źródło: https://www.marxists.org/archive/kuruma/value-form/index.htm
Przedmowa autora
Jest to zbiór czterech artykułów opublikowanych w czasopiśmie Uniwersytetu w Hosei – Keizai shirin (Przegląd ekonomiczny Hosei) jako seria zatytułowana: „Teoria formy wartości i teoria procesu wymiany”. Pierwszy artykuł pojawił się w tomie 18, nr 1 (styczeń, 1950), drugi w tomie 18 nr 3 (lipiec, 1950), a trzeci w tomie 19, nr 1 (styczeń 1951). Aż do trzeciego artykułu seria przebiegała zgodnie z planem, ale wiosną 1951 nagle zachorowałem przed ukończeniem planowanego, czwartego artykułu. Nawet gdy dochodziłem do siebie przez kilka miesięcy, ukończenie tego artykułu wydawało się zbyt dużym obowiązkiem (może przez moje lenistwo) i pozostał on niedokończony przez długi okres, chociaż nadal miałem go z tyłu głowy. Pierwsze trzy artykuły odnosiły się do trzech głównych zarzutów Kozo Uno przeciw poglądowi podtrzymywanemu przeze mnie i innych, że abstrahowanie od roli, jaką w teorii formy wartości odgrywał brak właściciela towaru było dla Marksa czymś naturalnym (inaczej niż w teorii procesu wymiany).
Moim zamiarem dla czwartego artykułu było posunięcie się naprzód z moimi własnymi ideami odnośnie różnic i relacji między teorią formy wartości, a teorią procesu wymiany. Już wcześniej sforumułowałem swój podstawowy ogląd na relacje między tymi dwoma teoriami, więc trudność polegała zaledwie na tym, jak wyrazić je efektywnie na piśmie. Wielokrotnie dyskutowałem z kolegami o moim poglądzie, a także zaprezentowałem moje idee na konferencji Japońskiego Towarzystwa Myśli Ekonomicznej, która odbyła się w 1954 na Uniwersytecie w Yokohamie, więc czułem że ktoś inny ostatecznie zająłby się tym problemem nawet jeśli nie zadam sobie trudu zrobienia tego samemu. Tak czy inaczej zająłem się tym ponownie jesienią 1955, kiedy redaktorzy czasopisma Hosei poprosili mnie o wzięcie udziału w konferencji, którą planowali. W przeciwieństwie do wczesniejszej konferencji na Uniwerystecie w Yokohamie, gdzie nie miałem możliwości wyrażenia w pełni swoich poglądów przez ograniczony czas, miałem przydzielone trzy godziny na przemówienie, a także obecny miał być stenograf. Miałem nadzieję, że skorzystam z okazji i dokończę artykuł, który tak długo pozostawał nieukończony. Po mojej prezentacji, poprawiłem jego zapis latem 1956, co było po części konieczne, bo wyłożyłem go bez oparcia na notatkach; a ta poprawiona wersja została opublikowana w Keizai shirin tom. 24, nr 4 (październik 1956) jako czwarty artykuł w serii.
Treść czwartego artykułu pokrywa się do pewnego stopnia z poprzednimi trzema artykułami, bo był oparty na osobnej prezentacji. Pomimo jego różnego stylu, co może się wydawać nie na miejscu w porównaniu z pozostałymi trzema artykułami, czwarty artykuł ma usystematyzowaną strukturę, która może uczynić go łatwiejszym do zrozumienia, niż gdyby był przepisany jako całkowicie nowy artykuł. Tutaj poprawiłem oryginalną kolejność artykułów, z czwartym ustawionym jako część 1, a trzema wcześniejszymi jako część 2. Jednym z powodów odwrócenia kolejności jest to, że każdy z trzech artykułów rozpoczyna się przez prezentację idei Kozo Uno, a następnie odpowiada na jego krytykę, natomiast wydaje się, że bardziej odpowiednie jest zacząć moją książkę od pzedstawienia moich poglądów, a następnie odnieść się do krytyki Uno.
W redagowaniu książki dokonano pewnych poprawek i uzupełnień we wcześniejszych artykułach, wraz z „techniczną” poprawą takich jak błędy typograficzne, zmiany nieodpowiednich wyrażeń, i włączenie materiałów z przypisami do głównej części. – ale żadna ze zmian nie zmieniła istoty przedmiotu, ponieważ polegały głównie na dodaniu fragmentów z pism Marksa żeby opracować konkretny sens lub dostarczyć punktu odniesienia.
Część pierwsza
Szybkie spojrzenie na część pierwszą Kapitału ujawnia że rozdział pierwszy jest podzielony na cztery sekcje: „Dwa czynniki towaru: wartość użytkowa i wartość (substancja wartości i wielkość wartości)”; „Dwoisty charakter pracy reprezentowanej w towarach”; „Forma wartości, czyli wartość wymienna”; „Fetyszystyczny charakter towaru i jego tajemnica”. Następnie rozdział drugi i rozdział trzeci, kolejno zatytułowane: „Proces wymiany” i „Pieniądz lub cyrkulacja towarów”. Patrząc na tę strukturę nasuwa się szereg pytań.
Przede wszystkim termin „pieniądz” pojawia się po raz pierwszy w nagłówku rozdziału 3, gdzie Marks prezentuje jego teorię pieniądza, ale nawet przed tym rozdziałem pieniądz jest analizowany. Termin ten jest po raz pierwszy omawiany w teorii formy wartości, pojawia się ponownie w teorii fetyszystycznego charakteru towaru i jest rozpatrywany po raz trzeci w teorii procesu wymiany. Jaka jest dokładna relacja między tamtymi trzema analizami pieniądza, a teoriami pieniądza przedstawionymi w rozdziale 3? Myślę, że takie pytanie nasuwa się naturalnie. Może się wydawać oczywiste, że rozdział 3 przedstawia fundamentalną teorię pieniądza, mając na uwadze, że wcześniejsze analizy Marksa są pewnego rodzaju wprowadzeniem do tej teorii, ale nadal potrzebujemy wyjaśnić istotę różnicy między nimi.
Po drugie, zakładając że analizy pieniądza przed rozdziałem 3 są rzeczywiście wprowadzające, jakie jest znaczenie każdej z trzech wspomnianych teorii ? Poczucie frustracji byłoby, jak sądzę nieuniknione, chyba że uda nam się wyjaśnić tę kwestię.
Trzecią kwestią do rozważenia jest to, że spośród trzech teorii, które mają odgrywać rolę wstępną, teoria fromy wartości i teoria fetyszystycznego charakteru pieniądza są umieszczone jako sekcje w ramach rozdziału pierwszego, o towarze, mając na uwade, że teoria procesu wymiany jest umieszczona jako odrębny rozdział 2, równolegle do całej teorii towaru. Co więcej ten rozdział drugi jest obdarzony równą wagą, pomimo bycia krótszym niż którakolwiek z tych sekcji. Powinniśmy rozpatrzyć dlaczego tak się dzieje.
To są rodzaje pytań, które na pewno nasuną się, jeśli ktoś postanowi dokładnie zrozumieć strukturę części pierwszej, a przynajmniej tak było w moim przypadku. W szczególności relacja między teorią formy wartości, a teorią procesu wymiany jest zagadnieniem, z którym zmagałem się przez bardzo długi czas, od przeczytania Kapitału po raz pierwszy 35 lat temu. W każdej z tych teorii, analizy wydają się obracać wokół tego jak pieniądz jest generowany; ale sposób w jaki Marks przeprowadza swoje analizy jest kompletnie różny. Wyjaśnienie istoty różnicy między nimi dwoma jest właściwie całkiem trudne. Trudność wiąże się z faktem, że teoria formy wartości jest częścią rozdziału o towarze, natomiast teoria procesu wymiany stanowi niezależny rozdział. Rozważenie dlaczego tak jest, było źródłem pytań, z którymi długo się zmagałem.
Kiedy pierwszy raz zacząłem studiować Kapitał żadne szczegółowe wyjaśnienia nie były dostępne w języku japońskim. Później przeczytałem Shihon-ron chukai (Komentarz do Kapitału) autorstwa radzieckiego uczonego D.I. Rozenberga i Shihon-ron nyumon (Wprowadzenie do Kapitału) autorstwa Hajime Kawakami, kiedy te książki zostały opublikowane; ale żadna nie dostarczyła mi tego, co uważałem za w pełni przekonujące argumenty dotyczące stosunku między teorią formy wartości, a teorią procesu wymiany. Po dokładnym zastanowieniu się samodzielnie, ostatecznie doszedłem do przekonania, które wydawało się fundamentalnie poprawne. Było to około 1947 roku, gdy wziąłem udział w cyklu miesięcznych spotkań naukowych na temat „Kapitału”, sponsorowanych przez czasopismo Hyōron. Podczas tych spotkań pojawiło się pytanie o różnicę między dwiema teoriami. Osoba prowadząca tę konkretną dyskusję wyjaśniła różnicę na podstawie koncepcji, że teoria procesu wymiany uwzględnia rolę właściciela towaru jako podmiotu pragnień (lub rolę pragnienia właściciela towaru), podczas gdy od tej roli abstrahuje się w teorii formy wartości. Dyskusja skupiła się zatem na pytaniu, czy możliwe jest zrozumienie formy wartości, jeśli zrezygnujemy z uwzględniania pragnień właściciela towaru. Większość uczestników, w tym ja sam, opowiedziała się za stanowiskiem prelegenta, twierdząc, że jest to możliwe. Po drugiej stronie stał Kōzō Uno, który stanowczo utrzymywał, że forma wartości nie może być zrozumiana, jeśli zaniedbamy pragnienia właściciela towaru. Obie strony przedstawiły różne argumenty, ale żadna nie ustąpiła. Ostatecznie dyskusja rozpadła się z powodu tego sporu, pozostawiając nas bez jednoznacznej odpowiedzi co do istotnej różnicy między tymi dwiema teoriami w Kapitale.
Transkrypcja spotkań studyjnych została opublikawana na łamach Hyōron, a później jako książka.
Uważne przeczytanie tej transkrypcji pomogło mi wyjaśnić moje własne pomysły, a nawet dojść do pozycji która wydawała się dość bezpieczna. Pierwszy raz zaprezentowałem moje pomysły w serii artykułów zatytułowanych „Teoria formy wartości i teoria procesu wymiany” opublikowanych w czasopismie Keizai shirin. Pierwszy artykuł ukazał się w numerze styczniowym w 1950, za nim dwa inne. Byłem w trakcie pisania czwartego artykułu, kiedy zachorowałem i ten artykuł nie został ukończony.
Chciałbym teraz wrócić do tego tematu, korzystając z niekompletnego czwartego artykułu. Należy zaznaczyć, że trzy pierwsze artykuły, które zostały zebrane w Części 2, odpowiadają na trzy podstawowe teoretyczne podstawy stanowiska Uno, że forma wartości nie może być zrozumiana, jeśli zaniedbamy pragnienia właściciela towaru. To, co pozostało do zrobienia, to przedstawienie mojego własnego pozytywnego stanowiska wobec różnych pytań, które wcześniej postawiłem, w szczególności różnicy między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany. Trzy wcześniejsze artykuły, odpowiadając na teoretyczne podstawy argumentu Uno, już naturalnie poruszały kwestię teorii formy wartości, ponieważ kwestia abstrahowania od pragnienia właściciela towaru dotyczy istotnie pytania metodologicznego określonego zgodnie z teoretycznym zadaniem tej teorii. Niemniej jednak, konieczne jest dalsze poruszenie tego tematu tutaj, ponieważ jest to istotne dla zrozumienia różnicy między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany.
W teorii formy wartości, Marks stara się rozwikłać zagadkę ceny towaru (tj. zagadkę formy pieniądza), jednocześnie rozwiązując zagadkę pieniądza. Zagadka formy pieniądza dotyczy faktu, że wartość towaru jest ogólnie wyrażana w postaci określonej ilości konkretnej użyteczności: złota. Zagadka pieniądza dotyczy tego, jak w tym przypadku użyteczność złota – która jest elementem przeciwnym wobec jego wartości – ma ogólną ważność w swoim stanowieniu jako wartość. Nikt przed Marksem nie rozwiązał tych zagadek, nawet nie było świadomości, że są to faktycznie zagadki. To Marks stał się pierwszym, który gruntownie wyjaśnił te problemy, stawiając teoretyczne pytanie w Kapitale dotyczące formy wartości. Marks zauważył przede wszystkim, że forma pieniądza jest rozwiniętą formą wartości. Oznacza to, że zagadka formy pieniądza nie jest niczym więcej niż rozwinięciem fundamentalnej zagadki formy wartości. Poprzez prześledzenie formy pieniądza do jej źródła i sprowadzenie jej do jej elementarnej formy, która jest prostą formą wartości, Marks lokalizuje rdzeń zagadki formy pieniądza i pieniądza: faktu, że towar wyraża swoją własną wartość w postaci użyteczności innego towaru, który równoważy się z nim, sprawiając, że użyteczność tego innego towaru staje się formą jego własnej wartości. To właśnie zagadka formy wartości jest podstawą zagadki formy pieniądza i zagadki pieniądza. Bez rozwikłania pierwszej zagadki, całkowicie niemożliwe jest rozwiązanie dwóch pozostałych; podczas gdy te zagadki można łatwo rozwikłać, gdy tylko ta pierwsza zostanie wyjaśniona.
Problem ten jednak nie ukazuje się w tak prosty sposób, jeśli spojrzymy bezpośrednio na formę pieniądza. Dzieje się tak dlatego, że w formie pieniądza wartości wszystkich towarów są wyrażane tylko w jednym konkretnym towarze, czyli złocie, więc zagadka spycha na pierwszy plan charakterystyczny i tajemniczy charakter złota wynikający z jego uprzywilejowanej pozycji. Dopiero poprzez badanie prostej formy wartości staje się jasne, że wartość towaru jest wyrażana w postaci użyteczności innego towaru, który jest równoważony z nim, a zatem podstawowy problem dotyczący tego, jak jest to możliwe, staje się postawiony w czystej formie. Oto mamy główne pytanie, które Marks rozważa, analizując prostą formę wartości. Dlatego też nie zastanawia się, dlaczego płaszcz, a nie jakiś inny towar, jest ustanowiony jako forma ekwiwalentu dla płótna. Oczywiście to działanie właściciela płótna ustanawia płaszcz w formie ekwiwalentu, a dzieje się tak, ponieważ właściciel chce płaszcza. Ale analiza tego czynnika jest bezużyteczna w poszukiwaniu wyjaśnienia postawionego właśnie pytania. Faktycznie, skupienie się na tym kwestionuje odkrycie odpowiedzi, ponieważ stawia niepowiązane pytanie, które zaciemnia istniejący problem. Sprawa staje się jasna, jeśli rozważymy fakt, że płaszcz, aby był formą wartości płótna, musi być równy płótnu, podczas gdy, aby właściciel płótna chciał płaszcza, musi on być różny od płótna – pierwsze jest relacją równości, a drugie relacją nierówności. Nie można wyjaśnić jak relacji równości, analizując dlaczego ustalane są różne rzeczy. Pytanie charakterystyczne dla formy wartości pozostaje nawet po wyjaśnieniu roli, jaką odgrywa indywidualne pragnienie właściciela towaru. Może być ono postawione jako niezależny problem tylko poprzez przyjęcie równania wartości, które jest tworzone przez właściciela towaru na podstawie jego pragnienia, jako danego. Naturalnie problem można gruntownie rozwiązać dopiero wtedy, gdy zostanie postawiony w czystej, niezależnej formie. Marks, w swojej teorii formy wartości, analizuje równanie 20 jardów płótna = 1 płaszcz, nie zastanawiając się, dlaczego płaszcz (a nie jakiś inny towar) został ustanowiony jako ekwiwalent wobec płótna. Robi to, aby postawić pytanie, jak naturalna forma jednego towaru, płaszcza, staje się formą wartości dla płótna, dzięki czemu wartość płótna może być wyrażana za pomocą naturalnej formy płaszcza. Marks odkrywa w ten sposób „okrężne” przejście, które stanowi tajemnicę wyrażania wartości, i na tej podstawie jako pierwszy gruntownie rozwiązuje zagadkę formy pieniądza i zagadkę pieniądza.
Oprócz przedstawionego już przeglądu teoretycznego zadania i metody teorii formy wartości (omówionego również w części 2), chcę zaoferować dodatkowe wyjaśnienie dla tych, którzy mogą uznać to zestawienie za zbyt ogólne lub trudne do zrozumienia, lub dla tych, którzy mogą nie być zaznajomieni z „okrężnym” przejściem wyrażania wartości, szczegółowo wyjaśnionym w pierwszym artykule części 2.
Ogólnie rzecz biorąc, wartość towaru jest zawsze wyrażana za pomocą użyteczności innego towaru, który jest postawiony jako równy. Innymi słowy, jest wyrażana w postaci rzeczy. Rozwijając to dalej, dochodzimy do formy pieniądza, która jest formą ceny, która jest widoczna dla nas, gdzie wartości wszystkich towarów są wyrażane w postaci określonej ilości złota. Wartości wszystkich towarów są wyrażane jako złoto o takiej, a takiej wartości w jenach. Sam termin „jen” był pierwotnie nazwą jednostki wagi pewnej ilości złota jako pieniądza; w prawie monetarnym w Japonii był to termin określający 2 funty (.750g) złota pieniężnego. Innymi słowy, termin „jen” (w postaci złota o takiej-a-takiej wartości w jenach) jest jedynie ilością złota wyrażoną w jednostce wagi, która jest wykorzystywana wyłącznie jako pieniądz, zastępując zwykłe jednostki wagi, takie jak funt (.375g) lub momme (3.75g), które wcześniej były używane w Japonii. To poprzez tę ilość złota wyrażana jest w rzeczywistości wartość towaru – jego charakter wartości i jego wielkość wartości. Oto mamy zagadkę pieniądza. Widzimy, że wartość towaru jest wyrażana ilością złota jako rzeczy. Ale co to umożliwia?
To jest problem, który Marks stawia jako pierwszy i kontynuuje, rozwijając błyskotliwie jego rozwiązanie. Marks dostrzega przede wszystkim, że wyrażenie wartości w pieniądzu (20 jardów płótna = 2 funty złota; lub 20 jardów płótna = złoto o takiej-a-takiej wartości w jenach) nie jest niczym więcej niż rozwiniętą wersją prostej formy wartości (20 jardów płótna = 1 płaszcz). Tak więc fundamentalna tajemnica wyrażania wartości można przyprowadzić do tej prostej formy wartości. Poprzez analizę prostej formy wartości Marks odkrywa „okrężne” przejście stanowiące podstawową tajemnicę wyrażania wartości. Okrężne przejście dotyczy tego, że w przypadku równania „20 jardów płótna = 1 płaszcz”, aby wartość płotna mogła być wyrażana w postaci płaszcza, sam płaszcz musi być ucieleśnieniem wartości, czyli ciałem wartości [Wertkorper].1 W przeciwnym razie ilość płaszcza jako rzeczy nie byłaby w stanie wyrazić wielkości wartości. Ponieważ płaszcz jest równoważony z płótnem, jego naturalna forma w danym stanie jest w stanie stać się czymś, co wyraża wartość. Staje się ucieleśnieniem wartości. Płaszcz zdobywa kompetencje, o której mowa, czyli określoną formę ekonomiczną, niosącą ze sobą relację społeczną produkcji. Praca tworząca płaszcz jest oczywiście konkretnej, specyficznej natury, a nie pracą abstrakcyjną. Kiedy płaszcz jest równoważony z płótnem, praca szycia tworząca płaszcz jest równoważona z pracą tkania tworzącą płótno, tak aby praca szycia płaszcza została zredukowana do abstrakcyjnej pracy ludzkiej, która jest wspólna dla obu tych prac. Dzięki temu płaszcz jest ucieleśnieniem tej abstrakcyjnej pracy ludzkiej. Przyjmuje znaczenie jako ciało wartości, lub ucieleśnienie wartości, uzyskując tę formalną determinantę. Płótno, poprzez obdarzenie płaszcza tą formalną determinantą, wyraża swoją własną wartość w ciele płaszcza jako wartościowej rzeczy. Marks mówi, że to z tej perspektywy po raz pierwszy można odszyfrować zagadkę wyrażania wartości. Musimy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że płótno, w wyrażeniu wartości 20 jardów płótna = 1 płaszcz, nie zamienia się od razu w formę wartości, mówiąc, że jest równe płaszczowi. Raczej płótno ustanawia płaszcz jako formę wartości, mówiąc, że płaszcz jest równy sobie, dzięki czemu naturalna forma płaszcza w danym stanie wyraża wartość. Wartość płótna jest zatem wyrażana po raz pierwszy (w odróżnieniu od jego użyteczności) w naturalnej formie płaszcza. To właśnie Marks nazywa okrężnym przejściem wyrażania wartości. Generalnie uważa się, a sam Marks się z tym zgadzał, że teoria formy wartości jest najtrudniejszą częścią Kapitału. Gdy Marks wyjaśnia okrężne przejście wyrażania wartości w pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału, opisuje je jako miejsce, z którego wywodzą się wszystkie trudności, które przeszkadzają zrozumieniu formy wartości (Marks, 1976b, str. 21). Nie tylko sam problem jest trudny do zrozumienia, ale brakuje ogólnego zrozumienia, dlaczego w ogóle trzeba się nad nim zastanawiać (mimo wyjaśnień Marksa). Faktem jest jednak, że problem ten leży u podstaw tajemnicy wyrażania wartości. Bez zrozumienia okrężnego przejścia wyrażania wartości niemożliwe jest rozwiązanie zagadki formy pieniądza i zagadki pieniądza; podczas gdy te zagadki można łatwo zrozumieć, gdy tylko okrężne przejście zostanie właściwie zrozumiane. Zagadka formy pieniądza, jak już wspomniano, dotyczy osobliwości tego, że wartość towaru jest ogólnie wyrażana w formie określonej ilości złota. Zagadka pieniądza zaś wiąże się z osobliwością w tym przypadku naturalnej formy złota – jego danego ciała – posiadającego ogólną ważność jako wartość. To jest problem formy wartości postawiony w Kapitale, i to dzięki wyjaśnieniu okrężnego przejścia wyrażania wartości Marks stał się pierwszym, który gruntownie go rozwiązał.
Następnie chciałbym przyjrzeć się teorii procesu wymiany w przeciwieństwie do teorii formy wartości. Zacznę od rozważenia cech teorii procesu wymiany w porównaniu z całym rozdziałem 1 dotyczącym towaru. Powodem, dla którego to robię, jest fakt, że teoria procesu wymiany również stanowi cały rozdział i ponieważ uważam, że będzie to łatwe do zrozumienia podejście. Wskazówki dotyczące tych różnych rozdziałów możemy znaleźć we fragmentach Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej [dalej: Przyczynku] i pierwszego niemieckiego wydania Kapitału. Fragmenty, które pojawiają się w obu książkach Marksa przed analizą procesu wymiany2, można nazwać jego „definicją przejściową”. Marks oferuje jedną wskazówkę w następującym fragmencie z Przyczynku:
Do tej pory dwa aspekty towaru – wartość użytkowa i wartość wymienna – były badane, ale za każdym razem jednostronnie. Towar jako towar jest jednak natychmiast jednością wartości użytkowej i wartości wymiennej; a jednocześnie jest towarem tylko w odniesieniu do innych towarów. Rzeczywistą relacją między towarami jest proces ich wymiany. (Marks, 1987, s. 282-283)
Marks przedstawia podobny opis na końcu analizy towaru w pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału, przed zbadaniem procesu wymiany:
Towar jest natychmiastową jednością wartości użytkowej i wartości wymiennej, tj. dwóch przeciwstawnych momentów. Jest to zatem natychmiastowa sprzeczność. Ta sprzeczność musi się rozwinąć, gdy tylko towar nie będzie, jak to było do tej pory, rozpatrywany analitycznie (raz z punktu widzenia wartości użytkowej, a innym razem z punktu widzenia wartości wymiennej), ale raczej umieszczony jako całość w rzeczywistej relacji z innymi towarami. Rzeczywistą relacją towarów między sobą jest jednak proces ich wymiany. (Marks, 1976b, s. 40)
Opisy te jasno pokazują, że Marks – przynajmniej w Przyczynku i pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału – uważał, że teoria procesu wymiany różni się zasadniczo od poprzedniej analizy, z różnymi wymiarami obserwacyjnymi.3 Przed tą teorią towar był badany tylko analitycznie (a zatem w sposób jednowymiarowy); tj. czasami wyłącznie z perspektywy wartości użytkowej, a innym razem wyłącznie z perspektywy wartości wymiennej. Nie jest tak jednak w przypadku teorii procesu wymiany, w której pojawiają się różne towary, z których każdy jest jednością wartości użytkowej i wartości, i jako takie mogą wchodzić ze sobą w rzeczywistą relację w tym procesie. Chciałbym rozważyć tą kwestię dalej, ponieważ ma on znaczący wpływ na problem, którym się zajmujemy.
Prawdopodobnie niewielu nie zgodziłoby się, że towar jest rozważany analitycznie w Kapitale przed analizą procesu wymiany (zarówno w sekcji 1, jak i sekcji 2); i że to samo można powiedzieć o odpowiednich częściach w pierwszym niemieckim wydaniu lub Przyczynku, które nie są podzielone na te sekcje. Ale co z sekcją 3, w której Marks analizuje formę wartości? Czy tę sekcję naprawdę można opisać jako analityczną? A może należy powiedzieć, że zarówno wartość, jak i wartość użytkowa odgrywają nieodzowną rolę w wyrażaniu wartości? Takie pytania wydają się prawdopodobne, ale z mojej perspektywy opierają się na wyraźnym nieporozumieniu.
To, co jest pewne od początku, to fakt, że teoria formy wartości, co nie jest zaskakujące, koncentruje się na formie wartości towaru. Towar, który jest jednością wartości użytkowej i wartości, pojawia się wyłącznie jako wartość w przypadku formy wartości, która jest formą odrębną od bezpośredniego istnienia towaru jako wartości użytkowej. Naturalne jest zatem w teorii formy wartości, aby odłożyć na bok wartość użytkową towaru, którego wyrażenie wartości jest rozważana (tj. towar we względnej formie wartości). Z pewnością towar, tak jak się bezpośrednio jawi z natury ma formę wartości użytkowej. A następnie, oprócz tej formy, pojawia się forma wartości, uzyskując w ten sposób dwojaką formę, w której towar faktycznie się manifestuje. Forma wartości towaru jest zatem jednocześnie „formą towarową produktu”, tak więc wyjaśnienie formy wartości towaru jest jednocześnie wyjaśnieniem formy towarowej produktu. Nie neguje to jednak w żaden sposób analitycznego i jednowymiarowego charakteru teorii formy wartości. Teoria ta dotyczy wyłącznie formy wartości towaru: formy, w jakiej towar wyraża swoją wartość w odróżnieniu od jego bezpośredniego istnienia jako wartości użytkowej. Zadaniem właściwym dla teorii formy wartości jest wyjaśnienie tej formy wartości. Fakt, że forma wartości towaru jest również formą towarową produktu (tak więc wyjaśnienie formy wartości jest wyjaśnieniem formy towarowej produktu) oznacza, że forma wartości użytkowej jest od samego początku zakładana w naturalnej formie towaru, a zatem jest zakładana jako taka, gdy rozważana jest forma wartości. To, zapożyczając słowa Marksa, oznacza:
Produkt pracy w swojej naturalnej formie przynosi ze sobą na świat formę wartości użytkowej. Tak więc istnieje tylko potrzeba dodatkowej formy wartości, aby mogła ona posiadać formę towaru. (Marks, 1976b, s. 61)
Teoria formy wartości wyjaśnia, w jaki sposób produkt, aby pojawić się jako towar, uzyskuje formę wartości, którą musi mieć oprócz swojej nieodłącznej formy jako wartości użytkowej. Jeśli można powiedzieć, że wartość użytkowa odgrywa nieodzowną rolę w wyrażaniu wartości towaru, to jest to tylko wartość użytkowa towaru w równoważnej formie, a nie towar we względnej formie wartości. Wartość towaru jest wyraźnie wyrażona za pomocą wartości użytkowej innego towaru, któremu jest równoważna. Wartość użytkowa, w danym stanie, staje się zatem formą wartości. To jest właśnie relacja, którą teoria formy wartości stara się wyjaśnić, jej podstawowe zadanie; ale to nie neguje tego, że teoria formy wartości jest analityczna i jednowymiarowa.
Po pierwsze, wartość użytkowa towaru w równoważnej formie nie jest wartością użytkową towaru, którego wartość jest wyrażana, a zatem nie jest wartością użytkową, która jest czynnikiem przeciwstawnym do wyrażanej wartości. W naszym znanym przykładzie wyrażana jest wartość płótna, a wartość użytkowa płaszcza odgrywa rolę w tym wyrażaniu wartości. Nawet jeśli można powiedzieć, że zarówno wartość, jak i wartość użytkowa są rozważane w tym samym czasie, jest to wartość płótna i wartość użytkowa płaszcza, a nie dwa przeciwstawne czynniki w ramach tego samego towaru. Zatem towar nie jest analizowany jako całość składająca się zarówno z wartości użytkowej, jak i wartości. Kwestia obraca się wokół wyrażenia wartości płótna, a perspektywa jest wyłącznie perspektywą wartości. Wartość użytkowa płaszcza przejawia się jedynie jako materiał do wyrażenia wartości płótna. Co więcej, dopóki płaszcz jest manifestowany jako taki, jego wartość użytkowa odgrywa rolę wyłącznie jako ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy, a nie w kategoriach jego naturalnej jakości jako użytecznego artykułu odzieżowego.4
Dlatego w teorii formy wartości Marks rozpatruje towar wyłącznie z perspektywy wartości, pomijając jego wartość użytkową. Inaczej jest w przypadku teorii procesu wymiany. Tam badany proces wymiany jest przede wszystkim procesem, w którym towary przechodzą z rąk osoby, dla której nie są wartością użytkową, do rąk osoby, dla której są. Jest to materialna treść procesu wymiany i proces ten jest nie do pomyślenia bez tej treści. Marks opisuje zatem proces wymiany jako, przede wszystkim, proces realizacji towaru jako wartości użytkowej. Należy jednak zauważyć, że realizacja towaru jako wartości użytkowej różni się od realizacji wartości użytkowej. Realizacja wartości użytkowej dotyczy atrybutu bycia użytecznym w zaspokajaniu pewnej potrzeby, a zatem obejmuje faktyczne wykorzystanie rzeczy w celu wykorzystania jej potencjału. Ta realizacja ma miejsce w procesie konsumpcji. Natomiast realizacja towaru jako wartości użytkowej odnosi się do procesu wymiany. W przypadku tego ostatniego, wartość użytkowa towaru nie jest jedynie wartością użytkową jako taką, ale wartością użytkową z pewną determinacją społeczną. Nie jest to wartość użytkowa dla osoby, która ją posiada, ale raczej dla innej osoby. Towar musi zatem przejść w ręce tej innej osoby, a czyniąc to, najpierw staje się naprawdę użyteczny jako wartość użytkowa. To jest to, do czego Marks odnosi się poprzez realizację towaru jako wartości użytkowej – co ma miejsce w procesie wymiany, a nie w procesie konsumpcji.
