
Od redakcji: tekst ten jest kontynuacją części pierwszej. Ta część skupia się głównie na kategorii użyteczności krańcowej, jej implikacjach oraz tym jak została twórczo wykorzystana przez burżuazyjnych ekonomistów.
Metodologiczne podstawy teorii użyteczności krańcowej i marksizmu
Każda w miarę dobrze zorganizowana teoria musi przedstawiać określoną całość, której części łączy solidna więź logiczna. Dlatego konsekwentna krytyka musi nieuchronnie zajmować się podstawą teorii, jej metodą, ponieważ to właśnie ona i nic innego łączy poszczególne części struktury teoretycznej. Zaczynamy zatem od krytyki metodologicznych założeń teorii użyteczności krańcowej, przez co nie rozumiemy jej dedukcyjnego charakteru, lecz jej charakterystyczne cechy w ramach abstrakcyjnej metody dedukcyjnej. Naszym zdaniem każda teoria ekonomii politycznej – jeśli w ogóle jest teorią – jest rzeczą abstrakcyjną; w tym zakresie marksizm całkowicie zgadza się ze Szkołą Austriacką[1]. Ale ta zgoda ma tylko formalny charakter; gdyby jej nie było, nie byłoby możliwości porównania teorii austriackiej z teorią Karola Marksa. Interesuje nas bowiem konkretna treść abstrakcyjnej metody właściwej Szkole Austriackiej, która tak uderzająco różni ją od marksizmu.
Ekonomia polityczna jest nauką społeczną, a jej założeniem – niezależnie od tego, czy teoretycy ekonomii politycznej są tego świadomi, czy nie – jest taka czy inna koncepcja dotycząca istoty społeczeństwa i praw jego ewolucji. Innymi słowy, każda teoria ekonomiczna zależy od pewnych założeń mających charakter socjologiczny i służących za podstawę badania ekonomicznej fazy życia społecznego. Takie założenia mogą być jasno wyrażone lub mogą pozostać niesformułowane; mogą być wypowiedziane jako uporządkowany system lub mogą pozostać «nieokreślonym poglądem ogólnym» – ale nie mogą być nieobecne. Ekonomia polityczna Karola Marksa posiada taką podstawę w socjologicznej teorii materializmu historycznego. Szkoła austriacka nie posiada jednak dobrze czy nawet rzetelnie zdefiniowanej podstawy socjologicznej: musimy zrekonstruować ślady takiej podstawy z teorii ekonomicznej Austriaków. W tym procesie wielokrotnie napotykamy na sprzeczności między ogólnymi podstawowymi myślami dotyczącymi natury «ekonomii politycznej» a rzeczywistą podstawą austriackiej teorii ekonomicznej[2]. To właśnie temu ostatniemu poświęcimy zatem naszą główną uwagę. Dla marksizmu charakterystyczne są następujące socjologiczne podstawy nauki ekonomicznej: uznanie pierwszeństwa społeczeństwa przed jednostką; uznanie historycznego, tymczasowego charakteru każdej struktury społecznej; wreszcie uznanie dominującej roli, jaką odgrywa produkcja. Szkoła austriacka natomiast charakteryzuje się skrajnym indywidualizmem metodologicznym, niehistorycznym punktem widzenia i przyjęciem konsumpcji jako punktu wyjścia. We wstępie próbowaliśmy przedstawić społeczno–genetyczne wyjaśnienie tej podstawowej różnicy między marksizmem a Szkołą Austriacką; tę różnicę, a raczej tę sprzeczność, scharakteryzowaliśmy jako społeczny kontrast psychologiczny. Teraz przeanalizujemy ten kontrast z punktu widzenia logiki.
Obiektywizm i subiektywizm w ekonomii politycznej
Werner Sombart, w znanym artykule, w którym zrecenzował trzeci tom «Kapitału» Marksa, po zestawieniu dwóch metod ekonomii politycznej, metody subiektywnej i metody obiektywnej, wyznacza system Marksa jako wyrostek «skrajnego obiektywizmu»; podczas gdy Szkoła Austriacka, jego zdaniem, była «najbardziej konsekwentnym rozwojem w przeciwnym kierunku»[3]. Charakterystykę tę uważamy za całkowicie trafną. Prawdą jest, że do badania zjawisk społecznych w ogóle, a zjawisk ekonomicznych w szczególności, można podejść w jeden z dwóch sposobów: możemy przyjąć, że nauka wychodzi od analizy społeczeństwa jako całości, która w każdej chwili determinuje przejawy indywidualnego życia gospodarczego, w takim razie zadaniem nauki jest ujawnienie związków i łańcucha przyczynowego, zachodzącego między poszczególnymi zjawiskami typu społecznego i determinującego zjawiska indywidualne; albo też można przyjąć, że nauka powinna wyjść od analizy węzła przyczynowego w życiu indywidualnym, gdyż zjawiska społeczne są pewną wypadkową zjawisk indywidualnych – w takim razie zadaniem nauki byłoby wyjść od zjawisk związku przyczynowego w indywidualnym życiu gospodarczym, z którego należy wyprowadzić zjawiska i związki przyczynowe gospodarki społecznej.
Bez wątpienia Marks jest w tym sensie «skrajnym obiektywistą» nie tylko w socjologii, ale i w ekonomii politycznej. Z tego powodu jego podstawowa doktryna ekonomiczna – doktryna wartości – musi być ostro odróżniona od doktryn ekonomistów klasycznych, zwłaszcza Adama Smitha. Należna teoria pracy tego ostatniego opiera się na indywidualnym oszacowaniu towarów, odpowiadającym ilości i jakości zużytej pracy. Jest to subiektywna teoria wartości pracy, w porównaniu z którą teoria wartości Marksa jest obiektywna; tzn. Teoria Marksa jest społecznym prawem cen. Teoria Marksa jest więc obiektywną teorią wartości pracy, nie opierającą się bynajmniej na żadnej indywidualnej ocenie, lecz wyrażającą jedynie związek między danymi społecznymi siłami wytwórczymi a cenami towarów, które są określane na rynku[4]. W rzeczywistości to właśnie na przykładzie teorii wartości i ceny Sombart najlepiej pokazuje różnicę między tymi dwoma metodami. «Marks ani przez chwilę nie zajmuje się – mówi Sombart – indywidualnymi motywami osób angażujących się w wymianę, ani nie przyjmuje za punkt wyjścia rozważań dotyczących kosztów produkcji. Nie, jego rozumowanie jest następujące: ceny powstają w wyniku konkurencji; jak powstają, to już inna sprawa. Ale konkurencja z kolei jest regulowana przez stopę zysku: stopa zysku przez stopę nadwyżki wartości; stopa nadwyżki wartości przez wartość, która sama jest wyrazem społecznie uwarunkowanego faktu, społecznych sił wytwórczych. System Marksa wylicza teraz te elementy w odwrotnym porządku: wartość – wartość nadwyżkowa – zysk – konkurencja – ceny itd. Jeśli musimy sformułować sytuację w jednym rześkim zdaniu, możemy powiedzieć, że Marksowi nigdy nie chodzi o motywowanie, ale zawsze o określenie (ograniczenie) indywidualnego kaprysu osoby ekonomicznej»[5]. Całkiem inna jest szkoła subiektywna. Znajdujemy «nic poza «motywacją» wszędzie, dla każdej [indywidualnej] transakcji gospodarczej»[6].
Różnica ta jest tu pięknie wyrażona. W gruncie rzeczy, o ile Marks uważa «ruch społeczny za proces historii naturalnej rządzący się prawami nie tylko niezależnymi od ludzkiej woli, świadomości i inteligencji, ale wręcz przeciwnie, determinującymi tę wolę, świadomość i inteligencję»[7], o tyle punktem wyjścia dla Böhma–Bawerka jest analiza indywidualnej świadomości osoby ekonomicznej.
«Prawa społeczne – pisze Böhm–Bawerk – których badanie jest zadaniem ekonomii politycznej, zależą od zbieżnych transakcji jednostek. Taka jednolitość działań jest z kolei konsekwencją działania podobnych motywów determinujących działanie. W tych okolicznościach niełatwo jest przyznać się do wątpliwości co do słuszności wyjaśniania praw społecznych poprzez wywodzenie ich z motywów determinujących działania jednostek, czy też, poprzez rozpoczynanie od tych motywów»[8]. Różnica zatem między metodą obiektywną a subiektywną jest niczym innym jak kontrastem między metodą społeczną a indywidualistyczną[9]. Jednak cytowana powyżej definicja obu metod wymaga jeszcze wzmocnienia. Musimy podkreślić przede wszystkim nieistotność woli, świadomości czy intencji człowieka, o których mówi Marks. W drugiej kolejności należy wyraźniej zdefiniować «człowieka ekonomicznego», ponieważ jest on punktem wyjścia Szkoły Austriackiej. «Te zdeterminowane stosunki społeczne są tak samo wytwarzane przez ludzi, jak tkanina, płótno itd»[10]. Z tego jednak bynajmniej nie wynika, że konsekwencje społeczne, ów «produkt społeczny», o którym mówi Marks, zawiera się w świadomości tych jednostek jako cel lub motyw napędowy. Nowoczesne społeczeństwo, ze swoją anarchiczną strukturą (teoria ekonomii politycznej czyni właśnie takie społeczeństwo przedmiotem swoich badań); ze swoimi siłami rynkowymi i ich elementarnym działaniem (konkurencja, wahania cen, giełda itp.), oferuje liczne ilustracje na rzecz założenia, że «produkt społeczny» dominuje nad jego twórcami, że wynik motywów poszczególnych (choć nie odizolowanych) ekonomistów nie tylko nie odpowiada tym motywom, ale czasami nawet wchodzi w bezpośrednią opozycję do nich[11]. Można to najlepiej wyjaśnić na przykładzie kształtowania się cen. Pewna liczba kupujących i sprzedających udaje się na rynek z pewnym (przybliżonym) wyobrażeniem o wartości własnych dóbr, jak również dóbr wzajemnych; wynikiem ich zmagań jest pewna cena rynkowa, która nie będzie pokrywała się z indywidualnymi szacunkami ogromnej większości kontrahentów. Co więcej, w przypadku pewnej liczby «jednostek gospodarczych» ustalona cena może faktycznie działać destrukcyjnie; niskie ceny mogą zmusić je do wycofania się z działalności; są one «zrujnowane». Zjawisko to jest jeszcze bardziej uderzające na giełdzie, gdzie hazard jest regułą. We wszystkich tych przypadkach, typowych dla współczesnej organizacji społeczno–gospodarczej, możemy mówić o «niezależności» zjawisk społecznych od woli, świadomości i intencji człowieka; jednak niezależności tej nie należy w żadnym razie rozumieć jako obejmującej dwa różne zjawiska, całkowicie od siebie niezależne. Byłoby absurdem zakładać, że historia ludzka nie tworzy się dzięki woli ludzi, ale niezależnie od tej woli (ta «materialistyczna koncepcja historii» jest burżuazyjną karykaturą marksizmu); jest dokładnie odwrotnie. Obie serie zjawisk – transakcje indywidualne i zjawiska społeczne – pozostają ze sobą w najściślejszym związku genetycznym. Niezależność tę należy rozumieć tylko w tym sensie, że takie rezultaty aktów jednostkowych, które stały się obiektywne, są nadrzędne wobec wszystkich innych elementów cząstkowych. «Produkt» dominuje nad swoim twórcą; w każdej chwili o woli indywidualnej decyduje osiągnięta już wypadkowa starcia woli różnych «jednostek ekonomicznych». Przedsiębiorca pokonany w walce konkurencyjnej, zbankrutowany finansista, zmuszeni są do oczyszczenia pola walki, choć przed chwilą służyli jako wielkości czynne, jako «twórcy» procesu społecznego, który ostatecznie obrócił się przeciwko nim[12]. Zjawisko to jest wyrazem irracjonalności «elementarnego» charakteru procesu gospodarczego w ramach gospodarki towarowej, co znajduje wyraźny wyraz w psychologii fetyszyzmu towarowego, po raz pierwszy zdemaskowanej i genialnie przeanalizowanej przez Marksa. To właśnie w gospodarce towarowej zachodzi proces «obiektywizacji» stosunków między ludźmi, w którym te «rzeczy–wyrażenia» prowadzą specyficzną «niezależną» egzystencję z racji elementarnego charakteru ewolucji, egzystencję podlegającą swoistemu prawu.
