W niniejszej pracy chcielibyśmy zwrócić uwagę na sytuację rynku pracy w obecnym systemie kapitalistycznym, jaki jest popyt i podaż siły roboczej, kwestie płac oraz bezrobocie. Chcielibyśmy także przedstawić działania związków zawodowych w sprawie podwyżek płac przez obecne państwo kapitalistyczne oraz podzielić się naszymi opiniami na dane zagadnienia.
Kwestia zatrudnienia, popyt i podaż siły roboczej
Na wstępie wyjaśnimy pokrótce czym jest podaż i popyt siły roboczej. Żyjąc w kapitalizmie, tj. w rozwiniętej produkcji towarowej praktycznie każda rzecz została zepchnięta do stadium towarowego, większość rzeczy można kupić oraz sprzedać. Kluczowym dla klasy kapitalistycznej towarem jest siła robocza.
Siła robocza stała się takim samym towarem jak dowolny towar stojący na półce w sklepie, jeżeli siła robocza jest towarem, również posiada wartość. Ale czymże jest ta wartość?
Jako wartość, siła robocza sama przedstawia tylko określoną ilość uprzedmiotowionej w niej przeciętnej pracy społecznej. Siła robocza istnieje tylko jako zdolność żywego osobnika. Wytwarzanie jej zakłada więc jego istnienie. Założywszy istnienie osobnika, produkcja siły roboczej polega na reprodukowaniu względnie zachowaniu jego samego. Do zachowania siebie samego, żywy osobnik wymaga pewnej sumy towarów środków utrzymania. Czas pracy niezbędny do wytworzenia sił roboczej sprowadza się więc do czasu pracy niezbędnego do wytworzenia tych środków niezbędnych utrzymania jej posiadacza[..] Suma środków utrzymania musi więc być wystarczająca, aby zachować pracującego osobnika jako pracującego osobnika w jego normalnym stanie życiowym.
Karol Marks – Kapitał, Tom 1.
Siła robocza jest takim samym towarem jak każdy inny towar. Wartość siły roboczej jest określana przez niezbędne środki do utrzymania jej. Adam Smith porównał egzystencje siły roboczej do bydlęcej, ponieważ ma ona tylko zreprodukować swe siły aby następnego dnia kontynuować pracę.
Przyjrzyjmy się teraz popytowi i podaży. Wiemy już, że każdy towar posiada wartość, jednakże istnieje także cena. Należy zaznaczyć że wartość i cena nie zawsze muszą się nawzajem pokrywać. Wartość, jest to inaczej ilość pracy społecznej uprzedmiotowianej w towarze, za to wokół wartości oscyluje cena, tj. ilość środka płatniczego potrzeba do wprawienia towaru w cyrkulację.
Siła robocza także ma swoją cenę. Wahania cen zależą od wielu czynników ekonomicznych, jednymi z najważniejszych są popyt i podaż.
Klasa kapitalistyczna przy sprzyjających warunkach ekonomicznych potrzebuje siły roboczej (popyt na siłę roboczą rośnie) a także i cena siły roboczej wzrasta. Na odwrót. Jeżeli klasa kapitalistyczna na skutek spadku stopy zysku zmaga się z bezrobociem (ucieczka kapitału produkcyjnego w kapitał fikcyjny), nie potrzebuje aż tak dużej ilości siły roboczej, cena siły roboczej maleje.
Jeżeli mamy za sobą krótkie przypomnienie teoretyczne, spójrzmy na szczegółowe dane.
Według Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w październiku br. wyniosło 6494,1 tys. tj. o 0,1% mniej niż przed rokiem. Popyt na siłę roboczą najbardziej wzrósł w gastronomi (o 4,9%), oraz w działalności związanej z kulturą, rekreacją, informacji i komunikacji, górnictwie i wydobywaniu, transporcie i gospodarce magazynowej, wytwarzaniu i zaopatrywaniu w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę oraz w obsłudze rynku nieruchomości w graniach 3,0%-0,4%. Największy spadek (o 2,3%) dotyczył podmiotów zajmujących się administrowaniem i działalnością wspierającą.
