Wstęp tłumacza
Niniejszy tekst jest tłumaczeniem artykułu Georga Lukacsa. Pogłębiająca się współcześnie faszyzacja aparatów państwowych wymaga od rządzących na usługach burżuazji elit politycznych, wzmożonej aktywności na polu nadbudowy ideologicznej (czyt. propagandy). Mamy do czynienia z wykształceniem się państwo nowoimperialistycznych, dążących do ponownego podziału świata na strefy wpływów, które odpowiadałyby ich ambicjom politycznym wynikającym z ekonomicznej władzy. Z tej perspektywy nie budzi zatem zdziwienia fakt, że doświadczamy ponownego wzrostu – z jednej strony fundamentalizmu religijnego i powiązanego z tym myślenia mistycznego (negowania ewolucji, idealistycznych re-interpretacji osiągnięć nauk szczegółowych tak, by pasowały do jej religijnych dogmatów), oraz z drugiej – myślenia psychologizującego (ustanawiającego prawa psychologii ponad obiektywnymi prawami rządzącymi rzeczywistością) i powiązanej z nim praktyki zamykania się w świecie własnego ego, potocznych czynności codziennych, z daleka od sfery politycznej. Pierwsza jest na ogół – wymuszoną przez walkę w łonie samej burżuazji – praktyką konserwatywnej (narodowej) burżuazji. Druga konieczną praktyką wielkiego kapitału finansowego – w celu maksymalizacji zysków – dążącego do przekraczania i niwelowania narodowych granic państwowych.
No dobrze, ale gdzie w tym wszystkim Hegel, gdzie naziści?
Ten pierwszy co prawda występuje w świecie kapitalistycznej nadbudowy (np. w edukacji), ale w jedynie poprawnej – dla burżuazji – formie: albo z niejasnego stylu pisania mogącego implikować idealistyczne interpretacje wpisuje się go w tradycję stricte religijną (mistyczną), albo interpretuje się go na sposób ściśle analityczny (formalnologiczny). Obie interpretacje Hegla pozbawiają go tego, co najważniejsze – zrozumienia metody, jego sposobu myślenia bazującego na dialektyce. Dla Hegla wszystko co jest, jest zarazem czymś logicznym. Logika ta z kolei ogranicza się do tego, co jest. Nie ma w niej miejsca na mistykę oraz jakiś inny, „duchowy świat”. Wszystko to było przez niego krytykowane jako irracjonalizm, jako coś tkwiącego w subiektywnej jednostronności, jako coś co nie doszło jeszcze do poznania rozumowego. Nic dziwnego, że można określić jego filozofię jako postawiony na głowie materializm. Nic dziwnego, że można z jej ideologicznych założeń implikować nowoczesny ateizm. Tym właśnie jest – filozofią światopoglądowo postępowego drobnomieszczanina, który doskonale (ale na swój, idealistyczny sposób) zrozumiał jakościowy skok (w porównaniu do feudalizmu), który przyniósł rodzący się kapitalizm.
Kapitalizm od owego czasu przeszedł jednak zmiany jakościowe – przerósł w stadium monopolistyczne i imperializm. W okresach kryzysów zmuszony jest – w celu utrzymania swojej władzy – do stosowania metod dyktatury. Jak dobrze pokazuje poniższy tekst – omawiający praktykę hitlerowskich nazistów – Hegel jako taki staje się nie tyle co nieużyteczny, co wręcz niebezpieczny dla realizacji ich politycznych celów. Najbardziej skrajna forma dyktatury kapitału – faszyzm – jak ryba wody potrzebuje irracjonalności podniesionej do rangi ogólnej zasady. W jakim celu? Po pierwsze w celu przeciągnięcia, po drugie utrzymania po swojej stronie szerokim mas pracujących, a przede wszystkim nieuświadomionej klasowo klasy robotniczej.
Z drugiej strony to, czego nie pokazuje Lukacs, to antynomiczny (sprzeczny) charakter samej myśli Hegla, która – w pewnych okolicznościach – mogłaby umożliwić nawet faszystom dopasowanie jego myśli do swoich. Idealistyczna interpretacja dziejów historii jako postępującego uświadamiania sobie ducha przez samego siebie implikuje „duchowy rasizm” – jedne narody są (z przyczyn bliżej nieokreślonych) predysponowane do poznania i rozumu, a inne nie. Nic dziwnego, że każdy idealizm – w tym heglowski – jest w ten sposób podatny na to, by stać się narzędziem w rękach polityki. Dlaczego? Bo sam tą – odbitą w myśli – polityką panujących klas jest.
W drobnomieszczańskim (podległym burżuazji) kręgu filozoficznym wciąż żywa jest dyskusja odnośnie tego, czy Hegel utwierdzał, czy negował kolonializm. Z jednej strony podkreśla się wyrażoną przez Hegla równość wszystkich ludzi, z drugiej wskazuje na utwierdzającą kolonializm logikę dziejów. Z pozycji materializmu dialektycznego można powiedzieć, że drobnomieszczańscy intelektualiści – stosujący idealistyczną metodę myslenia – predesponowani są z kolej do niezrozumienia tej antynomii i stawania albo po jednej, albo po drugiej stronie: „Hegel negował kolonializm”; „Hegel utwierdzał kolonializm”.
Przyczyna tkwi jednak nie w głowie filozofa, a w samym systemie społeczno-ekonomicznym – kapitalizmie. Rewolucja Francuska wprowadzająca klasę kapitalistyczną do politycznej władzy zawierała sprzeczność pomiędzy formalno-prawnym uznaniem równości praw wszystkich ludzi, a realnym fakcie nierówności wynikającym z posiadania środków produkcji przez jedną klasę. Jak długo będzie istniał ustrój kapitalistyczny, będziemy mieli do czynienia także z ową sprzecznością. Rozwiązanie tej sprzeczności jest jedno – socjalizm.
Mam nadzieję, że czytelnika zainteresuje – jakże współczesna – praktyka ówczesnych nazistów. Zapraszam do lektury.
I
Zasadniczo stosunek hitlerowskich faszystów do filozofii Hegla jest bardzo prosty: stanowczo ją odrzucają. Alfred Rosenberg, będący głównym nazistowskim teoretykiem, widzi w związku między Heglem a Marksem zasadniczy czynnik definiujący filozofię heglowską jako wrogą «narodowemu socjalizmowi», i dlatego konieczne jest jej radykalne zwalczanie. Nie jest to oczywiście jedyny powód tego wrogiego nastawienia. Odrzucenie Hegla przez nazistów koncentruje się, jak to później szczegółowo pokażemy, na idei racjonalności świata, na teorii rozwoju, ale przede wszystkim na teorii państwa.
To odrzucenie filozofii Hegla rozciąga się, z niewielkimi wyjątkami, na cały klasyczny niemiecki idealizm.
Alfred Baeumler, który został mianowany profesorem pedagogiki politycznej na Uniwersytecie Berlińskim wkrótce po przejęciu władzy przez Hitlera, w swoim przemówieniu inauguracyjnym jasno wyraził założenia programowe:
«Systematyczna krytyka tradycji idealistycznej jest częścią naszej przyszłej pracy».
Jest to, jak wyjaśnia Baeumler, polemika przeciwko XIX-wiecznemu światopoglądowi «bezpieczeństwa», liberalizmowi itp. W swojej wcześniej opublikowanej książce o Nietzschem Baeumler szczegółowo opisuje ten program. Mówi o walce młodego Nietzschego z Davidem Friedrichem Straussem, którą interpretuje jako walkę z Heglem. «Ale kiedy Nietzsche wyśmiewa «apoteozę» państwa, myśli (…) z pewnym instynktem o totalnym państwie heglowskim jako państwie kultury (…). Nietzsche walczy z duchem Weimaru, zmaterializowanym w formie państwa. Hegel jest myślicielem klasycyzmu». Ponadto Hegel jest, według Baeumlera, twórcą ideologii narodowego liberalizmu, jako «syntezy oświecenia i romantyzmu», która intelektualnie zdominowała okres bismarkowski i wilhelmiński. Następnie załamać się ona miała wraz z wojną światową, wywołując kryzys, którego proroczym zwiastunem był Nietzsche, a który to kryzys «narodowy socjalizm» ma rozwiązać w sposób pozytywny.
