
Od redakcji: tłumaczenie stanowi kontynuację poprzednich części i stanowi o teorii zysku. Część 1, część 2, część 3, część 4.
Teoria zysku
Znaczenie problemu dystrybucji; Sformułowanie pytania
W każdej konkretnej gałęzi ekonomii politycznej możemy zaobserwować tę osobliwość, że będzie ona rozwijana w kierunku zależnym od tego, kto zajmuje się tą dziedziną; dotyczy to zwłaszcza teorii podziału, a jeszcze bardziej teorii zysku. Problem ten bowiem zbyt ściśle wiąże się z «praktyką» klas walczących; zbyt mocno dotyka ich interesów i naturalnie będziemy się spodziewać, że znajdziemy tu mniej lub bardziej surową lub delikatną – zależnie od okoliczności – apologię nowoczesnego porządku społecznego, apologię, której nie da się ukryć. Bez wątpienia wielką wagę należy przypisać, z punktu widzenia logiki, kwestii podziału, którą Ricardo określił jako jeden z najistotniejszych problemów ekonomii politycznej1. Nie sposób zrozumieć praw ewolucji społecznej – w zakresie dotyczącym nowoczesnego społeczeństwa – bez podjęcia analizy procesu reprodukcji kapitału społecznego. Jedna z pierwszych prób uchwycenia ruchu kapitału – mowa tu o słynnej tabeli ekonomicznej Quesnaya – z konieczności poświęciła sporo miejsca planowi dystrybucji. Ale nawet pomijając problem uchwycenia mechanizmu całej produkcji kapitalistycznej w całym jej zakresie, w jej «kompletnej mierze społecznej», problem dystrybucji jako taki jest niezmiernie interesujący teoretycznie. Jakie są prawa rządzące podziałem dóbr między różne klasy społeczne? Jakie są prawa zysku, czynszu, płacy za pracę? Jakie są relacje między tymi kategoriami i jaka jest ich wielkość w każdej epoce? Jakie są tendencje ewolucji społecznej określające tę wielkość? Są to podstawowe pytania badane przez teorię dystrybucji. O ile teoria wartości analizuje całościowo podstawowe zjawisko produkcji towarowej, o tyle teoria podziału musi analizować antagonistyczne zjawiska społeczne kapitalizmu, walkę klas, która przybiera nowe specyficzne formy charakterystyczne dla gospodarki towarowej jako takiej. Zadaniem teorii kapitalistycznego podziału jest pokazanie, w jaki sposób ta walka klasowa przyjęła swoje kapitalistyczne sformułowanie, innymi słowy, jak ta walka przejawia się w postaci praw ekonomicznych2. Oczywiście, nie wszyscy teoretycy w ten sposób pojmują zadania teorii dystrybucji. Już w samym sformułowaniu problemu można dostrzec dwie podstawowe tendencje. Znajdujemy tu, mówi N. Szaposznikow, jeden z najnowszych uczniów w tej dziedzinie, «dwa diametralnie różne punkty widzenia, z których tylko jeden może być poprawny»3. Różnica polega na tym, że jedna grupa ekonomistów stara się wyjaśnić pochodzenie tzw. «dochodu bez pracy» za pomocą odwiecznych i «naturalnych» warunków gospodarowania człowieka, podczas gdy druga postrzega to zjawisko jako konsekwencję konkretnych warunków historycznych, czy też, mówiąc konkretnie, jako wynik prywatnej własności środków produkcji. Można jednak sformułować ten problem w sposób bardziej zrozumiały, gdyż, po pierwsze, nie mamy do czynienia jedynie z «dochodem bez pracy», ale także z «dochodem z pracy» (na przykład pojęcie płacy za pracę jest skorelowane z pojęciem zysku, stojąc i opadając wraz z tym ostatnim); po drugie, pytanie o formy podziału można ująć w formie ogólnej, tzn. może ono dotyczyć nie tylko form kapitalistycznego podziału, ale także powszechnej zależności form podziału od form produkcji. Analiza tego pytania daje następujący wynik: w swoim funkcjonalnym aspekcie proces dystrybucji jest niczym innym jak procesem reprodukcji warunków produkcji; każda historycznie zdeterminowana forma stosunków produkcji prezentuje adekwatną formę dystrybucji reprodukującą dany stosunek produkcji. Tak więc, na przykład, w przypadku kapitału:
Kapitalistyczny proces produkcji jest historycznie zdeterminowaną formą społecznego procesu produkcji w ogóle. Proces ten jest z jednej strony procesem, dzięki któremu wytwarzane są materialne wymogi życia, a z drugiej strony procesem, który odbywa się w określonych historycznych i ekonomicznych warunkach produkcji i który wytwarza i reprodukuje same te warunki produkcji, a wraz z nimi ludzkie czynniki tego procesu, ich materialne warunki egzystencji i ich wzajemne stosunki, czyli określoną ekonomiczną formę społeczeństwa4.
Proces kapitalistycznego podziału, który również przebiega w dość specyficznych formach historycznych (kupno i sprzedaż siły roboczej, wypłata ich wartości przez kapitalistów, powstanie wartości dodatkowej), jest jedynie składnikiem, specyficzną fazą tego procesu kapitalistycznego sposobu produkcji jako całości. O ile relacja między kapitalistą a robotnikiem jest podstawową relacją produkcji społeczeństwa kapitalistycznego, o tyle formy kapitalistycznego podziału – kategorie płacy za pracę i zysku – reprodukują tę podstawową relację. Jeśli więc nie będziemy mylić procesu produkcji i podziału «jako takiego» z ich ekonomiczno–historycznymi formami w danym momencie – które określają «ekonomiczną strukturę społeczną», czyli tymczasowy typ stosunków międzyludzkich – możemy osiągnąć określony rezultat, a mianowicie: aby wyjaśnić jakąkolwiek konkretną strukturę społeczną, musimy ją pojmować jedynie jako specyficzny, historycznie rozwinięty typ stosunków, czyli jako typ posiadający własne historyczne ograniczenia i osobliwości. Burżuazyjna ekonomia polityczna, z powodu swoich ograniczeń, nigdy nie przekracza granic ogólnych definicji.
Ekonomiści polityczni mylili lub mylą naturalny proces produkcji ze społecznym procesem produkcji, który jest bardzo zdecydowanie uwarunkowany własnością ziemi i kapitału, dochodząc w rezultacie do koncepcji kapitału, dla której nie ma żadnej paraleli w realnym świecie ekonomii politycznej5.
Jednak nawet Rodbertus pozostawił sobie małą lukę w porównaniu z rygorystycznym i konsekwentnym systemem Karola Marksa, wyodrębniając «logiczne» pojęcie kapitału jako kategorię właściwą dla wszystkich form ekonomii; jest to jednak całkowicie zbędne z punktu widzenia terminologii (ponieważ pojęcie to jest dobrze ujęte w słowach «środki produkcji») i jest ryzykowne, ponieważ nierzadko prowadzi do zwyczaju przemycania rozwiązania problemów społecznych zupełnie innego typu pod płaszczykiem niewinnych dyskusji na temat środków produkcji («kapitału»).
