Wstęp redakcji
Niniejszy artykuł jest pierwszą częścią trzyczęściowego tekstu, który w wersji pierwotnej jest rozdziałem książki Igora Narskiego pt. «Dialektyczna sprzeczność i logika poznania» (Warszawa 1981). Autor zdaje się w względnie wyczerpujący sposób wyjaśniać pojęcie prawdy z perspektywy marksistowskiej materializmu dialektycznego. Jednakże analizując dorobek piśmienniczy Narskiego czytelnik powinien zwrócić uwagę na pewne ideologiczne kontrowersje związane z tym myślicielem.
Pierwsza związana jest z Listem Ewalda Iljenkowa do KC KPZPR, w której nakreśla katastrofalną sytuację w systemie edukacji ówczesnego ZSRR. Iljenkow obwinia kierownicze koła akademickie o odejście od linii marksizmu-leninizmu oraz świadome przywracanie ideologii burżuazyjnej. Zarzuca katedrze logiki (pod kierownictwem Narskiego) wyzbycie się logiki dialektycznej na rzecz badań nad logiką formalną. W odniesieniu do ogółu rozwoju badań nad logiką dialektyczną w ZSRR, zarzut ten wydaje się częściowo prawomocny. Logika dialektyczna zaczęła być pojmowana i praktycznie stosowana w odniesieniu do rzeczywistości na zasadzie abstrakcyjnych formułek, mających jeden cel – usprawiedliwiać rewizjonistyczne działania ówczesnych władz.
Jeśli chodzi o osobę Narskiego to zarzut ten wydaje się tylko częściowo uzasadniony. Nie zajmował się on tylko samą logiką formalną, lecz jej stosunkiem do logiki dialektycznej, której zawsze przyznawał rolę nadrzędną w stosunku do tej pierwszej. W przeciwieństwie do Hegla – i wielu idących za Heglem marksistów – udowadniał, że logika formalna nie traci racji bytu w obrębie myślenia dialektycznego. Wskazując na podporządkowanie jej «całościowej» logice dialektycznej przestrzegał jednocześnie przed absolutyzacją logiki formalnej i stawianiem myślenia formalno-logicznego ponad logikę dialektyczną.
«W logice formalnej prawdziwość zdania wynika z jego struktury formalno-logicznej oraz z obowiązujących praw logicznych. Właśnie w tym sensie prawdziwość logiczna jest «prawomocnością» w ramach systemu i jest ona przeciwieństwem «prawdziwości faktycznej», która dla logiki formalnej ma charakter pozalogiczny, dla teorii poznania zaś jest zagadnieniem fundamentalnym»
Absolutyzacja logiki formalnej byłaby według niego odejściem od fundamentalnych zasad metodologicznych marksizmu. Jednakże rozpatrując sprawę całościowo, możemy powiedzieć, że miał rację, ale w konsekwencji tylko abstrakcyjnie, «formalno-logicznie». Dlaczego?
Jako jedna z osób pełniących ważne funkcje w ówczesnym aparacie nadbudowy ideologicznej ZSRR był on współodpowiedzialny za utrzymywanie rewizjonistycznego systemu i oszukiwanie mas pracujących co do aktualnego charakteru państwa «socjalistycznego». Odpowiedzią na stopniowe przywracanie zasad kapitalistycznych po 1956 roku w ZSRR i państwach od niego uzależnionych, były modyfikacje w obrębie pojmowania samej dialektyki marksistowskiej. «Marksizm» stawał się z czasem pustą frazeologią, mającą na celu usprawiedliwianie wyzysku nowej biurokratycznej burżuazji. Z właściwego mu obszaru badań związków pomiędzy myślowym odbiciem, a rzeczywistością, stawał się hermetycznym obszarem w obrębie samej metodologii. Można powiedzieć, że stawał się tym, czym była nowa burżuazja – zamkniętym w sobie kręgiem, bez realnego odwołania do potrzeb pracującego ludu. Nic dziwnego, że był «ślepy» na jakościowe zmiany w obszarze polityczno-ekonomicznym – był w końcu jej ideologią.