W tym celu Baeumler prowadzi systematyczną kampanię na rzecz aktualizacji wszystkich reakcyjnych przejawów niemieckiego romantyzmu, od «ojca gimnastyki» Friedricha Ludwiga Jahna po Josepha Gorresa. W konsekwencji uważa, że nie można zrobić miejsca w historii dla tych postaci «bez niszczenia dziewiętnastowiecznej tradycji przeważającego znaczenia klasycystycznego Weimaru i przyjaźni między Goethem i Schillerem. Nie możemy filozoficznie sformułować naszej koncepcji świata bez krytycznego opanowania intelektualnej ewolucji, która prowadzi od Kanta do Nietzschego. Nie możemy pojąć naszego świata za pomocą wyrażeń Fichtego i Hegla, niezależnie od tego, jak głębokie jest nasze jego zrozumienie. Co więcej, nie ma nic bardziej powszechnego niż asymilacja, na przykład, intelektualnego uniwersum Fichtego oraz narodowego socjalizmu. Nic by się nie zmieniło, gdyby centaur Hegel zajął miejsce centaura Fichtego. Musimy nauczyć się patrzeć oczami XX wieku, i to jest nasze zadanie».
Jest to szkic programu polegającego na przepisaniu historii dziewiętnastowiecznej filozofii w duchu hitlerowskiego faszyzmu. Za tymi programowymi kierunkami oficjalnej filozofii podążały różne prace nazistowskich filozofów. Jedną z najważniejszych prób przekształcenia historii najnowszej filozofii w tym duchu, co miało jednocześnie oznaczać zdetronizowanie i obnażenie Hegla, jest książka Anty-kartezjanizm Franza Boehma. Charakterystyczne, że nosi ona podtytuł Niemiecka filozofia w okresie oporu. Chodzi o ukazanie walki pomiędzy dwoma nurtami filozoficznymi – nurtem «zachodnioeuropejskim» i nurtem niemieckim. Zawarta w tej walce historyczna narracja jest, tak naprawdę, tylko pretekstem do realizacji praktycznego celu politycznego autora, jakim jest «złamanie ducha zachodniego systemu». Myślą (duchem), która jest tu zwalczana, jest naukowość filozofii ugruntowanej przez Kartezjusza:
Wraz z Kartezjuszem w miejsce człowieka Zachodu, podporządkowanego jedności narodowych korzeni i uniwersalnych perspektyw, pojawia się człowiek europejski, twór racjonalności nierealnej i ahistorycznej.
Dominująca pozycja Kartezjusza w filozofii XVIII i XIX wieku, według Boehma, oznacza «przewagę świadomości naukowej nad wszelką intuicją tego, co rzeczywiste, pierwotne i niepojęte».
W ten sposób znika «wszystko, co charakteryzuje pokonaną rzeczywistość». Owa polemika z Kartezjuszem nie jest nazistowskim odkryciem. Rozpoczyna się ona bowiem już u dawnego Schellinga i została rozwinięta przez Eduarda von Hartmanna oraz jego uczniów. Nowością u Boehma jest jedynie to, że zdecydowanie kładzie on nacisk na filozofię życia, a przede wszystkim fakt, że jego poglądy są zdecydowanie wymierzone w Hegla. Boehm widzi w Heglu kulminację wszystkich niebezpiecznych wysiłków zabójczego racjonalizmu oraz zwieńczenie nie-niemieckiej filozofii. «Hegel jest niezrównanym przedstawicielem sumienia Zachodu w sprawach dotyczących historii i filozofii […]. Po trwającej przez wieki walce prowadzonej przez najlepsze siły niemieckiej filozofii z kartezjanizmem, to właśnie dzięki historycznym założeniom Hegla kartezjanizm znalazł swoje trwałe uzasadnienie. Podobnie jak odwrotnie, tematy niemieckiej historii koncepcji świata zostały strywializowane w zachodniej filozofii przez uniwersalistyczną koncepcję Hegla i częściowo pogrzebane na sto lat».
Widzimy tutaj, że idea po raz pierwszy wyrażona przez Paula de Lagarde’a o nie-niemieckim charakterze filozofii Hegla została następnie żywiołowo rozwinięta. Zgodnie z tą koncepcją, Hegel jest nie tylko nie-niemiecki, ale jego wpływ wobec niemieckiej myśli jest również definiowany jako złowrogi i niebezpieczny punkt zwrotny, który przynosi tymczasowe zwycięstwo wrogiego ducha Zachodu. Odkrycie prawdziwie niemieckiej koncepcji świata stawało się dla faszystów możliwe tylko dlatego, że radykalnie odrzucili oni filozofię Hegla – ze wszystkimi jej założeniami i wynikającymi z niej konsekwencjami. Było możliwe tylko dlatego, że całkowicie się od niej zdystansowali – wraz z naukowymi założeniami filozofii i ideą dialektycznej ewolucji historii.
Tę nieprzejednaną wrogość wobec naukowej postawy wynikającej z uprawiania filozofii widać jeszcze wyraźniej w tych polemicznych fragmentach, w których Boehm analizuje istotę tego, co rozumie pod pojęciem niemieckiego światopoglądu:
Dla niemieckiej myśli to, co niepojęte, nie jest definicją jakiegoś rodzaju ograniczenia, lecz wręcz przeciwnie – jest całkowicie pozytywnym ustaleniem. (Widzimy, jak filozofia egzystencjalna Kierkegaarda zajmuje tutaj miejsce kantowskiego agnostycyzmu. G. L.) Przenika całą naszą rzeczywistość i włada nią zarówno w wymiarze ogólnym, jak i szczegółowym […]. Niepojęte jako nieodłączna sieć naszej rzeczywistości jest w swej naturze nieosiągalne, ale nie całkowicie nieznane. Znamy je, nawet jeśli nie możemy tego wypowiedzieć. Niepojęte działa w naszym życiu, determinuje nasze postanowienia oraz nami rozporządza.
To oddanie się niepojętemu określa «głębię» niemieckiej koncepcji świata, która stoi w przeciwieństwie do kategorycznie racjonalistycznej oraz naukowej filozofii Kartezjusza i Hegla. «Tego, co jest głębokie, nie możemy wypowiedzieć, ale możemy to zobaczyć w ludziach, w których jest ono obecne».
Właściwym inspiratorem tego nurtu myślowego, z którego Boehm wyciągnął konsekwencje w zakresie historii i filozofii, jest Ernst Krieck. Hitler i Rosenberg walczyli ze wszystkimi przejawami naukowości, by móc na jej miejscu umieścić mit. Krieck pragnie znaleźć dla tego kluczowego zagadnienia narodowosocjalistycznego światopoglądu filozoficzną podstawę. I w tym względzie w sposób zdecydowany w miejsce nauk – na których opierała się do tego czasu filozofia, tj. na miejsce logiki i teorii wiedzy – wprowadza tak rozumianą przez siebie biologię i antropologię:
Rasowa narodowa antropologia polityczna w procesie formowania się (…) zajmuje miejsce martwej «filozofii» z przeszłości.
Fakt osadzenia konstrukcji światopoglądu w kategoriach filozofii życia na biologii nie jest niczym nowym w okresie imperializmu. Nowością jest cynizm, z jakim Krieck odrzuca naukę i samą biologię. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, którzy nieustannie próbowali, poprzez reinterpretacje, zachować przynajmniej pozory naukowości, jego nowa koncepcja świata «opartego na biologii», w rzeczywistości opiera się na nicości intuicji postulowanych przez filozofię życia. Tak oto wyraża się on w bardzo jasny sposób o tym «fundamencie» nowego światopoglądu:
Biologiczna koncepcja świata oznacza jednak coś zasadniczo innego niż ugruntowanie koncepcji świata na istniejącej już dyscyplinie naukowej zwanej biologią. Koncepcja życia w sensie światopoglądowym dotyczy całości. Koncepcja życia w sensie dyscypliny naukowej, jaką jest biologia, jest co najwyżej uczestnictwem w owej całości, w przypadku gdy nie jest ona jedynie pochodną uniwersalnego mechanizmu.
Następnie Krieck wyjaśnia, jakie są cechy tej nowej nauki, która ma być fundamentem życia:
Nigdy nie możemy wyjaśnić życia za pomocą mechanicznej zasady, tak samo jak nie możemy wyjaśnić całości. Ale płodzenie, narodziny i śmierć są dostępne dla tych, którzy doświadczyli życia: jako etapy w rozwoju ich własnego życia oraz życia innych, są one obiektami przeżytymi, a zatem dostępnymi przez intuicję. Na podstawie tego doświadczenia intuicja i zrozumienie są rozumiane jako powrót do tego, co uniwersalne.
Filozoficzny «performance» Kriecka polega zatem po prostu na tym, że propaguje on empiryczne podejście współczesnego irracjonalizmu, który już dawno stracił wszelkie znaczenie w gałęzi podstawowych nauk biologicznych. Z drugiej strony, z mniejszym dyskomfortem niż jego poprzednicy, uważa irracjonalne «doświadczenia życiowe» za kategorie obiektywnej rzeczywistości. Dlatego po tym, jak w ten sposób – drogą «doświadczenia» rodzenia, narodzin i śmierci – pojmie istotę wszechświata, może z tego wywnioskować, co tylko zechce. Podstawą wiedzy biologicznej jest oczywiście wzrok oraz intuicja:
«Zmysł» jest zawsze zrozumiały, ale nigdy nie jest wytłumaczalny […]. Każdy, kto ośmiela się udzielić odpowiedzi na pytanie o jego naturę, udaje, że ma miejsce w radzie stworzenia. (Te ostatnie słowa są ironiczną aluzją do przedmowy Hegla do Nauki logiki. G. L.)