Jednak proces wymiany towarów nie ogranicza się do procesu realizacji towaru jako wartości użytkowej: musi to być jednocześnie proces realizacji towaru jako wartości. Są jednak tacy, którzy nie zrozumieli, co oznacza realizacja jako wartość, myląc ją z realizacją wartości, zamieniając w ten sposób Marksowską teorię procesu wymiany w kompletne pomieszanie pojęć. Realizacja wartości odnosi się do transformacji wartości towaru – która istniała tylko w stanie, który można nazwać ukrytym – w wartość rzeczywistą. Innymi słowy, transformacja wartości w kształt obiektywnie ważnej wartości: pieniądza. Jest to coś, co wyraźnie ma miejsce w procesie sprzedaży. Jednak w teorii procesu wymiany, gdzie pytanie koncentruje się na realizacji towaru jako wartości, pieniądz nie został jeszcze uformowany, a proces wymiany nie został jeszcze podzielony na dwa procesy sprzedaży i zakupu. Już z tego punktu powinno być jasne, że realizacja towaru jako wartości różni się od realizacji wartości towaru. W odniesieniu do tego pierwszego, Marks zauważa:
[Właściciel towaru] pragnie zrealizować swój towar, jako wartość, w jakimkolwiek innym towarze o równej wartości, który mu odpowiada, niezależnie od tego, czy jego własny towar ma jakąkolwiek wartość użytkową dla właściciela innego towaru, czy nie. (Marks, 1976a, s. 180)
Jak jasno wynika z tego fragmentu, realizacja towaru jako wartości oznacza, że towar liczy się jako coś, co faktycznie ma wartość, realizując swój potencjał jako wartość. Jako wartości użytkowe, towary występują w nieskończonej różnorodności i z tego powodu mogą być wymieniane na siebie nawzajem; ale jako wartość (tj. jako obiektywizacja abstrakcyjnej ludzkiej pracy) towary są nie do odróżnienia i powinny być w stanie być zastąpione dowolnym innym towarem, w danej proporcji. Aby produkt właściciela towaru był użyteczny w ten drugi sposób, wytwarza on towary, które nie są dla niego wartością użytkową. Właściciel, jako posiadacz jednej z części społecznego podziału pracy, angażuje się w produkcję określonego towaru. Ale aby to zrobić, konkretny wyprodukowany towar musi być wymienialny na różne towary, które są niezbędne do zaspokojenia różnych potrzeb właściciela. Jako prosta wartość użytkowa istnieje prawdopodobieństwo, że towar danego właściciela nie będzie obiektem pożądanym przez właścicieli towarów, których sam właściciel chce. Oznaczałoby to, że wymiana nie mogłaby zostać przeprowadzona, a właściciele towarów nie byliby w stanie zaangażować się w produkcję swoich własnych towarów bez niepokoju. To z kolei oznaczałoby, że sama produkcja towarowa nie byłaby możliwa jako jeden ze sposobów społecznego podziału pracy. Aby produkcja towarowa mogła istnieć jako tryb społecznego podziału pracy, producenci towarów muszą wytwarzać przedmioty, które są w jakiś sposób społecznie pożądane. W zakresie, w jakim właściciel towaru wytwarza społecznie pożądany przedmiot, musi on jednocześnie być w stanie nabyć inne towary w drodze wymiany, które są produktem tej samej ilości pracy, niezależnie od tego, czy jego własny towar jest przedmiotem pożądanym przez właścicieli konkretnych towarów, których pragnie, czy też nie. Jest to pierwotny wymóg towaru jako wartości; co oznacza wymóg towaru jako obiektywizacji pracy, która jest bezkrytyczna, jednolita i (w tej formie) społeczna. Jest to wymóg, który musi zostać spełniony w procesie wymiany. Wymóg towaru jako wartości jest naturalnie odzwierciedlony w świadomości właściciela towaru. Jak zauważa Marks w cytowanym właśnie fragmencie, właściciel towaru pragnie zrealizować swój towar, jako wartość, w jakimkolwiek innym towarze o równej wartości, który mu odpowiada, niezależnie od tego, czy jego własny towar ma jakąkolwiek wartość użytkową dla właściciela innego towaru, czy nie.
Proces wymiany musi być zatem procesem realizacji towaru jako wartości użytkowej, a jednocześnie procesem jego realizacji jako wartości. Jednak te dwie realizacje wzajemnie się zakładają i wykluczają. Tutaj pojawia się problem, który jest szczególny dla procesu wymiany. Realizacja towaru jako wartości użytkowej ma miejsce, gdy jest on przekazywany innej osobie, ale przekazanie towaru wyraźnie zakłada realizację towaru jako wartości. Tymczasem urzeczywistnienie towaru jako wartości opiera się na jego urzeczywistnieniu jako wartości użytkowej. Jeśli towar nie jest wartością użytkową dla drugiej osoby, to nie jest wartością. Jednakże towar jest po raz pierwszy wykazywany jako wartość użytkowa dla drugiej osoby, gdy jest przekazywany jako wartość użytkowa w procesie wymiany. Oznacza to, że towar nie może zapewnić sobie ważności jako wartość od samego początku, gdy jest wymieniany. Realizacja towaru jako wartości użytkowej i wartości jest nie tylko błędnym kołem wzajemnych założeń, ale także sprzeczną relacją wzajemnego wykluczenia:
Mogą one [towary] być wymieniane jako wartości użytkowe tylko w związku z konkretnymi potrzebami. Są one jednak wymienialne tylko jako ekwiwalenty i są ekwiwalentami tylko jako równe ilości zmaterializowanego czasu pracy, gdy ich fizyczne właściwości jako wartości użytkowe, a tym samym relacje tych towarów do konkretnych potrzeb, są całkowicie pomijane. Towar funkcjonuje jako wartość wymienna, jeśli może swobodnie zastąpić określoną ilość dowolnego innego towaru, niezależnie od tego, czy stanowi on wartość użytkową dla właściciela innego towaru. Ale dla właściciela drugiego towaru staje się on towarem tylko w takim stopniu, w jakim stanowi dla niego wartość użytkową, a dla właściciela, w którego rękach się znajduje, staje się wartością wymienną tylko w takim stopniu, w jakim jest towarem dla drugiego właściciela. Jedna i ta sama relacja musi zatem być jednocześnie relacją zasadniczo równych towarów, które różnią się tylko wielkością, tj. relacją, która wyraża ich równość jako materializacje powszechnego czasu pracy, a jednocześnie musi być ich relacją jako jakościowo różnych rzeczy, jako odrębnych wartości użytkowych dla różnych potrzeb, krótko mówiąc, relacją, która różnicuje je jako rzeczywiste wartości użytkowe. Ale równość i nierówność założone w ten sposób wzajemnie się wykluczają. Rezultatem nie jest po prostu błędne koło problemów, w którym rozwiązanie jednego problemu zakłada rozwiązanie drugiego, ale cały kompleks sprzecznych przesłanek, ponieważ spełnienie jednego warunku zależy bezpośrednio od spełnienia jego przeciwieństwa. (Marks, 1987a, s. 284-285)
Sprzeczność charakterystyczna dla procesu wymiany przejawia się również jako kolizja między różnymi pierwotnymi pragnieniami właściciela towaru. Oznacza to, że właściciel towaru chce zrealizować swój towar jako wartość, co oznacza potrzebę wymiany go na towar o tej samej wartości, niezależnie od tego, czy jego własny produkt jest wartością użytkową dla właściciela tego konkretnego towaru, czy nie. Jednocześnie, jeśli właściciel towaru nie jest w stanie wymienić własnego towaru na inny towar, który jest dla niego wartością użytkową, nie jest również w stanie oddać własnego towaru. Innymi słowy, właściciel chce, aby jego własny towar liczył się jako wartość, ale druga osoba może go za taki nie uznać. Sytuacja ta nie ogranicza się do właściciela jednego konkretnego towaru: każdy właściciel towaru znajduje się w takiej samej sytuacji. Dopóki tak jest, wymiana jest zablokowana; a jeśli proces wymiany jest zatrzymany, produkcja towarów również nie może być ogólnie prowadzona.
Ta sprzeczność musi być w jakiś sposób zapośredniczona, aby produkcja towarowa mogła zostać uogólniona. Nie trzeba dodawać, że pośredniczy w tym pieniądz. Wraz z pojawieniem się pieniądza wymiana odbywa się za pośrednictwem dwóch procesów: sprzedaży i kupna. Właściciel towaru nie musi już natychmiast dążyć do wymiany własnego towaru na inne towary, których potrzebuje. Zamiast tego może najpierw wymienić swój towar na pieniądze. To jest sprzedaż. W tym procesie właściciel towaru, zamiast natychmiast starać się, aby jego towar liczył się jako wartość użytkowa, najpierw przekazuje go jako wartość użytkową, aby przekształcić go w pieniądze. W ten sposób praca włożona w produkcję towaru zostaje uznana za pracę społecznie użyteczną. Towar staje się społecznie aktualną formą wartości, która jest akceptowana w całym świecie towarów; tj. towar staje się pieniądzem. Kiedy tak się dzieje, właściciel towaru jest w stanie w późniejszym procesie zakupu sprawić, by te pieniądze liczyły się jako wartość, wymieniając je na inny towar (lub towary), który chce. Jest to obiektywnie możliwe, ponieważ jego własny towar stał się pieniądzem. Nie było tak przed pojawieniem się pieniądza. Załóżmy, że towarem właściciela jest płótno, które chce wymienić na Biblię. Miałby wiele szczęścia, gdyby znalazł się właściciel Biblii, który chciałby wymienić ją na płótno. Ale jeśli osoba, która chce płótna, jest właścicielem pszenicy, podczas gdy właściciel Biblii pragnie butelki whisky, wymiana nie może zostać przeprowadzona. W tym konkretnym przypadku właściciel płótna wyprodukował towar, który jest pożądany przez właściciela pszenicy. Oznacza to, że jest on pożądany społecznie, a praca uprzedmiotowiona w płótnie, która stanowi jego wartość, jest pewną ilością ludzkiej pracy wydatkowanej w społecznie użytecznej formie. Mimo to, jeśli płótno nie może zostać wymienione na towar, którego poszukuje jego właściciel (w tym przypadku Biblię), płótno nie może zostać zrealizowane jako wartość. Ta sprzeczność jest jedynie zapośredniczona, w sposób wspomniany wcześniej, wraz z pojawieniem się pieniądza.
Proces wymiany stanowi szczególny przedmiot badań jako miejsce, w którym rozwija się sprzeczność towaru jako bezpośredniej jedności wartości użytkowej i wartości, a zatem jako miejsce, w którym geneza pieniądza staje się niezbędna do zapośredniczenia tej sprzeczności. Właśnie dlatego Marks przedstawia teorię procesu wymiany jako niezależny rozdział w Kapitale, umieszczając go na tym samym poziomie co rozdział 1. Niektórzy twierdzą jednak, że sprzeczność procesu wymiany jest niczym więcej niż uzewnętrznieniem sprzeczności tkwiącej w towarze między wartością użytkową a wartością na etapie formy wartości, więc nie można powiedzieć, że sprzeczność pojawia się najpierw w procesie wymiany. Muszę jednak powiedzieć, że pogląd ten trzyma się tożsamości kosztem rozróżnienia. Z pewnością analiza towaru jest przeprowadzana poprzez analizę formy, w której produkt pojawia się jako towar; ale dopóki analiza samej formy jest przedmiotem sporu, towar nie jest jeszcze w ruchu. Na tym etapie nie mamy jeszcze do czynienia z procesem, w którym towar jako wartość użytkowa przechodzi w ręce właściciela towaru, który go pożąda, ani nie rozważamy procesu, w którym towar jako wartość jest faktycznie przekształcany w inny towar. Realizacja towaru, jako wartości użytkowej lub wartości, nie została jeszcze rozważona; dlatego też sprzeczna relacja między jego realizacjami jako tego dwojakiego bytu również nie została jeszcze zbadana. Co więcej, potrzeba pieniądza do zapośredniczenia tej sprzeczności nie została jeszcze w tym momencie podniesiona. Geneza pieniądza jest badana w teorii formy wartości, ale pytanie obraca się wokół tego, jak pieniądze są generowane (a nie „przez co”). Innymi słowy, pytanie koncentruje się na tym, w jaki sposób złoto, jako szczególny towar, staje się ogólnym ekwiwalentem, tak że jego naturalna forma zaczyna liczyć się jako wartość w całym świecie towarów. Nie koncentruje się na tym, co sprawia, że jest to konieczne lub przez co taka rzecz jest tworzona. Nie tylko możliwe jest rozróżnienie między tymi kwestiami, ale tylko poprzez ich faktyczne rozdzielenie możemy dokładnie wyjaśnić każdą z nich jako odrębny problem.
Nie chcę jednak sugerować, że teoria formy wartości i teoria procesu wymiany są od siebie całkowicie odrębne. W rzeczywistości istnieje niezwykle bliski organiczny związek między nimi, który rozważę. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z istotnej różnicy, jaka zachodzi w tej kwestii między Kapitałem a Przyczynkiem. W Kapitale, przed przedstawieniem swojej teorii procesu wymiany, Marks rozwija teorię formy wartości. Dlatego w teorii procesu wymiany, po tym, jak Marks prześledził rozwój sprzeczności towaru w tym procesie i wyjaśnił konieczność jego mediacji, gdy pojawia się pytanie, co pośredniczy w sprzeczności, może stwierdzić, że zostało to już wyjaśnione w teorii formy wartości. Marks kontynuuje tę kwestię w Kapitale, po zbadaniu relacji wzajemnego założenia i wykluczenia między realizacją towaru jako wartości użytkowej a jego realizacją jako wartości, stawiając następujący problem:
Przyjrzyjmy się temu bliżej. Właściciel towaru uważa każdy inny towar za szczególny ekwiwalent swojego własnego towaru, co czyni jego własny towar ogólnym ekwiwalentem dla wszystkich innych. Ale ponieważ każdy właściciel robi to samo, żaden z towarów nie jest ogólnym odpowiednikiem, a towary nie posiadają ogólnej względnej formy wartości, aby zrównać się ze sobą jako wartości i porównać wielkości ich wartości. Dlatego nawet nie konfrontują się ze sobą jako towary, ale jako produkty lub wartości użytkowe. (Marks, 1976a, s. 180)
Marks twierdzi, że dopóki wszyscy właściciele towarów chcą, aby ich własne towary natychmiast liczyły się jako wartość, wymóg ten nie tylko stawia czoła sprzeczności, która rozwinęła się na poprzednim etapie, ale także tworzenie ogólnego ekwiwalentu w celu zapośredniczenia sprzeczności staje się niemożliwe. W ten sposób, idąc o krok dalej, Marks pisze:
W swoim dylemacie nasi właściciele towarów myślą jak Faust: „Na początku był czyn”. Działali już zatem, zanim pomyśleli. Prawa towarowej natury [Warennatur] urzeczywistniają się w naturalnym instynkcie właścicieli towarów. Mogą oni odnosić swoje towary do siebie nawzajem jako wartości, a zatem jako towary, tylko wtedy, gdy umieszczą je w biegunowej relacji z trzecim towarem, który służy jako ogólny ekwiwalent. Wywnioskowaliśmy to z naszej analizy towaru. Ale tylko czyn społeczny może przekształcić konkretny towar w ogólny ekwiwalent. Działanie społeczne wszystkich innych towarów wyklucza zatem jeden konkretny towar, w którym wszystkie inne reprezentują swoje wartości. Naturalna forma tego towaru staje się w ten sposób społecznie uznaną formą równoważną. Dzięki pośrednictwu procesu społecznego specyficzną funkcją społeczną wykluczonego towaru staje się bycie ogólnym ekwiwalentem. W ten sposób staje się pieniądzem. (Marks, 1976a, s. 180-181)
Fragment ten wyraźnie pokazuje zarówno rozróżnienie, jak i związek między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany. Kiedy Marks mówi, że właściciele towarów „mogą odnosić swoje towary do siebie nawzajem jako wartości, a zatem jako towary, tylko wtedy, gdy umieszczą je w biegunowej relacji z trzecim towarem, który służy jako ogólny ekwiwalent” i że „doszliśmy do tego na podstawie naszej analizy towaru”, wyraźnie odnosi się do teorii formy wartości, a dokładniej do badania ogólnej formy wartości. W Kapitale, jak widzieliśmy, przed teorią procesu wymiany rozwijana jest teoria formy wartości, w której Marks wyjaśnia, w jaki sposób powstaje ogólny ekwiwalent i jak zapośredniczona jest relacja między towarami jako wartością (a zatem jako towarami). Tak więc, w teorii procesu wymiany, kiedy Marks – po prześledzeniu rozwoju sprzeczności towaru w ramach tego procesu – dochodzi do wniosku, że tak długo, jak właściciele towarów natychmiast dążą do tego, aby ich towary liczyły się jako wartość, ostatecznie żaden towar nie może liczyć się jako taki, uniemożliwiając im wejście w relację jako towary, jest wtedy w stanie powiedzieć, że droga do przełamania impasu została już wyjaśniona w teorii formy wartości. Jednak nawet jeśli zostało to wyjaśnione, to wspólne działanie (lub „czyn społeczny”) świata towarowego faktycznie odróżnia konkretny towar, który staje się ogólnym odpowiednikiem w rzeczywistości. To wspólne działanie jest konieczne ze względu na impas niezapośredniczonego procesu wymiany i sprzeczności wynikające z tego procesu, które wymagają pewnego rodzaju mediacji. Zadanie szczególne dla teorii procesu wymiany, wraz z prześledzeniem sprzeczności, polega na przeanalizowaniu konieczności ogólnego ekwiwalentu do pośredniczenia w procesie wymiany – tj. dyskusji na temat konieczności genezy pieniądza – co jest zadaniem, które wykracza poza sferę teorii formy wartości.
Nawiasem mówiąc, w cytowanym właśnie fragmencie Marks, w literackim stylu wypowiedzi, który lubił, pisze:
W swoim dylemacie nasi właściciele towarów myślą jak Faust: „Na początku był czyn”. Działali już zatem, zanim pomyśleli. Prawa natury towarowej [Warennatur] urzeczywistniają się w naturalnym instynkcie właścicieli towarów. (Marks, 1976a, s. 180)
Niektórzy sugerowali, że Marks w tym fragmencie mówi, że działanie właścicieli towarów rozwiązuje problem, który jest teoretycznie nierozwiązywalny. Na podstawie tego poglądu zaproponowano unikalne wyjaśnienie dotyczące relacji między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany, które następnie wykorzystano do krytyki rzekomego teoretycznego bankructwa Marksa. Jeśli jednak przeczytamy nieco dalej omawiany fragment, stanie się jasne, że nie argumentuje on, że nierozwiązywalny problem teoretyczny jest rozwiązywany przez prakseologię. Wręcz przeciwnie, Marks zauważa, że właściciele towarów działają dokładnie w sposób wyjaśniony przez teorię:
Prawa natury towarowej [Warennatur] urzeczywistniają się w naturalnym instynkcie właścicieli towarów. Mogą oni odnosić swoje towary do siebie nawzajem jako wartości, a zatem jako towary, tylko wtedy, gdy umieszczą je w biegunowej relacji z trzecim towarem, który służy jako ogólny ekwiwalent. Wywnioskowaliśmy to z naszej analizy towaru. (Marks, 1976a, s. 180)
Dlaczego więc Marks twierdzi, że właściciele towarów są w jakiś sposób zakłopotani? Przed pojawieniem się pieniądza sprzeczność, której się przyjrzeliśmy, musi zostać przezwyciężona. Ale właściciele towarów działają zgodnie z tym, co wyznaczyła teoria. W ten sposób generują pieniądze, które są niezbędne do medytacji nad sprzecznością. Marks opisuje właścicieli jako tych, którzy „już działali, zanim pomyśleli”. Jest to, jak sądzę, bardziej dowcipny sposób powiedzenia, że pieniądz – podobnie jak wszystkie inne stosunki produkcji towarowej – jest czymś spontanicznie generowanym, a nie produktem badania czy jakiegoś „odkrycia”, jak często twierdzą burżuazyjni ekonomiści. Nie miałoby sensu używanie jakiegokolwiek dowcipnego zwrotu, jeśli miałoby się to skończyć złą jego interpretacją, tak jak stało się w tym przypadku z Marksem. Jeśli należy go winić, to nie za to, że pozostawił praktyce to, czego jego teoria nie mogła wyjaśnić (a tym samym obnażył własną teoretyczną niemoc), ale za to, że nie przewidział, że może zostać źle zinterpretowany w taki sposób.
Moje uwagi odnoszą się jednak do Kapitału, ponieważ kwestia ta nie jest przedstawiona w ten sam sposób w Przyczynku. W tej wcześniejszej książce teoria formy wartości nie istnieje jeszcze jako niezależna sekcja lub pod względem treści (przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej znajdujemy ją w Kapitale). Te same rodzaje form pojawiają się w Przyczynku (prosta forma wartości, rozwinięta forma wartości i ogólna forma wartości) i są rozwijane w tej samej kolejności. Ale kiedy Marks analizuje prostą formę wartości w Kapitale, stawia i wyjaśnia fundamentalną kwestię formy wartości, podczas gdy taka analiza nie istnieje we wcześniejszej książce. W Przyczynku Marks po prostu pisze:
Wartość wymienna towaru nie jest wyrażona w jego własnej wartości użytkowej. Ale jako materializacja [Vergegenstandlichung] powszechnego społecznego czasu pracy, wartość użytkowa jednego towaru jest powiązana z wartościami użytkowymi innych towarów. Wartość wymienna jednego towaru przejawia się zatem w wartościach użytkowych innych towarów. (Marks, 1987a, s. 279)
W Przyczynku kluczowe kwestie, które należy wyjaśnić w teorii formy wartości, nie są w ogóle poruszane, w tym opozycyjna relacja między względną formą wartości a formą ekwiwalentną, obejście wyrażania wartości i specyfika formy ekwiwalentnej. Nie rozwiązując tak fundamentalnych problemów, Marks omawia rozwój formy, który jest podobny do dyskusji w Kapitale tylko z pozoru. Następnie Marks bada to, co w Kapitale nazywane jest „ilościową determinacją względnej formy wartości”, a następnie analizuje proces wymiany, gdzie – po sekwencyjnym rozwinięciu sprzeczności tego procesu – stawia ostateczne pytanie, do którego sprowadza się ta kwestia:
To właśnie poprzez alienację wartości użytkowej, czyli pierwotnej formy istnienia, każdy towar musi uzyskać odpowiadającą mu egzystencję jako wartość wymiany. Towar musi zatem przyjąć podwójną egzystencję w procesie wymiany. Z drugiej strony, jego drugie istnienie jako wartość wymiany może być tylko innym towarem, ponieważ tylko towary konfrontują się ze sobą w procesie wymiany. W jaki sposób można przedstawić konkretny towar bezpośrednio jako zmaterializowany uniwersalny czas pracy, lub – co sprowadza się do tego samego – w jaki sposób można nadać indywidualnemu czasowi pracy zmaterializowanemu w konkretnym towarze bezpośrednio ogólny charakter? (Marks, 1987a, s. 286-287)
Kiedy problem dotyczący procesu wymiany jest ostatecznie postawiony poprzez zredukowanie go do powyższej formy, Marks może odpowiedzieć w Kapitale, mówiąc, że rozwiązanie zostało już dostarczone w teorii formy wartości. Nie jest to jednak możliwe w Przyczynku. W tej wcześniejszej książce coś podobnego do teorii formy wartości jest rozwijane przed analizą procesu wymiany, ale nie odpowiada na problem postawiony w cytowanym powyżej fragmencie. Po postawieniu tego problemu w Przyczynku, a następnie wprowadzeniu serii równań dla rozwiniętej formy wartości płótna, Marks oferuje następującą odpowiedź:
Jest to stwierdzenie teoretyczne, ponieważ towar jest traktowany jedynie jako określona ilość zmaterializowanego uniwersalnego czasu pracy. Konkretny towar jako ogólny ekwiwalent przekształca się z czystej abstrakcji w społeczny wynik procesu wymiany, jeśli po prostu odwrócimy powyższą serię równań. (Marks, 1987a, s. 287)
Można powiedzieć, że dzieje się to poprzez odwrócenie równań, ponieważ płótno, które było w formie względnej, zostaje przedstawione w formie równoważnej. Jeśli chodzi o to, dlaczego tak się dzieje, gdy płótno zostaje umieszczone w formie równoważnej, jest to problem odnoszący się do formy równoważnej w ogóle, a zatem do formy wartości w ogóle, poprzedzającej nie tylko odwrócenie równania, ale także rozwiniętą formę wartości. Jest to zatem problem, który musi zostać rozwiązany podczas analizy prostej formy wartości. W Przyczynku nie ma jednak takiego badania. Jest fragment powyżej, w którym Marks wyjaśnia efekt odwrócenia równania, ale jest to jedynie potwierdzone jako fakt, a teoretyczne wyjaśnienie jest znacznie mniej dogłębne niż w Kapitale.
Dalsze światło na tę kwestię można rzucić, zapoznając się z listami, które Marks wymienił z Engelsem po wysłaniu mu poprawionych wersji pierwszego niemieckiego wydania Kapitału w celu uzyskania jego opinii. Engels odpowiedział na prośbę Marksa w liście z 16 czerwca 1867 r., odnotowując swoje wrażenia dotyczące analizy formy wartości. W liście tym, po stwierdzeniu, że należy dodać podziały i nagłówki, Engels przedstawia następujący komentarz:
W porównaniu z twoją wcześniejszą prezentacją [Przyczynkiem], dialektyka argumentu została znacznie wyostrzona, ale w odniesieniu do faktycznej ekspozycji jest wiele rzeczy, które bardziej mi się podobają w pierwszej wersji. (Marks, 1987b, s. 382)
Marks odpowiedział w liście z 22 czerwca:
Jeśli chodzi o rozwój formy wartości, to zarówno zastosowałem się do twojej rady, jak i nie zastosowałem się do niej, przyjmując w ten sposób dialektyczną postawę również w tej kwestii. Oznacza to, że (1) napisałem dodatek, w którym ponownie przedstawiłem ten sam temat tak prosto i tak bardzo w sposób podręcznika szkolnego, jak to tylko możliwe, oraz (2) podzieliłem każdą kolejną tezę na akapity itp., każdy z własnym nagłówkiem, jak radziłeś. W przedmowie mówię „niedialektycznemu” czytelnikowi, aby pominął stronę x-y i zamiast tego przeczytał dodatek. Mam tu na myśli nie tylko filistrów, ale także młodych ludzi spragnionych wiedzy. W każdym razie kwestia ta jest kluczowa dla całej książki. Ci szlachcice, ekonomiści, do tej pory przeoczyli niezwykle prosty punkt, że forma 20 jardów płótna = 1 płaszcz jest tylko nierozwiniętą formą podstawową 20 jardów płótna = ‘2 złota, a zatem, że najprostsza forma towaru, w której jego wartość nie jest jeszcze wyrażona jako jego stosunek do wszystkich innych towarów, ale tylko jako coś odróżnionego od własnej naturalnej formy, zawiera całą tajemnicę formy pieniądza, a tym samym, w nucie, wszystkich burżuazyjnych form produktu pracy. W moim pierwszym wystąpieniu [Przyczynku] uniknąłem trudności związanych z rozwojem, przedstawiając rzeczywistą analizę wyrażania wartości tylko wtedy, gdy pojawia się ona już rozwinięta i wyrażona w pieniądzu. (Marks, 1987b, s. 384-385)
Marks wskazuje, że w swojej wcześniejszej pracy nie analizował sposobu, w jaki wartość jest wyrażana, dopóki nie pojawi się ona w rozwiniętej formie, wyrażonej w pieniądzu. Zauważyliśmy, że nawet ta analiza wyrażania wartości nie została w pełni przeprowadzona w tej książce. W Kapitale Marks dokładnie bada ten problem w czystej formie, oddzielony od teorii procesu wymiany, jako niezależny problem, który z natury należy do analizy towaru (wraz z innymi teoriami, które stanowią Rozdział 1).
Moja interpretacja przedstawiona do tej pory w odniesieniu do relacji między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany jest tą, do której doszedłem po długich zmaganiach i myślę, że chwyta ona pewne fundamentalne punkty. Pozostaje jednak jedno pytanie, na które zwróciłem uwagę na początku: Dlaczego definicja przejściowa, którą Marks umieścił między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany w pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału (i w Przyczynku), została usunięta z drugiego wydania Kapitału? Nie jestem jednak pewien, czy mam ostateczną odpowiedź na to pytanie, ponieważ nie jest to coś, na co można odpowiedzieć na podstawie czysto teoretycznej. Co więcej, Marks nie pozostawia nam nigdzie żadnego komentarza związanego z tą kwestią. To, co mogę przedstawić, to tylko przypuszczenia.