Kiedy więc postawimy sobie zadanie zbadania natury dystrybucji w nowoczesnym społeczeństwie, możemy osiągnąć nasz cel tylko dzięki temu, że będziemy pamiętać o osobliwościach kapitalizmu. Marks krótko i błyskotliwie sformułował ten pogląd w następującym zdaniu: «Praca najemna i ziemia prywatna, podobnie jak kapitał, są historycznie uwarunkowanymi formami społecznymi; jedna – społeczną formą pracy, druga – społeczną formą zmonopolizowanego globu ziemskiego, a obie formy należą do tej samej formacji ekonomicznej społeczeństwa, odpowiadającej kapitałowi6.» W swej teorii zysku Böhm–Bawerk, jak można się było spodziewać po naszym badaniu jego teorii wartości, postępuje całkowicie drogą tych ekonomistów, którzy uważają za stosowne «wyprowadzić» zysk nie z historycznych warunków produkcji społecznej, lecz z jej warunków uniwersalnych. Już sam ten fakt powinien wystarczyć do potępienia jego «nowych dróg»7; moglibyśmy bowiem słusznie powiedzieć o wszystkich ekonomistach, którzy traktują zysk, rentę gruntową i wynagrodzenie za pracę nie jako kategorie historyczne, lecz jako «kategorie logiczne», że «zbłądzili»8. Z poprzedniego wywodu widzieliśmy już, dokąd doprowadził Böhma–Bawerka niehistoryczny punkt widzenia w jego teorii wartości. Ale ten sam punkt widzenia prowadzi go do jeszcze większych sprzeczności i konfliktów z rzeczywistością, gdy stosuje go w swojej teorii podziału, zwłaszcza w teorii zysku.
Pojęcie kapitału; «Kapitał» i «zysk» w państwie «socjalistycznym»
Böhm–Bawerk rozpoczyna swoją analizę pojęcia kapitału od tego, że jego stary faworyt, «człowiek odizolowany», pracuje zarówno «gołymi rękami», jak i przy użyciu wyprodukowanych przez siebie środków produkcji. Z tego Böhm–Bawerk wnioskuje, że w ogóle istnieją dwa sposoby produkcji: «Albo […] oceniamy naszą pracę bezpośrednio przed jej skonsumowaniem […], albo celowo uciekamy się do metody okrężnej9», tzn. albo zmierzamy bezpośrednio do celu, albo angażujemy się w pewne operacje wstępne (produkcja środków produkcji). Ponieważ w tym drugim przypadku człowiek korzysta z pomocy sił przyrody, «silniejszych niż jego gołe ręce», skuteczniej jest uciec się do «drogi okrężnej» niż pracować samemu «gołymi rękami». Te ogólne stwierdzenia stanowią w oczach Böhma–Bawerka wystarczającą podstawę do zdefiniowania kapitału i kapitalistycznego sposobu produkcji.
Produkcja, gdy ucieka się do mądrych objazdów, jest niczym więcej lub mniej niż to, co ekonomia polityczna nazywa produkcją kapitalistyczną, podczas gdy produkcja zależna tylko od gołych rąk reprezentuje produkcję bez kapitału. Ale kapitał jest niczym więcej ani mniej niż ogólnym określeniem wszystkich produktów pośrednich, powstających na różnych etapach tego wydłużonego objazdu.10
[…]
Kapitał jest ogólnym pojęciem dla produktów służących jako środek do nabycia dóbr. Z tego ogólnego pojęcia kapitału możemy wyodrębnić pojęcie kapitału społecznego jako pojęcie węższe. Kapitał społeczny to nasze określenie grupy produktów służących jako środek do społeczno–ekonomicznego nabywania towarów; lub […] ponieważ społeczno–ekonomiczna konsumpcja towarów może mieć miejsce tylko w produkcji […] lub, krótko mówiąc, ogólne określenie produktów pośrednich11.
Przytoczone powyżej definicje wystarczają do scharakteryzowania «fundamentów» teorii zysku Böhma–Bawerka; teoria ta maskuje społeczny charakter nowoczesnego sposobu produkcji i – co gorsza w tym przypadku – ukrywa naturę tego sposobu produkcji jako produkcji kapitalistycznej w prawdziwym tego słowa znaczeniu, produkcji opartej na pracy najemnej, na monopolu określonej klasy społecznej na środki produkcji; teoria ta w ten sposób całkowicie eliminuje charakterystyczny rys nowoczesnego społeczeństwa, jego strukturę klasową, która jest rozdarta przez wewnętrzne sprzeczności, przez dziką walkę klas. Jakie są logiczne podstawy takiej konstrukcji? Böhm–Bawerk uzasadnia to w następujący sposób: na wszystkich etapach ewolucji społecznej istnieją «drogi produkcji»; w związku z nimi występuje wiele zjawisk związanych z ostatecznymi rezultatami produkcji. Zjawiska te mogą, w zależności od konkretnych warunków historycznych (np. własność prywatna), przybierać różne formy. Musimy tu jednak rozróżnić istotę i «formę» przejawu. Właśnie z tego powodu w gruntownym badaniu naukowym konieczne jest podjęcie analizy «kapitału», «zysku», «kapitalistycznego sposobu produkcji» nie w ich aktualnym sformułowaniu, lecz w abstrakcji. Taki jest ogólnie punkt widzenia Böhma–Bawerka12. Ponadto jest to wszystko, co można powiedzieć na korzyść jego punktu widzenia lub innych prób przedstawienia kapitału i zysku jako «wiecznych» kategorii ekonomicznych. Nawet jeśli rozróżnienie między «istotą» a «formą przejawiania się» jest jako takie całkowicie właściwe, to nie jest ono tutaj na miejscu. W rzeczywistości pojęcia «kapitał», «kapitalistyczny» itp. nie wiążą się z ideą harmonii społecznej, lecz z ideą walki klas. Sam Böhm–Bawerk doskonale zdaje sobie z tego sprawę. W swojej krytyce ekonomistów, którzy pojęcie siły roboczej włączają do pojęcia kapitału, mówi:
Zarówno uczeni, jak i laicy od dawna przyzwyczajeni są do rozwiązywania problemów społecznych pod hasłem kapitału, przy czym w praktyce mieli na uwadze nie pojęcie obejmujące również pracę, lecz zaprzeczenie pracy. Kapitał i praca, kapitalizm i socjalizm, odsetki od kapitału i praca najemna z pewnością nie mogą być uważane za niewinne synonimy. Są one raczej hasłami najpotężniejszych konfliktów społecznych i ekonomicznych, jakie można sobie wyobrazić13.