Fundamentalna nauka biologiczna Kriecka różni się od ogólnej filozofii życia nie tylko wielką śmiałością, z jaką wyciąga swoje apodyktyczne wnioski z nieistniejących założeń, ale także faktem, że w miejscu rzekomego zniszczenia rozumu, racjonalności i nauki nie pojawia się jednoznacznie subiektywny obraz, ale przełożona na terminy filozoficzne i przekształcona w światopogląd nazistowska propaganda. Zauważamy to głównie w sposobie, w jaki określa on przedmiot swojej biologicznej intuicji. Według niego to nie indywidualne ego jest przedmiotem wiedzy, ale «cały proces wiedzy jest przenoszony – jako częściowe zjawisko procesu życiowego – zarówno przez strukturę społeczną, narodową, rasową i historyczną. To on jest element determinującym sposób zdobywania wiedzy oraz produkt tej wiedzy, samej prawdy. W tym u podstaw leży wiedza globalna». Kryterium prawdziwości intuicji jest zatem dla Kriecka adekwatność z programem partii narodowosocjalistycznej – z jej interpretacją rozkazu wydanego przez «Führera». Istotą intuicji jest w rzeczywistości projekcja obrazu człowieka, który odpowiada wymaganiom rasowo-narodowym.
To w obrazie, jaki człowiek ma na swój temat, dokonuje się weryfikacja zasad uniwersalnej biologi. Obraz ten opiera się na rasowo-narodowej antropologii politycznej. Antropologia ta zajmuje miejsce wysłużonej filozofii.
Ta nowa doktryna ma zastąpić nie tylko filozofię, ale także religię. W Mein Kampf Hitler nadal traktuje religie dyplomatycznie, z zachowaniem pewnych restrykcji oraz demagogicznie obiecuje ogólną wolność wyznania. Ale po przejęciu władzy przez Hitlera Krieck wyraził znacznie bardziej otwarcie, że stare religie muszą ustąpić miejsca narodowosocjalistycznemu światopoglądowi. «Bóg przemawia do nas (…) bezpośrednio w odrodzeniu narodowym». Fundamentem tego objawienia jest oczywiście rasa. Ale nawet w tym rzekomo biologicznie ugruntowanym światopoglądzie rasa pozostaje prostą demagogiczną formułą. Sam Krieck mówi, że rasa nie jest rzeczą, że nie ma nic materialnego, «ale że jest prawem orientacji i kultury, entelechią, zasadą formalną. «Krew» tego prawa jest symbolicznym wyrazem wyobrażeń».
Naznaczone irracjonalizmem i filozofią życia rozmycie podstawowych demagogicznych pojęć narodowosocjalistycznej propagandy – rasy i krwi – które, jak widzimy, nie ma już żadnej namacalnej treści w języku Kriecka, służy właśnie wprowadzeniu narodowego socjalizmu jako treści nowej fundamentalnej nauki antropologii:
Każdy naród musi mieć jako fundament rządzącą rasę, w której «żywotny szpik», orientacja i prawo życia są determinujące, kluczowe dla całej populacji.
O tym, co dzieje się w tym przypadku, decyduje «Führer»:
Osobowość Führera, której on sam jest powołaniem, jest miejscem, które rozstrzyga o losie całości.
Ta zaczerpnięta z filozofii życia frazeologia – czyli nowa antropologia – miała być zatem tylko fundamentalnie filozoficznym usprawiedliwieniem faktu sprawowania w Niemczech nieograniczonej i arbitralnej dyktatury Hitlera nad całym życiem ludności niemieckiej. Tych fragmentów szkiców głównego «myśliciela» III Rzeszy nie warto komentować.
Widzimy wyraźnie, dlaczego naukowa dialektyka Hegla jest dla nich nie do zniesienia. Ich światopogląd widzi w niej – wyrażając to prawie w tych samych słowach, co stary Friedrich Schlegel, który stał się reakcjonistą – antyniemiecką oraz antyrasową szatańską zasadę zła. Neohegliści zrobili wszystko, co w ich mocy, aby osłabić postępowy i racjonalny charakter heglizmu, aby dostosować filozofię heglowską do reakcyjnych potrzeb okresu imperializmu. Na próżno. Dla niemieckiego faszyzmu ta adaptacja nie była wystarczająca. Jak słusznie w swoim czasie powiedział Dimitrow «nie jest to zwykłe zastąpienie jednego burżuazyjnego rządu innym, ale wymiana jednej formy dominacji przez klasę burżuazyjną … na inną formę tej dominacji, zadeklarowaną dyktaturę terroru». Do takiej dyktatury hitlerowski faszyzm potrzebuje duchowej atmosfery, w której – na płaszczyźnie teoretycznej – ma miejsce unicestwienie całej wrażliwości na naukę oraz naukową kontrolę faktów i praw, które rządzą rzeczywistością. W której – na płaszczyźnie moralnej – zapomniano by o wszelkich pozostałościach wyższego sumienia, niemieckiego popularnego humanizmu. W której absolutnie samowolna banda awanturników i przestępców kierowana przez Hitlera może panować bez dzielenia się władzą z innymi. Ponieważ realizacja planów Hitlera dotyczących polityki wewnętrznej i zagranicznej mogła mieć miejsce tylko w takiej atmosferze, to narodziny umożliwiającej to filozofii były absolutnie konieczne. Była to filozofia, która w żadnym punkcie nie mogła – nawet pozornie – być pogodzona z filozofią heglowską.
II
Dziedzina rozumu w filozofii heglowskiej zajmuje się nie tylko logiczną współzależnością kategorii, ale przede wszystkim wiedzą o ewolucji oraz o historii. Okresem, w którym pojawił się historyzm postępu, przypadł na pierwsze trzydziestolecie XIX wieku. Nie mówimy tu o głębokich wizjach historycznych wielkich myślicieli utopijnych. Pamiętamy po prostu Waltera Scotta, francuskich historyków restauracji monarchii (Thierry’ego, Guizota i Migneta), Goethego i Hegla. Postrzegając człowieka jako wyewoluowane zwierzę, Goethe stał się jednym z prekursorów teorii ewolucji. W swojej teorii kolorów nakreślił wspaniały obraz historii powszechnej oraz dostarczył punktu wyjścia dla nowego uniwersalnie historycznego podejścia do wszystkich zjawisk estetycznych. Historyzm Hegla idzie jeszcze dalej. Filozofia dziejów stanowi tylko drobną część jego koncepcji historycznej; estetyka, historia filozofii, filozofia religii oraz fenomenologia ilustrują również jedność ewolucji historycznej we wszystkich dziedzinach życia materialnego i intelektualnego. Pokazują spójność, prawa, racjonalność oraz wiedzę o ewolucji historycznej.
Wszystkie te idee zostały częściowo osłabione i zdeformowane, po części zaś bezpośrednio zanegowane przez reakcyjną filozofię od 1848 roku, a zwłaszcza w epoce imperializmu. W epoce imperializmu reakcyjny pseudo-historyzm wyłania się z mieszaniny szerzącego się empiryzmu i subiektywistycznego mistycyzmu.
Podczas gdy narodowosocjalistyczny światopogląd wykorzystuje wszystkie rezultaty reakcyjnego odrzucenia historyzmu, to wcześniejsze zniszczenie autentycznego historyzmu nie jest dla niego wystarczające. Naziści uważają tę kwestię za tak istotną, że sam Rosenberg interweniował przez cały czas i wyraźnie głosił, że nie da się pogodzić koncepcji historii powszechnej, nawet osłabionej w reakcyjny sposób, ze światopoglądem hitlerowskiego faszyzmu:
Wierzymy, że nie ma prawdziwej historii uniwersalnej w sensie nauki i psychologii rasowej, to znaczy, że nie ma historii, według której wszystkie narody i wszystkie rasy zostałyby doprowadzone do jednej systematycznej syntezy, zgodnie z którą powinien istnieć projekt chrystianizacji wszystkich ras, podczas gdy wszystko to miałoby służyć humanizacji tak zwanej ludzkości. Wręcz przeciwnie, wierzymy, że historia każdego narodu stanowi sama w sobie istotną sferę.
Albo w innym fragmencie:
Wierzymy dziś, że nie ma czegoś takiego jak historia powszechna, a jedynie historia różnych ras i narodów.