Parafrazując samego Narskiego (i materializm dialektyczny, którym się zajmował) – Narski miał rację i jednocześnie tej racji nie miał. Nic dziwnego – jako intelektualista chcący utrzymać swoją klasową pozycję musiał praktycznie rezygnować z odwołań do realnej rzeczywistości, utrzymując jednocześnie czysto teoretycznie (frazeologicznie), że materializm dialektyczny tym odwołaniem właśnie jest. W charakterystycznym dla rewizjonistów stylu krytykował Mao Zedonga za to, że ten nie pojmuje dialektyki. Tak, jakby praktyka realizująca rewolucję komunistyczną, prowadząca do wyzwolenia milionowych mas spod okowów wyzyskującego je kapitału nie była wystarczającym dowodem zrozumienia teorii. Tak, jakby wskazanie międzynarodowemu ruchowi komunistycznemu faktu, że wyłoniła się nowa, dążąca do rewizji marksizmu i stopniowego zaprowadzania kapitalizmu klika, nie zostało potwierdzone przez samą rzeczywistość – dalszy rozwój walki klasowej w ZSRR. Rozwój, który doprowadził nie do komunizmu – jak cynicznie głosiła władza – lecz do kapitalizmu wolnorynkowego, w którym dobrze majątkowo uposażona, dawna «komunistyczna» nomenklatura, znalazła swoje wygodne i bezpieczne gniazdko.
W tym kontekście można powiedzieć, że Iljenkow jak najbardziej miał rację mówiąc o «metodologicznym» zafiksowaniu ówczesnego systemu edukacji. Widział on niebezpieczeństwo idealistycznego zamykania się teorii na rzeczywistość. Niestety, jako intelektualista, nie rozpoznał źródeł jakościowych zmian w obszarze społeczno-ekonomicznym (przewrót roku 1956 i reformy kapitalistyczne lat kolejnych) i zamiast nawoływania do obalenia kapitalistyczno-biurokratycznej kliki, nawoływał do przeprowadzenia «niezwłocznych zmian jakościowych» w samej nadbudowie. Tak, jakby to idee tworzyły rzeczywistość, a nie rzeczywistość idee. Podobnie jak Narski – nie rozpoznając, albo nie chcąc, z wiadomych powodów rozpoznać kapitalistycznej restauracji w ZSRR[1] – stał się jednym z kilku ostatnich bastionów marksizmu … ale tylko w teorii. Jednakże – jak pokazała praktyka – skoncentrowany do teorii marksizm staje się w konsekwencji swoim własnym przeciwieństwem.
Mamy nadzieję, że to krótkie przedstawienie problematyki w kontekście autora poniższego tekstu, pomimo wszystko zachęci czytelnika do lektury. Nie da się zaprzeczyć, że krytyczna polemika autora z współczesnymi odmianami pozytywizmu jest nie tylko interesująca, ale jak najbardziej – w obliczu bezpłodnej w tej dziedzinie edukacji kapitalistycznej – praktycznie konieczna. Zapraszamy do lektury.
Narski Igor: Problem prawdy i prawdziwości. Wstęp (część I)
Prawda jest najważniejszym zagadnieniem logiki dialektycznej, choć nie jest to zagadnienie wyłącznie logiczne, lecz centralny problem teorii poznania materializmu dialektycznego, która to teoria nie sprowadza się do dialektycznej logiki myślenia. W ramach analizy antynomicznej kategoria prawdy występuje w kilku odniesieniach. Najważniejsze z nich, to: antynomia prawdziwości i prawdy oraz sprzeczność między prawdą względną i absolutną.
