Przede wszystkim trzeba wyjaśnić kwestię obiektywności prawdy. Wiadomo, że teoria poznania materializmu dialektycznego traktuje prawdę jako subiektywną pod względem formy i obiektywną pod względem treści. Prawda nieobiektywna pod względem treści nie byłaby prawdą, lecz fałszem. Obiektywność treści prawdy oznacza, że jest ona adekwatnym odzwierciedleniem poznawczym rzeczywistości. Wyżej była mowa jedynie o prawdziwości sądów (zdań) i teorii naukowych. Czy znaczy to, że wrażenia, postrzeżenia i pojęcia nie mogą być prawdziwe, a zatem nie zawierają w sobie prawdy obiektywnej?
Naszym zdaniem, wrażenia i wyobrażenia same w sobie nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, natomiast okazują się takimi o tyle, o ile świadomie lub nieświadomie są odnoszone do przedmiotów i ich własności. Kwestia obiektywnej prawdziwości wrażeń, czyli po prostu obiektywności ich «treści», jest zagadnieniem ogromnie złożonym. Analiza dowodzi, że obiektywność ta polega nie tyle na tym, że wrażenia odkrywają przed nami własności przedmiotów zewnętrznych, ile na tym, że pozwalają dostrzec te własności, wyodrębnić je spośród innych własności i określić (z udziałem czynnika emocjonalnego) biologicznie istotne znaczenie tych własności dla danego organizmu żywego.
Nieporównanie adekwatniej od wrażeń odzwierciedlają rzeczywistość postrzeżenia; zawierają one w sobie znacznie więcej prawdy obiektywnej o przedmiotach zewnętrznych i całych procesach niż wrażenia. Tylko postrzeżenia i teorie mogą pozostawać w stosunku izomorficznym do odzwierciedlanej przez siebie rzeczywistości. I właśnie obiektywna prawdziwość postrzeżeń, stwierdzona w drodze analizy teoretycznej i weryfikacji praktycznej, pozwala wyodrębnić także tę obiektywną treść, która przysługuje poszczególnym wrażeniom. Pełna izomorficzność jest jednak nieosiągalna.
Co do obiektywnej prawdziwości pojęć toczyły się wśród filozofów marksistowskich długie dyskusje i – jak wiadomo – G. Klaus i A. Schaff reprezentowali pogląd, że pojęciom nie przysługuje orzecznik «prawdziwy» (Klaus później zmienił stanowisko w tej materii). Wydaje nam się, że spory te można rozstrzygnąć w sposób następujący: pojęcia są prawdziwe lub fałszywe wówczas, gdy ich treść implikuje istnienie (lub nieistnienie) danego przedmiotu bądź klasy przedmiotów, co pozwala część treści tego pojęcia rozwinąć w zdanie egzystencjalne (np. «nie istnieje perpetuum mobile», «istniały latające jaszczury» itd.). Pojęcia implikują istnienie lub nieistnienie zazwyczaj wówczas, gdy występują w kontekście językowym. Nawiasem mówiąc, zbliżone stanowisko reprezentował J. Locke.
Prawdziwe może być w tych warunkach także pojęcie puste, jeżeli istnieją jakieś jego przybliżone pierwowzory (np. takie pojęcie, jak «idealny gaz» czy «absolutne zero»), przy czym pomaga ono «operować» w języku naukowym pojęciami tych pierwowzorów.
Trzeba pamiętać, że prawdziwość lub fałszywość wielu pojęć zależna jest od zakresu ich stosowania. Pojęcie «centaur» jest fałszywe w zastosowaniu do realności obiektywnej, prawdziwe natomiast w odniesieniu do mitologii, w której występuje postać fantastyczna określona tym pojęciem. Pojęcia zyskują prawdziwość lub fałszywość w ramach teorii naukowych, tak jak wrażenia uzyskują je w ramach spostrzeżeń.
W określonych warunkach i w określonym sensie wrażeniom, postrzeżeniom, pojęciom, sądom, wnioskom, i teoriom przysługuje więc prawda obiektywna. Na czym natomiast polega subiektywność formy prawdy? Skoro istnieje jakościowa różnica między obiektywnością treści, np. wrażeń i postrzeżeń, więc należy się spodziewać, że różna bywa również subiektywność formy przysługującej im prawdy, że charakteryzuje się ona pewną złożoną strukturą. Nie przypadkiem prawdziwość sądów z różnych poziomów semantycznych nie jest ta sama1.
