Śmiało można rzec, że inflacja to jeden z głównych problemów spędzających sen z powiek wszystkich ludzi pracy w Polsce (i nie tylko w Polsce) od ponad roku. Wokół tego terminu krąży wśród polskiego społeczeństwa wiele opinii, których wyrazem mogą być następujące cytaty reprezentantów rodzimej prawicy:
Gdy kolejne rządy, z PiS-em na ostatku, zaczęły rozdawnictwo pieniędzy – jakieś pięć lat temu – to powiedziałem, że do tego dojdzie. To, że dziś będzie taka drożyzna – to ja wiedziałem pięć lat temu 1
Inflacja wyrwała się spod kontroli w końcowych latach PRL. Wskutek tego w 1989 r. mieliśmy 1000 proc. inflacji. Potem udało się ją opanować, z czego nadal odczuwam satysfakcję. Gdy byłem prezesem NBP, to w 2001 r. inflacja przekroczyła jeszcze 7 proc., a gdy kończyłem kadencję, była poniżej 2 proc. Sądziłem, że tak zostanie. Wszyscy prezesi NBP, aż do obecnego Adama Glapińskiego, kontynuowali tę politykę. Morał jest taki, że inflacja zależy od polityki pieniężnej, która za czasów Adam Glapińskiego jest fatalna.2
Z uwagi na to konieczne jest, by przeanalizować to zagadnienie z perspektywy marksistowskiej – zwłaszcza, że inflacja stanowi swego rodzaju «straszak» – wyciągany przez ekonomistów burżuazyjnych i prawicę przy okazji prób ingerencji w «święte» prawa wolnego rynku:
Państwo walczy z inflacją wywołaną przez państwo i rosnącymi cenami paliw i energii wywołanymi przez państwo. I to się nazywa interwencjonizm państwowy «korygujący» wady rynku3
Inflacja – kilka słów na początek
Inflacja, z perspektywy osoby z klasy pracowniczej, jest po prostu ogólnym wzrostem poziomu cen – i taka jest popularna w społeczeństwie definicja tego terminu (spojrzenie z perspektywy wolnorynkowej, choć częściowo się z nią pokrywa, jest trochę szerzej rozwinięte w dalszej części artykułu).
Należy zacząć od tego, że wyróżnić możemy dwie główne metody pomiaru inflacji. Jest to bardzo ważne by uniknąć nieporozumień, zwłaszcza śledząc strony zagraniczne (poziom inflacji, a wraz z nim realne osiągane przez pracownicza wynagrodzenie może nominalnie różnić się w zależności od metody).
Pierwsza z nich, stosowana w Polsce przy okazji podawania odczytów poziomu inflacji, to metoda CPI. Polega ona na przyjęciu «koszyka» towarów i usług, konsumowanych przez przeciętne obywatelcze i porównaniu ceny tych towarów w kolejnych latach. Jest popularna w większości krajów, z uwagi na możliwość zastosowania jej dla sytuacji większości populacji, łatwość obliczenia oraz częstotliwość aktualizacji. Jej wadą jest natomiast oparcie na bardzo rzadko przeprowadzanej ankiecie ustalającej koszyk towarów oraz założenie, że koszyk towarów dla przeciętnego obywatelcza pozostaje niezmienny.
Druga z nich, rzadziej stosowana, to deflator PKB. Metoda ta polega na porównaniu nominalnego i realnego PKB, który obejmuje wszystkie dobra i usługi «wyprodukowane» w danym kraju i ustala ich ceny na poziomie cen tych towarów i usług w pewnym roku bazowym. Porównanie cen w kolejnych latach ma odzwierciedlać poziom inflacji. Zaletą tej metody jest możliwość uwzględnienia zmian w zachowaniach konsumentów, co też zakłada większą liczebność próby (ogół towarów i usług zamiast «koszyka» wybranych artykułów/usług). Wadą jest czasochłonność i pracochłonność metody oraz uwzględnienie przez nią towarów luksusowych, konsumowanych jedynie przez burżuazję i lepiej usytuowane warstwy drobnej burżuazji – bez udziału większości społeczeństwa.