Mamy więc do czynienia z różnymi seriami zjawisk indywidualnych i z wieloma seriami typów społecznych: bez wątpienia pewien związek przyczynowy zachodzi zarówno między tymi dwiema kategoriami (indywidualnymi i społecznymi), jak i między różnymi seriami tej samej kategorii, a zwłaszcza między różnymi seriami zjawisk społecznych zależnych od siebie. Metoda Marksa polega właśnie na stwierdzeniu prawa przyczynowego relacji między różnymi zjawiskami społecznymi. Innymi słowy, Marks bada przyczynowość wypadkowych różnych woli jednostkowych, nie badając tych ostatnich samych w sobie; bada prawa leżące u podstaw zjawisk społecznych, nie zwracając uwagi na ich związek ze zjawiskami świadomości jednostkowej. [Peter Struve tworzy związek między «uniwersalistyczną» metodą tego typu a realizmem logicznym (w przeciwieństwie do metody «singularystycznej», która w logice wiąże się z tzw. nominalizmem). «W naukach społecznych – mówi Struve – realistyczny nurt myśli przejawia się szczególnie w tym, że system psychicznych stosunków między ludźmi, czyli społeczeństwo, traktuje się nie tylko jako jednostkę realną, jako sumę, czyli (!) system, ale także jako jednostkę żywą, istotę żywą. Takie pojęcia jak społeczeństwo, klasa, władza, albo pojawiają się jako, albo mogą być łatwo uznane (!!!) za «uniwersalia» myśli socjologicznej. Łatwo się je hipostazuje»[13]. Struve nie przytacza tej opinii – jak można by sądzić – w celu udowodnienia niekompetencji marksowskiego sposobu badania, który identyfikuje z «logiczno–ontologicznym realizmem Hegla […] i filozofów scholastycznych»[14]. Tymczasem jest całkiem jasne, że Marks nie daje nawet najmniejszej wskazówki co do jakiejkolwiek tendencji do traktowania społeczeństwa i grup społecznych jako żywej istoty (wyrażenie «żywa jednostka» jest czymś innym i jeszcze bardziej mglistym). W związku z tym wystarczy porównać metodę Marksa z – powiedzmy – metodą ruchu «społeczno–organicznego», która znajduje swoje najnowsze sformułowanie w pracach Stolzmanna. Sam Marks był całkiem świadomy fałszu heglowskiego realizmu logicznego. «Hegel popadł w błąd […] uważając to, co rzeczywiste, za wynik samokordynującej się, samoistnie działającej myśli, podczas gdy metoda przechodzenia od abstraktu do konkretu jest tylko sposobem myślenia, dzięki któremu konkret zostaje uchwycony i odtworzony w naszym umyśle jako konkret. Nie jest to jednak w żadnym wypadku proces, który sam wytwarza konkret»[15].
Przejdźmy teraz do «podmiotów gospodarczych» Böhma–Bawerka.
W swoim artykule na temat książki Karla Mengera (Untersuchungen, etc.), Böhm–Bawerk, w porozumieniu z przeciwnikami Szkoły Austriackiej i z samym Mengerem, przyznaje, że «przedmioty ekonomiczne» wysuwane przez przedstawicieli nowej Szkoły są niczym więcej ani mniej niż atomami społeczeństwa. Zadaniem nowej Szkoły jest «eliminacja metody historycznej i organicznej jako dominujących metod dociekań teoretycznych w naukach społecznych […] oraz […] przywrócenie precyzyjnej tendencji atomistycznej»[16].
Punktem wyjścia analizy nie jest oczywiście pojedynczy członek danego społeczeństwa, w jego społecznych relacjach z bliźnimi, ale wyizolowany «atom», ekonomiczny Robinson Crusoe. Przykłady wybrane przez Böhma–Bawerka w celu wyjaśnienia jego poglądów są również tego typu. «Człowiek siedzi przy źródle wody, które obficie tryska» – taki jest wstęp Böhma–Bawerka do jego analizy teorii wartości[17]. Następnie wprowadza: podróżnika na pustyni[18], rolnika odizolowanego od całej reszty świata[19], kolonistę, «którego chata z bali stoi samotnie w puszczy»[20], itd. Podobne przykłady spotykamy u Karla Mengera: «mieszkaniec pierwotnego lasu»[21], «mieszkańcy oazy»[22], «krótkowidz na samotnej wyspie»[23], «odizolowany rolnik»[24], «rozbitkowie»[25].
Znajdujemy tu stanowisko tak zgrabnie sformułowane kiedyś przez Bastiata, «najsłodszego» ze wszystkich ekonomistów. W swoich Harmoniach ekonomicznych Bastiat mówi:
Prawa ekonomiczne działają w jednolity sposób, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z całością samotnych osób, czy tylko z dwiema osobami, czy też z pojedynczą jednostką, zmuszoną przez okoliczności do życia w izolacji. Gdyby jednostka mogła żyć przez pewien czas w odosobnieniu, byłaby jednocześnie kapitalistą, przedsiębiorcą, robotnikiem, producentem i konsumentem. Cała ewolucja ekonomiczna byłaby w niej zrealizowana. Dzięki możliwości obserwowania każdego etapu tej ewolucji, a mianowicie: potrzeby, wysiłku, zaspokojenia potrzeby, cieszenia się swobodnym wykorzystaniem zysku z pracy, byłaby w stanie wyrobić sobie pojęcie o całym mechanizmie, choćby w jego najprostszej formie[26].
Wcześniej w tej samej książce Bastiat mówi: «Utrzymuję, że ekonomia polityczna osiągnęłaby swój cel i spełniła swoją misję, gdyby ostatecznie udowodniła następujący fakt: to, co jest słuszne w odniesieniu do jednej osoby, jest również słuszne w odniesieniu do społeczeństwa».[27].
Jevons składa równoważną deklarację: «Ogólna forma praw ekonomii jest taka sama w przypadku jednostek i narodów»[28].
Jakkolwiek czcigodny ten punkt widzenia mógł się stać z powodu swego wieku, jest on jednak całkowicie błędny. Społeczeństwo (jak się świadomie lub nieświadomie zakłada) nie jest arytmetycznym agregatem izolowanych jednostek; przeciwnie, działalność ekonomiczna każdej konkretnej jednostki zakłada z góry określone środowisko społeczne, w którym stosunek społeczny poszczególnych gospodarek znajduje swój wyraz. Motywy jednostki żyjącej w izolacji są zupełnie inne niż motywy «zwierzęcia społecznego» (zoon politikon). Pierwsze żyje w środowisku składającym się z natury, z rzeczy w ich nieskazitelnej prostocie; drugie otoczone jest nie tylko «materią», ale i swoistym środowiskiem społecznym. Przejście od człowieka odizolowanego do społeczeństwa jest możliwe tylko poprzez środowisko społeczne. I rzeczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia jedynie z agregatem indywidualnych gospodarek, bez żadnych punktów stycznych między nimi, gdyby zabrakło tego specyficznego środowiska, które Rodbertus tak trafnie nazwał «wspólnotą gospodarczą», nie byłoby żadnego społeczeństwa. Oczywiście, teoretycznie jest całkiem możliwe, aby objąć pewną liczbę odizolowanych i odległych gospodarek jedną koncepcją, aby zmusić je do stworzenia niejako «całości». Ale ta całość czy agregat nie byłby społeczeństwem, lecz systemem gospodarek ściśle ze sobą powiązanych i pozostających ze sobą w ciągłej interakcji. O ile pierwszy agregat byłby sztucznie skonstruowany, o tyle drugi to taki, który jest naprawdę obecny[29]. Dlatego indywidualny podmiot gospodarczy może być traktowany tylko jako członek społecznego systemu gospodarczego, a nie jako wyizolowany atom. Podmiot ekonomiczny w swoich działaniach dostosowuje się do danych warunków zjawisk społecznych; te ostatnie nakładają bariery na jego indywidualne motywy, lub, używając słów Sombarta, «ograniczają je»[30]. Dotyczy to nie tylko «struktury ekonomicznej społeczeństwa», tj. warunków produkcji, ale także zjawisk społeczno–gospodarczych powstających na gruncie danej struktury. Tak więc, na przykład, indywidualne szacunki cen zawsze zaczynają się od cen już ustalonych; chęć zainwestowania kapitału w banku zależy od stopy procentowej w danym czasie; inwestycja kapitału w ten lub inny przemysł jest określona przez zysk przynoszony przez ten przemysł; szacunek wartości działki zależy od jej czynszu i od stopy procentowej itd. Bez wątpienia motywy indywidualne mają swoje «przeciwne skutki»; trzeba jednak podkreślić, że motywy te od początku przeniknięte są treścią społeczną, a zatem z motywów wyizolowanego podmiotu nie można wyprowadzić żadnych «praw społecznych»[31]. Jeśli jednak w naszym badaniu nie zaczniemy od wyizolowanej jednostki, lecz uznamy czynnik społeczny w jej motywach za dany, znajdziemy się w błędnym kole: próbując wyprowadzić to, co «społeczne», czyli «obiektywne», z tego, co «indywidualne», czyli «subiektywne», w rzeczywistości wyprowadzamy to z tego, co «społeczne», czyli robimy coś gorszego niż okradanie Piotra, by zapłacić Pawłowi.
Jak widzieliśmy powyżej, motywy wyizolowanej jednostki stanowią punkt wyjścia dla Szkoły Austriackiej (Böhm–Bawerk). Z pewnością prace przedstawicieli tej Szkoły prezentują niekiedy całkiem poprawne koncepcje istoty struktury społecznej jako całości. Ale w gruncie rzeczy Szkoła ta zaczyna od razu od analizy motywów działania podmiotów gospodarczych, lekceważąc wszelkie społeczne powiązania między nimi. Ten punkt widzenia jest dość charakterystyczny dla najnowszych teoretyków burżuazji. I właśnie ten punkt widzenia Szkoła Austriacka konsekwentnie stosuje w całym swoim rozwoju. Wynika z tego, że Szkoła ta będzie nieuchronnie zmuszona przemycić pojęcie «społecznego» do indywidualnych motywów swoich «atomów społecznych», gdy tylko spróbuje wyprowadzić jakiekolwiek zjawiska społeczne w ogóle. Ale ta sytuacja wtłoczy ją w nieuchronny i potworny circulus vitiosus.
