NOTA REDAKTORA: Poniższe tłumaczenie (docelowo w dwóch częściach) pochodzi wprawdzie z końca lat 40. XX wieku, jednakże do dnia dzisiejszego w najmniejszym stopniu nie straciło na swojej aktualności. Pragmatyzm, jako filozofia kapitalistyczna stadium imperialistycznego, wciąż zajmuje kluczowe miejsce w systemie edukacji, nie tylko w USA, ale także w innych państwach kapitalistycznych. Nurt ten jest wciąż rozwijany i modyfikowany po to, by przystosować go do obecnych warunków społeczno-ekonomicznych oraz by za jego pomocą móc indoktrynować kolejne pokolenia. Jego istota pozostaje jednak bez zmian – jest nią subiektywistyczny kantyzm, czyli filozofia idealistyczna. Przez pewien określony czas w historii – jako myśl filozoficzna wielkiego kapitału finansowego – spełniał on postępową rolę, niszcząc średniowieczne pozostałości ideologicznej nadbudowy, którą posługiwały się arcyreakcyjne warstwy byłej arystokracji, szlachty i kleru. Obecnie jednak wyraźnie widzimy, że pragmatyzm pełni rolę hamulca, który powstrzymuje rozkład systemu imperialistycznego oraz przekierowuje niewygodne dla kapitalizmu myśli i działania na tory konformistyczne. Wspominana w poniższym tekście «opłacalność» zastosowana przez rządzących do religii zintensyfikowała się. Obserwowany współcześnie «renesans średniowiecza»1, w którym teorie naukowe stają się równoprawne wobec dogmatów religijnych, ma swoje podstawy właśnie w filozofii pragmatycznej i pozytywistycznej, które mienią się filozofiami naturalistycznymi. Coraz większa część społeczeństwa amerykańskiego pozytywnie ocenia kreacjonizm. Jest to efekt propagandowej polityki burżuazji, która w okresie kryzysu gospodarczego przygotowuje w ten sposób drogę do zmiany sposobu rządzenia z metody parlamentarno-demokratycznej na metodę faszystowską. Obowiązkiem komunisty jest walka na każdej płaszczyźnie – począwszy od płaszczyzny społeczno-ekonomicznej, a na płaszczyźnie ideologicznej kończąc. Dlatego właśnie tak ważne jest zrozumienie istoty współczesnej filozofii, która podając się za apolityczną i neutralnie światopoglądową, umożliwia i umacnia kapitalistyczny wyzysk. Zapraszam do lektury.
Za: Myśl Współczesna. Czasopismo naukowe, Nr. 3, Warszawa-Łódź, marzec 1949.
1. Wstęp
Stwarza się lukę w każdej dyskusji na temat nowoczesnego empiryzmu, jeżeli pomija się kierunek znany jako „pragmatyzm”. Aby tę lukę zapełnić, poświęcę mu długi rozdział.
Pragmatyzm powstał w Stanach Zjednoczonych Ameryki i jest wybitnie amerykańskim kierunkiem myśli empirycznej. W innych krajach ma on także swych przedstawicieli takich jak F.C.S Schiller w Wielkiej Brytanii, Le Roy we Francji oraz Papini we Włoszech, jednak nigdzie, poza Ameryką, nie zapuścił głęboko korzeni.
W swej książce zatytułowanej „Pragmatyzm” William James przypisuje ukształtowanie pragmatyzmu — jako określonego kierunku filozoficznego — Karolowi Peirce. „Termin wywodzi się z tego samego greckiego wyrazu pragma — co znaczy czynność — od którego pochodzą takie słowa jak „praktyka” i „praktyczny”. Został wprowadzony do filozofii po raz pierwszy przez Charles Peirce’a w roku 1878. W artykule zatytułowanym „Jak uczynić jasnymi nasze idee” Peirce wykazując, że wszystkie nasze przeświadczenia są w rzeczywistości prawidłami postępowania, twierdzi, że dla rozwinięcia jakiejś myśli, potrzebujemy tylko oznaczyć, jakiego rodzaju działalność mogłaby ona spowodować: postępowanie takie jest dla nas jedynym jej znaczeniem… Dla osiągnięcia więc doskonałej jasności w naszych myślach o jakimś przedmiocie, powinniśmy zastanowić się, jakie możliwe skutki praktyczne mogą z tego przedmiotu wyniknąć, jakich wrażeń możemy się od niego spodziewać i jakie powinniśmy przygotować reakcje. Nasze wyobrażenie o tych skutkach, czy to bezpośrednich czy odległych, stanowi dla nas całokształt naszego pojęcia o tym przedmiocie…2
I dalej, James pisze:
„Metoda praktyczna polega na usiłowaniu interpretowania każdego pojęcia w świetle jego praktycznych konsekwencji.”3
Używając miłej sercu, handlowej metafory, wyjaśnił: „Jeżeli pragnie się stosować metodę pragmatyczną… z każdego słowa musimy wydobyć praktyczną jego wartość w gotówce, pchnąć go do pracy w świetle doświadczenia. Metoda ta nie jest rozwiązaniem, lecz raczej programem dalszej pracy, a jeszcze bardziej wskazówką, w jaki sposób istniejąca rzeczywistość może być zmieniona. Teorie w ten sposób stają się narzędziami, a nie odpowiedziami na zagadki, na których moglibyśmy poprzestać. Nie zatrzymujemy się przy tym, lecz posuwamy się naprzód, a przy okazji — przy ich pomocy — przekształcamy przyrodę.”4
Dalej jeszcze, James dodaje:
„Nasz obowiązek poszukiwania prawdy jest częścią naszego ogólnego obowiązku robienia tego, co się opłaca. Zapłata, którą nam przynoszą prawdziwe myśli, stanowi jedyny powód, dla którego poszukiwanie ich jest naszym obowiązkiem.“5
„Interpretowanie“ idei i teorii według „ich praktycznych konsekwencji“ oraz poszukiwanie na tej drodze ich „praktycznej, gotówkowej wartości“ doprowadziło Jamesa do określonego pojęcia istoty prawdy jako „właściwości pewnych naszych myśli“.
„Prawda przydarza się jakiejś idei. Staje się ona prawdziwą, wydarzenia czynią ją prawdziwą. W rzeczywistości jej prawdziwość jest jakimś wydarzeniem, jakimś procesem, mianowicie — jest procesem, polegającym na sprawdzeniu się idei jej weryfikacji. Jej moc polega na procesie jej uprawomocnienia. (Its validity is the process of valid- ation)”6
Ten „proces weryfikacji“ jest tym, co sami czynimy z naszymi ideami, używając ich — zacytuję tu Peirce’a — jako „prawideł postępowania“. W ten sposób, prawda nie polega na „zgodności“ naszych myśli z uprzednio istniejącą i niezależną rzeczywistością — ani z obiektywnym światem materialnym, ani z „danym“ nam kompleksem naszych własnych wrażeń. Idee i teorie stają się prawdziwe, w miarę jak służą nam jako „narzędzia“ w życiu praktycznym.
Z tego widać, że pragmatyzm, jak każda inna forma empiryzmu, daje nam „metodę interpretacji“ naszych poglądów i teorii. Różni się jednak od empiryzmu podkreśleniem wartości „praktycznych“.
Historycznie można chyba to stwierdzić, że filozofia pragmatyczna jest pewną odmianą tradycyjnych poglądów empiryzmu, rozwijającą się w wyjątkowych warunkach życia amerykańskiego w drugiej połowie zeszłego i początku bieżącego stulecia. Jest charakterystycznie niecierpliwa w stosunku do wszystkich ogólnych teorii i wszelkich introspektywnych typów teoretyzowania „przy biurku“. Odrzuciła ona wiele z negatywności i pesymizmu empiryzmu europejskiego, jak również przekonanie o wąskim zakresie ludzkiego poznania, które potrafi jedynie przepowiedzieć następstwo wrażeń. Jest mocno przekonana, iż wielki problem ludzkości polega na wypełnieniu „zobowiązań, które się opłacają oraz że zobowiązania te mogą być wypełnione, a nawet więcej niż wypełnione (over-fuffilled) przez ludzi energicznych. Wydaje się, że interpretuje i wartościuje wszystkie idee przy pomocy tego miernika.
Jest charakterystyczne, że William James reklamował korzyści płynące z przyjęcia jego filozofii dla współczesnego Amerykanina w podobny sposób, jak reklamuje swoje towary obrotny sprzedawca. Zamieszczona tu poniżej cytata mogłaby być niemal zaczerpnięta z opowiadania O. Henry’ego.