Koncepcja ta jest oparta na faszystowskiej – czyli imperialistycznej i barbarzyńskiej – idei dominacji nad światem. Stary niemiecki nacjonalizm również bronił idei, że Niemcy są narodem wybranym, przeznaczonym do dominacji nad światem. Ale z jednej strony, idea dominacji nad światem ewoluowała w ramach określonych granic politycznych, nowego planu podziału świata, który byłby bardziej korzystny dla niemieckich imperialistów. Była to zatem jedynie idea względnej dominacji nad światem, a nie dominacji absolutnej, jak w przypadku nazistów. Z drugiej strony, koncepcja ta z pewnością uznawała naród niemiecki za naród wybrany, ale jednak naród pośród innych narodów. Dlatego też, na płaszczyźnie filozoficznej, to powołanie narodu niemieckiego jawiło się staremu nacjonalizmowi jako konsekwencja, jako kulminacja jego głęboko reakcyjnej koncepcji historii powszechnej.
Jednakże dla hitlerowskiego faszyzmu ta koncepcja nie była wystarczająca, ani pod względem ilościowym, ani jakościowym. Hitlerowski «nowy porządek» domagał się, aby cała Europa – a następnie cały świat – były mu całkowicie podporządkowane. Hitler dążył nie tylko do ekonomicznego i politycznego uzależnienia innych narodów, ale także do ich całkowitego zniewolenia lub fizycznego unicestwienia. Sam Hitler otwarcie wspominał o tej różnicy między jego wersją faszyzmu a starym nacjonalizmem. Polemizował ze starszymi niemieckimi nacjonalistami w kwestii asymilacji oraz germanizacji ludów obcojęzycznych. Starzy nacjonaliści, według Hitlera, nigdy nie zrozumieliby, że germanizacja zachodzi tylko i wyłącznie przez ziemię, nigdy przez ludzi. Inne ludy nie są zatem dla faszystów względnie podporządkowanymi narodami, które mogą się asymilować lub zostać podporządkowane, ale «niższą rasą», która różni się jakościowo od rasy «nordyckiej» lub «germańskiej». Ta ostatnia ma dominować, a pierwsza może być uważana za rasę ludzką tylko warunkowo, ponieważ nie ma absolutnie żadnego prawa do istnienia w porównaniu z rasą wyższą.
Dlatego logiczne jest, że Hitler bądź Rosenberg zawsze umieszczali słowo «ludzkość» w ironicznym cudzysłowie i całkowicie odrzucali koncepcję jednolitej, uniwersalnej historii. Dla hitlerowskich faszystów historia powszechna istniała, ale charakteryzowała się jedynie rozwojem «rasy wyższej». Wszystkie inne ludy byłyby tylko masą w rękach garncarza – są one uważane za zwierzęta do pracy lub pojawiają się w historii jako ci, którzy doprowadzili do upadku rasy wyższej. Fakt, że mają one własną historię oraz własną kulturę, nie był przedmiotem troski Niemców i nazistowskiej koncepcji historii. W tym przypadku ta ostatnia była zainteresowana jedynie obcymi, wrogimi i szkodliwymi wpływami rasowymi, które należy wytępić i wykorzenić. Rosenberg ujął to w ten sposób:
Wszystko bowiem, co mogło przeniknąć do duszy germańskiego człowieka w kwestiach późnoromańskich, chrześcijańskich czy żydowskich wyobrażeń i wartości, należało z jednej strony, by tak rzec, unicestwić: Jeśli przedstawicielstwo istoty walczącej o ukształtowanie swojego najgłębszego ego ma jakiekolwiek charakterystyczne znaczenie historyczne, musimy po prostu oddzielić wartości germańskie od wszystkich innych, jeśli nie chcemy się zdegradować. Jednakże najbardziej haniebne jest to, że po ujęciu nie-pan-chrześcijańskim, po spóźnionym ujęciu humanistycznym, ta plama historii zawsze była spychana na dalszy plan, podczas gdy dogmat o rzekomym rozwoju ludzkości zajmował czołowe miejsce na scenie.
Rosenberg nie wymienia tu nazwiska Hegla, jego rozważania w tym fragmencie skierowane są przeciwko filozofii historii Bachofena. Ale jest jasne, nawet jeśli nie w tradycji Lagarde’a i Chamberlaina, że koncepcja uniwersalnej humanistycznej historii jednostkowej, którą krytykuje, jest właśnie heglowską filozofią historii.
Dlatego też dla narodowych socjalistów nie istniały żadne uniwersalne okresy w historii ludzkości. W swojej polemice z Bachofenem Rosenberg zdecydowanie twierdzi, że Niemcy nigdy nie miałyby mieć okresu matriarchalnego. Interpretacja Orestei Ajschylosa przez Bachofena byłaby całkowicie fałszywa; nie byłaby to kwestia walki między dwoma okresami – matriarchatem i patriarchatem w jednym narodzie – ale walki duchów dwóch ras: greckiej rasy aryjskiej przeciwko wschodniosyryjskiej rasie żydowskiej. Państwo germańskie nie wywodzi się, według Rosenberga, z prymitywnego komunizmu i matriarchatu, ale ze «związków męskich».
Jednakże sprzeciw wobec klasycznej progresywnej koncepcji historii Hegla posuwał się jeszcze dalej. Doszło nie tylko do zanegowania idei jedności ewolucji ludzkości (stało się to już w teorii «sfery kulturowej» Spenglera, która, pomimo wszelkich sprzeciwów, wywarła głęboki wpływ na faszystowską koncepcję historii), lecz także do zanegowania samej ewolucji. Spengler nadal dopuszcza «naturalny» wzrost i upadek w ramach odrębnych sfer kulturowych, ale już na tym etapie ich ewolucja miałaby nie wykazywać żadnej korelacji między nimi. Faszyści nie mogli zacząć od tej jednostronnej fatalistycznej koncepcji. Do propagandy nieograniczonej dominacji germańskiej rasy aryjskiej w polityce wewnętrznej i zewnętrznej potrzebowali obu: zarówno nieograniczonego fatalizmu, jak i nieograniczonego woluntaryzmu.
Charakterystyczne cechy rasy zostały stworzone z zastosowaniem bezgranicznego fatalizmu. Rasa, krew itp. mają fatalistyczną spójność, nie znają żadnej ewolucji. Rasa jest w tym przypadku wieczna i konieczna, niezmienna; tylko jej wcielenia mogą się zmieniać, bez zmiany czegoś decydującego w istocie rasy. Rosenberg sformułował tę koncepcję w następujący sposób:
Pierwszy wielki zapis mityczny nie może być już, co do istoty, ulepszany, lecz po prostu może przybierać inne formy. Wartość zaszczepiona w bogu lub bohaterach jest tym, co wieczne – zarówno dobre, jak i złe. Forma Odyna umarła … ale Odyn jako wieczne odbicie pierwotnych sił nordyckiego człowieka wciąż żyje jak 5000 lat temu. Ostatnie możliwe «poznanie» rasy jest już zawarte w jej pierwszym micie religijnym. Uznanie tego faktu jest ostatnią mądrością człowieka.
W obrębie rasy nie ma zatem historycznej ewolucji. W innym miejscu Rosenberg formułuje ten fundamentalny dogmat narodowego socjalizmu z jeszcze wyraźniejszą orientacją przeciwko heglowskiej koncepcji rozwoju:
Życie rasy, narodu nie jest filozofią, która rozwija się logicznie oraz nie jest też procesem, który zachodzi zgodnie z prawami natury, ale konstytucją mistycznej syntezy, duchowej aktywności, której nie można wyjaśnić logicznym rozumowaniem, ani zrozumieć za pomocą znanych przyczyn i skutków.
Istnieją tylko okresy degeneracji i rozkładu (z powodu mieszania się ras) oraz okresy regeneracji – okresy całkowitego przywrócenia pierwotnych i niezmiennych cech szczególnych, dzięki działaniu «genialnych Führerów», w których pierwotny duch rasy jest cudownie wcielony.
Wraz z tą ostatnią ideą dochodzimy do diametralnie przeciwnego bieguna – skrajnego i arbitralnego woluntaryzmu. Podczas gdy dla Hegla «jednostka historii powszechnej» jest jedynie organem, za pomocą którego wypełnia się konieczność historyczna, to dla narodowych socjalistów wszelka konieczność historyczna, ekonomiczna i społeczna jest zniesiona przez Führera. Ten ostatni jest zatem «Führerem z powołania», który odwołując się w swoim dziele regeneracji do entelechii1 rasy, może robić, co mu się podoba. Z istoty narodowosocjalistycznego awanturnictwa, z istoty jego społecznej demagogii wynika, że każdy rodzaj ekonomicznej konieczności, każdy rodzaj ekonomicznego ograniczenia dzieła regeneracji Führera jest szczególnie mocno zakwestionowany. Rosenberg mówi:
Nie jest prawdą, że spółki akcyjne lub kartele «powinny» być zjednoczone w dwóch, trzech miastach, że nowe fabryki «powinny» być zawsze budowane w Berlinie, że tylko podaż i popyt «powinny» rządzić życiem.