Raport pt. „Barometr ManpowerGroup Perspektyw Zatrudnienia” opublikowany 12 grudnia pokazuje, jakie plany mają firmy na pierwszy kwartał 2024 roku. Z danych wynika, że rynek pracy w miarę się ustabilizował a kapitaliści poszukują nowej siły roboczej. Możemy się dowiedzieć, że 33% badanych przedsiębiorstw planuje zwiększyć zatrudnienie, z kolei o konieczności zwolnień wypowiada się 16% przedsiębiorstw, a 2% nie ma planów zatrudnienia na dotychczasowy czas. 49% kapitalistów nie zamierza rekrutować nowych pracowników i pozostawić dotychczasowe kadry.
Największy popyt na siłę roboczą potrzebuje kapitał ulokowany w branży energetycznej i usług komunalnych (+30%), dóbr i usług konsumpcyjnych (+21%) oraz sektora transportu, logistyki i motoryzacji (+21%). Niższe zapotrzebowanie na siłę roboczą deklarują pracodawcy sektora przemysłu i surowców (+19%), usług komunikacyjnych (+19%) oraz IT (+18%). Najmniejszy popyt na siłę roboczą zaobserwowano w branży nauk przyrodniczych oraz opieki zdrowotnej (+17%) oraz finansów i nieruchomości (+17%).
Im większy rozmiar ma kapitał tym większe jego zapotrzebowanie na najemną siłę roboczą, klasa kapitalistyczna może sobie pozwolić na rekrutację nowych robotników, inaczej sytuacja prezentuje się u „drobnych” kapitalistów, gdzie w większości ich zyski są pożerane przez koszty produkcji, co potwierdzają dane. W l kwartale 2024 roku zwiększenie zatrudnienia planują przedsiębiorstwa, które posiadają od 250-999 pracowników (+24%). Na podobną sytuację mogą liczyć przedsiębiorstwa zatrudniające od 50-259 pracowników (+21%), 1000-4999 (+21%) oraz powyżej 5000 (+20%).
Inaczej wygląda sytuacja u kapitalistów gdzie ich kapitał ma małe rozmiary. Na mniejszy popyt na siłę roboczą wskazują przedsiębiorstwa, które zatrudniają od 10-49 pracowników (14%). Mikrofirmy zatrudniające do 10 pracowników, w ogóle nie planują poszerzania kadr pracowniczych.
Bezrobocie, czym jest rezerwowa armia przemysłowa?
[…] potrzeby akumulacji kapitału mogą przewyższyć wzrost siły roboczej, czyli liczby robotników: popyt na robotników może przewyższyć ich podaż i dlatego płace robocze mogą wzrosnąć[…] Skoro co roku zatrudniona jest większa liczba robotników niż w roku poprzednim, musimy prędzej czy później dojść do punktu, w którym potrzeby akumulacji zaczynają przerastać zwykłą podaż siły roboczej, a więc następuję zwyżka płac.
Karol Marks – Kapitał, Tom 1.
Oznacza to mniej więcej, że kapitał akumulowany potrzebuje coraz to więcej nowej siły roboczej, środków produkcji i innych niezbędnych materiałów do rozpoczęcia procesu produkcji. Jednak problemy zaczynają się z chwilą, gdy następuje nie sprzyjający okres dla klasy kapitalistycznej, kapitaliści nie mogą akumulować, wiąże to się ze spadkiem stopy zysku za sprawą przeróżnych czynników. Spadek stopy zysku skutkuje przepływem kapitału produkcyjnego w kapitał fikcyjne, co zrozumiałe samo przez się pociąga za sobą redukcję kadr pracowniczych.