„Jakąż więc dają wam filozofię twierdząc, że zaspokoi wasze potrzeby? Filozofię empiryczną, która jest nie dość religijna i filozofię religijną, która dla waszych celów jest nie dość empiryczna… Tymczasem, ja wam ofiaruję tę dziwnie nazwaną rzecz — pragmatyzm — filozofię, która zaspokoi oba te rodzaje waszych potrzeb. Może ona pozostać tak religijną jak racjonalizm, ale równocześnie — jak empiryzm — może zachować najwszechstronniejszy kontakt z faktami. Myślę, że wielu z nas utworzy sobie o niej równie korzystne zdanie, jakie ja sam posiadam… W oparciu o zasady pragmatyczne — hipoteza o Bogu -— jeśli jest opracowana zadowalająco w najszerszym tego słowa znaczeniu — jest prawdziwą… Gdy wam powiem, że napisałem książkę o doświadczeniu religijnym człowieka, która na ogół została potraktowana jako wysiłek, mający na celu stwierdzenie rzeczywistości Boga, wówczas może rozgrzeszycie mój pragmatyzm z zarzutu, że jest on systemem ateistycznym… Typ religii pluralistycznej i moralistycznej — jaki wam ofiaruję — jest chyba tak dobrą syntezą religijną, że podobnej jej nie znajdziecie.”7
Cytaty te dowodzą, że pragmatyzm, podobnie jak inne formy empiryzmu, usiłuje pogodzić naukowy i religijny punkt widzenia. Traktuje on zarówno naukę jak i religię — nie jak teorię o istocie świata, lecz raczej jak drogowskazy dla działalności; każda z nich gra pewną rolę w regulowaniu naszego postępowania. Zarówno poglądy naukowe jak i religijne mają — w rezultacie — prowadzić do nagrody, nagrody w obu wypadkach z tego świata, dlatego zarówno jedne jak i drugie są „prawdziwe“. Porównując pragmatyzm — jako teorię interpretacji, metodę przy pomocy której wyjaśnia się znaczenie naszych poglądów — z europejskimi odmianami empiryzmu, zauważmy pewne zasadnicze różnice.
Zgodnie z europejskim i odmianami, idee, zadania i teorie winny być interpretowane jako reguły przewidujące układy wrażeń. Dla pragmatyzmu są to „prawidła postępowania“ — „narzędzia“ które nam pomogą iść naprzód, a przy okazji pomagają przekształcać przyrodę.
Dla europejskiego empiryzmu, nasze pojęcie o przedmiocie winno być wyjaśnione przez jasne stwierdzenie „jakich możemy od niego oczekiwać“ wrażeń. Pragmatyzm dodaje: „i jakie musimy przygotować reakcje“. Pragmatyzm „wartości gotówkowej“ nie znajduje w samym doznawaniu wrażeń, lecz raczej w czynieniu tego, „co się opłaca“ , interesuje się on także „zapłatą, którą przynoszą idee prawdziwe“.
Dla europejskich empirystów, sprawdzenie polega na porównaniu układu idei z układem, który zdarza się w doświadczeniu. Dla pragmatyzmu polega ono na „zmuszeniu naszych idei do pracy“. Pragmatyści nie interesują się porównywaniem idei z daną rzeczywistością, lecz wynalezieniem „sposobu, przy pomocy którego będzie można zmienić istniejącą rzeczywistość“.
Zamiast subiektywistycznego a nawet solipsystycznego poglądu Hume’a, że człowiek jest „wiązką wrażeń”, poglądu, który zaciążył na empirycznej filozofii europejskiej, pragmatyzm wysuwa koncepcję, że człowiek jest czynnikiem, który charakteryzuje się nieustannym, wzajemnym oddziaływaniem na otoczenie, zmieniając je, tworząc, osiągając rezultaty.
Te poprawki, wprowadzone do tradycyjnego empiryzmu, na pierwszy rzut oka każą pozytywnie ocenić pragmatyzm. Jednak myślę, iż zgodzimy się na to, że poglądy pragmatystów na istotę wzajemnego, praktycznego oddziaływania na siebie człowieka i otoczenia, oraz na problem działania ludzkiego, pozostawiają wiele do życzenia i że w rezultacie — pragmatyzm, jak i inne formy empiryzmu, służy do zaciemnienia istotnego celu ludzkiego poznania. Najważniejsza trudność, którą zawiera pragmatyzm, dałaby się wyrazić najogólniej w następujący sposób.
Istotnie powinniśmy formułować poglądy i teorie nie po to, aby stworzyć układ — wzajemnie do siebie odnoszących się — naszych danych zmysłowych, lecz po to, aby móc świadomie kierować naszym działaniem przy przekształcaniu przyrody i przy „zmienianiu istniejącej rzeczywistości“. Lecz, jeśli mamy świadomie zmieniać rzeczywistość, musimy założyć istnienie rzeczywistości, którą mamy zmieniać, poznanie jej własności, wzajemnych związków i praw ruchu. Słusznie napisano — lecz nie uczynił tego pragmatysta — że „wolność to uświadomienie sobie konieczności“. Znaczy to, że możemy świadomie skierować nasze wysiłki — w celu uzyskania pewnych rezultatów — tylko wtedy i w tym stopniu, w jakim znamy obiektywne własności i prawa rządzące przedmiotami i procesami, z którymi mamy do czynienia. Nasze pojęcia robocze — jeżeli mają osiągnąć swój cel i stać się „prawidłami postępowania“ muszą odpowiadać obiektywnym przedmiotom i ich własnościom i muszą odtwarzać czy „kopiować“ wzajemne związki i prawa świata obiektywnego.
Tymczasem pragmatyzm całe znaczenie pojęć widzi w ich funkcji pragmatycznej, jako „prawideł postępowania“ lecz uważa, że zgodność z rzeczywistością polega jedynie na zgodności planu akcji z pomyślnym wykonaniem tego planu.
Tak jak tradycyjny europejski empiryzm interpretuje idee jako reguły dla przepowiadania układu wrażeń, tak samo pragmatyzm interpretuje idee jako prawidła postępowania. Stąd, mi o pewnych rozbieżności, oba te kierunki przy pomocy swoich interpretacji zgodnie zaciemniają ten ważny fakt, że odkrywamy prawa obiektywnych procesów materialnych i że przyczyniamy się do poznania obiektywnego świata materialnego.
Wyraźna wrogość wobec wszelkich, materialistycznych poglądów na świat i poznanie ludzkie jest cechą charakterystyczną pragmatyzmu, tak samo jak wszelkich form empiryzmu.
W tym wypadku doprowadziło to Williama James’a — w jego późniejszych pracach — do sformułowania filozofii „czystego doświadczenia”, którą nazwał „empiryzmem radykalnym”.
„Teza moja polega na tym — pisał — ze jeżeli wyjdziemy z przypuszczenia, iż istnieje na świecie tylko jeden ostateczny materiał czy substancja — materiał (the stuff), z którego wszystko się składa, i jeżeli nazwiemy to „czystym doświadczeniem”, wówczas poznanie może być z łatwością wyjaśnione jako pewien szczególny rodzaj stosunku, w którym mogą pozostawać poszczególne części czystego doświadczenia. Sam stosunek jest częścią czystego doświadczenia; jeden z jego członów staje się przedmiotem, nosicielem poznania (a bearer of the knowledge), poznającym a drugi — przedmiotem poznawanym. Sprawa ta, aby stała się zrozumiała, wymaga bardziej szczegółowego wytłumaczenia.”8
Ostatnie zdanie jest niewątpliwie słuszne. Natomiast łatwo jest dowieść, że skoro James nie dopuszcza, by poznanie odnosiło się do obiektywnego świata materialnego, musi w końcu zgodzić się z Berkeley’em, Mach’em i innymi empirystycznymi metafizykami, że istnieje tylko „Czyste doświadczenie”. Posuwa się on jeszcze dalej i stwierdza (co również czynił niemiecki fenomenolog Husserl), że „czyste doświadczenie” jest absolutnie „samowystarczalne”: „mimo że jedna część doświadczenia może opierać się na innej części… doświadczenie jako całość jest samowystarczalne i na niczym się nie opiera.”9
Po wprowadzeniu tego „radykalnego empiryzmu”, pragmatyczne pojęcie znaczenia idei zostało sprowadzone w końcu przez Williama James’a do tej samej tradycyjnej, empirystycznej koncepcji. „Wartość gotówkowa” idei spłacana jest w przebiegu „czystego doświadczenia”.
Najciekawszą cechą „radykalnego empiryzmu” James’a jest to, iż wykazuje on, jak łatwo pragmatyzm, który zaciemnia rzeczywistość świata materialnego i naszą o nim wiedzę, popada w zwykłe błędy subiektywizmu i fenomenalizmu. James jednak był na tyle ostrożny, iż na wstępie do wykładów o pragmatyzmie powiedział, że
„nie ma logicznego związku między pragmatyzmem — tak jak ja to rozumiem — a doktryną, którą ostatnio wyłożyłem, nazywające ją radykalnym empiryzmem. Ta ostatnia stoi na własnych nogach. Można ją odrzucić jako całości nie przestać być pragmatykiem.”10
Najbardziej konsekwentnie i systematycznie opracował pragmatyzm w swych pracach filozoficznych John Dewey. Zbadam obecnie jego wnioski. Rozważę główne cechy teorii Deweya odnośnie procesów myślenia; pokażę, jak jego „naturalistyczny” pogląd na myśl może być skrytykowany z punktu widzenia materializmu oraz omówię istotę jego pragmatycznych poglądów na poznanie, prawdę i naukę.
