane przez Böhma–Bawerka są psychologicznie niemożliwe i absurdalne.
1«Grundzüge der Theorie des wirtschaftlichen Güterwerts», s. 8.
2«W społeczeństwie jednak, w którym system przemysłowy opiera się całkowicie na kupnie i sprzedaży […] kwestia wartości jest fundamentalna. Prawie każda spekulacja odzwierciedlająca ekonomiczne interesy tak ukonstytuowanego społeczeństwa implikuje jakąś teorię wartości: najmniejszy błąd w tym temacie zaraża odpowiednim błędem wszystkie nasze inne wnioski.» (John Stuart Mill: «Principles of Political Economy», wydanie jednotomowe, Londyn, 1923 str. 436). Dla pewności, ostatnio pojawiły się głosy, inspirowane przez pana Petera Struvego, że problem wartości nie ma związku z problemem dystrybucji, podczas gdy na przykład David Ricardo uważa problem wartości za podstawowy problem ekonomii politycznej. (David Ricardo: Ekonomia polityczna.)
To samo stanowisko zajmuje Tugan–Baranowski, mimo że «teoria dystrybucji» tego ostatniego jest pod każdym względem najpoważniejszym argumentem przeciwko tej «innowacji». Struve nadaje pytaniu bardziej przejrzystą formę logiczną, co czyni sformułowanie teorii dystrybucji niemożliwym. Ta sama uwaga dotyczy również Szaposznikowa (patrz jego «Teoria produkcji i dystrybucji», Moskwa, 1912, s. 11, po rosyjsku).
3John Stuart Mill, tamże, s. 209.
4Böhm–Bawerk, «Grundzüge […]», s. 8
5Tamże, s. 8.
6Jedynym wyjątkiem jest teoria wartości Petera Struvego, która wyjaśnia wartość jako wynikającą z przeciętnej ceny ustalonej metodą statystyczną. Jednak w rzeczywistości jest to równoznaczne z unicestwieniem wszelkiej teorii. Bułhakow w swojej «Filozofii ekonomii» (po rosyjsku) zarzuca Marksowi, że przeniósł problem pracy i jej funkcji «z podniosłej pozycji zasady do merkantylnej praktyki rynku» (s. 106); Bułhakow uważa, że jest to punkt widzenia biorący pod uwagę jedynie zwodniczą zasadę: odwrotność wulgarności, że tak powiem. Ten sam «krytyk» pisze: «Czy ogólna teoria ekonomii kapitalistycznej jest w ogóle przydatna? Uważam, że tak […] Czy jednak możemy przyznać taką samą użyteczność poszczególnym teoriom, tym dotyczącym wartości, zysku, kapitału? […] Wierzę, że nie […].» (str. 289.) Nasz erudyta profesor uważa oczywiście, że można przedstawić ogólną teorię kapitalizmu bez teorii «wartości, zysku, kapitału».
7Mamy tu na myśli fakt, że ceny nie pokrywają się z wartością, nie oscylują nawet wokół wartości, lecz raczej zbliżają się do tzw. «cen produkcyjnych».
8Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 4. Podobnie Karl Menger mówi: «Wartość nie jest […] osobliwością właściwą towarom, jakością towarów, lecz raczej jedynie znaczeniem, które natychmiast przypisujemy zaspokojeniu naszych potrzeb lub przywiązujemy do naszego życia i naszego samopoczucia, a w bardziej odległej perspektywie do dóbr ekonomicznych jako ich wyłącznych przyczyn.» («Grundsätze der Volkswirtschaftslehre», Wiedeń, 1871, str. 81, przypis.) «Wartość jest sądem» («der Wert ist ein Urteil», op. cit., str. 86); por. Friedrich von Wieser, który uważa wartość za interes ludzki pojmowany jako stan w przedmiocie. («Ursprung des Wertes», s. 79)
9Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 4. Por. także Böhm–Bawerk: Kapital i Kapitalzins, t. I, s. 1. II, wydanie drugie, Innsbruck, 1909, s. 214.
10Böhm–Bawerk, tamże, s. 5. Terminologia Mengera jest inna (por. jego «Grundsätze […]», s. 214, 215).
11Karol Marks: «Kapitał», t. I, s. 83.