Źródło: https://www.statista.com/statistics/685943/cpi-inflation-rate-europe/
Źródło: https://www.conseq.cz/getmedia/c749503c-3605-45d1-9358-ed0864f3ab71/Chart-EN_1.PNG
Nie jest nowością dla nikogo, że ogólny poziom cen na świecie rósł stopniowo w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat – oznacza to, że mieliśmy i mamy do czynienia z inflacją (oczywiście na pewnym – zaakceptowanym przez burżuazyjnych ekonomistów – poziomie, różnym dla poszczególnych krajów). Tuż przed wybuchem pandemii COVID, stopa inflacji spadała znacznie poniżej stopy docelowej wyznaczonej przez banki centralne (około 2% rocznie).
Wzrost cen jest jednak zjawiskiem odczuwalnym głównie przez pracowników. Korporacje – właściwie ogólnie, właściciele kapitału – pod pretekstem inflacji podnoszą ceny i osiągają z tego względu niebagatelne zyski, utrzymują marże i notują coraz większe przychody.
Nie bez powodu więc inflacja jest jednym z kluczowych współcześnie zagadnień w dziedzinie ekonomii. Marksiści i burżuazyjni ekonomiści różnią się jednak w diagnozie przyczyn inflacji.
Inflacja – perspektywa ekonomii burżuazyjnej
Z perspektywy ekonomii burżuazyjnej, jako przyczyny inflacji podaje się co następuje:
- nadmierna – w porównaniu z podażą dóbr – ilość pieniądza w gospodarce,
- kłopoty finansowe państwa i konieczność finansowania deficytu budżetowego,
- nadmierny wzrost płac w gospodarce,
- znaczny wzrost cen surowców energetycznych np. wzrost cen ropy naftowej
- ograniczenie podaży dóbr np. zboża z powodu nieurodzaju, ropy naftowej w związku z ograniczeniami limitów wydobycia przez OPEC,
- wysokie obciążenia podatkowe,
- nadmierna ilość monopoli w gospodarce4
Jedną z najbardziej widocznych cech ekonomii «głównego nurtu» jest położenie nacisku na indywidualny, subiektywny wybór konsumenta – który jest główną siłą kształtującą ceny w procesie wymiany. Oczywiście – jak pokazałem wyżej – ekonomiści burżuazyjni biorą pod uwagę w swych osądach na temat inflacji rosnące koszty produkcji. Robią to jednak w sposób nieistotny w porównaniu do ekonomistów marksistowskich – jako, że w pierwszym rzędzie zakładają, że koszty te oparte są na preferencjach poszczególnych jednostek – podstawowych wyznacznikach cen.
Jest to w zasadzie główny powód, dla którego przy wyjaśnianiu przyczyn inflacji – wzrostu cen w gospodarce – ekonomiści burżuazyjni pomijają proces produkcji. Przykładem tego mogą być powszechnie używane – przedstawione wyżej – sposoby pomiaru poziomu inflacji, które przyjmują poziomy cen towarów jako dane, jako zmienne wyłącznie w ramach samego towaru – ignorując w ten sposób zmiany w produkcji towarów.
Ekonomiści «głównego nurtu» ujmują inflację jako spadek wartości pieniądza – spadek niezależny od procesu produkcji. Wartość ta jest określana przez podaż pieniądza i popyt na niego; często jest wymieniana jako najważniejszy czynnik w diagnozie inflacji – wiążąc ją z ilością pieniądza w obiegu. Z tego względu tak popularna jest teoria, że dodruk pieniądza przez państwo (np. w celu załatania dziury budżetowej) jest główną przyczyną spadku wartości pieniądza – a co za tym idzie, przyczyną wzrostu cen.
Milton Friedman, ojciec szkoły monetarystycznej, twierdził, że «inflacja zawsze i wszędzie jest zjawiskiem pieniężnym»5(w tym sensie, że jest rezultatem szybszego wzrostu ilości pieniądza niż produktu krajowego).