Wszystko pięknie, ale uznanie tego faktu powinno zobowiązywać do konsekwentnego postępowania i nie zadowalania się «przyzwyczajeniami laików» i «uczonych», lecz do świadomego wysunięcia na pierwszy plan swoich dociekań przeciwieństwa klasowego w kapitalistycznej gospodarce towarowej. Oznacza to, że cecha klasowego monopolu na środki produkcji, praktykowana w warunkach gospodarki towarowej, musi być włączona do pojęcia kapitału jako jego najistotniejszy czynnik determinujący. Pojęcie kapitału Böhma–Bawerka zachowuje stare pojęcie środków produkcji (por. jego «półprodukty»), których przejawem w dzisiejszym społeczeństwie jest «kapitał». A zatem środki produkcji zmonopolizowane przez kapitalistów, według Böhma–Bawerka, nie są w istocie przejawami kapitału właściwymi dla współczesnego społeczeństwa, lecz są kapitałem jako takim; są jednak «przejawem» środków produkcji jako takich, nie mającym żadnego związku z żadną konkretną strukturą historyczną. Do kwestii tej można podejść także z innego punktu widzenia. Jeśli wszystkie produkty «pośrednie» są kapitałem, to jak można wyróżnić produkty pośrednie w nowoczesnym porządku gospodarczym? Załóżmy – choć założenie to może być w gruncie rzeczy niedorzeczne – że zysk będzie istniał nawet w «państwie socjalistycznym»; ten «zysk» trafiałby teraz w ręce całego społeczeństwa, podczas gdy w nowoczesnym porządku gospodarczym przypada on jednej klasie. Ta różnica jest więcej niż istotna. Böhm–Bawerk nie podaje jednak żadnego słowa, które by przedstawiało «dzisiejszy» zysk, chociaż widzieliśmy, jak energicznie dręczy swoich przeciwników, krytykując ich za to, że są winni właśnie jego własnych zaniedbań. W swojej krytyce zastosowania pojęcia kapitału do ziemi, w której odwołuje się do zasady «ekonomii terminologicznej», mówi: «Jeśli zastosujemy nazwę «kapitał» do wszystkich fizycznych środków nabycia, to węższe z konkurujących pojęć, a wraz z nim odpowiadająca mu gałąź dochodu, pozostanie bez nazwy, mimo swego wielkiego znaczenia.14» A przecież jest oczywiste, że różnica między «zyskiem» w państwie socjalistycznym, które zakłada brak klas, a «zyskiem» współczesnym, jest o wiele większa i ważniejsza niż różnica między zyskiem a czynszem. W pierwszym wypadku mamy do czynienia z różnicą między społeczeństwem klasowym a bezklasowym; w drugim – tylko z różnicą między dwiema klasami w tym samym społeczeństwie, należącymi, w ostatniej analizie, zaledwie do tej samej kategorii klasowej, mianowicie do kategorii właścicieli i posiadaczy. Absurdalność terminologii Böhma–Bawerka zwiększa fakt, że jego koncepcja «niekapitalistycznej» produkcji w rzeczywistości nie odpowiada żadnemu faktowi ekonomicznemu; produkcja «gołymi rękami» jest jedną z licznych prowizorek Böhma–Bawerka. Z drugiej strony przekształca on dzikusa wbijającego swój kij w ziemię w «kapitalistę», który prowadzi «kapitalistyczną» gospodarkę, a nawet zgarnia «zyski»! Ale jeśli jakakolwiek produkcja (nie ma produkcji bez środków produkcji) ma być uznana za «kapitalistyczną», to rzeczywiście w obrębie tych kapitalistycznych produkcji muszą być dokonane pewne rozróżnienia, bo nadal będzie trzeba wskazywać na różnice między «kapitalistycznym» kapitalistycznym sposobem produkcji, «kapitalistycznym» socjalistycznym sposobem produkcji, «kapitalistycznym» prymitywnym komunistycznym sposobem produkcji itd. Ale Böhm–Bawerk oferuje nam tylko jedno określenie dla tych trzech różnych odmian «kapitalistycznej produkcji». Doskonałą ilustracją zamieszania, jakie Böhm–Bawerk wprowadza do nauki, jest rozdział zatytułowany «Interes w państwie socjalistycznym». Nawet w tym «państwie» zasada zysku ma zachować pełną ważność, chociaż uznajemy ją za konsekwencję wyzysku. Böhm–Bawerk wyjaśnia ten «socjalistyczny wyzysk» w następujący sposób: «Załóżmy istnienie dwóch gałęzi produkcji: pieczenia chleba i leśnictwa». Plonem dnia pracy piekarza jest produkt w postaci chleba, szacowany przez Böhma–Bawerka na dwa floreny (Böhm–Bawerk zakłada, że floreny będą cały czas obowiązywać w «państwie socjalistycznym»). Dzień pracy robotnika leśnego będzie polegał na posadzeniu 100 młodych dębów, które po upływie stulecia przekształcą się w wielkie drzewa bez dalszej pracy, w wyniku czego całkowita wartość pracy robotnika leśnego wyniesie 1000 florenów. Ten fakt, mianowicie różnica czasu w produkcji (nasze ogólne uznanie rozumowania Böhma–Bawerka w tym związku będzie podane poniżej) jest właśnie tym elementem, który Böhm–Bawerk czyni odpowiedzialnym za pochodzenie zysku. «Ale jeśli płacimy», mówi, «nie więcej robotnikom leśnym niż piekarzom, mianowicie dwa floreny dziennie, to jesteśmy winni tego samego «wyzysku» wobec nich, jaki jest obecnie praktykowany przez kapitalistycznych pracodawców.15» W ciągu stu lat następuje przyrost wartości, a ta «nadwyżka» «jest zgarniana przez społeczeństwo i w ten sposób odbierana robotnikom, którzy ją wytwarzają; innymi słowy, inni korzystają z owoców pracy.» «Przy podziale [odsetki przypadają] osobom w żaden sposób nie związanym z tymi, dzięki których pracy i produkcji zostały uzyskane […], innym osobom dokładnie tak jak dzisiaj [!], które czerpią swoje roszczenia nie z prawa pracy, ale z roszczeń własności lub udziału we własności.16» Myśl ta jest od początku do końca błędna. Nawet w społeczeństwie socjalistycznym nie będzie przyrostu wartości z ziemi17. Dla społeczeństwa socjalistycznego będzie rzeczą obojętną, czy praca jest stosowana do bezpośredniej produkcji artykułów konsumpcyjnych, czy też do jakiegoś «bardziej odległego celu», ponieważ praca w takim społeczeństwie jest wykonywana zgodnie z uprzednio sporządzonym planem ekonomicznym, a różne kategorie pracy są uważane za części ogólnej pracy społecznej, z których wszystkie są niezbędne dla nieprzerwanego postępu produkcji, reprodukcji i konsumpcji. Tak jak produkty jednostek o różnym oddaleniu są konsumowane nieprzerwanie i jednocześnie, tak samo procesy pracy, jakkolwiek różne są ich cele, również przebiegają z tą samą jakością ciągłości i jednoczesności. Wszystkie części ogólnej pracy społecznej stapiają się w jednolitą niepodzielną całość, w której tylko jeden czynnik ma znaczenie przy określaniu udziału każdego członka (po potrąceniach idących na fundusz środków produkcji), a mianowicie ilość włożonej pracy. Pokazuje to nawet przykład Böhma–Bawerka; mówiąc o piekarzach, których produktem pracy jest chleb, zapomina on zupełnie, że chleb nie jest