Również sam Hitler, zaraz po przejęciu władzy, wypowiadał się w tym samym duchu o kryzysie gospodarczym:
W sytuacji kiedy mamy do czynienia z jednej strony z tysiącami ludzi, którzy chcą pracować, a z drugiej strony z bogactwami mineralnymi i możliwościami pracy, koniecznością konsumpcji oraz potrzebą produkcji w narodzie niemieckim, byłoby smutne, gdyby wola i działanie nie mogły się same narzucić.
Tak zwana filozofia naukowa nazistów nie ma nic więcej do zrobienia, jak tylko wypełniać tę «nową koncepcję», tę prymitywną i bezmyślną koegzystencję ahistorycznego fatalizmu rasy oraz nieograniczonej arbitralności «genialnego Führera» we wszystkich dziedzinach historii. W ten sposób naturalnie przedłuża ona reakcyjne poglądy filozoficzne okresu imperializmu, prowadząc nieprzerwaną i wzmożoną walkę z przyczynowością historii, tj. z badaniem przyczyn wydarzeń historycznych. Przekształcenie historii w irracjonalny anty-historyczny mit osiąga teraz swoją kulminację po prawie stuletnim reakcyjnym przygotowaniu. W rezultacie wszystkie badania nad historyczną przyczynowością są pogardzane – jako płytko racjonalistyczne, liberalne, jako «nieprzystosowane». Baeumler rozwija tę myśl następująco:
Lud w sensie romantycznym jest jednością tyleż naturalną, co mistyczną. Ta mistyka ludu była często krytykowana za romantyzm. Z punktu widzenia historii filozofii widzimy zatem, że mistycyzm ten nie rezygnuje z empirycznej podstawy i zawiera odpowiedź na rzeczywisty problem. Na pytanie, skąd pochodzi ludzkość, nauka nie ma odpowiedzi.
Zadaniem faszystowskiej pseudofilozofii historii jest więc wyłącznie uznanie mitów przeszłości za tożsame z rzeczywistością rasową i zadekretowanie, że w obu przypadkach aktualne potrzeby propagandowe hitleryzmu są niezbędnymi zjawiskami entelechii rasowej.
Aby osiągnąć całkowite unicestwienie idei ewolucji, Krieck dokonuje krytyki darwinowskiej teorii ewolucji w naturze organicznej. To, co mówi, jest tylko nużącym powtórzeniem starej obskuranckiej reakcyjnej walki z Darwinem. Twierdzi on, że w XVIII i XIX wieku, w wyniku fałszywej filozofii racjonalistycznej, «istniejące współistnienie gatunków organicznych… zostało przekształcone w chronologiczny porządek rozwoju». Gdyby człowiek miał być postrzegany jako szczyt ewolucji zwierząt, byłby to po prostu antropomorfizm, a nie obiektywne ustalenie faktów. Darwinowskie drzewo genealogiczne gatunków wynikałoby z «potrzeb systemu, a nie doświadczenia». Jest rzeczą oczywistą, że Krieck kwestionuje zarówno mutację, jak i dziedziczność uzyskanych cech. Wszystko to nigdy nie przekracza poziomu obskuranckiej debaty znanej od dziesięcioleci. Konieczne było jedynie krótkie wspomnienie o tym, aby wykazać, że idea ewolucji została podobnie zniszczona w tak zwanej narodowosocjalistycznej filozofii przyrody.
Ostateczną mądrością jest zatem wieczność, ponadhistoryczna natura rasy, w której los wciela się w precyzyjnym momencie w «Führera z powołania». Ten, kto szuka przyczyn, jest elementem «nieadaptatywnym», który zasługuje na obóz koncentracyjny. O tej ostatecznej konsekwencji Krieck wypowiada się w tonie skrywanej groźby pod adresem swoich «kolegów-uczniów»:
Ten, kto zamierza wypracować własną odpowiedź, z pewnością na nic się nie przyda; predestynowany bieg wydarzeń zmiecie go na margines jako bezużyteczną przeszkodę i wyrzuci na stertę łajna.
III
Widzieliśmy już, na podstawie wszystkich zagadnień poruszonych do tej pory, że potrzeby polityki Hitlera i jego propagandy były decydującymi czynnikami w rozwiązywaniu wszystkich problemów filozoficznych. Sam Hitler wypowiadał się na te tematy w prywatnych rozmowach z trudnym do przezwyciężenia cynizmem. Deklaruje to w rozmowie z Hermannem Rauschningiem:
Naród jest politycznym wyrazem demokracji i liberalizmu. Musimy pozbyć się tej fałszywej koncepcji i zastąpić ją koncepcją rasy, która politycznie nie jest jeszcze używana. Wiem dobrze… że z naukowego punktu widzenia nie istnieje nic takiego jak rasa. Ja, jako postać polityczna, potrzebuję koncepcji, która pozwoli na unicestwienie historycznych podstaw istniejących do chwili obecnej, aby w ich miejsce wprowadzić całkowicie nowy i anty-historyczny porządek oraz nadać mu intelektualną podstawę.
Rozwiązaniem jest więc zniwelowanie granic państwowych.
Dzięki koncepcji rasy narodowy socjalizm może przeprowadzić rewolucję i wywrócić świat do góry nogami.
A w innej rozmowie wyjaśnia dokładny, barbarzyński i imperialistyczny sens tej cynicznej proklamacji teorii rasowej, w którą sam ani przez chwilę nie wierzy:
Niemcy takie, jakimi są dzisiaj, nie stanowią jednak jednostki biologicznej. Niemcy będą istniały tylko wtedy, gdy będą miały jednocześnie Europę. Bez dominacji nad Europą z pewnością poniesiemy klęskę.
Ta cyniczna uwaga nie jest bynajmniej przypadkowa, nie jest błędem Hitlera, ale powszechnym stanowiskiem faszystowskiej warstwy rządzącej na temat ich własnej teorii, namiętnie bronionej przez stosowanie terroru. Rauschning relacjonuje rozmowę z szefem gestapo Heinrichem Himmlerem na temat zakazu wykładów niemieckiego intelektualisty w Gdańsku na temat prehistorii. Himmler, który wydał ten zakaz, wyjaśnił Rauschningowi w następujący sposób:
Nie obchodzi nas, czy to lub tamto jest autentyczną prawdą o prehistorii rasy germańskiej. Nauka przechodzi od jednej hipotezy do drugiej, które zmieniają się co dwa lata. Jeśli zatem – z uwagi na to, że partia nie była zdolna do jej ustalenia – nie ma prawdziwej podstawy, która byłaby punktem wyjścia, nie ma konkretnej hipotezy, nawet jeśli jest ona sprzeczna z dominującymi koncepcjami naukowymi, to jedyną rzeczą, która jest ważna – i z tego powodu ci ludzie (nauczyciele, G. L.) są opłacani przez państwo – jest posiadanie historii, idei, które wzmacniają naszych ludzi w ich niezbędnej dumie narodowej.
Ten bezgraniczny cynizm wyjaśnia obojętność nazistowskiej propagandy na najbardziej rażące sprzeczności głoszonych przez nią poglądów. Zadaniem «dostosowanej» nauki i filozofii jest stworzenie atmosfery, w której nie posuwając się dalej można uwierzyć w ten całkowicie zaprzeczający sobie absurd. W razie potrzeby istnieje oczywiście nie tylko groźba gestapo, ale samo gestapo. Filozofia i nauka mają za zadanie «intelektualnie» ułatwić pracę gestapo. Uczynić ją w niektórych przypadkach zbędną – poprzez podporządkowanie, standaryzację, za pomocą perswazji, by tak rzec, naukowej.
Cyniczna obojętność wobec prawdziwej metody czy treści wiąże się jednak z wielką determinacją, z pewnością awanturniczą, co do celów kwestii władzy i potrzeb związanych z kampanią informacyjną. Ta dwulicowość narodowosocjalistycznego światopoglądu przejawia się szczególnie w odniesieniu do teorii państwa.
