Przejdźmy się chwilę po ryneczku idei. Usłyszymy tam rozmaite okrzyki, bo uczestnicy tego ryneczku – każdy jeden – są głęboko w swoich platońskich jaskiniach. Od jednego usłyszymy, że «kapitalizm musi mieć wolny rynek!», od innego, że «prawdziwy anarchoekolog musi stać na straży dzieł Teodora Kaczyńskiego!». Nimi zajmować się nie będziemy, choć dotkniemy na pewno tego dlaczego siedzą w jaskini. Wejdźmy głębiej w rynek, tam gdzie siedzą najtęższe marksistowskie głowy, krzyczące sobie ze swoich własnych straganów o cechach marksizmu, tym co należy zrobić aby być marksistą, jakie cechy ma «ten prawdziwy marksizm» oraz dlaczego wszyscy inni się mylą.
Co tam usłyszymy? «marksizm to zbiorowa własność środków produkcji!», «ci cali bolszewicy to byli autorytaryści!», «prawdziwy marksizm robi Chińska Republika Ludowa, ot co!». Jeśli postoimy dłużej odkryjemy w końcu, że ten rynek jest strasznie podzielony. Może nawet usłyszymy jak ktoś sloganuje na temat rzekomej «naukowości» marksizmu. Do tego uczestnika rynku podejdźmy.
W powszechnej opinii marksizm to nauka1 – nie byle jaka – bo dotykająca warunków w których wyzwolony ma być proletariat. I teraz zadajmy sobie proste pytanie, czy istnieje kilka dziedzin, które dotykają jednego tematu? Ile jest np. medycyn? Tylko jedna – ta która działa. Całą resztę zbywamy jako pseudonaukowe bzdury, bo brakuje im jednego bardzo ważnego elementu – wspólnej metody.
Jak to jednak pogodzić? Skoro marksizm jest naukowy, to powinien być tylko jeden, a przecież ten rynek ma w sobie całe mnóstwo straganów, gdzie bywalcy siedzą obok siebie wygłaszając różne manifestacje, które wszystkie pretendują do bycia «tą prawdziwą» nauką. Gdzieś tu jest błąd.
Ideologia, to imię tego błędu. Po drodze zakładania straganu każda z tych «uczonych głów» przekształciła marksizm z metody w idee, ideologię. Baczny czytelnik od razu zauważy, że mamy tu na myśli nie liczbę mnogą, ale liczbę pojedynczą. Pewnie wprawi go to w zakłopotanie, bo przecież co wspólnego ma ze sobą taki trockizm z, dajmy na to, «lewicowym» komunizmem. Niby nic.
A jednak mają coś wspólnego. Jak wie każdy dobry student Marksa, Ideologia jest dla niego nie zbiorem idei (jak wydaje się nam współcześnie), ale siłą zniekształcającą odbiór świata w taki sposób, aby ten mógł być znośny do życia w nim. Z tego powodu Marks i jego następcy nie podchodzili do świata pozytywnie – opisując co jest – ale negatywnie – krytykując to, co istnieje.
Jak Karol doszedł do takiego wniosku? Odpowiedź znajduje się w drobnej pracce «Ideologia Niemiecka», w której nasz stary druh opisuje – między innymi – jak krok po kroku doszedł do swojej metody historycznej.
Ale od początku. W «Ideologii Niemieckiej» przeczytamy, że metoda historyczna Marksa wychodzi z 3 prostych założeń, a cała reszta wynika już tylko z obserwacji. Te założenia to,
- ludzie istnieją;
- ludzie mają potrzeby, które zaspokajają;
- w społeczeństwach ludzkich powstają nowe potrzeby.