2. Logika eksperymentalna; logika badania
W swych „Essays in Experimental Logic“, John Dewey polemizuje z idealistami, którzy oddzielają myśl ludzką od praktyki ludzkiej. Myślenie — mówi on — nie wynika „z faktu, że każda istota ludzka obdarzona jest umysłem, którego zadaniem jest poznawać.“11 Przeciwnie,
„myślenie jest narzędziem kontroli otoczenia — władzą sprawowaną za pośrednictwem czynności, których by się nie przedsiębrało bez uprzedniego zanalizowania złożonej sytuacji na zupełnie pewne składniki oraz bez przewidzenia przyszłych możliwości… Myśl… jest nazwą wydarzeń i czynności, które składają się na procesy badania analitycznego i projektowania oraz sprawdzania… wydarzenia te i czynności są w pełni naturalne… Myśleniem jest to, co rzeczywiste istnienia czynią.“12
W ten sposób myślenie jest czynnością konkretnych ludzkich organizmów, współdziałających z otoczeniem, jest „narzędziem , przy pomocy którego sprawuje się władzę nad otoczeniem“ . I nie jest to tylko czynność „kory mózgowej“ . Dewey podkreśla: „ręce i nogi — wszystko się na nie składa, w tym samym stopniu co mózg.“13
W dziele swym, zatytułowanym „Logika, teoria badania“, wyjaśnia on ten „naturalistyczny“ sposób myślenia.
„Cechy, które wyróżniają świadome badanie, powstają na skutek czynności biologicznych, pozbawionych tych cech… Jeżeli zaprzecza się pojęciu nadprzyrodzoności, wówczas jest się intelektualnie odpowiedzialnym za wskazanie, w jakim związku pozostaje logika z biologią w procesie nieustannego rozwoju.“14
W oparciu o ten pogląd, Dewey polemizuje dalej z całą koncepcją charakteryzującą „logikę idealistyczną“, a mianowicie — że punktem wyjścia dla myśli są „dane“ nam wrażenia, dane zmysłowe i tym podobne. Logika idealistyczna — mówi on — sformułowała zagadnienie logiki jako zagadnienie łączności logicznej myśli z materiałem zmysłowym. Czyniąc jednak w ten sposób „pominęła ona cechę zasadniczą, władzę nad otoczeniem w celu osiągnięcia postępu i dobrobytu.“15
Myślenie — twierdzi on — nie jest wywołane pewnym specjalnym rodzajem świadomości czy „bezpośredniego“ poznania, zwanego wrażeniem zmysłowym. Jest to raczej „cała sytuacja“ , tzn. cały kompleks stosunków między człowiekiem a otoczeniem, który pobudza myśl. „Ujęcie myślenia jako czynności niezależnej, zdarzającej się jakoś niezależnie od osiągniętych rezultatów — oto jeszcze jeden cud.”16
Przypuszczenie, że myśl działa na podstawie „otrzymanych“ danych zmysłowych mówi on w swojej „Logice“ — jest „potwornym przesądem.“17
Dane obserwacyjne odnoszące się do jakiegokolwiek rzeczywistego procesu myślenia czy badania są zawsze „wybrane“ i muszą być „sprawdzone“ . Dane (data) — mówi on w „Poszukiwaniu Pewności“ – nie są „udzielające“ (givens), lecz „biorące“ (takens).18
Dewey przeciwstawia się także poglądowi jakoby „logiczne formy“, ujawniające się w myśli, formy sądów i tryby wnioskowania były w jakiś sposób wiecznymi, niezbędnymi i istotnymi cechami myśli, – jako czysta i niezależna, umysłowa czy duchowa czynność. Formy te zostały raczej ukształtowane w trakcie historii naturalnej ludzkiego myślenia, jako przedsięwzięcie mające na celu opanowanie otoczenia.
„Wszystkie formy logiczne (z ich cechami charakterystycznymi) – pisze on — powstają w trakcie operacji badawczych i mają na celu kontrolę badania, przeprowadzoną w celu uzyskania gwarantowanych twierdzeń… Forma powstaje w operacjach badawczych… Badanie — w trakcie swego rozwoju — tworzy logiczne wzorce; formy, którym następnie będzie podporządkowane samo badanie.“19
„Jest zdumiewające — mówi Dewey, — że wobec postępu metody ewolucyjnej w naukach przyrodniczych, logika w dalszym ciągu może wysuwać twierdzenia odnośnie ostrych odrębności istniejących między zagadnieniami pochodzenia a istotą rzeczy, między genezą a analizą, historią oraz ważnością (validity). A jednak logicy i ich filozofowie nie przestają traktować myśli jako „czegoś samego w sobie“ posiadającego w sobie pewne cechy, elementy i prawa.20 Wahają się oni, czy traktować „cechy logiczne“ jako „istniejące w umyśle“, czy jako cechy konieczne dla ontologicznej struktury świata.21 Oba te poglądy są niesłuszne. Logiczna forma nie istnieje jako „gotowa“, lecz „rozmaite formy zdań… znaczą etapy w rozwoju badań.“22
Reasumuję te krótkie cytaty.
Pisząc o logice John Dewey wysuwa następujące poglądy:
1) Myślenie nie jest czynnością „umysłów“, których zadanie polega na kontemplowaniu i poznawaniu, lecz jest to czynność konkretnych organizmów ludzkich, wynikająca ze wzajemnego na siebie oddziaływania ludzi i otoczenia, a mająca na celu opanowanie otoczenia.
2) Procesy myślowe nie są oparte na danych zmysłowych, które należałoby traktować jako „dane“ (given) i ostateczne, a które winny być organizowane — zgodnie z kantystami — w jedność apercepcji czy zanalizowane i powiązane ze sobą w rozmaite sposoby, proponowane przez
empirystów —- neo-kantystów czy post-kantystów. Myślenie nie jest wynikiem cudownego pojawienia się takich danych, lecz wynikiem wzajemnego na siebie oddziaływania nas i otoczenia i wynikiem naszych wysiłków podjętych w celu zawładnięcia otoczeniem i przekształcenia go; dane obserwacyjne, używane w tych procesach badawczych, same muszą być zdobyte, wybrane i sprawdzone.
3) Formy logiczne i tryby wnioskowania, ujawniające się w procesach myślowych, nie są gotowymi, wiecznymi formami myśli, lecz rozwijają się w trakcie procesu naturalnej historii myślenia.
3. Naturalistyczny pogląd na myśl
Pragmatyczny pogląd Deweya nazwany został „naturalistycznym“. Również z punktu widzenia materializmu „naturalistyczne “traktowanie myśli jest nieuniknione, – lecz w sensie tym, że zjawisko myśli „jest całkowicie naturalne“ jako „to, co rzeczywiste istnienia czynią, a nie jako „cudowna“ funkcja „umysłu“, którego zadaniem jest właśnie poznawać. Tym ważniejszą sprawą staje się zbadanie „naturalistycznego“ opisu myślenia, sformułowanego przez Deweya.
Myślenie jest „naturalnym“ wytworem wzajemnego oddziaływania na siebie człowieka i otoczenia. Toteż myśl ludzka nie może być oddzielona od ludzkiej działalności. To jest prawda. Uważam poza tym, że na ogół możemy zgodzić się z punktem widzenia Deweya odnośnie trzech cytowanych już momentów. Stanowią one nawet wielki, teoretyczny postęp wobec innych form empirycznej teorii poznania i logiki.
Niemniej, to wszystko, co zostało powiedziane, jest w najlepszym razie niezmiernie ogólnikowe. Musimy rozważyć bardziej dokładnie szczegóły tego opisu procesu myślenia, jego genezy, historii naturalnej, i funkcji.
Zgodnie z Deweyem, jeżeli przyjmiemy naturalistyczny pogląd i nie będziemy traktować myślenia jako „czegoś samego w sobie“ , wówczas „musimy się zgodzić z ujęciem myślenia jako reakcji na określony bodziec.23
Twierdzenie to stanowi podstawę dla „naturalizmu” Deweya i pomaga zrozumieć, w czym leży błąd tego naturalistycznego pragmatyzmu.
W dalszej pracy ten pogląd na myślenie jako „reakcji na bodziec” jest wyjaśniony szczegółowo. Dewey twierdzi, że myślenie nie jest „stanem świadomości” ani „operacją funkcyjną” „jakiegoś szczególnego istnienia”, zwanego „świadomością”.24 „Stany świadomości” – mówi on – wyprzedzając poglądy psychologii behawiorystów – winny być zastąpione „zachowaniem” (behaviour). Myślenie należy traktować jako intraorganiczne wydarzenie, które jest „kontynuacją wydarzeń ekstraorganicznych”, tzn. powstaje na skutek „ekstraorganicznego” bodźca. Jest ono „środkiem, przy pomocy którego wypracowuje się opóźnioną, lecz bardziej adekwatną reakcję.”25
To znaczy, że jeśli pewne cechy otoczenia wywołują „wewnętrzny” proces myślenia, wówczas reakcja na dany bodziec jest opóźniona wobec zachodzenia „wydarzenia intraorganicznego”; a wynikiem procesu myślowego jest wypracowanie „bardziej adekwatnej reakcji”.
Na przykład, idę wzdłuż drogi i dochodzę wreszcie do rozstajnych dróg; to wywołuje proces myślenia, na czas którego zatrzymałem się; w wyniku procesu myślenia — reaguję po jakimś czasie na sytuację rozstajnych dróg przez wybranie jednej z nich; w ten sposób osiągam dla danej sytuacji, tzn. z punktu widzenia dotarcia do miejsca przeznaczenia — „bardziej adekwatną reakcję”. Oczywiście proces myślenia nie jest wyłącznie procesem „wewnętrznym”; nie jest on — że użyję sformułowania Deweya — procesem samej „kory mózgowej”. Obejmuje on rozmaite formy zewnętrznego zachowania, przedsięwziętego w celu zdobycia „danych”, ułatwiających proces myślenia. Na przykład: rozglądam się wokół w poszukiwaniu drogowskazu, badam mapę, staram się rozpoznać okolicę itp.