bynajmniej produktem pracy tylko piekarzy, ale wszystkich robotników, począwszy od tych zatrudnionych w rolnictwie; praca piekarza jest tylko ostatnim ogniwem w długim łańcuchu. Kiedy robotnicy leśni są spłacani w produktach odpowiadających ich pracy, uzyskują w ten sposób jednostki pracy społecznej o różnym stopniu oddalenia, tzn. ich sytuacja w stosunku do innych członków społeczeństwa jest taka sama, jak każdej innej kategorii pracy, gdyż, jak powiedzieliśmy, tam, gdzie istnieje stały plan gospodarczy, znaczenie pracy nie zależy od «oddalenia jej celu»18. Ale jest jeszcze inna, ważniejsza faza tego zagadnienia. Załóżmy, że społeczeństwo socjalistyczne uzyskuje w danym cyklu produkcyjnym pewną nadwyżkę w «wartości» (nie ma dla nas w tym przypadku znaczenia, dlaczego ją uzyskuje i na podstawie jakiej «teorii wartości» ma być dokonane oszacowanie produktu). Böhm–Bawerk zgadza się, że ta «wartość nadwyżkowa» «służy do ogólnej poprawy kwoty płac [!] robotników ludowych». Ale to oczywiście usuwa wszelkie podstawy do interpretacji uzyskanej nadwyżki, jako zysku. A jednak tutaj Böhm–Bawerk podnosi następujący zarzut: «Zysk nie przestaje być zyskiem dlatego, że jest postawiony w relacji z celem użycia, bo nikt nie odważy się twierdzić, że kapitalista i jego zysk przestają być kapitalistą i zyskiem dlatego, że jakiś człowiek interesu zgromadził fortunę liczoną w milionach, a następnie rozporządza nią w dobroczynności publicznej.19» To «zastrzeżenie» od razu ujawnia podstawowy fałsz stanowiska Böhma–Bawerka. Dlaczego nikt nie «odważy się utrzymywać», że zysk przestaje istnieć tylko dlatego, że kapitaliści są uzależnieni od dobroczynności? Powodem jest oczywiście to, że takie przypadki są odosobnione, nie mają żadnego wpływu na ogólną strukturę życia społeczno–gospodarczego. Nie niszczą one klasowego charakteru zysku, nie niszczą kategorii dochodu przywłaszczonego przez klasę w wyniku jej monopolu na środki produkcji. Bez wątpienia sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby kapitaliści jako klasa zrzekli się swoich zysków i przeznaczyli je na dzieła użyteczności publicznej. W tym – całkowicie niemożliwym – przypadku zniknęłaby kategoria zysków, a struktura ekonomiczna społeczeństwa przybrałaby inny wymiar niż w społeczeństwie kapitalistycznym. Monopolizacja środków produkcji straciłaby całkowicie swoje znaczenie z punktu widzenia prywatnego zatrudniającego, a kapitaliści jako tacy przestaliby istnieć. Stawia nas to ponownie przed klasowym charakterem kapitalizmu i jego kategorii – zysku20. I trzeba niewiarygodnego daltonizmu, by nie dopuścić do uchwycenia tego klasowego charakteru i umożliwić mówienie takich rzeczy jak: «Nawet samotna ekonomia Robinsona Crusoe nie mogłaby być całkowicie pozbawiona podstawowej cechy, jaką jest interes21». Jak wytłumaczymy ten daltonizm? Sam Böhm–Bawerk dostarcza doskonałego wyjaśnienia. «Nawet w naszych kręgach» [tj. wśród burżuazyjnych ekonomistów – przyp. N.B.], mówi on, «jesteśmy bardzo uzależnieni od tuszowania niewygodnych sprzeczności, od niedbałego przechodzenia nad drażliwymi problemami». To otwarte wyznanie najlepiej ujawnia psychologiczne podłoże, na którym możliwa jest ucieczka przed rozpoznaniem sprzeczności w gospodarce społecznej i szukanie schronienia w sztucznie wymyślonych konstrukcjach wleczonych za włosy, aby usprawiedliwić obecną rzeczywistość. «Nawet teoria odsetek od kapitału Böhma–Bawerka – mówi Heinrich Dietzel – która powstała na gruncie teorii użyteczności krańcowej, ma na celu nie tylko wyjaśnienie zjawiska odsetek, lecz także dostarczenie materiału do obalenia tych, którzy atakują instytucję odsetek.22» Ta apologetyczna działalność skłania Böhma–Bawerka do dostrzegania przypadków odsetek nawet tam, gdzie nie ma ani klas, ani wymiany towarów (Robinson Crusoe, państwo socjalistyczne); skłania go do wyprowadzenia społecznego zjawiska odsetek z «uniwersalnych właściwości ludzkiego umysłu». Przejdziemy teraz do analizy tej niezwykłej teorii, której powodzenie można wyjaśnić jedynie zakładając całkowitą demoralizację burżuazyjnej ekonomii politycznej.
Ogólny opis kapitalistycznego procesu produkcji; Kształtowanie się zysków
Jak już widzieliśmy, Böhm–Bawerk określa mianem produkcji kapitalistycznej produkcję osiąganą za pomocą środków produkcji, czyli, używając jego języka, «postępującą drogą okrężną». Ten «kapitalistyczny» sposób produkcji przedstawia zarówno aspekt korzystny, jak i niekorzystny; pierwszy polega na tym, że wytwarza on większą liczbę produktów; drugi wynika z faktu, że wzrost ten wiąże się z większą stratą czasu. W wyniku poprzedzających operacji (produkcji środków produkcji i w ogóle wszystkich produktów pośrednich) nie otrzymujemy artykułów konsumpcyjnych od razu, lecz po stosunkowo długim czasie: «Wada związana z kapitalistycznym sposobem produkcji polega na utracie czasu. Objazdy kapitalistyczne są zyskowne, ale czasochłonne; dostarczają więcej lub lepsze artykuły konsumpcyjne, ale dostarczają je później.» Twierdzenie to jest jednym «z podstawowych filarów całej teorii kapitału»23. Ta krępująca «różnica czasu» zobowiązuje nas do czekania: «W przytłaczającej większości przypadków musimy uciekać się do okrężnych dróg w produkcji w takich warunkach technicznych, które zobowiązują nas do czekania przez pewien czas, często bardzo długi, na osiągnięcie produktu końcowego zdolnego do konsumpcji.»24 Ta osobliwość «kapitalistycznego sposobu produkcji», według Böhma–Bawerka, jest podstawą ekonomicznej zależności robotników od ich pracodawców; robotnicy nie mogą czekać, podczas gdy «okrężna droga» jest realizowana, aż produkty konsumpcyjne zostaną dostarczone25; wręcz przeciwnie, kapitalista może nie tylko czekać, ale w pewnych okolicznościach nawet przekazywać robotnikom artykuły konsumpcyjne – bezpośrednio lub pośrednio – w zamian za towar będący w posiadaniu robotników, czyli pracę. Cały proces jest następujący: zatrudniający nabywają towary «bardziej odległego rzędu» (surowce, maszyny, użytkowanie ziemi i nieruchomości, a w szczególności pracę) i przekształcają je za pomocą procesu produkcji w towary pierwszego rzędu, czyli w towary gotowe do konsumpcji. W tym procesie kapitaliści, po odliczeniu zapłaty za własną pracę itp. zachowują jeszcze pewną nadwyżkę wartości, której wielkość odpowiada zwykle wielkości kapitału zainwestowanego w przedsiębiorstwo. To właśnie jest «pierwotnym odsetkiem od kapitału» lub «zyskiem»26.