W rzeczywistości ten nieunikniony błąd logiczny jest już widoczny w analizie teorii wartości subiektywnej szkoły austriackiej, tego kamienia węgielnego całej struktury teoretycznej, z którego jej przedstawiciele są tak dumni. A jednak sam ten fałsz wystarcza, by zniszczyć znaczenie tej naukowej ideologii ekonomicznej nowoczesnej burżuazji, skonstruowanej z tak wielką pomysłowością, «gdyż» – jak słusznie zauważa sam Böhm–Bawerk – «śmiertelnym grzechem metody jest ignorowanie w badaniu naukowym tego, co powinno się wyjaśnić»[32]. Dochodzimy zatem do wniosku, że «subiektywizm» Szkoły Austriackiej, celowa izolacja «podmiotu gospodarczego», ignorowanie stosunków społecznych (Oczywiście, nawet Austriacy przyznają, że mają tu do czynienia jedynie z abstrakcją: «Człowiek nie prowadzi swojej hodowli zasobów jako istota izolowana; indywidualny zakład w ścisłym znaczeniu tego słowa jest abstrakcją»[33]. Ale nie każda abstrakcja jest abstrakcją dopuszczalną; sam Böhm–Bawerk stwierdza w tej kwestii, że «w nauce nawet myśli i «logiki» nie można pozwolić na zbyt nieokiełznane błądzenie od faktów […] Można abstrahować tylko te osobliwości, które są nieistotne dla zjawiska, które ma być przedmiotem badania, a muszą być one rzeczywiście, faktycznie nieistotne, aby można było je tak abstrahować»[34].), musi nieuchronnie prowadzić do logicznego bankructwa całego systemu; system ten jest równie niezadowalający jak starożytna teoria kosztów produkcji, która również obracała się bezradnie w swoim magicznym kole.
Powstaje teraz pytanie, czy możliwe jest teoretyczne sformułowanie życia gospodarczego, określenie jego praw przyczynowych, bez angażowania praw przyczynowych motywów indywidualnych; innymi słowy, czy możliwy jest «obiektywizm», który stanowi podstawę teorii marksowskiej? Nawet Böhm–Bawerk przyznaje tę możliwość: «Nie, aby być pewnym, działania uwarunkowane przyczynowo bez motywacji przyczynowej, ale rzeczywiście uznanie działań uwarunkowanych przyczynowo bez uznania motywacji towarzyszącej!». [Böhm–Bawerk, tamże, s. 101. Struve, który nazywa ten sposób badania scholastycznym (zob. uwagi na s. 25 i 32 wydania rosyjskiego) mówi w innym fragmencie o empirycznie poprawnym zastosowaniu metody uniwersalistycznej. Nie przeszkadza to jednak temu samemu autorowi w stwierdzeniu, że socjologiczny punkt widzenia, który jest niezbędny w ekonomii politycznej, musi w ostatecznej analizie wychodzić od człowieka, od jego psychiki [tj. od «jednostki» – N.B.] s 26. Jednocześnie Struve nie będzie przypisywał «żadnego szczególnego znaczenia subtelnościom subiektywizmu psychologicznego», tak jakby te «subtelności» nie były koniecznie i logicznie związane z ich «podstawami». Czytelnik dostrzeże, że Struve wybrał dla siebie bardzo wygodne stanowisko. Negatywną odpowiedź na pytanie Böhma–Bawerka daje R. Liefmann, op. cit.] Böhm–Bawerk zakłada jednak, że «obiektywistyczne źródło wiedzy […] może wnieść w najlepszym razie tylko bardzo małą część, a jedną szczególnie niewystarczającą dla swoich celów, lub całkowitą osiągalną wiedzę, ponieważ w dziedzinie ekonomii zajmujemy się w szczególności świadomymi, obliczonymi działaniami ludzkimi»[35]. Widzieliśmy już, w przeciwieństwie do powyższego, że to właśnie indywidualistyczne abstrakcje psychologiczne promowane przez Szkołę Austriacką dają tak skąpe plony[36]. I mówimy, tutaj nie o abstrakcji jako takiej. W rzeczywistości podkreśliliśmy powyżej, że abstrakcja jest niezbędnym elementem każdego zdobywania wiedzy. Błąd Austriaków polega na ignorowaniu przez nich właśnie tych zjawisk społecznych, które badają. Warunek ten znakomicie formułuje R. Stolzmann: «Rodzaje gospodarki można upraszczać za pomocą izolacji i abstrakcji, ile się chce, ale muszą to być rodzaje społeczne; muszą dotyczyć gospodarki społecznej»[37]. Nie można bowiem przejść od tego, co czysto indywidualne, do tego, co społeczne; nawet gdyby kiedyś istniał w rzeczywistości taki historyczny proces przejścia, tzn. nawet gdyby istoty ludzkie rzeczywiście – nawet w tym wypadku – byłby historycznym i konkretnym opisem tego procesu, czysto idiograficznym (kinematograficznym) rozwiązaniem problemu. Nawet w tym przypadku niemożliwe byłoby stworzenie teorii nomograficznej. Załóżmy na przykład, że pewni odizolowani producenci wchodzą ze sobą w relacje, łączą się w wymianie towarów i stopniowo budują społeczeństwo wymiany na wzór nowoczesny. Zbadajmy teraz subiektywne oceny dokonywane przez współczesnego człowieka. Oceny te opierają się na cenach ustalonych wcześniej (co zostanie szczegółowo pokazane poniżej); ceny te z kolei byłyby ukształtowane z motywów podmiotów gospodarczych jakiejś dawnej epoki; ale ceny te zależały również od cen ustalonych w jeszcze wcześniejszym okresie; te z kolei były znowu wynikiem subiektywnych ocen opartych na jeszcze dawniejszych cenach itd. W ten sposób napotykamy w końcu na oceny poszczególnych producentów, oceny, które w rzeczywistości nie zawierają już żadnego elementu ceny, ponieważ brakuje w nich wszelkich więzi społecznych, całego społeczeństwa. Ale taka analiza subiektywnych ocen, zaczynająca się od człowieka współczesnego, a kończąca na hipotetycznym Robinsonie Crusoe, oznaczałaby ni mniej ni więcej, tylko prosty historyczny opis procesu przekształcania się motywów człowieka izolowanego w motywy człowieka współczesnego, z tą różnicą, że proces ten przebiegał w przeciwnym kierunku. Taka analiza jest tylko opisem; równie niemożliwe jest oparcie na takich podstawach ogólnej teorii cen czy teorii wymiany. Wszelkie próby takiej konstrukcji teorii muszą nieuchronnie prowadzić do błędnych kół w systemie, gdyż dopóki chcemy pozostać w ramach ogólnej teorii, musimy – zamiast wyjaśniać element społeczny – zacząć od niego jako od danej wielkości. Wyjście poza tę wielkość byłoby równoznaczne, jak widzieliśmy, z przekształceniem teorii w historię, tj. z wejściem w zupełnie inną dziedzinę pracy naukowej. Pozostaje nam zatem tylko jeden sposób badania, a mianowicie połączenie abstrakcyjnej dedukcji z metodą obiektywną; połączenie to jest niezwykle charakterystyczne dla marksowskiej ekonomii politycznej. Tylko dzięki tej metodzie będzie można stworzyć teorię, która nie będzie zawierała powtarzających się samozaprzeczeń, ale będzie rzeczywiście stanowiła środek badania kapitalistycznej rzeczywistości.
Historyczny punkt widzenia i niehistoryczny punkt widzenia
Karol Marks w swoich Theorien über den Mehrwert (t. I, s. 34) powiedział o Fizjokratach:
Ich wielkim osiągnięciem było pojmowanie tych form [tj. form kapitalistycznego sposobu produkcji] jako fizjologicznych form społeczeństwa: jako form emanujących z naturalnej konieczności samej produkcji i niezależnych od woli, polityki itp. Są to prawa materialne; błąd fizjokratów polega na tym, że prawo materialne określonego historycznego etapu społeczeństwa pojmowali jako abstrakcyjne prawo dominujące w jednolity sposób nad wszystkimi formami społeczeństwa.
Jest to doskonałe sformułowanie różnicy między czysto społecznym punktem widzenia, a historyczno–społecznym punktem widzenia. Można rozpatrywać «gospodarkę społeczną jako całość», a mimo to źle rozumieć całe znaczenie konkretnych form społeczeństwa, jakie rozwinęły się historycznie. Oczywiście, niehistoryczny punkt widzenia w czasach współczesnych często idzie w parze z brakiem zrozumienia dla powiązań społecznych; musimy jednak rozróżnić te dwie kwestie metodologiczne, ponieważ sama możliwość «obiektywnego traktowania» nie daje gwarancji, że problemy zostaną ujęte historycznie. Przykładu tego dostarczają fizjokraci. We współczesnej literaturze ekonomicznej przypadek ten powtarza się u Tugana–Baranowskiego, którego «teoria podziału społecznego» ma zastosowanie do każdego społeczeństwa zbudowanego z klas (a więc nie wyjaśnia niczego)[38].
Marks ściśle podkreśla historyczny charakter swojej teorii ekonomicznej i względność jej praw. «Według jego opinii, każdy okres historyczny ma swoje własne prawa. […] Gdy tylko życie przekroczy dany okres ewolucji, przejdzie z jednego danego etapu w inny, zaczyna kierować się również innymi prawami»[39]. Oczywiście nie musi to wynikać z tego, że Marks zaprzeczał istnieniu jakichkolwiek ogólnych praw dominujących nad przebiegiem życia społecznego we wszystkich jego różnych fazach ewolucyjnych. Materialistyczna teoria historii, na przykład, formułuje pewne prawa mające być wyjaśnieniami ewolucji społecznej w każdym punkcie. Nie wykluczają one jednak szczególnych praw historycznych ekonomii politycznej, które w przeciwieństwie do praw socjologicznych wyrażają istotę określonej struktury społecznej, a mianowicie struktury społeczeństwa kapitalistycznego[40].
