
Nota tłumacza: niniejszy tekst jest tłumaczeniem tekstu CPGB–ML (Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii (marksistów-leninistów)). Oryginalny tekst dostępny jest pod adresem: https://thecommunists.org/2020/04/24/news/theory/noam-chomskey-linguistic-theory-critique-positivism
IM nie popiera linii politycznej CPGB–ML – jednakże jej artykuł na temat teorii lingwistycznej Chomsky’ego stanowi materiał do polemiki, która zostanie zamieszczona wkrótce na portalu.
Noam Chomsky, amerykański profesor lingwistyki, jest dobrze znany w kręgach postępowych z odważnego stanowiska, jakie zajął przeciwko imperializmowi Stanów Zjednoczonych w kwestii wojny wietnamskiej i które nadal zajmuje w kwestii pokoju na Bliskim Wschodzie.
Ponieważ daje wspaniały przykład odwagi i stanowczości w tych kwestiach, można by sądzić, że jest również postępowy w swojej myśli filozoficznej. Niestety tak nie jest. Nawet w innych kwestiach politycznych, takich jak na przykład jego analiza hiszpańskiej wojny domowej, która przyjmuje tę samą antyrobotniczą, antykomunistyczną linię, co informator MI5 George Orwell, jego rozumienie sprawy jest nierzetelne.
Jednak kiedy przyjrzymy się jego poglądom filozoficznym, możemy zobaczyć, dlaczego ma on skłonność do popełniania błędów politycznych, pomimo pozytywów jego postaci.
Albowiem na poglądy filozoficzne Chomsky’ego wpływ miały założenia zaczerpnięte ze zbioru myśli pozytywistycznej i empiriokrytycznej, gruntownie skrytykowanej i potępionej przez Lenina w jego dziele «Materializm a empiriokrytycyzm» (1908), które Lenin postanowił napisać, ponieważ odkrył, że towarzysze, którzy nie potrafili właściwie odróżnić pozytywizmu od materializmu, oprócz pozostania w błędzie, mogliby kompletnie się zagubić i wylądować w obozie wroga, stając po stronie klas reakcyjnych, a nie rewolucyjnego proletariatu.
Zanim przystąpimy do wyjaśniania, dlaczego poglądy filozoficzne Chomsky’ego są błędne, i dlaczego związane są z pozytywizmem, przypomnijmy pokrótce istotę filozofii materialistycznej, której przeciwstawia się pozytywizm.
Materializm
Zgodnie z materializmem, który jest jednym ze składników marksizmu, wszystkie nasze idee mają tylko jedno źródło – świat materialny. Gdyby nie było świata materialnego – nie byłoby idei.
Z drugiej strony, gdyby nie istnieli ludzie i ich idee, ani trochę nie wpłynęłoby to na istnienie świata materialnego. To właśnie mają na myśli materialiści gdy mówią, że materia jest pierwotna, a idee drugorzędne.
W tym przypadku materializmowi przeciwstawia się idealizm, który stoi na stanowisku, że to, co uważamy za naturalny, materialny świat, jest jedynie tworem naszych własnych idei. «Pomiędzy» materializmem a idealizmem (a raczej wahając się między materializmem a idealizmem i nie wiedząc, co zaakceptować) próbują stawać różni filozofowie, starający się «pogodzić» te dwie przeciwstawne koncepcje, sugerując, że wiedza (prawda) składa się częściowo z idei i częściowo z materii – że jest połączeniem obu.
Wspomniana wyżej broszura Lenina pokazuje, że ci nieudolni piewcy kompromisu, którzy uważają, że dokonali niemożliwego i połączyli przepaść między materializmem a idealizmem, logicznie rzecz biorąc, w stu procentach trafiają do obozu idealistów – ponieważ są zmuszeni przyznać, że dopóki ludzkość nie pojawiła się na scenie, świat nie mógłby istnieć, ponieważ ludzkość nie mogła dostarczyć swoich idei tej części «rzeczywistości», która wymagała, zgodnie z ich teoriami, ludzkiego wkładu.