W części poprzedniej rozważaliśmy problem znaczenia. Funkcjonalna koncepcja znaczenia obejmuje wielki obszar znaczeń znaków, poczynając od słów i znaków drogowych, a kończąc na pieniądzu i różniczkach, poza jej granicami pozostają wszakże «znaczenia», które problemu znaczenia znaku dotyczą tylko pośrednio (znaczenie jako interpretacja treści postrzeżeń, jako ważność tej interpretacji i jako stosunek podmiotu do niej). Ściśle biorąc, tylko w pośrednim związku z problemem znaczenia znaku pozostawała neopozytywistyczna koncepcja sensowności jako prawdy lub fałszu. Pośrednio też dotyczą tego problemu tak zwane gnoseologiczne znaczenia prawdziwy i «fałszywy», jeżeli rozpatrywać je w powiązaniu z tradycją materialistyczną, a nie pozytywistyczną; również w tym przypadku znaczenia gnoseologiczne przysługują sądom za pośrednictwem zdań, które składają się ze znaków.
Z drugiej strony, podstawowe dla teorii prawdy, tzn. dla teorii poznania, jest właśnie znaczenie gnoseologiczne, czyli prawdziwość (i odpowiednio fałszywość). Jak jednak mają się do siebie prawdziwość i prawda?
Prawdziwość jest i nie jest prawdą. Albowiem, z jednej strony, prawdziwość nie tylko przysługuje prawdzie, lecz powinna, jak się wydaje, stanowić jej istotę, podobnie jak materialność stanowi istotę materii, skutkiem czego materia jest materialna i inna być nie może. Jednakże z drugiej strony prawdziwość różni się od prawdy prawdopodobnie tak, jak materialność różni się od materii: czas jest, na przykład, materialny, lecz nie jest materią, Analogia między prawdziwością i materialnością nie może być zbyt daleko idąca, ale wystarcza dla naszkicowania sprzeczności antynomicznej występującej w dziedzinie znaczeń (wartości) gnoseologicznych.
Wymienioną antynomię komplikuje sprzeczność między prawdą względną i prawdą absolutną. O jaką prawdę chodzi w antynomii prawdziwości? Najwyraźniej o prawdę całkowitą, tzn. o prawdę absolutną. Człowiek nigdy nie osiąga prawdy absolutnej w całej jej pełni, ale jednocześnie – prawda nieosiągalna przestaje być prawdą. A więc «prawda absolutna jest osiągalna i nieosiągalna». Bez wahań mówi się o osiągalności prawdy względnej.
Czy można jednak prawdę względną uznać za bezwarunkowo «prawdziwą», tzn. przyjąć, że przysługuje jej prawdziwość jako orzecznik gnoseologiczny?
W filozofii marksistowsko-leninowskiej zagadnienie prawdy zostało wyczerpująco opracowane, co pozwala skrócić tok rozumowania i zacząć od krótkiego przedstawienia istotnej treści wyników, które nie budzą wątpliwości. Czym jest prawda? Prawda jest idealną rekonstrukcją rzeczywistości w poznaniu, odtwarzającą rzeczywistość w sposób, w jaki istnieje ona poza i niezależnie od poznającego podmiotu (człowieka i ludzkości). Nie oznacza to jednak jakiegoś «podwojenia» rzeczywistości, jej powtórzenia «w tym samym materiale». Prawdą jest odpowiadająca rzeczywistości obiektywnej treść ludzkiej świadomości, a zwłaszcza osiągnięte stopnie myślenia teoretycznego, weryfikowane przez praktykę społeczną. Inaczej mówiąc: prawda jest obiektywnie prawdziwym i potwierdzonym przez praktykę odzwierciedleniem rzeczywistości, które w ostatecznym rachunku znajduje swój wyraz w postaci twierdzących i przeczących sądów, łączących się w naukową teorię. Podana charakterystyka odnosi się do prawdy jako osiągniętego rezultatu.
Materialistyczne rozumienie prawdy korzysta więc z tak zwanej klasycznej definicji prawdy; przyjmujemy powyższe konkluzje jako punkt wyjścia do dalszych wywodów, nie wdając się w analizę sporów dotyczących kwestii definicji prawdy w ogóle.
Nie będziemy tu również analizować w sposób szczegółowy tego bezspornego faktu, że prawda może być wypowiadana nie tylko bezpośrednio o położeniu (stanach, zmianach itp.) rzeczy w rzeczywistości obiektywnej, lecz także o stanach i procesach subiektywnych, które jednak, tak czy inaczej, są pochodną rzeczywistości obiektywnej.