Jedna z możliwości wiąże się ze zmianami, jakich Marks dokonał w teorii formy wartości. Przyjrzeliśmy się już naturze teorii formy wartości w Przyczynku, ale w głównym tekście pierwszego niemieckiego wydania Kapitału rozwój formy wartości kończy się na dość osobliwej formie IV5, zamiast przejść do formy pieniądza. W przypadku formy IV to, co można powiedzieć o płótnie, można również powiedzieć o każdym z wielu towarów. Marks wymienia szereg równań wyrażających rozwiniętą formę wartości, które obejmują towary takie jak kawa, herbata itp., oprócz płótna, z czego wywnioskował, że „każde z tych równań czytane wstecz daje płaszcz, kawę, herbatę itp. jako ogólny ekwiwalent, a zatem wyrażenie ich wartości w płaszczu, kawie, herbacie itp. jako ogólnej względnej formie wartości wszystkich innych towarów” (Marks, 1976b, s. 33). Marks zauważa również:
Ogólna równoważna forma zawsze przypada tylko na jeden towar w przeciwieństwie do wszystkich innych towarów, ale przypada na każdy towar w przeciwieństwie do wszystkich innych towarów. Jeśli zatem każdy towar przeciwstawia swoją własną naturalną formę wszystkim innym towarom jako ogólną równoważną formę, wszystkie towary wykluczają wszystkie inne z ogólnej równoważnej formy, a zatem wykluczają się ze społecznie ważnej reprezentacji ich wielkości wartości”. (Marks, 1976b, s. 33)
Jest to analiza formy IV przez Marksa i pytań bezpośrednio z nią związanych w głównej części pierwszego niemieckiego wydania Kapitału. Na pierwszy rzut oka może się jednak wydawać, że sugeruje on, iż utworzenie ogólnego ekwiwalentu nie jest możliwe; a ponieważ utworzenie ogólnego ekwiwalentu zostało już wyjaśnione w formie III, może być trudno zrozumieć, dlaczego taka analiza musi być kontynuowana. Jest to pogląd, który był czasami wysuwany w celu krytykowania Marksa, ale z mojej perspektywy opiera się on na wyraźnym nieporozumieniu. Marks z pewnością nie twierdzi, że utworzenie ogólnego ekwiwalentu jest niemożliwe. Wskazuje raczej, z bardziej konkretnej perspektywy, granicę między wcześniejszą teorią formy wartości a teorią procesu wymiany, poprzez refleksję nad wynikami teorii formy wartości rozwiniętej do tego momentu i wyjaśnienie ograniczeń zrozumienia opartego na abstrakcji z tej wcześniejszej perspektywy. W teorii formy wartości, biorąc płótno za przykład, Marks wyjaśnia, w jaki sposób ten towar staje się ogólnym ekwiwalentem poprzez proces rozwoju formy. Jeśli płótno stało się ogólnym ekwiwalentem, należy uznać, że przeszło przez ten proces. Jednak kiedy Marks stosuje metodę wykazywania genezy ogólnego ekwiwalentu, każdy inny towar może przejść przez ten sam proces (nie tylko płótno); i do tego stopnia każdy towar może stać się ogólnym ekwiwalentem. Jednocześnie jednak żadne dwa towary nie mogą stać się ogólnym ekwiwalentem w tym samym czasie. Gdyby każdy pojedynczy towar stał się jednocześnie ogólnym ekwiwalentem i przekształcił się w konkretną względną formę wartości qua ogólny ekwiwalent, wówczas wszystkie towary [wykluczyłyby] wszystkie inne z ogólnej formy ekwiwalentu. Krótko mówiąc, ogólny ekwiwalent musi być ograniczony do konkretnego towaru. Jednak aby tak się stało, działanie innego czynnika – nie wspomnianego w analizie do tego momentu – jest konieczne, aby ogólny ekwiwalent przylgnął do jednego konkretnego towaru. Czym jest ten czynnik? Jest to kwestia, która nie należy do Marksowskiej analizy towaru (która obejmuje teorię formy wartości jako jedną z jej części). Tak w każdym razie rozumiem sedno tego, co Marks mówi w tym fragmencie zacytowanym z pierwszego niemieckiego wydania Kapitału.6
Poniższy fragment z teorii procesu wymiany (cytowany wcześniej w odniesieniu do różnicy i relacji między teorią formy wartości a procesem wymiany) odpowiada dokładnie powyższemu fragmentowi:
Mogą oni [właściciele towarów] odnosić swoje towary do siebie nawzajem jako wartości, a zatem jako towary, tylko wtedy, gdy umieszczą je w relacji biegunowej z trzecim towarem, który służy jako ogólny ekwiwalent. Wywnioskowaliśmy to z naszej analizy towaru. Ale tylko czyn społeczny może przekształcić konkretny towar w ogólny ekwiwalent. Działanie społeczne wszystkich innych towarów wyklucza zatem jeden konkretny towar, w którym wszystkie inne reprezentują swoje wartości. Naturalna forma tego towaru staje się w ten sposób społecznie uznaną formą równoważną. Dzięki pośrednictwu procesu społecznego specyficzną funkcją społeczną wykluczonego towaru staje się bycie ogólnym ekwiwalentem. W ten sposób staje się pieniądzem. (Marks, 1976a, s. 180-181)
Widzieliśmy już, że Marks następnie całkowicie zmienił treść formy IV, wstawiając w jej miejsce formę pieniądza. Wyeliminował również opis dołączony do formy IV, wskazujący na naturę abstrakcji w teorii formy wartości. Chciałbym zastanowić się, dlaczego Marks dokonał takich zmian.
Wydaje się prawdopodobne, że forma pieniężna została wstawiona, ponieważ forma wartości osiąga dopełnienie przez formę pieniężną i ponieważ to forma pieniężna jawi się przed naszymi oczami. Byłoby to zatem niewystarczające, gdyby forma wartości nie awansowała do formy pieniądza.7 Wydaje się również prawdopodobne, że Marks usunął formę IV i dodany do niej opis, ponieważ uważał, że poprzednie ograniczenia teorii formy wartości zostały zastąpione przez wprowadzenie formy pieniądza, unieważniając wcześniejsze rozważania na temat abstrakcyjnego charakteru teorii, ponieważ przejście od ogólnej formy wartości do formy pieniądza dotyczy wyłącznie faktu, że „forma bezpośredniej i ogólnej wymienialności, innymi słowy ogólna forma ekwiwalentna, została teraz przez zwyczaj społeczny nieodwołalnie spleciona z konkretną cielesną formą złota towarowego” (Marks. 1976b, s. 69).
Ta sama sytuacja może wyjaśniać, dlaczego Marks usunął definicję przejściową z drugiego wydania Kapitału. Jeśli przejście od ogólnej formy wartości do formy pieniądza jest po prostu kwestią faktu, że „forma bezpośredniej i ogólnej wymienialności, innymi słowy ogólna forma ekwiwalentna, została teraz przez społeczny zwyczaj nieodwołalnie spleciona z konkretną cielesną formą złota towarowego” – i jeśli prawdą jest, że „forma D [forma pieniądza] nie różni się wcale od formy C [ogólnej formy wartości], z wyjątkiem tego, że teraz zamiast płótna złoto przyjęło ogólną formę ekwiwalentną” (Marks. 1976a, s. 162) – wówczas rozróżnienie między tymi dwiema formami nie jest różnicą w formie, ale raczej dotyczy rzeczywistych atrybutów ogólnej formy wartości. Dlatego pytanie to nie może być postawione jedynie jako analiza formy. Można je postawić po raz pierwszy tylko na podstawie rzeczywistego procesu, który zakłada konkretny towar z atrybutem bycia ogólną formą wartości. Oznacza to, że definicja przejścia, która obejmuje określenie abstrakcyjnego charakteru stanowiska w rozdziale 1, nie jest już istotna. To właśnie z tej podstawowej perspektywy możemy wywnioskować, dlaczego Marks usunął definicję przejściową; a przynajmniej nie przychodzi mi do głowy żadne inne przekonujące wyjaśnienie. Mimo to niekoniecznie uważam, że wprowadzenie formy pieniądza sprawiło, że Marks musiał usunąć ten fragment. Prawdą jest, że kwestia dotycząca tego, jaki konkretny towar nabywa atrybut ogólnej formy ekwiwalentu, jest zupełnie inna niż kwestia tego, jak powstaje sam ogólny ekwiwalent, ponieważ ta druga może być badana abstrakcyjnie (w przeciwieństwie do pierwszej). Na chwilę obecną możemy jednak odłożyć na bok warunki i powody, dla których ogólna forma ekwiwalentu została ostatecznie dołączona do złota8 i zamiast tego potraktować trzymanie się złota jako fakt, aby zbadać formę wartości wyłącznie pod kątem formy. To właśnie robi Marks, analizując formę pieniądza w teorii formy wartości.9 Tak więc, nawet jeśli forma pieniądza zostanie dodana, niekoniecznie jest konieczne, aby wyeliminować również definicję przejścia. To jest powód, dla którego powiedziałem wcześniej, że nie jestem przekonany, że doszedłem do ostatecznej odpowiedzi.
Powyższe rozważania objęły wszystkie punkty, które planowałem poruszyć w odniesieniu do tematu wskazanego w tytule. Wciąż jednak pozostaje kwestia, o której wspomniano na początku, dotycząca faktu, że pieniądz jest rozpatrywany nawet przed właściwą teorią pieniądza w rozdziale 3, nie tylko w teorii formy wartości i teorii procesu wymiany, ale także w teorii fetyszystycznego charakteru towaru w sekcji 4 rozdziału 1. W tym miejscu chciałbym krótko skomentować sekcję 4, zaczynając od pytania, dlaczego teoria fetyszu jest zawarta w rozdziale 1 na temat towaru (wraz z sekcją 3 na temat formy wartości) i czym sekcja 4 różni się od innych sekcji w tym rozdziale (zwłaszcza sekcji 3).
Widzieliśmy, że Marks bada towar w rozdziale 1, co naturalnie wiąże się z analizą formy towarowej, w której pojawiają się produkty. Wyjaśnia przede wszystkim, że towar jest dwojakim bytem: zarówno wartością użytkową, jak i wartością wymiany. Po odnotowaniu tego faktu Marks odkłada jednak na bok wartość użytkową, ponieważ nie wyraża ona żadnej relacji społecznej, mimo że jest nosicielem społecznych stosunków produkcji. Późniejsza analiza Marksa koncentruje się na wartości wymiennej, której najprostszą formą jest: x ilość towaru A = y ilość towaru B. Marks rozwija swoją analizę tej formy, zauważając, że towary po obu stronach równania mają coś wspólnego, mimo że różnią się wartością użytkową. Następnie wyjaśnia, czym jest ta wspólna rzecz i co determinuje jej wielkość. Jest to jego dociekanie w sekcji 1, która nosi tytuł „Dwa czynniki towaru”: Wartość użytkowa i wartość (substancja wartości, wielkość wartości). Ta pierwsza sekcja wyjaśnia już rozróżnienie między dwoma elementami (wartością użytkową i wartością), które składają się na towar, a także abstrakcyjny charakter pracy, która tworzy wartość. W sekcji 2 („The Twofold Character of the Labor Represented in Commodities”) Marks wyjaśnia następnie dwojaki charakter pracy, która wytwarza towar, w kategoriach opozycyjnej relacji między pracą, która tworzy wartość użytkową, a pracą, która tworzy wartość. W tym sensie sekcja 2 zasadniczo pogłębia analizę z sekcji 1. To samo równanie jest ponownie analizowane w sekcji 3 („The Value-Form, or Exchange-Value”), ale z innej perspektywy. Podczas gdy wcześniej badał równanie z perspektywy obu towarów mających coś wspólnego o tej samej wielkości, a następnie wyjaśnił, co to jest, w sekcji 3 Marks koncentruje się na tym, jak towar po każdej stronie równania odgrywa inną rolę. Analizuje fakt, że towar po lewej stronie ma swoją wartość wyrażoną w wartości użytkowej towaru po prawej stronie, wyjaśniając, w jaki sposób wartość towaru jest wyrażona w wartości użytkowej innego towaru i jak wartość jest ostatecznie wyrażona w pewnej ilości pieniądza-towaru.
Marks również analizuje równanie w teorii fetyszystycznego charakteru towaru w sekcji 4 (a dokładniej: „Fetyszystyczny charakter towaru i jego tajemnica”), ale z perspektywy, która ponownie się różni. Zastanowiwszy się już nad tym, co jest wyrażone w równaniu w Sekcji 1 i 2, i jak jest wyrażone w Sekcji 3, Marks kieruje swoją uwagę w Sekcji 4 na pytanie dlaczego:
Ekonomia polityczna rzeczywiście, choć niekompletnie, przeanalizowała wartość i jej wielkość oraz odkryła treść ukrytą w tych formach. Ale ani razu nie zapytała, dlaczego ta treść przyjmuje tę formę, to znaczy, dlaczego praca jest wyrażona w wartości i dlaczego pomiar pracy przez jej czas trwania jest wyrażony w wielkości wartości produktu. (Marks, 1976a, s. 174)
Marks stawia teoretyczne pytanie, które nie zostało wcześniej postawione. Pytanie to polega na zbadaniu, dlaczego wartość towaru pojawia się w postaci ilości innego towaru, który jest z nim zrównany (i ostatecznie w ilości pieniądza-towaru złota, który napotykamy jako taki a taki nominał jenów), zamiast być bezpośrednio wyrażona jako pewna ilość czasu pracy. W szczególności w odniesieniu do pieniądza, teoria jego fetyszystycznego charakteru analizuje, dlaczego pieniądz, podczas gdy teoria formy wartości przygląda się temu, jak pieniądz działa.
W przeciwieństwie do rozdziału 4, charakterystyka teorii procesu wymiany powinna być jasna, jeśli przypomnimy sobie różnicę między teorią formy wartości a teorią procesu wymiany. Mówiąc prościej, badanie w rozdziale 1 dotyczy analizy towaru. Analiza ta jest naturalnie przeprowadzana poprzez badanie formy, w jakiej produkty pojawiają się jako towary. Jednak tak długo, jak do problemu podchodzi się w ten sposób, towar nie wszedł jeszcze w proces ruchu. Towar nie jest w procesie ruchu jako wartość użytkowa, w sensie przechodzenia w ręce innego właściciela towaru, który go chce; nie jest też w procesie ruchu jako wartość, w sensie faktycznego przekształcania się w towar, którego chce jego właściciel. Marks nie zbadał jeszcze realizacji towaru jako wartości użytkowej lub wartości. Dlatego nie przeanalizował jeszcze prawdziwej sprzeczności, która istnieje między realizacjami tych dwóch elementów; nie zbadał też pieniądza jako pośrednika tej sprzeczności. Wszystkie te kwestie są najpierw poruszane w analizie procesu wymiany. Geneza pieniądza jest omawiana w teorii formy wartości, ale problem koncentruje się na tym jak pieniądz jest generowany, a nie przez co. Innymi słowy: W jaki sposób konkretny towar (złoto) staje się ogólnym ekwiwalentem, aby liczyć się jako wartość w danej naturalnej formie? Pytanie to nie dotyczy tego, poprzez co pieniądz staje się niezbędny i generowany. Kwestie te zostały już w zasadzie omówione, ale chciałbym dodać tutaj dodatkowe wyjaśnienie.
Marks analizuje jak pieniądza w teorii formy wartości i dlaczego pieniądza w teorii charakteru fetyszu, podczas gdy w teorii procesu wymiany bada kwestię przez co. Pod koniec rozdziału 2, jako ostatnie rozważanie na temat pieniądza przed rozdziałem 3 (w którym przedstawia właściwą teorię pieniądza), Marks pisze: „Trudność nie polega na zrozumieniu, że pieniądz jest towarem, ale na odkryciu, jak, dlaczego i przez co [wie, warum, wodurch] towar jest pieniądzem” (Marks, 1976a, s. 186). Wskazanie przez Marksa tych trzech trudności wyraźnie sugeruje, że udało mu się je genialnie przezwyciężyć, ale nie podano żadnej wskazówki dotyczącej tego, gdzie jest to realizowane. Moim zdaniem Marks odpowiedział na pytania jak, dlaczego i przez co odpowiednio w sekcji 3 i 4 rozdziału 1 oraz w rozdziale 2. Innymi słowy, te trzy problemy są wymienione w kolejności, w jakiej rozwiązuje je w Kapitale.
Nawiasem mówiąc, powinienem zauważyć, że Marks nie stawia tych trzech problemów jako pewnego rodzaju logicznego schematu lub w jakiś niepoważny sposób. Są to problemy realistyczne. Bez rozwiązania każdego z nich odpowiednie zrozumienie pieniądza nie jest możliwe. Rzeczywiście, wcześniejsza ekonomia polityczna popełniła wiele błędów, nie rozwiązując tych problemów. Należy zacząć od realistycznego problemu, który ma zostać rozwiązany. Następnie należy zastanowić się, jak go rozwiązać, gdzie i w jaki sposób należy go zbadać. Dlatego też byłoby stratą czasu, jak rzucanie pereł przed wieprze, przedstawianie rozwiązania komuś, kto jeszcze nie zrozumiał problemu. Jednak niektórzy wyobrażają sobie, że Marks angażuje się w niepoważną dyskusję, stawiając te trzy pytania, podczas gdy inni skupiają swoją uwagę na jego stwierdzeniu jako penetracji pewnego rodzaju heglowskiego procesu logicznego. Biorąc pod uwagę istnienie takich poglądów, myślę, że możemy rozkoszować się następującymi spostrzeżeniami Marksa poczynionymi w liście do Engelsa na temat idei Ferdinanda Lassalle’a:
Heraklit, Mroczny Filozof, jest cytowany jako ten, który powiedział, próbując wyjaśnić transformację wszystkich rzeczy w ich przeciwieństwo: „W ten sposób złoto zmienia się we wszystkie rzeczy, a wszystkie rzeczy zmieniają się w złoto”. Lassalle mówi, że złoto oznacza pieniądz (c’est juste), a pieniądz jest wartością. Tak więc Ideał, Uniwersalność, Jedno (wartość) i rzeczy, Rzeczywistość, Partykularność, Wiele. Wykorzystuje ten zaskakujący wgląd, aby w długiej notatce przedstawić swoje odkrycia w nauce ekonomii politycznej. Każde inne słowo to wyjec, ale przedstawiony z niezwykłą pretensjonalnością. Z tej jednej notatki jasno wynika, że w swoim drugim wielkim dziele zamierza objaśnić ekonomię polityczną w stylu Hegla. Na własnej skórze przekona się, że dla krytyka jedną rzeczą jest doprowadzenie nauki do punktu, w którym dopuszcza ona dialektyczną prezentację, a zupełnie inną – zastosowanie abstrakcyjnego, gotowego systemu logiki do niejasnych przeczuć takiego właśnie systemu”. (Marks, 1983a, s. 260-261)
Na koniec chciałbym w bardzo prosty sposób poruszyć kwestię relacji między trzema dotychczas przeanalizowanymi teoriami Kapitału a rozdziałem 3 („Pieniądz, czyli cyrkulacja towarów”). Nawet jeśli naturalne jest postrzeganie rozdziału 3 jako fundamentalnej teorii pieniądza w porównaniu z poprzednimi koncepcjami wprowadzającymi, wciąż pozostaje pytanie, gdzie narysować zasadnicze rozróżnienie między nimi. To konkretne pytanie wykracza poza ramy niniejszej pracy, ale chciałbym po prostu zwrócić uwagę na mój pogląd, że pieniądz pojawia się po raz pierwszy jako podmiot pełniący określone funkcje w rozdziale 3. W przeciwieństwie do tego, podmiotem w pierwszych dwóch rozdziałach nie jest pieniądz, ale towar. W tych dwóch rozdziałach pieniądz pojawia się jedynie jako coś niezbędnego, co towar wytwarza, aby zapośredniczyć swoją własną sprzeczność; podczas gdy w rozdziale 3 pieniądz stworzony w ten sposób pojawia się teraz jako podmiot pełniący szereg funkcji. Myślę, że tutaj mamy zasadniczą różnicę, w bardzo prostych słowach, między rozdziałem 3 a pierwszymi dwoma rozdziałami.
Część druga – Dlaczego w teorii formy wartości abstrahuje się od chęci właściciela towaru? (Odpowiedź na opinię Kōzō Uno)
Jaki jest związek w Kapitale między teorią formy wartości w sekcji 3 rozdziału 1 a teorią procesu wymiany w rozdziale 2? Na pierwszy rzut oka obie te teorie wydają się wykazywać konieczność istnienia pieniądza. Dlaczego więc Marks zadał sobie trud omawiania tego w dwóch oddzielnych miejscach? Możemy też postawić pytanie bardziej ogólnie: Jakie jest szczególne znaczenie każdej teorii pod względem metody opisowej stosowanej przez Marksa?
Są to pytania, nad którymi prawdopodobnie zastanawiał się każdy, kto do pewnego stopnia studiował Kapitał, ale zrozumienie związku między tymi dwiema teoriami jest w rzeczywistości dość trudne. A przynajmniej w moim przypadku, kwestia ta była problemem, z którym zmagałem się przez długi czas. Aby lepiej zrozumieć ten związek, przeczytałem wiele wyjaśnień na temat Kapitału, ale wszystkie wydawały się nieco poza sednem, nie oferując w pełni satysfakcjonującej odpowiedzi. W końcu, nie tak dawno temu, doszedłem do własnego wyjaśnienia, które wydawało się rozsądne – chociaż z mojej obecnej perspektywy nawet to wyjaśnienie było nieco niejasne.
Mój pogląd nabrał bardziej zdecydowanego kształtu w wyniku uczestnictwa w serii spotkań studyjnych na temat kapitału sponsorowanych przez czasopismo Hyōron, gdzie miałem okazję zetknąć się z biegunowo przeciwnym poglądem Kōzō Uno. Odpowiadając na argumenty Uno, zdałem sobie sprawę, że jego perspektywa była tą, którą jeszcze nie rozważałem; a to spotkanie z nową perspektywą pomogło mi stopniowo wyjaśnić moje własne myślenie. Zapis spotkań studyjnych, opublikowany na łamach Hyōron,10 daje wyobrażenie o mojej podstawowej pozycji w tamtym czasie. Ale nie wyraziłem swoich poglądów starannie ani systematycznie, a wiele punktów zostało nieodpowiednio omówionych na spotkaniach. Mój pogląd wydawał się nieco zbierać w wyniku uważnego ponownego przeczytania komentarzy Uno wygłoszonych na spotkaniach i zbadania pomysłów, które wyraził w swoich później opublikowanych książkach: Kachi-ron (Teoria wartości) i Shihon-ron nyumon (Wprowadzenie do kapitału). Tak więc głównym celem tych artykułów, które ukończyłem dzięki wytrwałości redaktorów Keizai shirin, jest przedstawienie mojego obecnego poglądu na ten temat.
Rozważając znaczenie teorii formy wartości i teorii procesu wymiany, naturalne (i myślę, że wygodne) jest rozpoczęcie od przyjrzenia się zasadniczej różnicy między nimi. Jednym z punktów, który od razu rzuca się w oczy, jest to, że na początku teorii procesu wymiany znajduje się opis właściciela towaru. Marks przedstawia w ten sposób fundamentalną rolę, jaką odgrywa właściciel towaru i jego pragnienie posiadania określonej rzeczy. Uważni czytelnicy zauważą, że ta rola odgrywana przez pragnienie właściciela towaru jest abstrahowana w teorii formy wartości. Jednak pytanie tak naprawdę zaczyna się od tego punktu. Po pierwsze, mimo że z fragmentu na początku rozdziału 2 wynika, że rola niedostatku właściciela towaru została wyabstrahowana w teorii formy wartości, należy ustalić, czy tak jest w rzeczywistości. Pojawia się również pytanie, czy rzeczywiście możliwe jest zrozumienie formy wartości w oderwaniu od roli odgrywanej przez pragnienie właściciela11. Pozostaje też pytanie, dlaczego w teorii formy wartości abstrahuje się od roli, jaką odgrywa właściciel towaru, mimo że towar nie może istnieć w rzeczywistości bez właściciela. Jeśli te pytania zostaną dokładnie wyjaśnione, szczególne znaczenie każdej z tych dwóch teorii stanie się po kolei jasne – a przynajmniej wysiłek ten dostarczy nam klucza do wyjaśnienia omawianej kwestii. Gdy to osiągniemy, znaczenie teorii formy wartości i teorii procesu wymiany w odniesieniu do naszego rozumienia pieniądza powinno być również oczywiste.
Jednak na spotkaniach studyjnych Hyōron dyskusja nie rozwinęła się w ten szczególny sposób. Uczestnicy bardzo szybko znaleźli się w impasie w kwestii tego, czy należy abstrahować od właściciela towaru w analizie formy wartości. Kōzō Uno z przekonaniem twierdził, że nie należy abstrahować od pragnienia właściciela towaru, podczas gdy ja wraz z kilkoma innymi argumentowałem przeciwnie. Ostatecznie jednak nasza strona nie zdołała przekonać Uno. Mimo że odbyła się dyskusja, w której brałem bardzo niewielki udział, dotycząca znaczenia teorii formy wartości i teorii procesu wymiany dla zrozumienia konieczności pieniądza, nie doprowadziła ona do ostatecznego konsensusu, ponieważ nie opierała się na odpowiednim zrozumieniu fundamentalnych kwestii. W tym miejscu chciałbym jeszcze raz przeanalizować tę kwestię, zaczynając od pierwszego pytania wspomnianego powyżej, nawet jeśli pokryje się ono nieco z kwestiami, które poruszyłem na spotkaniach studyjnych.
Uno podnosił różne argumenty na poparcie swojej idei, że rola odgrywana przez pragnienie właściciela towaru nie powinna być abstrahowana w teorii formy wartości, ale wydaje mi się, że następujące trzy punkty stanowią teoretyczną podstawę jego poglądu:
- W prostej formie wartości pytanie, dlaczego dany towar jest w formie ekwiwalentnej, nie może być zrozumiane bez uwzględnienia pragnienia właściciela towaru we względnej formie wartości. Na przykład w przypadku równania 20 jardów płótna = 1 płaszcz, płaszcz jest w formie ekwiwalentu, ponieważ jest przedmiotem, którego chce właściciel płótna.
- Bez uwzględnienia właściciela towaru nie jest możliwe zrozumienie, dlaczego towar we względnej formie wartości i towar w formie równoważnej są w swoich odpowiednich formach, co oznaczałoby, że wszystko jest takie samo, niezależnie od tego, czy jeden z towarów jest w jednej formie, czy w drugiej. Zapotrzebowanie na aktywne wyrażanie wartości jest zapotrzebowaniem właściciela towaru, a dany towar znajduje się we względnej formie wartości ze względu na istnienie tego właściciela towaru. W przeciwieństwie do tego, ponieważ towar w równoważnej formie jest idealny, właściciel nie pojawił się jeszcze w rzeczywistości. Myśląc w ten sposób, możliwe staje się subiektywne zrozumienie formy wartości.
- Zasadnicza różnica między ogólną formą ekwiwalentu a formą pieniądza staje się jasna, gdy weźmiemy pod uwagę pragnienie właściciela towaru. Oznacza to, że gdy ogólny ekwiwalent staje się pieniądzem, nie jest już ograniczony do relacji, w której jest pożądany ze względu na swoją pierwotną wartość użytkową, a tym samym wyraża wartość towaru. Gdybyśmy odłożyli na bok tę cechę, nie byłoby zasadniczego rozróżnienia między ogólną formą ekwiwalentu a formą pieniądza.
Skrytykuję każdy z tych trzech argumentów w kolejności. Aby jednak uniknąć nieporozumień, które mogłyby wyniknąć z tego, że powyższe punkty są moim streszczeniem stanowiska Uno (a nie szczegółowym opisem jego głównej tezy), a także dlatego, że niekoniecznie używam jego dokładnej terminologii, każdy z trzech artykułów zaczyna się od cytatów z samego Uno, po których następuje prezentacja mojego własnego poglądu w bezpośrednim związku z jego stanowiskiem.
Pierwszy argument Uno
W prostej formie wartości pytanie, dlaczego dany towar jest w formie ekwiwalentnej, nie może być zrozumiane bez uwzględnienia pragnienia właściciela towaru w formie względnej. Błędem jest zatem sądzić, że rola odgrywana przez pragnienie właściciela towaru jest abstrahowana w teorii formy wartości.
Pierwszy argument Uno przeciwko abstrahowaniu od chęci właściciela towaru, podsumowany powyżej, jest wyrażony w następujących komentarzach, które wygłosił na spotkaniach studyjnych Hyōron:
Jest w pewnym sensie zrozumiałe, dlaczego proces wymiany i forma wartości są podzielone w ten szczególny sposób, ale myślę, że jest to problematyczne jako metoda. Oznacza to, że analizując proces wymiany, Marks wydaje się oferować konkretne i historyczne wyjaśnienie jako uzupełnienie wcześniejszego rozwoju formy wartości. Chociaż nie sądzę, że rodzaj procesu historycznego wyjaśnionego w rozdziale o procesie wymiany powinien być umieszczony, tak jak jest, w sekcji o formie wartości, wydaje się to dość trudne do zrozumienia, z metodologicznego punktu widzenia, jak można by pomyśleć, że wyjaśnienie odpowiadające treści rozdziału 2 nie powinno być tam umieszczone. Wartość użytkowa nie może być zrozumiana, jeśli staje się abstrakcyjną wartością użytkową w ogóle, która jest oddzielona od potrzeb jednostek; i myślę, że zamiast tego byłoby jaśniej wziąć pod uwagę właściciela towaru od początku formy wartości do formy pieniądza. Na przykład, starając się wyrazić wartość płótna w relacji między płótnem a płaszczem, myślę, że możemy najpierw zrozumieć wyrażenie wartości za pomocą wartości użytkowej płaszcza, biorąc pod uwagę pragnienie właściciela płótna dla płaszcza (Sakisaka & Uno, 1948, s. 142).