Idealiści sprzeciwiają się materializmowi, wskazując, że ludzie mogą mieć idee, które nie mają odzwierciedlenia w naturze. Przykładowo – możemy sobie wyobrazić fioletowe słońce, chociaż nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Mamy też pomysły, które uważamy za słuszne, ale w rzeczywistości okazują się błędne – które oczywiście nie odzwierciedlają świata materialnego.
Gdyby idee były jedynie wiernym odtworzeniem w ludzkim umyśle tego, co dzieje się w materialnym świecie, wówczas wszystkie idee byłyby takie same i żadna z nich nigdy nie byłaby błędna.
Ale materialiści nigdy nie stwierdziliby, że ludzkie idee reprezentują w danym momencie w pełni dokładny, w pełni szczegółowy model materialnego świata, który dał początek samym ideom. Twierdzą, że organizm ludzki dąży (automatycznie i nieświadomie) do odtworzenia w mózgu modeli (co robi miliony razy) zjawisk, które napotyka w świecie materialnym.
Te modele to nasze «idee», nasze «koncepcje» świata. Są one podobne do programów komputerowych, z tą różnicą, że ładują się samoczynnie. Na przykład, kiedy chcę zawiązać sznurowadła, mój model wiązania sznurówek automatycznie się uruchamia, umożliwiając mi wiązanie sznurówek bez świadomego myślenia o tej czynności, a następnie ustępując miejsca innym «programom», gdy tylko zadanie się kończy.
Jeśli nie korzystałam z «programu» przez długi czas – na przykład mojego «programu» do prowadzenia samochodu z automatyczną skrzynią biegów – może być trudniej uruchomić «program» automatycznie, przec co będę siedzieć kierownicą i zastanawiać się, co dalej. Jednak stopniowo, gdy dotykam elementów sterujących, lub po kilku słowach przypomnienia od kogoś, «wszystko wraca».
Łącząc te modele myślenia, można popełnić wiele błędów. Po pierwsze, informacje, które uzyskujemy o zjawisku, którego model nieświadomie budujemy, mogą być bardzo skąpe, ze względu na ograniczenia naszego systemu zbierania danych – czyli naszych pięciu zmysłów. Model zestawiamy najlepiej jak potrafimy na podstawie dostępnych nam ograniczonych danych, wypełniając luki (nadal nieświadomie i automatycznie) za pomocą tego, co wiemy o innych rzeczach.
Na przykład, jeśli napotkam nowy gatunek zwierzęcia, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam i zobaczę to zwierzę stojące przede mną, nie wiedząc, co to jest, w modelu mentalnym, który automatycznie konstruuję, krew zwierzęcia będzie czerwona – nie dlatego, że widziałam jego krew, ale dlatego, że krew podobnych zwierząt jest czerwona.
Model może również być wadliwy, ponieważ chociaż dostrzegłam określoną cechę zjawiska poprzez moje dane zmysłowe, nie włączyłam jej do mojego modelu, ponieważ nie wydała mi się ona tak ważna. Miałam w swych rękach cegłę, ale wyrzuciłam ją.
I wreszcie model może być fantastyczny – w tym sensie, że składa się go z kawałków innych modeli, ale nie ma odzwierciedlenia w świecie materialnym. Kiedy wyobrażamy sobie fioletowe słońce, którego tak naprawdę nigdy nie widzieliśmy, korzystamy z naszej pamięci roboczej, aby wyłapywać cechy rzeczy istniejących w naturze i dopasowywać je do siebie w różnych kombinacjach.
Jest to proces podobny do wycinania ze zdjęć części ciał różnych zwierząt, a następnie składania ich w dowolnych kombinacjach. Aby jednak móc wyobrazić sobie fioletowe słońce, musimy zaczerpnąć ze świata materialnego ideę fioletu i ideę słońca. W przeciwnym razie nie moglibyśmy wyczarować idei fioletowego słońca.
