Od redakcji: tłumaczenie stanowi kontynuację poprzednich części i stanowi o teorii zysku. Część 1, część 2, część 3, część 4, część 5.
Teoria zysku (kontynuacja)
Dwie przyczyny zawyżania wartości dóbr teraźniejszych.
W poprzednim rozdziale stwierdziliśmy, że realizacja zysku następuje wtedy, gdy kapitalista sprzedaje dobra; potencjalnie jednak zysk powstaje w momencie zakupu pracy. Z reguły subiektywne wartościowanie dóbr obecnych przewyższa wartościowanie dóbr przyszłych. Ale ponieważ subiektywne wartościowanie decyduje o obiektywnej wartości ceny wymiennej, dobra teraźniejsze. z reguły przewyższają dobra przyszłe tego samego rodzaju nie tylko pod względem ich subiektywnej wartości, lecz także pod względem ceny1. Różnica między cenami płaconymi przez kapitalistę przy zakupie dóbr przyszłych, zwłaszcza pracy2, a cenami uzyskanymi przy sprzedaży towaru powstałego w procesie produkcji («dojrzewanie dóbr przyszłych w dobra teraźniejsze»), stanowi zysk kapitału. Musimy zatem prześledzić powstawanie tego zysku i zacząć od analizy subiektywnych ocen, z których bierze początek wartość obiektywna – w każdym konkretnym przypadku cena.
Böhm-Bawerk wskazuje na trzy przyczyny wyższej oceny dóbr teraźniejszych w porównaniu z dobrami przyszłymi: (1) różnica w relacji między wymaganiami a środkami do ich spełnienia w różnych okresach; (2) systematyczne niedowartościowywanie dóbr przyszłych; (3) wyższość techniczną dóbr teraźniejszych. Rozważmy w kolejności każdy z argumentów Böhm-Bawerka. Co do pierwszej «przyczyny»: «Pierwsza główna przyczyna obliczona na wytworzenie różnicy w wartości dóbr obecnych i przyszłych znajduje się w różnicy między stosunkami popytu i 'pokrycia’ w różnych okresach». (Böhm-Bawerk: Positive Theorie, s.440.) Ta «przyczyna» wyższego wartościowania dóbr teraźniejszych jest przedstawiona jako występująca w dwóch typowych przypadkach: po pierwsze, we wszystkich przypadkach, w których osoby znajdują się w trudnej sytuacji; po drugie, w ocenach wszystkich osób, które liczą na bezpieczną pozycję w przyszłości (młodzi lekarze, prawnicy itp.). Dla obu tych kategorii «obecne» sto florenów jest o wiele ważniejsze niż «przyszłe» floreny, ponieważ przyszły «stosunek popytu do pokrycia» może wiązać się z o wiele korzystniejszymi możliwościami dla obu kategorii. Istnieje jednak pewna liczba osób, dla których istnieje dokładnie odwrotna relacja między popytem a «pokryciem», a mianowicie stosunkowo korzystna sytuacja obecnie i gorsza w przyszłości. W tym przypadku, mówi Böhm-Bawerk, należy wziąć pod uwagę, co następuje: Towar teraźniejszy, na przykład floren, może być zużyty albo w teraźniejszości, albo w przyszłości. Dotyczy to zwłaszcza pieniędzy, które są zdolne do łatwego przechowywania. Stosunek między dobrami obecnymi i przyszłymi może obejmować tylko przyszłe potrzeby, podczas gdy dobra obecne mogą pokrywać te przyszłe potrzeby, a także takie potrzeby obecne, które znajdują się w bliższej perspektywie czasowej. I znowu można wyróżnić dwa przypadki: (1) potrzeby teraźniejsze i bardziej bliskie są mniej ważne niż potrzeby przyszłe; w tym przypadku dobra teraźniejsze odkłada się na pokrycie potrzeb przyszłych; wartość tych dóbr określa się na podstawie znaczenia tych ostatnich; dobra teraźniejsze