Strasznie to skupione na produkcji, czyż nie? Skąd tu Ideologia? Otóż cała magia dzieje się, gdy wchodzą ze sobą w interakcję pewniki 2. oraz 3., bo skoro ludzie mają nowe potrzeby oraz starają się je zaspokajać, to okazuje się, że muszą w jakiś sposób tworzyć narzędzia które im na to pozwolą. Słowem, stosunkowo prosty układ społeczny łowców-zbieraczy «szybko» zaczyna się komplikować, powstają nowe role społeczne, nowe narzędzia i tak dalej, i tak dalej. Wszystko jest jeszcze stosunkowo homogeniczne, ale do czasu wynalezienia najważniejszych narzędzi w historii ludzkości – sierpa i pługa. Wtedy też ludzkość zaczęła mieć prawdziwe nadwyżki pożywienia, a wraz z nimi rozpoczął formować się pierwszy poważny podział pracy, a co za tym idzie klasy społeczne. Obraz, który staramy się tu zaprezentować jest niewątpliwie piękny, od, «prymitywnych» początków, po skomplikowany stan obecny, ale z kronikarskiego obowiązku należy zwrócić uwagę, że nie jest do końca poprawny. Prezentowany tutaj przez Marksa obraz jest po pierwsze skupiony na tym jak Europejczycy widzieli sprawę nie odwołując się przy tym do rozwoju cywilizacji w innych miejscach, a po drugie jest dość uproszczony. Niektórzy badacze (Graeber) kwestionują istnienie rewolucji rolniczej jako wydarzenia i wskazują raczej na powolny proces dziejący się przez tysiące lat.
A skoro istniały klasy, istniał podział pracy, to nie wszyscy zajmowali się jedynie uprawą ziemi. W dużym uproszczeniu ktoś musiał policzyć jakie były plony, ile nam jeszcze ich zostało i tak dalej i tak dalej. Słowem, musiała zostać opracowana pewna technika przechowywania oraz tworzenia informacji.
Co ciekawe – zauważa Marks – ten podział pracy na tak zwaną pracę fizyczną i pracę umysłową był na wskroś praktyczny. To miało się jednak wkrótce zmienić, bo kolejnym przełomem był fakt, że nadwyżka była tak duża, że pewna – na razie drobna – część populacji nie musiała pracować wcale. W momencie swojego oderwania od procesu produkcji, ich sposób myślenia oddzielił się od fizyczności, zaczęła jawić im się przed oczami «czysta» matematyka, «czysta» filozofia i inne «czyste» – nieskażone fizykalnością – dziedziny wiedzy. I to, uprzedzając niektórych, nie było to nic złego. Pamiętajmy proszę, naszym celem nie jest wartościować czasy minione, ale obserwować procesy którymi toczy się historia, a tak się składa, że ten tryb myślenia – choć oddzielony od świata – dał nam szereg użytecznych narzędzi do myślenia o nim. Obejmiemy kurtyną dokładny proces rozwoju, ale być może uważny czytelnik jest w stanie zauważyć w opisanej sytuacji podział w którym tryb myślenia oderwany od świata pracy jest tworzony przez klasy wyższe, a następnie rzutuje w dół na klasy niższe.
Idee klas panujących są ideami danej epoki.
Liberalizm2 jest najwyższą ekspresją tego sposobu myślenia, a jego analiza – w kontraście do metody marksistowskiej – pozwala nam w końcu rozwiązać zagadkę naszych uczonych z jaskiń.
Sposób myślenia właściwy dla liberalizmu jest głęboko zakorzeniony w tym, że to idee tworzą rzeczywistość. Przez lata widoczne było to w sposobie myślenia w którym obiekt badania był czymś poza całkowitym poznaniem, czymś abstrakcyjnym, co ma określone cechy, ale te cechy muszą być rozpoznane i mogą zamanifestować się w świecie realnym. Tak nie jest, a dzięki pokrótce opisanej metodzie Marksa rozumiemy już, że to zmiany w rzeczywistości generują nowe sposoby myślenia na dany temat. Myśl dostosowuje się do rzeczywistości, nie rzeczywistość do myśli.
Z tego powodu spytać komunistę o to jak dokładnie będzie wyglądał komunizm jest niemożliwością. Oczywiście, dobry komunista będzie w stanie podać pewne jego cechy, ale te nie będą wynikać z jego przekonań. Zamiast tego opierają się one o rozumowanie według konkretnej metody – metody dialektycznej – która pozwala znaleźć zarzewia nowego systemu w stanie obecnym3. W efekcie możliwe staje się zrozumienie jak dany tryb produkcji tyka od środka, co go napędza, jakie są jego słabości i silne strony. Czy tak rozumują nasi koledzy ze straganów? Z pewnością nie, w ich oczach komunizm urasta do rangi zbioru wspomnianych wcześniej cech, które trzeba siłą stworzyć w rzeczywistości, a rzeczywistość czy tego chce czy nie musi dostosować się do naszych fantasmagorii. Na ten typ błędu mówimy: podejście mechanistyczne. Oczywiście naszym kochanym «straganowcom» zdarza się popełniać szereg innych błędów, które jak zaznaczyliśmy, wynikają z niezrozumienia metody, ale akurat ten błąd jest szczególnie interesujący, ponieważ przejawia się w ciekawy sposób, mianowicie w powszechnym użyciu przez nich kompasu politycznego.