Ponieważ nie jest to idea, która jest dla nas szczególnie pożyteczna, będzie niczym innym jak przemijającą fantazją, zapomnianą niemal natychmiast po jej wyczarowaniu.
Mimo to, zdolność ludzi do przetwarzania kombinacji danych innych niż te przedstawione im w naturze, jest podstawą tego, że istoty ludzkie są w stanie fizycznie interweniować w materialnym świecie, aby przenieść wyimaginowane kombinacje na świat rzeczywisty – jeśli wierzą, że mogą czerpać z nich jakąś korzyść.
Przykładowo, grupie ludzi szukających schronienia można pokazać las pełen drzew. Mogą sobie wyobrazić, że gdyby drzewa były inaczej ułożone, dałyby schronienie. Następnie mogą interweniować, a więc zmienić ułożenie drzew zgodnie z wcześniejszym wyobrażeniem – ścinać je i układać razem, poziomo zamiast pionowo, aby zapewnić niezbędne schronienie.
Charakterystyka umysłu
Na podstawie skąpych danych, jakie posiadamy na temat sposobu działania ludzkiego umysłu, jaki model umysłu jesteśmy w stanie przedstawić – zakładając, że jesteśmy konsekwentnie materialistami i nie bierzemy pod uwagę żadnej teorii, posługującej się ideą boskiej interwencji?
Jednymi z najważniejszych cech działającego modelu ludzkiego umysłu są:
- Umiejętność rozpoznawania wzorców pobudzenia zmysłów wynikających z kontaktu człowieka z naturą. Na przykład – rozpoznaję miejsca i ludzi, których znam, ponieważ «pasują» do modeli mentalnych, które zbudowałam dzięki regularnym kontaktom.
- Zdolność do automatycznego włączania danych z innych, istniejących modeli mentalnych do nowych modeli, które są konstruowane, jeśli te dane wydają się przydatne do uruchomienia modelu.
- Umiejętność świadomego włączania do modeli mentalnych zarówno starych, jak i nowych informacji uzyskanych od innych osób, które mogą mi pomóc w budowaniu lepszych modeli:
- zwracając uwagę na typowe błędy, których powinnam unikać (które inni ludzie odkryli na drodze eksperymentu, przyjmując te same błędne założenia co ja – np. założenie, że lekkie rzeczy spadają wolniej niż ciężkie);
- zwracając uwagę na istotne elementy, które byłabym skłonna przeoczyć;
- dostarczając mi informacji o istnieniu czegoś, co jest poza zakresem moich percepcji zmysłowych, a co inni ludzie byli w stanie udowodnić (np. podczerwień lub ultrafiolet).
- Najlepsze modele umysłowe są wielowymiarowe, powstają w wyniku aktywnej interakcji danej osoby ze światem materialnym, co stopniowo usuwa błędy i nieporozumienia. Stąd osoba, która ma niewielkie zrozumienie konkretnego procesu, zyska je pod warunkiem, że włączy się do procesu. Dlatego często warto podchodzić do rozwiązania problemu, będąc wyposażonym jedynie w formuły lub rutynowe procedury, których nie do końca rozumiemy. W miarę angażowania się w proces, natura stopniowo kształtuje nasz umysł tak, że przyswajamy w miarę dokładny umysłowy model tego procesu, i w ten sposób uczymy się lepiej go rozumieć1.
- Stale używane modele automatycznie odrzucają niepotrzebne szczegóły. Mój model arytmetyczny, który mówi mi, że 5+5=10, może opierać się na tym, że pięć palców plus pięć palców jest równych dziesięciu palcom, a pięć drewnianych klocków plus pięć drewnianych klocków również równa się dziesięciu drewnianym klockom, a pięć kroków plus pięć kroki są również równe jest 10 krokom. Ale ponieważ 5+5=10 za każdym razem, nie ma potrzeby włączania do mojego modelu arytmetycznego kroków, palców, bloków czy czegokolwiek innego.