Jak teraz wyjaśnimy pochodzenie zysku? Oto odpowiedź Böhma–Bawerka: «Muszę rozpocząć moje wyjaśnienie od odniesienia się do ważnego faktu. Dobra bardziej odległego rzędu są, choć już obecne w swoim stanie fizycznym, naprawdę dobrami przyszłymi, jeśli chodzi o ich charakter ekonomiczny.»27 Zatrzymajmy się przez chwilę nad pojęciem «teraźniejszego» i «przyszłego» towaru, które jest jedną z innowacji Böhma–Bawerka i odgrywa niezwykle ważną rolę w jego «systemie». Potrzeby, które decydują o wartości towarów, można podzielić na różne epoki; dotyczą one albo teraźniejszości, wówczas odczuwane są bezpośrednio i z wielką ostrością («uczucia natychmiastowej chwili»), albo przyszłości (z oczywistych względów pomijamy omówienie przeszłości). Te dobra, które zaspokajają obecne zapotrzebowanie Böhm–Bawerk nazywa «dobrami teraźniejszymi», natomiast te, które zaspokajają zapotrzebowanie w przyszłości nazywa «dobrami przyszłymi». Na przykład, jeśli mam obecnie pewną sumę pieniędzy, za pomocą której mogę należycie zaspokoić moje obecne potrzeby, to suma ta jest przez Böhma–Bawerka uznawana za «teraźniejsze posiadanie». Jeśli jednak nie mogę uzyskać równoważnej sumy aż do upływu pewnego czasu, nie mogę jej użyć do zaspokojenia moich obecnych potrzeb, ponieważ może ona służyć jedynie do zaspokojenia przyszłych potrzeb; dlatego ta suma pieniędzy jest «dobrem przyszłym». Obecne i przyszłe potrzeby, niezależnie od tego, czy są rozłożone na jakikolwiek okres, muszą być ze sobą porównywane; dlatego też wartość dóbr obecnych i przyszłych może być również porównywana. Dochodzimy do następującego prawa: «Dobra teraźniejsze są z reguły więcej warte niż dobra przyszłe tego samego rodzaju i liczby»28.
«Twierdzenie to», mówi dalej Böhm–Bawerk, «jest jądrem i ośrodkiem teorii odsetek, którą muszę objaśnić.»29 Stosując tę doktrynę do stosunków między kapitalistami i robotnikami, otrzymujemy następującą sytuację: kapitaliści nabywają, wśród innych środków produkcji, także pracę. Ale praca, jak każdy inny środek produkcji, jest «w swej ekonomicznej naturze» towarem przyszłym; jej wartość jest więc mniejsza niż dobra, które ona – praca – wytworzy. Zakładając, że X jednostek pracy wytwarza Y jednostek towaru a, którego obecna wartość wynosi A, wartość Y*a, w przyszłości, oddzielonej od teraźniejszości całą długością procesu produkcji, będzie mniejsza niż A; to właśnie ta przyszła wartość produktu jest odpowiednikiem obecnej wartości pracy.
Jeżeli więc praca jest kupowana teraz, gdzie wartość jej wyrażona jest w obecnych florenach, zapłacimy za nią mniejszą sumę florenów, niż uzyskuje sam zatrudniający przy sprzedaży swoich produktów, tj. po zakończeniu procesu produkcji. «Taka a nie inna jest przyczyna «taniego» zakupu środków produkcji, a zwłaszcza pracy, którą socjaliści słusznie określają jako źródło zysku dla kapitału, ale niesłusznie jako owoc wyzysku robotników przez kapitalistów.»30 Innymi słowy, to właśnie wymiana dóbr teraźniejszych na dobra przyszłe skutkuje zyskiem31. Sama transakcja wymiany nie wiąże się jeszcze z zyskiem, gdyż zatrudniający nabył pracę według jej pełnej wartości teraźniejszej, tj. wartości przyszłego produktu. «Gdyż jego przyszły towar stopniowo dojrzewa w trakcie postępu produkcji w towar teraźniejszy i w ten sposób ostatecznie nabywa pełną wartość towaru teraźniejszego.»32 Właśnie ten przyrost wartości, osiągnięty w procesie przekształcania się dóbr przyszłych w dobra teraźniejsze, środków produkcji w artykuły konsumpcyjne, jest zyskiem kapitału. Główną przyczyną tego zysku jest więc zmienna wycena dóbr teraźniejszych i przyszłych, która z kolei jest konsekwencją «elementarnych faktów natury ludzkiej i techniki produkcji», a nie stosunków społecznych właściwych nowoczesnej strukturze społeczeństwa.