Następuje wiec spadek ceny siły roboczej, tj. płac roboczych, ponieważ robotnicy są skłonni zaakceptować wszelkie propozycje kapitalistów co do wielkości wynagrodzenia.
Z logicznego punktu widzenia, bezrobocie może sprzyjać de facto klasie kapitalistycznej, gdyż będą oni mogli mniej przeznaczyć pieniędzy na kapitał zmienny.
Według danych GUS-u, w Polsce stopa bezrobocia utrzymała się na stabilnym poziomie 5,0%. Warto dodać, że z danych Eurostatu wynika, że w wrześniu stopa bezrobocia w Polsce wynosiła 2,8 proc. Czyni to państwo polskie z najniższą stopą bezrobocia w Unii Europejskiej.
Najwyższe bezrobocie odnotowano w woj. podkarpackim (8,3%), warmińsko mazurskim (7,9%) oraz świętokrzyskim (7,5%). Zaś najniższą stopę bezrobocia odnotowano w woj. wielkopolskim (3,0%), śląskim (3,6%) oraz małopolskim i mazowieckim (4,1%). Stopa bezrobocia w ciągu roku zmalała w 11 województwach (o 0,5 p.p.), za to w 3 województwach wzrosła a najbardziej w wielkopolskim (o 0,2 p.p.)
Ogólna liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w Polsce w październiku 2023 r. wyniosła 770,4 tysiące, oznacza to obniżenie o 0,7 % w porównaniu do września 2023, a o 3,2% w skali roku. Wśród bezrobotnych zarejestrowanych w końcu października br. kobiety stanowiły 53,5%,tj. o 1,1 p.proc. mniej niż przed rokiem.
Reasumując, z szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki społecznej wynika, że stopa bezrobocia rejestrowanego w Polsce w końcu 2023 r. wyniosła 5,1 proc. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, stopa bezrobocia w 1 kw. 2024 r. nieznacznie wzrośnie z powodu wahań sezonowych. Jednakże, rozpatrując zagadnienie z czysto rynkowego punktu widzenia, pomijając realną sytuację polskich mas pracujących wynika, że obecną sytuację możemy nazwać rynkiem pracownika. Jednak, należy dodać, że mimo tego, popyt na siłę roboczą może spaść w wyniku wzrostu kosztów które ponoszą kapitaliści.
Wpływ automatyzacji i robotyzacji na miejsca pracy
[…] Trzeba było sporo czasu i doświadczenia, aby robotnik nauczył się odróżnić maszynę od kapitalistycznego zastosowania jej i dlatego kierować swe ataki nie przeciw samym środkom produkcji, tylko przeciw społecznej formie ich eksploatacji.
Karol Marks – Kapitał, Tom 1.
Głównym motorem napędowym gospodarki kapitalistycznej jest tworzenie zysku.
Klasa kapitalistyczna zawsze będzie dążyła do wprowadzania coraz to nowszych środków produkcji podnoszących siłę produkcyjną pracy, głównym tego rezultatem jest okresowa likwidacja miejsc pracy dla klasy robotniczej. Siły wytwórcze którymi dysponuje społeczeństwo mogłyby wyeliminować wszystkie patologie kapitalizmu takie jak bezdomność, bezrobocie itd. Praca, mogłaby być o wiele lżejsza a dzień roboczy mógłby trwać o wiele krócej. W kapitalizmie jest właśnie na odwrót. Niekiedy przez zautomatyzowanie procesu produkcji pracę traci tysiące robotników a niektórych przypadkach, zwiększa się intensywność pracy.
Mimo, że nowoczesne siły wytwórcze mogłyby spowodować skrócenie dnia roboczego, w rzeczywistości tak nie jest, a wręcz przeciwnie, historia dała nam materiał dowodowy, że mimo udoskonaleń środków produkcji, kapitaliści przedłużali dzień roboczy oraz zwiększali intensywność pracy. Przede wszystkim, kapitaliści dążą do tego, aby zakupiona przez nich siła robocza była cały czas produktywna oraz za wszelką cenę przedłużyć czas pracy do granicy maksymalnej. Klasa kapitalistyczna musi się liczyć z pewnymi granicami jakie posiada siła robocza. Robotnik potrzebuje czasu na zreprodukowanie swoich mięśni, nerwów, mózgu, aby na następny był w miarę wypoczęty oraz dalej pełnił swoją służbę wobec kapitału.