Myślenie należy traktować jako „intraorganiczne wydarzenie”, będące reakcją na „określony bodziec”. Nie oznacza to jednak, iżby proces myślenia nie obejmował — w czasie swego przebiegu — szeregu innych form zachowania zewnętrznego. Niemniej, funkcja procesu myślowego jest reakcją na „określony bodziec” i jest „środkiem, przy pomocy którego wypracowuje się opóźnioną, lecz bardziej adekwatną reakcję” na dany bodziec.
Jakiż, wobec tego, rodzaj sytuacji czy „określony bodziec” powoduje myślenie? Jest to bowiem oczywiste, że nie każdy bodziec działa, powoduje myślenie.
Myślenie — mówi Dewey — wywołane jest „zjawieniem się czynników sprzecznych w danej empirycznej sytuacji”, tzn. — „gdy czemuś ważnemu przeciwstawia się coś istotnie niezgodne… gdy sytuacja osiąga pewne napięcie.”26
Myślenie jest wynikiem „wysiłku mającego na celu pokonanie pewnych trudności, istniejących już czy grożących.”27 Trafne myślenie daje w wyniku poznanie, toteż „odnaleźć źródło poznania i jego działanie w doświadczeniu, znaczy zrozumieć, że skoro powstało ono z powodu kłopotów człowieka, można je potwierdzić przez rekonstrukcję warunków, które spowodowały te kłopoty.”28
Znaczenie tych uwag stanie się jasne, kiedy przypomnimy sobie przykład ilustrujący proces myślenia, powstały na skutek natrafienia na rozstajne drogi. Oto mamy „sprzeczne czynniki” — dwie drogi, z których tylko jedna może być dobra; mamy więc „czynną niezgodność” i „sytuację osiągającą pewne napięcie”. Nie mogę pójść równocześnie wzdłuż obu dróg, muszę natomiast wybrać jedną z nich. Na skutek działania określonego bodźca ”tj. pełnej napięcia sytuacji, muszę zdecydować się na jedną z tych dróg — toteż myślenie moje jest wysiłkiem, aby „wybrnąć z kłopotów”. Dewey cytuje podobny przykład (powrócę doń później) o człowieku, który zgubił się w lesie i musi głęboko się zastanowić nad wyjściem z sytuacji.29
Na pierwszy rzut oka, ten „naturalistyczny” sposób myślenia wydaje się bardzo rozsądny i dobrze uzasadniony. Należy jednak jasno zrozumieć jego konsekwencje i ograniczenia.
Traktując myślenie jako wydarzenie „intraorganiczne” prowadzące do „opóźnionej, lecz bardziej adekwatnej reakcji”, a spowodowane bodźcem pełnej napięcia sytuacji, Dewey uznaje dwojakiego rodzaju związki między myślą — jako intraorganicznym wydarzeniem a zewnętrznym czyli ekstraorganicznym światem; a) związki między określonym bodźcem i wywołaną reakcją oraz b) związki między pełną napięcia sytuacją i ewentualnym wzorem zachowania, wypracowanym w celu rozładowania napięcia.
(a) Ustalając związek między każdym procesem myślowym i określonym, powodującym ten okres bodźcem, Dewey wskazuje, w jaki sposób myślenie powstaje na skutek zagadnień praktycznych. Ale nie bierze pod uwagę tego, co jest szczególne i wyłączne dla ludzkiej praktyki i organizacji społecznej. Nie bierze pod uwagę sposobu, w jaki myślenie powstaje —— nie tylko na skutek zewnętrznych faktów otoczenia stwarzających problemy, które należy rozwiązać, lecz jak wypływa ono także z samej istoty społecznej działalności ludzkiej. Toteż ujmując akt myślenia jako reakcje na określony bodziec, nie bierze on pod uwagę, w jaki sposób myślenie — będące jedyną swego rodzaju reakcją, jako działalność posiadająca specjalne i szczególne cechy jest wytworem społecznej działalności ludzkiej.
(b) Uznając, że funkcją myślenia jest opracowanie wzoru postępowania, odpowiedniego do sytuacyj, które spowodowały myśl, Dewey uznaje, że myślenie ma cel praktyczny i jest sprawdzone swą praktyczną skutecznością. Ale nie uznaje. że istnieje jedyny w swoim rodzaju stosunek zachodzący między myślą i jej przedmiotami, a polegający na tym, że zewnętrzna rzeczywistość jest przez myśl odtworzona i odzwierciedlona. Widzi on, w jaki sposób myślenie może dopomóc w opracowaniu wzoru postępowania, które może odpowiadać bardziej czy mniej adekwatnie warunkom i potrzebom wywołującym wysiłek myślowy, lecz nie widzi, że treść samej myśli odpowiada czy ewentualnie nie odpowiada rzeczywistości zewnętrznej.
Rozważania te — wydaje mi się — pomogą zrozumieć, na czym polega, błąd „naturalistycznego“ poglądu Deweya na myślenie — oraz całej jego filozofii. Obecnie spróbuję dowieść tego bardziej szczegółowo.
(a) Dewey stwierdza nieustannie, że myślenie, pojawia się wtedy, „gdy sytuacja osiąga pewne napięcie“ , gdy „zjawiają się czynniki sprzeczne w danej empirycznej sytuacji“, „w wyniku wysiłku mającego na celu pokonanie pewnych trudności“ . Oczywiście myślenie jest w takim wypadku niezbędne. Lecz nie myślę, by tego rodzaju dochodzenia dostarczały pewnego adekwatnego obrazu, mogącego przedstawić genezę myślenia. Wszystkie zwierzęta stają bez przerwy wobec „sytuacyj osiągających pewne napięcie“, a te, którm udaje się pozostać przy życiu, wypracowują sobie wzór postępowania, który mniej lub bardziej skutecznie rozładowuje takie napięcie. Nie wszystkie jednak myślą. Refleksyjne i pojęciowe myślenie jest czynnością specyficznie ludzką. Jego geneza i natura zespolone są z tym, co jest specyficznie ludzkie.
W „Logic, the Theory of Inquiry“ Dewey mówi o „matrycy biologicznej“ myślenia, twierdząc, że logiczność, tzn. procesy myślenia pojęciowego są związane z „procesami biologicznym i w procesie stałego rozwoju“. Ma on na myśli sposób, w jaki funkcja myślenia rozwija się z „naturalnego“ wzajemnego oddziaływania na siebie ludzkiego organizmu i jego otoczenia. „Organizm — oświadcza on — nie żyje w otoczeniu, ale na sposób (by means) otoczenia.30
Myślenie więc powstaje zależnie od tego, jak żyjemy „na sposób“ otoczenia, a służy nam do wynalezienia sposobu pokonania „kłopotów“, powstających na skutek takiego życia.
Jak dotąd — wszystko dobrze. Musimy jednak stwierdzić przede wszystkim, że organizm ludzki, który myśli, to organizm, w którym rozwinęły się pewne ważne cechy biologiczne, a mianowicie: ludzki mózg i ręce powstały w wyniku rozwoju mózgu i rąk małp wyższego rzędu, znajdujących się o jeden szczebel niżej od człowieka, przy czym taki mózg i ręce są jedynie ludzkim atrybutem. Gdybyśmy nie posiadali rąk, mózg niewiele by nam się przydał, a bez naszego mózgu w ogóle nie moglibyśmy myśleć. „Logiczność“ (the logical) rozwinęła się z „życiowości“ (the biological) dzięki ludzkiemu mózgowi i rękom.
Następnie, po omówieniu „matrycy biologicznej“ myślenia, Dewey poświęca jeden rozdział „matrycy kulturalnej“. W tym rozdziale słusznie stwierdza, że otoczenie człowieka nie tylko ma charakter fizyczny lecz i kulturalno-społeczny, i że ludzka działalność zmienia się kulturalnie.
„Przekształcenie się zachowania organicznego w zachowanie intelektualne — które cechują właściwości logiczne — pisze on — jest wytworem faktu, że poszczególni ludzie żyją w otoczeniu kulturalnym.“31
Poświęca on głównie cały ten rozdział roli języka w genezie myśli i przebiegowi myślenia. Jest to zagadnienie bardzo ważne, a Dewey mówi tu parę interesujących rzeczy.