Biorąc pod uwagę centralne znaczenie kwestii państwa, zarówno dla faszystowskiej propagandy służącej mobilizacji mas, jak i dla budowania samego państwa faszystowskiego po przejęciu władzy, nie jest zaskakujące, że podstawowe linie narodowosocjalistycznej teorii państwa zostały ujawnione przez samego «Führera» w jego kanonicznym dla ruchu dziele Mein Kampf. Zobaczymy, że ta część nazistowskiego programu należy do niewielkiej liczby rzeczy, które Hitler faktycznie osiągnął po przejęciu władzy, a co do których nie wprowadzał mas w błąd poprzez rażące kłamstwa, takie jak jego program gospodarczy. Oczywiście istnieje również demagogiczne oszustwo, ale w przypadku teorii państwa jest ono znacznie bardziej wyrafinowane. Państwo faszystowskie, jak twierdził Hitler w swoim programie w Mein Kampf, to nic innego jak bezwstydnie przyjęta i arbitralna forma dyktatury terroru bandy przestępców. Dyktatury, której treścią społeczną jest spełnienie wszystkich życzeń najbardziej reakcyjnej frakcji niemieckiego kapitalizmu monopolistycznego.
Formą tej dyktatury jest zatem nieograniczony charakter, «przyjemność Führera» i partii, której przewodzi w sposób dyktatorski i nieograniczony. Arbitralny charakter, który był niezbędny, aby ruch mógł, z jednej strony, być w stanie w bestialski sposób wyrównać rachunki ze wszystkimi przeciwnikami swojego systemu, tj. móc ustanowić w Niemczech wstrząsanych rewolucyjnymi kryzysami «spokój i porządek» jednego wielkiego zakładu karnego. Z drugiej strony, aby móc przekształcić Niemcy w od dawna przewidywany obóz wojskowy i arsenał wojenny, aby zniewolić cały świat. Widzimy zatem wyrafinowany cynizm Hitlera w fakcie, że w jego propagandzie ten charakter państwa narodowosocjalistycznego jest otwarcie wyrażany jako program. Przy tej okazji bardzo sprytnie odwołuje się do rozczarowania i rozpaczy wielkich mas oraz przedstawia okrutną i arbitralną dyktaturę jako wyzwolenie, jako rewolucję, jako stworzenie państwa, w którym alienacja od państwa żywo odczuwana przez masy zostaje zniesiona. Podobnie jak wszystko inne w hitlerowskiej propagandzie faszystowskiej, Hitler odwołuje się do oszustwa i w kontekście rozpaczy wielkich mas, a w szczególności drobnomieszczaństwa w mieście i na wsi. Z drugiej strony, państwo wilhelmińskie oddaliło się od życia mas i dlatego było bez oporu przedmiotem takiego niezadowolenia po klęsce pierwszej wojny światowej. Republika Weimarska, do której we wczesnych latach przylgnęła nadzieja wielkich mas, w coraz większym stopniu rozczarowała masy i jeszcze bardziej pogorszyła ich sytuację gospodarczą i społeczną. W ujęciu mas między ludnością a państwem otworzyła się przepaść.
To właśnie od tej okoliczności zaczyna się rozwój Hitlera w Mein Kampf. To dlatego ma ona ten buntowniczy ton, podżegający do buntu. Są one przede wszystkim skierowane przeciwko przecenianiu znaczenia państwa, przeciwko absolutyzmowi państwa. (Pamiętajmy o przywołanym na początku rozwoju Rosenberga, w którym myśl ta wyraża się w otwartej polemice z Heglem; poza tym pamiętajmy o koncepcji Baeumlera, który widzi w Heglu filozofa narodowo-liberalnego, czyli państwa drugiej połowy XIX wieku). W demagogicznych wyjaśnieniach Hitlera, walka z absolutyzmem państwa kształtuje ludzi, których prawdziwe «wieczne» interesy są ważniejsze niż interesy państwa. Gdy interesy te są sprzeczne z interesami państwa, Hitler ogłasza prawo i obowiązek przeprowadzenia rewolucji.
Władza państwa nie może być celem samym w sobie, ponieważ w takim przypadku wszelka tyrania byłaby nienaruszalna i święta. Kiedy rząd wszelkimi środkami doprowadza naród do ruiny, bunt każdego członka tego narodu nie staje się już prawem, ale obowiązkiem … Ogólnie rzecz biorąc, nie wolno nam jednak zapominać, że ostatecznym celem ludzkiej egzystencji nie jest zachowanie państwa: jest nim zachowanie jego rasy … Prawa człowieka poprzedzają prawo państwowe.
Widzimy, z jaką wyrafinowaną umiejętnością Hitler apelował do «wygasłych» rewolucjonistów istniejących w niejasny sposób w masach w tamtym czasie. Widzimy jak opisywał im państwo, które, jak zamierzał, nie panowało ponad ludźmi i ich interesami, ale powinno być ich wyrazem i samym ich ciałem. Demagogia społeczna Hitlera głosiła również «niemiecki socjalizm». Jednak Hitler w tym samym czasie umiejętnie oddzielił swoje państwo od jego obietnic gospodarczych. Z jednej strony, aby nie musieć bardzo konkretnie definiować swoich demagogicznych obietnic. Z drugiej strony, aby ponownie odwołać się do buntowniczych instynktów zacofanych mas. W szerokich rzeszach mas przestraszonych kryzysem wściekłość na system kapitalistyczny nie była związana z wyraźnym pragnieniem innego systemu gospodarczego, tj. z pragnieniem socjalizmu. To, co ich pochłonęło, było zagmatwanym dążeniem do sytuacji bez tych ograniczeń ekonomicznych. W warstwie ideologicznej tych nastrojów objawia się to jako dążenie do społeczeństwa bez gospodarki. To dlatego Hitler mógł sformułować swój ideał państwa w następujący sposób oraz w ten właśnie sposób być pewnym, że przyłączą się do niego wielkie masy drobnomieszczaństwa:
Ale państwo nie jest zainteresowane konkretną koncepcją ekonomiczną ani rozwojem gospodarczym! Nie jest to związek kontrahentów gospodarczych na ściśle określonym i wyznaczonym terytorium, w celu realizacji zadań gospodarczych; jest to organizacja wspólnoty żywych istot, równych sobie z fizycznego i moralnego punktu widzenia, utworzonych w celu lepszego zabezpieczenia ich potomstwa i osiągnięcia celu wyznaczonego ich rasie przez Opatrzność.
To zatem ochrona rasy staje się prawdziwym celem państwa. Samo państwo, a tym bardziej gospodarka, są jedynie organami i środkami do osiągnięcia tego celu.
Od tego momentu Hitler odróżnia swoją teorię państwa od innych. Odrzuca zarówno koncepcje, w których dobrobyt poddanych jest celem państwa, jak i te, które głoszą suwerenność normalnego «silnego państwa», w którym widzi nawet ścieżkę prowadzącą, według jego opinii, do marksizmu. Państwo jest zatem czymś względnym, podporządkowanym narodowi oraz interesom rasy. Tylko w tym przypadku ma wartość i jest użyteczne. Samo w sobie jest niczym.
Widzimy, że kiedy szerokie masy czują się wyobcowane względem istniejącego państwa, społeczna demagogia faszyzmu Hitlera oferuje, nawet w swojej teorii państwa, całą serię punktów zaczepienia. A rozczarowanie mas w Niemczech demokracją weimarską było tak wielkie, ich doświadczenie i edukacja demokratyczna tak ograniczone, że te poglądy jasno i cynicznie wyrażone przez Hitlera nie przeszkodziły w skutecznym działaniu demagogii.
Jeśli zwrócimy się teraz ku niektórym fundamentalnym konsekwencjom hitlerowskiej koncepcji państwa, zobaczymy, że pierwsza zasada polega na zaprzeczeniu prawomocności sądowniczej. Hitler już w Mein Kampf głosi, że w państwie narodowosocjalistycznym musi istnieć rozróżnienie między obywatelami a zwykłymi mieszkańcami (pozbawionymi praw). W 1932 r., w związku z procesem Potempy, w którym skazano na karę śmierci kilku nazistowskich morderców (skazano pięciu nazistów, którzy pobili na śmierć komunistycznego górnika na oczach swojej matki), Rosenberg sformułował zasadniczą różnicę między faszystowską koncepcją prawa a tą, która panowała w tamtym czasie:
W tym przejawia się ta okropna różnica, która głęboko oddziela naszą myśl, nasze poczucie prawa, od liberalizmu i reakcji. Dla prawa, które panuje dzisiaj i które upośledza wszystkie zdrowe instynkty zachowawcze ludzi, decydującą zasadą jest to, że człowiek jest obowiązkowo równy człowiekowi.
Po przejęciu władzy sekretarz stanu Rzeszy ds. sprawiedliwości Wilhelm Stuckart sformułował następującą zasadę:
Narodowy socjalizm stanowi odwrócenie liberalnej zasady równości wszystkich tych, którzy mają ludzką twarz.