12Neumann zauważa w związku z tym: «Jest przedmiotem sporu, czy idąc za analogią wartości skupu i wartości plonu, możemy w naszej nauce mówić również o wartości opałowej, wartości odżywczej, wartości nawożenia itp.» («Wirtschaftliche Grundbegriffe», w «Handburch der politischen ökonomie», pod redakcją Schönberga, wydanie czwarte, t. I, str. 169). J. Lehr wyraża się bardziej szczegółowo; Lehr sprzeciwia się myleniu pojęć w ten sposób i uważa, że ekonomia polityczna «nie może tracić z oczu faktu, że wartość istnieje zawsze dla człowieka i przez człowieka.» (Conrad, «Jahrbücher für Nationalökonomie und Statistik», New Series, t. XIX, 1889, s. 2.) Por. także H. Dietzel: «Theoretische Sozialökonomik», s. 213, 214. Za modne wśród burżuazyjnych uczonych i ich zwolenników uważa się wytykanie, że Karol Marks w swojej teorii wartości dość prymitywnie wymyślił mechanistyczno–materialistyczny napar. Istnieje jednak materializm i materializm. O ile materializm marksowski wyraża się w systemie gospodarczym Karola Marksa, to nie tylko nie prowadzi on do fetyszyzacji towarów, ale wręcz przeciwnie, po raz pierwszy umożliwia przezwyciężenie tego fetyszyzmu. W szczególności, u Karola Marksa wartość jest jedną z «form myśli wyrażających ze społeczną ważnością warunki i stosunki określonego, historycznie zdeterminowanego sposobu produkcji, mianowicie produkcji towarów.» («Kapitał», t. I, s. 87.) Ale «obiektywnie» nie oznacza tu «fizycznie». Równie rozsądne byłoby uznanie języka za rzecz fizyczną. Por. «Kapitał», t. I, s. 85, także R. Stolzmann: «Der Zweck in der Volkswirtschaftslehre», 1909, s. 58.
13Werner Sombart: «Zur Kritik des Ökonomischen Systems von Karl Marx», w Braun: «Archiv», t. VII, s. 592
14Wielu eklektyków znalazło w tym stwierdzeniu pretekst do przyjęcia, że teoria ekonomistów klasycznych, jak również Karola Marksa nie były «sprzeczne» ze szkołą austriacką, a jedynie «uzupełniały» tę ostatnią. Dla przykładu por. Heinrich Dietzel: «Theoretische Sozialokonomik», Leipzig, 1895, s. 23. Osoby te nie rozumieją nawet, że u Karola Marksa nie można znaleźć ani jednej myśli, która miałaby jakąkolwiek analogię do subiektywnej koncepcji wartości szkoły austriackiej. W tej kwestii proszę zapoznać się z doskonałą broszurą R. Hilferdinga: «Böhm–Bawerks Marx–Kritik», Wiedeń, 1904, s. 52, 53 i n. Szczególnie zabawny w tym kontekście jest Tugan–Baranowski, który w swoich Fundacjach ekonomii politycznej (w języku rosyjskim) uważa za możliwe zastosowanie prawa proporcjonalności między wartością pracy – która przecież nie ma żadnego znaczenia poza stosunkiem do całego społeczeństwa i która nie może być w żaden sposób zastosowana do odizolowanej nauki – a użytecznością krańcową, która z kolei «nadaje się» tylko do oceny jednostki i nie ma żadnego znaczenia w odniesieniu do «nauki politycznej», nawet z punktu widzenia Böhma–Bawerka.
15Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 9. Jest to szczególnie ważne dla Austriaków. «Jej [tj. teorii użyteczności krańcowej – N.B.] kamieniem węgielnym jest rozróżnienie między użytecznością w ogóle a bardzo konkretną użytecznością konkretną, która w danej sytuacji ekonomicznej zależy od kontroli sprawowanej nad dobrami podlegającymi ocenie». Böhm–Bawerk: «Der letzte Masstab des Güterwertes», «Zeitschrift für Volkswirtschaft, Sozialpolitik und Verwaltung», t. III s. 187.