Chcę postawić fundamentalne pytanie. Rozważając fakt, że płótno jest w relatywnej formie wartości, a płaszcz w formie równoważnej, czy naprawdę satysfakcjonujące jest nie rozważanie, dlaczego płótno przyjęło płaszcz za swoją równoważną formę, i nie zakładanie pragnienia właściciela płótna dotyczącego płaszcza? Czy ta forma byłaby w ogóle możliwa bez tej relacji? (Sakisaka & Uno, 1948, str. 157)
Pytanie brzmi, czy dopuszczalne jest, nawet w wyrażaniu wartości, abstrahowanie od właściciela towaru. Na przykład wyrażenie „20 jardów płótna jest warte 1 płaszcz” nie jest możliwe bez właściciela towaru. Czy tak daleko posunięta abstrakcja jest naprawdę satysfakcjonująca? Towar pojawia się pierwotnie, gdy staje się własnością jakiejś osoby. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 159)
Oczywiście w Kapitale forma wartości i proces wymiany są wyjaśniane oddzielnie, a nawet zakładając, że są one oddzielone jako takie, jeśli abstrahujemy od właściciela płótna, aby rozważyć samo płótno, nie będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego płótno we względnej formie wartości przynosi płaszcz do równoważnej formy; a jeśli to jest abstrahowane od czegokolwiek, co może być w tej formie, więc byłoby to już rozszerzoną formą wartości. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 160)
Idee Uno zostały wyrażone w trakcie konkretnych dyskusji na spotkaniach studyjnych, więc heterogeniczne problemy przeplatają się w cytowanych fragmentach i możemy zobaczyć jego pogląd wyrażony w różnych formach. Dlatego chcę zacząć od rozważenia punktów wspólnych między fragmentami. Na przykład, po zauważeniu, że chce „postawić fundamentalne pytanie”, Uno mówi:
Rozważając fakt, że płótno jest we względnej formie wartości, a płaszcz w formie równoważnej, czy naprawdę zadowalające jest, aby nie zastanawiać się, dlaczego płótno przyjęło płaszcz za swoją równoważną formę i nie zakładać, że właściciel płótna pragnie płaszcza? Czy ta forma byłaby w ogóle możliwa bez tej relacji? (Sakisaka & Uno, 1948, str. 157)
Ten pogląd sam w sobie jest rozsądny. Z pewnością nie twierdzę, że forma istnieje „poza tą relacją”. Nie jest to jednak zasadnicza kwestia, ale raczej kwestia, która ją poprzedza. Nawet jeśli jest oczywiste, że nie możemy zrozumieć „dlaczego płótno przyjął płaszcz za swoją równoważną formę” bez rozważenia chęci właściciela płótna, wciąż pozostaje pytanie, czy rzeczywiście konieczne jest rozważenie tej kwestii, biorąc pod uwagę szczególny cel teorii formy wartości. Moja różnica zdań z Uno dotyczy tej drugiej kwestii, a nie pierwszej. I to właśnie rozumienie tego drugiego powinno być podstawą dyskusji. Wygodnie jest zatem, jak sądzę, zacząć od wyjaśnienia mojego fundamentalnego poglądu na tę kwestię.
Celem teorii formy wartości jest wyjaśnienie formy, w jakiej przejawia się wartość towaru. Robimy to, analizując równanie wartości, które jest formą, w jakiej wartość towaru zawsze przejawia się w rzeczywistości. W tej analizie równanie wartości jest traktowane jako dane, co jest naturalne, biorąc pod uwagę naukową metodę ekonomii politycznej. Podejście polegające na przyjęciu równania jako danego, a następnie przystąpieniu do jego analizy, nie jest unikalne dla teorii formy wartości. W rzeczywistości to samo dotyczy całego rozdziału 1, w którym analizowany jest towar. W sekcji 1 i 2 tego rozdziału Marks koncentruje się jednak na fakcie, że musi istnieć jakiś ilościowo równy element wspólny między towarami po każdej stronie równania. Z kolei sekcja 3 bada, w jaki sposób towar po lewej stronie równania i towar po prawej stronie odgrywają różne role. Tak więc w teorii formy wartości Marks przyjmuje równanie 20 jardów płótna = 1 płaszcz jako daną przesłankę i poprzez analizę z tego punktu widzenia rozpoznaje, z samej struktury równania, że płótno wyraża swoją własną wartość za pomocą płaszcza i że płaszcz służy jako materiał do wyrażania wartości płótna. Płótno odgrywa zatem aktywną rolę, podczas gdy płaszcz odgrywa rolę pasywną. Mając to za punkt wyjścia, Marks przechodzi do ujawnienia mechanizmu, w którym wartość towaru jest wyrażana w wartości użytkowej innego towaru, a także niezbędnego procesu rozwoju wyrażania wartości, który jest ograniczony przez ten mechanizm wyrażania wartości.
Tak rozumiem istotę teorii formy wartości w Kapitale. W związku z tym, nawet jeśli możemy dowiedzieć się, dlaczego płaszcz (a nie inny towar) jest w równoważnej formie, rozważając potrzebę właściciela płótna, rozważanie tej kwestii nie jest zadaniem związanym z teorią formy wartości. Wystarczy, analizując formę wartości, przyjąć pewne równanie jako dane, a następnie wyjaśnić relację wyrażania wartości w nim, pokazując, w jaki sposób wartość towaru po lewej stronie wyraża się w wartości użytkowej towaru po prawej stronie, tak że wartość towaru po lewej stronie przyjmuje formę odrębną od jego własnej formy wartości użytkowej. Krótko mówiąc, musimy przeanalizować i wyjaśnić tę relację między dwoma towarami. Rozważanie jakiegokolwiek innego czynnika jest nie tylko niepotrzebne, ale znacznie utrudniłoby nam postawienie pytania w czystej formie, aby można było na nie odpowiedzieć.
W odpowiedzi na mój podstawowy pogląd, naszkicowany powyżej, wyobrażam sobie, że mogą pojawić się różne rodzaje krytyki. Niektórzy mogą na przykład argumentować, że zgodnie z moim poglądem nie ma potrzeby zastanawiania się, dlaczego określony towar znajduje się po prawej stronie równania (np. płaszcz zamiast pszenicy), ponieważ wystarczy przeanalizować i wyjaśnić relację, w której wartość towaru po lewej stronie (forma wartości względnej) jest wyrażona za pomocą wartości użytkowej towaru po prawej stronie (forma równoważna); podczas gdy w rzeczywistości, wbrew mojemu poglądowi, niemożliwe jest zrozumienie tej dokładnej relacji bez chęci właściciela towaru w formie względnej. Według tej krytyki wartość użytkowa towaru w formie ekwiwalentnej jest w stanie wyrazić wartość towaru w formie relatywnej, ponieważ jest to przedmiot pożądany przez właściciela towaru w formie relatywnej. Innymi słowy, nie ma możliwości wyjaśnienia relacji wartość-wyrażenie bez uwzględnienia tej innej relacji. Dlatego też, nie będąc nieistotnym, rozważanie pragnienia właściciela towaru jest istotą teorii formy wartości.
Nasze codzienne doświadczenie uczy nas, że wartość towaru wyraża się w wartości użytkowej innego towaru. Ale jak dokładnie możliwe jest wyrażenie wartości poprzez wartość użytkową? Czy dzieje się tak dlatego, że właściciel towaru w formie względnej chce tego drugiego towaru? A może potrzebne jest jakieś inne wyjaśnienie? Tutaj mamy sedno sprawy.
Możemy zacząć od wyraźnego rozróżnienia między pytaniem, dlaczego konkretny towar jest pozycjonowany w formie równoważnej, a pytaniem, w jaki sposób wartość użytkowa towaru w formie równoważnej jest w stanie wyrazić wartość towaru w formie względnej. Są to dwa różne pytania, które należy rozpatrywać oddzielnie. Pierwsze dotyczy chęci właściciela towaru w formie wartości względnej; i można na nie łatwo odpowiedzieć, biorąc pod uwagę ten czynnik. Ale nie jest tak w przypadku drugiego. Pozostaje do rozwiązania nawet po założeniu, że konkretny towar jest przedstawiony w równoważnej formie na podstawie pragnienia właściciela towaru we względnej formie wartości. Tylko przyjmując równanie jako dane, możemy niezależnie postawić to drugie pytanie. A wyjaśnienie tego pytania, moim zdaniem, jest fundamentalne dla teorii formy wartości. Jest to powód, dla którego, jak wspomniano wcześniej, Marks przyjmuje równanie wartości jako dane w teorii formy wartości i stawia sobie za zadanie przeanalizowanie równania w celu wyjaśnienia wyrażenia w nim wartości. Jak wykonać to zadanie? Jak powinniśmy wyjaśnić fakt, że wartość towaru jest wyrażona w wartości użytkowej innego towaru, który jest mu równoważny? Marks proponuje nam następujące rozwiązanie:
Aby rozszyfrować, w jaki sposób proste wyrażenie wartości towaru jest osadzone w relacji wartości między dwoma towarami, musimy na razie spojrzeć na relację wartości niezależnie od jej aspektu ilościowego. Zwykła procedura jest dokładnym przeciwieństwem tego: widzimy w relacji wartości tylko proporcję, w której określone ilości dwóch rodzajów towarów liczą się jako równe sobie. Pomija się fakt, że wielkości różnych rzeczy stają się porównywalne pod względem ilościowym tylko wtedy, gdy zostaną zredukowane do tej samej jednostki. Tylko jako wyrażenia takiej wspólnej jednostki są one tego samego nominału, a zatem są wielkościami współmiernymi…
Ale te dwa jakościowo zrównane towary nie odgrywają tej samej roli. Wyrażana jest tylko wartość płótna. W jaki sposób? Odnosząc się do płaszcza jako jego „ekwiwalentu” lub „rzeczy wymiennej” na niego. W tej relacji płaszcz liczy się jako forma istnienia wartości, jako rzecz reprezentująca wartość – bo tylko jako taka jest tym samym, co płótno. Z drugiej strony, ujawnia się tu również lub uzyskuje niezależne wyrażenie, że płótno sam w sobie jest wartością – ponieważ tylko jako wartość płótno może odnosić się do płaszcza jako coś równoważnego z lnem lub wymiennego na płótno…
Jeśli powiemy, że jako wartości, towary są po prostu zlepionymi masami ludzkiej pracy, nasza analiza zredukuje je do abstrakcji „wartość”, ale nie nada im formy wartości odrębnej od ich naturalnych form. Inaczej jest w relacji wartości jednego towaru do drugiego. Charakter wartości pierwszego towaru rozwija się tutaj poprzez jego własną relację z drugim towarem.
Na przykład, poprzez zrównanie płaszcza jako wartości z płótnem, praca osadzona w płaszczu jest zrównana z pracą osadzoną w płótnie. Prawdą jest, że krawiectwo, które wytwarza płaszcz, jest konkretną pracą innego rodzaju niż tkactwo, które wytwarza płótno. Ale poprzez zrównanie z tkactwem, krawiectwo jest w rzeczywistości zredukowane do tego, co jest faktycznie równe między tymi dwoma rodzajami pracy, co jest cechą, którą mają wspólną jako ludzka praca. Przez ten obejście tkactwo również, o ile tworzy wartość, nie ma nic, co odróżniałoby je od krawiectwa, a w konsekwencji jest abstrakcyjną pracą ludzką. Tylko różne rodzaje towarów jako ekwiwalenty sprawiają, że specyficzny charakter pracy tworzącej wartość staje się widoczny, w rzeczywistości redukując różne rodzaje pracy osadzone w różnych rodzajach towarów do ich ogólnej jakości bycia pracą ludzką w ogóle. (Marks, 1976a, s. 140-142)
Tutaj musimy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że w równaniu wartości 20 jardów płótna = 1 płaszcz (lub 20 jardów płótna jest warte jednego płaszcza), płótno nie od razu pozycjonuje się jako równoważne płaszczowi, aby uzyskać formę wartości. Raczej najpierw przyjmuje płaszcz jako równoważny samemu sobie, nadając w ten sposób płaszczowi formalny charakter jako bezpośrednie ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy, jako „ciało wartości” [Wertkorper], i to na tej podstawie płótno może najpierw wyrazić swoją własną wartość poprzez naturalną formę płaszcza, który jest tym istnieniem qua ucieleśnieniem wartości. Bez takiego „obejścia” towar nie może uzyskać formy wartości. Płótno nie może stać się wartościowym ciałem poprzez natychmiastowe zrównanie się z płaszczem, tym samym deklarując, że jest równa płaszczowi, co byłoby niczym innym jak samozadowoleniem lub zarozumiałością [hitoriyogari]. Aby płótno mogło wyrazić swoją własną wartość w naturalnej formie płaszcza, przy czym naturalna forma płaszcza jest formą własnej wartości płótna, płaszcz musi najpierw zostać określony jako ucieleśnienie wartości. Innymi słowy, naturalna forma płaszcza, w danym stanie, musi stać się rzeczą, która ma znaczenie jako ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy. Dzieje się tak, gdy płótno uznaje płaszcz za równy samemu sobie. Podczas gdy płótno nie może stać się ciałem wartości, uznając się za równe płaszczowi, może ono uczynić płaszcz ciałem wartości, uznając płaszcz za równy sobie (choć płaszcz liczy się jako taki tylko w stosunku do płótna, a nie w stosunku do innych towarów). Deklarując w ten sposób, że jest identyczne z płaszczem – pod względem bycia wartością – i tym samym czyniąc płaszcz ciałem wartości, płótno wyraża swój własny wartościowy charakter w postaci płaszcza. Innymi słowy, płótno zaczyna mieć formę wartości w odróżnieniu od swojej naturalnej formy jako wartości użytkowej, która jest jego namacalną formą jako użytecznego artykułu odzieżowego.
Towar uzyskuje formę wartości tylko poprzez obejście, ale nie oznacza to, że obejście obejmuje przejście przez dwa akty, które następują po sobie w czasie. Zamiast tego jest ono osiągane od razu, poprzez pojedynczy akt. Aby płótno mogło wyrazić swoją wartość w postaci płaszcza, musi jedynie uznać płaszcz za równy sobie, a poprzez to samo zrównanie płótno czyni płaszcz ciałem wartości, wchodząc tym samym w relację z tym płaszczem jako ciałem wartości. W ten sposób płótno wyraża swoją własną wartość w postaci płaszcza.
Ogromna uwaga skierowana na to, w jaki sposób płótno utożsamia płaszcz z samym sobą (czyniąc w ten sposób płaszcz wartościowym ciałem) – a nie na to, jak płótno utożsamia się z płaszczem – musi wydawać się „powierzchownemu obserwatorowi„, zapożyczając wyrażenie Marksa, analizą form, która „obraca się wokół drobiazgów„. Rzeczywiście, kwestia ta koncentruje się na drobiazgach. Marks porównuje swoją analizę form ekonomicznych do badania „anatomii mikroskopowej” i zauważa, że „w analizie form ekonomicznych ani mikroskopy, ani środki chemiczne nie są pomocne„, więc „moc abstrakcji musi zastąpić jedno i drugie” (Marks, 1976a, s. 90). Właśnie z tego powodu dyskusja na temat powyższego rozróżnienia musi na pierwszy rzut oka wydawać się zwykłą naukową rozrywką.
Kluczowe znaczenie rozróżnienia dokonanego przez Marksa zostało przeoczone nie tylko przez „powierzchownego obserwatora„, ale nawet przez rzekome autorytety w dziedzinie Kapitału. Znajduje to odzwierciedlenie w japońskich tłumaczeniach pism Marksa, takich jak dwie różne wersje pierwszego niemieckiego wydania Kapitału, przetłumaczone odpowiednio przez Fumio Hasebe i Minoru Miyakawę. Oba z nich przekazują na przykład przeciwne znaczenie następującego fragmentu, w którym Marks wyjaśnia obejście wyrażania wartości [Zrezygnowano z tłumaczenia angielskich tłumaczeń z japońskiego, aby nie zaciemnić jeszcze bardziej niuansów na które wskazuje tu Kuruma – Red.]:
Qualitativ setzt sie sich den Rock gleich, indem sie sich auf ihn bezieht als Vergegenstandlichung gleichartiger menschlicher Arbeit, d.h. ihrer eignen Werthsubstanz, und sie setzt sich nur einen Rock gleich statt x Rocke, weil sie nicht nur Werth uberhaupt, sondern Werth von bestimmter Grose ist, ein Rock aber grade soviel Arbeit enthalt als 20 Ellen Leinwand. (Marx, 1983b, p. 29)
Hasebe oferuje następującą wersję:
Qualitatively the linen posits itself as equal to the coat by relating itself with the coat as the objectification of human labor of the same species, i.e., of its own value-substance, and the linen posits itself as equal to one coat, instead of x quantity of coats, because the linen is not just value in general, but value of a determined magnitude, and moreover because one coat contains just as much labor as 20 yards of linen.
Miyakawa ze swojej strony tłumaczy ten fragment w następujący sposób:
The linen posits itself as qualitatively equal to the coat by coming into relation with the coat as the objectification of an identical type of human labor, i.e., of the value-substance of the linen itself, and the linen posits itself as equal to one coat, instead of x coats, because the linen is not just value in general, but value of a certain magnitude, and moreover because one coat contains exactly as much labor as 20 yards of linen.
Możemy również rozważyć ich tłumaczenia innego fragmentu z pierwszego niemieckiego wydania:
Indem sie ihn als Werth sich gleichsetzt, wahrend sie sich zugleich als Gebrauchsgegenstand von ihm unterscheidet, wird der Rock die Erscheinungsform des Leinwand-Werths im Gegensatz zum Leinwand-Korper, ihre Werthform im Unterschied von ihrer Naturalform. (Marx, 1983b, p. 30)
W tłumaczeniu Hasebe brzmi to następująco:
By the linen’s equating itself to the coat as value – and by the linen at the same time distinguishing itself from the coat as useful object – the coat becomes the phenomenal form of linen-value, which opposes the linen-body, becoming the value-form of the linen distinguished from its natural form.
Miyakawa tłumaczy ten fragment w następujący sposób:
By the linen’s equating itself to this coat as value, and at the same time by distinguishing itself from the coat as a useful object…
Powinno być jednak od razu jasne, że ponieważ „den Rock” jest w bierniku we frazie „setzt sich den Rock gleich”, powinno być przetłumaczone w kategoriach płótna zrównującego płaszcz z samym sobą (a nie „zrównującego się z płaszczem” lub „zrównującego się z płaszczem”). Podobnie, ponieważ „ihn” w „ihn als Werth sich gleichsetzt” jest w bierniku, powinno być przetłumaczone jako zrównuje płaszcz z samym sobą jako wartością (a nie „zrównuje się z płaszczem jako wartością” lub „zrównuje się z płaszczem jako wartością”).
Co zatem sugeruje, że dwaj tłumacze wybrali wyrażenia, które mają znaczenie przeciwne do oryginalnego niemieckiego? Biorąc pod uwagę fakt, że obaj są niezwykle sumiennymi i skrupulatnymi tłumaczami, wydaje się prawdopodobne, że nie był to wynik zwykłej nieostrożności, ale raczej przypadek, w którym każdy z nich starał się poprawić domniemane niedopatrzenie lub błąd ze strony Marksa. Trzeba jednak przyznać, że jeśli tłumacze próbowali dokonać korekty, ich próba opierała się na fundamentalnym nieporozumieniu (a nawet jeśli byli po prostu nieostrożni, ich błąd dotyczy kwestii o kluczowym znaczeniu).
Kōzō Uno popełnia podobny błąd (choć nie w tak wyraźnej formie); a przynajmniej wydaje się, że brakuje mu wystarczającego zrozumienia znaczenia rozróżnienia Marksa. Na przykład w książce Uno Kachi-ron (Teoria wartości) pisze on, co następuje w sekcji zatytułowanej „Forma wartości towaru”:
„Obiektywność” [wartości płótna] nie może być uchwycona taka, jaka jest. Właściciel płótna musi wyrazić wartość płótna poprzez inną wartość użytkową, na którą chce wymienić płótno, taką jak na przykład płaszcz. W tym przypadku, dla właściciela płótna, płaszcz towarowy ma już taką samą jakość jak płótno. Oznacza to, że „jako wartość użytkowa płótno jest czymś wyraźnie różnym od płaszcza; jako wartość jest równe płaszczowi, a zatem wygląda jak płaszcz” (Marks, 1976a, s. 143), a zatem wartość płótna, wyrażona w płaszczu, jest w stanie wyrazić się niezależnie od jego wartości użytkowej.
Dzieje się tak oczywiście nie dlatego, że praca, która wytwarza płótno, jest po prostu użyteczną pracą tkacką, ale raczej poprzez zredukowanie jej do pracy ludzkiej jako rzeczy równej pracy, która wytwarza płaszcz, lub przynajmniej jako rzeczy wspólnej między tymi dwoma różnymi rodzajami konkretnej pracy; ale z pewnością nie jest to od razu realizowane jako abstrakcyjna ludzka praca, którą obie mają ze sobą wspólnego, będąc raczej abstrakcją dokonywaną poprzez „obejście” pracy tkackiej płótna, która jest zrównana z konkretną pracą krawiecką płaszcza…
Aby wartość płótna mogła być wyrażona w płaszczu, przesłanką do rozpoczęcia, jak wspomniano powyżej, jest to, że płótno musi zrównać się z płaszczem, ale jeśli to zostanie przeprowadzone, wchodzimy w kwestię właściciela płótna oferującego płótno za określoną ilość płaszczy, których pragnie. (Uno, 1947, s. 142-144)
Wyjaśnienie Uno, z perspektywy mojego własnego stanowiska, zawiera wiele niezadowalających aspektów. Na przykład, kiedy mówi, że „dla właściciela płótna, płaszcz towarowy ma już tę samą jakość co płótno„, bardziej odpowiednie byłoby powiedzenie „płótno” (zamiast „właściciel płótna„), ponieważ płaszcz jest nadal pożądanym przedmiotem dla właściciela płótna, który postrzega go jako jakościowo inny, a nie posiadający „tę samą jakość co płótno„. Tymczasem z perspektywy płótna, które nie potrzebuje ciepła ani modnej pozy, płaszcz istnieje wyłącznie jako wartość. Jeśli jednak zastąpimy „właściciela płótna” „płótnem„, sprawa wygląda dokładnie tak, jak wskazuje Uno. Jednak zamiast wyjaśnić, w jaki sposób płaszcz ma „taką samą jakość jak płótno„, Uno pisze:
Dzieje się tak, oczywiście, [ponieważ] praca, która sprawia, że płótno […] [jest] zredukowana do ludzkiej pracy jako rzecz równa pracy, która tworzy płaszcz, lub przynajmniej jako rzecz wspólna między tymi dwoma różnymi rodzajami konkretnej pracy; ale z pewnością nie jest to od razu abstrakcyjna ludzka praca, którą te dwa rodzaje pracy mają ze sobą wspólnego, będąc raczej abstrakcją przeprowadzoną przez „obejście” pracy tkackiej płótna, która jest zrównana z konkretną pracą krawiecką płaszcza (Uno, 1947, s. 142).
To „obejście” różni się znacznie od tego, który opisałem wcześniej – a raczej wcale nie jest obejściem. Jeśli praca tkacza w celu wytworzenia płótna jest zredukowana do abstrakcyjnej ludzkiej pracy, poprzez bezpośrednie zrównanie jej z konkretną pracą krawiecką płaszcza, to płótno mogłoby samo z siebie stać się bezpośrednim ucieleśnieniem abstrakcyjnej ludzkiej pracy poprzez ten akt, tj. mogłoby stać się wartościowym ciałem, co stanowiłoby akt „samozadowolenia„, jak wspomniano wcześniej. Mamy tu więc prawdziwą konieczność „obejścia” wyrażania wartości. Zamiast towaru deklarującego się jako wartość poprzez bezpośrednie zrównanie się z innym towarem, najpierw zrównuje on inny towar ze sobą, stawiając ten inny towar z określonym bytem jako ciałem wartości, i na tej podstawie wyraża swoją własną wartość w naturalnej formie innego towaru. To jest prawdziwe znaczenie „obejścia” i jest to również dokładnie sposób, w jaki Marks o nim mówił. Na przykład we fragmencie, który zacytowałem wcześniej, Marks pisze:
Na przykład, poprzez zrównanie płaszcza jako wartości z płótnem, praca osadzona w płaszczu jest zrównana z pracą osadzoną w płótnie. Prawdą jest, że krawiectwo, z którego powstaje płaszcz, jest konkretną pracą innego rodzaju niż tkactwo, z którego powstaje płótno. Ale poprzez zrównanie z tkactwem, krawiectwo jest w rzeczywistości zredukowane do tego, co jest faktycznie równe między tymi dwoma rodzajami pracy, co jest cechą, którą mają wspólną jako ludzka praca. Przez ten obejście tkactwo również, o ile tworzy wartość, nie ma nic, co odróżniałoby je od krawiectwa, a co za tym idzie, jest abstrakcyjną ludzką pracą. Tylko wyrażenie różnych rodzajów towarów jako ekwiwalentów uwidacznia szczególny charakter pracy tworzącej wartość, w rzeczywistości redukując różne rodzaje pracy osadzone w różnych rodzajach towarów do ich ogólnej jakości bycia pracą ludzką w ogóle. (Marks, 1976a, s. 142)
Marks opisuje obejście wyrażania wartości w następujący sposób w pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału:
Towar jest, od momentu narodzin, czymś dwojakim, wartością użytkową i wartością, produktem użytecznej pracy i konglomeratem pracy abstrakcyjnej. Aby reprezentować siebie jako to, czym jest, musi zatem powielać swoją formę. Formę wartości użytkowej posiada z natury; jest to jej naturalna forma. Formę wartości może nabyć tylko w interakcji z innymi towarami. Ale ta forma wartości sama w sobie musi być formą obiektywną. Jedynymi obiektywnymi formami towarów są ich użyteczne kształty, ich naturalne formy. Ponieważ jednak naturalna forma towaru, na przykład płótna, jest diametralnym przeciwieństwem jego formy wartościowej, musi on przekształcić inną naturalną formę, naturalną formę innego towaru, w swoją formę wartościową. To, czego nie może zrobić od razu w stosunku do siebie, może zrobić od razu w stosunku do innego towaru, tym samym robiąc to w stosunku do siebie poprzez obejście. Nie może wyrazić swojej wartości w swoim własnym ciele lub w swoim własnym użytecznym kształcie, ale może odnieść się do innej wartości użytkowej lub ciała-towaru jako bezpośredniego determinującego bytu wartości. Nie może odnosić się do konkretnej pracy zawartej w sobie jako zwykłej formy realizacji abstrakcyjnej ludzkiej pracy, ale może odnosić się do pracy zawartej w innych rodzajach towarów. Wszystko, co musi zrobić, to zrównać inny towar z samym sobą jako ekwiwalentem. Ogólnie rzecz biorąc, wartość użytkowa towaru istnieje tylko dla innego towaru12, o ile służy w ten sposób jako forma pojawienia się jego wartości. (Marks, 1976b, s. 22)
Jeśli obejście wyrażania wartości nie zostanie poprawnie zrozumiane, znaczenie płaszcza, w jego danym stanie, stającego się kształtem wartości dla płótna nie zostanie poprawnie uchwycone. Wartość użytkowa (lub naturalna forma) płaszcza jest w stanie, w danym stanie, być kształtem wartości dla płótna, ponieważ płótno zrównało płaszcz z samym sobą, pozycjonując płaszcz z formalną determinacją jako ciało wartości. Najpierw płótno jest w stanie wyrazić swoją własną wartość w istnieniu qua ciało wartości, którym jest płaszcz. Oznacza to, że w relacji, w której płótno wyraża swoją wartość za pomocą płaszcza, płaszcz funkcjonuje tylko jako to istnienie, podczas gdy jego własna użyteczność (jako rzecz, która zaspokaja pragnienie właściciela płótna) nie odgrywa żadnej roli. Dla właściciela płótna wartość użytkowa płaszcza nie jest jedynie użyteczna jako fenomenalna forma wartości jego płótna (jako ekwiwalent płótna), a zatem płaszcz nie istnieje dla właściciela jedynie jako ucieleśnienie wartości. Raczej płaszcz istnieje w tym samym czasie jako przedmiot, którego chce właściciel. Nie jest tak jednak w przypadku płótna towarowego. Płótno nie jest osobą, a zatem nie ma ludzkich pragnień. Jeśli chodzi o płótno, naturalne ciało płaszcza nie może być użyteczne jako środek do utrzymania ciepła lub modnego wyglądu. Naturalne ciało płaszcza jest użyteczne dla płótna jedynie jako lustro, które odbija jego własną wartość. Tutaj naturalne ciało płaszcza odgrywa jedynie rolę ucieleśnienia abstrakcyjnej ludzkiej pracy. Jednakże, nawet jeśli naturalna forma płaszcza funkcjonuje jedynie jako ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy, praca wyrażona w naturalnej formie (lub konkretnej wartości użytkowej) płaszcza jest konkretną pracą krawiecką, a nie pracą ludzką jako taką.