- Ten proces rozpoznawania wzorców jest całkowicie automatyczny (chociaż może być jeszcze bardziej wydajny dzięki świadomym procedurom). Chomsky przytacza przykład chłopca–niewolnika, którego odkrył Sokrates. Chłopiec «znał» zasady geometrii: wiedział, czym jest trójkąt i niektóre z jego cech; wiedział o liniach prostych, kwadratach, okręgach i niektórych ich cechach, mimo że nigdy nie był w szkole. Platon uznał, że ten fakt «dowodzi» wędrówki dusz (chłopiec niewolnik musiał zdobyć wykształcenie we wcześniejszym życiu), a Chomsky uważa, że to «dowód» na to, że pewna wiedza jest nabywana genetycznie.
Obaj nie dostrzegają faktu, że chociaż chłopiec–niewolnik nie chodził do szkoły, aby otrzymać wsparcie dla świadomego doskonalenia swoich wzorców umysłowych, natura kształtowała w jego umyśle modele od urodzenia.
Pojęcie trójkąta jest w jego umyśle, ponieważ w swoim życiu nieustannie napotyka trójkąty, a jego umysł wybrał wzór «trójkąt» z miliona różnych konkretnych przejawów trójkątów w naturze. Poza oglądaniem trójkątów, zajmował się trójkątnymi obiektami i w ten sposób dowiedział się wiele o trójkątach, o czym nie wiedział ani on sam, ani Platon, ani Chomsky.
Jasnym przykładem mocy ludzkiej zdolności rozpoznawania wzorców jest przyswajanie języka.
Język to przede wszystkim skojarzenie konkretnych dźwięków z różnymi zjawiskami świata materialnego. Krtań ludzka jest fizycznie zdolna do wydawania nieskończonej ilości różnych dźwięków, co sprawia, że język jest możliwy.
Jednak świat materialny nie składa się tylko z konkretnych przedmiotów. Przedmioty mają cechy wyróżniające je nawet wśród grupy tego samego rodzaju. Ponadto, wszystko we wszechświecie jest w stanie nieustannego ruchu, gdzie wszystko wzajemnie się warunkuje i reaguje na zjawiska wokół.
Stąd języki ludzkie przez tysiąclecia rozwinęły słowa, aby zastępować nie tylko konkretne rzeczy, ale także ich cechy charakterystyczne i ich działania oraz cechy tych działań. Rzeczy konkretne reprezentowane są przez rzeczowniki (kot, drzewo, niebo, wszechświat), cechy odróżniające konkretne rzeczy przez przymiotniki (zielony, śmierdzący, nadzwyczajny), czynności przez czasowniki (biegać, mówić, siedzieć, spać) oraz cechy odróżniające czynności przez przysłówki (cicho, szybko, z grubsza).
Ponieważ wszystko w naturze istnieje w czasie i przestrzeni, rozwinęły się również słowa, które wyrażają położenie rzeczy i czynności w czasie i przestrzeni oraz w relacji ze sobą nawzajem. Wszystkie rozwinięte języki mają te cechy, ponieważ wszystkie języki mają na celu umożliwienie jednemu człowiekowi przekazywania drugiemu idei w jego umyśle, które z kolei są modelami (mniej lub bardziej dokładnymi, jak sami mogliśmy zauważyć) świata materialnego.
Ludzkość rozwijała języki przez tysiąclecia zgodnie ze schematem, że gdy jakaś rzecz, proces lub związek istnieje w świecie materialnym, wymyśla się na to słowo, aby móc komunikować się na przykład o tej rzeczy, procesie lub związku.
Z kolei współcześni filozofowie języka sugerują, że rzeczy mogą istnieć tylko wtedy, gdy mamy słowo, aby je opisać. Gdy nasz język nas zawiedzie, nie możemy nic stwierdzić.
Mimo wszystko, w jakiś sposób udaje nam się znaleźć nowe słowa lub dostosować istniejące słowa, aby opisać nowe zjawisko: np. komputerową «mysz». Nowe słowa zalewają rynek.