16Böhm–Bawerk: tamże, s. 13. «Wszystkie dobra mają użyteczność, ale nie wszystkie dobra mają wartość. Aby mogła istnieć wartość, rzadkość (Seltenheit) musi być związana z użytecznością, a nie z absolutną rzadkością, w porównaniu z wymaganiami stawianymi towarom danego rodzaju.» (Böhm–Bawerk: «Kapital und Kapitalzins», t. II, «Positive Theorie des Kapitals», wydanie trzecie, Innsbruck, 1912, s. 224). Podobnie Karl Menger: «Na przykład, jeśli popyt na jakiś towar jest większy niż jego dostępna podaż, to jednocześnie widać, że nawet jeśli część wskazanego zapotrzebowania pozostanie niezaspokojona, dostępna ilość danego towaru nie może zostać zmniejszona o żaden dostrzegalny ułamek bez spowodowania stanu, w którym jakaś potrzeba lub inna, wcześniej zapewniona, może teraz zostać zaspokojona albo wcale, albo przynajmniej mniej adekwatnie niż miałoby to miejsce, gdyby wspomniany warunek nie został spełniony.» (Karl Menger: «Grundsätze der Volkswirtschaftslehre», Wiedeń, 1884, s. 77).
Ale twórcy teorii użyteczności krańcowej nie mają wcale prawa utrzymywać, że teza ta jest u nich oryginalna. Znajdujemy ją już u Comte de Verri («Economic politique […]», Paris, An VIII) w zobiektywizowanej formie, aby być pewnym: «Jakie są zatem elementy, które tworzą cenę? Z pewnością ta ostatnia nie opiera się na samej użyteczności. Aby się o tym przekonać, wystarczy zastanowić się, że woda, powietrze i światło słoneczne nie mają ceny – jednak czy jest coś bardziej użytecznego i potrzebnego niż te rzeczy; […] sama użyteczność nie może więc nadawać ceny przedmiotowi. Jednak to jego rzadkość tylko daje mu cenę» (s. 14). «Dwie zasady, w ich połączeniu, określają ceny przedmiotów: potrzeba i rzadkość» (s. 15). Podobnie też Condillac («Le Commerce et le gouvernement, considérés relativement l’un a l’autre», Paris, An III, 1795, t. I), przy czym Condillac formułuje pytanie subiektywnie («nous estimons», «nous jugeons»; «cette estime est ce que nous appelons valeur» itp.).
U starszego Walrasa (M. Auguste Walras: «De la nature de la richesse et de l’origine de la valeur», Paris, 1831), czynnik rzadkości jest ściśle związany z czynnikiem własności, który znów łączy się ze zdolnością do wymiany i (obiektywną) wartością artykułu konsumpcyjnego. (One «sont naturellement bornés dans leur quantité».) Leon Walras w «Principes d’une theorie mathématique de l’échange» podaje jasne sformułowanie: «Ce n’est donc pas 1’utilité d’une chose qui en fait la valeur, c’est la rareté» (zob. s. 44, 199 i n.). Vilfredo Pareto (Cours d’economie politique, tome I, Lausanne, 1896) używa terminu ophelimité (z greckiego użyteczny, dający pomoc) zamiast terminu utility, ponieważ «użyteczność» jest antonimem «szkody», podczas gdy ekonomia polityczna uznaje również «szkodliwe użyteczności» (tytoń, alkohol itp.).
17Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 21.
18Werner Sombart, «Der Bourgeois», s. 19.
19Tamże, s. 50;
20Nawet Böhm–Bawerk był zmuszony to uznać; w swoich «Grundzüge der Theorie des wirtschaftlichen Güterwerts» formułuje sporną kwestię w dość osobliwy sposób, utrzymując, że w podziale pracy ocena sprzedających «jest zwykle bardzo niska», s. 521. Por. także Böhm–Bawerk: Positive Theorie: «W obecnym czasie […] większość sprzedaży odbywa się za pośrednictwem profesjonalnych producentów i handlowców, którzy posiadają nadwyżkę swoich towarów, która jest zdecydowanie zbyt duża dla ich własnej konsumpcji. W ich przypadku subiektywna wartość użytkowa ich własnych dóbr jest więc w większości przypadków bardzo bliska zeru: wynika z tego, że ich «wartość ewaluacyjna» […] będzie nadal spadać prawie do zera.» («Kapital und Kapitalzins», t. II, część I, s. 405, 406.) Jednak nawet to sformułowanie jest błędne, gdyż ocena dokonywana przez nabywców nie opiera się wcale na użyteczności (ta ostatnia nie jest «w przybliżeniu», lecz faktycznie równa zeru).