Z punktu widzenia klasy kapitalistycznej, kiedy środki produkcji funkcjonują bezczynie, to znaczy kiedy nie jest pomnaża wartość, znaczy to dla kapitalistów stratę.
Klasa kapitalistyczna najchętniej chciałaby, aby siła robocza byłaby produktywna przez 24/7, jednakże to uniemożliwiają, jak już wspomnieliśmy, fizycznie i moralne granice siły roboczej.
Ażeby środki produkcji, materiały pomocnicze itd, byłyby aktywne przez 24 godzin, klasa kapitalistyczna opracowała system zmian, w którym siła robocza jest konsumowana przez kapitał przez 24 godzin na dobę.
Należy rozpatrzeć na jakie okresy dzieli się dzień roboczy. Dla przykładu, załóżmy, że dzień roboczy trwa 12 godzin, z czego w ciągu 6 godzin robotnik odtwarza swoją wartość siły roboczej oraz cenę siły roboczej, z kolei w ciągu następnych 6 godzin robotnik tworzy nową wartość, wartość dodatkową, czyli źródło bogactwa klasy kapitalistycznej. Kapitalista w pogoni za zyskiem, może przedłużyć dzień roboczy z 12 godzin, do 14 godzin, z czego 6 godzin stanowi pracę opłacaną, a 8 godzin pracę nieopłaconą. Kapitalista zwiększył wartość dodatkową bezwzględną.
Istnieje jeszcze inny sposób zwiększenia ilości wartości dodatkowej bez przedłużania dnia roboczego. Posłużmy się przykładem z góry i przyjmijmy że dzień roboczy trwa 12 godzin, z czego 6 godzin to praca opłacona a kolejne 8 godzin to praca nieopłacona. Sposób ten polega na tym, aby zmniejszyć czas pracy opłaconej aby w tym samym momencie czas pracy nieopłaconej został zwiększony. Musi więc zaistnieć spadek wartości siły roboczej, aby robotnik w ciągu swojego dnia roboczego spędził mniej czasu na swej reprodukcji a więcej na wytwarzaniu wartości dodatkowej. Taki spadek może zaistnieć, gdy zwiększa się siła produkcyjna pracy- społecznie niezbędny czas pracy na produkcję określonego towaru zmniejsza się. Aby mógł zaistnieć taki spadek wartości siły roboczej, siła produkcyjna pracy w 2 sektorze zajmującym się produkcją środków konsumpcji musi się zwiększyć. Teraz, wzorując się na przykładzie, przyjmijmy, że czas do odtworzenia wartość siły roboczej zmniejszył się z 6 godzin, do 4 godzin, kapitalista uzyskał 2 dodatkowe godziny w których robotnik dostarczył wartości dodatkowej. Klasa kapitalistyczna oczywiście może obniżyć płacę robotników, stopa zysku będzie większa bez wzmożenia intensywności pracy, bez przedłużania dnia roboczego.
Powyższy model teoretyczny wprowadza wiele konsternacji, przecież aby umożliwić jego działanie potrzeba obniżenia się cen środków konsumpcji, a następnie bezwzględnego obniżenia płacy roboczej, tylko wtedy przy takiej samej długości dnia roboczego, proporcja między czasem opłaconym a nieopłaconym ulegnie zmianie.
W rzeczywistości odbywa się to w inny sposób. Nie obserwujemy spadku cen towarów a następnie zredukowania płac roboczych, zamiast tego obserwujemy nominalny wzrost płac roboczych postępujący wolniej od nominalnego wzrostu cen towarów.