Ale dialektyczne rozumienie prawdy nie może pomijać tego, że prawda jest również procesem dochodzenia do poszukiwanych rezultatów. Między rezultatem a procesem zachodzi tu nie oboczność (prawda jest procesem, a ponadto rezultatem tego procesu), lecz wzajemne przenikanie się (prawda jest rezultatem uzyskiwanym w coraz większym stopniu dzięki procesowi, tzn. jest procesem ustawicznie modyfikującym się pod wpływem rezultatów). Dlatego przez prawdę nie można rozumieć raz na zawsze ustalonego, statycznego obrazu przedmiotów. Jest ona nieskończonym następstwem powiązanych ze sobą rezultatów zapośredniczonego procesu pogłębiania poznania, coraz wszechstronniej, dokładniej i bardziej adekwatnie odzwierciedlającego przedmioty, które ze swej strony również znajdują się w stanie nieustannego oddziaływania wzajemnego i zmian.
«Powiązanie» członów osiąganej i rozwijającej się prawdy nie jest czymś ostatecznym ani pełnym: występują w nim luki i przerwy; istniejące teorie naukowe nie tylko stopniowo rozwijają się i doskonalą, ale także są obalane i zastępowane jakościowo nowymi teoriami – zgodnie z różnymi znaczeniami pojęcia dialektycznej «syn-tezy». Synteza wszak w różnym stopniu wchłania w siebie, w postaci zniesionej, treści i konkluzje przezwyciężonych przez siebie teorii, a różne warianty «syntezy» dają w efekcie nieprzebraną różnorodność, znanych w całej historii nauki, przeskoków na nowy poziom rozwoju prawdy weryfikowanej przez praktykę społeczną.
Prawda nie jest cechą samych przedmiotów: przedmioty nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, lecz istnieją albo nie istnieją. Prawda nie jest aktem myślenia samym w sobie ani zgodnością tego aktu z jakimś samoistnym bytem idealnym. Prawda nie jest także formalnym atrybutem zdań, pozwalającym dzielić je na «prawdziwe», «fałszywe» itd. odpowiednio do klasyfikacji logicznych. Jednak podział twierdzeń na prawdziwe lub fałszywe wynika z faktu, że dane twierdzenie zawiera w sobie albo prawdę, albo fałsz, i orzeczenie to jest jak gdyby «aspektem» tego faktu. Rozwijając się, prawda jako proces staje się coraz «prawdziwsza». Różny stopień prawdziwości odpowiadający różnym etapom rozwoju prawdy jest podstawą podziału na prawdę względną i absolutną oraz marksistowskiego rozumienia prawdy jako ruchu dialektycznego od prawdy względnej do prawdy absolutnej. Punktem wyjścia tego ruchu jest «absolutna niewiedza», zaś punktem dojścia «absolutna prawda». Jednakże przeciwieństwem orzecznika «prawdziwość» (już przy intuicyjnym podejściu do zagadnienia, gdy nie zdefiniowaliśmy jeszcze pojęcia prawdziwości) jest nie «niewiedza», lecz «fałsz». Dlatego określenie stosunku między prawdą a prawdziwością oznacza przede wszystkim ustalenie relacji między niewiedzą i nieprawdą, a stąd także fałszem (i prawdą).
Logicznie uporządkowanym ujęciem tego zagadnienia będzie przedstawienie poszukiwanych stosunków w postaci prostej, którą punkt «niewiedza» dzieli na dwa przeciwstawne odcinki:
Dobrze jednak wiadomo, że filo- i ontogenetyczny proces poznania rozwija się od niewiedzy tylko w jednym kierunku ku coraz bardziej «prawdziwej» prawdzie – i nie zaczyna się od absolutnej nieprawdy. Natomiast pierwiastki fałszu, które – jak również wszystkim wiadomo – w różnym stopniu występują na wszystkich etapach ruchu od niewiedzy do prawdy, «idą w parze» z niekompletnością i niedoskonałością poszczególnych etapów. Odkładając wyjaśnienie stosunku między fałszem a niepełną wiedzą do czasu rozpatrzenia zagadnienia prawdy względnej, mamy już jednak dostateczne podstawy do stwierdzenia konieczności operowania gnoseologicznymi (i logicznymi) orzecznikami «prawdziwy» i «fałszywy».