Nie zajmuje się on jednak podstawową cechą społeczeństwa ludzkiego i jego rozwoju, która stanowi o tworzeniu przez ludzi otoczenia kulturalnego dla nich samych i o angażowaniu się w myślenie. To, co opuścił, może być ujęte w paru słowach:
Ludzie obdarzeni rękami i mózgiem, lecz pod innymi względami gorzej biologicznie wyposażeni niż wiele innych zwierząt, nauczyli się wyrabiać rozmaite narzędzia i odpowiednio się nimi posługiwać, aby zabezpieczyć się przeciw nieprzyjaciołom oraz zdobyć żywność i opał — to znaczy, wyprodukować środki utrzymania. Narzędzia więc są produktami społecznymi. Dla wytworzenia ich i używania niezbędna jest współpraca jednostek, która znów prowadzi do nowych, specyficznie ludzkich form organizacji społecznej i do rozwoju społecznego. Ludzie wtedy właśnie stworzyli ludzkie społeczeństwa i kulturę, gdy nauczyli się posługiwać narzędziami, mającymi umożliwić zdobycie środków utrzymania. A myślenie zrodziło się i rozwinęło w tym samym procesie. Nauczyliśmy się używać naszych mózgów do myślenia w tym samym procesie rozwojowym, w którym nauczyliśmy się posługiwać naszymi rekami do produkowania nimi narzędzi.
Temat ten omówili swego czasu Marks i Engels, którzy używali wyrazu „praca” aby określić wytwarzanie i używanie narzędzi. W. „Dialektyce Przyrody” w rozdziale zatytułowanym „Rola pracy w procesie uczłowieczenia małpy” Engels napisał: „praca… jest podstawowym i pierwszym warunkiem istnienia ludzkiego i to tak dalece, że w pewnym sensie możemy powiedzieć, iż praca stworzyła samego człowieka.”32 Było to powtórzenie wspólnego stwierdzenia Marksa i Engelsa w ich wspólnej pracy Niemiecka Ideologia:
„Ludzie …zaczynają wytwarzać swe środki utrzymania, a krok ten uwarunkowany jest ich organizacją cielesną.
Wytwarzając środki utrzymania ludzie przez to samo wytwarzają swoje życie materialne.”33
Następnie Engels wskazał fakt, że praca, społeczne wytwarzanie i używanie narzędzi dla produkcji środków utrzymania, „rozszerzała — na każdym nowym etapie rozwojowym — horyzonty człowieka. Odkrywał on w otaczających go przedmiotach przyrody wciąż nowe, dotąd nieznane mu właściwości. Z drugiej strony, rozwój pracy z konieczności przyczyniał się do ściślejszego zbliżenia się członków społeczeństwa. Mnożyły się bowiem wypadki wzajemnej pomocy, ogólnego współdziałania i dla każdego stawała się jasną świadomość pożytku tego współdziałania. Krótko mówiąc, powstający ludzie doszli do tego, że mieli sobie nawzajem coś do powiedzenia…”
Takie wyjaśnienie powstania mowy z pracy i wraz z pracą jest jedynie słuszne.34
Sam Dewey stwierdził, że „naturalny“ rozwój myślenia jest nieodłączny od rozwoju języka jako środka porozumienia się. Nie zauważył jednak faktu, że „matrycą“ — aby użyć jego własnego terminu — społeczeństwa ludzkiego i kultury, języka i myślenia jest współdziałanie ludzi w pracy społecznej podjętej w celu wyprodukowania środków utrzymania przez wyrabianie i używanie narzędzi.
Oto — wydaje mi się — pierwszy podstawowy fakt, który Dewey opuszcza w swoim „naturalistycznym“ opisie myślenia. Istotnie jest to materialistyczne pojęcie natury ludzkiej, pojęcie, na które nie może przy stać żaden bez wyjątku burżuazyjny filozof — czy to wyznający poglądy „idealistyczne“ , według których człowiek obdarzony jest „umysłem“ w jakiś sposób transcendentnym w stosunku do istnienia fizycznego, czy o wyznający poglądy „naturalistyczne“, według których funkcje umysłowe są „intraorganicznymi reakcjami na określone bodźce“, a „stany świadomości“ zastąpione są „zachowaniem“.
Dewey twierdzi, że jeżeli nie godzimy się na traktowanie myślenia jako czegoś „samego w sobie“, wówczas „nie mamy wyboru“ i musimy uważać je za „reakcję na określony bodziec“, za sposób zachowania spowodowany „sytuacją osiągającą napięcie“. Antyteza ta jednak jest fałszywa i wynika jedynie z nieadekwatności jego ogólnego pojęcia natury ludzkiej. Nawet gdy nie traktujemy myślenia jako „czegoś samego w sobie“, nie musimy z konieczności uważać, że jest ono „reakcją“ na daną kłopotliwą sytuację — reakcją przygotowującą wzory zachowania, mającego na celu „pokonanie trudności“.
Jeżeli traktuje się myślenie jako „reakcję“ na dane warunki otoczenia, nie rozumie się, że myślenie jest częścią działalności ludzkiej. Bowiem ludzie, na skutek swej pracy, nie tylko reagują na dane otoczenie, lecz także zmieniają je, a w wielu wypadkach wytwarza ją swe własne otoczenie. Poza tym, myślenie powstaje nie tylko w wyniku okoliczności zewnętrznych, polegających na „sprzecznych czynnikach“ wymagających jakichś reakcji, lecz także na skutek ludzkiej pracy i rozwoju ludzkiej organizacji społecznej. Oto co warunkuje genezę myślenia oraz kształtuje myśl w jej rozwoju.
Ludzie wyróżniają się społeczną wytwórczością i używaniem narzędzi — a aby do tego dojść, muszą myśleć — to właśnie opuścił Dewey dając „naturalistyczny“ opis myślenia.
Gdy Dewey uważa myślenie po prostu za „reakcję“ na „bodziec“ pewnych określonych napięć, wytwarzanych przez otoczenie, opisuje sprawę w sposób li tylko mechaniczny, rozdziela myślenie pojęciowe od podstawowych procesów społecznego rozwoju ludzkości, i to równie skutecznie, jak to czyni pogląd „idealistyczny“, potępiony przez Deweya, traktujący myślenie jako pracę „umysłu“, którego zadaniem jest po prostu „poznanie. Taki rozdział —— należy dodać — powstaje zupełnie „naturalnie” w filozofii stworzonej przez przedstawicieli klasy, która sama zerwała z pracą, klasy korzystającej z wytworów pracy innych.
(b) Co się tyczy procesów myślowych, które mają być po prostu reakcją na „określone bodźce” i służyć do wypracowania wzorów odpowiedniego zachowania się wobec tych bodźców, Dewey pomija ten fakt, że myśl odzwierciedla i odtwarza rzeczywistość. Jego „naturalizm” traktuje myślenie wyłącznie jako środek, przy pomocy którego opracowuje się wzory zachowania się jako „opóźnioną, lecz bardziej adekwatną reakcję” na określony bodziec.
Zgodnie z tym poglądem mówić o myślach jako o czymś, co pozwala nam na przedstawienie rzeczywistości, albo mówić o odzwierciedleniu świata przy pomocy myśli, jest to — popełniać „idealistyczny” błąd traktowania myślenia jako „czegoś samego w sobie„. Ta jednak cecha „naturalizmu” pragmatycznego wynika z niezrozumienia prawdziwej natury myślenia, jego społecznej genezy i rozwoju.
Myślenie pojęciowe powstaje i rozwija się na podstawie społecznej wytwórczości ludzkiej. Fakt ten określa specyficzny rodzaj myślenia pojęciowego, które służy nie tylko do wypracowania wzoru zachowania się, lecz czyni to przez odtwarzanie świata zewnętrznego, rzeczy materialnych i stosunków ludzkich w terminach pojęciowych, tzn. opracowując pojęciowe czy idealne przedstawienie rzeczywistości.
Dewey mówi, że należy zastąpić świadomość „zachowaniem się”. Nie powinniśmy traktować myślenia jako opracowywania odbicia świata w świadomości ludzkiej, lecz jako opracowanie wzorów zachowania się. Przeoczono tutaj podstawowy fakt społecznego zachowania się człowieka, proces pracy, którego działanie przejawia się właśnie przez wytwarzanie nowych stanów świadomości, tzn. opracowanie odbicia świata przy pomocy myśli.
Świadomy charakter procesu pracy był podkreślony przez Marksa w często cytowanym ustępie jego „Kapitału„:
„Zakładamy taką pracę, która właściwa jest tylko dla człowieka. Czynności pająka są bardzo podobne do czynności tkacza, a pszczoła mogłaby zawstydzić niejednego architekta budową swoich komórek. Co jednak odróżnia najgorszego architekta od najzręczniejszej pszczoły to to, że architekt wznosi swoją budowlę w wyobraźni, zanim nie uczyni tego w rzeczywistości. Przy końcu każdego procesu pracy uzyskujemy rezultat, który istniał już w wyobraźni pracownika przy jej zaczęciu.”35
Proces pracy obejmuje kształtowanie idei odzwierciedlających cele, do których ludzie dążą i stosunki, w które wchodzą w procesie wytwórczości.
Nie oznacza to, że ludzie w „cudowny” sposób obdarzeni są „świadomością” — używając frazesu Deweya — będącą czymś „samym w sobie”. Świadomość pojęcia powstaje zupełnie naturalnie w wyniku społecznej działalności organizmów takich jak ludzkie, uzbrojonych w mózgi i ręce — współdziałających razem w używaniu narzędzi w celu produkcji środków utrzymania.