Nigdzie nie widać charakterystycznego dla liberalizmu sposób myślenia lepiej niż w kompasie politycznym. Dla niezaznajomionych krótki wstęp. Kompas polityczny to sposób wizualizacji poglądów politycznych danej osoby, który sytuuje je w przestrzeni dwuwymiarowej. Oś odciętych to nasze poglądy na sprawy gospodarcze, natomiast oś rzędnych to nasze poglądy na sprawy obyczajowe. Jak poznać gdzie znajdują się nasze poglądy? Poprzez szereg pytań skupiających się na «cechach» przez nas pożądanych. Ta niefortunna abstrakcja rozpada się, gdy spojrzymy na, dajmy na to, sprawy gospodarcze. Po prawej stronie znajduje się pełen wolny rynek, po lewej pełna kontrola ekonomii przez państwo. I tutaj mamy klops. Żaden lewicowiec nie pragnie kontroli ekonomii przez państwo, lewicowiec pragnie, aby system kapitalistyczny zniknął z powierzchni ziemi. Lewicowiec chce, aby zniknął rynek, wymiana towarowa i praca najemna. Co oferuje nam kompas? Kontrolę ekonomii przez aparat państwowy.
Ale pójdźmy głębiej, załóżmy, że dwie osoby robią ten sam test na poglądy i wychodzi im dokładnie taki sam wynik na osi «obyczajowej», ale lustrzane wyniki na osi «ekonomicznej». Czy ktoś mieniący się mianem anarcho-kapitalisty postrzega abstrakcyjną wolność w ten sam sposób, co ktoś mieniący się mianem anarcho-komunisty? Z pewnością nie. Jeden z nich będzie płakał na temat państwa, drugi na temat pracy najemnej.
Kompas polityczny zdradza nam podstawowy błąd w rozumowaniu «cechowym», mianowicie to, że te cechy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, istnieją abstrakcyjnie. Dla kompasu politycznego kapitalizm aby był kapitalizmem musi mieć takie cechy jak rynek, wolna konkurencja, i tak dalej, i tak dalej. Słowem kapitalizm jest poza historią, nie jest w niej zakorzeniony. Stąd łatwo o wniosek, że ponieważ kiedyś dawno dawno temu ludzie pierwotni wymieniali się ze sobą bananami, to wtedy istniał tam kapitalizm. Przecież, argumentują, rynek jest nam wrodzony!
Liberalizm próbuje zamknąć szerokie działania ludzkie w zbiorze cech. Kapitalizm posiada jeden zbiór cech, feudalizm inny, natomiast komunizm posiada trzeci. Niestety, biorąc pod uwagę historyczność żaden system produkcji nie jest zestawem arbitralnych cech, które ojcowie tego systemu produkcji wymyślili u jego początku, a potem te zostały wprowadzone. Niestety, systemy produkcji to realne procesy, który w ramach swojego działania – pośredniczonego przez klasę panująca i warunki materialne – przybiera różnorakie cechy w zależności od tego, co aktualnie się dzieje. Stąd nasz śmiech, gdy po raz tysięczny czytamy o tym jak to «prawdziwy kapitalizm» byłby w pełni wolnorynkowy.
Stąd nasz smutek, gdy po raz tysięczny czytamy o tym jak to «prawdziwy socjalizm» musi mieć takie, a takie cechy.
Przypisy
1Dla zainteresowany naukowością marksizmu, «Krytyka maoistowskiego rozumu».
2Opisany dokładniej tutaj, «Liberalizm, czy idee kształtują rzeczywistość?»
3Porównywalnym sposobem rozumowania jest szukanie początków kapitalizmu w miastach w okresie feudalizmu.
Drugim problemem kompasów jest to, że uznają autorytaryzm i brak demokracji jako „cechę ” marksizmu-leninizmu. Każdy szanujący się marksista-leninista jest za demokracją i sprzeciwia się totalitaryzmowi, więc w takim teście wyjdzie mu socjaldemokracja albo co innego ale na pewno nie marksizm.