Uprzedzimy tu pewien zarzut, który mógłby zostać podniesiony; można by twierdzić, że przyjęcie zasady historycznej prowadziłoby bezpośrednio do idiograficznego, czysto opisowego typu teorii, czyli właśnie do punktu widzenia bronionego przez tzw. szkołę historyczną. Ale ten zarzut byłby równoznaczny z pomieszaniem wielu rzeczy. Weźmy losowo jakąś ogólną metodę nauk idiograficznych par excellence, na przykład statystykę: mamy «prawo empiryczne» statystyki ludności, że na każde 100 urodzeń kobiet przypada od 105 do 108 urodzeń mężczyzn. To «prawo» ma charakter czysto opisowy; nie wskazuje na żaden związek przyczynowy. Z drugiej strony, każde teoretyczne prawo ekonomii politycznej musi być możliwe do sformułowania w następujący sposób: jeśli A, B, C, są obecne, D również musi nastąpić; innymi słowy, obecność pewnych warunków, «przyczyn», pociąga za sobą pojawienie się pewnych konsekwencji. Jest oczywiste, że te «konsekwencje» mogą mieć również charakter historyczny, tzn. mogą faktycznie zaistnieć tylko w danym czasie. Z czysto logicznego punktu widzenia jest zupełnie nieistotne, gdzie i kiedy te warunki rzeczywiście występują, a jeszcze bardziej nieistotne, czy w ogóle występują – w tym przypadku «mamy do czynienia z prawami wiecznymi»; ale o ile występują one w rzeczywistości, są «prawami historycznymi», ponieważ są związane z «warunkami» występującymi tylko na pewnym etapie rozwoju historycznego[41]. Ale gdy tylko te warunki zaistnieją, wskazane są również ich konsekwencje. Właśnie ten charakter teoretycznych praw ekonomicznych umożliwia ich zastosowanie do krajów i epok, w których ewolucja społeczna osiągnęła już odpowiedni poziom; możliwe więc było, aby rosyjscy marksiści prawidłowo przepowiedzieli «losy kapitalizmu w Rosji», chociaż analiza marksowska opierała się w rzeczywistości na konkretnym materiale empirycznym zebranym w odniesieniu do Anglii[42].
Innymi słowy, «historyczny» charakter praw ekonomii politycznej bynajmniej nie przekształca jej w naukę typu idiograficznego. Z drugiej strony, tylko historyczny punkt widzenia może mieć w tej dziedzinie jakąkolwiek wartość naukową.
Ekonomia polityczna jako nauka może mieć za przedmiot tylko społeczeństwo towarowe – społeczeństwo kapitalistyczne. Gdybyśmy mieli do czynienia z gospodarką zorganizowaną w jakikolwiek sposób, na przykład z gospodarką oikos Rodbertusa, albo z pierwotnym społeczeństwem komunistycznym, z feudalnym gospodarstwem ziemskim, albo ze zorganizowaną uspołecznioną gospodarką socjalistycznego «państwa», nie napotkalibyśmy ani jednego problemu, którego rozwiązanie można by znaleźć w dziedzinie teoretycznej ekonomii politycznej. Problemy te związane są z gospodarką towarową, a zwłaszcza z jej kapitalistyczną formą: problemy wartości, ceny, kapitału, zysków, kryzysu itd. Nie jest to oczywiście przypadek; właśnie w tym momencie, wobec mniej lub bardziej wyraźnej przewagi systemu «wolnej konkurencji», elementarny charakter procesu gospodarczego uzyskuje szczególnie uderzające wyrazy, a wola i cel jednostki schodzą całkowicie na dalszy plan, w przeciwieństwie do obiektywnie rozwijającego się łańcucha zjawisk społecznych. Tylko do produkcji towarowej jako takiej i do jej najwyższej formy, produkcji kapitalistycznej, można odnieść zjawisko opisane przez Marksa jako «fetyszyzm towarowy» i przeanalizowane przez niego w Kapitale. Właśnie w tym momencie osobowa relacja samych istot ludzkich w procesie produkcji staje się bezosobową relacją między rzeczami, dzięki czemu te ostatnie przybierają formę «społecznego hieroglifu» wartości[43]. Stąd «enigmatyczny» charakter kapitalistycznego sposobu produkcji i charakterystyczne cechy problemów, które po raz pierwszy poddaje się teoretycznemu badaniu. Analiza społeczeństwa kapitalistycznego budzi szczególne zainteresowanie i nadaje szczególną formę logiczną nauce ekonomicznej, która bada związki przyczynowe w elementarnym życiu nowoczesnego społeczeństwa, formułuje prawa niezależne od ludzkiej świadomości, «regulacyjne prawa naturalne», «nie ze względu na caractère typique de la liberté économique, ale ze względu na epistemologiczną osobliwość systemu konkurencji, który pociąga za sobą największą liczbę teoretycznych zagadek, jak również największą trudność w ich rozwiązaniu.»[44]
Ta rudymentarność, będąca konsekwencją niezwykle skomplikowanych warunków, sama w sobie jest zjawiskiem historycznym, swoistym tylko dla produkcji towarowej[45]. Tylko niezorganizowana gospodarka społeczna przedstawia tak specyficzne zjawiska, w których wzajemne dostosowanie poszczególnych części organizmu produkcyjnego przebiega niezależnie od świadomie zwróconej ku temu woli człowieka. W planowym kierowaniu gospodarką społeczną podział i redystrybucja społecznych sił wytwórczych stanowią świadomy proces oparty na danych statystycznych. W obecnej anarchii produkcji proces ten odbywa się poprzez transferowy mechanizm cen, poprzez spadek i wzrost cen, poprzez ich nacisk na zyski, poprzez cały szereg kryzysów etc., słowem, nie poprzez świadomą kalkulację społeczności, lecz poprzez ślepą siłę żywiołu społecznego, objawiającą się w całym łańcuchu zjawisk społeczno–gospodarczych, w szczególności w cenie rynkowej. Wszystko to jest charakterystyczne dla nowoczesnego społeczeństwa i stanowi przedmiot ekonomii politycznej. W społeczeństwie socjalistycznym ekonomia polityczna straci swą rację bytu: pozostanie tylko «geografia ekonomiczna» – nauka typu idiograficznego; i «polityka ekonomiczna» – nauka normatywna; albowiem stosunki między ludźmi będą proste i jasne, zniknie fetyszystyczne obiektywne formułowanie tych stosunków, a następstwa przyczynowe w życiu nieokiełznanych żywiołów zostaną zastąpione następstwami przyczynowymi świadomych przedstawień społeczeństwa. Już sam ten fakt wystarcza do wykazania, że badanie kapitalizmu musi uwzględniać jego podstawowe cechy, te, które odróżniają kapitalistyczny «organizm produkcyjny» od każdego innego; badanie kapitalizmu jest bowiem badaniem tego, co odróżnia kapitalizm od każdej innej struktury społecznej. Gdy zignorujemy typowe osobliwości kapitalizmu, dochodzimy do ogólnych kategorii, które można zastosować do wszelkich warunków produkcji społecznej, a zatem nie mogą wyjaśniać historycznie uwarunkowanego, osobliwego procesu ewolucji «nowoczesnego kapitalizmu». Właśnie w ich zdolności do zapominania o tej zasadzie, mówi Marks, «tkwi cała mądrość współczesnych ekonomistów, którzy dowodzą wieczności i harmonii istniejących warunków społecznych»[46]. Należy również zauważyć, że kapitalizm jest rozwiniętą formą produkcji towarowej, charakteryzującą się nie wymianą per se, ale wymianą kapitalistyczną. W tym systemie siła robocza pojawia się na rynku jako towar, a warunki produkcji («ekonomiczna struktura społeczeństwa») obejmują nie tylko stosunki między producentami towarów, ale także stosunki między klasą kapitalistów a klasą pracowników najemnych. Analiza kapitalizmu obejmuje zatem nie tylko badanie ogólnych warunków gospodarki towarowej (ten element w niezmienionej postaci byłby równoważny teorii prostej produkcji towarowej), ale także badanie specyficznej struktury samego kapitalizmu. Prawdziwie naukowa teoria ekonomiczna nie może być opracowana, jeśli nie sformułuje się pytań jak wyżej. Tylko wtedy, gdy celem jest gloryfikacja i utrwalenie warunków kapitalistycznych, a nie ich teoretyczne zbadanie, można pominąć analizę i uwypuklenie ich typowych cech. Zgodnie z tym Marks wprowadza swój Kapitał następującymi słowami: «Bogactwo tych społeczeństw, w których panuje kapitalistyczny sposób produkcji, przedstawia się jako «ogromna akumulacja towarów», jej jednostką jest pojedynczy towar. Nasze badanie musi zatem rozpocząć się od analizy towaru»[47].
Od początku więc dochodzenie Marksa przebiega drogą historyczną; jego późniejsza analiza pokazuje, że wszystkie podstawowe pojęcia ekonomiczne mają charakter historyczny[48]. «Każdy produkt pracy», mówi Marks na temat wartości, «jest we wszystkich stanach społecznych wartością użytkową; ale dopiero w określonej epoce historycznej w rozwoju społeczeństwa produkt taki staje się towarem, tj. w epoce, w której praca wydatkowana na produkcję artykułu użytecznego staje się wyrażona jako jedna z obiektywnych cech tego artykułu, tj. jako jego wartość»[49].
Podobne są słowa Marksa na temat kapitału:
Ale kapitał nie jest rzeczą. Jest on określoną współzależnością w produkcji społecznej, należącą do określonej historycznej formacji społeczeństwa. Ta współzależność wyraża się poprzez pewną rzecz i nadaje tej rzeczy specyficzny charakter społeczny. Kapitał nie jest sumą materialnych i wytworzonych środków produkcji. Kapitał oznacza raczej środki produkcji przekształcone w kapitał, a środki produkcji same w sobie nie są bardziej kapitałem niż złoto czy srebro są pieniędzmi samymi w sobie.[50]
Interesujące będzie porównanie z tym definicji kapitału zaproponowanej przez Böhma–Bawerka:
Kapitał jako taki jest terminem, który przypisujemy sumie produktów służących jako środki do nabywania towarów. Węższe pojęcie kapitału społecznego może być oderwane od tej ogólnej koncepcji kapitału. Termin kapitał społeczny przypisujemy kongerii produktów służących jako środki do nabywania towarów społeczno–gospodarczych; lub, krótko mówiąc, grupie produktów pośrednich[51].
Jest oczywiste, że te dwie definicje wychodzą z zupełnie różnych punktów wyjścia. Podczas gdy Marks podkreśla historyczny charakter pewnej kategorii jako jej główną cechę, Böhm–Bawerk całkowicie ignoruje element historyczny; podczas gdy Marks zajmuje się historycznie uwarunkowanymi relacjami między ludźmi, Böhm–Bawerk przedstawia uniwersalne formy relacji między ludźmi a rzeczami. W rzeczywistości, gdy zignoruje się stosunki między ludźmi, podlegające historycznym zmianom, pozostają tylko stosunki między ludźmi a naturą; innymi słowy, w miejsce kategorii społeczno–historycznych pozostają tylko kategorie «naturalne». Jest jednak jasne, że kategorie «naturalne» nie mogą w żaden sposób wyjaśnić kategorii społeczno–historycznych, ponieważ, jak słusznie zauważa Stolzmann, «kategorie naturalne mogą jedynie stwarzać techniczne możliwości rozwoju zjawisk ekonomicznych»[52].