Tyle o zasadniczych zarysach teorii zysku Böhma–Bawerka. Jej zasadniczą fazą jest uzasadnienie teorii dóbr przyszłych w porównaniu z dobrami teraźniejszymi, która to faza została wyczerpująco opracowana przez Böhma–Bawerka, a przez nas zostanie wyjaśniona i przeanalizowana później. Na razie poświęćmy temu zagadnieniu kilka uwag wstępnych o charakterze ogólnym. Widzieliśmy już, że pojęcie konieczności czekania, odkładania aktu konsumpcji, jest jednym z twierdzeń stanowiących «podstawowe filary całej teorii kapitału», ponieważ «kapitalistyczny sposób produkcji» odsuwa dostawę gotowego produktu na stosunkowo długi czas. Według Böhma–Bawerka warunkuje to ekonomiczną zależność robotników od kapitalistów. W rzeczywistości jednak nie musimy ani «czekać», ani odraczać konsumpcji, z tego prostego powodu, że produkt społeczny, niezależnie od tego, jaki dział produkcji rozważamy, jest obecny jednocześnie we wszystkich fazach jego wytwarzania, jeśli mamy do czynienia jedynie ze społecznym procesem produkcji. Już Marks wskazał, że podział pracy zastępuje «następstwo w czasie» przez «następstwo w miejscu». Karl Rodbertus opisuje ten proces w następujący sposób: «We wszystkich «przedsiębiorstwach» wszystkich gałęzi wszystkich etapów produkcji trwa jednoczesna nieprzerwana praca. Podczas gdy w zakładach produkcyjnych gałęzi produkcji surowej zdobywa się z ziemi nowe surowce, zakłady produkcyjne gałęzi produktów pośrednich przekształcają jednocześnie surowce poprzedniej epoki w produkty pośrednie; podczas gdy czynniki produkujące narzędzia zastępują zużyte narzędzia i podczas gdy wreszcie na ostatnim etapie produkcji wytwarza się nowe produkty do natychmiastowego spożycia.»33 Tak jak proces produkcji przebiega bez przerwy, tak samo przebiega proces konsumpcji. W nowoczesnym społeczeństwie nie musimy czekać na naszą «konsumpcję» dóbr aż do pokonania «drogi okrężnej», ponieważ proces produkcji nie rozpoczyna się od pozyskania surowców i różnych «półproduktów» ani nie kończy się wytworzeniem artykułów konsumpcyjnych; z drugiej strony proces ten jest agregatem wszystkich procesów cząstkowych działających w tym samym czasie. Badanie współczesnej gospodarki wykaże oczywiście, że mamy do czynienia z już rozwiniętym systemem produkcji społecznej; zakłada on społeczny podział pracy i jednoczesną dostępność różnych faz procesu produkcji. Cały proces w ujęciu Karola Marksa wygląda następująco: Przyjmijmy kapitał stały (w reprodukcji prostej) jako równy 3c, z czego jedna trzecia, c, przekształca się rocznie w artykuły konsumpcyjne. Oznaczmy dostępny kapitał krążący w ciągu roku jako v, a narastającą co roku wartość nadwyżkową jako s. Produkt roczny będzie miał wówczas wartość równą c + v + s, podczas gdy nowa wartość wytwarzana co roku będzie równa jedynie v + s; c nie jest w ogóle reprodukowane, lecz jedynie dodawane do produktu; jest to jedynie plon wcześniejszej produkcji z minionego roku lub z lat poprzednich. Część c «dojrzewa» więc co roku do statusu «dóbr konsumpcyjnych», ale liczba godzin pracy (v + s) zmniejsza się co roku o c godzin przeznaczonych na produkcję środków produkcji. Okazuje się więc, że dany cykl produkcyjny obejmuje jednocześnie produkcję środków produkcji i artykułów konsumpcyjnych; że ponadto konsumpcja nie musi być «odłożona» na późniejszą epokę; że produkcja środków produkcji nie ma charakteru operacji wstępnej, lecz że procesy produkcji, konsumpcji i reprodukcji przebiegają nieprzerwanie. Idea Böhma–Bawerka o konieczności «czekania», która wydaje się mieć jakiś związek ze starymi pojęciami abstynencji, jest zatem nie do utrzymania34. Musimy jeszcze rozważyć, jakie znaczenie ma ta idea w związku z uznaniem przez Böhma–Bawerka społecznej natury zysku. Widzieliśmy już, że Böhm–Bawerk uważa tę konieczność czekania za przyczynę ekonomicznej zależności robotników od pracodawców. «Tylko dlatego – mówi – że robotnicy – nie mogą czekać, aż droga okrężna, zainaugurowana przez nich w zdobywaniu surowców i produkcji narzędzi, dostarczy swych dojrzałych owoców do spożycia, że stają się ekonomicznie zależni od tych, którzy już posiadają te półprodukty w stanie gotowym, od «kapitalistów»». Ale wiemy już, że robotnicy nie muszą «czekać», w rzeczywistości mogą sprzedać swoje półprodukty natychmiast, nie czekając na «dojrzały owoc do spożycia», i w ten sposób uchylić się od zależności ekonomicznej. Istota sprawy nie tkwi wcale w tym, że robotnicy muszą «czekać» na możliwość korzystania z dóbr, lecz w tym, że obecnie nie mają w ogóle możliwości samodzielnej produkcji, a to z dwóch powodów. Po pierwsze, «produkcja bez kapitału» jest w gospodarce kapitalistycznej technicznym absurdem. Aby wyprodukować tyle, co jeden pług przy pomocy samych tylko gołych rąk, potrzebny byłby okres znacznie przekraczający wiek człowieka (z tego powodu drugi Böhm–Bawerk mógłby być może dojść do wniosku, że przyczyną ekonomicznej zależności robotników i pochodzenia zysku jest krótki czas trwania ludzkiego życia). Po drugie, «produkcja chwilowa, całkowicie pozbawiona kapitału», jak na przykład zbieranie korzeni na żywność lub inne tego typu prace, jest również niemożliwa, ponieważ ziemia w społeczeństwie kapitalistycznym nie jest bynajmniej res nullius, lecz bardzo zdecydowanie związana okowami własności prywatnej. To zatem nie fakt «czekania», ale raczej monopol środków produkcji (w tym ziemi i nieruchomości) przez klasę kapitalistycznych właścicieli jest podstawą «zależności ekonomicznej» i zjawiska zysku. Ale teoria «czekania» maskuje historyczny charakter nowoczesnych stosunków, klasową strukturę nowoczesnego społeczeństwa i społeczno–klasowy charakter zysku. Rozpatrzmy teraz inny punkt tej teorii. «Istoty i jądra teorii interesu», według Böhma–Bawerka, należy szukać w naszej niższej ocenie dóbr przyszłych w porównaniu z dobrami obecnymi. Sławny dzikus Wilhelma Roschera zwróci pod koniec miesiąca 180 ryb za 90 pożyczonych mu na jego początku, a ma jeszcze znaczną nadwyżkę 720 ryb35. I ocenia «obecne» 90 ryb jako mające większą wartość niż «przyszłe» 180. Mniej więcej to samo dzieje się w nowoczesnym społeczeństwie; tylko że różnica wartości, według Böhma–Bawerka, nie jest tak wielka. Ale co decyduje o tej różnicy? Böhm–Bawerk proponuje następującą odpowiedź: «[Różnice wartości – N.B.] są największe u osób, które wydają wszystko na podstawowe potrzeby […]. Różnica […] jest mniejsza […] w przypadku osób, które posiadają już pewien zapas dóbr.»36 Ale skoro istnieje «nadzwyczajnie wielka liczba robotników najemnych», skoro z powodu ich «liczbowej przewagi» cena jest tak ukonstytuowana, że w wyniku subiektywnych ocen daje