Analiza wypowiedzi klasyków marksizmu-leninizmu w tej kwestii prowadzi do wniosku, że «subiektywność formy» wiedzy prawdziwej rozumieli oni w czterech wiązanych ze sobą znaczeniach.
Po pierwsze, subiektywność formy prawdy polega na tym, że wyraża się ona w aktach ludzkiej psychiki (tzn. właśnie w spostrzeżeniach, sądach itd.), w idealności (i w tym sensie subiektywności), o której była już mowa. Oto prosty przykład tego rodzaju subiektywności: «dojrzałe wiśnie są w świetle dziennym czerwone».
Ludzka subiektywność formy prawdy polega jednak nie tylko na specyficznie psychicznej modalności wrażeń i idealności względnie rozdzielnych pojęć i sądów, jak to wynika chociażby z przytoczonego przed chwilą przykładu, ale także na specyfice społecznego istnienia prawdy: na poznanie oddziaływa negatywnie ograniczoność ideologii klas panujących, każda zaś ideologia nadaje prawdzie emocjonalne tło takich lub innych interesów, kształtuje pozytywne lub negatywne nastawienie do stwierdzanych faktów itd. – co niejasno dostrzegał już Helwecjusz, mówiąc o roli interesów w poznaniu, oraz Feuerbach mówiąc o analogicznej roli emocji. Przypomnijmy tytułem przykładu rozważania Helwecjusza o różnicach między odpowiedziami udzielanymi przez przedstawicieli różnych grup społecznych na pytanie «do czego podobne są plamy na Księżycu?».
Karol Marks w przedmowie do pierwszego wydania «Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej» (1859) pisał o formach ideologicznych, «w jakich ludzie uświadamiają sobie ten [występujący w warunkach ekonomicznych produkcji konflikt i walczą o jego rozstrzygnięcie»2, z czego wynika, że takie uświadomienie nie może być bezinteresowne ani obojętne. Specyfika psychicznych struktur formułowania i wyrażania prawdy powoduje, że nie możemy przedstawić sobie, wyrazić, zmierzyć, zobrazować ruchu, nie przerywając tego, co ciągłe, nie upraszczając, nie wulgaryzując, nie poddając podziałowi, nie przekształcając w martwotę tego, co żywe. Zobrazowanie ruchu przez myśl jest zawsze wulgaryzacją, przekształceniem w martwotę i to nie tylko przez myśl, ale i przez wrażenie, i nie tylko dotyczy to ruchu, ale też wszelkiego pojęcia»3. Społeczna specyfika istnienia prawdy tłumaczy fakt jej wyobcowywania się w ideologiczne błędy, których istnienie przeczuwał już Hegel w Fenomenologii ducha, a o których Marks pisał w Ideologii niemieckiej (1845), charakteryzując również mechanizm ich powstania i upadku.
Po drugie, subiektywność formy prawdy polega na nieścisłości, tzn. na przybliżonym charakterze jej treści na każdym z kolejnych etapów poznawania prawdy. Chodzi o to, że sam ów przybliżony charakter wynika ze specyficznie społecznych i indywidualnych metod jej poznawania przez podmiot. Nie ma prawd absolutnie ścisłych i w tym sensie «niezależnych» od ich subiektywnie ludzkiej formy. Twierdzenie, że w warunkach normalnego ciśnienia atmosferycznego normalna mieszanina izotopów wody wrze w temperaturze 100°C, jest przybliżone w tym samym stopniu co skala termometrów, na których ów «punkt» wrzenia wody zaznaczony jest jako jeden z punktów wyjściowych podziałki. «Wulgaryzacja» prawd w poznaniu, o której pisał Lenin, polega nie tylko na ich tak zwanej idealizacji itd., lecz także na tym, że zabiegi zmierzające do uwolnienia się od uprzednio przyjętej idealizacji dają w efekcie właśnie prawdy przybliżone. Po trzecie, subiektywność prawdy polega na jej nieuchronnej niepełności. Wypowiedzieć i uświadomić sobie pełną prawdę o rzeczywistości nieskończonej «wszerz» i «w głąb», a także w czasie, która ponadto nieskończenie się rozwija, znaczyłoby sformułować nieskończoną koniunkcję twierdzeń uporządkowanych podrzędnie, co jest równie niemożliwe, jak praktycznie niepotrzebne.