Ludzka praca czysta i prosta, wydatkowanie ludzkiej siły roboczej, choć zdolne do wszelkiej determinacji, jest samo w sobie nieokreślone. Może się urzeczywistnić, uprzedmiotowić tylko wtedy, gdy ludzka siła robocza jest wydatkowana w określonej formie, jako praca zdeterminowana, ponieważ tylko praca zdeterminowana jest konfrontowana z naturalną materią, materiałem zewnętrznym, w którym się uprzedmiotawia. Tylko heglowskiemu „pojęciu” udaje się zobiektywizować siebie bez zewnętrznej materii. (Marks, 1976b, s. 20)
To konkretna praca krawiecka tworzy konkretną wartość użytkową płaszcza, a ta konkretna wartość użytkowa, w danym stanie, staje się następnie kształtem wartości płótna. Z pewnością nie oznacza to jednak, że konkretna praca przestaje być konkretną pracą. Konkretna praca jako taka nabiera raczej znaczenia jako pewien sposób, w jaki ludzka praca jest realizowana lub ludzka siła robocza jest wydatkowana:
Płótno nie może odnosić się do płaszcza jako wartości lub wcielonej ludzkiej pracy bez odnoszenia się do pracy krawieckiej jako bezpośredniej formy realizacji ludzkiej pracy. Jednak tym, co interesuje płótno w płaszczu o wartości użytkowej, nie jest ani jego wełniany komfort, ani jego zapinany na guziki charakter, ani żadna inna użyteczna cecha, która określa go jako wartość użytkową. Płaszcz służy płótnu jedynie do reprezentowania obiektywności jego wartości w przeciwieństwie do jego wykrochmalonej obiektywności wartości użytkowej. Płótno osiągnęłoby ten sam cel, gdyby reprezentowało swoją wartość w Assa Fotida, Poudrette lub paście do butów. Praca krawiecka nie liczy się zatem dla płótna, o ile jest celową działalnością produkcyjną, pracą użyteczną, ale o ile, jako praca zdeterminowana, jest formą realizacji, sposobem obiektywizacji, ludzkiej pracy czystej i prostej. Gdyby płótno wyrażało swą wartość w paście do butów, zamiast w płaszczu, to wytwarzanie pasty, zamiast krawiectwa, liczyłoby się dla niego jako bezpośrednia forma realizacji pracy abstrakcyjnej. Wartość użytkowa lub towar-ciało staje się zatem formą pojawienia się wartości lub jej ekwiwalentem tylko dzięki temu, że inny towar odnosi się do konkretnego, użytecznego rodzaju pracy w nim zawartego jako bezpośredniej formy realizacji abstrakcyjnej pracy ludzkiej”. (Marks, 1976b, s. 20-21)
Uchwycenie tej kwestii jest największą trudnością w zrozumieniu formy wartości; dlatego też brak dostrzeżenia potrzeby jej uchwycenia jest największą przeszkodą w prawidłowym zrozumieniu formy wartości. Fakt, że wartość użytkowa płaszcza, w danym stanie, staje się formą wartości dla płótna, może, jeśli nie zostanie dokładnie przemyślany, sprzyjać złudzeniu, że płaszcz jako rzecz użyteczna jest w stanie w danym stanie wyrazić wartość płótna poprzez bycie przedmiotem, którego chce właściciel płótna. Jednak nawet jeśli dziecko ma kilka zapasowych kart do gry, które chce wymienić na bączek, a następnie pyta, czy ktoś byłby skłonny dać mu bączek w zamian za dziesięć kart, ponieważ nie jest to relacja wartości między towarami, bączek nie staje się fenomenalną formą wartości kart. Tym, co charakteryzuje relację wartości między towarami, jest relacja równoważności między towarami jako uprzedmiotowioną ludzką pracą:
Jako wartości, towary są wyrazem tej samej jedności, abstrakcyjnej ludzkiej pracy. W formie wartości wymiennej jawią się sobie nawzajem jako wartości i odnoszą się do siebie nawzajem jako wartości. W ten sposób odnoszą się jednocześnie do abstrakcyjnej ludzkiej pracy jako ich wspólnej substancji społecznej. Ich relacja społeczna polega wyłącznie na liczeniu się nawzajem jako tylko ilościowo różne, ale jakościowo równe (a zatem zastępowalne przez siebie nawzajem i wymienialne między sobą), wyrażenia tej społecznej substancji, która jest ich. Jako rzecz użyteczna, towar posiada społeczną determinację, o ile jest wartością użytkową dla innych niż jego posiadacz, zaspokajając w ten sposób społeczne potrzeby. Ale niezależnie od tego, z czyimi pragnieniami użyteczne właściwości towaru nawiązują relację, dzięki nim zawsze staje się on jedynie przedmiotem umieszczonym w relacji do ludzkich pragnień, a nie towarem dla innych towarów. Tylko to, co zamienia zwykłe użyteczne przedmioty w towary, może powiązać je ze sobą jako towary, a tym samym umieścić je w społecznym związku. To jest właśnie wartość towarów. (Marks, 1976b, s. 28)
W przypadku wyrażania wartości jednego towaru za pomocą wartości użytkowej innego towaru, nie ma powodu, aby zmieniać to, że relacja równoważności między towarami jako uprzedmiotowionymi ludźmi jest tym, co charakteryzuje relację wartości między towarami; ale w takim przypadku następuje inwersja, która jest nieunikniona w fetyszyzowanym świecie towarów:
W krawiectwie, podobnie jak w tkactwie, zużywana jest ludzka siła robocza. Oba te rodzaje pracy mają zatem ogólną właściwość bycia pracą ludzką i mogą istnieć przypadki, takie jak wytwarzanie wartości, w których należy je rozpatrywać tylko w tym aspekcie. Nie ma w tym nic tajemniczego. Ale w wyrażaniu wartości towaru sprawa staje na głowie. Aby wyrazić fakt, że na przykład tkanie tworzy wartość płótna poprzez jego ogólną właściwość bycia ludzką pracą, a nie w jego konkretnej formie jako tkania, konkretna praca, która wytwarza ekwiwalent płótna, a mianowicie krawiectwo, jest umieszczona w stosunku do niego jako namacalna forma, w której abstrakcyjna praca jest realizowana. (Marks, 1976a, s. 150)
Tutaj jednak mogą pojawić się błędne interpretacje, ponieważ sprawy stają się skomplikowane i trudne do zrozumienia.
W ramach relacji wartości i w zawartym w niej wyrażeniu wartości to, co abstrakcyjne i ogólne, nie liczy się jako własność tego, co konkretne i zmysłowo realne, ale wręcz przeciwnie: to, co zmysłowo konkretne, liczy się jako zwykła forma wyglądu lub zdeterminowana forma realizacji tego, co abstrakcyjne i ogólne. Na przykład, w wyrażaniu wartości płótna, praca krawiecka równoważnego płaszcza nie posiada ogólnej właściwości bycia ludzką pracą. Jest to odwrotny przypadek, w którym bycie ludzką pracą liczy się jako istota pracy krawieckiej, a bycie pracą krawiecką liczy się tylko jako forma wyglądu lub determinowana forma realizacji tej istoty pracy krawieckiej. To quid pro quo jest nieuniknione, ponieważ praca przejawiająca się w produkcie pracy tworzy wartość tylko w takim stopniu, w jakim jest to bezkrytyczna ludzka praca, a zatem w takim stopniu, w jakim praca uprzedmiotowiona w produkcie jest nieodróżnialna od pracy uprzedmiotowionej w innym rodzaju towaru.
Odwrócenie, w którym sensownie-konkretne liczy się tylko jako forma pojawienia się abstrakcyjnie-ogólnego, a nie abstrakcyjnie-ogólne liczy się jako właściwość konkretu, charakteryzuje wyrażanie wartości. Jednocześnie utrudnia to zrozumienie wyrażania wartości. Jeśli powiem: Prawo rzymskie i prawo niemieckie są prawami, to jest to oczywiste. Ale jeśli powiem, z drugiej strony, że prawo, ten abstrakcyjny byt, realizuje się w prawie rzymskim i prawie niemieckim, w tych konkretnych prawach, to związek staje się mistyczny”. (Marks, 1976b, s. 56-57)
Stwierdzenie, że od roli odgrywanej przez pragnienie właściciela towaru abstrahuje się w teorii formy wartości, z pewnością nie zaprzecza znaczeniu roli odgrywanej przez wartość użytkową towaru w formie ekwiwalentu ani w żaden sposób nie neguje roli odgrywanej przez towar w formie ekwiwalentu jako konkretnej wartości użytkowej. Tylko jako konkretna wartość użytkowa płaszcz wyraża wartość płótna. Ale płaszcz nie odgrywa w tym przypadku roli użytecznego przedmiotu, który ubiera właściciela płótna: tylko w swoim istnieniu jako coś, co ma znaczenie jako pewna forma realizacji ludzkiej pracy (lub sposób wydatkowania ludzkiej siły roboczej), krawiecka praca płaszcza jest w stanie wyrazić wartość płótna.
Uno jednak, odrzucając pogląd Marksa, że rola odgrywana przez niedostatek właściciela towaru jest abstrahowana w teorii formy wartości, nie wydaje się odpowiednio rozumieć tego punktu. Na przykład we fragmencie, który zacytowałem wcześniej, Uno czyni następujący komentarz:
Jest w pewnym sensie zrozumiałe, dlaczego proces wymiany i forma wartości są podzielone w ten szczególny sposób, ale myślę, że jest to problematyczne jako metoda. Oznacza to, że w badaniu procesu wymiany Marks wydaje się oferować konkretne i historyczne wyjaśnienie jako uzupełnienie wcześniejszego rozwoju formy wartości. Chociaż nie sądzę, że rodzaj procesu historycznego wyjaśniony w rozdziale o procesie wymiany powinien być umieszczony, tak jak jest, w sekcji o formie wartości, wydaje się to dość trudne do zrozumienia, z metodologicznego punktu widzenia, jak można by pomyśleć, że wyjaśnienie odpowiadające treści rozdziału 2 nie powinno być tam umieszczone. Wartość użytkowa nie może być zrozumiana, jeśli staje się abstrakcyjną wartością użytkową w ogóle, która jest oddzielona od potrzeb jednostek. (Sakisaka & Uno, 1948, s. 142)
Dopóki abstrahuje się od roli odgrywanej przez pragnienie właściciela towaru, dopóty rolę wartości użytkowej jako pożądanego przedmiotu również odkłada się na bok. Z pewnością nie oznacza to jednak, że abstrakcja od roli odgrywanej przez wartość użytkową jako pożądany przedmiot powinna być rozpatrywana w kategoriach „abstrakcyjnej wartości użytkowej w ogóle, która jest oddzielona od pragnień jednostek„. Po pierwsze, nie jest wcale jasne, co należy rozumieć przez „abstrakcyjną wartość użytkową w ogóle„. Jeśli Uno definiuje to w sposób podobny do „wartości użytkowej w ogólności” w rozumieniu teorii użyteczności krańcowej, to z pewnością nie jest to moje własne przekonanie, ani nie jest to pogląd Marksa.13 To raczej płaszcz konsekwentnie odgrywa rolę ekwiwalentu jako konkretna wartość użytkowa. Tak długo, jak płaszcz jest uznawany za formę ekwiwalentną, jego naturalna forma jest ostatecznie formą wartości. Z pewnością płaszcz jest przedstawiany jako forma ekwiwalentna, ponieważ jest przedmiotem, którego pragnie właściciel płótna; ale powodem, dla którego płaszcz jest w stanie wyrazić wartość płótna, nie jest to, że jest on pożądanym przedmiotem. Płaszcz jest w stanie wyrazić wartość płótna, ponieważ praca krawiecka uprzedmiotowiona w płaszczu jest zrównana z pracą tkacką uprzedmiotowioną w płótnie poprzez zrównanie płaszcza z płótnem. W ten sposób praca krawiecka w swoim istnieniu jako specyficzna konkretna praca staje się formą realizacji ludzkiej pracy wspólną z pracą tkacką. Płaszcz, jako konkretna wartość użytkowa, nabiera znaczenia jako bezpośrednie ucieleśnienie ludzkiej pracy, stając się wartościowym ciałem; i to właśnie w swoim istnieniu jako takim, płaszcz może wyrażać wartość płótna. Wartość użytkowa w tym przypadku nie jest zatem abstrahowana w celu uzyskania wartości użytkowej w ogóle. Raczej konkretna wartość użytkowa w danym stanie pojawia się w istnieniu odrębnym od jej istnienia jako użytecznej rzeczy i to właśnie w tym istnieniu odgrywa rolę ekwiwalentu. Nie abstrahujemy od konkretnych cech wartości użytkowej, aby uzyskać wartość użytkową w ogóle. Zamiast tego abstrahujemy od charakteru towaru jako użytecznego artykułu, gdzie ma on znaczenie tylko w związku z pewną ludzką potrzebą, tak aby towar został oczyszczony jako ucieleśnienie ludzkiej pracy. W ramach tej egzystencji, jako oczyszczone ucieleśnienie wartości, po raz pierwszy staje się lustrem wartości, które selektywnie i czysto odzwierciedla charakter wartości innego towaru.
Mówiąc o „ogólnej wartości użytkowej, która jest oddzielona od pragnień jednostek„, być może Uno ma na myśli „ogólną wartość użytkową” pieniądza jako „ogólnego środka wymiany” (tj, Być może Uno uważa, że specyficzna wartość użytkowa jest pomijana, jeśli abstrahujemy od roli pragnienia w analizie formy wartości, tak abyśmy myśleli w kategoriach wartości użytkowej w ogóle, i że prosta forma wartości „nie może być zrozumiana„, jeśli równoważna forma w niej jest postrzegana w ten sposób. Jeśli rzeczywiście taki jest pogląd Uno, to z dotychczasowych uwag powinno jasno wynikać, że opiera się on na nieporozumieniu. Nawet jeśli można powiedzieć, że „ogólna wartość użytkowa” pieniądza jest przedmiotem ogólnego pragnienia (a nie jakiegoś konkretnego pragnienia), nie zmienia to faktu, że jest to wartość użytkowa i musi być rozpatrywana w odniesieniu do jakiegoś pragnienia. Dlatego nawet jeśli mielibyśmy myśleć o konkretnej wartości użytkowej jako o ogólnej wartości użytkowej, nie byłoby to w ogóle przydatne w wyjaśnieniu podstawowej kwestii teorii formy wartości, która koncentruje się na tym, w jaki sposób wartość towaru może być wyrażona w wartości użytkowej innego towaru. Byłoby to przydatne jedynie w wyjaśnieniu, dlaczego wszystkie towary, w tym wszystkie nowo powstające, wyrażają swoją wartość w konkretnym towarze: złocie. Co więcej, nawet w przypadku złota, które ma „ogólną wartość użytkową„, zdolność jego naturalnej formy do wyrażania wartości innego towaru nie wynika z tego, że jest ono „ogólnym przedmiotem pożądania„, ale raczej – w taki sam sposób, jak w przypadku płaszcza – ponieważ inne towary zrównują złoto ze sobą14, tym samym przypisując mu formalną determinację jako ucieleśnienie wartości lub „ciało wartości„. Fundamentalna zagadka wyrażania wartości – dotycząca tego, dlaczego wartość towaru może być wyrażona w wartości użytkowej innego towaru – nie może być wyjaśniona poprzez postrzeganie wartości użytkowej towaru w równoważnej formie jako „ogólnej wartości użytkowej” (tj. poprzez postrzeganie jej jako problemu związanego z pragnieniem). Ogólna wartość użytkowa pieniądza może być raczej zrozumiana dopiero po wyjaśnieniu zagadki wyrażania wartości. Właśnie dlatego Marks wyjaśnia fundamentalną relację wyrażenie wartości w prostej formie wartości, a nie w formie pieniądza.
Wreszcie, jest krytyka dokonana przez Uno w następującym fragmencie, który zacytowałem wcześniej:
Oczywiście w Kapitale forma wartości i proces wymiany są wyjaśniane oddzielnie, a nawet zakładając, że są oddzielone jako takie, jeśli abstrahujemy od właściciela płótna, aby rozważyć samo płótno, nie będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego płótno we względnej formie wartości sprowadza płaszcz do równoważnej formy; a jeśli abstrahuje się od tego, że cokolwiek może być w tej formie, więc byłoby to już rozszerzoną formą wartości. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 160)
Po pierwsze, powtarzając to, co już zostało powiedziane, z pewnością nie jest możliwe zrozumienie, dlaczego płótno stawia płaszcz jako swój ekwiwalent, bez uwzględnienia chęci właściciela płótna. Jeśli mamy tu do czynienia, całkiem dosłownie, z pytaniem „dlaczego płótno we względnej formie wartości sprowadza płaszcz do formy równoważnej„, jak mówi Uno, to nie jest to działanie właściciela towaru, więc odnoszące się do niego dlaczego można zrozumieć nawet poza właścicielem. Jednak tym, co faktycznie sprowadza płaszcz do równoważnej formy, jest właściciel płótna, a nie płótno, więc przyczyny tego działania nie można zrozumieć poza właścicielem. Pomimo tego, że jest to działanie właściciela płótna (i nie ma znaczenia dla płótna-towaru), w celu przeprowadzenia czystej analizy relacji wartości między dwoma towarami nie jest przeszkodą, a wręcz koniecznością, odłożenie na bok chęci właściciela towaru. Robimy to, traktując najpierw pewne równanie wartości jako dane, a następnie analizując wyłącznie relację wyrażania wartości w nim. Tak więc osoba przeprowadzająca analizę musi odgrywać dwie role. Zaczyna od zaproponowania pewnego równania jako próby. Ustanawiając równanie, działa jako coś, co można nazwać „pełnomocnikiem” właściciela towaru. Zamiast właściciela towaru, który w rzeczywistości przedstawia w równoważnej formie towar, na który chce wymienić swój własny towar, osoba analizująca równanie przedstawia dowolny pojedynczy towar, który chce mieć po prawej stronie równania. Dopóki chodzi o prostą formę wartości, potrzebny jest tylko jeden towar i nie ma określonego rodzaju towaru, który należy wybrać. Niezależnie od wybranego towaru, po prostu poprzez umieszczenie go w równoważnej formie, konkretna praca zawarta w tym towarze jest zrównana z pracą towaru we względnej formie wartości, stając się w ten sposób fenomenalną formą abstrakcyjnej ludzkiej pracy, którą oba towary mają ze sobą wspólnego. W ten sposób towar w formie ekwiwalentnej staje się fenomenalną formą wartości dla towaru w formie względnej. W związku z tym, układając równanie, osoba przeprowadzająca analizę ma pełną swobodę wyboru dowolnego towaru. W tym sensie, i tylko w tym sensie, „cokolwiek” może być w równoważnej formie, jak mówi Uno. Ale tak jest tylko w przypadku tworzenia równania. Po postawieniu pewnego równania, takiego jak 20 jardów płótna = 1 płaszcz, jest ono traktowane jako dane, a następnie analizowane. W tym momencie niedopuszczalne jest losowe podstawianie towarów po lewej lub prawej stronie równania. W odniesieniu do naszego powyższego przykładu, to płaszcz, a nie jakiś inny towar, jest w formie równoważnej, przy czym naturalna forma płaszcza staje się formą wartości dla płótna. Krótko mówiąc, z pewnością nie jest prawdą, że „wszystko” można wprowadzić do procesu analizy.
To wszystko wydaje mi się oczywiste. Trudno mi zrozumieć, jak Uno mógł powiedzieć, że „jeśli to jest wyabstrahowane z czegokolwiek, co może być w tej formie, więc byłoby to już rozszerzoną formą wartości„. W przypadku danego równania istnieje tylko jeden towar w równoważnej formie (o ile mamy do czynienia z prostą formą wartości) i ten pojedynczy towar jest ustalony na miejscu. Przy ustalaniu równania jest sprawą losową, jaki rodzaj towaru jest umieszczony w formie równoważnej, ale musi to być pojedynczy towar, a nie kilka towarów. Stwierdzenie, że dowolny towar może zostać umieszczony w tej formie, jest jedynie odzwierciedleniem, na poziomie metody, faktycznego faktu, że nie jest jasne, jaki rodzaj towaru wybierze sam właściciel towaru. Niezależnie od tego, jaki towar zostanie wybrany, towar ten, po prostu umieszczony w równoważnej formie, staje się formą wartości towaru właściciela.
Biorąc to wszystko pod uwagę, nie jest jasne (przynajmniej według mojego sposobu myślenia), w jaki sposób Uno mógł myśleć, że prosta forma wartościująca „byłaby już rozszerzoną formą wartościującą”. To sprawia, że dość trudno jest odpowiedzieć na jego krytykę. Jeśli jednak byłbym zmuszony spekulować, zinterpretowałbym jego wypowiedź w następujący sposób. W relacji wyrażania wartości płótna, gdzie płaszcz jest ekwiwalentem płótna, abstrahujemy od płaszcza jako użytecznego przedmiotu, którego chce właściciel płótna, aby skupić się wyłącznie na jego istnieniu jako ucieleśnieniu abstrakcyjnej ludzkiej pracy15. Myślimy w kategoriach wartości płótna, która może być najpierw wyrażona w istnieniu tego ciała wartości. Uno mógł jednak zinterpretować ideę abstrahowania od aspektu towaru jako rzeczy użytecznej, aby skoncentrować się wyłącznie na jego istnieniu jako ciała wartości, jako abstrakcji od specyfiki wartości użytkowej w celu uzyskania wartości użytkowej w ogóle. Jednocześnie mógł on pomylić fakt, że płótno jest w stanie wyrazić swoją wartość w tym istnieniu jako „ciało wartości„, co oznacza, że płaszcz staje się formą wartości jako wartość użytkowa w ogóle, a nie jako szczególna wartość użytkowa. Być może opierając się na tego rodzaju błędnej interpretacji, Uno twierdzi, że ponieważ abstrahuje się od szczególności konkretnych wartości użytkowych w celu uzyskania wartości użytkowej w ogóle, musi to obejmować abstrakcję od różnych rodzajów wartości użytkowych, aby uzyskać rozszerzoną formę wartości. Jeśli rzeczywiście taka jest logika Uno, to jest ona podobna do jego błędnego pomysłu, omówionego wcześniej, że „wartość użytkowa nie może być zrozumiana, jeśli staje się abstrakcyjną wartością użytkową w ogóle, która jest oddzielona od pragnień jednostek„; więc moje wcześniejsze komentarze miałyby zastosowanie również tutaj.
Wszystko to jest jednak spekulacją z mojej strony na temat znaczenia wypowiedzi Uno, po tym jak starałem się zrozumieć, co próbuje powiedzieć. Być może całkowicie mijam się z prawdą, ale obecnie nie przychodzi mi do głowy żadne inne wiarygodne wyjaśnienie.
Drugi argument Uno
Bez uwzględnienia właściciela towaru nie jest możliwe zrozumienie, dlaczego towar we względnej formie wartości i towar w równoważnej formie są w swoich odpowiednich formach, co oznaczałoby, że wszystko jest takie samo, niezależnie od tego, czy jeden z towarów jest w jednej formie, czy w drugiej. Popyt na aktywne wyrażanie wartości jest popytem właściciela towaru, a określony towar jest we względnej formie wartości ze względu na istnienie tego właściciela towaru. W przeciwieństwie do tego, ponieważ towar w równoważnej formie jest idealny, właściciel nie pojawił się jeszcze w rzeczywistości. Myśląc w ten sposób, możliwe staje się subiektywne zrozumienie formy wartości.
Podobnie jak w poprzednim artykule, odnosząc się do argumentu podsumowanego powyżej, zacznę od własnych słów Uno, aby uniknąć nieporozumień, a następnie rozwinę moje poglądy w bezpośrednim związku z cytowanymi fragmentami:
Chcę wyraźnie rozważyć relację opozycji między względną formą wartości a formą równoważną. Gdyby można było to odwrócić w dowolnym momencie, relacja opozycyjna nie miałaby większego znaczenia. … Postawione tutaj pytanie dotyczy tego, jak duża jest różnica między względną formą wartości a formą równoważną, jeśli nie bierze się pod uwagę właściciela towaru; to jest punkt, który należy wyjaśnić. (Sakisaka & Uno., 1948, str. 164)
Jakie jest rzeczywiste znaczenie tego, że płótno i płaszcz znajdują się w przeciwnych pozycjach, a płótno aktywnie stara się wyrazić swoją wartość? Sądzę, że o ile właściciel płótna nie pragnąłby płaszcza, płótno nie byłoby w stanie wyrazić swojej wartości w wartości użytkowej płaszcza. Jeśli to pragnienie również zostanie wyabstrahowane, sam płaszcz mógłby również wyrazić swoją wartość w płótnie, tak że „względna” forma stałaby się wzajemna. Nie sądzę jednak, by taki był sens „względnego” w tym przypadku. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 162)
Gdyby na przykład nie było właściciela płótna, nie byłoby również pragnienia wartości użytkowej towaru w równoważnej formie, jaką jest płaszcz. Zarówno płótno, jak i płaszcz wyrażałyby wówczas swoją wartość w sobie nawzajem. Wraz z istnieniem właściciela, płótno po raz pierwszy przyjmuje względną formę wartości, a właściciel płótna, jako taki, zaczyna pragnąć, aby wartość płótna była aktywnie wyrażana. Płaszcz w równoważnej formie nie pojawił się jeszcze w formie materialnej, więc nie stał się aktywny. O tym, który konkretny towar jest w formie równoważnej, decyduje właściciel towaru w formie względnej. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 166)
Chcę również powiedzieć, że towar w równoważnej formie jest idealnym istnieniem, więc właściciel towaru również nie jest w rzeczywistości w relacji opozycji. Gdyby dwa towary były uważane za rzeczywiste towary, byłoby to to samo, co barter. Wyrażanie wartości jest naturalnie możliwe do pomyślenia, ponieważ właściciel towaru został z góry założony. Można poradzić sobie z wyrażaniem wartości w sposób trzecioosobowy, próbując wyrazić wartość poprzez umieszczenie jednego z dwóch danych towarów w formie względnej, ale w takim przypadku łatwo byłoby popaść w błąd Hilferdinga. … Nawet w przypadku prostej formy wartości, towar we względnej formie wartości i towar w formie równoważnej nie są w relacji prostej równości. … Jeśli rzeczywiście dwa towary byłyby zrównane z powodu bycia równymi, to myślę, że mielibyśmy do czynienia z relacją, w której towar we względnej formie wartości i w formie równoważnej mógłby znajdować się po obu stronach równania. … Gdy weźmie się pod uwagę właściciela towaru, staje się jasne, że równania nie da się łatwo odwrócić. … Chciałbym, aby zrozumiano, że w relacji zrównania dla towaru nie jest tak, że równe rzeczy są założone od samego początku, tak że zrównanie jest tego wynikiem. Jeśli wyrażanie wartości jest uważane za poprzedzające wymianę, wówczas kwestia czegoś równego między dwoma istniejącymi towarami zostanie wyjaśniona później. Oznacza to, że towar w formie wartości względnej jest w formie wyrażania własnej wartości, ale nie wiemy, czy zostanie to faktycznie zrealizowane. Z kolei towar w formie ekwiwalentu nie jest jeszcze faktycznie przewidziany do wymiany. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 233-235)
W pierwszym zacytowanym powyżej fragmencie Uno stawia pytanie w kategoriach chęci „jasnego rozważenia relacji opozycji między względną formą wartości a formą ekwiwalentną” i wyjaśnienia „jak duża jest różnica między względną formą wartości a formą ekwiwalentną, jeśli nie bierze się pod uwagę właściciela towaru”. Jednak z mojej perspektywy Marksowi w teorii formy wartości – bez uwzględniania właściciela towaru – udało się dokładnie wyjaśnić „relację opozycji między względną formą wartości a formą równoważną” (a tym samym wyjaśnić „jak duża jest różnica między względną formą wartości a formą równoważną„) poprzez analizę równania wartości jako formy wyrażania wartości. Co więcej, jest to coś, co każdy, kto uważnie przeczytał analizę formy wartości Marksa, powinien być w stanie dostrzec; i nie ma powodu, by wyobrażać sobie, że Uno nie jest tego świadomy. Kiedy więc Uno mówi, że różnica między tymi dwiema formami nie jest jasna bez uwzględnienia właściciela towaru, musi odnosić się do jakiejś innej kwestii. Zasadniczo myślę, że Uno próbuje powiedzieć, co następuje. Jeśli spojrzymy na strukturę samego równania wartości, znaczenie towaru po lewej i po prawej stronie równania oraz ich opozycyjna relacja są jasne nawet bez uwzględnienia właściciela towaru. Ale tylko biorąc pod uwagę właściciela towaru, możemy wiedzieć, dlaczego konkretny towar (płótno) jest w formie wartości względnej po lewej stronie równania, podczas gdy inny towar (płaszcz) jest w równoważnej formie po prawej stronie. Jeśli nie zostanie to zrozumiane, nie będzie można dojść do rozróżnienia między danym równaniem a jego przeciwieństwem, więc można by pomyśleć, że każde z nich jest po prostu innym sposobem wyrażenia tego samego faktu. Spowodowałoby to niemożność subiektywnego uchwycenia formy wartości lub zrozumienia sedna tej formy. Jeśli chodzi o to, dlaczego tak się dzieje, Uno najpierw przedstawia następujący argument:
Jakie jest rzeczywiste znaczenie tego, że płótno i płaszcz znajdują się w przeciwnych pozycjach, a płótno aktywnie stara się wyrazić swoją wartość? Myślę, że gdyby właściciel płótna nie chciał płaszcza, płótno nie byłoby w stanie wyrazić swojej wartości w wartości użytkowej płaszcza. Jeśli to pragnienie zostałoby również wyabstrahowane, sam płaszcz mógłby również wyrazić swoją wartość w płótnie, dzięki czemu forma „względna” stałaby się wzajemna. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 162)
Jak szczegółowo omówiłem w moim wcześniejszym artykule, wartość płótna jest wyrażona w płaszczu, ponieważ płaszcz jest przedmiotem, którego chce właściciel płótna, ale nie jest to kwestia istotna dla teorii formy wartości. Celem tej teorii jest rozwikłanie zarówno zagadki ceny towaru (tj. formy pieniądza), jak i zagadki pieniądza. Po głębszej refleksji okazuje się jednak, że zagadka formy pieniądza jest ostatecznie zakorzeniona w osobliwym fakcie, że wartość towaru jest wyrażona w elemencie opozycyjnym do wartości: wartości użytkowej towaru. Aby rozwiązać zagadkę formy pieniądza, musimy najpierw odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, jak to możliwe, że wartość towaru jest wyrażona w wartości użytkowej innego towaru. Problem nie przedstawia się w ten sposób, gdy bezpośrednio rozważamy formę pieniądza. W przypadku formy pieniądza wartość każdego towaru jest wyrażona w jednym niezależnym towarze (złocie), więc kwestią wysuwającą się na pierwszy plan jest tajemnicza natura złota, która wynika z tego specjalnego przywileju. Tylko w przypadku prostej formy wartości staje się jasne, że wartość towaru jest wyrażona w wartości użytkowej innego towaru z nim zrównanego, co pozwala najpierw postawić, w czystej formie, kluczowe pytanie, w jaki sposób jest to możliwe.16 W związku z tym nie zadaje on pytania, dlaczego płaszcz jest przedstawiany jako równoważna forma dla płótna. Nie ma wątpliwości, że właściciel płótna jest tym, który przedstawia płaszcz jako formę równoważną i że robi to, ponieważ chce mieć płaszcz. Jednak bez względu na to, jak długo będziemy zastanawiać się nad tym faktem, nie ma on żadnego znaczenia dla wyjaśnienia podstawowego problemu. Problem ten pozostaje nawet po wyjaśnieniu roli właściciela towaru. Pojawia się on po raz pierwszy w niezależnej formie, gdy proces, poprzez który tworzone jest pewne równanie wartości (zgodnie z pragnieniem właściciela towaru), zostaje odłożony na bok, a równanie jest traktowane jako dane. Mamy dwie odrębne kwestie, należące do czegoś, co można nazwać dwoma różnymi wymiarami. Jest to celowe działanie ze strony właściciela towaru, które nadaje konkretnemu towarowi równoważną formę. Jest to punkt, który może być łatwo uchwycony przez normalne ludzkie poznanie. W przeciwieństwie do tego, proces, w którym wartość użytkowa towaru w formie ekwiwalentnej staje się formą wartości dla towaru w formie wartości względnej, odbywa się niezależnie od świadomości właściciela towaru. Podmiotem jest towar, a nie istota ludzka, a zamiast ludzkiego języka mamy fetyszystyczny świat, w którym mówi się „językiem towarów„.17 Właśnie dlatego – rozważając tę kwestię, która stanowi sedno zagadki formy wartości – należy abstrahować od właściciela towaru, przyjmując pewne równanie jako dane. Marks przyjmuje więc równanie 20 jardów płótna = 1 płaszcz jako swoją przesłankę, a następnie przystępuje do wyjaśnienia relacji wyrażania wartości w ramach tego równania wyłącznie poprzez analizę jego formy. Dzięki tej analizie Marks odkrywa „obejście” wyrażania wartości – niedostrzegane przez wcześniejszych ekonomistów – i tym samym odkrywa fundamentalną zagadkę formy wartości.