I faktycznie, proces pracy, proces produkcji i dystrybucji towarów, przyjmuje zawsze pewne zmienne formy historyczne, same zdolne do wytworzenia określonych zjawisk społeczno–gospodarczych. Nie do utrzymania jest punkt widzenia takich ludzi jak «pułkownik Torrens» i Böhm–Bawerk, którzy uważają «kamień dzikusa za źródło kapitału» [«W pierwszym kamieniu, który on (dzikus) rzuca na dzikie zwierzę, które ściga, w kiju, który chwyta, aby strącić owoc, który wisi poza jego zasięgiem, widzimy przywłaszczenie jednego artykułu w celu pomocy w zdobyciu innego, i w ten sposób odkrywamy pochodzenie kapitału»[53]. Definicja Böhma–Bawerka kapitału jako «zbiorowego pojęcia produktów pośrednich» pokrywa się więc doskonale z poglądem Torrensa, który Marks wyśmiał w pierwszym tomie Kapitału[54].], a samego dzikusa za kapitalistę. Dopiero gdy środki produkcji powstałe na bazie produkcji towarowej [Krytycy Marksa często ignorują ten punkt; zob. np. Franz Oppenheimer: Die Soziale Frage i der Sozialismus, zwłaszcza rozdział, «Robinson – kapitalista».] zostaną zmonopolizowane przez jedną klasę w przeciwieństwie do jedynego towaru pozostającego jeszcze w posiadaniu robotników – ich siły roboczej – mamy osobliwe zjawisko znane jako kapitał; i oczywiście «zysk kapitalisty» zaczyna się dopiero w tym momencie. To samo dotyczy czynszu. Fakt zmiennej wydajności gleby na różnych działkach, czy też, jak mówi słynna formuła, «prawo malejących zysków z gleby», nie powinien w żadnym wypadku skutkować (nawet jeśli występuje w formie preferowanej przez najbardziej radykalnych maltuzjan) zjawiskiem renty gruntowej. Czynsz zaczyna się dopiero wtedy, gdy nieruchomości, zbudowane na fundamencie produkcji towarowej, zostały zmonopolizowane w formie własności przez klasę właścicieli ziemskich. Jeśli chodzi o różnice w wydajności poszczególnych działek i o «prawo», o którym mowa, to są to jedynie warunki techniczne, ponieważ to one umożliwiają[55] społeczne zjawisko renty.
Dlatego lamenty Böhma–Bawerka nad wieloma jego krytykami, którym wytyka brak odróżnienia «istoty sprawy» od jej «przejawu», są bezpodstawne. Istota kapitalizmu nie polega na tym, że stanowi on «agregat półproduktów» («istota» środków produkcji), lecz na tym, że stanowi on swoisty stosunek społeczny, z którego wynika szereg zjawisk gospodarczych zupełnie nieznanych innym epokom. Można oczywiście utrzymywać, że kapitał jest przejawem środków produkcji w dzisiejszym społeczeństwie, ale nie można utrzymywać, że współczesny kapitał jest uniwersalnym przejawem kapitału i że ten ostatni jest identyczny ze środkami produkcji.
Nawet zjawisko wartości ma charakter historyczny. Nawet jeśli przyznamy słuszność indywidualistycznej metodzie szkoły austriackiej i będziemy dążyć do wyprowadzenia wartości wprost z «wartości subiektywnej», tj. z indywidualnych ocen różnych osób, to musimy również wziąć pod uwagę fakt, że w nowoczesnej gospodarce psychika «producenta» ma zupełnie inną treść niż psychika producenta w gospodarce naturalnej (w szczególności niż psychika człowieka «siedzącego nad strumykiem» lub «głodującego na pustyni»). Współczesny kapitalista, niezależnie od tego, czy jest przedstawicielem kapitału przemysłowego, czy handlowego, nie jest w ogóle zainteresowany wartością konsumpcyjną produktów; «pracuje» przy pomocy «najemnych rąk» wyłącznie dla zysku; interesuje go wyłącznie wartość wymienna. Jest rzeczą oczywistą, że nawet podstawowego zjawiska ekonomii politycznej, jakim jest wartość, nie można wyjaśnić na podstawie wspólnej dla wszystkich czasów i narodów okoliczności, że towary zaspokajają jakąś ludzką potrzebę; a jednak jest to metoda Szkoły Austriackiej[56]. Dochodzimy zatem do wniosku, że Szkoła Austriacka realizując absolutnie błędny kurs metodologiczny ignoruje osobliwości kapitalizmu. Ekonomia polityczna mająca na celu wyjaśnienie stosunków społeczno–gospodarczych, tj. stosunków między ludźmi, musi być nauką historyczną. «Każdy, kto próbowałby zaklasyfikować ekonomię polityczną Tierra del Fuego – zauważa Engels z właściwą sobie złośliwością – pod tymi samymi prawami, co ekonomię obecnej Anglii, nie doszedłby oczywiście do niczego poza najbardziej trywialnymi komunałami»[57]. «Te komunały» mogą być skonstruowane na mniej lub bardziej pomysłowym fundamencie, ale nawet to nie może wyjaśnić osobliwości kapitalistycznego porządku społecznego, gdy tylko zostaną one z góry wyeliminowane. I tak «hipotetyczna gospodarka», «skonstruowana» przez Böhma–Bawerka, której «prawa» bada, jest tak daleka od naszej grzesznej rzeczywistości, że odmawia poddania się jakimkolwiek miernikom rzeczywistości. I twórcy tej nowej tendencji nie są całkowicie nieświadomi tego stanu. Na przykład Böhm–Bawerk w najnowszym wydaniu swojej książki mówi: «Szczególnie chciałbym wypełnić lukę, jaka pozostała jeszcze w badaniu natury i znaczenia wpływów tzw. kategorii społecznej, stosunków władzy i autorytetu płynących z instytucji społecznych […] Ten rozdział ekonomii społecznej nie został jeszcze zadowalająco napisany […]. nawet przez teorię użyteczności krańcowej».[58] Oczywiście możemy przewidzieć, że ten «rozdział» nie może być napisany «zadowalająco» przez przedstawicieli teorii użyteczności krańcowej, ponieważ nie uważają oni kategorii społecznej» za organiczny składnik czysto «kategorii ekonomicznej», lecz traktują ją jako obcą substancję poza ekonomią. Böhmowi–Bawerkowi przeciwstawia się tu ponownie Stolzmann, jeden z przedstawicieli metody «społeczno–organicznej», do którego wielokrotnie się odwoływaliśmy: «Tak zwany «obiektywizm» wchodzi w ten sposób w nowe stadium, stając się nie tylko społecznym, ale i «historycznym»; nie ma już przepaści między nauką systematyczno–logiczną a historyczno–realistyczną; mają one teraz wspólne pole pracy; obie zajmują się badaniem rzeczywistości historycznej»[59]. Ale to zadanie zjednoczenia abstrakcyjnej metody klasycznej z «obiektywizmem» i «historyzmem» zostało rozwiązane na długo przed czasami Stolzmanna przez Karola Marksa i to bez żadnych etycznych okrawków. Wydawałoby się, że «antyczna» teoria proletariatu przewyższa wszystkie inne również w tym punkcie[60].
Punkt widzenia produkcji, a punkt widzenia konsumpcji
«Pierwsze teoretyczne traktowanie nowoczesnych sposobów produkcji» – mówi Karol Marks – «zaczęło się z konieczności od powierzchownych zjawisk procesu cyrkulacji […] Prawdziwa nauka nowoczesnej gospodarki nie zaczyna się, dopóki analiza teoretyczna nie przejdzie od procesu cyrkulacji do procesu produkcji»[61]. Z drugiej strony Böhm–Bawerk i cała Szkoła Austriacka za punkt wyjścia w swojej analizie przyjmują konsumpcję.
Podczas gdy Marks uważa społeczeństwo przede wszystkim za «organizm produkcyjny», a gospodarkę za «proces produkcyjny», Böhm–Bawerk całkowicie odsuwa produkcję na dalszy plan; dla niego pierwsze miejsce zajmuje analiza konsumpcji, potrzeb i pragnień człowieka ekonomicznego[62]. Nie dziwimy się więc, że bierze on za punkt wyjścia nie dobra ekonomiczne uważane za produkty, lecz daną ilość takich produktów a priori, «podaż», co do której pochodzenia jest się bardzo niepewnym. To również utrwala całą teorię wartości jako centralny punkt całego systemu teoretycznego.
Ponieważ czynnik produkcji jest od początku wykluczony, jest oczywiste, że wynikająca z tego teoria wartości musi być całkowicie niezależna od produkcji. Dość podobne jest szczególne zastosowanie metody «izolowania abstrakcji»; na przykład zamiast kazać Robinsonowi Crusoe – w jego analizie wartości – produkować towary, każe im je tracić, «pozbywać się ich». Powoduje to, że możliwość produkcji czy reprodukcji traktowana jest nie jako zjawisko wymagające przede wszystkim analizy, ale jako czynnik zakłócający[63]. Jest więc rzeczą naturalną, że «użyteczność» stała się podstawowym pojęciem Szkoły Austriackiej, z którego w odpowiednim czasie wywodzi się pojęcie subiektywnej, a później także obiektywnej wartości. Pojęcie użyteczności rzeczywiście nie implikuje ani «nakładu pracy», ani produkcji; nie wyraża żadnego czynnego stosunku do rzeczy, lecz stosunek bierny; żadnej «obiektywnej aktywności», lecz pewien stosunek do jednolitego stanu danego. To właśnie z tego powodu pojęcie użyteczności może być z takim powodzeniem stosowane w tak ważnych sytuacjach, jak te, w których aktywnymi podmiotami są: rozbitkowie, «krótkowidzowie na bezludnych wyspach», «głodujący podróżni» i inne monstrualne konstrukcje profesorskiej wyobraźni.
Ale jest całkiem jasne, że ten punkt widzenia z góry wyklucza jakąkolwiek możliwość uchwycenia zjawisk społecznych lub ich ewolucji. Siłą napędową tych ostatnich jest wzrost sił wytwórczych, wydajności pracy społecznej, rozszerzenie produkcyjnych funkcji społeczeństwa. Bez konsumpcji nie ma produkcji; nikt w to nie wątpi; potrzeby są zawsze motywem wszelkiej działalności gospodarczej. Z drugiej strony, produkcja ma również bardzo decydujący wpływ na konsumpcję. Marks wyjaśnia ten wpływ w trojaki sposób: po pierwsze, w ten sposób, że produkcja tworzy materiał do konsumpcji; po drugie, w ten sposób, że określa sposób tej ostatniej, tzn. jej charakter jakościowy; po trzecie, w ten sposób, że tworzy nowe potrzeby[64].
Takie są fakty, jeśli rozpatrujemy wzajemne relacje między produkcją a konsumpcją w ogóle, bez odniesienia do konkretnej, historycznie danej struktury. W badaniu kapitalizmu należy wziąć pod uwagę dodatkowy czynnik, a mianowicie, mówiąc słowami Karola Marksa: «[…] «Popyt społeczny», innymi słowy, to, co reguluje zasadę popytu, jest zasadniczo uwarunkowane wzajemnymi stosunkami różnych klas ekonomicznych i ich względną pozycją ekonomiczną, to znaczy, po pierwsze, stosunkiem całkowitej wartości nadwyżkowej do płac, a po drugie, stosunkiem różnych części, na które dzielona jest wartość nadwyżkowa (zysk, odsetki, czynsz gruntowy, podatki itd.)»[65]. Ten stosunek między klasami jest jednak z kolei kształtowany i zmieniany pod wpływem wzrostu sił wytwórczych.