Wreszcie, po czwarte, subiektywność prawdy polega na ograniczoności zakresu lub warunków jej ważności, przy czym samej tej ograniczoności nie można stwierdzić w stopniu całkowicie wyczerpującym. Na przykład prawdziwość twierdzenia, że w «normalnych warunkach» woda wrze w temperaturze 100°C, ograniczona jest do owych «normalnych warunków», jednakże warunków tych, ściśle biorąc, nie można wyczerpująco określić. A oto inny przykład: twierdzenie «deszcz jest potrzebny» jest nieokreślone, natomiast po opatrzeniu go warunkiem «deszcz jest potrzebny dla wegetacji traw» stanie się prawdą subiektywną (na skutek niedostatecznej określoności warunków); jej subiektywność znacznie zmaleje, choć nie zniknie, po dokonaniu następującego uściślenia: «umiarkowany w takim to a takim stopniu deszcz jest w takich to o takich okresach wzrostu potrzebny takim to a takim trawom».
Subiektywność formy prawdy, co jest szczególnie widoczne w przypadku jej nieścisłości, «przeobraża się» w subiektywność treści, która jednak zawsze zachowuje pewien «margines» obiektywności. Prawda bowiem nie może być subiektywna, tzn. nie obiektywna. Dlatego filozofowie pozytywiści są w błędzie twierdząc, że prawda jest zawsze subiektywna, ponieważ sprowadza się do sukcesów odnoszonych przez podmiot (J. Dewey) lub przeżyć wypowiadającego ją podmiotu (M. Schlick). Te idealistyczne w swej istocie koncepcje negują obiektywność prawdy, a tym samym prawdę jako taką. Poglądy J. Deweya nieuchronnie implikowały pluralizm prawd, naruszający jedność i powszechną ważność nauki:
okazuje się, że prawd jest tyle, ile podmiotów, a nawet ile różnych stanów danego podmiotu. Według M. Schlicka, prawdziwość sądów ogranicza się do czasowego momentu ich weryfikacji, co umożliwia budowę teorii rzeczywiście naukowych, mających ważność także poza danym, przeżywanym przez podmiot, momentem.
Ale również nie ma prawdy obiektywnej, która nie byłaby obarczona subiektywnością formy. Dlatego mylne są twierdzenia, jakoby forma prawdy polegała wyłącznie na jej strukturze logicznej, charakter zaś tej struktury czynił ją niezależną od człowieka. Koncepcje tego rodzaju (Bolzano, Husserl i inni) nawiązują do platonizmu, czyniąc z prawdy jakiś byt samoistny, co sprzeczne jest z faktem, iż prawda i poznanie są pochodną rzeczywistości obiektywnej, stanowią bowiem jej odzwierciedlenie. Zagadnienie nie jest jednak aż tak proste. Wszak treść sądów prawdziwych i teorii naukowych jest obiektywna w tym sensie, że odzwierciedla obiektywną rzeczywistość, a zatem w tym aspekcie jest niezależna od człowieka i od ludzi w ogóle. Ani wola, ani życzenia, ani subiektywne skłonności czy przesądy ludzi nie są władne zmienić tej treści. Jednocześnie faktem niezaprzeczalnym, który w formie wypaczonej wyraził Avenarius w swej «zasadniczej koordynacji», jest również to, że nie ma sadów prawdziwych bez poznających podmiotów, które te sądy wypowiadają i uświadamiają sobie.
Lenin pisał o tym zagadnieniu posługując się następującym przykładem: człowiek nie mógł w sposób bezpośredni i świadomy obserwować Ziemi w jej stanie rozżarzonym. Wówczas zatem, gdy na kuli ziemskiej nie było ludzi, nie było również ludzkich wypowiedzi o istnieniu Ziemi, nie było więc także prawdziwego zdania «Ziemia istniała przed pojawieniem się człowieka». Ale «żaden jako tako wykształcony i jako tako zdrowy na umyśle człowiek nie wątpi, że Ziemia istniała wówczas, gdy nie mogło być na niej żadnego życia, żadnego wrażenia»4. Zatem treść zdania prawdziwego «Ziemia istniała przed pojawieniem się człowieka» jest i była prawdziwa także wówczas, gdy na Ziemi nie było ludzi zdolnych wypowiedzieć albo przynajmniej pomyśleć to zdanie. Wobec powyższego prawdziwa treść twierdzeń (i teorii) jest względnie niezależna od ich formy logicznej.