Co one oznaczają? W sensie wąsko logicznym mogą oznaczać dopuszczalność lub niedopuszczalność danej wypowiedzi w jakimś określonym systemie formalnym. Ale w planie teorii poznania należałoby jednak odgraniczyć te orzeczniki od odpowiadających im pojęć «prawda» i «fałsz», a mianowicie przyjmując za podstawę kategorialny stosunek między tym, co konkretne, i tym, co abstrakcyjne. Prawda jest zawsze konkretna, ale prawdziwość jest charakterystyką abstrakcyjną. Prawda jest pojęciem treściowym typu kategorialnego, prawdziwość zaś jest formalnym, chociaż nie tylko logicznym, oznacznikiem tych wszystkich treści, które zaliczają się do klasy określanej terminem «prawda». Oczywiście, «prawda» jako pojęcie ogólne jest również w pewnym sensie abstrakcyjna: prawdą jest zarówno twierdzenie pozytywne «Ziemia jest jedną z planet układu słonecznego», jak negacja «rusałki nie istnieją». Nietrudno jednak dowieść, że abstrakcyjność właściwa jest prawdom konkretnym jako prawdom właśnie o tyle, o ile przysługuje im prawdziwość.
Prawdziwość jest cechą adekwatnego stosunku między obiektywną treścią wiedzy a samą obiektywną rzeczywistością, jest świadectwem, że wiedza ta zawiera prawdę. Chociaż przy ustalaniu adekwatności wiedzy w stosunku do poznawanej rzeczywistości kierunek porównania jest wprost przeciwny do kierunku odzwierciedlenia, nie stoi to na przeszkodzie, aby na podstawie adekwatności odzwierciedlenia sądzić o jego prawdziwości. Na skutek tego, że adekwatność odzwierciedlenia na kolejnych etapach historycznego rozwoju poznania ma charakter przybliżony, prawdziwość (fałszywość) jako cecha stabilna przypisywana jest wyrażanym w zdaniach sądom z pominięciem faktu, iż sądy te odzwierciedlają rzeczywistość w sposób niekompletny i przybliżony.
Pominięcie to dokonuje się za sprawą idealizujących abstrakcji. Potrzebne jest zarówno takie pominięcie, jak świadomość jego warunkowego charakteru oraz konieczności dalszego postępowania poznawczego, w procesie którego sformułowane zostaną sądy wyrażające wyższy etap przechodzenia od prawdy względnej do prawdy absolutnej. Oba te warunki określają zarówno użycie pojęcia «prawdziwość» w gnoseologii dialektyczno-materialistycznej, jak i jego rolę w logice formalnej.
W klasycznych dwuwartościowych rachunkach logiki formalnej (symbolicznej) prawdziwość jest przeciwieństwem fałszywości w taki sposób, że negacja prawdziwości daje fałszywość i odwrotnie – negacja fałszywości daje prawdziwość. Logiczna prawdziwość i logiczna fałszywość pozostają więc względem siebie w opozycji biegunowej, co można uznać, za D. P. Gorskim, za rodzaj idealizacji. Nawet w rachunkach wielowartościowych, w których między prawdziwością a fałszywością występuje n innych wartości logicznych (gdzie n>1 in jest liczbą całkowitą) różnie interpretowanych, ta struktura znaczeń zostaje zachowana. Różni się ona znacznie od opisanego przez gnoseologię materialistyczno-dialektyczną obrazu stopniowego i skokowego, ale w sposób formalny nie rozgraniczonego dochodzenia do prawd coraz pełniejszych, przezwyciężających prawdy mniej pełne i zbliżających się do prawdy absolutnej. O ile np. negacja logicznej wartości «prawda» (w logice dwuwartościowej) daje «fałsz», o tyle negacja prawdziwości określonego etapu procesu poznawczego (w gnoseologii marksizmu) nie jest równoznaczna z uznaniem go za fałszywy, może on bowiem okazać się względnie prawdziwy.