Ekonomiści marksistowscy – w przeciwieństwie do burżuazyjnych – nie uważają, że sam w sobie dodruk pieniądza jest przyczyną spadku jego wartości i wzrostu cen. Przypadek taki zachodziłby gdyby oprócz dodruku pieniądza, cała reszta czynników ekonomicznych nie ulegała zmianie. Jak jednak wiadomo, gospodarka nie stoi w miejscu.
Większość państw dodrukowuje pieniądze (oficjalnie nazywa się to «luzowaniem ilościowym») w celu lepszego obrotu towarami – w reakcji na wzrost cen (a nie na odwrót, jak postulują ekonomiści burżuazyjni). Dodruk pieniądza jest często podejmowany w następstwie zwiększonej podaży towarów na rynku.
Luzowanie ilościowe odegrało ważną rolę w ostatnim kryzysie finansowym z 2008 roku. Właśnie wtedy zdecydowano, że najlepszym sposobem walki z kryzysem będzie dofinansowanie gospodarki. Program FED-u, polegający na skupie obligacji skarbu państwa, miał zapobiec utracie płynności przez kolejne banki i załamaniu całego systemu finansowego. To ten program znany jest dziś pod nazwą QE lub też luzowania ilościowego.
Od tamtych czasów wiele banków centralnych powtarzało ruchy USA, prowadząc luźną politykę monetarną. Najpierw obniżając stopy procentowe, często do poziomów ujemnych, a później zwiększając podaż pieniądza, czyli «drukując» coraz więcej waluty. Celem tego jest stymulowanie gospodarki i zwiększanie konsumpcji przy jednoczesnym wzroście inflacji.
[…]
Istnieją oczywiście warunki, w których dodruk pieniądza nie wpływa znacząco na poziom inflacji. Mowa tu o sytuacji, gdy równocześnie rozwija się gospodarka, a na rynku pojawia się spora ilość nowych towarów i usług.6
Skup aktywów, nazywany także luzowaniem ilościowym, to jedno z narzędzi, za pomocą których EBC podtrzymuje wzrost gospodarczy strefy euro i doprowadza inflację do docelowego poziomu 2%.7
Skoro dodruk pieniądza nie jest jednoznaczną przyczyną inflacji, a do strategii luzowania ilościowego uciekają się Europejski Bank Centralny oraz FED (Rezerwa Federalna, de facto pełniąca funkcję Banku Centralnego Stanów Zjednoczonych), to czy w takim razie istnieje teoria wyjaśniająca działanie inflacji?
Na pewno nie mają jej ekonomiści burżuazyjni, czy służąca burżuazji inteligencja (choć część z nich udaje że ma, pozując na wszechwiedzących kapłanów wolnego rynku).
[…] podstawy konwencjonalnego rozumienia dynamiki inflacji mogą być przez nas błędnie określone.8
banki centralne tak naprawdę nie rozumieją, jak działa inflacja. Istnieje wiele teorii i podejść, teoretycznych i statystycznych, ale żadna z nich nie jest w stanie do końca wyjaśnić, jak działa to w prawdziwym świecie. W przypadku EBC ten brak zrozumienia najlepiej obrazuje komiczne fiasko jego prognoz inflacyjnych. Prognoza nie spełniła sie z powodu fałszywego założenia, że inflacja w końcu powróci do docelowego poziomu 2 proc. Generator liczb losowych, małpa z rzutkami i tarczą, czy horoskop byłby bardziej trafny niż EBC.
[…]
Problem nie polega na tym, że ktoś źle przeprowadził prognozę. Wszyscy nam się to zdarza. Niepokojące jest to, że te prognozy ujawniają podstawowy brak zrozumienia procesu inflacji. Ostatnio pojawiły się dowody na to, że globalizacja mogła dokonać zmian w procesie inflacji. Jeżeli to prawda, nie jest to radosna perspektywa. Nie wiemy dokładnie, co nas czeka9
Ekonomia rzeczywiście zmaga się z teoretycznym ujęciem inflacji. Słusznie odeszliśmy od agregatów pieniężnych i monetaryzmu.