W tym przypadku robotnik, choć pracuje dalej taką samą ilość czasu, mniej efektów swojej pracy zachowuje dla siebie, za to większa część efektów jego pracy zostaje skierowana na napędzenie konsumpcji, tj. zwiększenie zysków kapitalistów. Niekoniecznie musi to być kapitalista akurat go zatrudniający, istotnym jest trafienie efektów jego pracy do klasy kapitalistów.
Należy odróżnić wzrost intensywności pracy od wzrostu siły produkcyjnej pracy, w pierwszym wypadku nie zachodzi żadna różnica wartościowa, jedynie robotnik produkuje dwa razy więcej towarów niż przedtem, jednak nie wpływa to na wartość produkowanego towaru. W drugim zaś przypadku, wartość towaru maleje gdyż wydatkowane jest na niego mniej pracy.
To samo dzieje się przy produkcji środków produkcji- jeżeli zwiększa się moc produkcyjna, zmniejsza się tym samym społecznie niezbędny czas pracy co przekłada to się na zmniejszenie wartości. Takowe środki produkcji zawierające pracę martwą, w przyszłym procesie produkcji przeniosą mniejszą wartość na produkowany towar i tym samym towar będzie posiadał mniejszą wartość.
Przez cały okres kapitalistycznego sposobu produkcji klasa robotnicza co rusz walczyła o skrócenie dnia roboczego. Pierwszym krajem, w którym odbywały się walki robotników o zmniejszenie czasu pracy, była to Anglia. Już w 1802 roku burżuazja angielska dostrzegała mobilizację mas pracujących. I tak w 1834 r. rząd angielski wydał ustawę skracającą dzień roboczy do 15 godzin, dla młodzieży do 12, a dla dzieci do 8. Nie tylko w Anglii wybuchały protesty robotników domagających się skrócenia czasu pracy, ale i w innych państwach kapitalistycznych wybuchały takie same protesty.
Czy przy dzisiejszych siłach wytwórczych można byłoby zmniejszyć czas pracy, np. do 7,6 godzin? Odpowiedź brzmi- tak. Wprowadzając przykładowy 6 godzinny dzień roboczy, co w skali tygodnia dawałoby 30 godzin tygodniowo, stopa bezrobocia natychmiastowo spadłaby, ponieważ część rezerwowej armii pracy znalazłaby pracę. Jeżeli ludzkość przeszłaby do sześciogodzinnego dnia roboczego, spowodowałby to olbrzymi wzrost zatrudnienia. Jednakże, na przeszkodzie tego celu stoi klasa kapitalistyczna. Przykładowo, od 1973 do 2013 roku wydajność pracy w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 74,4 procent, a mimo to powiększała się nierówność dochodowa między robotnikami a kapitalistami. Nasze społeczeństwo dysponuje środkami produkcji o potężnej mocy produkcyjnej, dzięki nim, moglibyśmy wytwarzać masę towarów które byłyby tanie oraz łatwo dostępne, ale przede wszystkim klasa robotnicza zyskałaby więcej wolnego czasu na odpoczynek, rozwój osobisty, ruchanie, zaspokajanie swoich potrzeb itd. itd. Na przeszkodzie jednak, stoi obecny kapitalistyczny sposób produkcji.
Należy przede wszystkim uświadomić sobie, że zautomatyzowane, nowoczesne siły wytwórcze nie są wrogami dla klasy robotniczej, inaczej, wrogiem jest klasa kapitalistyczna, która posiada w swoich ryzach środki produkcji a w pogoni za pieniądzem wszyscy kapitaliści chcą udoskonalić swoje środki produkcji ignorując wszelkie konsekwencje.
Ważnym aspektem jest spadkowa tendencja stopy zysku.