W systemach logiki prawdopodobieństwa kształtują się dość elastyczne skale wartości prawdopodobieństwa, wahające się między zerem (fałszywość) a jednością (prawdziwość). Skala taka ujmuje za pomocą środków formalnych ilościowo wymierną (1) zmienną możliwość wystąpienia zdarzeń, procesów i relacji, których istnienie stwierdzone zostaje w określonych zdaniach; (2) zasadność tych zdań; (3) pewność co do prawdziwości tych zdań itd., w zależności od tego, jaką interpretacje prawdopodobieństwa zastosowano przy budowie danego rachunku logicznego.
Prawidłowości postępowania poznawczego polegającego na przechodzeniu od jednych zdań do jakościowo innych – dajmy na to w tym samym stopniu prawdopodobnych, ale obejmujących większy zakres treściowej prawdy o badanym przedmiocie – logika prawdopodobieństwa jako taka nie bada i nie odzwierciedla. Tym bardziej nie odzwierciedlają ich wartości klasycznej logiki dwuwartościowej, które nie uwzględniają przybliżonej prawdziwości sytuacji gnoseologicznych. Podejmowane są dziś próby porównywania różnych poziomów zaawansowania poznawczego za pomocą semantycznego pojęcia informacji. Jednakże tego rodzaju fakty, dostarczające argumentów na rzecz coraz szerszego stosowania środków formalnych przy analizie prawdy, nie dowodzą wcale, że można «zastąpić» prawdę prawdziwością.
W logice formalnej prawdziwość zdania wynika z jego struktury formalnologicznej oraz z obowiązujących praw logicznych. Właśnie w tym sensie prawdziwość logiczna jest «prawomocnością» w ramach systemu i jest ona przeciwieństwem «prawdziwości faktycznej», która dla logiki formalnej ma charakter pozalogiczny, dla teorii poznania zaś jest zagadnieniem fundamentalnym, gdyż w swych najgłębszych źródłach określa samą możliwość pojawienia się różnych systemów logicznych: wszak z punktu widzenia gnoseologii ich istnienie uzasadnia właśnie to, że można je interpretować przez odniesienie do faktów. Prawdziwość logiczna w danym systemie ustalana jest jednak bez odniesienia do faktów empirycznych, wyłącznie w drodze analizy formy zdania, czyli sposobu wzajemnego powiązania znaków[2].
Analiza ma tak przekształcić formę zdania, by dało się sprowadzić ją do formy któregoś z praw logicznych (logicznej «tautologii»). Same sposoby przekształcania muszą, oczywiście, odpowiadać systemowi logicznemu, w którym funkcjonuje analizowane zdanie. Dla rachunku zdań np. są to sposoby czysto syntaktyczne. Dla systemów, w których nie wszystkie dopuszczalne i wyrażalne zdania prawdziwe mogą być również udowodnione, sposoby przekształceń muszą być oparte na semantycznych koncepcjach prawdziwości.
Koncepcje te, np. teoria Carnapa, sprowadzają prawdziwość do pojęcia «spełnialności» w tak zwanych opisach stanu lub jak w teorii A. Tarskiego do pojęcia – «dowodliwości w metateorii».
Musimy teraz powrócić do zagadnienia gnoseologicznej relacji między prawdziwością a prawdą. Teraz możemy już rozwiązać sformułowaną wyżej antynomię. Prawdziwość jest prawdą tylko w tym sensie, że każda konkretna (w sensie: co do treści określona) prawda musi spełniać warunek prawdziwości w stosunku do rzeczywistości obiektywnej (lub tych jej wytworów, o których mówi dana prawda). Prawdziwość nie jest prawdą w tym sensie, że desygnat prawdziwości i desygnat prawdy nie są tożsame: w pierwszym przypadku jest nim stosunek między sądem, czy teorią naukową, która zawiera prawdę, a rzeczywistością, w drugim – sam ów sąd lub teoria.