[…]
Każdy może czuć się zagubiony w tej niejednoznaczności ekonometrii. 10
Powodem zagubienia wśród burżuazyjnych ekonomistów jest niemożliwość wyjaśnienia mechanizmu inflacji we współczesnym wydaniu przez dwie liczące się obecnie szkoły ekonomii: keynesowską oraz monetarystyczną (która wyparła keynesowską na początku lat 80. i obecnie uznawana jest za wiodącą szkołę ekonomii).
Teoria monetarystyczna
Teoria monetarystyczna usiłuje wyjaśnić działania inflacji za pomocą popytu – który warunkuje ilość pieniędzy jaką dysponuje zarówno jednostka (np. osoba pracująca) jak i podmiot gospodarczy. Oparta jest o ilościową teorię pieniądza wyrażoną równaniem:
MV=PT, gdzie:
M = ilość pieniądza w gospodarce;
V = tempo obiegu tego pieniądza w gospodarce,
P = ceny towarów i usług
T = liczba transakcji na rynku.
Gdyby określić V i T jako stałe, wzrost ilości pieniądza w gospodarce przyniósłby wprost proporcjonalnie wzrost cen towarów i usług. Jednak tak jak pisałem wcześniej, nie zawsze dodruk pieniądza oznacza wzrost poziomu inflacji. Spadek tempa obiegu pieniądza i ilości transakcji, w praktyce oznaczający zwolnienie gospodarki, w myśl powyższego równania niweluje presję inflacyjną.
I tak – w warunkach USA:
- wskaźnik inflacji CPI w ciągu ostatnich 30 lat wykazywał tendencję spadkową, a mimo to wzrost podaży pieniądza był stabilny lub rósł. W latach 1993-2019 podaż pieniądza M2 rosła średnio o 6,7% rocznie, ale inflacja CPI wzrosła tylko o 2,3%. Od Wielkiej Recesji w 2008 r. wzrost podaży pieniądza przyspieszył do 9,6% rocznie, ponieważ banki centralne rozpoczęły dodruk pieniądza, ale inflacja CPI spadła do 1,8% rocznie.
- w 2020 r. wzrost podaży pieniądza wzrósł do ponad 25% w skali roku, a inflacja utrzymuje się na poziomie poniżej 2%.
- ponadto należy dodać, że tempo obiegu pieniądza w gospodarce spada od czasu Wielkiej Recesji 2008 roku, kontynuując ten trend przez recesję spowodowaną pandemią COVID.
Teoria keynesowska
Źródło: https://www.economist.com/graphic-detail/2017/11/01/the-phillips-curve-may-be-broken-for-good
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Phillipsa
Teoria keynesowska podejmuje problem inflacji od strony podażowej – inflacja miałaby wynikać z rosnących cen surowców i rosnących płac. W myśl keynesowskiej szkoły ekonomii, wysunięto wyjaśnienie, że pełne zatrudnienie (a więc maksymalne wykorzystanie podaży siły roboczej) sprawia, że pracownicy mogliby podnosić płace tylko poprzez podnoszenie cen produktów wytwarzanych przez zakład pracy, powodując tym samym samonakręcającą się spiralę rosnących we wzajemnym stosunku cen i płac. Tzw. krzywa Phillipsa stanowi wyraz kompromisu między stabilnością bezrobocia i stabilnością cen. W tym ujęciu stopa bezrobocia powinna być odwrotnie proporcjonalna do wielkości inflacji – stąd potrzeba ustalenia punktu kompromisu.