Aby lepiej zrozumieć dlaczego stopa zysku w miarę rozwoju bazy ekonomicznej kapitalizmu może maleć, należy przedstawić czym jest organiczny skład kapitału. Składem organicznym kapitału nazywamy stosunek między kapitałem stałym, czyli środkami pieniężnymi wydatkowanymi na zakup środków produkcji, materiałów pomocniczych i innych niezbędnych elementów do rozpoczęcia produkcji oraz kapitałem zmiennym, wydatkowanym na siłę roboczą.
W toku akumulacji kapitalistycznej zapotrzebowanie na coraz to nowsze środki produkcji o większej wydajności rośnie, może to spowodować przy pewnych określonych warunków spadek stopy zysku. Proporcja między kapitałem stałym a kapitałem zmiennym ulega zmianą na korzyść kapitału stałego, co za tym idzie kapitał zmienny odpowiedzialny za produkcję nowej wartości ulega zredukowaniu. Nie musi to od razu oznaczać strat dla zakładu kapitalistycznego, gdyż ożywiona akumulacja może rekompensować spadek udziału kapitału zmiennego ale kapitalista jest zmuszony inwestować więcej w otrzymanie tych samych dochodów, co koniec końców przekłada się na konieczność ciągłej akumulacji w celu rekompensaty spadku stopy zysku.
Same zmiany w organicznym składzie kapitału nie są najczęściej czynnikiem decydującym, wymuszają one ożywioną akumulację, która ostatecznie prowadzi do nadprodukcji, nadprodukcji, która skutkuje spadkiem stopy zysku.
Należy dodać kluczową kwestię, Karol Marks w trzeciej księdze pisał, że ową tendencję należy interpretować ostrożnie, mianowicie nie można sądzić, że każdy kryzys systemu kapitalistycznego jest spowodowany właśnie przez te prawo. Przy określonych warunkach, faktycznie, stopa zysku może maleć, jednak jak Karol Marks dodał później, klasa kapitalistyczna ma wiele sposobów aby temu przeciwdziałać.
Kontynuując. Kiedy siły wytwórcze rozwijają się, kapitalista musi wydatkować większą sumę pieniędzy na kapitał stały niż na kapitał zmienny. Skład organiczny kapitału rośnie, ten wzrost może zagrozić stopie zysku. Aby lepiej to przedstawić, posłużymy się prostym przykładem z Tomu 3 Kapitału.
Kapitał stały | Kapitał Zmienny | Stopa zysku |
---|---|---|
50 | 100 | 100/150 = 66.6% |
100 | 100 | 100/200 = 50% |
200 | 100 | 100/300 = 33.3% |
300 | 100 | 100/400 = 25% |
400 | 100 | 100/500 = 20% |
Karol Marks zakładał, że stopa wyzysku (V/M) w każdym z przedstawionych przykładów wynosiła 100%. Od razu rzuca nam jest w oczy, że tam, gdzie kapitalista wydał więcej pieniędzy na kapitał stały niż na kapitał zmienny, tam była mniejsza stopa zysku. Już w kapitale tomie 1, Marks zauważył, że w toku akumulacji kapitalistycznej, kapitaliści potrzebują nowych, wydajniejszych środków produkcji, jak zaznaczył, może to spowodować wiele zmiany w składzie technicznym kapitału.
[…] Jeżeli np. z wartości wyłożonego w przędzalnie 7/8 przypada dziś na kapitał stały, a 1/8 na zmienny, gdy w początku 18 wieku 1/2 przypadała na kapitał stały, a 1/2 na zmienny, to przeciwnie, masa surowców środków pracy itd, konsumowana produkcyjne przez daną ilość pracy przędzarskiej, jest dziś setki razy większa niż na początku wieku 18.
Jednak, dotarliśmy do takiego stopnia poziomu sił wytwórczych, gdzie mogą one spowodować spadek stopy zysku, jednak burżuazja posiada wiele sposobów przeciwdziałającym tej tendencji, choć możemy zaobserwować wiele przypadków, że stopa zysku faktycznie spadała mimo olbrzymich inwestycji, takim przykładem są chociażby wielkie nakłady pieniężne w 2022 roku przez ICI, Fords, Courtauland i wielu innych gigantycznych firm, które odnotowały spadek zysku, pomimo wzrostu inwestycji.