Istotnie, bardzo jest trudno wyśledzić ten proces szczegółowo; leży to zupełnie poza zasięgiem niniejszych rozważań, poza tym niezbędne dane badawcze są w tej chwili niedostępne. Ogólnie można powiedzieć, że społeczne posługiwanie się narzędziami obejmuje również wytwórczość symboli, języka, za pomocą którego odnosimy się do rzeczy i charakteryzujemy rzeczywiste stosunki, procesy i działanie oraz wyniki, do których się zmierza. Umożliwia to opracowanie pojęć i pojęciowego przedstawienia świata. Ludzie zaczynają myśleć. A myśl ich nie jest tylko mechanizmem wypracowującym opóźnione, lecz bardziej adekwatne reakcje na określone bodźce, lecz jest pewnym rodzajem świadomości, odtworzeniem, odzwierciedleniem czy przedstawieniem świata, opracowanym przez ludzkie mózgi w warunkach ludzkiej wytwórczości społecznej.
Prawa wytwarzania się i rozwoju świadomości ludzkiej są niezmiernie skomplikowane. Cały jednak proces ma tę właśnie podstawę materialną. A rozważany w całości, bądź przy tworzeniu społecznej idei, bądź ideologii, posiada tę podstawową cechę — zacytuję tu inny ustęp z Marksa — że jest „niczym innym jak materią, odbitą i przetworzoną w głowie ludzkiej.”36
Oto drugi fakt podstawowy, pominięty przez Deweya w jego „naturalistycznym” opisie myślenia. Traktuje on myślenie: a) jako reakcję spowodowaną trudną sytuacją, która osiągnęła pewne napięcie, oraz b) jako wytwórcze wzory zachowania się, mającego przezwyciężyć aktualne sytuacje. Pomija jednak fakt, że myślenie daje idealne przedstawienie świata oraz sposób, w jaki to przedstawienie powstaje —— bowiem człowiek nie tylko reaguje na swoje otoczenie, lecz pracą swoją zmienia je, a nawet wytwarza swoje własne otoczenie. Człowiek przekłada świat na formy myślowe, a to pojęciowe przedstawienie świata ma swoje podstawy w charakterze pracy ludzkiej i stosunków społecznych, powstających w wyniku procesu pracy, początek swój zaś bierze od postawionych wówczas problemów.
Reasumując, „myślenie jest — jak mówił Marks — procesem życiowym mózgu ludzkiego.”37
Jak Marks wykazał w swym dziele, idealiści traktowali myśl „Jako niezależny przedmiot”, a nawet twierdzili, że nic nie istnieje poza myślą i że samo myślenie wytwarza świat.
Tymczasem Dewey nie chce traktować myśli jako „niezależnego przedmiotu”, czegoś, samego w sobie”. Pod tym względem wydaje się być raczej po stronie materialistów, przeciw idealistom. Jednak traktuje on myślenie tylko mechanicznie, jako intraograniczną reakcję na bodziec, mającą w każdym wypadku na celu przygotowanie opóźnionej, lecz bardziej adekwatnej reakcji. To ujęcie myślenia, które nazywa on „naturalistycznym”, pomija rzeczywistą, materialną podstawę myśli, podobnie jak to czynią idealiści, krytykowani przez Deweya.
Naukowe, materialistyczne ujęcie myślenia każe traktować je dialektycznie, w procesie jego powstania i rozwoju w społeczeństwie ludzkim, a nie według mechaniczno-metafizycznego schematu bodźca i reakcji. Z drugiej strony mechaniczny pogląd prowadzi prosto do pewnej formy idealizmu, mimo, że powstał na gruncie krytyki tego idealizmu. Bowiem zaprzecza on i zaciemnia fakt, że myślenie nasze odzwierciedla świat materialny. Szczególne te rezultaty odnajdziemy w praktycznym stanowisku Deweya odnośnie poznania i prawdy, które rozważymy obecnie.
4. Poznanie i prawda
W pierwszym rozdziale pracy Poszukiwanie pewności Dewey mówi, że zasadniczy błąd teorii poznania polegał na oddzielaniu poznania ludzkiego od praktyki ludzkiej.
W praktyce istnieje zawsze ryzyko i niepewność. A ludzie usiłowali znaleźć w poznaniu coś absolutnie pewnego, niezależnego od ryzyka życia praktycznego. Z tego powodu starali się odnaleźć w przedmiocie poznania coś wiecznego i niezmiennego. Jest to jednak złudne poszukiwanie. Zadanie polega raczej na przyjęciu ryzyka życia praktycznego i zmniejszeniu go do minimum dzięki zdobytemu poznaniu, które skutecznie rozszerzy granice naszych praktycznych możliwości.
„Poszukiwanie pewności staje się poszukiwaniem metod opanowania rzeczywistości (methos of control)”38
Ta pewność, która jest udziałem poznania nie jest jednak pewnością „absolutną”, tak jak wyobrażają ją sobie filozofowie idealistyczni, lecz jest „pewnością praktyczną”. Uzyskana jest przy pomocy metod eksperymentalnych, tzn. badania.
Dewey zupełnie słusznie zalicza do teorii, które zakładają istnienie „absolutnie” pewnego poznania, nie tylko poglądy transcendentalistyczne głoszące, iż posiadamy nie-empiryczne rodzaje poznania, lecz także poglądy tych empirystów (takich jak Bertrand Russell), którzy uważają, że posiadamy absolutnie pewną wiedzę empiryczną, a mianowicie „bezpośrednie poznanie naszych własnych danych zmysłowych (co Russell nazywał „poznanie przez zaznajomienie się” — Knowledge by acquaintance.39 Przeciwstawiając się takim poglądom Dewey pisze: „Każdy szczególny wypadek poznania jest wynikiem jakiegoś szczególnego badania… Poznanie… jest nazwą dla wytwórców właściwych badań… Można mówić o poznaniu, gdy zagadnienia są na tyle rozwiązane, iż można na nich oprzeć dalsze badania; jeżeli zagadnienia te nie są na tyle rozwiązane, nie mogą służyć za podstawę do dalszych badań.”40
Zgodnie z Deweyem metody „miarodajnych” (competent) badań, których owoce możemy kwalifikować jako poznanie, odkrywane są — i nadal będą odkrywane — w trakcie rozwoju społecznego. „Poznajemy, że jedne metody badania są lepsze od innych, podobnie jak poznajemy, że jedne metody stosowane w chirurgii, rolnictwie, przy budowie dróg, w żeglarstwie — są lepsze od innych… Są to metody, które — jak wykazuje dotąd zdobyte doświadczenie — są najskuteczniejsze dla osiągnięcia pewnych rezultatów.”41 Metody te zostały wielokrotnie sprawdzone i przez ich zastosowanie osiąga się wyniki (products) pełnomocne praktycznie, a wyrażone nazwą „wiedza”.
Dewey przeciwstawia swój własny pogląd na poznanie ,„doktrynie”, że poznanie jest uchwyceniem czy oglądaniem rzeczywistości, lecz nie jest usiłowaniem zmiany jej poprzedniego stanu. „Poznanie nie jest aktem zewnętrznego obserwatora, lecz kogoś współuczestniczącego w widowisku przyrody i społeczeństwa.”42 Posiadamy wiedzę tylko w tym stopniu, w jakim posiadamy idee będące wytworem badań, na których zgodnie ze zdobytym doświadczeniem możemy się opierać w praktyce.
Główną cechą poznania — według Deweya — jest to, że osiągnięcie jego prowadzi do skutecznego działania. Myślenie jest przygotowaniem wzoru zachowania się. W wyniku, jeżeli stosuje się dobrze wypróbowane metody, osiąga się poznanie, zdobywając tym samym maksimum praktycznej pewności. Ta pewność praktyczna — a nie zgodność myśli z przedmiotami odzwierciedlonymi w myśleniu — stanowi —— zdaniem Deweya zasadniczą cechę poznania.
Można by przypuszczać, że skoro coś jest praktycznie pewne, to jest wytworem zgodności myśli z rzeczywistością, tak jak zgodność myśli z rzeczywistością byłaby sprawdzona możliwością praktycznego jej zastosowania. Jednak Dewey przeciwstawia swój pogląd, że możność zastosowania w praktyce cechuje poznanie, każdemu poglądowi głoszącemu, że w poznaniu myśl nasza zgodna jest z rzeczywistością obiektywną. Podkreśla on, że poznanie nie polega na „oglądaniu rzeczywistości” przez „widza” — tak samo jak nie posiada przedmiotu, istniejącego rzeczywiście, niezależnie od aktu poznawczego.
„Założenie, że prawdziwy i ważny przedmiot poznania — to ten, który poprzedza proces poznawczy i jest odeń niezależny”, jest według Deweya błędne. Prawdziwy przedmiot poznania tkwi w konsekwencjach przeprowadzonego działania… Jakaś arcytypowa, uprzednia rzeczywistość nie jest wzorem, z którym mają się zgadzać konkluzje badań… Poznane przedmioty istnieją jako wynik przeprowadzonego działania nie zaś z powodu zgodności myśli czy obserwacji z czymś, co istniało poprzednio.”43
Dewey reasumuje rozważania nad tym, co stanowi istotny charakter poznania w zdaniu, że wiedza jest upoważnionym stwierdzeniem (warrantend assertibility)44 .To znaczy, że wiemy to, co praktycznie, pełnomocnie stwierdzamy, a mianowicie — według czego działamy. Gwarancja taka jednak nie oznacza, że to, co poznaliśmy, odpowiada przedmiotom, z którymi mieliśmy do czynienia, a nazwanymi przez Deweya „arcytypową rzeczywistością” — lecz po prostu i jedynie, że jest to pewien produkt badania używającego metod miarodajnych, na którym dla celów praktycznych można się oprzeć. „Przedmiot poznania”, to co poznajemy —— to nie jest materialną rzeczywistością, lecz raczej „konsekwencjami przeprowadzonego działania”.