21«Ale wymiana towarów jest ewidentnie aktem charakteryzującym się całkowitą abstrakcją od wartości użytkowej.» (Karol Marks: «Kapitał», t. I, s. 44.)
22R. Hilferding: «Böhm–Bawerk’s Marx–Kritik», s. 5
23W. Lexis: Allgemeine Volkswirtschaftslehre, 1910, s. 8.
24Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 35
25Tamże, s. 491.
26Karol Marks: Capital, vol. I, s. 177. Ferdinand Lassalle również błyskotliwie wyśmiał tę teorię: «Herr Borsig», mówi Lasalle, «najpierw zaczął produkować maszyny na użytek swojej rodziny; nadwyżki maszyn zaczął następnie sprzedawać. Zakłady, które sprzedają bukiety wdowie, najpierw działają rozsądnie w oczekiwaniu na śmierć we własnej rodzinie, a następnie, ponieważ ta ostatnia jest zbyt rzadka, mają dużą nadwyżkę stylów żałobnych do wymiany z innymi osobami. Herr Wolff, właściciel wielkiej agencji telegraficznej w naszym kraju (Niemcy) najpierw zleca przekazywanie mu telegramów dla własnej instrukcji i rozrywki; to, co pozostaje po tym, jak wystarczająco nasycił się tym zajęciem, zaczął wymieniać z wilkami giełdy i redakcjami gazet, które rekompensują mu swoje nadwyżki wiadomości i akcji.» (Ferdinand Lassalle: «Reden und Schriften», wyd. Vorwarts, Berlin, 1893, t. III, str. 73). U prekursorów matematyki (Léon Walras) za punkt wyjścia przyjmuje się również wymianę nadwyżek. («Principes d’une théorie mathématique de 1’échange», Journal des Economistes, 1874).
27W swoim «Kapitale i Kapitalach» Böhm–Bawerk mówi, że cała marksowska argumentacja w tej kwestii jest «błędna». Uważa on, że Marks pomylił «niezależność okoliczności w ogóle z niezależnością konkretnych modalności, w których ta okoliczność się przejawia» (pierwsze wydanie, 1894, s. 435). Hilferding odpowiednio odpowiada w następujący sposób: «Jeśli dokonuję abstrakcji specyficznej modalności, w której wartość użytkowa może się ujawnić, innymi słowy, wartości użytkowej w jej konkretności, to, jeśli chodzi o mnie, dokonałem abstrakcji wartości użytkowej w całości […] Nie pomoże stwierdzenie, że wartość użytkowa polega na zdolności tego towaru do wymiany z innymi towarami. Oznaczałoby to bowiem, że wielkość «wartości użytkowej» jest teraz określana przez wielkość wartości wymiany, a nie wielkość wartości wymiany przez wielkość wartości użytkowej» (op. cit., s. 5). Dalsze szczegóły znajdziemy poniżej w naszej analizie «wartości zastępczej».
28Jest to tak zwane «prawo Gossena». Sformułowanie Gossena jest następujące: «I. Wielkość jednej i tej samej przyjemności – jeśli oddaje się jej nieprzerwanie – będzie stopniowo maleć aż do osiągnięcia sytości. – II. Podobny spadek wielkości przyjemności nastąpi, jeśli powtórzymy poprzednio doświadczoną przyjemność, nie tylko w tym sensie, że przy każdym powtórzeniu przyjemność jest mniejsza w stopniu opisanym powyżej, ale że wielkość przyjemności w momencie jej powstania będzie również mniejsza, a czas, w którym jest ona doświadczana jako przyjemność, zmniejszy się wraz z powtórzeniem; sytość nastąpi na wcześniejszym etapie, a zarówno początkowa wielkość, jak i czas trwania przyjemności zmniejszą się tym bardziej, im szybciej będą podejmowane powtórzenia.» (Hermann Gossen: «Entwicklung der Gesetze des menschlichen Verkehers und der daraus fliessenden Regeln für menschliches Handeln», Braunschweig, 1854, s. 5). Friedrich von Wieser oświadcza w związku z tym prawem, że «trzyma się ono dobrze wszystkich impulsów, od głodu do miłości.» («Der natürliclie Wert», Wiedeń, 1889, s. 9.)