Jak już powiedziano, rozwój i używanie języka wiąże się z wykorzystaniem podświadomego rozpoznawania przez ludzkość powtarzających się wzorców i zdolności wprowadzania tych wzorców do ogólnego użytku.
Na przykład istnienie i użycie słowa «dom» obejmuje szeroki zakres konkretnych znaczeń tego słowa. Każdy język zawiera w sobie podświadomy proces abstrakcji tego rodzaju.
Ponadto wszystkie języki mają wzorce gramatyczne stosujące różne konstrukcje rzeczowników, przymiotników, czasowników i innych części mowy. I to tutaj można zademonstrować niektóre z najbardziej uderzających cech zdolności rozpoznawania wzorców przez człowieka.
Nawet bez kogoś, kto uczy dziecko zasad gramatyki, dziecko jest w stanie zastosować je automatycznie, nie zdając sobie sprawy, że to robi. Okazuje się, że dziecko stosuje te zasady gramatyczne, które podświadomie zidentyfikowało i włącza je do mentalnego modelu swojego języka ojczystego, kiedy popełnia błędy takie jak: «Kiedy poszedłam do babci, zobaczyłam jej przyjaciela».
Dziecięca umiejętność rozpoznawania wzorców jest tak skuteczna, że w nauce języka potrzebuje jedynie świadomego instruktażu na temat określonych elementów, które nie pasują do reguły.
Nawiasem mówiąc, wiele lat temu udowodniono na drodze eksperymentu, że kilkudniowe dziecko jest w stanie odróżnić język matki od innych języków. Może to wskazywać na to, że przetwarzanie wzorców dźwiękowych zaczyna się, gdy dziecko jest jeszcze w łonie matki i jest zdumiewająco wydajne.
Wykazano również, że kilkudniowe dzieci, których matki regularnie oglądają telewizję, są w stanie rozpoznać telewizyjne dżingle reklamowe. Można założyć, że musi być to przejaw tej samej zdolności rozpoznawania wzorców, a nie genów reklamy Pepsodent.
Teoria «gramatyki uniwersalnej» Chomsky’ego
Czas przejść do Chomsky’ego i jego teorii gramatyki uniwersalnej.
Noam Chomsky twierdzi, że struktura języka (rzeczowniki, przymiotniki, czasowniki itp.) musi być wrodzona, to znaczy musi być zakodowana genetycznie.
Jego głównym argumentem za tą hipotezą jest to, że podczas sekcji mózgu, odkryto, że obszary, odpowiedzialne za przetwarzania języka, są u człowieka bardziej złożone i rozwinięte niż ma to miejsce w przypadku analogicznych obszarów w mózgach zwierząt. Doszedł przez to do wniosku, że musi to oznaczać, że te obszary mózgu zawierają wrodzoną strukturę gramatyczną.
Ten wniosek nie wynika jednak z obserwacji anatomicznych (których dokładności nie kwestionujemy). Obserwacje te są tak samo spójne, jak fakt, że ludzie mają ogromną zdolność kojarzenia dźwięków z milionami zjawisk materialnego świata, używając różnych dźwięków do wielu różnych rzeczy.
Język angielski zawiera około 20 000 słów, z których wszystkie mają po kilka znaczeń, w zależności od kontekstu. Słowa operują na wzorcach odzwierciedlających zjawiska natury. Magazynowanie tych informacji wymaga dobrze rozwiniętych odpowiednich obszarów umysłu.
Chomsky, konsekwentnie musiałby przyznać, że skoro obszary mózgu psa odpowiedzialne za zmysł węchu, są bardziej rozwinięte niż u ludzi, to pies może wyczuć wiele rzeczy, których człowiek wyczuć nie potrafi.
Pies daje dowód tej umiejętności w praktyce, będąc w stanie znaleźć rzeczy, podążając za zapachem w sposób, w jaki żaden człowiek nie byłby w stanie. Nie oznacza to, że źródło zapachu znajduje się w mózgu psa; że mózg psa ma pewną wrodzoną gramatykę zapachów, umożliwiającą kategoryzowanie niewielkich ilości cząsteczek przechodzących przez nozdrza.