W ten sposób, zdaniem Deweya, poznanie nasze nie daje nam coraz pełniejszego i pewniejszego obrazu świata materialnego i naszego w nim miejsca, obiektywnych praw ruchu w przyrodzie i społeczeństwie, lecz raczej opracowuje coraz bardziej złożony i wydajny aparat przy pomocy którego oblicza się wyniki działania. Widzimy więc, że Dewey idzie śladami Peirce’a i Jamesa, modyfikując tradycyjny empiryzm, który stwierdzał, że teoria, wiara i poznanie są regułami dla przewidywania wrażeń — oświadczeniem, że są raczej „regułami działania”.
Ta teoria poznania jako „upoważnionego stwierdzenia nastręczyła amerykańskim uczniom Deweya wiele pracy, próbują oni bowiem wytłumaczyć, co on przez to myśli. Sposób najoczywistszy — zwrócenie się doń o wyjaśnienie nie dało praktycznych rezultatów. Wszystkie jego tłumaczenia są niejasne i zawiłe, wydaje się czasem, że słowna zawiłość stanowi istotę jego teorii poznania.
Przy okazji należy stwierdzić, że teoria poznania Deweya pozostaje w ścisłym związku z jego poglądem na prawdę, co jest z reszta oczywiste, bowiem to, co poznajemy, musi być „oczywiście” prawdziwe. Zajmę się teraz omówieniem tego tematu.
W swoich — Essays in Experimental Logic Dewey twierdzi, że człowiek nauki będzie uważał za prawdziwe „to co jest przyjęte w oparciu o adekwatne dowody.”45
Wydaje się jednak, iż uważa on, że to twierdzenie musi zostać przyjęte przez wszystkich ludzi nauki bez żadnego dowodu. Tak jednak nie jest. Podjęte zagadnienie pozwoli nam ocenić stanowisko Deweya w tym względzie.
Człowiek nauki niewątpliwie uzna za prawdziwe „to co zostanie przyjęte w oparciu o adekwatne dowody”. W stosunku zaś do zjawisk, dla których dowody adekwatne nie istnieją uczony nie wyrazi swego sądu. Takie jednak postawienie sprawy nie jest równoznaczne z twierdzeniem, że dla nauki — być prawdziwym, prawdą —— to to samo, co być przyjętym w oparciu o adekwatne dowody.
Rozważmy, na przykład, takie twierdzenie. „Na Marsie istnieje życie”. Ponieważ nie ma adekwatnego dowodu, za czy przeciw temu twierdzeniu, człowiek nauki na pewno powstrzyma się od stanowczego oświadczenia, że twierdzenie to jest prawdziwe czy fałszywe. Zgodzi się jednak na twierdzenie, że to może być prawdą, może być prawdą teraz, mimo że brak nam adekwatnego dowodu. Gdy jakiś astronom znajdzie na to dowód adekwatny, wówczas wniosek taki (proposition) zostanie dołączony do listy wniosków uznanych przez naukę za prawdziwe. Niewielu jednak naukowców zechce powiedzieć, że wszystkie wnioski, które nie znajdują, się na tej liście, nie są prawdziwe. Bowiem zdają sobie sprawę z faktu, przeoczonego przez Deweya, że istnieje różnica między sformułowaniem, że cokolwiek jest przyjęte w oparciu o adekwatne dowody jest prawdziwe, a sformułowaniem — że cokolwiek jest prawdziwe, jest przyjęte na podstawie adekwatnych dowodów.
Może być prawdą twierdzenie. że „na Marsie istnieje życie”, mimo że nie posiadamy dostatecznych dowodów potwierdzających prawdziwość twierdzenia. Jest to prawdą, jeżeli na Marsie istnieje życie, tzn. gdyby to, co Dewey nazwał rzeczywistością „arcytypową”, czyli Mars — „w czasie poprzedzającym nasze badanie” dał życie pewnym organizmom. Prawda —— to jest jedna sprawa, a dowód — całkiem inna. Lecz Dewey konsekwentnie — czy może uparcie — nie chce potwierdzić tej różnicy. Mówiąc o „odpowiedzialności czy zgodności” między twierdzeniem i faktem, która powszechnie uznawana jest za dowód prawdziwości, Dewey oświadcza: „odpowiedniość czy zgodność zachodzi między wynalazkiem i warunkami, którym wynalazek ten miał odpowiadać.”46
Zdanie to mówi wiele. Radio, na przykład, jest wynalazkiem, mającym ułatwić porozumienie się i porozumienie to ułatwia, tzn. odpowiada z góry założonym warunkom. W ten sposób przypuszczalnie, twierdzenie o falach radiowych pomoże przy budowie dobrych aparatów radiowych; stąd Dewey twierdzi, że prawdziwość tych twierdzeń wynika z faktu, że są nam pomocne. Nie należy mówić, że opisują one obiektywne procesy fizyczne, które następnie będziemy usiłowali zużytkować w celu porozumienia się. Prawdziwe twierdzenia, chociaż „zaakceptowane” są jako adekwatne dowody, niemniej są „wynalazkiem” tzn. słownymi wynalazkami, przystosowanymi do tego, by regulowały nasze zachowanie zmierzające do osiągnięcia pewnych celów. Są bowiem prawdziwe dlatego, że z ich pomocą osiągamy zamierzone cele.
Aby w tym względzie nie było żadnych wątpliwości, Dewey poświęca cały rozdział „sprawdzeniu idei przez fakty.”47 W tym rozdziale znajdziemy, cytowany wyżej, przykład człowieka, który zgubił się w lesie. Na szczęście „ma on ideę drogi wiodącej do domu”, a więc stosując się do niej przy końcu rozdziału trafia wreszcie do domu. Stąd wynika, że jego idea drogi wiodącej do domu – mówi Dewey — okazała się prawdziwą i zgodną z faktem. Jego idea o drodze prowadzącej przez las została sprawdzona przez fakty.
Czy w rezultacie możemy powiedzieć, że idea, w oparciu o którą zrobił sobie plan drogi do domu, odpowiadała rzeczywistemu, obiektywnemu planowi lasu?
W żadnym wypadku — odpowiada Dewey — bo wówczas należałoby założyć istnienie lasu i traktować go jako arcytypową, poprzedzającą rzeczywistość czy „wzór” któremu muszą odpowiadać wyniki badania. Zgodność czy odpowiedniość jego idei z faktem była „zgodnością między planem a jego wykonaniem”.
W ten sam sposób podróżny w Londynie, Nowym Jorku czy Moskwie, który przegląda mapkę sieci kolei podziemnej, dlatego że chce dostać się do obranego przez siebie celu, nie powinien traktować owej mapy tak, jak gdyby odpowiadała ona arcytypom tuneli „uprzednio” istniejących pod ziemią. Powinien po prostu traktować ją jako plan akcji, uznany przez wielu obywateli za pożyteczny, do którego podróżny nasz może również mieć zaufanie.
Oczywiście mapa ma służyć i służy jako plan akcji. Niemniej powodzenie podróży układanych w oparciu o taką mapę jest wynikiem faktu, że mapa odpowiada i miała odpowiadać — według intencji jej rysowników — „arcytypowej uprzedniej rzeczywistości”, tzn. kolei podziemnej.
Jeżeli rozważamy takie przykłady, okaże się, że ludzie nauki czy praktyczni ludzie czynu, o których pisze John Dewey, podróżują koleją czy błądzą po lasach nie posiadających „uprzedniej rzeczywistości”. Różnią się oni od istot przedstawionych w pismach innych empirystów tym, że nie tylko „obserwują”. Odpowiadają na bodźce, planują i wykonują te plany. Są w swoim świecie bardzo czynni, a jednak świat, który zamieszkują, wydaje się równie nieuchwytny jak świat „danych zmysłowych” czy „czystego doświadczenia”.
Nic więc dziwnego, że teoria poznania i prawdy Deweya jest niezmiernie zawiła i niejasna.
W „Logice” Dewey rozwija swoje poglądy na temat prawdy, stwierdzając iż o wnioskach (proposition) „nie wolno w ogóle mówić, że są prawdziwe czy fałszywe. Wnioski — mówi on — należy traktować jako „środek”, a ponieważ środek nie jest ani prawdziwy ani fałszywy, prawdziwość czy fałszywość nie jest właściwością wniosków. Środki są skutecznie albo nieskuteczne, trafne albo niewłaściwe, oszczędne albo nieoszczędne…”48 Należałoby z tego zrozumieć, że nie wnioski są prawdziwe czy fałszywe, lecz sama czynność ich stwierdzenia. Jest ona prawdziwa, gdy stanowi wynik miarodajnych badań i prowadzi do celu, który był zamierzony przed podjęciem badań.
Myślę, że możemy już zdać sobie sprawę z tego, jakie są dwie główne pragmatyczne konkluzje teorii prawdy i poznania zbudowanej przez Deweya — wskazując równocześnie na źródło błędów w jego naturalistycznym ujęciu myślenia.