Jak widać, nie zachodzi potrzeba dementowania poglądu, zgodnie z którym desygnatem pojęcia prawdy jest sama rzeczywistość materialna, głoszonego w latach czterdziestych przez Z. J. Bielackiego jako pogląd «prawdziwie marksistowski». Zresztą, niżej wrócimy pośrednio do tego zagadnienia analizując dokonane przez Lenina odróżnienie formy i treści zdań prawdziwych przy psychologiczno-lingwistycznym, a nie ściśle logicznym rozumieniu «formy».
Rozwiązując sprzeczność antynomiczną «prawdziwość jest i nie jest prawdą» zyskujemy możliwość innego podejścia do zagadnienia stosunku między prawdą, niewiedzą, fałszem, prawdziwością i fałszywością. Odrzucając metafizyczne przeciwstawienie prawdy i fałszu (błędu) i uznawanie każdej prawdy za prawdę absolutną, teoria poznania materializmu dialektycznego przeciwna jest zarazem negowaniu różnicy między prawdą i fałszem, jak to czynią sceptycy, subiektywni idealiści i skrajni relatywiści. Ponadto, jak widzieliśmy, nie można utożsamiać prawdziwości z prawdą i fałszywości z fałszem. Punktem wyjścia postępowania ku prawdzie w filo- i ontogenezie poznania jest nie «wiedza potencjalna», jak twierdzili Leibniz i Hegel, i nie «absolutny fałsz», jak wynika z uproszczonych przyporządkowań logicznych.
A może początkiem takim jest jakaś «czysta niewiedza», równoznaczna z brakiem ludzkiej świadomości poznawczej? Formalnie można to tak ująć, ale skoro tylko świadomość ta się pojawia, trudno w jej treści odgraniczyć zalążkowe formy wiedzy od zniekształceń i iluzji o charakterze zbiorowym, a w konsekwencji także indywidualnym[3]. Oczywiście, później – w miarę rozwoju świadomości i praktyki społecznej – odgraniczenie takie staje się możliwe i konieczne. W tym celu należy jednak zbudować psychologiczny «rachunek fałszu», uwzględniający takie odróżnienia, jak: «fałsz-błąd», «fałsz-mimowolna pomyłka», «fałsz-fantazja», «fałsz-przesłanka» i «fałsz-oszustwo».
Rachunek ten może okazać się rzeczywiście użyteczny tylko wtedy, gdy będzie się go stosować w trakcie analizy treściowej, uwzględniającej kategorie odzwierciedlenia, alienacji, mitologii, religii i ideologii. Tak czy inaczej, dla interesującego nas tu zagadnienia jest ważne, aby za punkt początkowy rozwijającej się świadomości poznawczej przyjąć nie «czystą niewiedzę» i nie jakąś «mieszankę niewiedzy i fałszu», lecz «fałszywą niewiedzę», przez którą będziemy rozumieć warunkowy stan graniczny najbardziej subiektywnego odzwierciedlenia rzeczywistości, odpowiadający pierwszym krokom praktycznego wyodrębniania się człowieczeństwa i człowieka ze środowiska – stan przez Heideggera opacznie interpretowany jako «oszukańczy pozór».
Przyjmując, że w ramach klasycznego pojęcia prawdy fałszywość jest po prostu negacją prawdy, można dojść do wniosku, że «nie-prawda» w sensie «fałsz» i «nie-prawda» w sensie «brak wiedzy» z punktu widzenia wartości logicznej pokrywają się[4]. Sytuację tę wyraża w przybliżeniu pojęcie «fałszywej niewiedzy», a dlatego w przybliżeniu, że wypowiedź nieprawdziwa – zgodnie z przyjętą zasadą – musi być fałszywa, podczas gdy brak wypowiedzi tylko warunkowo można interpretować jako fałsz.