Historia udowodniła jednak wątpliwość keynesowskiego rozumowania nt. inflacji. Od początku lat 70. w USA mogliśmy zaobserwować wzrost bezrobocia – z równoczesnym poziomem szczytowym inflacji. Z kolei po Wielkiej Recesji zaobserwować możemy w najbardziej rozwiniętych krajach kapitalistycznych spadek stopy inflacji z jednoczesnym spadkiem bezrobocia (co na powyższym wykresie ukazuje pomarańczowa linia grafu). Innym przykładem jest sytuacja w Wielkiej Brytanii – gdzie w latach 2009-2012 zaobserwować mogliśmy wzrost inflacji, a bezrobocie utrzymywało się na relatywnie stabilnym poziomie (według teorii keynesowskiej przy wzroście inflacji, bezrobocie powinno spaść). Zaczęło ono spadać mniej więcej od połowy 2013 roku – co ciekawe wraz ze spadkiem poziomu inflacji (czyli znowu wbrew keynesowskiej teorii, która zakładałaby w tym momencie wzrost poziomu bezrobocia). Podobnie rzecz ma się w Europie Środkowej i Wschodniej – podobnie jak w Wielkiej Brytanii, można było zaobserwować spadek bezrobocia współistniejący ze spadkiem poziomu inflacji.
Źródło: https://www.economicshelp.org/blog/571/unemployment/trade-off-between-unemployment-and-inflation/
Inflacja – perspektywa marksistowska
Główną słabością burżuazyjnych teorii wyjaśniających przyczyny inflacji jest położenie nacisku rozumowania na relacje popytu i podaży oraz indywidualne, subiektywne decyzje poszczególnych podmiotów gospodarczych. W przeciwieństwie do nich, metodologia marksistowska bada proces produkcji towarowej, stanowiący zasadniczą cechę systemu kapitalistycznego.
Z uwagi na powyższe, marksiści negują ilościową teorię pieniądza postulowaną przez Friedmana. Pieniądz jest produktem tworzonym wewnętrznie w ramach wolnego rynku – wprowadzany jest w obieg przez banki, a nie prawnie, dekretem państwowym. Pieniądz jest również odzwierciedleniem wartości, tworzonej w produkcji towarowej – i bezpośrednio od niej zależy.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz friedmanowskiemu równaniu ilościowej teorii pieniądza:
MV=PT,
M = ilość pieniądza w gospodarce;
V = tempo obiegu tego pieniądza w gospodarce,
P = ceny towarów i usług
T = liczba transakcji na rynku
Według Friedmana, ceny są wtórne wobec pieniądza i zmieniają się wraz ze zmianą wartości pieniądza w obiegu, jako towaru. Według teorii monetarystycznej, zwiększenie emisji pieniądza skutkuje zwiększeniem jego podaży, a więc obniżeniem wartości – co w końcowym rozrachunku oznacza wzrost cen.
Metoda marksistowska podejmuje ten problem w odwrotny sposób.
Pieniądz, jak wcześniej wspomniałem jest tworem jednorodnym, tworzonym wewnętrznie w ramach systemu wolnorynkowego i jako taki nie ma przyrodzonej sobie wartości – może być jedynie odzwierciedleniem wartości tworzonej w procesie produkcji. Pieniądz jest symbolem wartości, to ile jest wart określa ile my – pracownicy – jesteśmy w stanie kupić za niego towarów. Gdyby spojrzeć na friedmanowskie równanie z perspektywy marksistowskiej, to pieniądz jest wtórny wobec cen. Dlaczego tak jest? Ceny powstają z tworzenia wartości w procesie produkcji, a nie z emisji pieniądza. To podaż pieniądza na ogół podąży za zmianami poziomu cen, co oznacza że zmiany w podaży pieniądza same w sobie nie zdołają spowodować inflacji (wzrostu cen).