Jeśli te kwestie zostaną odpowiednio zrozumiane, stanie się jasne, jak błędne, z punktu widzenia celu analizy prostej formy wartości, jest myślenie w stylu Uno, że „gdyby właściciel płótna nie chciał płaszcza, płótno nie byłoby w stanie wyrazić swojej wartości w wartości użytkowej płaszcza„. Staje się również jasne, że obawa Uno, że „jeśli to pragnienie zostanie również wyabstrahowane, sam płaszcz mógłby wyrazić swoją wartość w płótnie, tak że forma 'względna’ stałaby się wzajemna” jest bezzasadna. Gdy przyjmiemy równanie 20 jardów płótna = 1 płaszcz jako dane, jest jasne, nawet bez rozważania pragnienia właściciela płótna, że płótno (a nie płaszcz) jest w stanie wyrazić swoją własną wartość jako towar we względnej formie wartości. Nie ma więc powodu, by wyobrażać sobie, że „sam płaszcz mógłby również wyrażać swoją wartość w płótnie„.
Jeśli, wraz z powyższym równaniem, przeciwne równanie (1 płaszcz = 20 jardów płótna) jest postawione w tym samym czasie, to rzeczywiście „sam płaszcz mógłby również wyrazić swoją wartość w płótnie„, a wyrażanie wartości byłoby wykonywane „wzajemnie„. Jest to założenie, które naturalnie istniałoby w rzeczywistym przypadku, w którym 20 jardów płótna i 1 płaszcz są wymieniane jako towary. Co więcej, jeśli założymy, że wymiana między płótnem a płaszczem odbywa się wielokrotnie, a nie jest odosobnionym incydentem, wówczas kurs wymiany między 20 jardami płótna a 1 płaszczem nie jest prostym wyrazem chęci właściciela płótna, ale został obiektywnie ustalony jako regularny kurs wymiany. Oznacza to, że w rzeczywistości jako przesłanka, wraz z wyrażeniem 20 jardów płótna = 1 płaszcz, znajduje się przeciwne wyrażenie wartościujące: 1 płaszcz = 20 jardów płótna. Marks wskazuje na przykład, że „wyrażenie 20 jardów płótna = 1 płaszcz, lub 20 jardów płótna jest warte 1 płaszcz, zawiera również jego odwrotność: 1 płaszcz = 20 jardów płótna, lub 1 płaszcz jest wart 20 jardów płótna” (Marks, 1976a, s. 140).
Marks zakłada, że taka sytuacja następuje, co jest naturalne z metodologicznego punktu widzenia. Dopóki celem Marksa jest wyjaśnienie relacji wartości poprzez analizę równania wartości, z pewnym równaniem przedstawionym jako jego przesłanka, musi on zakładać, że równanie to wyraża relację równoważnej wymiany (a nie tylko pragnienie właściciela towaru). Kiedy Marks mówi, że „wyrażenie 20 jardów płótna = 1 płaszcz (…) obejmuje również jego odwrotność: 1 płaszcz = 20 jardów płótna„, oznacza to, że przeciwna relacja wyrażania wartości jest jednocześnie zakładana od samego początku, co oznacza, że przeciwna forma wartości jest zawarta w samej przesłance. Nie oznacza to jednak, że dane wyrażenie wartości naturalnie zawiera przeciwne wyrażenie wartości bez wspomnianego warunku powtarzającej się (a nie izolowanej) wymiany.18 I z pewnością nie oznacza to, że relacja podmiot-przedmiot w pojedynczym wyrażeniu wartościującym jest niejasna. Nie oznacza to również, że w ramach wyrażenia wartościującego 20 jardów płótna = 1 płaszcz „sam płaszcz mógłby również wyrażać swoją wartość w płótnie„, jak pisze Uno. Właśnie dlatego Marks dokonuje następującej obserwacji:
Ale w tym przypadku muszę odwrócić równanie, aby wyrazić wartość płaszcza względnie; a jeśli to zrobię, płótno stanie się ekwiwalentem zamiast płaszcza. Ten sam towar nie może zatem występować jednocześnie w obu formach w tym samym wyrażeniu wartości. Formy te raczej wykluczają się nawzajem jako biegunowe przeciwieństwa. To, czy towar występuje w formie względnej, czy w formie przeciwnej, równoważnej, zależy wyłącznie od pozycji, jaką zajmuje w wyrażeniu wartości. Oznacza to, że zależy to od tego, czy jest to towar, którego wartość jest wyrażana, czy towar, w którym wartość jest wyrażana. (Marks, 1976a, s. 140)
Innymi słowy, podmiot wyrażania wartości jest założony wraz z równaniem. Tak długo, jak równanie wyrażania wartości jest traktowane jako dane, podmiot jest ustalony nawet bez uwzględnienia właściciela towaru. Jeśli założymy, że dwa równania wyrażania wartości istnieją w tym samym czasie, wyrażając przeciwstawne relacje, możemy oczywiście zdecydować się na zbadanie jednego z nich. I w zależności od naszego wyboru jeden z towarów będzie przedmiotem wyrażania wartości. Z pewnością nie oznacza to jednak, że „towar w formie wartości względnej i w formie równoważnej może znajdować się po obu stronach równania„. Jeśli wydaje się, że podmiot i przedmiot są odwrócone, dzieje się tak tylko dlatego, że dwa różne wyrażenia wartości są przedstawiane w tym samym czasie; nie dzieje się to w ramach tego samego wyrażenia wartości. W ramach danego wyrażenia wartości, towar umieszczony w każdej z dwóch form jest stały. Pozycje te z pewnością nie mogą zostać zmienione. Co więcej, fakt, że możemy obserwować wyrażanie wartości któregokolwiek z dwóch towarów, nie oznacza, jak sugeruje Uno, że mamy do czynienia z „wyrażaniem wartości w sposób trzecioosobowy, w kategoriach próby wyrażenia wartości poprzez umieszczenie jednego z dwóch danych towarów we względnej formie„. Nie tylko przyjmujemy dwa towary jako dane, ale także zakładamy dwa wyrażenia wartości. Każdy z tych dwóch towarów traktuje drugi jako swój odpowiednik. Oczywiście, byłoby całkiem błędnym myśleniem, gdyby ktoś uważał, że zamiast dwóch wyrażeń wartości, po prostu dwa towary są założone i że staramy się „wyrazić wartość poprzez założenie jednego z dwóch danych towarów w formie względnej„. Uno określa to jako zajmowanie się wyrażaniem wartości w „sposób trzecioosobowy„, ale z mojej perspektywy jest w rzeczywistości odwrotnie. Nieporozumienie wynika raczej z próby odegrania roli w wyrażaniu wartości pomimo bycia w pozycji trzecioosobowej (jako analityk); tj. pomimo nie bycia w pozycji osoby zainteresowanej wyrażaniem wartości. To jest właśnie podejście, które krytykuję. Uno również sprzeciwia się temu stanowisku, mówiąc, że „łatwo byłoby popaść w błąd Hilferdinga„, ale powód, dla którego podaje swój sprzeciw, jest zupełnie inny niż mój własny pogląd. Dla Uno wadą powyższego podejścia jest to, że nie wykracza ono poza perspektywę trzecioosobową, z której nie można uchwycić prawdy dotyczącej formy wartości. Uno twierdzi, że konieczne jest rozważenie punktu widzenia właściciela towaru, a bez tego przedmiot wyrażania wartości byłby niejasny. Z mojej perspektywy jednak podstawowy błąd nie jest związany z postawą trzecioosobową. Rzeczywiście, osoba analizująca formę wartości musi przyjąć taką postawę, z pewnym równaniem wartości traktowanym jako dane. Po przyjęciu równania jako przesłanki, zajmujemy się wyłącznie wyjaśnieniem relacji wyrażania wartości w jego ramach. Kiedy pewne równanie jest założone, jest całkowicie jasne, który towar jest przedmiotem wyrażania wartości, nawet bez uwzględnienia właściciela towaru. To wyjaśnienie wydaje się jednak mało satysfakcjonujące dla Uno, ponieważ wysunął on również następujące twierdzenie:
Gdyby na przykład nie było właściciela płótna, nie byłoby również pragnienia wartości użytkowej towaru w równoważnej formie, jaką jest płaszcz. Zarówno płótno, jak i płaszcz wyrażałyby wówczas swoją wartość w sobie nawzajem. Wraz z istnieniem właściciela, płótno po raz pierwszy przyjmuje względną formę wartości, a właściciel płótna, jako taki, zaczyna pragnąć, aby wartość płótna była aktywnie wyrażana. (Sakisaka & Uno, 1948, str. 166)
Pytanie koncentruje się tutaj na drugiej połowie tego komentarza, ponieważ pierwszą połową już się zająłem. Myślę, że prawdziwą podstawą sposobu myślenia Uno jest idea, którą tutaj przedstawia, że podmiotem w wyrażaniu wartości jest istota ludzka (i nie może być towarem), tak więc bez rozważenia właściciela towaru nie jesteśmy w stanie wiedzieć, który towar jest podmiotem wyrażania wartości. Czy jednak naprawdę można powiedzieć, że istota ludzka jest podmiotem wyrażania wartości? Mój własny pogląd jest taki, że myślenie o towarze, a nie o właścicielu towaru, jako o podmiocie nie jest ani niemożliwe, ani nie jest przypadkiem wymuszonej logiki. Co więcej, jest to poprawne z metodologicznego punktu widzenia.
Przede wszystkim jasne jest, że równanie wyrażania wartości, 20 jardów płótna = 1 płaszcz, jest tworzone przez właściciela płótna. Niemniej jednak, wartość wyrażona w równaniu jest wartością płótna (a nie wyrażeniem wartości właściciela płótna). Jeśli następnie zastanowimy się, co sprawia, że wyrażanie wartości płótna jest z natury konieczne, zobaczymy, że wynika to z podstawowej natury płótna jako towaru. Oznacza to, że towar z natury jest czymś dwojakim – jako jedność wartości użytkowej i wartości – a jego naturalną formą jest jego forma jako wartość użytkowa, a nie forma wartości. Zatem forma wartości musi zostać dodatkowo nabyta; w przeciwnym razie produkt nie mógłby uzyskać formy jako towar. Krótko mówiąc, potrzeba wyrażania wartości wynika z natury samego towaru. Jednak sam towar nie jest w stanie dostrzec tej konieczności i oczywiście nie może wykonać tego czy innego działania. To właściciel towaru „pragnie, aby wartość płótna była aktywnie wyrażana„. Podobnie, to właściciel umieszcza metkę z ceną na towarze. Jednakże, o ile jest to wyraz wartości towaru jako takiego, właściciel towaru nie wykonuje arbitralnego działania jako osoba z indywidualnymi pragnieniami. Właściciel towaru postrzega raczej istotną naturę towaru jako swój własny instynkt i działa jedynie na tej podstawie. Towar jest zatem przede wszystkim podmiotem, podczas gdy właściciel może być postrzegany jako nic więcej niż jego automat, dlatego Marks mówi o „personifikacji rzeczy i reifikacji osób” (Marks, 1976a, s. 209).
Pomyślałbym, że każdy zaznajomiony z Kapitałem nie będzie potrzebował dalszych wyjaśnień tego punktu, ponieważ Marks wyjaśnia go szczegółowo. Zaskakujące jest więc to, że Uno upiera się, że podmiot wyrażania wartości nie może być rozumiany w oderwaniu od właściciela towaru. Wydaje się więc, że jakieś szczególne okoliczności muszą tłumaczyć sposób myślenia Uno. W tym miejscu chciałbym przedstawić moje własne, szczere przypuszczenie na temat tego, jakie to mogą być okoliczności. Mam nadzieję, że moja interpretacja, nawet jeśli jest nietrafna, przyczyni się przynajmniej do naszego ogólnego zrozumienia formy wartości.
Kluczowa kwestia dotycząca formy wartości, jak wspomniano wcześniej, pojawia się po raz pierwszy w jej najbardziej nierozwiniętej formie, którą jest prosta forma wartości. To właśnie na analizie tej formy koncentruje się Marks w Kapitale. Jednak prosta forma wartości jest również nierozwiniętą formą wartości, co wprowadza osobną trudność do analizy jej wyłącznie jako formy wartości. Trudność ta związana jest z faktem, że prosta forma wartości towaru nie jest jeszcze formą niezależną od chęci jej właściciela. W naszym przykładzie 20 jardów płótna = 1 płaszcz, płaszcz jest formą wartości dla 20 jardów płótna, ze znaczeniem jako ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy tej samej jakości, co praca zawarta w płótnie. Jednocześnie płaszcz jest konkretnym przedmiotem, którego chce właściciel płótna, ze znaczeniem jako produkt konkretnej pracy, która różni się od pracy, która wytwarza płótno. Innymi słowy, płaszcz znajduje się jednocześnie w dwóch zupełnie różnych relacjach: odgrywa dwie zupełnie różne role, z dwoma zupełnie różnymi determinacjami. Bez „dość intensywnego zastosowania naszej mocy abstrakcji” (Marks 1976b, s. 18) nie bylibyśmy w stanie odróżnić jednej relacji od drugiej, a te dwie zasadniczo różne relacje zostałyby pomieszane. Ograniczenie formy wartości towaru przez brak indywidualnego właściciela towaru jest czymś więcej niż tylko niewygodną kwestią, która wprawiła ekonomistów w zakłopotanie. Jest to poważna wada formy wartości, ponieważ jest sprzeczna z zasadniczą naturą samej wartości. Dlatego też forma wartości, zamiast pozostać prostą formą wartości, musi przejść do formy pieniądza, gdzie najpierw zostaje uwolniona od związku z indywidualną potrzebą właściciela towaru, osiągając w ten sposób kompletność jako forma wartości.
Aby lepiej docenić rozróżnienie między dwoma różnymi relacjami, które wydają się wzajemnie powiązane w przypadku prostej formy wartości, a zatem trudne do rozdzielenia, możemy przyjrzeć się temu, co dzieje się z nimi w przypadku formy pieniądza. Prawdopodobnie nie trzeba dodawać, że kiedy forma wartości przekształca się w formę pieniądza – tak, że konkretny towar (złoto) odgrywa wyłącznie rolę ekwiwalentu qua-towaru pieniężnego w świecie towarów – towary dzielą się na normalne towary i towar pieniężny, tak że C1 – C2 dzieli się na dwa niezależne procesy C1 – M (sprzedaż) i M – C2 (zakup). Musimy zacząć od zbadania znaczenia każdego z tych dwóch procesów. W przypadku C1 – M mamy do czynienia z procesem realizacji formy wartości C1 (tj. C1=M), która idealnie wyraża swoją własną wartość w relacji równoważności do M, która jest ogólnie obowiązującą postacią wartości. Tymczasem znaczenie M – C2 jest zupełnie inne. Ponieważ M jest już towarem z formalną determinacją jako ogólnym ekwiwalentem, a jego naturalna forma ma zatem ogólną ważność jako postać wartości, nie ma dalszej potrzeby, aby przekształcać wartość użytkową innego towaru w kształt wartości i poprzez to wyrażać swój własny charakter jako wartość. Tak więc M nie może zajmować pozycji względnej formy wartości w pierwotnym sensie. Jeśli jednak odwrócimy listę cen, na pierwszy rzut oka będzie ona taka sama jak rozszerzona forma wartości (forma B), z wartością M wskazaną w każdym możliwym towarze. Marks nazywa to „specyficzną względną formą wartości towaru pieniężnego” [spezifische relative Wertform der Geldware]19, z terminem „specyficzna” użytym w celu zasadniczego odróżnienia jej od względnej formy wartości w pierwotnym znaczeniu. Innymi słowy, pomimo tego, że pieniądz znajduje się po lewej stronie równania i w tym sensie jest względną formą wartości, nie traci on swojego statusu ogólnego ekwiwalentu i nadal zachowuje ogólną bezpośrednią wymienialność. Dlatego M – C2 nie jest procesem obejmującym realizację formy wartości M poprzez przekształcenie M w wartość rzeczywistą. Jest to raczej proces, w którym formalna, ogólna wartość użytkowa towaru, która ma już formę ogólnej ważności qua ciało wartości (a zatem formę absolutnej wymienialności), jest realizowana w konkretnym towarze, który jest przedmiotem indywidualnego pragnienia właściciela towaru teraz w formie M. To w ramach tej relacji pragnienie właściciela towaru odgrywa rolę. Jeśli chodzi o sam towar, bycie teraz w formie M oznacza jedynie, że jest on w formie posiadającej ogólną bezpośrednią wymienialność i jest to kwestia obojętna dla tego towaru, czy ta zdolność jest realizowana poprzez jego wymianę z tym lub innym rodzajem towaru. Decyzja dotycząca tego, z którym towarem zostanie on wymieniony w celu realizacji tego potencjału, jest podejmowana wyłącznie przez właściciela (w tym przypadku właściciela pieniądza). Właściciel odczytuje wstecz listę wartości towarów wyrażonych w postaci M, która składa się z nieskończonej liczby indywidualnych równań wartości, a następnie wybiera konkretne M=C2, po prawej stronie którego znajduje się przedmiot jego indywidualnego pragnienia. Jest to jedyny punkt, w którym specyficzne indywidualne pragnienie właściciela odgrywa rolę. To właśnie w tej formie realizowana jest idealna wartość użytkowa jego pieniędzy, jako ogólnego środka wymiany.
W przypadku C1 = C2 (a zatem C1 – C2 jako jego realizacja), to, co jest następnie rozróżniane, aby stać się niezależnym, jeszcze się nie rozdzieliło; C1 przyrównuje C2 do siebie, tym samym przypisując mu formalną determinację jako ciało wartości, a następnie wyraża swoją własną wartość w naturalnym ciele C2 (tym samym przypisując temu naturalnemu ciału znaczenie jako ucieleśnienie abstrakcyjnej ludzkiej pracy w C1). Wraz z tą względną ekspresją wartości C1 w pierwotnym sensie, istnieje jednocześnie ekspresja woli właściciela C1, który stara się zrealizować formalną wartość użytkową C1 jako potencjalne ciało wartości – a zatem jako potencjalny środek bezpośredniej wymiany20 – w konkretnej wartości użytkowej C2, która jest konkretnym przedmiotem, którego akurat chce (tak więc naturalne ciało C2 nabiera znaczenia jako produkt konkretnej konkretnej pracy innego rodzaju niż praca, która stworzyła C1). Pierwszy moment rozwija się następnie w niezależny czynnik C1=M, podczas gdy drugi moment rozwija się w M= C2. W przeciwieństwie do tego, te dwa czynniki nie rozdzieliły się jeszcze w przypadku C1=C2. Ale fakt, że nie są jeszcze oddzielone na tym etapie, nie oznacza, że są nierozróżnialne, ani w żaden sposób nie sugeruje, że ten drugi stanowi istotny moment pierwszego. Wyrażenie pragnienia właściciela towaru (jednocześnie zawarte w C1=C2) nie jest tym, co stanowi formę wartości jako taką. W rzeczywistości jest to heterogeniczny czynnik, który sprawia, że forma jest niekompletna jako forma wartości. Dlatego forma wartości nie może pozostać w prostej formie wartości: musi rozwinąć się do formy pieniądza, gdzie forma wartości jest najpierw uzupełniona poprzez uwolnienie się od heterogenicznego czynnika, który rozwija się w oddzielną i niezależną formę M=C2. Jeśli naszym zamiarem w analizie C1=C2 jest wyjaśnienie formy wartości, naturalnie musimy odkryć i wyodrębnić formę, która staje się niezależna jako C1=M (tj. formę pieniądza), a nie czynnik, który rozwija się później, aby stać się niezależnym jako M=C2. Obejmuje to przede wszystkim odkrycie zarodka formy pieniądza w C1=C2, dostarczając w ten sposób istotnej wskazówki do rozwinięcia teorii formy wartości w Kapitale. Marks z dumą zauważył, że był to jeden z jego najważniejszych oryginalnych pomysłów:
Ci szlachcice, ekonomiści, do tej pory przeoczyli niezwykle prosty punkt, że forma 20 jardów płótna = 1 płaszcz jest tylko nierozwiniętą formą podstawową 20 jardów płótna = 2 funty złota a zatem, że najprostsza forma towaru, w której jego wartość nie jest jeszcze wyrażona jako relacja do wszystkich innych towarów, ale tylko jako coś odróżnionego od własnej naturalnej formy, zawiera całą tajemnicę formy pieniądza, a tym samym, w nuce, wszystkich burżuazyjnych form produktu pracy. W mojej pierwszej prezentacji [Przyczynku] uniknąłem trudności związanych z rozwojem, przedstawiając rzeczywistą analizę wyrażania wartości tylko wtedy, gdy wydaje się ona już rozwinięta i wyrażona w pieniądzu. (Marks, 1987b, s. 384)
Każdy wie, że towary mają wspólną formę wartości, która wyraźnie kontrastuje z różnorodnymi naturalnymi formami ich wartości użytkowych: formę pieniądza. Tutaj jednak musimy wykonać zadanie, którego burżuazyjna ekonomia nigdy nawet nie próbowała; mianowicie pokazać genezę tej formy pieniądza, tj. kontynuować rozwój ekspresji wartości zawartej w relacji wartości towarów, od jej najprostszego, prawie niezauważalnego kształtu, do olśniewającej formy pieniądza. Gdy tak się stanie, zagadka pieniądza zniknie w tym samym czasie. (Marks, 1976a, s. 139)
Jedyną trudnością w zrozumieniu formy pieniądza jest uchwycenie ogólnej formy ekwiwalentnej, a zatem ogólnej formy samej wartości, tj. formy C. Formę C można zredukować, pracując wstecz do formy B, rozszerzonej formy wartości, a jej elementem konstytutywnym jest forma A: 20 jardów płótna = 1 płaszcz lub x towaru A = y towaru B. Prosta forma towarowa jest zatem zalążkiem formy pieniężnej. (Marks, 1976a, s. 163)
Ta forma [prosta forma wartości] jest nieco trudna do przeanalizowania, ponieważ jest prosta. ([Przypis:] Jest to do pewnego stopnia forma komórkowa lub, jak powiedziałby Hegel, „an sich” pieniądza). Różne specyfikacje, które są w niej zawarte, są zawoalowane, nierozwinięte, abstrakcyjne, a co za tym idzie, możliwe do rozróżnienia i uchwycenia jedynie poprzez dość intensywne zastosowanie mocy abstrakcji. (Marks, 1976b, s. 18)
Forma wartości towaru musi sama w sobie być formą obiektywną. Wyłącznymi obiektywnymi formami towarów są ich formy użytkowe, tj. ich formy naturalne. Ponieważ naturalna forma towaru, na przykład płótna, jest diametralnym przeciwieństwem jego formy wartości, musi on przekształcić inną naturalną formę, naturalną formę innego towaru, w swoją formę wartości. To, czego nie może zrobić od razu w stosunku do siebie, może zrobić od razu w stosunku do innego towaru, tym samym robiąc to w stosunku do siebie poprzez obejście. Nie może wyrazić swojej wartości we własnym ciele ani we własnej wartości użytkowej, ale może odnieść się do innej wartości użytkowej lub ciała-towaru jako bezpośredniego istnienia wartości. Nie może odnosić się do konkretnej pracy zawartej w sobie jako zwykłej formy realizacji abstrakcyjnej ludzkiej pracy, ale może odnosić się do pracy zawartej w innych rodzajach towarów. Wszystko, co musi zrobić, to zrównać inny towar z samym sobą jako ekwiwalentem. Ogólnie rzecz biorąc, wartość użytkowa towaru istnieje tylko dla innego towaru, o ile służy w ten sposób jako forma pojawienia się jego wartości. Jeśli weźmiemy pod uwagę w prostym względnym wyrażeniu wartości, x towaru A = y towaru B, tylko relację ilościową, znajdziemy również tylko prawa opracowane powyżej dotyczące ruchu wartości względnej. Jednakże, jeśli weźmie się pod uwagę relację wartości dwóch towarów zgodnie z ich jakościową stroną, odkrywa się w każdym prostym wyrażeniu wartości tajemnicę formy wartości, a zatem, in nuce, pieniądza. (Marks, 1976b, s. 22)21
Oprócz różnych argumentów, które przedstawiłem wcześniej, Uno twierdzi również, że „płaszcz w równoważnej formie musi jeszcze pojawić się w formie materialnej, więc nie staje się aktywny” (Sakisaka & Uno, 1948, s. 166); że „towar w równoważnej formie jest idealnym istnieniem, więc właściciel towaru również nie jest w rzeczywistości w relacji opozycji„; oraz że „towar w równoważnej formie (…) nie jest jeszcze faktycznie dostarczany do wymiany” (Sakisaka & Uno, 1948, s. 233-235). Tego rodzaju poglądy są jednak wyraźnie oparte na błędnym przekonaniu.22 Fakt, że płaszcz jest równoważną formą wyrażania wartości innego towaru, z pewnością nie oznacza, że nie istnieje on jako towar. Sam płaszcz również faktycznie istnieje jako taki i właśnie ze względu na możliwość bycia „faktycznie dostarczonym do wymiany” z wyrażeniem wartości, w którym płaszcz przedstawia płótno w równoważnej formie, wyrażenie wartości płótna (w którym przedstawia płaszcz w równoważnej formie) może zostać wzięte jako dane. W tym przypadku, gdy właściciel płótna mówi „20 jardów płótna jest warte 1 płaszcz„, a właściciel płaszcza mówi „1 płaszcz jest wart 20 jardów płótna„, wymiana między tymi dwiema stronami jest możliwa po raz pierwszy. Jeśli tylko jeden z dwóch towarów istnieje w rzeczywistości, a zatem wyrażanie wartości jest tylko jednostronne, wymiana nigdy nie miałaby miejsca. Z pewnością nie oznacza to jednak, że podmiot i przedmiot wyrażania wartości są niejasne. Dwa towary faktycznie istnieją w tym przypadku, więc istnieją dwa wyrażenia wartości, a pytanie, które z nich jest podmiotem lub przedmiotem, musi oczywiście zostać rozstrzygnięte dla każdego z nich. Oznacza to, że jest całkowicie jasne, który towar jest w formie wartości względnej, a który jest formą równoważną.23
Innymi słowy, brak identyfikacji podmiotu/przedmiotu wyrażania wartości nie jest wynikiem przeoczenia pragnienia właściciela towaru lub niewłaściwego rozważenia, czy towar pojawia się w rzeczywistości, czy też nie. Jest to raczej wyłącznie wynik nieuznania równania wartości za dane lub skupienia się wyłącznie na jego treści bez uwzględnienia formy wyrażania wartości (pozostając w ten sposób na poziomie teorii substancji wartości). Jeśli mamy do czynienia z pomieszaniem podmiotu i przedmiotu, jak z niepokojem zauważa Uno, myślę, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tym problemem byłoby przyjęcie punktu widzenia ścisłej analizy naukowej. Oznacza to, że powinniśmy przyjąć pewne równanie jako dane i zaangażować się w wyjaśnienie formy wartości, uchwycenie jej poprzez obserwację formy wyrażania wartości oraz wydobycie i przeanalizowanie relacji wyrażania wartości w jej obrębie. Uno zaleca jednak, abyśmy rozważyli pragnienie właściciela towaru i istnienie (lub nieistnienie) towaru, co z mojej perspektywy jest przypadkiem popadnięcia w przeciwną skrajność w nadziei na uniknięcie błędu. Są przypadki, w których trzeba zwalczać jedno zło drugim, ale przynajmniej w tym przypadku nie mogę się zgodzić z takim podejściem.