Pierwszym czynnikiem przeciwdziałającym spadkowej stopie zysku jest zwiększenie stopy wyzysku. W 2012 roku w Wielkiej Brytanii przemysł wytwórczy był na takim samym poziomie produkcji, choć zatrudniał milion pracowników mniej.
Drugim czynnikiem jest obniżanie płac roboczych przez kapitalistę, w szczególności dotyczy się to państw kapitalistycznych które zezwalają na pracę kobiet i dzieci.
Kolejnym czynnikiem jest rezerwowa armia pracy. Im większa ta armia, im większa jest stopa bezrobocia, tym klasa kapitalistyczna może zepchnąć płace robocze do jej wartości.
Czwartym czynnikiem jest to handel zagraniczny, tyczy to się sprowadzania tanich elementów kapitału stałego oraz także kapitału zmiennego. W szczególności tyczy to się kapitalizmu monopolistycznego, gdzie kapitał opuścił swe rodzime granice w poszukiwaniu taniego składu organicznego kapitału. Pojęcie ekspansji kapitału ku poszukiwaniu przyzwoitego miejsca w którym będzie niższy skład organiczny kapitału itd. zostało opracowane przez Lenina w swym dziele „Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu”.
Piątym czynnikiem jest udział monopoli na rynku rozwiniętego kapitalizmu, które przez częściowe wyizolowanie od konkurencji nie są zmuszone do wprost proporcjonalnego obniżania ceny wraz ze spadkiem wartości towaru.
Współcześni burżuazyjni ekonomiści sami przyznają, że wprowadzanie coraz to zmodernizowanych, zautomatyzowanych środków produkcji z jednej strony może tworzyć lepsze społeczeństwo, z drugiej strony zaś miliony ludzi pracy może utracić swoje główne źródło dochodu.
Kwestia płac roboczych
Według statystyk GUS-u, przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w październiku br. 7544,98 zł. Jest to o 12,8 % więcej niż przed rokiem. W październiku nominalne płace zwiększyły się w każdej gałęzi produkcji. (patrz akapit o wartości dodatkowej względnej). Najbardziej płace robocze wzrosły w górnictwie i wydobywaniu (o 61,2%), jak donosi GUS, w główniej mierze wpływ miały wypłaty nagród oraz premie. Wynagrodzenia także wzrosły m.in. w administrowaniu i działalności wspierającej (o 15,2%) oraz działalności związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją (o 14,7%).
Rozpatrzmy teraz kwestie podwyżek płac przez polskie państwo kapitalistyczne.
Już w sierpniu pojawiły się pierwsze pogłoski o planowanych podwyżkach dla pracowników. Zgodnie z rozporządzeniem rządowym, minimalna płaca robocza ma wzrosnąć od stycznia 2024 roku do 4242 zł brutto z 3600, a od lipca do 4300zł.
Głos w tej sprawie zabrały związki zawodowe. 10 lipca w siedzibie Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” im. Andrzeja Bączkowskiego, odbyło się posiedzenie Rady Dialogu, w szczególności uwagę zwrócono na kwestię podwyżek płac. OPZZ jest przeciwne planowi rządu w kwestii wynagrodzeń, są zdania, że płace powinni wzrosnąć do poziomu co najmniej 4300 zł od 1 stycznia i 4540 zł od 1 lipca 2024 roku.