W rzeczywistości, pies ma więcej gruczołów węchowych niż ludzie i może wyczuć rzeczy, których ludzie nie potrafią; tak samo jak ludzie mogą wypowiadać rzeczy, których psy nie mogą. Szczekanie, skomlenie i skowyt nie nadaje się do złożonej komunikacji, chociaż tworzą pewien ograniczony język, który może być – i jest – używany aby umożliwić psu komunikację w bardzo ograniczonym zakresie.
Związek teorii Chomsky’ego z pozytywizmem
Z powyższego rozumowania jasno wynika, że Chomsky należy do szkoły myślenia, która nie akceptuje faktu, że źródłem wszystkich naszych idei jest świat materialny. Stara się promować teorię, że niektóre z naszych idei są wrodzone w formie struktur językowych w umyśle.
Wszystko to zawiera się w tradycji pozytywistycznej, choć trzeba przyznać, że nie istnieje precyzyjna definicja pozytywizmu. Niemal każda osoba, którą marksista sklasyfikowałby jako pozytywistę zaciekle zaprzeczyłaby byciu pozytywistą – głównie z powodu różnic w szczegółach z innymi pozytywistycznymi filozofami.
W rzeczywistości wielu z nich twierdziłoby, że spędziło całe życie na obalaniu pozytywizmu! Jednak z materialistycznego punktu widzenia spędzili po prostu całe swoje życie, próbując ratować pozytywizm przed jego własnymi absurdami.
Istotą pozytywizmu jest zaprzeczenie, jakoby świat materialny był jedynym źródłem wiedzy i twierdzi, że ludzki umysł wnosi Coś do obiektywnej rzeczywistości. Różnice między pozytywistami koncentrują się wokół tego, czym jest to Coś.
Problemem, który pozytywiści szczególnie starali się rozwiązać, był problem prawdy naukowej. Jak odróżnić prawdę od fałszu?
Materialista odpowiada na to pytanie, odnosząc się do świata materialnego. Czy Twój pomysł działa, gdy wcielasz go w życie? Jeśli tak, to musi być prawdą (przynajmniej do pewnego stopnia): twój model rzeczywistości jest użyteczny. Jeśli pomysł nie działa, gdy wprowadzasz go w życie, musi być z nim coś nie tak.
Błąd może być w szczególe lub może całkowicie rozbijać model, jednak na pewno istnieje. Praktyka (tj. świat materialny) jest jedynym kryterium prawdy, ponieważ jest jedynym źródłem wiedzy.
Lecz jeżeli jesteś pozytywistą, nie akceptujesz tego. Jesteś w najlepszym razie agnostykiem (niezdecydowanym), jeśli chodzi o kwestię, czy twoje zmysły przekazują ci informacje o tym, jaki naprawdę jest świat materialny.
Jednak trudno zaprzeczyć, że cała ludzkość uznaje koncepcje prawdy i fałszu i że te koncepcje są absolutnie kluczowe dla pracy naukowców. Całe życia naukowców poświęcone są pogoni za prawdą. (Szkoda, że nie wszyscy filozofowie idą za ich przykładem!). Ale jeśli kryterium prawdy nie jest praktyka – materialna rzeczywistość – to jak odróżnić prawdę od fałszu?
Jest wiele zróżnicowanych odpowiedzi pozytywistów na to pytanie. Filozofowie najbardziej dziś kojarzeni z pozytywizmem, pozytywiści logiczni (Ayer, Russell, koło wiedeńskie) twierdzą, że zdanie jest prawdziwe, jeśli jest logicznie spójne, przy założeniu, że logika jest rodzajem genetycznie wbudowanego papierka lakmusowego, a nie zbiorem wzorców faktycznie bardzo regularnie występujących w świecie materialnym, przesłoniętych masą szczegółów, ale wykrytych przez geniuszy filozoficznych, zwłaszcza Arystotelesa.