Trzeci argument Uno
Zasadnicza różnica między ogólną formą ekwiwalentu a formą pieniądza staje się jasna, gdy weźmiemy pod uwagę pragnienie właściciela towaru. Oznacza to, że gdy ogólny ekwiwalent staje się pieniądzem, nie jest już ograniczony do relacji, w której jest pożądany ze względu na swoją pierwotną wartość użytkową, a tym samym wyraża wartość towaru. Gdybyśmy odłożyli na bok tę cechę, nie byłoby zasadniczego rozróżnienia między ogólną formą ekwiwalentu a formą pieniądza.
W ramach etapów rozwoju formy wartości w Kapitale, po ogólnej formie ekwiwalentnej (forma C), Marks podejmuje kolejny krok polegający na wprowadzeniu formy pieniądza jako czwartej formy (forma D). Marks twierdzi jednak, że nie ma zasadniczej różnicy między tymi dwiema formami. Dlatego na pierwszy rzut oka można się zastanawiać, dlaczego zadał sobie trud rozróżnienia między nimi i może się wydawać, że Kōzō Uno – w swoim argumencie podsumowanym powyżej – zdołał zrekompensować niepowodzenie Marksa w wyjaśnieniu zasadniczej różnicy między tymi dwiema formami (mimo że zadał sobie trud rozróżnienia między nimi). Wyjaśnienie Uno, które zakłada ten błąd ze strony Marksa, trzyma się następującej linii rozumowania:
Dla Marksa „forma pieniądza” jest jedynie kwestią płótna, które jest równoważną formą qua „ogólnej formy wartości„, zmieniającą się w złoto. Mówi, że „forma D nie różni się wcale od formy C, z wyjątkiem tego, że teraz zamiast płótna, złoto przyjęło ogólną równoważną formę„, ale jak wspomniałem wcześniej, jeśli wyraźnie zakładamy istnienie właściciela towaru w relatywnej formie wartości, możemy zrozumieć, że w przypadku formy pieniężnej następuje zmiana, tak że wyzwolenie od jego wartości użytkowej jest zakończone, podczas gdy w przypadku ogólnej formy wartości było to nadal utajone. (Uno, 1947, s. 164)
Nie jest jasne, od czego dokładnie uwalniana jest wartość użytkowa, gdy Uno mówi o „wyzwoleniu od jej wartości użytkowej„, ale ogólna istota jego argumentu wydaje się dotyczyć wyzwolenia formy wartości z ograniczenia przez pewne indywidualne pragnienie, takie jak przypadek, w którym wartość towaru jest wyrażana za pomocą przedmiotu, który właściciel towaru chce. Uno pisze:
Ogólny ekwiwalent jest odróżniany od innych towarów i „dopiero gdy to wykluczenie raz na zawsze ograniczy się do jednego konkretnego rodzaju towaru, jednolita względna wartość całego świata towarów zyskuje obiektywną stałość i ogólną społeczną ważność” (Marks, 1976a, s. 162). Jednocześnie nie można już powiedzieć, że jest to nadal relacja, w której każdy właściciel towaru pragnie ogólnego ekwiwalentu ze względu na jego wartość użytkową i wyraża za jego pomocą wartość własnego towaru. W przypadku tego, co Marks nazywa ogólną formą wartości, można powiedzieć, że już każdy towar rozwija taką relację, ale aby wyrażanie wartości zostało „całkowicie” przekształcone w ten sposób, konieczne jest, aby ekwiwalent był „ograniczony do jednego konkretnego towaru„. To jest właśnie rozwój relacji, w której ogólny ekwiwalent jest przedstawiany jako „forma ogólnej bezpośredniej wymienialności” z jednej strony, podczas gdy wszystkie inne towary są przedstawiane z „formą pośredniej wymienialności” z drugiej strony. Innymi słowy, towary w ogóle sprawiają, że ogólny ekwiwalent staje się czymś zdolnym do zakupu towaru w dowolnym momencie, podczas gdy w tym samym czasie towary te nie mogą bezpośrednio kupować siebie nawzajem…
Wraz z ogólnym ekwiwalentem, który staje się tego rodzaju pieniądzem-towarem, jednak, jak już wspomniano, nie jest to bezpośrednio wartość użytkowa qua towar, jako taka, która jest pożądanym przedmiotem, ale raczej jest ona zestawiana z innymi towarami jako „wartość użytkowa dla wszystkich, tj. ogólna wartość użytkowa„, która służy jako „ogólny środek wymiany„. (Uno, 1947, s. 161-162).
Rozwój formy wartości jest również procesem powstawania formy wartości niezależnej od indywidualnych potrzeb właściciela towaru. Ta geneza formy wartości stanowi niezbędny moment w rozwoju produkcji towarowej; forma wartości zostaje uzupełniona formą pieniądza, a jednocześnie równoważny towar staje się „wartością użytkową dla wszystkich, tj. ogólną wartością użytkową„, która służy jako „ogólny środek wymiany„. Wszystkie te punkty są niezaprzeczalnymi prawdami; ale Marks nie przeoczył ich, ani nie pominął ich znaczenia. Rzeczywiście, Marks pisze:
W bezpośredniej wymianie produktów każdy towar jest bezpośrednio środkiem wymiany dla swojego właściciela i ekwiwalentem dla tych, którzy go nie posiadają, chociaż tylko w takim stopniu, w jakim ma dla nich wartość użytkową. Dlatego na tym etapie wymieniane artykuły nie uzyskują formy wartości niezależnej od ich własnej wartości użytkowej lub indywidualnych potrzeb wymieniających. Potrzeba takiej formy pojawia się wraz ze wzrostem liczby i różnorodności towarów wchodzących w proces wymiany. Problem i środki do jego rozwiązania pojawiają się jednocześnie. Stosunki handlowe, w których właściciele towarów wymieniają i porównują swoje własne artykuły z różnymi innymi artykułami, nigdy nie odbywają się bez różnych rodzajów towarów, które należą do różnych właścicieli, są wymieniane i utożsamiane jako wartości z jednym kolejnym rodzajem towaru. Ten kolejny towar, stając się ekwiwalentem różnych innych towarów, bezpośrednio nabywa formę ogólnego lub społecznego ekwiwalentu, choćby tylko w wąskich granicach. Ta ogólna równoważna forma pojawia się i znika wraz z chwilowymi kontaktami społecznymi, które powołują ją do istnienia. Jest przejściowo przywiązany do tego lub innego towaru na przemian. Ale wraz z rozwojem wymiany towarowej mocno i wyłącznie przywiązuje się do określonych rodzajów towarów, tj. krystalizuje się w formie pieniądza…
Towar pieniężny uzyskuje podwójną wartość użytkową. Wraz ze swoją szczególną wartością użytkową jako towar (złoto, na przykład, służy do wypełniania pustych zębów, stanowi surowiec do produkcji artykułów luksusowych itp. (Marks, 1976a, s. 182-184)
W ten sposób Marks wyraźnie uznaje, że towary posiadające „formę wartości niezależną od ich własnej wartości użytkowej lub indywidualnych potrzeb wymieniających” są potrzebą, która „najpierw rozwija się wraz ze wzrostem liczby i różnorodności towarów wchodzących w proces wymiany” i że to właśnie tworzenie ogólnej formy wartości – a dalej formy pieniądza – dokładnie zaspokaja tę potrzebę, a pieniądz-towar nabywa „formalną wartość użytkową, wynikającą z jego szczególnej funkcji społecznej„. Warto jednak zauważyć, że w przeciwieństwie do Uno, który uważa, że jest to problem odnoszący się do teorii formy wartości (i że rozwój formy wartości nie może być zrozumiany bez skupienia się na nim), Marks nie wspomina o tym w teorii formy wartości. Marks po raz pierwszy porusza ten problem w teorii procesu wymiany, ponieważ wykracza on poza ramy konkretnego problemu wyjaśnionego w teorii formy wartości. Z pewnością zadaniem teorii formy wartości nie jest omówienie każdego rodzaju problemu związanego z formą wartości, co w każdym razie byłoby niemożliwe; podobnie jak dyskusja na temat wartości w rozdziale 1 nie zajmuje się (i nie może zajmować się) każdym możliwym problemem związanym z wartością.
Zadaniem właściwym dla teorii formy wartości jest rozwikłanie zagadki ceny towaru (tj. zagadki formy pieniądza), a zatem zagadki pieniądza. Sama forma pieniądza jest rozwiniętą formą wartości, więc zagadka formy pieniądza jest niczym innym jak rozwiniętą formą fundamentalnej zagadki formy wartości. Przeprowadzając swoją analizę, Marks cofa się od formy pieniądza, aby zredukować ją do jej podstawowej formy: prostej formy wartości. Dzięki tej analizie odkrywa sedno zagadki formy pieniądza, którą jest szczególny fakt, że wartość towaru wyraża się w wartości użytkowej innego towaru (czynnik opozycyjny do wartości). Mamy tu zagadkę formy wartości; i jest ona podstawą zagadki formy pieniądza. Bez rozwiązania pierwszej zagadki nie ma sposobu na rozwiązanie drugiej – podczas gdy zagadka formy pieniądza jest łatwa do rozwikłania po rozwiązaniu zagadki formy wartości. Marks pisze:
Oczywiste jest, że rzeczywista forma pieniądza sama w sobie nie stanowi żadnej trudności. Tak szybko, jak ogólna forma ekwiwalentu jest penetrowana, nie trzeba już najmniejszego bólu głowy, aby zrozumieć, że ta forma ekwiwalentu trzyma się mocno określonego rodzaju towaru, takiego jak złoto; i tym mniej bólu głowy, że ogólna forma ekwiwalentu ze swej natury warunkuje społeczne wykluczenie jednego określonego rodzaju towaru przez wszystkie inne towary. Jedynym problemem, który pozostaje, jest to, że wykluczenie zyskuje obiektywnie społeczną spójność i uniwersalną ważność, a zatem ani nie przytrafia się różnym towarom po kolei, ani nie ma jedynie lokalnego znaczenia w poszczególnych kręgach świata towarowego. Trudność w pojęciu formy pieniężnej ogranicza się do zrozumienia ogólnej formy ekwiwalentnej, a tym samym ogólnej formy wartości jako takiej, formy III. Forma III jest jednak analizowana odwrotnie do formy II, a elementem składowym formy II jest forma I: 20 jardów płótna = 1 płaszcz lub x towaru A = y towaru B. Teraz, jeśli ktoś wie, czym są wartość użytkowa i wartość wymienna, to odkrywa, że ta forma I jest najprostszym, najbardziej nierozwiniętym sposobem manifestowania przypadkowego produktu pracy (np. płótna) jako towaru, czyli jako jedności przeciwieństw wartości użytkowej i wartości wymiennej. Można wtedy łatwo znaleźć sekwencję metamorfoz, które prosta forma towarowa: 20 jardów płótna = 1 płaszcz musi przejść, aby osiągnąć swoją gotową strukturę: 20 jardów płótna = 2 funty szterlingi, tj. formę pieniądza. (Marks, 1976b, s. 69-70)
Marks wskazał w liście do Engelsa z 22 czerwca 1867 r., że wcześniejsi ekonomiści nie dostrzegali znaczenia prostej formy wartości:
Ci szlachcice, ekonomiści, do tej pory przeoczyli niezwykle prostą kwestię, że forma 20 jardów płótna = 1 płaszcz jest tylko nierozwiniętą formą podstawową 20 jardów płótna = 2 funty złota, a zatem, że najprostsza forma towaru, w której jego wartość nie jest jeszcze wyrażona jako jego stosunek do wszystkich innych towarów, ale tylko jako coś odróżnionego od jego własnej naturalnej formy, zawiera całą tajemnicę formy pieniądza. (Marks, 1987b, s. 384)
Uwagi Marksa nie odnoszą się wyłącznie do ortodoksyjnych ekonomistów, którzy nie wykazywali prawie żadnego zainteresowania kwestią formy wartości. Zauważa on, że nawet „nieliczni ekonomiści, tacy jak S. Bailey, którzy zajmowali się analizą formy wartości” (Marks, 1976a, s. 141), nie tylko nie rozwiązali zagadki w analizie prostej formy wartości, ale nawet nie byli świadomi jej istnienia i że „prawdziwy problem, jak można wyrazić wartość wymienną A w wartości użytkowej B – nawet mu [Baileyowi] nie przychodzi do głowy” (Marks, 1989, s. 335).
W pierwszym z moich artykułów opublikowanych w Keizai shirin (por. moje uwagi na temat „Pierwszego argumentu Uno„) omówiłem, w jaki sposób analiza prostej formy wartości w Kapitale odnosi się przede wszystkim do zadania wyjaśnienia zagadki tej formy, co Marks genialnie osiągnął, odkrywając „obejście” wyrażania wartości. Dążąc do rozwikłania tej zagadki, musimy odłożyć na bok pragnienie właściciela towaru, tak jak zrobił to Marks, ponieważ wprowadzenie tej kwestii tylko utrudnia rozwiązanie omawianego problemu i generuje zamieszanie. W odpowiedzi na mój artykuł, Uno szybko przedstawił kontr-krytykę w swoim własnym artykule zatytułowanym „Cele teorii formy wartości: Odpowiedź na krytykę profesora Kurumy„, opublikowanym w czerwcowym numerze Keizai hyōron z 1950 roku. Jedną z głównych podstaw jego argumentacji przedstawionej w tym artykule jest idea, że pozycja prostej formy wartości w procesie rozwoju formy wartości nie może być zrozumiana, jeśli abstrahujemy od chęci właściciela towaru. Poniżej, kursywą, znajdują się fragmenty cytowane z artykułu Uno (Keizai hyōron, nr 6, 1950, s. 79-80), w którym przedstawia on swój argument, a następnie moja odpowiedź w nawiasach (aby uniknąć konieczności dwukrotnego cytowania tych samych fragmentów).
W prostej formie wartości, nawet jeśli płaszcz, „jako specyficzna wartość użytkowa, nabiera znaczenia jako bezpośrednie ucieleśnienie ludzkiej pracy, stając się ciałem wartości” (Kuruma, 1957, s. 70), staje się takim w wyniku tego, że właściciel płótna pozycjonuje płaszcz jako ekwiwalent, tak że nie jest on ogólnie ekwiwalentem dla innych towarów.
[Z pewnością prawdą jest, że w przypadku 20 jardów płótna = 1 płaszcz, płaszcz ma znaczenie tylko jako ekwiwalent w stosunku do płótna – a nie ogólnie jako ekwiwalent dla każdego innego towaru – ale fakt ten nie powinien być wyjaśniany w kategoriach równania będącego początkiem formy wartości. Fakt, że jest to jedynie forma początkowa, należy raczej wyjaśnić na podstawie tego, że ma ona znaczenie jedynie jako ekwiwalent w stosunku do płótna, co samo w sobie można wyjaśnić faktem, że płaszcz jest utożsamiany jedynie z płótnem, a nie z innymi towarami. Innymi słowy, fundamentalnym faktem jest to, że gdy tylko towar zostanie zrównany z innym towarem, staje się formą wartości tego innego towaru. Omawiany problem teoretyczny ostatecznie sprowadza się do uchwycenia jak odnoszącego się do tego faktu].
Profesor Kuruma przedstawia jednak to rozróżnienie w następujący sposób: „Płaszcz jest przedstawiany jako równoważna forma, ponieważ jest to przedmiot, którego chce właściciel płótna, ale powodem, dla którego płaszcz jest w stanie wyrazić wartość płótna, nie jest to, że jest to pożądany przedmiot” (Kuruma, 1957, s. 69). Brzmi to z pewnością dość rozsądnie… ale ta idea nie wyjaśnia faktu, że w tej prostej formie wartości płaszcz wyraża wartość płótna lub faktu, że wartość płótna nie jest odpowiednio wyrażona, ani nie wyjaśnia faktu, że forma wartości musi być zatem koniecznie rozwinięta.
[Jest to kwestia oczywista. Tamta dyskusja była w całości związana z problemami wspólnymi dla formy wartości lub tym, co można nazwać problemem samej formy wartości (tj. podstawowym mechanizmem wyrażania wartości), więc naturalne jest, że wady prostej formy wartości i konieczność jej rozwoju poza ten poziom nie zostały wyjaśnione w tej dyskusji].
Jak wspomniałem wcześniej, moim zdaniem ten punkt stanowi teoretyczne zadanie dotyczące formy wartości.
[Jeśli chodzi o to, czy zadaniem teorii formy wartości jest wyjaśnienie podstawowego mechanizmu wyrażania wartości, czy też wyjaśnienie rozwoju formy, nie mam odpowiedzi, ponieważ oba te elementy są kluczowe dla tej teorii. Jednak z mojej perspektywy ostatecznym zadaniem teorii formy wartości jest rozwiązanie zagadki formy pieniężnej towaru, a tym samym rozwiązanie zagadki fetyszu pieniądza. A same te zagadki są jedynie zagadką rozwiniętej formy wartości lub rozwinięciem fundamentalnej zagadki dotyczącej formy wartości. Aby rozwikłać tę fundamentalną zagadkę, Marks analizuje i śledzi formę pieniądza, redukując ją do najprostszej formy wartości, aby wyjaśnić podstawowy mechanizm wyrażania wartości. Następnie, zaczynając ponownie od tego punktu, ograniczając się do tego mechanizmu wyrażania wartości, Marks śledzi proces rozwoju formy wartości od prostej formy wartości do jej zakończenia jako formy pieniądza. Taki jest mój pogląd na naturę teorii formy wartości w Kapitale i podejście, jakie należy przyjąć, zajmując się tą teorią. Wyjaśnienie fundamentalnego mechanizmu wyrażania wartości i wyjaśnienie rozwoju formy wartości są częściowymi zadaniami niezbędnymi do rozwiązania ostatecznego zadania teoretycznego dotyczącego formy wartości; więc oba muszą zostać wykonane, zanim będziemy mogli dojść do teorii formy wartości. Jeśli jednak pytanie brzmi, które z tych dwóch zadań jest podstawowym zadaniem do wykonania w pierwszej kolejności, to oczywiście to pierwsze; ponieważ bez wyjaśnienia podstawowego mechanizmu wyrażania wartości nie możemy zasadniczo zrozumieć, w jaki sposób możliwy jest rozwój formy wartości. Co więcej, nie waham się powiedzieć, że to pierwsze zadanie stanowi również największe wyzwanie dla zrozumienia formy wartości. Marks opisuje to jako „miejsce, w którym powstają wszystkie trudności utrudniające zrozumienie formy wartości” (Marks, 1976b, s. 21); podczas gdy po rozwiązaniu tego problemu „łatwo jest znaleźć sekwencję metamorfoz, które prosta forma towarowa: 20 jardów płótna = 1 płaszcz musi przejść, aby osiągnąć swoją gotową strukturę: 20 jardów płótna = 2 funty szterlingi, tj. formę pieniądza” (Marks, 1976b, s. 70).
Kuruma twierdzi, że „fakt, że wartość użytkowa płaszcza, w danym stanie, staje się formą wartości dla płótna, może, jeśli nie jest bardzo uważnie przemyślany, sprzyjać złudzeniu, że płaszcz jako rzecz użyteczna jest w stanie w danym stanie wyrazić wartość płótna poprzez bycie przedmiotem, którego chce właściciel płótna” (Kuruma, 1957, s. 65); ale czy w takim razie można powiedzieć, że w prostej formie wartości „płaszcz jako rzecz użyteczna” bez „bycia przedmiotem, którego chce właściciel płótna” jest „zdolny w danym stanie do wyrażenia wartości płótna poprzez bycie przedmiotem, którego chce właściciel płótna” (Kuruma, 1957, s. 65)? 65); ale czy można wtedy powiedzieć, że w prostej formie wartości „płaszcz jako użyteczna rzecz” bez „bycia przedmiotem, którego chce właściciel płótna” jest „zdolny w danym stanie do wyrażenia wartości płótna?„.
[Ten sposób cytowania mnie jest raczej niestosowny dla osoby, którą szanuję tak bardzo jak profesora Uno. Z pewnością nie powiedziałem, że płaszcz jako użyteczna rzecz, nie będąc pożądanym przedmiotem dla właściciela płótna (a zatem nie będąc utożsamianym z płótnem), jest w stanie w danym stanie wyrazić wartość płótna. Jak powinno być jasne ze zdania, które Uno cytuje tuż przed tym, twierdzę, że płaszcz, w danym stanie, nie wyraża wartości płótna poprzez bycie użytecznym przedmiotem pożądanym przez właściciela płótna. Wyjaśniłem to wcześniej w moim artykule bardziej szczegółowo w następujący sposób: „Z pewnością płaszcz jest przedstawiany jako forma równoważna, ponieważ jest przedmiotem, którego pragnie właściciel płótna; ale powodem, dla którego płaszcz jest w stanie wyrazić wartość płótna, nie jest to, że jest pożądanym przedmiotem. Płaszcz jest w stanie wyrazić wartość płótna, ponieważ praca krawiecka uprzedmiotowiona w płaszczu jest zrównana z pracą tkacką uprzedmiotowioną w płótnie poprzez zrównanie płaszcza z płótnem. W ten sposób praca krawiecka w swoim istnieniu jako specyficzna konkretna praca staje się formą realizacji ludzkiej pracy, wspólną z pracą tkacką. Płaszcz, jako konkretna wartość użytkowa, nabiera znaczenia jako bezpośrednie ucieleśnienie ludzkiej pracy, stając się wartościowym ciałem; i to właśnie w swoim istnieniu jako takim płaszcz może wyrażać wartość płótna”. (Kuruma, 1957, s. 69-70) Zajmowałem się również tą kwestią w następującym fragmencie: „Nie ma wątpliwości, że właściciel płótna jest tym, który przedstawia płaszcz jako równoważną formę i że robi to, ponieważ chce mieć płaszcz. Jednak bez względu na to, jak długo byśmy się nad tym faktem zastanawiali, nie ma on żadnego znaczenia dla wyjaśnienia podstawowego problemu. Problem ten pozostaje nawet po wyjaśnieniu roli właściciela towaru. Pojawia się on po raz pierwszy w niezależnej formie, gdy proces, poprzez który tworzone jest pewne równanie wartości (zgodnie z życzeniem właściciela towaru), zostaje odłożony na bok, a równanie jest traktowane jako dane. Mamy dwie odrębne kwestie, należące do czegoś, co można nazwać dwoma różnymi wymiarami. Jest to celowe działanie ze strony właściciela towaru, które nadaje konkretnemu towarowi równoważną formę. Jest to kwestia, która może być łatwo uchwycona przez normalne ludzkie poznanie. W przeciwieństwie do tego, proces, w którym wartość użytkowa towaru w formie ekwiwalentu staje się formą wartości dla towaru w formie wartości względnej, odbywa się niezależnie od świadomości właściciela towaru. Podmiotem jest towar, a nie istota ludzka, a zamiast ludzkiego języka mamy fetyszystyczny świat, w którym mówi się „językiem towarów”. Właśnie dlatego – rozważając tę kwestię, która jest sednem zagadki formy wartości – właściciel towaru musi zostać wyabstrahowany, przyjmując pewne równanie jako dane„. (Kuruma, 1957, s. 80)].
Problem polega na tym, że jeśli w prostej formie wartościującej dokona się podziału, na wzór profesora Kurumy, między „płaszczem przedstawionym w formie ekwiwalentnej” a „płaszczem w formie ekwiwalentnej będącym w stanie wyrazić wartość płótna„, pozycja prostej formy wartościującej w procesie rozwoju formy wartościującej staje się niejasna.
[Nie staje się to wcale niejasne. Jak wyraźnie zauważa Marks: „Od razu widać niewystarczalność prostej formy wartości, tej embrionalnej formy, która musi przejść serię metamorfoz, zanim dojrzeje do formy cenowej. Wyrażenie wartości towaru A w kategoriach innego towaru B jedynie odróżnia wartość A od jego własnej wartości użytkowej, a zatem również umieszcza A w relacji wymiany z jednym konkretnym rodzajem towaru, zamiast reprezentować jakościową równość A ze wszystkimi innymi towarami i jego ilościową proporcjonalność do nich. Prostej względnej formie wartości towaru odpowiada wyizolowana równoważna forma innego towaru. Tak więc, we względnym wyrażeniu wartości płótna, płaszcz posiada formę ekwiwalentu, formę bezpośredniej wymienialności, tylko w odniesieniu do tego jednego rodzaju towaru, płótna. Jednak prosta forma wartości przechodzi sama w bardziej kompletną formę. Chociaż ta prosta forma wyraża wartość towaru A tylko w jednym towarze innego rodzaju, jest sprawą całkowicie obojętną, czym jest ten drugi towar, czy jest to żelazo, kukurydza itp. Różne proste wyrażenia wartości jednego i tego samego towaru powstają zatem w zależności od tego, czy ten towar wchodzi w relację wartości z tym lub innym rodzajem towaru. Liczba takich możliwych wyrażeń towaru A jest ograniczona tylko liczbą różnych rodzajów towarów różnych od A. Wyizolowane wyrażenie wartości A przekształca się zatem w nieskończenie rozszerzalną serię różnych prostych wyrażeń tej wartości” (Marks, 1976a, s. 154). Powód, dla którego prosta forma wartości jest niekompletna jako forma wartości, a także okoliczności jej przekształcenia w formę B, można zatem bardzo dobrze wyjaśnić za pomocą analizy, która koncentruje się wyłącznie na formie – bez uwzględnienia czynnika pragnienia właściciela towaru, a tym samym powodu, dla którego pewien towar (powiedzmy płaszcz, a nie pszenica) jest przedstawiany jako forma równoważna].
Kwestia zauważona przez Marksa w zacytowanym przeze mnie fragmencie dotyczy prostej formy wartości; ale również w przypadku rozwiniętej formy wartości, wada formy – i jej przekształcenie w ogólną równoważną formę – może być w pełni wyjaśniona poprzez analizę samej formy, co jest natychmiast widoczne po przeczytaniu Kapitału. Istnieją jednak pewne wątpliwości co do wspomnianego wcześniej przejścia od ogólnej formy wartości do formy pieniądza. To przejście również nie ma związku z niedostatkiem właściciela towaru, ale w przeciwieństwie do poprzednich przypadków, zmiana formy nie jest istotna. Marks pisze:
Zasadnicze zmiany zaszły w trakcie przejścia z formy A do formy B i z formy B do formy C. W przeciwieństwie do tego, forma D nie różni się wcale od formy C, z wyjątkiem tego, że złoto zamiast płótna przyjęło teraz ogólną równoważną formę. Złoto jest w formie D tym, czym płótno było w formie C: ogólnym ekwiwalentem. Postęp polega jedynie na tym, że forma bezpośredniej ogólnej wymienialności, innymi słowy, ogólna forma ekwiwalentna, została teraz nieodwołalnie powiązana przez społeczny zwyczaj z konkretną cielesną formą złota towarowego”. (Marks, 1976a, s. 162)
Biorąc pod uwagę pogląd Marksa, że nie nastąpiła żadna „fundamentalna zmiana„, dlaczego zadał sobie trud uznania formy pieniądza za czwartą formę, w odróżnieniu od ogólnej formy wartości? Na pierwszy rzut oka wydaje się to bezsensownym rozróżnieniem. Uno uważa, że przejście od ogólnej formy wartości do formy pieniądza ma ogromne znaczenie. Uno chwali Marksa za rozróżnienie między tymi dwiema formami, ale następnie krytykuje go za zwykłe rozróżnienie między nimi bez wyjaśnienia prawdziwego znaczenia tego rozróżnienia. Powodem, dla którego Marks nie spełnia oczekiwań Uno, jest to, że nie wziął pod uwagę istotnego czynnika, jakim jest pragnienie właściciela towaru, co najwyraźniej pokazuje, że od pragnienia właściciela nie powinno się abstrahować w teorii formy wartości. Jest to pogląd zaproponowany przez Uno w artykule, który właśnie zacytowałem, ale myślę, że teraz powinno być w pełni oczywiste, że nie jest on ważny. Sednem wyjaśnienia Uno jest odkrycie, że charakterystyka formy pieniądza koncentruje się na fakcie, że kiedy ogólny ekwiwalent staje się towarem pieniężnym, „nie jest to bezpośrednio wartość użytkowa qua towar, jako taka, która jest pożądanym obiektem, ale raczej jest ona zestawiona z innymi towarami jako 'wartość użytkowa dla wszystkich, tj. ogólna wartość użytkowa’, która służy jako 'ogólny środek wymiany'”. Pogląd Uno sprowadza się jednak do uczynienia „służenia jako ogólny środek wymiany” podstawą lub przesłanką konceptualnej determinacji w ramach teorii formy wartości. Trzeba przyznać, że funkcja „ogólnego środka wymiany” jest funkcją, którą pieniądz-towar nieuchronnie nabywa wraz z rozwojem formy wartości w formę pieniądza. Jednak z pewnością nie jest to funkcja w wyrażaniu wartości, ale raczej funkcja w procesie wymiany. Błędem metodologicznym jest więc czynienie z niej przesłanki do rozwinięcia teorii formy wartości – tak jak błędem byłoby badanie funkcji pieniądza jako miary wartości poprzez założenie funkcji pieniądza jako środka cyrkulacji. Prawdą jest, że funkcja pieniądza w wyrażaniu wartości nabiera jeszcze większego konkretnego znaczenia poprzez rozwój funkcji pieniądza w procesie wymiany, ale nie można zaakceptować, aby ta druga była przesłanką pierwszej. Pojęciowe ustalenia w ramach teorii formy wartości są niezwykle abstrakcyjne i formalistyczne, ale jest to konieczność z metodologicznego punktu widzenia, a poprzez późniejszy rozwój nasze zrozumienie stopniowo staje się bardziej konkretne.
Pozostaje jednak pytanie, dlaczego Marks dokonał rozróżnienia w teorii formy wartości między ogólną formą wartości a formą pieniądza. Czy istnieje między nimi rozróżnienie poza ideą stania się „ogólnym środkiem wymiany„?