Kształt krzywej na wykresie odzwierciedla fakt, że na pierwszych etapach poznania przyswajanie nowej wiedzy postępowało szybciej niż uwalnianie się od różnych iluzji i błędów, natomiast z biegiem czasu za zdobywanie nowej wiedzy ludzkość zaczęła płacić coraz bardziej złożonym i kosztownym wysiłkiem (co jest szczególnie widoczne w drugiej połowie XX w.). Nawet dziś – w epoce rewolucji naukowo-technicznej szybciej następuje uwalnianie się od dogmatycznych złudzeń teoretycznych niż uzyskiwanie wiedzy, która je może zastąpić. Jest to całkiem zrozumiałe, i mimo lawinowo narastającej ilości wiedzy przybliżanie się do prawdy absolutnej, jeśli określić ją warunkowo jako pewną ostateczną granicę, postępuje mimo wszystko coraz wolniej. Wydaje się, że o tej sytuacji myślał Engels pisząc do K. Schmidta w liście z 12 marca 1895, że rzeczywistość odpowiada wynikom myślenia jedynie w asymptotycznym przybliżeniu[5].
Co się tyczy prawdziwości i fałszywości, to każdy kolejny «punkt» na krzywej jest względnie bardziej prawdziwy w stosunku do poprzedzających go punktów, które są względnie mniej prawdziwe i bardziej fałszywe. Można jednak, jak przedstawiliśmy to wyżej, warunkowo abstrahować od tej względności, a wówczas wcześniejszy stan wiedzy wyrażony w postaci zbioru sądów pretendujących do pełnej prawdziwości okazuje się zbiorem twierdzeń nieścisłych i w tym sensie fałszywych. Niektóre zaś późniejsze stany wiedzy zyskują pod tym względem (właśnie pod tym) orzecznik «prawdziwe».
Przy takiej interpretacji «prawdziwość» i «fałszywość» są uproszczonymi charakterystykami względnymi. Jak jednak wszechstronniej i ściślej określić proces przechodzenia od «nie-prawdy», charakteryzującej się niewiedzą i fałszywością, do prawdy pełnej, «uwolnionej» od nie-wiedzy i fałszu? W tym celu trzeba bardziej szczegółowo wyłożyć marksistowsko-leninowską teorię prawdy względnej i absolutnej oraz wyjaśnić, w jakim sensie prawda absolutna jest osiągalna, a w jakim nieosiągalna. Inaczej mówiąc, trzeba rozwiązać sprzeczność antynomiczną «prawda absolutna jest osiągalna i nieosiągalna».
Przypisy
[1] Z uwagi na ograniczony dostęp do zasobu szczegółowych informacji odnośnie osób Narskiego i Iljenkowa (na ile, i czy w ogóle w jakikolwiek sposób sprzeciwiali się aktualnej władzy), redakcja, wykorzystując dostępną jej wiedzę, pozwala sobie na stosunkowo daleko idące wnioski, które – jej zdaniem – obiektywnie oddają ówczesny stan rzeczy.
[2] Dlatego oczywista jest genetyczna zależność między «prawdziwością logiczną» a «prawdziwością analityczną» u D. Hume’a. Współcześnie niektórzy logicy, jak na przykład W. Quine, traktują prawdziwość analityczną jako pochodną prawdziwości logicznej, inni – przeciwnie, nie pociąga to jednak za sobą żadnych korektur gnoseologicznych.
[3] Ponadto już w pierwszych godzinach życia dziecka w jego odruchowych reakcjach na wrażenia znajduje zastosowanie zakumulowane w filogenezie i ujawniające się w ontogenezie poznawcze doświadczenie gatunku.
[4] Różnica między nimi wystąpi przy wprowadzeniu trzeciej wartości: „nieskonceptualizowane”.
[5] K. Marks, F, Engels: Ausgewählte Briefe, Berlin 1953, s. 581. Zwróćmy uwagę, że na zamieszczonym schemacie asymptotyczny charakter krzywej nie został w pełni oddany.