W rzeczywistości jest to nie tylko zerwanie z liberalizmem, ale także ze wszystkimi zasadami postępu i cywilizacji, które narody europejskie w ciężkich walkach klasowych stopniowo zdobywały od czasów końca średniowiecza. Formalna równość prawna w społeczeństwie kapitalistycznym może mieć swoje bolączki, niemniej jednak jest jednym z najważniejszych osiągnięć rewolucji burżuazyjnej, istotnym krokiem naprzód w porównaniu ze średniowiecznym społeczeństwem podzielonym na stany. Niemiecki faszyzm wykorzystał niezadowolenie mas w odniesieniu do materialnej równości prawnej, w odniesieniu do klasowego charakteru prawa burżuazyjnego, które jest koniecznie związane z formalną równością prawną, w celu odwrócenia ewolucji, która miała miejsce do tego czasu. Jest nie tylko wrogiem liberalizmu, ale także ogólnie postępu prawodawstwa ostatnich stuleci.
Filozofia prawa Hegla nie jest bynajmniej dobrze ustosunkowana do liberalizmu. Jednak jako skondensowany ideał społeczeństwa burżuazyjnego, które wyłoniło się z rewolucji francuskiej, trzyma się zasady równości prawnej. Hegel mówi:
Człowiek jest ważny, ponieważ jest człowiekiem, a nie dlatego, że jest Żydem, katolikiem, protestantem, Niemcem, Włochem itd. Staje się świadomy wartości uniwersalnej myśli i jej nieskończonego znaczenia. (Filozofia prawa)
Między tymi zasadami, a tym co głoszą Hitler i Rosenberg, nie ma żadnego powiązania. Ideolodzy narodowego socjalizmu wyczuwają ten niemożliwy do pogodzenia charakter znacznie wyraźniej niż neohegliści, którzy trzymają się Hegla, ale mimo to chcą budować relacje z nowym reżimem. Faktów nie zmienia również tymczasowa akceptacja filozofii Hegla przez włoski faszyzm. Trzymając to w tajemnicy, hitlerowcy nigdy nie uznali włoskich faszystów za prawdziwie równych sobie, ani za prawdziwie kompetentnych. Hitler otwarcie mówi o tym w rozmowie z Rauschningiem:
Tak jak nigdy nie będziemy w stanie uczynić z narodu włoskiego narodu wojowników, tak samo faszyzm nie zrozumiał wyzwania kolosalnej walki, która się rozpocznie. Bez wątpienia możemy tymczasowo sprzymierzyć się z Włochami, ale ostatecznie to tylko my, narodowi socjaliści i tylko my, przeniknęliśmy tajemnicę wielkich rewolucji, które wkrótce się rozpoczną. I dlatego jesteśmy jedynym narodem wybranym przez Opatrzność, aby odcisnąć swoje piętno na nadchodzącym stuleciu.
W tamtym czasie nawet Krieck czuł się zobowiązany bezpośrednio i lekceważąco odrzucić włoską faszystowską koncepcję «ukonstytuowania narodu w państwo».
Podstawą nierówności ustanowionej przez narodowych socjalistów jest najwyraźniej teoria ras. Krieck obnaża w ten sposób swoje zasady, opierając się niemal zawsze słowo w słowo na Hitlerze:
Ludzie nigdy nie identyfikowali się z rasą.
Dlatego,
rasa nordycka, jako dominująca i determinująca, musi zostać wybrana i wyniesiona tak, aby stała się kręgosłupem całej wspólnoty narodowej. Jej celem jest stworzenie, edukacja i szkolenie wszystkich pobratymców. Osoby czystej krwi będą stanowić politycznie rządzącą elitę i wektor państwa.
Charakterystyczne dla barbarzyńskiej arbitralności dyktatury Hitlera jest zatem to, że brak obiektywnej i zrozumiałej zasady tej selekcji, umożliwiającej określenie, kto jest częścią tej czystej rasowo warstwy dominującej. Zależna jest ona wyłącznie od «Führera»i «rasowej elity». Pamiętajmy, że Krieck w swojej Antropologii definiuje rasę, krew itp. w sposób czysto arbitralny i subiektywny. W tym miejscu staje się zrozumiałe znaczenie i cel tej mglistej filozofii życia. Jest zatem dość istotne, że Krieck kończy swój rozwój w następujący sposób:
rasę mierzy się jakością i stopniem wydajności społeczności rasowo-narodowej.
I w pełnej zgodzie z tą klasyfikacją nieograniczonej arbitralności, Stuckart mówi o przyznawaniu obywatelstwa każdemu tylko «po indywidualnym badaniu w celu ustalenia, czy dana osoba jest tego godna, ale nie jest wyraźnie określone w prawie, kto powinien być uważany za obywatela z krwi». Arbitralność, która uwalnia wszystkich ludzi od warstwy rządzącej, jest zatem zasadą «nowej sprawiedliwości». Oznacza to, że ta arbitralna dominacja przyznaje przywileje tylko tym, którzy są uważani za narzędzia bez woli, nawet jeśli są to najbardziej barbarzyńscy przestępcy reżimu.
Jak widzieliśmy, to właśnie jest podstawą i symbolem zerwania z ideologią liberalną. Nazistowska demagogia wciąż trzymając się faktu, że masy są niezadowolone ze stanu klasowego burżuazji, demagogicznie przeciwstawia prawo materialne prawu formalnemu. Roland Freisler, główny nadzorca nazistowskiego «sądu ludowego», definiuje zerwanie z «neutralnością» i «obiektywizmem» poprzedniego państwa jako istotę państwa narodowosocjalistycznego. Państwo, jak wyjaśnia, «świadomie staje się żołnierzem narodowosocjalistycznej koncepcji świata w narodzie niemieckim […]. Punktem wyjścia i celem wszystkich działań nie jest jednostka, ale naród w odwiecznym dążeniu do sukcesu swojej rasy». W oparciu o te zasady, zasada «prawa materialnego» i «materialnej niesprawiedliwości» przeciwstawia się formalnemu prawu społeczeństwa burżuazyjnego. «Nowa Rzesza», mówi Stuckart, «nie jest już państwem prawa, ale jest państwem o charakterze światopoglądowym, opartym na cywilizacji niemieckiej». Stuckart wyjaśnia zatem poprzez ewolucję prawa w państwie hitlerowskim, że wszystkie stare kategorie prawne, w tym sama konstytucja, stały się bezcelowe.
Formalna koncepcja konstytucji straciła dla Rzeszy Niemieckiej swoje znaczenie.
Niemiecki faszyzm ponownie wykorzystuje fakt, że masy są niezadowolone z klasowych ograniczeń oficjalnego prawa, aby zburzyć wszystkie koncepcje prawne w celu ustanowienia reżimu bezgranicznej tyranii. Należy zatem ponownie stanowczo podkreślić, że to właśnie formalny charakter prawa gwarantuje pewną ochronę przed arbitralnością władzy. Właśnie dlatego rewolucyjne narzucenie formalnego prawa przez burżuazyjnych rewolucjonistów, pomimo wszystkich jego ograniczeń, było wielkim postępem w porównaniu z okresem absolutyzmu. Dla Hegla, w którego koncepcji filozofia prawa daleka jest od formalizmu, który uznał prawo formalne jedynie za pierwsze zjawisko przezwyciężenia dialektyki ewolucji prawa i ewolucji państwa, znaczenie tego elementu jest ewidentnie niezachwiane. Mówi o tym, co u wielu wywołuje niechęć do formalizmu prawa:
Możemy więc być zniechęceni takimi formalnościami, ale istotą formy jest to, że to, co jest słuszne samo w sobie, musi być również za takie uznane […]. Wtedy moja subiektywność i subiektywność innych muszą zostać zniesione, a wola musi osiągnąć bezpieczeństwo, stanowczość i obiektywność, które może uzyskać tylko poprzez formę. (Filozofia prawa)
Widzimy więc ponownie niemożliwą do pogodzenia opozycję między filozofią prawa Hegla a tyrańską arbitralnością państwa hitlerowskiego promowaną na poziomie teorii.
Zgodnie z zasadami, które zbadaliśmy do tej pory, faszyzm hitlerowski nie daje jednostkom żadnych gwarancji prawnych. «Narodowosocjalistyczny porządek ludowy», mówi Stuckart, «pojmuje ziemską egzystencję niemieckiego człowieka kompleksowo». Innymi słowy: państwo ma prawo dowolnie interweniować w życie jednostek. I w zasadzie nie ma żadnej ochrony praw jednostki, żadnej gwarancji prawnej. To byłby liberalizm. «Liberalna koncepcja państwa», kontynuuje Stuckart,
postawiła jednostkę i społeczeństwo w opozycji do państwa, wierząc, że powinno ono [społeczeństwo] zająć się uwolnieniem obywatela z kajdan zbyt silnej przemocy państwowej i ochroną jego sfery prawa osobistego przed atakami państwa. Ta koncepcja prawa została obalona przez narodowy socjalizm. Jednostka jest związana ze swoim narodem przez przeznaczenie; to znaczy, że dla narodowego socjalizmu nie ma już sfery osobistej odizolowanej od świata, wolnej w stosunku do społeczności, która powinna być starannie chroniona przed jakąkolwiek ingerencją ze strony państwa.