Nieco bardziej skomplikowana jest sprawa wypowiedzi o wydarzeniach przyszłych. Ponieważ fatalizm jest koncepcję fałszywą, więc zdania «20 sierpnia roku 1968 o godzinie czwartej rano ugryzła mnie pchła» nie można by uznać za prawdziwe w czasach Rusi Kijowskiej. Gdyby już wówczas zdanie to było prawdziwe, znaczyłoby to, że tysiąc lat później wydarzenie, o którym mowa, nastąpi z fatalną nieuchronną koniecznością. Dlatego treść tego zdania była wówczas nie prawdziwa, lecz nieokreślona. Jednakże treść twierdzenia «Ludzkość w warunkach rewolucji naukowo-technicznej i głębokich sprzeczności klasowych w wyniku ostrej walki społecznej przejdzie od kapitalizmu do socjalizmu» była co do swej treści prawdziwa także tysiąc lat temu, gdy nie było ani kapitalizmu, ani twórców teorii socjalizmu naukowego, zasadniczy bowiem kierunek rozwoju społecznego podlega ścisłej konieczności.
Powstaje pytanie, jak prawdziwa lub fałszywa treść ma się do przeprowadzonego przez nas w I części księgi drugiej podziału na materialny i idealny pierwiastek świadomości, zgodnie z którym to podziałem treść materialna, czyli to, co świadomość odzwierciedla, staje się w procesie odzwierciedlenia tym, co w świadomości jest przeżywane jako odzwierciedlone. Jest oczywiste, że przy takim rozumieniu materialnej i idealnej treści świadomości treść prawdziwa pokrywa się z treścią materialną, tzn. z sytuacją obiektywną. Gdy Lenin mówi o tym, że Ziemia istniała przed pojawieniem się człowieka, choć nie było wówczas prawdziwych twierdzeń, w których fakt ten mógłby być wyrażony, oraz ludzi, którzy to twierdzenie mogliby wypowiedzieć, to konfrontuje on to twierdzenie z faktem realnym, a nie z faktem odzwierciedlonym już w nauce, z faktem naukowym (przed pojawieniem się człowieka nie było na Ziemi również nauki). Fakty realne wchodzą, rzecz jasna, w skład materialnej treści poznania, fakty naukowe zaś w skład wiedzy naukowej funkcjonującej w sferze świadomości, to znaczy w skład treści idealnej.
Prawdziwa treść wiedzy, niezależna od językowych form nauki, pokrywa się z materialną treścią wiedzy, która warunkuje treść idealną, tzn. przeżywaną przez podmiot. Jesteśmy przekonani, że wszelki inny punkt widzenia na to zagadnienie restytuuje pogląd Husserla, w ujęciu którego prawda jest szczególnym «bytem» idealnym i samoistnym.
Właśnie na tej «mącącej» i «ograniczającej» subiektywności formy polega względność prawdy; poprzez formę subiektywność rzutuje na treść prawdy. Ktoś, kto zamierza oponować przeciwko tej tezie, niech przypomni sobie cztery znaczenia subiektywności prawdy. Względność prawdy polega więc na niedostatecznie określonej i niewystarczająco uwzględnianej ograniczoności zakresu jej zastosowania, na niekompletności, nieścisłości (przybliżonym charakterze) jej treści i specyfice formy jej funkcjonowania w ludzkiej świadomości. Prawda jest względna, ponieważ w jednych warunkach jest prawdziwa, w innych zaś fałszywa, w jednych systemach językowych prawdziwa, w innych fałszywa, jej ważność nie ma więc charakteru uniwersalnego. (G. Klaus nazwał tę cechę prawdy względnej «względnością statyczną»).
Jest to, zresztą, równoznaczne z niedostatecznym uściśleniem sensu twierdzeń prawdziwych w zastosowaniu do różnych systemów znaczeń.