29Przerwy w szeregu pionowym dotyczą potrzeb, w których kolejne częściowe zaspokojenie nie jest całkowicie lub wcale możliwe (Böhm–Bawerk). W naturze sprawy całkiem dopuszczalne jest założenie nieprzerwanego przebiegu funkcji użyteczności, ponieważ «to, co jest poprawne tylko w odniesieniu do funkcji nieprzerwanych, może być również poprawne jako przybliżenie w przypadku funkcji typu nieprzerwanego [prawdopodobnie chodziło o typ przerywany – IM].» (N. Shaposhnikov: «The Theory of Value and of Distribution», Moscow, 1912, s. 9; w języku rosyjskim).
U Léona Walrasa znajdujemy matematyczny wyraz tej samej myśli, ale w formie zobiektywizowanej («nierówne ceny», zależne od relacji między popytem a podażą). Jeszcze bardziej rozbudowane zobiektywizowane sformułowanie «zmniejszania się pilności» danego wymogu w miarę osiągania przez niego satysfakcji można znaleźć u Amerykanów. Thomas Nixon Carver określa użyteczność jako zdolność do zaspokajania żądań itp. («Użyteczność to moc zaspokajania pragnienia lub zaspokojenia pożądania, ale wartość to zawsze i tylko moc dowodzenia innymi pożądanymi rzeczami w pokojowej i dobrowolnej wymianie», s. 3).
Według Carvera cena jest wyrażeniem wartości w pieniądzu. Cena zmienia się wraz z «użytecznością» i względnym «niedoborem». Carver mówi jednak o pragnieniach nie oceniającej jednostki, ale społeczeństwa («wants of the community», s. 13). Carver nazywa prawo nasycenia «zasadą malejącej użyteczności» (s. 15) i wysuwa na pierwszy plan «stanowisko» społeczne (s. 17). Zmniejszająca się użyteczność jest traktowana jako kategoria społeczna (s. 18). Ekonomiczna teoria klasy próżniaczej zostaje tu w oczywisty sposób przekształcona w ekonomiczną teorię promotora zaufania.
30Wielkość wartości potrzeby […] zależy od rodzaju potrzeby, ale w ramach określonego rodzaju zależy zawsze z kolei od stopnia nasycenia osiąganego w każdym przypadku.» (Friedrich von Wieser, op. cit., s. 6.)
31Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 27.
32Tamże, s. 28, 29.
33Określenie «użyteczność krańcowa» zostało po raz pierwszy wprowadzona przez Friedricha von Wiesera, w jego pracy Der Ursprwng des Wertes. To samo pojęcie znajdujemy u Gossena jako «wartość ostatniego atomu»; u Jevonsa jako «ostateczny stopień użyteczności», «użyteczność krańcowa»; u Walrasa jako «intensité du dernier besoin satisfait» (rareté). Por. Friedrich von Wieser, «Der natürliche Wert». Von Wieser proponuje wykorzystanie nie metody pogorszenia, lecz metody wzrostu, co nie wiąże się z żadną zasadniczą różnicą. («Der natürliche Wert» ukazało się w angielskim tłumaczeniu C. A. Mallocha w Londynie w 1893 roku; cytaty pochodzą z niemieckiego oryginału).
34Co do nieokreśloności jednostki miary por. Gustav Cassel: «Die Produktionskosten–Theorie Ricardo und die ersten Aufgaben der theoretischen Volkswirtschaftslehre», Zeitschrift für die gesamte Staatswissenschaft, vol. LVI, s. 577, 578.
35Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 16.
36Zob. Wilhelm Scharling: «Grenznutzentheorie and Grenznutzenlehre», «Conrad’s Jahrbücher», Third Series, vol. XXVII (1904), s. 27. Nie mówimy tu o «zniżkach» udzielanych przy wielkich zakupach; te opierają się na zupełnie innych przesłankach psychologicznych i nie powinny być tu traktowane.
37Böhm–Bawerk: «Grundzüge […]», s. 35
38Tamże, s. 50