Jednostka jest zatem całkowicie poddana wszelkim ingerencjom państwa; nie ma gwarancji wolności jednostki, nawet w jej życiu prywatnym.
Następnie pojawia się faszystowska demagogia, zgodnie z którą, w przeciwieństwie do poprzedniego systemu państwowego, lud znajdzie się na najwyższym szczeblu państwa, stąd niektórzy naiwni zwolennicy nazistów wyciągnęli pochopny wniosek, że lud będzie miał odtąd większy wpływ i dzięki temu rozwinie o wiele większą aktywność. Tacy naiwniacy kończyli na szafotach lub w celach gestapo. Hitlerowska praktyka państwa to nieograniczona samowola, barbarzyńska tyrania, dla której nie istnieją żadne przeszkody. Teoria państwa stara się przedstawić rzeczywiste unicestwienie wszelkiego wpływu ludzi na decyzje państwowe jako nową formę «germańskiej demokracji», jako ogólne upolitycznienie ludzi.
Otto Dietrich, szef służby prasowej Rzeszy, daje jasny obraz sposobu, w jaki ta «germańska demokracja», to upolitycznienie ludzi było pożądane przez nazistów:
Narodowy socjalizm nie oczekuje od jednostki uprawiania polityki. Ta sztuka jest zarezerwowana dla niektórych ludzi, których powołaniem i przeznaczeniem jest polityka. Oczekuje jednak, że każda jednostka narodu niemieckiego będzie myśleć i czuć politycznie. To myślenie polityczne nie jest skomplikowane, nie jest zagmatwane, nie stanowi problemu naukowego. Jest oczywiście proste, jednolite.
Dietrich wyjaśnia również, dlaczego tak jest. Ponieważ
«Führer» jest tym, który wykonuje wolę ludu, jednakże nie przez głosowanie, ale przez immanentną wolę samo-zatwierdzenia, która jest nieodłączna od każdego ludu.
Nie na próżno Baeumler i Krieck twierdzą, że każdy prawdziwy Niemiec musi być «politycznym żołnierzem». Chodzi tu nie tylko o ogólne przygotowanie do wojny całego narodu niemieckiego, tzn. ową «totalną mobilizację», która przygotowuje go do ataku na całą Europę – który Hitler organizuje od dnia przejęcia władzy – ale dotyczy to również czasu pokoju, tj. relacji każdego Niemca wobec hitlerowskiej władzy. Każdy Niemiec jest «żołnierzem politycznym»: to znaczy, we wszystkich sprawach politycznych, ma stać u boku swoich przełożonych, przed większymi lub mniejszymi lokalnymi «Führerami» i bez sprzeciwu wykonywać ich rozkazy. W ten sposób udowadnia, że należy do wyższej rasy, materializuje w ten sposób «germańską demokrację», której zasadę sam Hitler wyraził w następujący sposób:
władza do dołu, odpowiedzialność do góry.
W ten sposób cała władza państwa znalazła się w rękach bandy kryminalistów, tak zwanej nowej elity. W ramach tej elity panuje nieograniczona samowola «Führera». Narodowosocjalistyczna «rewolucja prawna» zlikwidowała we wszystkich dziedzinach prawa publicznego i prywatnego wszelkie definicje i gwarancje prawne. Nie ma [w czasach Rzeszy] w Niemczech deliberatywnego organu reprezentacji, wszystko jest określane przez władzę centralną, która nie jest niczym ograniczona.
Fałszywe byłoby porównywanie tej arbitralnej, tyrańskiej dominacji z poprzednim absolutyzmem, tj. porównywanie tego arbitralnego systemu kastowego, złożonego z despotów i pariasów, z poprzednimi społeczeństwami podzielonymi na stany. Średniowiecze oczywiście nie znało równych praw, ale zawsze w każdym porządku istniały pewne gwarancje prawne, które określały granice ucisku i upoważniały wyzysk. Faszyzm Hitlera takich granic nie zna. Z tego punktu widzenia jest to coś naprawdę nowego: barbarzyństwo okresu imperializmu w zaawansowanym stadium rozkładu. Ernst Krieck, enfant terrible na płaszczyźnie teoretycznej filozofii narodowosocjalistycznej, rozpowszechnia tę szkolną tajemnicę czasami bardzo otwarcie. Mówi:
W miejsce «państwa» powoli powstaje nowa rzeczywistość polityczna, której formę należy najpierw odgadnąć i dla której nie ma jeszcze nazwy.
A następnie wyraża naturę tej sytuacji:
Obecnie to ruch jest samym państwem, ponieważ jest nośnikiem przeznaczenia niemieckiej misji w historii. Logiczny nonsens, ruch jest państwem, całkowicie odpowiada obecnej rzeczywistości: rzeczywistość wykracza poza wszelkie prawa rzekomej logiki.
To szczere wytłumaczenie mówi samo za siebie. Widzimy w nim wyraźnie, dlaczego faszyści potrzebują swojego skrajnego irracjonalizmu. Potrzebują go właśnie po to, by stworzyć intelektualną atmosferę, w której barbarzyńska samowola może wiarygodnie jawić się jako niezbędna forma nowej «rewolucyjnej» rzeczywistości. To, że prawdziwi manipulatorzy nie wierzą we własne słowa, że cynicznie śmieją się w tajemnicy ze swoich teoretycznych proklamacji, nie jest sprzecznością, ale koniecznym przeciwieństwem takiej «filozofii». Podobnie jak nie jest sprzeczne, że «odwaga» narodowosocjalistycznych ideologów, z jaką głoszą największe irracjonalistyczne bzdury jako nową mądrość, wiąże się z budzącą odrazę służalczością wobec swoich przełożonych. «Każda właściwa decyzja należy do Fuhrera», a jeśli zdecyduje on inaczej niż to, co zostało przedstawione w tym oficjalnym odbiorze, «nie oznacza to, że narodowy socjalizm zmienił swoją koncepcję danego tematu, ale że autor pomylił się co do prawdziwego stanowiska narodowego socjalizmu w tej konkretnej kwestii». (słowa te można znaleźć w Grundlagen, Aufbau und Wirtschaftsordnung des national sozialistischen Staates, pod redakcją H.H. Lammersa, sekretarza stanu i szefa Kancelarii Rzeszy, oraz H. Pfundtnera, sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych).
Jest oczywiste, że ten nowy rodzaj człowieka, ta obrzydliwa mieszanka barbarzyńskiego kata i pozbawionego kręgosłupa lokaja, nie może mieć nic wspólnego z tradycją Goethego i Hegla. Klasyczny okres niemieckiej literatury i filozofii był kulminacją ludzkiej myśli oraz ludzkiej cywilizacji. Zasadniczo był on odbiciem rewolucji francuskiej – jej przygotowań i konsekwencji. Był potężnym intelektualnym organem postępu, który nawet dziś – poprzez dialektyczne odwrócenie – jest żywy i aktywny w pracach Marksa i Engelsa, Lenina i Stalina.
Jak największy myśliciel tamtej epoki, największy praktyk metody dialektycznej przed Marksem – Hegel – mógł mieć cokolwiek wspólnego z tymi cynicznymi oszustami? Faszystowska demagogia tj. sztuka faszystowskiego fałszerstwa z pewnością nie była bez znaczenia. Niestrudzenie próbowała ona wykorzystać Goethego do swoich celów. Oczywiście na próżno. Jednakże chwalebne dla pamięci Hegla jest to – że pomimo wszystkich prób neoheglowskich reakcyjnych wypaczeń – rozum i postęp przejawiają tak mało dwuznaczności w jego systemie, że jego nauczanie było nie do zniesienia dla hitlerowskich bandytów.
1Przyp. tłum.- cechująca się wewnętrzną celowością niematerialna «siła witalna», która miałaby według idealistycznych koncepcji stanowić źródło i podłoże rozwoju np. rasy.
Wszystko fajnie, ale dlaczego ta sowa na miniaturce?
To jest taki żarcik obrazkowy ze strony autora tłumaczenia. Najsłynniejszy cytat z Hegla, „Sowa Minerwy wylatuje dopiero z zapadnięciem zmierzchu”. W kontekście reszty akapitu chodzi o to, że zrozumienie filozoficzne danej ery zaczyna się dopiero wtedy, gdy ta era ma się ku końcowi. Dlaczego sowa wylatuje w kontekście nazizmu tłumaczyć nie trzeba.