Marks, w swojej pracy «Płaca, cena, zysk», położył podwaliny pod marksistowską analizę zjawiska inflacji:
Widzieliście, że walka o podwyżkę płac idzie jedynie w ślad za poprzedzającymi ją zmianami i jest nieuniknionym wynikiem uprzednich zmian w rozmiarach produkcji, w siłach wytwórczych pracy, w wartości pracy, w wartości pieniądza, w rozmiarach lub intensywności wyciśniętej z robotnika pracy, w wahaniach cen rynkowych, zależnych od wahań podaży i popytu i odpowiadających różnym fazom cyklu przemysłowego; walka ta jest, jednym słowem, reakcją pracy na uprzednią akcję kapitału. Toteż rozpatrując walkę o podwyżkę płac niezależnie od wszystkich tych okoliczności, biorąc pod uwagę jedynie zmianę płacy i pomijając wszystkie inne zmiany, z których ona wypływa, wychodzicie z fałszywego założenia, by dojść do fałszywych wniosków.
[…]
ogólna podwyżka płac pociągnęłaby za sobą spadek ogólnej stopy zysku, ale nie naruszałaby przeciętnych cen towarów lub ich wartości.11
Oczywiście, całkowicie uzasadnionym jest twierdzić, że w warunkach emisji pieniądza papierowego dużo łatwiej o inflację – dodruk pieniądza (zwiększenie jego podaży) działa więc tutaj jako czynnik wpływający na wzrost poziomu inflacji (co nie oznacza, że jest jej głównym motorem). Sytuację dodatkowo komplikuje coraz bardziej widoczna dominacja systemu kredytowego we współczesnych gospodarkach, która niejako sztucznie zwiększa siłę nabywczą poszczególnych podmiotów gospodarczych (w efekcie mających do dyspozycji więcej środków, niż w rzeczywistości posiadają). Mimo to, współczesne dane wciąż przeczą teorii, jakoby zwiększenie podaży pieniądza było wiodącą przyczyną inflacji. Gdyby tak było, w krajach zadłużonych takich jak USA czy Japonia mielibyśmy do czynienia ze wzrostem poziomu inflacji, gdyż w ciągu ostatnich lat kraje te systematycznie dodrukowują pieniądze. Szacunki wskazują jednak, że stopa inflacji w obu krajach jest bardzo niska (ok. 0,2% w Stanach Zjednoczonych i 2,7% w Japonii).
Inflacja również nie musi być związana ze zwiększeniem dobrobytu ludności (odnoszę się tu do insynuacji, jakoby wszelkiego rodzaju programy społeczne mogły być przyczyną inflacji). Dla przykładu, kraje Ameryki Południowej w latach 90. XX w. doświadczyły hiperinflacji, przy jednocześnie stale pogarszającej się sytuacji klasy pracującej. Przyczyną było uzależnienie tych krajów od importu – a raczej pogarszających się warunków handlu zagranicznego. Ponadto, istnieje oczywiście możliwość komplikacji na rynku światowym, takich jak np. wzrost cen ropy naftowej, który wpłynie w sposób ogólny na produkcję towarów na całym świecie.
Koniecznym do rozważenia jest również znaczna ilość towarów, którymi handlują kraje imperialistyczne, a które są produkowane na globalnym południu (w którym organiczny skład kapitału jest relatywnie niski, a stopa wartości dodatkowej jest wyższa – pojęcia te wyjaśnione są w podrozdziale «Teoria Carchedi’ego»). Swoboda przepływu kapitału, będąca jedną z cech charakterystycznych imperializmu prowadzi do możliwości ukształtowania się między nimi stabilnej stopy zysku. Kiedy pracownicy w krajach imperialistycznych kupują dobra wyprodukowane przez globalne południe, dysponują teoretycznie większą siłą nabywczą – jako że za te same towary wyprodukowane w swoich krajach zapłaciliby o wiele więcej. Stany Zjednoczone znów wydają się tu reprezentatywnym przykładem, jako że kraj ten utrzymuje ogromne korzyści w «handlu» z globalnym południem (np. poprzez niewymienialność dolara na złoto i jego hegemonię w gospodarce światowej) – a co za tym idzie, jest w stanie pójść na pewne ustępstwa wobec rodzimych konsumentów, a więc i pracowników.
Teoria Carchediego
Dzisiejsi ekonomiści marksistowscy, opierając się na pracy klasyków, również dokładają wszelkich starań, by w czasach imperializmu całkowicie odkryć prawa rządzące inflacją. Jednym z nich jest włoski marksista Guglielmo Carchedi. Poniżej postaram się przybliżyć pokrótce jego rozumowanie.