pewną prowizję, która równa się zyskowi37, jasna staje się następująca okoliczność: jeśli nawet przyjmiemy, że wyższa ocena dóbr teraźniejszych w porównaniu z dobrami przyszłymi jest jedną z pośrednich przyczyn powstania zysku, to różnica w sytuacji ekonomicznej poszczególnych klas pozostaje jądrem tego «faktu». Różnica ocen zakłada tu też nieuchronnie «różnicę społeczną»38. A jednak Böhm–Bawerk dokłada wszelkich starań, aby zamknąć myśl o społecznej podstawie zysku. «Oczywiście – mówi – mogą istnieć, oprócz tych przyczyn pozornie tanich zakupów [pracy, – N.B.], które zostały rozwinięte w tekście, odosobnione przypadki wystąpienia innych przyczyn naprawdę nienormalnie taniego zakupu: na przykład umiejętne wykorzystanie korzystnej sytuacji handlowej, lichwiarski ucisk sprzedawcy, a zwłaszcza robotnika.»39 Ale te przypadki, uważa Böhm–Bawerk, należy uznać za nienormalne; zysk uzyskany w ten sposób jest «zyskiem dodatkowym» – nie mylić z omawianą kategorią – opartym na innej podstawie i posiadającym inne znaczenie społeczno–polityczne. Jednak bliższe spojrzenie pokaże nam, że różnice te nie są różnicami zasad. W obu wypadkach «zysk» lub «interes» jest wynikiem wymiany dóbr teraźniejszych na przyszłe, wynikiem sprzedaży pracy; w obu wypadkach przecena dóbr teraźniejszych w porównaniu z dobrami przyszłymi odgrywa pewną rolę; w obu wypadkach ta przecena jest uwarunkowana społecznym położeniem kupujących i sprzedających; «umiejętne wykorzystanie sprzyjającej sytuacji» może w tym wypadku stanowić nowy czynnik równie mało istotny, jak lichwiarski ucisk sprzedającego. Kapitaliści bowiem zawsze starają się wykorzystać sytuację, która jest zawsze «korzystna» dla nich, a «niekorzystna» dla robotników. Z drugiej strony dość niejasne jest, co należy uznać za «lichwiarski», a co za «nielichwiarski» ucisk; zupełnie brak nam motywów typu ekonomicznego; nie widzimy też, dlaczego w jednym przypadku zakup siły roboczej miałby być «pozornie» tani, a w drugim – «naprawdę» tani. W przypadku «lichwiarskiego ucisku» teoria Böhma–Bawerka przedstawia fakty dokładnie tak samo, jak w przypadku «normalnego» procesu powstawania zysku; różnica polega jedynie na tym, że w pierwszym przypadku robotnik przecenia dobra teraźniejsze o piętnaście procent w porównaniu z dobrami przyszłymi, podczas gdy w drugim przypadku jego przecena sięga zaledwie dziesięciu lub pięciu procent; Böhm–Bawerk nie proponuje żadnej innej różnicy, żadnej różnicy co do zasady. Jeśli utrzymuje, że «kategoria społeczna» nie odgrywa żadnej roli w jego normalnych przypadkach, to ujawnia jedynie własną niekonsekwencję, porzucając to założenie w swoim wyjaśnieniu «nienormalnych odchyleń». Ale stale kieruje się pewnym instynktem: zaprzeczenie uciskowi społecznemu, nawet w «przypadkach nienormalnych», w oczywisty sposób sprowadziłoby całą teorię do absurdu. Przeanalizowaliśmy ogólną tezę teorii zysku Böhma–Bawerka i stwierdziliśmy, że stara się on uniknąć kontaktu ze społeczną stroną rzeczywistości, którą interpretuje. Naszym celem było jedynie naświetlenie teoretycznego tła, na którym Böhm–Bawerk wyświetla swoje kontury. Można wywnioskować, że podstawowe założenia jego teorii są bezpośrednio sprzeczne z rzeczywistością («argument z oczekiwania»), albo że czynnik społeczny jest z trudem ukrywany i przemycany (ocena przyszłych dóbr jako zależna od pozycji ekonomicznej oceniającego). Z tego powodu, jak twierdzi Charasoff, «praca ma zawsze niższą wartość […] niż obecne płace. To w żadnym wypadku nie neguje faktu nadwyżki pracy, jest jedynie równoznaczne z wyposażeniem tej ostatniej w logicznie niemożliwe do utrzymania wyjaśnienie, a raczej w pozór uzasadnienia.»40 Również Parvus41, oddaje się tej delikatnej ironii: «Wartość teraźniejsza i wartość przyszła: czego by nie można udowodnić z ich pomocą! Jeśli człowiek bierze pieniądze od innego pod groźbą przemocy, to jak nazwiemy ten czyn? Rozbój? Nie, odpowiedziałby Böhm–Bawerk. Jest to uzasadniona wymiana: złodziej woli obecną wartość pieniędzy od przyszłej wartości wiecznej rozkoszy; okradziony woli przyszłą wartość zachowanego życia od obecnej wartości jego pieniędzy!». Ale niestety! Nawet przy pomocy najbardziej zgrabnie skonstruowanego rozumowania dotyczącego wartości teraźniejszych i przyszłych, Böhm–Bawerk nie zdołał wyjaśnić problemu. Jeśli nawet podstawowe idee jego struktury zawierają elementy absolutnie niezgodne z naukową teorią zysku i podziału, to wady te będą z konieczności powracać raz po raz w pytaniach podejmowanych przez niego i tu przez nas analizowanych; nie mogą się one nie pojawić. Poświęćmy więc teraz uwagę wewnętrznemu (niejako) ukonstytuowaniu się teorii Böhma–Bawerka, a zwłaszcza krytyce jego dowodów na większą wartość przypisywaną dobrom teraźniejszym.
1David Ricardo: Principles of Political Economy and Taxation, Preface.
2Peter Struve czyni z trudności zadania wymówkę, by go nie podejmować. Zob. jego artykuł «A Contribution to the Criticism of the Fundamental Concepts […] of Political Economy» w rosyjskim czasopiśmie Żyźń; zob. też N. Shaposhnikov, op. cit., Preface. Podobny naukowy sceptycyzm w odniesieniu do teorii podziału można znaleźć również u Eduarda Bernsteina: «Dystrybucja własności społecznej była przez cały czas kwestią siły i organizacji»; [jak to możliwe?] lub: «problem płac jest problemem socjologicznym, który nigdy nie może być wyjaśniony wyłącznie przez ekonomię»; Eduard Bernstein «Theorie und Geschichte des Sozialismus», wydanie 4, s. 75. 76; cyt. przez Lewina, op. cit., s. 92.
3Szaposznikow, op. cit., s. 80.
4Marx, «Capital», vol. III, p. 952.
5Karl Rodbertus, «Das Kapital», s. 230.
6Marx, «Capital», vol. III, p. 949.
7Böhm–Bawerk mówi o swojej teorii: «Podczas gdy w pozostałych częściach tej pracy [tj. «Kapital und Kapitalzins» – N.B.] byłem na ogół w stanie podążać za liniami wcześniejszych teorii, to jestem w stanie wyrazić teorię wyjaśniającą zjawisko odsetek kapitałowych, która jest zupełnie nowa.» («Positive Theorie», pierwsza połowa tomu, s. 18.)
8Szaposznikow, op. cit., s. 81. Choć Szaposznikow poprawnie formułuje problem, gubi się w labiryntach eklektyzmu. «Chociaż my nie wyznajemy ich [tj. wspomnianych ekonomistów – N.B.] zasadniczego punktu widzenia, to jednak [!] uznajemy, że w swoich zasadach samozaparcia, przypisywania i użyteczności krańcowej przedstawili oni takie argumenty, które należy poważnie rozważyć.» Szaposznikow całkowicie nie dostrzega, że te «zasady» są nierozerwalnie związane z niehistorycznym punktem widzenia, który jest punktem całego interesu.
9Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», s. 15.
10Op. cit., str. 21.