Prawda jest względna w ogóle, ponieważ na każdym etapie jej historycznego rozwoju i doskonalenia odzwierciedla przedmioty i związki między nimi w sposób nieścisły i niepełny, niekompletny; odzwierciedla je w pewnych, a ponadto ulegających zmianom zakresach i odniesieniach. Ograniczoność ta uwarunkowana jest właśnie specyfiką formy prawdy. Materializm dialektyczny «uznaje względność całej naszej wiedzy nie w sensie negowania obiektywnej prawdy, lecz w tym sensie, że uznaje historyczne uwarunkowanie granic zbliżenia się naszej wiedzy do tej prawdy»5, przez którą Lenin w cytowanej tu wypowiedzi rozumie prawdę absolutną.
Względność prawdy warunkowana jest zarówno pewnymi ogólnymi własnościami poznania, jak i jego historycznie zmienną ograniczonością na każdym etapie rozwoju, ograniczonością materialnych środków poznania oraz nieskończoną różnorodnością rozwijającej się rzeczywistości, której poznanie nigdy nie będzie ostateczne.
W świetle tych okoliczności twierdzi się niekiedy, że jedną z cech prawdy względnej jest także «względna fałszywość» – domieszana do prawdy niczym łyżka dziegciu do beczki miodu. Czasem twierdzenie to bywa wypowiadane w formie złagodzonej, zawoalowanej. Oto przykład: «Prawda względna zawiera w sobie, rzecz jasna, elementy prawdopodobieństwa, przypuszczenia, dane przybliżone, nie ma jednak podstaw, aby te właśnie elementy uznawać za fałszywe». Wszelako założenia i hipotezy często nie są wolne od błędów i pomyłek! Natomiast prawda względna nie zawiera, zdaniem autora «błędów oczywistych». Ponieważ jednak błąd ukryty staje się z biegiem czasu błędem «oczywistym», to zgodnie z logiką autora – prawda względna częściowo przekształca się w fałsz. Z faktu, iż hipotezy zawierają prawdy względne, nie wynika, że hipotezy i prawdy względne to jedno i to samo. Hipoteza może okazać się prawdziwa równie dobrze jak fałszywa. Nota bene autor otwarcie domaga się, aby do cech prawdy względnej zaliczyć pewien procent błędu.
Koncepcja, zgodnie z którą prawda względna jest mieszaniną prawdy i fałszu, pojawiła się, na przykład, w dyskusji nad prawdą obiektywną w procesie karnym, jaka odbyła się na Wydziale Filozofii Uniwersytetu im. Lomonosowa w Moskwie w 1962 r.
Niektórzy z uczestników tej dyskusji skłonni byli uznać, że prawda względna z konieczności zawiera w sobie pewien zasób fałszywej wiedzy o faktach, czyli całokształcie obiektywnych i subiektywnych okoliczności danej sprawy. Ponieważ praktycznie niepodobna oczekiwać od prowadzących śledztwo, że poznają prawdę absolutną o tych faktach, sędziowie zaś obowiązani są zakwalifikować czyn w kategoriach ściśle prawnych, na podstawie uzyskanej prawdy względnej, więc wyrok, czyli specyficznie prawna konkluzja dotycząca badanego przypadku, oparta jest na dowodach częściowo prawdziwych, częściowo zaś fałszywych.
Wynikałoby z tego, że wymiar kary z punktu widzenia prawnej kwalifikacji czynu i obowiązującego kodeksu prawa powinien być absolutnie prawdziwy, natomiast sama kwalifikacja może być częściowo fałszywa jako oparta na częściowo fałszywej znajomości faktów, oraz że taki stan rzeczy jest całkowicie dopuszczalny.
«Oddzielając» zasadność od prawdziwości niektórzy prawnicy dochodzili ongiś do wniosku, że kategorię prawdy można stosować do kwalifikacji prawnej, nie można zaś do określania sankcji prawnej, skutkiem czego albo za prawdziwy należałoby uznać także wyrok uzasadniony wyłącznie formalnie (lub jedynie w subiektywnym przeświadczeniu sędziego), albo całkowicie zrezygnować z odwoływania się do kategorii prawdy i nie żądać prawdziwego uzasadnienia decyzji sądu. Ów swego rodzaju nihilizm w postępowaniu sądowym propagował A. J. Wyszyński, co, jak wiadomo, miało poważne następstwa dla praktyki wymiaru sprawiedliwości i doprowadziło do samowoli.