W myśl ideologii burżuazyjnej, kapitalistyczny proces produkcji nieustannie dąży do zwiększenia wydajności pracy. Celem jest wytworzenie przez pracownika możliwie jak największej ilości sztuk produktu w jak najkrótszym czasie. W miarę udoskonalania procesu produkcji (np. poprzez postęp technologiczny, śrubowanie wymogów dot. wydajności w miejscu pracy itp.) poszczególny pracownik wytwarza coraz większą ilość sztuk – a więc ilość pracy potrzebnej do wyprodukowania danej sztuki produktu spadnie. W myśl laborystycznej teorii wartości Marksa, to praca tworzy wartość.
Jako że kapitalista dąży do wyprodukowania jak największej ilości towaru (lub świadczenia pewnych usług jednostce godzinowej czasu pracy), zwiększa w następstwie jego podaż, a co za tym idzie, na dłuższą metę spada jego wartość (np. w miarę jak dany towar zalewa rynek). Poprzez dążenie do zwiększenia wydajności pracy, kapitalistyczna akumulacja jest procesem dążącym do jak największej oszczędności pracy. Rezultatem powyższych dążeń jest spadek wartości towarów wraz ze wzrostem wydajności pracy. Podsumowując, jeżeli ceny produkcji (jak wspomniałem we wstępie do perspektywy marksistowskiej) zalezą od wartości towarów, można zaobserwować tendencję do spadku cen towarów, a nie ich wzrostu – jako że w powyżej przedstawionym procesie całkowita wartość produktu spada w miarę długotrwałego procesu produkcji.
Popyt na towary jest warunkowany przez wartość dodaną, tworzoną w procesie produkcji. Wartość dodana, w ramach walki klasowej, dzielona jest pomiędzy kapitalistów i pracowników – na płace i zyski. Płaca jest wydawana przez pracowników na dobra konsumpcyjne, zyski inwestowane są w kapitał.
Źródło: https://thenextrecession.wordpress.com/2020/08/21/a-marxist-theory-of-inflation/
Wartość dodana ma tendencję do spadku, spadek ten ma dwie zasadnicze przyczyny:
- Jak pokazano wyżej, wartość towaru spada w stosunku do jego podaży.
- Skład organiczny kapitału rośnie.
Czym jest skład organiczny kapitału? Wartość wytworzona w danym okresie może być ujęta przez następujące równanie:
W = c + v + s
W = wartość
c = kapitał stały (materiały, zużycie maszyn, surowce)
v = kapitał zmienny (koszt pracy pracownika, wartość siły roboczej )
s = wartość dodatkowa (zysk kapitalisty, osiągany kosztem pracowników, w trakcie sprzedaży wyprodukowanego przez nich produktu)
c / (c + v) = organiczny skład kapitału
v + s = wartość dodana
Źródło: https://thenextrecession.wordpress.com/2020/08/21/a-marxist-theory-of-inflation/
Cena produktu w ujęciu wartościowym składa się z kapitału stałego i wartości dodanej. W miarę więc jak organiczny skład kapitału rośnie, udział wartości dodanej będzie malał – a więc wartość dodana spada w stosunku do wartości całkowitej. Wartość produktu spada w stosunku do jego wartości użytkowej. Jak widzimy, w długim okresie zaobserwować można presję deflacyjną – spadek cen towarów.
Skąd w takim razie inflacja? Zauważyć należy, że poza podanymi wyżej czynnikami, istnieją również czynniki przeciwdziałające powyższej tendencji, które w pewnych warunkach wywołać mogą wzrost cen w długim czasie, np. wymieniana już wielokrotnie interwencja monetarna wpływająca na podaż pieniądza.
Carchedi opracował termin zwany stopą wartości inflacji (VRI), który jest funkcją wpływu zmian siły nabywczej płac i zysków CPP (wartości dodanej) i podaży pieniądza, mierzonej według używanego standardowo wskaźnika M2 (wskazującej ilość depozytów gotówkowych w bankach).