11Op. cit., s. 54. Böhm–Bawerk nazywa też kapitał «kapitałem zarobkowy» lub «kapitałem prywatnym»; kapitał społeczny natomiast bardzo trafnie można by nazwać «kapitałem produkcyjnym» (op. cit., s. 55). Wynika z tego, że pojęcie kapitału społecznego jest węższe niż pojęcie kapitału indywidualnego (kapitał zarobkowy równa się kapitałowi prywatnemu); ponadto pojęcie «nabycia dóbr» ma w obu przypadkach zupełnie inny charakter. W tej kwestii zob. R. Stolzmann, «Der Zweck in der Volkswirtschaftslehre». Zaznaczamy to zamieszanie, choć nie ma ono żadnego znaczenia w naszej obecnej dyskusji.
12Por. na przykład Böhm–Bawerk: Positive Theorie, s. 587, przypis; tu Böhm–Bawerk wytyka R. Stolzmannowi, że nie odróżnia istoty od przejawu, «zysku jako takiego» od zysku teraźniejszego.
13Böhm–Bawerk: Positive Theorie, s. 82. Podobne sformułowanie zagadnienia można znaleźć również u Amerykanów; por., J. B. Clark: The Distribution of Wealth, New York, 1908; także Thomas Nixon Carver, op. cit. Wydaje się, że Amerykanie doszli do innego rozwiązania kwestii zysku.
14Tamże, str. 87.
15Tamże, s. 583.
16Tamże, s. 584.
17Aby uniknąć nieporozumień, wyjaśnijmy: Choć mówimy tu o wartości w społeczeństwie socjalistycznym, musimy przez to słowo rozumieć specyficzną kategorię, która różni się od pojęcia wartości w gospodarce towarowej. W obu przypadkach czynnikiem decydującym jest praca. Ale podczas gdy w społeczeństwie socjalistycznym szacowanie pracy stanowi świadomy proces społeczny, w dzisiejszym społeczeństwie stanowi ono elementarne podstawowe prawo cen, w którym brakuje prawdziwego elementu wyceny (pracy).
18Nie mówiąc już o tym, że społeczeństwo socjalistyczne zakłada likwidację wąskiej specjalizacji.
19Tamże, s. 583.
20Ciekawe, że nawet ekonomiści, którzy rozróżniają «czysto ekonomiczne» i «historyczno–prawne» koncepcje kapitału, mają na oku tylko kapitał prywatny i pomijają całkowicie fakt klasowej monopolizacji kapitału. Do pewnego stopnia jest to prawdą nawet w przypadku Rodbertusa. Adolf Wagner podaje następującą definicję kapitału: «Kapitał, jako czysta kategoria ekonomiczna, rozpatrywany niezależnie od istniejących prawnych warunków posiadania kapitału, jest zasobem takich dóbr ekonomicznych, które mogą służyć jako środki techniczne do wytwarzania nowych dóbr w zakładzie: jest to zasób środków produkcji lub «kapitał narodowy», lub odpowiednio odcinek tego ostatniego. Kapitał w znaczeniu historyczno–prawnym, czyli posiadanie kapitału, jest to ta część całkowitego majątku jednej osoby (kursywa autora), która służy tej osobie jako środek nabycia w uzyskiwaniu dochodu z kapitału (czynsz, odsetki), innymi słowy, jest własnością tej osoby w tym celu, «fundusz czynszowy», «kapitał prywatny»» (Adolf Wagner, «Grundlegung», wydanie drugie, str. 39, cytat z Böhma–Bawerka, str. 124, 125). W ogóle frywolny stosunek Böhma–Bawerka do historycznej fazy zagadnienia jest bardzo uderzający: na przykład na stronie 125 zauważa on, że oczywiście wszystko ma charakter historyczny; maszyny nie powstały przed XVIII wiekiem; książki zaczęły się pojawiać dopiero od wynalezienia druku itd. Ani przez chwilę nie podejrzewa, że ma do czynienia z zupełnie innymi typami struktury gospodarczej. Böhm–Bawerk widzi w marksowskim punkcie widzenia tylko to, że Marks uważa kapitał za «kapitał wyzysku» (zob. s. 90).
Przypisy
21(Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», s. 507.
22Heinrich Dietzel: Theoretische Sozialökonomik, s. 211.
23Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», str. 149). Kursywa moja. – N.B.
24Tamże, s. 149.
25«Tylko z tego powodu, że robotnicy nie mogą sobie pozwolić na czekanie, aż rozpoczęta przez nich droga okrężna, polegająca na zdobywaniu surowców i wytwarzaniu narzędzi, osiągnie swój ostateczny owoc, stają się oni ekonomicznie zależni od tych, którzy posiadają wspomniane półprodukty w stanie gotowym, innymi słowy, od «kapitalistów»» (Tamże, s. 150).
26Tamże, str. 502.
27Tamże, s. 503.
28Tamże, str. 426.
29Tamże, str. 426.
30Tamże, s. 504
31To właśnie z tego powodu Macfarlane określił teorię zysków Böhma–Bawerka jako «teorię wymiany»; sam Böhm–Bawerk uważa, że właściwsze jest nazwanie jej «teorią Agio»; por., Böhm–Bawerk, «Kapital und Kapitalzins».
32Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», str. 505
33Karl Rodbertus: Das Kapital, s. 257. Berlin, 1884.
34Amerykański zwolennik tej teorii, s. N. Macvane, przypuszczał nawet, że słowo «abstynencja» można by zastąpić słowem «czekanie»; por. Böhm–Bawerk, «Kapital und Kapitalzins», appendix: Sam Macvane stara się starannie odróżnić swoją teorię od teorii abstynencji.
35Mając zapas 90 ryb, może wykonać sieci i w ten sposób zwiększyć produktywność swoich operacji rybackich; co więcej, Böhm–Bawerk, co całkiem naturalne dla próżniaczego profesora, określa tę kategorię zysków jako «odsetki».
36Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», str. 471, 472.
37Zob. Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», s. 539 i n. Dalsze szczegóły znaleźć można poniżej.
38R. Stolzmann, «Der Zweck in der Volkswirtschaftslehre», s. 288. «[…] Czym innym jest bowiem «detaksacja», «agio» zysku z kapitału, jak nie wykorzystaniem przewagi, która przypada kapitaliście z racji tego, że jest on «szczęśliwym posiadaczem», zajmującym szczególny status, który przysługuje mu z racji funkcji własnościowych i dystrybucyjnych obecnego porządku społecznego, status, do którego określenie «wartość dodatkowa», jeśli można użyć słów Böhma–Bawerka, «stosuje się jeszcze bardziej adekwatnie, niż mogliby nawet marzyć socjaliści, którzy wymyślili tę terminologię».»
39Böhm–Bawerk, «Positive Theorie», s. 505, przypis.
40G. Charasoff, «Das System des Marxismus», s. XXII.
41J. H. Parvus, «Ekonomische Taschenspielerei: Eine Böhm–Bawerkiade», Die Neue Zeit, Jahrg. 10, vol. I, s. 556.