Jest oczywiste, że przedstawiona koncepcja spotkała się z krytyką, pytanie jednak polega na tym, jak należy ją skrytykować z gnoseologicznego punktu widzenia. Niektórzy mówcy starali się wykazać, że każdy wyrok sądowy powinien być oparty tylko na prawdach absolutnych. Naszym zdaniem, czemu daliśmy wyraz w dyskusji, krytyka powinna dotyczyć przede wszystkim niewłaściwego rozumienia prawdy względnej, a mianowicie – przypisywania jej twierdzeń fałszywych. Ponadto trzeba odróżniać absolutną znajomość wszystkich faktów od absolutnie prawdziwych ustaleń faktów istotnych z prawnego punktu widzenia, co wiąże się z kwestią rodzajów prawdy absolutnej. Absolutna kompletność wiedzy jest nieosiągalna, ale absolutnie prawdziwe ustalenie faktów istotnych z prawnego punktu widzenia, do których należą również motywy dokonanych czynów, powinno być bezwzględnym warunkiem praworządności. Rzecz w tym, że ustalenie takie umożliwia rozpoznanie zasadniczego, z punktu widzenia prawa «trzonu» faktów.
Zatrzymajmy się nad stosunkiem między prawdą względną a twierdzeniami fałszywymi. Właściwa prawdzie względnej niekompletność i przybliżony charakter nie są tym samym co błąd (fałsz). Prawda względna nie jest «względnym fałszem» ani mieszaniną prawdy i fałszu, podobnie, jak nie jest wypowiedzią wyrażającą prawdopodobieństwo prawdy absolutnej6. Konieczne są tu jednak pewne wyjaśnienia i uściślenia.
Rozgraniczenie między przybliżonym charakterem prawdy a błędem nastręcza mimo wszystko sporo trudności. Gdy twierdzimy, że wzorzec metra odpowiada jednej czterdziestomilionowej części południka biegnącego przez Paryż, to stwierdzenie to ma charakter przybliżony. Dlaczego jednak nie można go uznać za fałszywe (jako zbyt przybliżone), niezależnie nawet od tego, że zrezygnowano już z określania długości metra za pomocą długości południka, zastępując ją długością fali promieniowania czerwonego jednego z izotopów kryptonu? Wydaje się, że trzeba tu przyjąć następujące rozwiązanie: twierdzenie to jest bezwzględnie prawdziwe, jeśli zaznaczymy, że metr jest «w przybliżeniu jedną czterdziestomilionową częścią południka biegnącego przez Paryż»;
w przybliżeniu zaś jest ono prawdziwe również bez tego zastrzeżenia, chodzi jednak o to, że wypowiadający to twierdzenie nie uważa go za prawdę absolutnie ścisłą, tym bardziej, że kolejne, coraz dokładniejsze pomiary za każdym razem wykazują inną długość południka. To samo twierdzenie należałoby uznać za fałszywe, gdyby było traktowane właśnie jako całkowicie ścisłe i przedstawiane jako absolutnie prawdziwe.
Analogicznie trzeba uznać, uwzględniając wymienione warunki, że prawda względna może zawierać także błąd (fałsz), co zależy po części od charakteru treści danej prawdy (twierdzenie «metr jest arszynem» jest w tym sensie bardziej prawdziwe od twierdzenia «metr jest owadem»).
Jak widać, konieczne jest – przynajmniej częściowe – przeniesienie problemu na metapoziom. W przeciwnym przypadku nie unikniemy nieprzyjemnych paradoksów: prawda względna będąca mieszaniną prawdy i fałszu według zasad logiki formalnej musi być uznana za fałsz, zaś dokonywanie rozróżnień między «prawdą względną» i «fałszem zawierającym cząstkę prawdy» byłoby rozumowaniem mylnym i metafizycznym. Dla wielu celów praktycznych wystarczająco określone wyodrębnienie prawdy względnej i fałszu jest całkowicie możliwe, aczkolwiek w pewnych przypadkach przybliżony charakter bywa tak «niebezpieczny», że godzenie się z nim, nawet ze świadomością, że mamy do czynienia tylko z przybliżeniem, niechybnie kończy się pomyłką. Jeśli na przykład kapitan statku wystającego ponad powierzchnię wody na wysokość 4,5 m uzna wysokość prześwitu mostu określoną «na około 5 m» za wysokość prawdziwą i zdecyduje się pod mostem przepłynąć, to może się to zakończyć poważną awarią, która będzie następstwem błędnego uznania wyników pomiaru za dostatecznie prawdziwe. Problem znajduje, zresztą, rozwiązanie na metapoziomie:
twierdzenie języka przedmiotowego «wysokość prześwitu mostu wynosi pięć metrów» w metajęzyku jest twierdzeniem rzeczywiście przybliżonym, zaś twierdzenie «wysokość prześwitu wynosi około pięciu metrów» – zgoła prawdziwym, chociaż znaczenie słowa» około» nie zostało tu sprecyzowane, zwłaszcza z punktu widzenia możliwych skutków praktycznych.