Kiedy Arystoteles wyabstrahował zasady logiki z masy szczegółów, w których się one konkretnie przejawiają, dostarczył ludzkości potężnego narzędzia do zrozumienia świata materialnego, a wszelkiego rodzaju zdarzenia, które wcześniej były tajemnicze, stały się «tylko logiczne» i dlatego przewidywalne.
Jednak logika może być użytecznym narzędziem przewidywania wyników tylko w takim zakresie, w jakim opiera się na przesłankach (założeniach), które prawidłowo odzwierciedlają rzeczywistość materialną.
Pośrednio, pod przykrywką «logiki» (ponieważ «logika» wywodzi się z materii), pozytywiści byli do pewnego stopnia zdolni do prowadzenia walki z teologami usiłującymi bronić boskiego porządku, który w rzeczywistości był jedynie odbiciem «logiki» i stosunków feudalnych.
Ale w miarę jak ludzkość rozszerza zakres swoich badań ze sfery ziemskiej w przestrzeń kosmiczną (gdzie nie dominuje już «logika» matematyki Newtonowskiej) i gdy staje w obliczu naglącej konieczności zaprzestania wyzysku człowieka przez człowieka, leżącego u podstaw społeczeństwa przez tysiące lat kształtując ludzkie wyobrażenia o tym, co było «logiczne», stara «logika» raz po raz okazuje się już nie obowyązywać powszechnie, pozostawiając logiczny pozytywizm wyraźnie oderwanym od rzeczywistości i jałowym.
Zmusza ona również filozofów, którzy wciąż uparcie odmawiają zaakceptowania materializmu, do miotania się i usiłowania znalezienia substytutu dla logiki jako kryterium prawdy.
Jeden z nurtów burżuazyjnej filozofii zdecydował, że nie ma czegoś takiego jak prawda – że jest to po prostu coś, w co wierzymy, gdyż do mówienia tego jesteśmy językowo zaprogramowani.
Wraz z upadkiem «logiki» jako kryterium prawdy (upadkiem spowodowanym przez sam materialny świat, który odmawia zachowywania się tak, jak żąda od niego ludzka ideologia), wielu burżuazyjnych filozofów zwróciło się ku «językowi», który miałby odgrywać rolę kluczową w podejściu zasadniczo pozytywistycznym – rolę, którą wcześniej odgrywała «logika».
Stąd teza Chomsky’ego, że język jest do pewnego stopnia zaprogramowany genetycznie, stąd również gorączkowe próby filozofów, by odkryć dokładnie, do jakiego stopnia język jest zaprogramowany w naszych umysłach. Próby te zastępują gorączkowe wysiłki filozofów z początku XX wieku, aby dowiedzieć się dokładnie, jakie logiczne reguły zostały genetycznie zaprogramowane w naszych umysłach, a nawet do jakiego stopnia można na nich polegać.
W zakresie, w jakim wszystkie idee ostatecznie odzwierciedlają materię, fakt, że filozofia pozytywistyczna poszukuje wyjaśnienia świata na swój własny sposób – nawet jeśli zaprzecza jego możliwości – prowadzi do cennych obserwacji.
Koncentrując się na języku i językoznawstwie, nawet z niewłaściwych powodów, dokonano ważnych odkryć i wyciągnięto z nich wnioski. Nie powinniśmy jednak ulegać w rezultacie pokusie wyobrażania sobie, że musimy zaakceptować podstawowe założenie pozytywistów – założenie, że możemy znać tylko własne idee, a nie sam świat.
Jeśli nie akceptujemy rzeczywistości materialnej jako ostatecznego arbitra słuszności naszych idei, nie mamy żadnej miary do ich oceny i żadnych środków do poprawiania błędów, pozostawiając nas bezradnych i zabłąkanych.
Posłowie
Niedawno pojawiły się zaskakujące dowody, które całkowicie dyskredytują teorię gramatyki uniwersalnej, chociaż nie zostały one tak szeroko nagłośnione, jak na to zasługują.