VRI = zmiana siły nabywczej płac i zysków CPP [%] + zmiana podaży pieniądza M2 [%]
CPP odzwierciedla tu czynniki deflacyjne, a M2 – inflacyjne (co wyjaśnione zostało w dwóch poprzednich akapitach). W miarę wzrostu CPP, VRI będzie spadać – a w miarę wzrostu M2, VRI będzie rosło
Źródło: https://thenextrecession.wordpress.com/2020/08/21/a-marxist-theory-of-inflation/
Patrząc na dane z USA (potrzebne w porównaniu z teoriami burżuazyjnymi, gdyż na danych tych opierali się również Friedman i Keynes), stwierdzić można że od roku 1960 VRI spada w dłuższym przedziale czasu. Można wyjaśnić to zjawisko w następujący sposób:
- Z jednej strony spowalniający wciąż wzrost płac i zysków, który choć spada, wciąż wykazuje działanie deflacyjne;
- przyspieszający wzrost podaży pieniądza, spowodowany pompowaniem pieniądza w gospodarkę przez banki centralne – niewystarczającym jednak by zatrzymać spowalnianie VRI (czyli wywołać wzrost inflacji).
Jaki z tego wniosek? Teoria Carchediego wyjaśnia spowolnienie rocznej inflacji cen konsumpcyjnych, które swój początek miało w latach 80. XX w. – które sprawiło kłopot zarówno keynesistom, jak i monetarystom.
Zakończenie
Pomimo tematyki artykułu, zakończenie będzie dotyczyć kwestii ogólnych. Przykład zagadnienia inflacji, a także sposób jego analizy i przedstawienia przez inteligencję organiczną będącą w służbie burżuazji (taką jak ekonomiści, część socjologów i politologów itd.) pokazuje, z jaką ostrożnością należy traktować przekaz dopływający do nas z mediów i ośrodków edukacyjnych. Sposób przedstawienia danych i przyjęta metoda analizy są w stanie zabarwić pozornie neutralne, obiektywne dane odpowiednią treścią klasową – co jest jednym z podstawowych zabiegów klasy panującej w sferze nadbudowy. Prawa ekonomiczne wolnego rynku utrzymywane są sztucznie przez panowanie klasowe burżuazji, są wykreowane przez działalność człowieka – i przez takową mogą być zniesione i naginane (co doskonale pokazują sankcje obecnie wymierzone w Federację Rosyjską, zupełnie abstrahujące od pojęć ekonomicznych w obliczu konieczności politycznej). Ekonomia jest polityczna i zawsze będzie.
1Janusz Korwin-Mikke, https://fpg24.pl/korwin-przewidzial-inflacje/
2Leszek Balcerowicz, https://www.rp.pl/gospodarka/art19025991-leszek-balcerowicz-turcja-moze-byc-drastycznym-sygnalem-ostrzegawczym
3Robert Gwiazdowski, https://nczas.com/2021/10/18/socjalizm-w-praktyce-gwiazdowski-panstwo-walczy-z-inflacja-i-rosnacymi-cenami-wywolanymi-przez-panstwo/
4https://businessinsider.com.pl/inflacja
5Milton Friedman, «Przyczyny i konsekwencje inflacji», 1963
6https://social.estate/na-czym-polega-dodruk-pieniadza/
7https://www.ecb.europa.eu/ecb/educational/explainers/tell-me-more/html/app.pl.html
8Janet L. Yellen, Sekretarka Skarbu USA, https://www.federalreserve.gov/newsevents/speech/yellen20170926a.htm
9Wolfgang Munchau, Financial Times, https://www.ft.com/content/3be3ee25-afbf-487b-86ba-ece80f3365fb
10Vitor Constâncio, były wiceprezes EBC, https://twitter.com/vmrconstancio/status/1284549107990888452
11Karol Marks, «Płaca, cena, zysk»