Do przypadków trudniejszych niż pojedyncze sądy, na przykład o stałych wielkościach przyrodniczych, należą całe teorie naukowe mówiące o skomplikowanych procesach w przyrodzie i społeczeństwie, ale i wówczas można odróżnić koncepcje przybliżone od fałszywych: wymaga to analizy treści i praktycznej weryfikacji tez teoretycznych leżących u podstaw tych koncepcji oraz odróżniających je od innych koncepcji dotyczących tego samego problemu naukowego. Nawiasem mówiąc, trzeba przy tym pamiętać, że ta sama koncepcja może zawierać twierdzenia zarówno przybliżone, jak fałszywe (mylne) oraz twierdzenia, których zakres stosowalności wymaga uściślenia.
W miarę postępów poznania przybliżony charakter i w ogóle względność prawdy są coraz bardziej przezwyciężane, choć nigdy nie zostaną przezwyciężone całkowicie i bez reszty. Każda prawda względna z uwagi na swą obiektywność zawiera także część prawdy absolutnej. Właśnie dzięki temu prawda względna jest prawdziwa. Pod tym względem teoria poznania materializmu dialektycznego zdecydowanie przeciwstawia się skrajnemu relatywizmowi w podejściu do prawdy.
Względność prawdy nie może być interpretowana jako całkowita subiektywność jej treści oraz rzekomo nieuchronnie niestały charakter tej subiektywności tak w sensie treści, jak formy. Tego rodzaju twierdzenia prowadzą do utożsamiania prawdy i fałszu oraz do nietzscheańskiego pojmowania prawdy jako tego, w co wierzymy, lub «wygodnego kłamstwa». Prawda względna zawiera w sobie pierwiastek relatywności, ale fakt, że ma ona coraz większy udział w prawdzie absolutnej, ogranicza ten pierwiastek i nie pozwala mu zdławić prawdy.
1 Koncepcję obiektywności prawdy przedstawia D. Wittich w artykule «Zu zwei Fragen der marxistischen Wahrheitsauffasung, Deutsche Zeitschrift für Philosophie», 1966, nr 3, s. 340-341. Przyjmując za podstawę rozróżnienie semantycznych poziomów wypowiedzi, Wittich formułuje następującą definicję: «Wypowiedź jest prawdziwa wówczas, gdy zgodna jest albo ze stanem rzeczy istniejącej realności obiektywnej, albo ze stanem rzeczy, którego istnienie zakłada istnienie realności obiektywnej».
2 K. Marks, F. Engels: Dzieła, t. 13, Warszawa 1966, s. 9.
3 W. I. Lenin: Zeszyty filozoficzne, Warszawa 1956, s. 245.
4 Tenże: Materializm a empiriokrytycyzm, Dzieła, 1, 14, Warszawa 1949, 8. 85.
5 Tamże, s. 154.
6 O stosunku między prawdą a prawdopodobieństwem traktuje artykuł S. Amsterdamskiego Prawda i prawdopodobieństwo («Filozofija». Belgrad 1966, nr 3). Chcemy podkreślić, że nie zgadzamy się z W. Krajewskim, który mylnie interpretując wypowiedzi Engelsa o hipotezach zawarte w Anty-Duhringu twierdzi, że prawdy probabilistyczne można zaliczyć do prawd względnych (patrz O pojęciach prawdy względnej, «Studia Filozoficzne» 1963, nr 3/4, 8.216-217). Zauważmy, że o ile oceny prawdziwości funkcjonują na meta-poziomie, o tyle probabilistyczne oceny prawdziwości – na metametapoziomie. W jakimś momencie za prawdopodobne może zostać uznane twierdzenie, które później okaże się całkowicie prawdziwe lub przeciwnie – całkowicie fałszywe.