Jak więc przede wszystkim widzimy: dynamika potrzeb jest określona przez dynamikę produkcji. Wynika z tego, po pierwsze, że punktem wyjścia w analizie dynamiki potrzeb musi być dynamika produkcji; po drugie, że dana ilość produktów konieczna do zapewnienia statycznej produkcji pociąga za sobą również statyczną konsumpcję, czyli statyczny stan w agregacie życia gospodarczego, a więc życia w ogóle[66].
Marks na pierwszym miejscu stawiał «ewolucję sił wytwórczych»; celem wszystkich jego ogromnych prac teoretycznych było bowiem, używając jego własnych słów, «obnażenie ekonomicznego prawa ruchu nowoczesnego społeczeństwa». (Kapitał, t. I, s. 14.) Oczywiście, ujawnienie «prawa ruchu» musi być raczej trudne tam, gdzie nie ma ruchu, gdzie agregat produktów jest zakładany jako «zstępujący z nieba»[67]. Można więc z góry założyć, że punkt widzenia konsumpcji, który leży u podstaw całego systemu austriackiego, okaże się całkowicie bezowocny we wszystkich kwestiach dotyczących dynamiki społecznej, czyli najważniejszych problemów ekonomii politycznej. «Oni [przedstawiciele Szkoły Austriackiej – N.B.] nie są w stanie nawet sformułować, nie mówiąc już o rozwiązaniu, tak fundamentalnych pytań, jak ewolucja techniki w społeczeństwie kapitalistycznym, pochodzenie zysku kapitalistycznego itd»., mówi Charasoff[68]. W tym kontekście interesujące będą wyznania jednego z głównych przedstawicieli Szkoły Austriackiej, Josefa Schumpetera. Schumpeter był na tyle odważny, by szczerze stwierdzić, że Szkoła Austriacka nie ma nic do wniesienia we wszystkich sprawach dotyczących procesów ewolucyjnych. «Widzimy zatem, że nasz system statyczny», mówi Schumpeter, «w żaden sposób nie wyjaśnia wszystkich zjawisk ekonomicznych, np. odsetek i zysku przedsiębiorcy»[69].
[…] Nasza teoria załamuje się, mimo swych mocnych podstaw, przed najważniejszymi zjawiskami współczesnego życia gospodarczego.[70]
Znowu załamuje się ona w obliczu wszelkich zjawisk, które […] mogą być zrozumiane tylko z punktu widzenia ewolucji. Wśród nich są problemy powstawania kapitału, a także inne problemy, zwłaszcza problem postępu gospodarczego i kryzysów.[71]
Widać, że najnowsza teoria burżuazyjnych uczonych zawodzi właśnie w najważniejszych fundamentalnych kwestiach naszych czasów. Ogromna i szybka akumulacja kapitału, jego koncentracja i centralizacja, niebywale szybki postęp technologiczny, wreszcie regularne powtarzanie się kryzysów przemysłowych – to specyficznie kapitalistyczne zjawisko, które wstrząsa systemem społeczno–gospodarczym do samych podstaw – wszystko to jest «księgą z siedmioma pieczęciami», jak przyznaje Schumpeter. I właśnie tam, gdzie kończy się filozofia uczonych burżujów, do głosu dochodzi teoria marksowska, do tego stopnia zresztą, że okaleczone fragmenty doktryny marksowskiej przyjmowane są jako ostatnie słowo mądrości nawet przez najzagorzalszych wrogów marksizmu[72].
Wnioski
Zbadaliśmy trzy początkowe błędy szkoły austriackiej: jej subiektywizm, jej niehistoryczny punkt widzenia, jej początek od konsumpcji. Te trzy logiczne punkty wyjścia, związane, tak jak one, z trzema podstawowymi cechami umysłowymi burżuazyjnego rentiera, nieuchronnie pociągają za sobą również trzy podstawowe błędy w teorii Szkoły Austriackiej, które powtarzają się raz po raz w różnych sekcjach ogólnego «systemu» teoretycznego: «błędne koła» wynikające z subiektywistycznej metody; niezdolność do wyjaśnienia specyficznie historycznych form kapitalizmu, z powodu ich niehistorycznego punktu widzenia, i wreszcie ich całkowitą porażkę w radzeniu sobie ze wszystkimi problemami ewolucji gospodarczej – porażkę koniecznie związaną z ich filozofią konsumpcji. Błędne byłoby jednak założenie, że wszystkie te «motywy» działają niezależnie; zarówno ich systemy psychiczne, jak i logiczne są skomplikowanymi wielkościami, w których różne elementy są w różny sposób połączone i stopione, a ich efekty stają się raz silniejsze, raz słabsze, w zależności od innych towarzyszących im czynników.
Dlatego też każdy konkretny błąd, który zostanie ujawniony w późniejszej wyczerpującej analizie teorii Böhma–Bawerka, nie będzie wynikiem tylko jednego «motywu myślowego» nowych teoretyków rentierów, lecz zawsze kilku jednocześnie. Nie może to jednak przeszkodzić nam w wybraniu spośród wszystkich powiązanych ze sobą czynników trzech podstawowych, stanowiących w swym różnorodnym składzie źródło niezliczonych «gaf» Böhma–Bawerka. Te «gafy» świadczą o całkowitej niezdolności schyłkowej burżuazji do myślenia teoretycznego.
Przypisy
[1]W swojej przedmowie do pierwszego tomu Kapitału Karol Marks określa swoją metodę jako dedukcyjną metodę Szkoły Klasycznej. Byłoby ponadto absurdem zakładać, jak to czynią przedstawiciele Szkoły Historycznej, że każde abstrakcyjne prawo jest całkowicie wyzute z wszelkich związków z konkretną rzeczywistością. «Dokładne prawo naukowe», mówi Emil Sax, jeden z przedstawicieli Szkoły Austriackiej, «jest wnioskiem indukcyjnym najwyższego i najbardziej ogólnego typu; jako taki, a nie jako aksjomat a priori, staje się punktem wyjścia dla dedukcji». (Conrad’s Jahrbücher für Nationalökonomie und Statistik, 1894, trzecia seria, t. VIII, s. 116). Dokładną analizę tej kwestii podaje Alfred Ammon w swoim Objekt und Grundbegriffe der theoretischen Nationalökonomie, Wiedeń i Lipsk, 1911.
[2]Por. na przykład Karl Menger: Untersuchungen über die Methoden den Sozialwissenschaften und der politischen Ökonomie insbesondere (1883, s. 259), gdzie przedstawione są dość poprawne definicje dla prawdziwego teoretycznego punktu wyjścia. Teoria użyteczności krańcowej osiągnęła swoje najwyższe apogeum samokrytyki w Robert Liefmann: Über Objekt, Wesen und Aufgabe der Wirtschaftswissenschaft, Conrad Jahrbücher, t. XII, s. 106.
[3]Werner Sombart: «Zur, Kritik des ökonomischen Systems von Karl Marx», w Braun’s Archiv für soziale Gesetzgebung und Statistik, t. VII, s. 591, 592. Por. także Robert Liefmann, op. cit., s. 5: «Głównym problemem metodologicznym w przyszłości wydaje mi się kontrast między indywidualistycznym i społecznym sposobem ujmowania pytań, lub, innymi słowy, między zyskiem a ogólnym punktem widzenia ekonomii». Polecamy czytelnikowi pracę Liefmanna jako tę, w której metoda indywidualistyczna jest najbardziej konsekwentnie i wyraźnie realizowana.
[4]Por. na przykład Adam Smith: An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations, London, 1895, vol. I, s. 129: «Można powiedzieć, że równe ilości pracy, w każdym czasie i miejscu, mają równą wartość dla robotnika. W swoim zwykłym stanie zdrowia, siły i ducha; w zwykłym stopniu swojej umiejętności i zręczności, musi on zawsze odłożyć tę samą część swojej swobody, wolności i szczęścia» (kursywa moja – N.B.). Można by tu zamieścić jeszcze wiele podobnych cytatów. Z tego powodu całkowicie błędne jest stwierdzenie Georga Charasoffa, jak to czyni w swojej polemice przeciwko Karolowi Kautsky’emu: «Nie może być w naszym umyśle żadnej poważnej wątpliwości co do faktu, że Szkoła Klasyczna w żadnym razie nie opowiadała się w swojej doktrynie praw wartości za indywidualistycznym punktem widzenia, lecz raczej za konsekwentnym punktem widzenia społecznego, dokładnie tak jak sam Marks». (Por. Charasoff: Das System des Marxismus, Berlin, 1910, s. 253.) Z drugiej strony twierdzenie Charasoffa, że nawet niektóre opracowania marksowskie zawierają subiektywną interpretację teorii marksowskiej, jest całkowicie słuszne; ale nie jest to miejsce na omawianie tej kwestii.
[5]Werner Sombart, op. cit., s. 591
[6]Tamże, s. 592.
[7]Karol Marks: Capital, vol. I, s. 23. Cytat pochodzi z krytyki Kaufmanna, którą przytacza sam Marks i z którą Marks wyraża się w pełni zgadzając.
[8]Böhm–Bawerk: «Grundzüge der Theorie des wirtschaftlichen Güterwerts», w Hildebrandt’s Jahrbücher für Nationalökonomie und Statistik, t. XIII, New Series, s. 78; także Karl Menger: Untersuchungen über die Methoden der Sozialwissenschaften und der politischen Ökonomie insbesondere 1883; także Robert Liefmann, op. cit., s. 40
[9]R. Stolzmann: Der Zweck in der Volkszwirtschaftslehre, Berlin, 1909, s. 59.
[10]Karl Marx: The Poverty of Philosophy, Chicago, Charles H. Kerr, s. 119.
[11]Już sama ta okoliczność wystarcza, by całkowicie zniszczyć teleologiczny pogląd na społeczeństwo jako «strukturę celową», który w szczególnie zdecydowanym sformułowaniu odnajdujemy u Stolzmanna: «Tak jak w życiu przyrody stwierdzamy zupełny brak wszelkich określonych tendencji celowych, wszelkich systematycznych zamierzeń, oszczędności, gospodarowania zasobami […] tak też jest w przypadku stosunków między ludźmi». (Prof. Wipper: Podstawy teorii nauki historycznej, Moskwa, 1911, s. 162, po rosyjsku). Por. także błyskotliwe przedstawienie «niezależności» wyniku indywidualnych działań u Friedricha Engelsa: Ludwig Feuerbach. R. Liefmann w swojej krytyce «społecznej», tj. obiektywnej metody, przywiązuje się właśnie do krytyki poglądu teleologicznego, w której twierdzi, że ten ostatni musi być przyjęty przez każdego, kto konsekwentnie opowiada się za tą metodą. Oskarża on nawet marksistów (Hilferding na przykład) o uprawianie teleologii, a jego zwycięstwo nad tymi ostatnimi jest więc stosunkowo łatwe. W gruncie rzeczy teoria marksistowska traktuje społeczeństwo jako system całkowicie niesubiektywny.