„Strona pracodawców w trakcie debaty wskazała na zagrożenia związane z podwyżką płacy minimalnej dla przedsiębiorstw, wzrostem jej relacji w stosunku do płacy przeciętnej oraz postulowała zmianę algorytmu kształtującego płacę minimalną. Przekonywała związki zawodowe do poparcia propozycji rządu. Co ciekawe pracodawcy wskazali na konieczność zwiększenia nakładów na wynagrodzenia w sferze publicznej. Część z nich skłonna była nawet wyrazić zgodę na podwyżki wynagrodzeń w sferze budżetowej o 20”- piszą związkowcy.
NSZZ Solidarność jest zdania, aby wzrost płac w państwowej sferze budżetowej wynosił nie mniej niż 20 proc, a waloryzacja rent i emerytur nie była niższa niż średnioroczny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów zwiększony o co najmniej 50 proc.
Związkowa Alternatywa domaga się, aby płaca minimalna była tożsama z minimalnym wynagrodzeniem zasadniczych.
Obecnie wynagrodzenie zasadnicze tysięcy pracowników jest niższe niż ustawowo określona płaca minimalna. Pracownicy otrzymują wynagrodzenie na przykład 3000 zł brutto, a 600 zł dostają w postaci premii, nagrody czy dodatku funkcyjnego.
Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.
Forum Związków Zawodowych wskazało, że należy dążyć do poprawy warunków pracy oraz utrzymania niskiego bezrobocia. Zwrócono także uwagę na Państwową Inspekcję Pracy. FZZ postuluje, aby instytucja Państwowej Inspekcji Pracy została wzmocniona, jak wskazuje jeden z przedstawicieli związku zawodowego, PIP jest organizacją niedofinansowaną, przez co nie ma możliwości przeprowadzenia kontroli tam, gdzie jest ona potrzeba.
Czy czekają nas masowe strajki? Relacja związków zawodowych z obecnym rządem
Z wszystkich ustaw i rozporządzeń rządowych moglibyśmy wywnioskować, że podwyżki płac będą obejmowały wszystkich pracowników pracujących w sferze budżetowej. Na owe podwyżki czekały trzy centrale związkowe, OPZZ, FZZ oraz Solidarność- wskazywały one, że palącą kwestią na ten moment jest kwestia podwyżek płac. Zgodnie z obietnicami nowego rządu, wynagrodzenia nauczycieli wzrosną o 30 proc, a pozostałych pracowników o 20 proc.
Przez ostatnie tygodnie najgorętszą kwestią była podwyżka płac dla pracowników sfery budżetowej. Według ustawy okołobudżetowej, podwyżek płac mogą spodziewać się pracownicy administracji rządowej, nauczyciele i inne branże zaliczające się do szeroko pojętej sfery budżetowej. Porównując, jaka branża dostanie najkorzystniejsze podwyżki, możemy stwierdzić, że będą to nauczyciele. Minister Edukacji Polski Barbara Nowacka zapowiedziała, że od marca na konta nauczycieli będą wpływały podwyższone płace z wyrównaniem za styczeń oraz luty. Według obietnic klasy rządzącej, płace początkujących nauczycieli wzrosną o ok. 33 proc. Reasumując, nauczyciele dostaną 1,5 tys. zł podwyżki. Podwyżki płac, także mogą spodziewać się policjanci, celnicy, strażacy, żołnierze, których wynagrodzenia wzrosną o 20 proc.
Reasumując, państwo kapitalistyczne potrzebuje utrzymania w swoich względach sektorów, na których opiera się jego istnienie.
Na nie korzystnej pozycji znajdują się pracownicy samorządowi. Podwyżki płac nie są przewidziane ustawą okołobudżetową i zależy od decyzji indywidualnych władz lokalnych.
Kolejna grupa zawodowa która jest pominięta przez państwo, są to pracownicy pomocy społecznej. Jak wskazują, czują się zignorowani oraz zlekceważeni. Apelują do władz, aby ich płace wzrosły o co najmniej 30 proc. Dodają, że ich sytuacja materialno-ekonomiczna pogorszyła się na skutek panującej w Polsce inflacji. Pracownicy pomocy społecznej zamieścili nawet petycję do władz.