(1) Dewey nie przestaje mówić o przedmiocie poznania tak, jak gdyby tworzył się on na skutek czynności poznawania. „Przedmioty poznane — mówi on — istnieją jako konsekwencje przeprowadzonych operacji”. Dlatego właśnie powtarza on tak często, że przedmiot poznania nie istnieje „niezależnie od operacji poznawczej i jej nie poprzedza”, jak również, że poznanie nie jest „zgodne z czymś, co istniało uprzednio”.
Ma on rację — uważam — gdy twierdzi, że poznanie nie jest wynikiem nie tylko oglądania czy kontemplacji rzeczywistości, lecz konsekwencją „przeprowadzanych operacji”. Ma również rację, twierdząc, że nasza idea przedmiotu winna być utworzona w oparciu o operację poznawczą, że opisujemy przedmioty w terminach przeprowadzanych przez nas operacji49. Następnie jednak pomylił przedmiot poznania — przedmiot, który poznajemy — istniejący niezależnie od naszego poznania — z opisem tego przedmiotu, który jesteśmy w stanie przedstawić w terminach operacji poznawczych.
Opis przedmiotu, który możemy sformułować, który stanowi naszą wiedzę o nim, jest wytworzony przez operacje poznawcze i jest sformułowany w terminach tych operacji — to jest zupełnie słuszne. Lecz sam przedmiot poznawczy nie jest wytworem operacji poznawczych.
Opis czy relacja o przedmiocie wtedy jest zaszeregowana jako wiedza, gdy jest wytworem odpowiednich operacji i jest sprawdzona w praktyce — i to jest słuszne. Jednak wykazano, że opis ten zgadza się — nie w sensie absolutnym lecz w przybliżeniu, tymczasowo i dla pewnych określonych celów — z przedmiotem istniejącym niezależnie od operacji poznawczych.
I dalej, przedmiot staje się przedmiotem poznania — a słowami Engelsa — z „rzeczy samej w sobie” przekształca się w „rzecz dla nas”, gdy w wyniku określonych operacji, odnoszących się do tego przedmiotu, jesteśmy w stanie stworzyć opis taki, że wytrzymuje on próbę praktyczną. Dzięki operacji poznawczej przedmiot staje się przedmiotem poznania — „rzeczą dla nas” — sam przedmiot jednak nie jest stworzony przez te operacje.
W swojej pierwszej konkluzji Dewey zastępuje właściwe twierdzenie — mianowicie, że przedmiot poznajemy w wyniku operacji poznawczej — w sposób uwarunkowany tą operacją — twierdzeniem niejasnym i wprowadzającym w błąd, że przedmioty poznania istnieją jedynie na skutek operacji poznawczych. To — jak wszystkie inne empiryczne gmatwaniny — służy do zaciemnienia faktu posiadania przez nas wiedzy o świecie obiektywnym.
(2) Co się tyczy opisu prawdy, Dewey nieustannie miesza dwa pojęcia: sposób, w jaki sprawdza się poglądy z tym — co się sprawdza.
Kładzie on często nacisk, według mnie słusznie, na fakt, że nasze idee nie są kształtowane w wyniku biernego „oglądania” przedmiotów przez „widza”, lecz w wyniku określonych „operacji”. W swoim „Poszukiwaniu Pewności” pisze na przykład: „Czynny i produktywny charakter pojęć i myśli jest oczywisty”. A dalej: „Wartość ich należy sprawdzać przez ocenę szczególnych konsekwencji tych operacji, a nie przy pomocy tego, co istniało przed nimi.”50
Wysuwając taki wniosek, Dewey zupełnie słusznie podkreśla, że idee są prawdziwe — weryfikowane przy pomocy praktyki, nie zaś przez kontemplacyjne porównywanie z jakąś daną rzeczywistością, wymyśloną na przykład przez Wittgensteina w jego teorii sprawdzania i teorii prawdziwościowej. Lecz chociaż idee kształtowane są w wyniku praktycznych operacji i są sprawdzane konsekwencjami tych operacji, nie znaczy to, że nie odpowiadają one w przybliżeniu obiektywnej rzeczywistości.
Idee są sprawdzane konsekwencjami praktycznych operacji — to jest słuszne. Lecz jeśli nasza idea przedmiotu przejdzie próbę weryfikacji praktycznej, wówczas — jak Engels mówił o tym już dawno — zdobywamy dowód, że w tym zakresie, idea nasza odpowiada rzeczywistości, istniejącej niezależnie od nas. To właśnie się sprawdza wówczas, gdy sprawdzamy lub weryfikujemy nasze idee konsekwencjami przeprowadzonych operacji.
Drugi więc błąd Deweya polega na zastąpieniu słusznego twierdzenia — a mianowicie, że prawdziwość naszych idei sprawdzana jest konsekwencjami praktycznych operacji — twierdzeniem niejasnym i wprowadzającym w błąd, że prawdziwość naszych idei polega tylko na zgodności między przewidywaniem na podstawie idei a wynikami operacji opartych na tych ideach. Zgodność między przewidywaniem i wynikiem wyraża zgodność między ideą a przedmiotem. Tego Dewey nie uznaje. A to właśnie — jak wszystkie inne zawiłości empirystów — zaciemnia fakt, że nasze pojęcia odzwierciedlają — właściwie czy niewłaściwie i w różnych stopniach — świat obiektywny.
Błędy te — dodajemy — mają swe źródło w tak zwanym „naturalistycznym” ujęciu myślenia przez Deweya.
Usiłowałem wskazać, w jaki sposób — zgodnie z „naturalistycznym” poglądem — myślenie jest środkiem służącym do opracowania wzoru zachowania się. Procesy myślenia czy badania traktowane są jako reakcje na określone bodźce. Z punktu widzenia „naturalistycznego”, należy oceniać myśl jako mniej czy więcej odpowiednią reakcję na sytuację, której wynikiem są procesy myślowe — wartościować zgodnie z tym, czy wzory zachowania się są mniej czy bardziej skuteczne przy osiąganiu określonego celu. Myślenie, jako idealne odzwierciedlenie świata obiektywnego, nie odgrywa roli w „schemacie naturalistycznym”.
Z tego poglądu na myślenie wynika to, co możemy powiedzieć o jego prawdziwości: idee są prawdziwe w tym stopniu, w jakim osiąga się zamierzone cele, wynikające z przedsięwziętych praktycznych operacji. Co się tyczy poznania, możemy stwierdzić tylko tyle, że osiągamy je wtedy, gdy doświadczenie daje nam gwarancję, iż na ideach naszych możemy w praktyce polegać.
Do konkluzji tej dochodzi się dlatego, że „naturalistyczny” pogląd na myślenie zaprzecza, jakoby myśl odzwierciedlała przedmioty. A zaprzecza dlatego, że nie bierze pod uwagę rzeczywistych, materialnych warunków genezy myślenia — rodzajów działalności ludzkiej determinującej rozwój myślenia, oraz pojawienie się — w trakcie procesu myślenia — idei odtwarzających czy kopiujących rzeczywistość obiektywną.
1Wspierany ideologicznie przez neofaszystowskich myślicieli takich jak Steve Bannon, czy Alexander Dugin.
2 James, Pragmatyzm, s. 45, Warszawa, 1911.
3 Ibid. s. 45.
4 Ibid, s. 53.
5 Ibid, s. 230.
6 Ibid, s. 201.
7 Ibid, s. 15, 33, 299, 301.
8 James, Essays in Radical Empiricism, s. 4.
9 Ibid, s. 193.
10 James. Pragmatyzm, s. IX.
11 Dewey — Essays in Experimental Logic, s. 23.
12 Ibid, s. 30, 31.
13 Ibid. s. 14.
14 Dewey, Logic, s. 25.
15 Dewey — Essays in Experimental Logic, s. 21 22.
16 Ibid, s. 175.
17 Logic, s. 428.
18 Patrz: Quest for Certainty – rozdz. 7.
19 Logic, s. 4.
20 Essays in Experimental Logic, s. 93.
21 Ibid, s. 419.
22 Logic, s. 309.
23 Essays in Experimental Logic, s. 93.
24 Ibid, s. 221.
25 Ibid, s. 227.
26 Ibid, s. 10, 11.
27 Ibid, s. 23.
28 Ibid, s. 73.
29 Ibid, Rozdz. 8.
30 Logic, s. 25.
31 Ibid, s. 45.
32 Engels. Dialektyka Przyrody.
33 Marks i Engels, Niemiecka Ideologia („Feuerbach”).
34 Engels, Dialektyka Przyrody.
35 Marks, Kapitał, t. 1.
36Ibid.
37 Marks, Kapitał, t. 1, Przedmowa do II wydania.
38 Dewey — Quest for Certainty, s. 124.
39 Patrz: Logic, rozdz. 8.
40 Logic, s. 8-9.
41 Ibid, s. 104.
42 Quest for Certainty, s. 188.
43 Ibid, s. 188.
44 Logic, s. 9.
45 Essays in Experimental Logic, s. 63.
46 Ibid, s. 24.
47 Ibid, rozdz. 8.
48 Logic, s. 287.
49 Patrz wyżej, rozdz. 12.
50 Quest for Certainty, s. 160-161.