[12]«W stosunkach ekonomicznych» – mówi Peter Struve – «człowiek ekonomiczny jest rozpatrywany w swoich relacjach z innymi ludźmi, którzy również są ludźmi ekonomicznymi, a pośrednie kategorie ekonomiczne [tj. kategorie gospodarki towarowej – N.B.] wyrażają obiektywne rezultaty (lub te, które stają się obiektywne) takich relacji: nie zawierają one niczego, «co jest subiektywne», chociaż ich pochodzenie jest «w subiektywnym». Z drugiej strony, nie zawierają one żadnego bezpośredniego wyrazu dla relacji między ludźmi gospodarczymi a naturą, światem zewnętrznym; w tym sensie nie zawierają one żadnego «obiektywnego» czy «naturalnego» elementu.» (Peter Struve: Ekonomia i cena, Moskwa, 1913, str. 25, 26, rosyjski.) Struve wskazuje jednak na element naturalistyczny w teorii wartości («skoagulowana praca») i w ten sposób buduje sprzeczność między tym elementem a elementem «socjologicznym». Z tym musimy porównać Karola Marksa Theorien über den Mehrwert, t. I, s. 277: «Ale materializacji pracy nie należy brać w tak szkockim sensie, jak przyjmuje to Adam Smith. Kiedy mówimy o towarze jako materialnym wykładniku pracy – w sensie jego wartości wymiennej – jest to oczywiście tylko wyobrażony, tj. jedynie społeczny sposób istnienia towaru, który nie ma nic wspólnego z jego cielesną rzeczywistością». «Fałsz w tym związku jest możliwy do wytropienia dzięki temu, że stosunek społeczny wyraził się w postaci przedmiotu». (s. 278.).
[13]op. cit., s. 11
[14]op. cit., s. 26
[15]Karol Marks: Introduction to a Critique of Political Economy, w Contribution to a Critique of Political Economy, Chicago, 1913, s. 293
[16]Böhm–Bawerk: «Zeitschrift für Privat– und öfftentlickcs Recht der Gegenwart», Wiedeń, 1884, t. XI, s. 220
[17]Böhm–Bawerk: «Grundzüge der Theorie des wirtschaftlichen Güterwerts». Hildebrandt’s Jahrücher für Nationalökonomie und Statistik, t. XIII, s. 9
[18]tamże, s. 9
[19]tamże, s. 9
[20]tamże, s. 30
[21]Karl Menger: Grunsätze tee der Volkswirtschaftslehre, Wiedeń, 1871, s. 82
[22]tamże, s. 88
[23]tamże, s. 95
[24]tamże, s. 96
[25]tamże, s. 104
[26](Frederic Bastiat, Harmonies économiques, Bruxelles, 1850, s. 213.)
[27]Tamże, s. 74. Można zaznaczyć, że Bastiat mówi o izolowanych istotach ludzkich, abstrakcji, którą uważał za przydatną z metodologicznego punktu widzenia, podczas gdy historycznie uważa tę abstrakcję jedynie za «jedno ze zwodniczych złudzeń Rousseau» (zob. też s. 93, 94).
[28]W. Stanley Jevons: The Theory of Political Economy, London and New York, 1871, s. 21. «Ekonomiści matematyczni» i «Amerykanie» w większości porzucają to stanowisko. Por. Leon Walras: Etudes d’économie sociale (Théorie de la réparation de la richesse sociale), Lausanne, Paris, 1896: «Nie należy mówić, że jednostka jest podstawą i celem całego społeczeństwa, nie dodając jednocześnie, że stan społeczny jest również ośrodkiem wszelkiej indywidualności» (s. 90). U Johna Batesa Clarka obiektywizm jest dominujący. Ale o tym, w jakim stopniu całe to myślenie jest niejasne i niestrawne, można zebrać na przykład z następującej definicji przedstawionej przez amerykańskiego ekonomistę, Thomasa Nixona Carvera: «Stosowana metoda polega na analitycznym badaniu motywów, które kierują ludźmi w życiu biznesowym i przemysłowym». (The Distribution of Wealth, New York, 1904, s. XV.) Jednak sam Carver próbuje «zobiektywizować» teorię wartości.
[29]«Takim totalnościom, skonstruowanym przez nas samych, które w ogóle nie istnieją poza naszą świadomością, możemy przeciwstawić prawdziwe totalności, skonstruowane przez samo życie. Wśród wszystkich niemowląt istniejących na całym terytorium europejskiej Rosji nie ma innej relacji niż ta, którą ustalają nasze tabele statystyczne: drzewa w lasach są zaangażowane w proces stałego wzajemnego oddziaływania i stanowią pewną jednostkę, niezależnie od tego, czy zostały skojarzone w ramach uogólniającego pojęcia, czy nie». (A. Czuprow: Foundations of a Theory of Statistics, Petersburg, 1909, s. 76, w języku rosyjskim).
[30]«Postępując indukcyjnie w stosunku do faktów, rozważania nad rzeczywistością gospodarczą postawią nas w obliczu […] istnych gór faktów dowodzących nam, że jednostka zaangażowana w praktyki gospodarcze, pomimo wszystkich swoich myśli i działań, jest zależna od danego stanu obiektywnych ram istniejącego porządku gospodarczego». (R. Stolzmann, op. cit., s. 35).
[31]Punktem wyjścia każdego zjawiska społecznego jest zawsze jednostka; ale nie ta wyizolowana, którą badają krytycy Marksa, jak i studenci XVIII wieku […] Ale jednostka w jej powiązaniach z innymi jednostkami, całość jednostek […], w których pojedyncza jednostka sama rozwija inne życie psychiczne niż w warunkach izolacji». (Louis B. Boudin: Theoretical System of Karl Marx, German translation, Stuttgart, 1909, Przedmowa Karola Kautsky’ego, s. 16). Sam Marks często przedstawiał w bardzo realistycznej formie konieczność społecznego punktu widzenia. «Produkcja materialna jednostek, określona przez społeczeństwo, stanowi naturalnie punkt wyjścia. Indywidualny i odizolowany myśliwy lub rybak, który tworzy punkt wyjścia u Smitha i Ricardo, należy do mdłych złudzeń XVIII wieku». (Karol Marks: Introduction to a Critique of Political Economy, printed with A Contribution to a Critique of Political Economy, Chicago, 1913, pp. 265–266). «Produkcja odizolowanych jednostek poza społeczeństwem […] jest tak samo potwornością i niemożliwością, jak ewolucja języka zachodząca bez jednostek żyjących razem i rozmawiających ze sobą» (op. cit.). Rudolf Hilferding bardzo trafnie zauważa w tym względzie: «Z pobudek działających jednostek gospodarczych, które jednak same są zdeterminowane przez naturę stosunków gospodarczych, nie możemy nigdy wywnioskować więcej niż tendencję do ustanowienia równości w warunkach gospodarczych: jednolite ceny na jednolite towary, równy zysk dla równego kapitału, równa płaca i równa stopa wyzysku dla równej pracy. Ale nigdy nie dojdę w ten sposób do samych stosunków ilościowych, postępując w ten sposób z pobudek subiektywnych». (Das Finanzkapital, str. 325, przypis. ).
[32]Böhm–Bawerk: Zum Abschluss des Marxschen Systems. (Staatswissenschaftliche Arbeiten. Festgaben für Karl Knies. ) Berlin, 1896. Praca ta została przetłumaczona na język angielski przez pannę Alice Macdonald, z przedmową Jamesa Bonara, Londyn, 1898.
[33]Emil Sax Das Wesen und die Aufgaben der Nationalökonomie, Wiedeń, 1884, s. 12.
[34]Böhm–Bawerk: Zum Abschluss des Marxschen Systems, s. 194.
[35]Böhm–Bawerk: Zum Abschluss des Marxschen Systems, s. 194.
[36]Nawet John Keynes, zwolennik teorii użyteczności krańcowej, zakłada, że «zjawiska życia przemysłowego w całym ich zakresie można wyjaśnić wyłącznie metodą dedukcyjną, zaczynając od kilku elementarnych praw natury». (The Object and the Method of Political Economy, cytat z rosyjskiego tłumaczenia pod redakcją Manuilova, Moskwa, 1899, s. 70.).
[37]R. Stolzmann, op. cit., s. 63; także jego Soziale Kategorie, s. 291, 292; por. także D. Lifschitz: Zur Kritik der Böhm–Bawerkschen Werttheorie, Leipzig, 1908, rozdział iv, szczególnie s. 90, 91
[38]Zob. Tugan–Baranovsky: Grundlagen der Nationalökonomie. Należy jednak w związku z tym zauważyć, że podczas gdy Fizjokraci rzeczywiście mieli prawidłowe zrozumienie kapitalizmu, z czego byli całkiem nieświadomi, Tugan–Baranowski dokłada wszelkich starań, aby go zrozumieć, ale ustanawia tylko najbardziej bezsensowne formuły. (Por., N. Bukharin: «Eine Ökonomie ohne Wert’», Die Neue Zeit, 1914, str. 22, 23.).
[39]Cytat pochodzi z recenzji Kaufmanna, przytoczonej przez Marksa w przedmowie do drugiego wydania Kapitału (t. I, s. 22, 23).
[40]Nawet «życzliwi» krytycy nie potrafią tego zrozumieć; por. George Charasoff, op. cit., s. 260, 261.
[41]Prof. August Oncken w swojej Geschichte der Nationalökonomie wyróżnia trzy metody: metodę dokładną lub filozoficzną metodę historyczną, a raczej historyczno–statystyczną; metodę historyczno–filozoficzną, która ma charakter syntetyczny (s. 9). Ponadto: «W dziedzinie socjalizmu metoda historyczno–filozoficzna została opowiedziana z jednej strony przez Saint–Simona, a później, w skrajnie materialistycznym sensie, przez Karola Marksa i Fryderyka Engelsa […] Można ją [materializm historyczny – N.B.] skutecznie zwalczać tylko na tym samym, tj. historyczno–filozoficznym gruncie» (op. cit.). Sprowadza się to właśnie do uznania owocności metody marksowskiej, która musi być, oczywiście, według Onckena, zjednoczona z idealizmem Kanta, aby można było lepiej zwalczać zgubne skutki teorii materialistycznej.
[42]Jest rzeczą naturalną, że Bułhakow zupełnie tego nie pojmuje. Zobacz krytykę marksistowskiej prognozy przez Bułhakowa w jego Filozofii ekonomii, po rosyjsku.
[43]Karol Marks: Kapitał, t. I, s. 85
[44]Heinrich Dietzel: Theoretische Sozialökonomik, s. 90.
[45]«Zjawiska prawa naturalnego dzisiejszego typu […] nie spotkały się z nimi, dopóki wszystkie formy izolacji, łącznie z lokalną niedostępnością, nie stały się sprawą przeszłości.» (Neumann: «Naturgesetz i Wirtschaftsgesetz», w Zeitschrift für die gesamte Staatswissenschaft, pod redakcją Artura Schäffle, 1892, 48 rok, nr 3, s. 446). Pan Struve chwali wysoko Marksa za jego analizę fetyszyzmu towarowego, uważa jednak, że Marks, jak i cała szkoła socjalizmu naukowego, winna była błędu, przypisując temu zjawisku charakter historyczny. Ale ta okoliczność nie przeszkadza temu samemu pisarzowi w ścisłym kojarzeniu tego fetyszyzmu z gospodarką towarową, która reprezentuje, jego zdaniem, kategorię historyczną (zob. Struve: «Wirtschaftssystem», w op. cit.).