Zwróciłem już uwagę na mój pogląd, że Marks w teorii formy wartości najpierw wyjaśnia podstawowy mechanizm wyrażania wartości, analizując prostą formę wartości, a następnie (ograniczając się do tego mechanizmu) wyjaśnia proces, w którym forma wyrażania wartości rozwija się sekwencyjnie, aż osiągnie kompletność jako forma pieniądza. Mechanizm wyrażania wartości z konieczności zajmuje się zagadką równoważnej formy, a ponieważ proces rozwoju formy wartości jest jednocześnie procesem rozwoju zagadki równoważnej formy, wyjaśnienie procesu rozwoju formy wartości wyjaśnia również proces rozwoju zagadki równoważnej formy, która krystalizuje się w fetyszu pieniądza, który olśniewa ludzkie oczy. Z perspektywy rozwoju zagadki formy ekwiwalentnej dostrzegamy niezwykle ważne znaczenie faktu, że ogólna forma ekwiwalentna ostatecznie przylega do naturalnej formy określonego rodzaju towaru (tj. faktu, że ogólna forma wartości staje się formą pieniądza); ponieważ to przyleganie towarzyszy ogromnemu rozwojowi fetyszystycznego charakteru formy ekwiwalentnej. Ilustruje to fakt, że wulgarni ekonomiści próbowali wyjaśnić zagadkę fetyszu pieniądza (tj. zagadkę złota i srebra), wymieniając nazwy towarów, które odgrywały rolę ogólnego ekwiwalentu innego niż złoto lub srebro:
Względna forma wartości towaru, na przykład płótna, wyraża wartość-istnienie płótna jako czegoś zupełnie innego niż jego ciało i właściwości cielesne, a mianowicie, na przykład, jako czegoś, co wygląda jak płaszcz. Samo to wyrażenie wskazuje zatem, że ukrywa ono relację społeczną. Odwrotnie jest z formą równoważną. Równoważna forma polega właśnie na tym, że towar-ciało, na przykład płaszcz, ta rzecz w swojej nieozdobionej postaci, wyraża wartość, a zatem jest obdarzona formą wartości przez samą naturę. Wprawdzie utrzymuje się to tylko w ramach relacji wartości, w której płótno towarowe odnosi się do płaszcza towarowego jako jego odpowiednika. Jednak właściwości rzeczy nie wynikają z jej relacji do innych rzeczy; są one raczej jedynie aktywowane przez takie relacje. Wydaje się zatem, że płaszcz ma swoją równoważną formę – swoją właściwość bezpośredniej wymienialności – tak samo z natury, jak jego właściwość bycia ciężkim lub jego zdolność do utrzymywania nas w cieple. Stąd zagadkowy charakter ekwiwalentnej formy, która uderza w surową burżuazyjną wizję ekonomisty politycznego tylko wtedy, gdy konfrontuje go z jej w pełni rozwiniętą formą, jaką jest pieniądz. Następnie stara się wyjaśnić mistyczny charakter złota i srebra, zastępując je mniej olśniewającymi towarami i, z wciąż rosnącą satysfakcją, wyrzucając katalog wszystkich gorszych towarów, które odgrywały rolę ekwiwalentu towaru w tym czy innym czasie. Nie podejrzewa, że nawet najprostsze wyrażenie wartości, takie jak 20 jardów płótna = 1 płaszcz, już stanowi dla nas zagadkę równoważnej formy do rozwiązania. (Marks, 1976a, s. 149-150)
Poniższy fragment z Kapitału, który wspiera pogląd, który przedstawiłem do tej pory, dotyczy również istoty teorii formy wartości:
Widzieliśmy już, na podstawie najprostszego wyrażenia wartości wymiennej, x towaru A = y towaru B, że rzecz, w której reprezentowana jest wielkość wartości innej rzeczy, wydaje się mieć równoważną formę niezależnie od tej relacji, jako społeczna własność naturalna, którą posiada. Śledziliśmy proces, w którym ten fałszywy pozór się utrwalał. Pozór ten został ukończony, gdy ogólna równoważna forma przylgnęła do naturalnej formy konkretnego towaru lub skrystalizowała się w formie pieniądza. Chociaż konkretny towar staje się pieniądzem tylko dlatego, że wszystkie inne towary wyrażają w nim swoje wartości, wydaje się wręcz przeciwnie, że wszystkie inne towary powszechnie wyrażają swoje wartości w konkretnym towarze, ponieważ jest on pieniądzem. Ruch, poprzez który proces został zapośredniczony, znika w swoim własnym wyniku, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Bez żadnej inicjatywy z ich strony, towary znajdują swoją własną wartość gotową do użycia, w postaci ciała towaru istniejącego poza nimi i obok nich. Ten fizyczny przedmiot, złoto lub srebro w swoim surowym stanie, staje się, natychmiast po wyłonieniu się z trzewi ziemi, bezpośrednim wcieleniem całej ludzkiej pracy. Stąd magia pieniądza. (Marks, 1976a, s. 187)
Widzimy zatem, że główną kwestię teoretyczną można łatwiej zrozumieć, jeśli zastanowimy się, dlaczego ogólna forma wartości jest uznawana za etap poprzedzający formę pieniądza, zamiast koncentrować się na tym, dlaczego Marks uznał formę pieniądza niezależnie od ogólnej formy wartości. To, co jest nam przedstawiane w rzeczywistości, to forma pieniądza, a zatem naturalne jest myślenie o niej jako o formie ostatecznej. Naszym zadaniem jest rozwiązanie zagadki tej formy pieniądza, ale aby to zrobić, musimy najpierw zredukować ją do ogólnej formy wartości. To właśnie w formie, w której każdy rodzaj towaru znajduje się po lewej stronie równania, a specjalny towar po prawej, po raz pierwszy staje się jasna nieodłączna relacja, w której „wszystkie inne towary powszechnie wyrażają swoją wartość w konkretnym towarze, ponieważ jest to pieniądz„. W formie pieniądza „ruch, poprzez który ten proces został zapośredniczony, znika w swoim własnym wyniku, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu„. Kiedy lista towarów po lewej stronie w ogólnej formie wartości zostaje rozwiązana, forma wartości na pierwszy rzut oka przyjmuje formę ceny identyczną z prostą formą wartości. To również kończy osobliwą zagadkę pieniądza. Dokonanie redukcji do ogólnej formy wartości jest niezbędnym pierwszym krokiem w kierunku rozwiązania zagadki pieniądza.
Tak w każdym razie rozumiem rozróżnienie między ogólną formą wartości a formą pieniądza. Nie sądzę więc, że znaczenie tego rozróżnienia zostanie źle zrozumiane, jeśli nie weźmiemy pod uwagę niedostatku właściciela towaru. Prawdą jest oczywiście, że biorąc pod uwagę pragnienie właściciela towaru, możemy zrozumieć, że przejście od ogólnej formy wartości do formy pieniądza ma dodatkowe znaczenie, a nasze zrozumienie staje się w ten sposób bardziej konkretne. Jednak, jak wielokrotnie podkreślałem, podejście do tej kwestii z tej perspektywy nie pomaga nam rozwiązać zadania związanego z teorią formy wartości, a w rzeczywistości utrudnia rozwiązanie poprzez rozmycie omawianej kwestii. Jeśli zbytnio zaabsorbujemy się faktem, że płaszcz jest uznawany za ekwiwalent płótna, na przykład z powodu pragnienia właściciela płótna, w końcu przeoczymy podstawową zagadkę formy wartości, która dotyczy dokładnie tego, w jaki sposób wartość użytkowa płaszcza (w danym stanie) może stać się formą wartości płótna; nie będziemy również w stanie wyjaśnić obejścia wyrażania wartości, które jest kluczem do rozwiązania tej zagadki. To pokazuje, dlaczego Marks musiał abstrahować od pragnienia właściciela towaru w teorii formy wartości. – To jest sedno mojego poglądu.
- [Tutaj i gdzie indziej Kuruma pierwotnie używał terminu wartość-rzecz (kachi-butsu; Wertding), a nie ciało wartości (kachi-tai; Wertkorper); Jednak w rozmowie z Teinosuke Otanim w 1979 r., opublikowanej jako część 1 książki Kurumy Kahei-ron (Teoria pieniądza), przyznał, że było to niedopatrzenie z jego strony, aby użyć terminu wartość-rzecz w tym przypadku w odniesieniu do tego, co powinno być nazywane ciałem wartości lub rzeczą, która liczy się jako wartość-rzecz (Kuruma, 1979, s. 99-100). (Ta część ich rozmowy nie jest zawarta w części drugiej tej książki). Zgodnie z komentarzem Kurumy, zastąpiłem wartość-rzecz ciałem wartości, gdy jest ona używana niewłaściwie. – EMS] ↩︎
- W Przyczynku części odpowiadające rozdziałowi 1 na temat towaru i rozdziałowi 2 na temat procesu wymiany w Kapitale są zawarte w rozdziale 1, bez żadnych oddzielających nagłówków; ale jeśli spojrzymy na rzeczywistą treść, oczywiste jest, która część w Przyczynku odpowiada teorii procesu wymiany w Kapitale. ↩︎
- Zacytowany fragment nie pojawia się w kolejnych wydaniach Kapitału; a później będę spekulował, dlaczego został usunięty. ↩︎
- Jest to punkt, który poruszam w pierwszym artykule Części 2 w odniesieniu do kwestii abstrahowania od braku właściciela płótna. ↩︎
- [Użyłem cyfr rzymskich (I, II, III i IV), aby wskazać cztery formy wartości w pierwszym niemieckim wydaniu Kapitału i wielkich liter (A, B, C i D), aby odnieść się do form, które pojawiają się w drugim wydaniu Kapitału. – EMS] ↩︎
- Po tym fragmencie Marks, odnosząc się do tej samej fundamentalnej kwestii, pisze:
„Jak widać, analiza towaru daje wszystkie istotne określenia formy wartości. Daje samą formę wartości, w jej przeciwstawnych momentach, ogólną względną formę wartości, ogólną formę ekwiwalentną, wreszcie niekończącą się serię prostych wyrażeń wartości względnej, które najpierw stanowią fazę przejściową w rozwoju formy wartości, aby ostatecznie przekształcić się w specyficzną względną formę wartości ogólnego ekwiwalentu. Jednak analiza towaru dała te formy jako formy towaru w ogóle, które mogą być zatem przyjęte przez każdy towar – choć w sposób przeciwstawny, tak że gdy towar A znajduje się w jednej formie determinacji, wówczas towary B, C itd. przyjmują drugą w stosunku do niego”. (Marks, 1976b, s. 33-34).
Jeśli jest tak, że sama dyskusja nad formą IV i kwestie z nią związane są refleksją nad formą III i że w odniesieniu do określenia ogólnego ekwiwalentu tam postawionego wyjaśniony jest abstrakcyjny charakter teorii formy wartości i zasugerowane są ograniczenia takiego poznania, to myślę, że można powiedzieć, że powyższy fragment spogląda wstecz na całość formy wartości rozwiniętej do tego momentu i bardziej ogólnie wyjaśnia jej abstrakcyjny charakter, sugerując jednocześnie ograniczenia tego poziomu poznania. ↩︎ - W drugim wydaniu Kapitału Marks pisze:
„Każdy wie, jeśli nie wie nic innego, że towary mają wspólną dla nich wszystkich formę wartości, która stanowi wyraźny kontrast w stosunku do zróżnicowanych form cielesnych wartości użytkowych – tj. ich formy pieniężnej. Tutaj jednak postawiono przed nami zadanie, którego burżuazyjna ekonomia nigdy nawet nie próbowała wykonać; mianowicie prześledzenie genezy tej formy pieniądza, tj. kontynuowanie rozwoju ekspresji wartości zawartej w relacji wartości towarów, od jej najprostszego, prawie niezauważalnego kształtu, do oślepiającej formy pieniądza. Kiedy to nastąpi, zagadka pieniądza również zniknie w tym samym czasie”. (Marks, 1976a, s. 139).
Oczywiście w pierwszym wydaniu Kapitału nie można znaleźć żadnego opisu tego rodzaju ↩︎ - W teorii procesu wymiany kwestia ta jest omawiana w następujący sposób:
„W bezpośredniej wymianie produktów każdy towar jest bezpośrednim środkiem wymiany dla jego właściciela i ekwiwalentem dla tych, którzy go nie posiadają, chociaż tylko w takim stopniu, w jakim ma dla nich wartość użytkową. Dlatego na tym etapie wymieniane artykuły nie uzyskują formy wartości niezależnej od ich własnej wartości użytkowej lub indywidualnych potrzeb wymieniających. Potrzeba takiej formy pojawia się wraz ze wzrostem liczby i różnorodności towarów wchodzących w proces wymiany. Problem i środki do jego rozwiązania pojawiają się jednocześnie. Stosunki handlowe, w których właściciele towarów wymieniają i porównują swoje własne artykuły z różnymi innymi artykułami, nigdy nie mają miejsca, chyba że różne rodzaje towarów należących do różnych właścicieli są wymieniane i zrównane jako wartości z jednym dodatkowym rodzajem towaru. Ten kolejny towar, stając się ekwiwalentem różnych innych towarów, bezpośrednio uzyskuje formę ogólnego lub społecznego ekwiwalentu, choćby w wąskich granicach. Ogólna równoważna forma pojawia się i znika wraz z chwilowymi kontaktami społecznymi, które powołują ją do istnienia. Jest przejściowo przywiązana do tego lub innego towaru na przemian. Jednak wraz z rozwojem wymiany przywiązuje się mocno i wyłącznie do określonych rodzajów towarów, tj. krystalizuje się w formę pieniądza. Szczególny rodzaj towaru, do którego się przykleja, jest początkowo kwestią przypadku. Niemniej jednak istnieją dwie okoliczności, które są w zasadzie decydujące. Forma pieniądza zostaje przywiązana albo do najważniejszych artykułów wymiany z zewnątrz, które są w rzeczywistości prymitywnymi i spontanicznymi formami manifestacji wartości wymiennej lokalnych produktów, albo do przedmiotu użyteczności, który stanowi główny element rodzimego zbywalnego bogactwa, na przykład bydła … . W tej samej proporcji, w jakiej wymiana rozrywa swoje lokalne więzi, a wartość towarów odpowiednio rozszerza się coraz bardziej w materialne ucieleśnienie ludzkiej pracy jako takiej, w tej proporcji forma pieniądza zostaje przeniesiona na towary, które z natury są przystosowane do pełnienia społecznej funkcji ogólnego ekwiwalentu. Tymi towarami są metale szlachetne. Prawdziwość stwierdzenia, że „chociaż złoto i srebro nie są z natury pieniędzmi, pieniądze są z natury złotem i srebrem”, jest pokazana przez zgodność między naturalnymi właściwościami złota i srebra a funkcjami pieniądza. … Tylko materiał, którego każda próbka ma tę samą jednolitą jakość, może być odpowiednią formą pozoru wartości, czyli materialnym ucieleśnieniem abstrakcyjnej, a zatem równej ludzkiej pracy. Z drugiej strony, ponieważ różnica między wielkościami wartości jest czysto ilościowa, towar pieniężny musi być zdolny do czysto ilościowego zróżnicowania, a zatem musi być podzielny według własnego uznania, a także musi być możliwe ponowne złożenie go z jego części składowych. Złoto i srebro z natury posiadają te właściwości”. (Marks, 1976a, s. 182-184) ↩︎ - Przeprowadzając swoją analizę, Marks zauważa:
„Specyficzny rodzaj towaru, z którego naturalną formą forma ekwiwalentna jest społecznie spleciona, staje się teraz towarem pieniężnym lub służy jako pieniądz. Odgrywanie roli uniwersalnego ekwiwalentu w świecie towarowym staje się jego specyficzną funkcją społeczną, a w konsekwencji jego społecznym monopolem. Wśród towarów, które w formie B są szczególnymi odpowiednikami płótna, a w formie C wyrażają wspólnie ich względne wartości w płótnie, jest w szczególności jeden, który historycznie podbił tę korzystną pozycję: złoto. Jeśli więc w formie C zastąpimy płótno złotem, otrzymamy …” (Marks, 1976a, s. 1). ” (Marks, 1976a, s. 162)
W tym momencie Marks pokazuje nam formę D (formę pieniądza), zawierającą równanie z nieskończoną liczbą towarów po lewej stronie i złotem umieszczonym po prawej stronie, a następnie pisze:
„Zasadnicze zmiany zaszły w trakcie przejścia z formy A do formy B i z formy B do formy C. W przeciwieństwie do tego, forma D nie różni się wcale od formy C, z wyjątkiem tego, że złoto zamiast płótna, złoto przyjęło teraz ogólną równoważną formę. Złoto jest w formie D tym, czym płótno było w formie C: ogólnym odpowiednikiem. Postęp polega jedynie na tym, że forma bezpośredniej i ogólnej wymienialności, innymi słowy ogólna forma ekwiwalentna, została teraz nieodwołalnie powiązana przez społeczny zwyczaj z konkretną cielesną formą złota towarowego”. (Marks, 1976a, s. 162).
Ale forma pieniądza nie kończy się tylko na tym. Zaraz po powyższym fragmencie Marks dodaje:
„Proste względne wyrażenie wartości jakiegoś towaru, takiego jak płótno, w towarze, który już funkcjonuje jako towar pieniężny, takim jak złoto, jest formą cenową. „Forma cenowa” płótna jest zatem następująca: 20 jardów płótna = 2 uncje złota lub, jeśli 2 uncje złota w monecie to 2 funty, 20 jardów płótna = 2 funty”. (Marks, 1976a, s. 163)
Marks wyjaśnia tą kwestię bardziej szczegółowo w swoim wywodzie na temat funkcji pieniądza jako miary wartości w sekcji 1 rozdziału 3:
„Wyrażenie wartości towaru w złocie – x towaru A = y towaru pieniężnego – jest jego formą pieniężną lub jego ceną. Pojedyncze równanie, takie jak 1 tona żelaza = 2 uncje złota, wystarcza teraz do wyrażenia wartości żelaza w społecznie ważny sposób. Nie ma już potrzeby, aby to równanie było zgodne ze wszystkimi innymi równaniami, które wyrażają wartość innych towarów, ponieważ równoważny towar, złoto, ma już charakter pieniądza. Ogólna względna forma wartości towarów ma zatem taki sam kształt, jak ich pierwotna względna forma wartości: prosta lub indywidualna wartość względna”. (Marks, 1976a, s. 189)
Innymi słowy, chociaż można powiedzieć, że forma pieniądza ma z natury taki sam kształt jak ogólna forma wartości, to z pewnością nie pozostaje ona na tym poziomie. Jest ona raczej uzupełniana przez ogólną formę ekwiwalentu przylegającą do złota, tak że „specyficzną funkcją społeczną złota, a w konsekwencji jego społecznym monopolem, jest odgrywanie roli uniwersalnego ekwiwalentu w świecie towarów”. W ten sposób lista towarów po lewej stronie równania, która charakteryzuje ogólną względną formę wartości, zostaje rozwiązana, aby doprowadzić do formy cenowej, która ma taki sam wygląd jak początkowa prosta forma wartości. Jest to również forma wartości towarowej, która przedstawia się nam w rzeczywistości: ukończony wygląd formy wartości. Omówienie tej formy jest zatem naturalnym zadaniem dla teorii formy wartości. Z czysto formalnego punktu widzenia nie tylko możliwe jest omówienie formy pieniądza oddzielnie od ogólnej formy wartości, ale jest to wręcz konieczne. ↩︎ - [Transkrypcja została później opublikowana przez Kawade Shobo w 1949 roku jako dwutomowa książka zatytułowana Shihon-ron kenkyu (Badanie Kapitału), a następnie wydana w jednym tomie pod tym samym tytułem przez Shiseido Shoten w 1958 roku. – EMS] ↩︎
- Uno stwierdził, że nie jest możliwe zrozumienie formy wartości w oderwaniu od roli, jaką odgrywa chęć właściciela, a obstając przy tym stanowisku, dostarczył nam, stojącym po drugiej stronie debaty, materiału do przemyśleń i cennej okazji do lepszego sformułowania naszych pomysłów. ↩︎
- Dla właściciela „innego towaru” „wartość użytkowa towaru” istnieje nie tylko jako taka, ale także jako przedmiot, którego pragnie. ↩︎
- Marks, w liście do Engelsa, drwiąco skomentował (nawiasowo) następującą krytykę dokonaną przez „krytycznego geniusza profesorskiej ekonomii politycznej”, Karla Kniesa:
„Nawet wielka przenikliwość, jaką dysponuje Marks, nie jest w stanie rozwiązać zadania „zredukowania wartości użytkowych” (idiota zapomina, że przedmiotem dyskusji są „towary”), tj. środkówprowadzących do przyjemności itp. do ich przeciwieństwa, do ilości wysiłku, do poświęceń itp. To znaczy zastąpić obcy element. Równanie różnych wartości użytkowych można wyjaśnić jedynie poprzez zredukowanie ich do wspólnego czynnika wartości użytkowej. (Dlaczego nie po prostu do – wagi?).” (Marks, 1991, s. 252) ↩︎ - Oczywiście nie chodzi tylko o pojedynczy towar (taki jak płótno), który zrównuje złoto z samym sobą, ale o wszystkie inne towary, które składają się na świat towarów. ↩︎
- W tym przypadku, nie trzeba dodawać, że mamy do czynienia z „abstrakcyjną ludzką pracą” wspólną wyłącznie dla pracy, która wytwarza płótno i pracy, która wytwarza płaszcz. ↩︎
- Marks pisze:
„Rozumowanie Baileya jest najbardziej powierzchowne. Jego punktem wyjścia jest jego koncepcja wartości. Wartość towaru jest wyrazem jego wartości w pewnej ilości innych wartości użytkowych (wartość użytkowa innych towarów). … [Prawdziwy problem, jak można wyrazić wartość wymienną towaru A w wartości użytkowej towaru B, nawet nie przychodzi mu do głowy]”. (Marks, 1989a, s. 335) ↩︎ - „Jeśli powiemy, że jako wartości, towary są po prostu zlepionymi ilościami ludzkiej pracy, nasza analiza sprowadza je do abstrakcyjnej „wartości”, ale nie nadaje im formy wartości odrębnej od ich naturalnych form. Inaczej jest w relacji wartości jednego towaru do drugiego. Charakter wartości pierwszego towaru rozwija się tutaj poprzez jego własną relację z drugim towarem.
„Na przykład, poprzez zrównanie płaszcza jako wartości z płótnem, praca osadzona w płaszczu jest zrównana z pracą osadzoną w płótnie. Prawdą jest, że krawiectwo, z którego powstaje płaszcz, jest konkretną pracą innego rodzaju niż tkactwo, z którego powstaje płótno. Ale poprzez zrównanie z tkactwem, krawiectwo jest w rzeczywistości zredukowane do tego, co jest faktycznie równe między tymi dwoma rodzajami pracy, co jest cechą, którą mają wspólną jako ludzka praca. Przez ten obejście tkactwo również, o ile tworzy wartość, nie ma nic, co odróżniałoby je od krawiectwa, a w konsekwencji jest abstrakcyjną pracą ludzką. Tylko różne rodzaje towarów jako ekwiwalenty sprawiają, że specyficzny charakter pracy tworzącej wartość staje się widoczny, w rzeczywistości redukując różne rodzaje pracy osadzone w różnych rodzajach towarów do ich ogólnej jakości bycia ludzką pracą w ogóle. …
„Widzimy więc, że wszystko, co wcześniej powiedziała nam nasza analiza wartości towarów, jest powtarzane przez samo płótno, gdy tylko wchodzi ono w interakcję z innym towarem, płaszczem. Tylko że ujawnia swoje myśli w języku, z którym tylko ono jest zaznajomione, języku towarów. Aby powiedzieć, że jego własna wartość została stworzona przez pracę w jej abstrakcyjnej jakości bycia ludzką pracą, mówi, że płaszcz, o ile liczy się jako równy, tj. o ile jest wartością, składa się z tej samej pracy, co on sam. Aby powiedzieć, że wzniosła obiektywność, która składa się na jego wartość, różni się od jego wykrochmalonego ciała, mówi, że wartość ma wygląd płaszcza, a zatem w takim stopniu, w jakim samo płótno jest rzeczą wartościową, ono i płaszcz są tak podobne jak dwa groszki”. (Marks, 1976a, s. 142-144)
„Jeśli powiem: Płótno qua towar jest wartością użytkową i wartością wymienną, to jest to sąd dotyczący natury towaru uzyskany w wyniku analizy. Z drugiej strony, w wyrażeniu 20 jardów płótna = 1 płaszcz lub 20 jardów płótna jest warte 1 płaszcz, samo płótno mówi, że jest (1) wartością użytkową (płótno), (2) wartością wymienną różniącą się od tej wartości użytkowej (rzecz równa płaszczowi) i (3) jednością obu tych różnic, a zatem towarem.” (Marks, 1976b, s. 61) ↩︎ - Nie mamy do czynienia z wyrażaniem wartości, w ścisłym tego słowa znaczeniu, bez tego warunku powtarzającej się wymiany. ↩︎
- „Proste względne wyrażenie wartości towaru w pieniądzu – x towaru A = y towaru pieniężnego – jest ceną tego towaru. … Z drugiej strony, rozwinięte względne wyrażenie wartości, tj. niekończący się rząd względnego wyrażenia wartości, staje się specyficzną względną formą wartości towaru pieniężnego. Ale ten rząd jest już podany w różnych cenach towarów. Jeśli przeczytamy listę cen wstecz, możemy zobaczyć wielkość wartości pieniądza wskazaną w każdym możliwym rodzaju towaru. Ten wiersz ma również nowe znaczenie. Ponieważ złoto jest pieniądzem, już w swojej naturalnej formie, ogólna równoważna forma, tj. forma ogólnej bezpośredniej wymienialności, staje się niezależna od tych wyrażeń względnej wartości. W związku z tym rząd wyrażeń wartości wyraża teraz jednocześnie, oprócz wielkości wartości złota, rozwinięty świat bogactwa materialnego, tj. wartości użytkowych, na które złoto jest bezpośrednio wymienialne”. (Marks, 1983b, s. 59-60)
„Towar, który figuruje jako ogólny ekwiwalent, jest (…) wyłączony z jednolitej, a zatem z ogólnej względnej formy wartości świata towarów. Gdyby płótno lub jakikolwiek towar w ogólnej formie ekwiwalentnej miał jednocześnie uczestniczyć we względnej formie wartości, musiałby służyć jako swój własny ekwiwalent. Powinniśmy wtedy mieć: 20 jardów płótna = 20 jardów płótna, tautologię, w której nie jest wyrażona ani wartość, ani jej wielkość. Aby wyrazić względną wartość ogólnego odpowiednika, musimy raczej odwrócić formę C. Ten odpowiednik nie ma względnej formy wartości wspólnej z innymi towarami; jego wartość jest raczej wyrażona względnie w nieskończonym rzędzie wszystkich innych ciał towarowych. W ten sposób rozszerzona względna forma wartości, czyli forma B, pojawia się teraz jako specyficzna względna forma wartości równoważnego towaru”. (Marks, 1976a, s. 161)
„Wyrażenie wartości towaru w złocie – x towaru A = y towaru pieniężnego – jest formą pieniądza lub ceną towaru. … Z drugiej strony, rozszerzone względne wyrażenie wartości, niekończący się rząd równań, stało się teraz specyficzną względną formą wartości towaru pieniężnego. Rząd ten jest już jednak społecznie określony w cenach towarów. Musimy tylko przeczytać notowania cennika wstecz, aby znaleźć wielkość wartości pieniądza wyrażoną we wszystkich możliwych towarach. Pieniądz nie ma jednak ceny. Ta jednolita względna forma wartości innych towarów nie jest dostępna dla pieniądza, ponieważ pieniądz nie może być powiązany z samym sobą jako jego własny ekwiwalent”. (Marks, 1976a, s. 189)
Por. Marks, 1976a, s. 199 i 205. ↩︎ - Również w przypadku C1, o ile jest on przedstawiony w równoważnej formie dla innego towaru, potencjalność naturalnie brana pod uwagę przez producenta C1 od samego początku, staje się ciałem wartościowym dla innego towaru, a zatem ma również bezpośrednią wymienialność w stosunku do tego towaru. ↩︎
- Por. Marks, 1976a, s. 144-146. ↩︎
- Uno zdaje się mylić dwie rzeczy. Jak zauważyłem powyżej, oczywistym błędem jest twierdzenie, że towar w formie ekwiwalentnej nie pojawia się jako rzeczywiste dobro; jest jednak również oczywistym faktem, że towar w formie ekwiwalentnej, w ramach relacji wartości, w której jest przedstawiany jako ekwiwalent, tj. jako materiał do wyrażania wartości towaru we względnej formie wartości, istnieje jako coś wyobrażonego w umyśle. Można sądzić, że Uno wiąże ten fakt z poczynionemi przez siebie spostrzeżeniami, ale czyniąc to, wyraźnie się myli. W rzeczywistości należy wysunąć przeciwne przypuszczenie, jak zauważam w głównym tekście powyżej. ↩︎
- „Rozważmy transakcje wymiany między producentem płótna A i producentem płaszczy B. Przed zawarciem umowy A mówi: 20 jardów płótna jest warte 2 płaszcze (20 jardów płótna = 2 płaszcze), ale B mówi: 1 płaszcz jest wart 22 jardy płótna (1 płaszcz = 22 jardy płótna). W końcu, po długim targowaniu się, dochodzą do porozumienia. A mówi: 20 jardów płótna jest warte 1 płaszcz, a B mówi: 1 płaszcz jest wart 20 jardów płótna. W tym przypadku zarówno płótno, jak i płaszcz znajdują się w tym samym czasie w formie wartości względnej i równoważnej. Ale (nota bene) okoliczność ta dotyczy dwóch różnych osób i dwóch różnych wyrażeń wartościujących, które pojawiły się tylko w tym samym czasie. Jeśli chodzi o A, jego płótno (ponieważ dla niego inicjatywa ma swoje źródło w jego towarze) znajduje się we względnej formie wartości, a to towar drugiej osoby (płaszcz) z drugiej strony znajduje się w formie równoważnej. Z punktu widzenia B jest odwrotnie. Ten sam towar nigdy – nawet w tym przypadku – nie posiada obu form jednocześnie w tym samym wyrażeniu wartości”. (Marks, 1976b, s. 50-51) ↩︎