W Brazylii odkryto plemię Pirahã, żyjące głęboko w dżungli, całkowicie odcięte od ludzi współczesnych, nie znające ani hodowli zwierząt, ani rolnictwa i które w związku z tym nie awansowało do społeczeństwa klasowego czy cywilizacji.
Ich język jest naprawdę prehistoryczny i stwierdzono, że w ogóle nie przejawia rzekomych «wrodzonych» struktur gramatycznych zidentyfikowanych przez Chomsky’ego. Nie ma na przykład czasu przeszłego ani przyszłego, nie rozróżnia mężczyzny i kobiety, nie ma systemu liczbowego itp.
Język ten odzwierciedla społeczeństwo, które nie rozwinęło jeszcze potrzeby wyrażania tych pojęć w praktyce i którego język nie ewoluował na tyle, aby to umożliwić.
Misjonarz, który nauczył się języka Pirahów, był wcześniej uczniem szkoły językowej Chomsky’ego – został jednak zmuszony przez własne doświadczenie do odrzucenia jego teorii. Odrzucił również chrześcijańską pracę misyjną, do której został wysłany (tłumaczenie Biblii na Pirahowski), zdając sobie sprawę, że Pirahom byłoby lepiej bez niej! (Daniel Everett, Nie śpij, tu są węże!, 2008)
1Gdy idee wyrażane są za pomocą języka (pierwotnie stworzonego w celu komunikacji), ułatwia to również używanie języka do ich dostosowywania. Jest to proces przejmowania idei, która wcześniej istniała tylko w podświadomości (np. zasady gramatyki u małego dziecka posługującego się językiem ojczystym) i wciskania jej w świadomy umysł.
Ten proces wymaga języka; nie da się tego zrobić inaczej. Kiedy już znajdziesz się w świadomej części umysłu, jeśli pomysł jest zły, za pomocą języka łatwiej jest zidentyfikować co jest nie tak i dostosować to lub rozważyć możliwe alternatywy.
I oczywiście język jest możliwy do zapisania – co znacznie rozszerza możliwość krytykowania pomysłów w celu dostosowania. Innymi słowy, język jest fantastycznym narzędziem do rozwiązywania problemów.
W sensie, w jakim słowo «idea» jest użyte w tym artykule, może ona istnieć bez języka. Jeśli idea jest odzwierciedleniem świata materialnego, odbicie to można wychwycić w umyśle bez ingerencji języka. Powiedzieć inaczej z konieczności oznaczałoby ogromne ustępstwo na rzecz pozytywizmu typu Chomsky’ego.
Jednak teorie (idee, których jesteśmy świadomi) mogą istnieć tylko językowo. (Może być tu wyjątek w przypadku rozwiązywania problemów wśród zwierząt, ale zdolność zwierząt do rozwiązywania problemów jest tak słaba, że wyjątek ten potwierdza regułę [nie ma czegoś takiego jak wyjątek potwierdzający regułę – IM]).
Język odzwierciedla idee. Z pewnością prawdą jest to, że od bardzo młodego wieku nasze idee wiążą się ze słowami, tak że trudno jest nam przywołać ideę bez jednoczesnego przywołania w naszych umysłach słowa związanego z tą ideą.
Jednakże – przykładowo – zawiązujemy sznurowadła zgodnie z naszym ugruntowanym «wyobrażeniem» tego, jak działa ten proces, bez świadomego myślenia «prawo na lewe» za każdym razem, gdy to robimy. Jedyny moment, w którym uciekalibyśmy się do języka, byłby wtedy, gdybyśmy zajęli się procesem w zwykły «bezmyślny» sposób i ku naszemu zdumieniu wiele rzeczy nie poszło zgodnie z oczekiwaniem określonym przez nasz model mentalny. Wtedy język wszedłby w proces ustalania, co poszło nie tak i jak to naprawić – no i oczywiście do wyrażania naszej frustracji!