[46]Karol Marks: Introduction to a Critique of Political Economy, Chicago, 1913, s. 269. Chociaż napisane w roku 1859 słowa te są doskonale stosowane teraz.
[47]Kapitał, t. I, s. 41.
[48]Pełne przedstawienie metodologicznych poglądów Marksa można znaleźć w często przez nas cytowanym Wstępie do krytyki ekonomii politycznej. Jeśli chodzi o historyczne i niehistoryczne «warunki produkcji», Marks podsumowuje swoje idee w następujący sposób: «Podsumowując: Wszystkie etapy produkcji mają pewne wspólne przeznaczenia, które uogólniamy w myśli; ale tak zwane ogólne warunki wszelkiej produkcji są niczym innym jak abstrakcyjnymi pojęciami, które nie idą w parze z żadnym rzeczywistym etapem w historii do produkcji». (Tamże, s. 274.).
[49]Kapitał, t. I, s. 71.
[50]Kapitał, t. III, część VII, str. 947, 948.
[51]Böhm–Bawerk: Kapital und Kapitalzins, 1909, t. II, część I, s. 54, 55. Peter Struve, który terminował w szkole marksistowskiej, podobnie opowiada się za tym niezwykle powierzchownym punktem widzenia: «Czysta działalność gospodarcza – pisze – uznaje również takie kategorie, jak koszty produkcji, kapitał, zyski, renty» (op. cit., s. 17); przez czystą działalność gospodarczą rozumie on «ekonomiczny stosunek człowieka gospodarczego do świata zewnętrznego» (op. cit.). Bardziej delikatny wariant tej samej myśli można prześledzić u Karla Rodbertusa, który rozróżnia logiczną i historyczną koncepcję kapitału. W rzeczywistości terminologia ta służy jako przykrywka dla apologetycznych tonów burżuazyjnych ekonomistów, gdyż w swej istocie jest całkowicie zbędna, gdyż istnieje termin dla «kategorii logicznych», na przykład środki produkcji. Dalsze szczegóły pod tym hasłem znajdą się poniżej, w analizie teorii zysków.
[52]R. Stolzmann: Der Zweck in der Volkswirtschaftslehre, 1909, s. 131.
[53]Sir Robert Richard Torrens: An Essay on the Production of Wealth, s. 70, 71; por. Karl Marx: Capital, vol. I, s. 205, przypis
[54]Por. Böhm–Bawerk: Kapital und Kapitalzins, t. II, część I, s. 587.
[55]Por. R. Stolzmann, op. cit., s. 26, oraz John Keynes, op. cit., s. 66: «Nawet prawo malejących zwrotów z ziemi traktowane jako zjawisko naturalne, nie może być uznane za prawo ekonomiczne sensu stricto».
[56]«Punktem wyjścia, podstawą «systemu», jest analiza elementarnych zjawisk całej dziedziny działalności gospodarczej człowieka in abstracto, pomijając tym samym idiosynkrazje stosunków społecznych». (Emil Sax: Das Wesen und die Aufgaben der Nationalökonomie, s. 68.).
[57]Friedrich Engels: Herrn Eugen Dührings Umwülzung der Wissenschaft, wydanie trzecie, Stuttgart, 1894, s. 150. Niehistoryczny charakter obiektywizmu «matematyków» i «Anglo–Amerykanów» powoduje, że przyjmują oni czysto mechaniczny pogląd, który w rzeczywistości w ogóle nie uznaje społeczeństwa, a jedynie kongerię ruchomych przedmiotów.
[58]Przedmowa do trzeciego wydania Kapital und Kapitalzins, t. II, s. 16, 17
[59]R. Stolzmann, op. cit., przedmowa, s. 2: por. R. Liefmann, op. cit., s. 5: «Tak zwana społeczna metoda obserwacji […] która została zastosowana […] w pełni pół wieku temu przez Karola Marksa». W tym fragmencie Liefmann dość trafnie podkreśla osobliwości metody marksowskiej.
[60]Stolzmann uważa za konieczne uznanie zjawisk społecznych za zjawiska społeczno–etyczne. W związku z tym myli on etykę traktowaną jako ogół norm służących jako punkt widzenia dla badania rzeczywistości gospodarczej z etyką jako faktem ściśle związanym z faktem zjawisk gospodarczych. Mówienie o ekonomii politycznej jako o nauce etycznej w pierwszym przypadku oznaczałoby ni mniej ni więcej, tylko zamianę tej nauki na nakazy; gdybyśmy w drugim przypadku poszli za przykładem Stolzmanna, moglibyśmy równie słusznie mówić o ekonomii politycznej jako o nauce filologicznej, a «wystarczającym powodem» tego założenia byłoby to, że zjawiska języka również pozostają w związku z życiem gospodarczym. Jak wielka jest niekiedy mdłość «etyki» tych «krytyków», może świadczyć następujący fragment: «Płaca stanowi wielkość moralną» (Der Lohn bedeutet eine moralische Grösse, s. 198; kursywa moja – N.B.). Płace nie są określane tylko przez zwyczaj i prawo, «ale także przez głos sumienia i wewnętrzny przymus, tj. przez swoisty imperatyw serca». (Sondern auch durch die Stimme des Gewissens und den Zwang von innen, l.h. durch den eigenen Inperativ des Herzens, str. 198). Podobny słodki sentymentalizm można spotkać także w innych fragmentach (por. s. 199, 201 itd.). «Praktyczne zrozumienie» pana Stolzmanna skłania go do ochrony ludzi przed objęciami socjalizmu (zob. s. 17). Mając na uwadze ten cel, nie jest on niedysponowany nawet do uciekania się do demagogii: «Oczywiście», mówi Stolzmann przeciwko marksistom, «o wiele prościej i mniej odpowiedzialnie jest zadowolić się zdyskredytowaniem istniejącego porządku i oferując głodującym kamienie zamiast chleba, pocieszać ich perspektywą nadchodzącego przewrotu […]. Jednak robotnik nie będzie się cieszył z tak długiego oczekiwania» itp. Te smutne rzeczy najwyraźniej zostawły zainspirowane również w tajnym radnym Stolzmannie przez «imperatyw serca». Gdziekolwiek Stolzmann jest interesujący, to z powodu jego zrozumienia teorii i metody marksistowskiej; ale jego znacznie nadmuchana etyka może skusić tylko takie osoby jak Bułhakow, Frank i Tugan–Barański.
[61]Kapitał, t. III, s. 396.
[62]Jevons mówi również: «Ekonomia polityczna musi być oparta na pełnym i dokładnym badaniu warunków użyteczności: aby zrozumieć ten element, musimy koniecznie zbadać charakter pragnień i pożądań ludzi. My, przede wszystkim, potrzebujemy teorii konsumpcji bogactwa». (The The Theory of Political Economy, 1871, s. 46 [kursywa moja – N.B.]) Léon Walras: Etudes d’économie sociale, s. 51, przypisuje jedynie rozważania «de la richesse» do czystej ekonomii, natomiast analizę produkcji uważa za należącą do dziedziny ekonomii stosowanej (économie politique appliqués). U Thomasa Nixona Carvera znajdujemy dalsze podejście do punktu widzenia produkcji, w którym Carver zgadza się z Marshallem: «Innymi słowy, działania ekonomiczne, a nie dobra ekonomiczne, tworzą przedmiot nauki» (XI). W innym fragmencie Carver porządkuje te «działania» w następującej kolejności: produkcja, konsumpcja i wycena. (The Distribution of Wealth, New York, 1904.) U wszystkich tych autorów znajdujemy różne odcienie eklektyzmu, czasem w odniesieniu do Marksa, czasem w odniesieniu do Böhma–Bawerka.
[63]Kautsky ma rację, gdy zauważa, że Szkoła Austriacka poprawia nawet Robinsonady z XVIII wieku, każąc Robinsonowi nie konstruować artykułów konsumpcyjnych własną pracą, lecz otrzymywać je jako dar z nieba. (Louis B. Boudin, The Theoretical System of Karl Marx, przedmowa Karla Kautsky’ego do wydania niemieckiego: Das Theoretische System von Karl Marx, s. X). Dobrze znane równania wymiany Léona Walrasa całkowicie zgadzają się ze stanowiskiem austriackim (Léon Walras: Principes d’une théorie mathématique de l’échange, s. 9): «Biorąc pod uwagę ilości towaru, sformułować układ równań, którego korzeniami są ceny towaru» – tak sformułował swoje zadanie. Czytelnik zauważy, że tu znów nie ma myśli o produkcji.
[64]«Produkcja wytwarza więc konsumpcję: po pierwsze, wyposażając ją w materiał; po drugie, określając sposób konsumpcji; po trzecie, tworząc w konsumentach zapotrzebowanie na swoje produkty jako przedmioty konsumpcji». Karol Marks: An Introduction to a Critique of Political Economy, ibid, s. 280.
[65]Kapitał, t. III, część I, s. 124.
[66]Według Karola Marksa produkcja jest «faktycznym punktem wyjścia i dlatego jest czynnikiem dominującym». (An Introduction to a Critique of Political Economy, tamże, s. 282.) Związek między ekonomiczną teorią Karola Marksa a jego teorią socjologiczną jest tu jasno wyrażony i powinien być zauważony przez tych, którzy uważają za możliwe zadeklarowanie swojej «zgody» z jedną fazą doktryny marksowskiej, podczas gdy odrzucają drugą.
[67]Herr Frank nie rozumie, dlaczego praca miałaby być wyróżniona spośród pozostałych «warunków produkcji»; bo czyż posiadanie nieruchomości nie jest nie tylko specyficzną formą dystrybucji produktów, ale także «odwieczną koniecznością ludzkości»? Pozostaje niewyjaśnione, dlaczego właśnie praca miałaby służyć jako konstytutywne stygmaty zjawisk ekonomicznych. (G. Frank: Die Werttheorie von Marx und ihre Bedeutung, s. 147, 148.) Formy dystrybucji są wielkością wynikającą z «sposobu produkcji»; jeśli chodzi o własność nieruchomości, to jedynie statyczny element «posiadania ziemi» nie może wyjaśnić żadnych zmian, żadnej dynamiki.
[68]George Charasoff: Das System des Marxismus, Berlin, 1910, s. 19. Wspomniane już «równania wymiany» Leona Walrasa są statyczne. Podobny jest fałsz Vilfredo Pareto, «Cours d’economie politique, tome premier, Lausanne, 1896, s. 10».
[69]Josef Schumpeter: Des Wesen und der Hauptinhalt der theoretischen National–ökonomie, Leipzig, 1908, s. 564
[70]Tamże, s. 587.
[71]Tamże, s. 587.
[72]Dotyczy to również Tugana–Baranowskiego, który uważany jest za «autorytet» w dziedzinie teorii kryzysów.