będą odpowiadały wartością dobrom przyszłym3; (2) dobra teraźniejsze są ważniejsze; w tym przypadku wartość dóbr teraźniejszych przewyższa wartość dóbr przyszłych, ponieważ te ostatnie uzyskują swoją wartość tylko z potrzeb przyszłych, a nie z teraźniejszych. Z tego wynika, że dobra teraźniejsze mogą być równe wartości dóbr przyszłych, ale w żadnym razie nie mogą mniejszej mniejszej. Ale równość tę osłabia jeszcze Böhm-Bawerk twierdzeniem, że możliwość względnego pogorszenia się sytuacji materialnej w najbliższej przyszłości jest zawsze obecna; możliwość ta dodaje dobrom teraźniejszym dalszą możliwości korzystniejszego wykorzystania, co nie dotyczy dóbr przyszłych: «Dobra teraźniejsze są więc w najbardziej niekorzystnym przypadku równe dobrom przyszłym pod względem wartości, ale z reguły przewyższają je ze względu na ich użyteczność jako zapas rezerwowy». (Tamże, s.443.) Według Böhm-Bawerka tylko te przypadki stanowią wyjątek, w których zachowanie dóbr teraźniejszych wiąże się z trudnościami lub jest niemożliwe. Otrzymujemy zatem trzy kategorie osób: (1) bardzo duża liczba osób znajduje się w gorszych warunkach obecnie niż w przyszłości; będą one wyżej oceniać dobra teraźniejsze niż dobra przyszłe; (2) druga, podobnie bardzo liczna grupa, która trzyma dobra teraźniejsze jako zapas rezerwowy, aby z nich skorzystać w przyszłości, będzie oceniać dobra teraźniejsze jako równe wartościom dóbr przyszłych, albo też na nieco wyższym poziomie; (3) istnieje niewielka liczba osób, u których «łączność między teraźniejszością a przyszłością jest utrudniona lub zagrożona przez szczególne okoliczności»; będą one oceniać dobra teraźniejsze jako mniej warte niż dobra przyszłe. Ale ogólnie rzecz biorąc, subiektywne oceny mają tendencję do bycia wyższymi dla dóbr obecnych i niższymi dla dóbr przyszłych.
Jest to «pierwsza przyczyna» Böhm-Bawerka przeceniania dóbr teraźniejszych.
Przeanalizujemy teraz tę «przyczynę», zwracając przede wszystkim uwagę na to, że takie sformułowanie pytania ma bardzo określone granice historyczne, będąc zasadne tylko w gospodarce wymiennej, a całkowicie niemożliwe we wszystkich innych typach gospodarki w naturze. Co więcej, stwierdzenie to odnosi się nie tylko do dóbr trudnych do utrzymania, ale – jak wskazali Karl Pearson i Ladislaus von Bortkievitz – także do innych dóbr: «Człowiek, któremu należałoby zaoferować tyle węgla, wina itp. ile byłoby potrzebne do zaopatrzenia go przez cały przypuszczalny przebieg jego życia, okazałby tylko niewielką wdzięczność za taką ofertę» – to uwaga Pearsona w jego dyskusji nad teorią Böhm-Bawerka, choć Pearson w sumie akceptuje tę teorię – «podczas gdy przypadek jest oczywiście inny w przypadku pieniędzy». (Ladislaus von Bortkievitz: «Der Kardinalfehler der Böhm-Bawerkschen Zinstheorie», Schmoller’s Jahrbücher, t. XXX, s.947). Widzieliśmy dalej, że przecenianie dóbr teraźniejszych w porównaniu z dobrami przyszłymi zależy w dużej mierze, zdaniem Böhm-Bawerka, od tego, że dobra teraźniejsze mogą również zaspokajać ważniejsze przyszłe potrzeby, z czego wynika ponadto ich wartość. Załóżmy, że mamy do czynienia z osobą, której teraźniejszość jest stosunkowo bezpieczna, ale przyszłość oferuje mniej bezpieczeństwa. Dziesięć florenów, które obecnie posiada ta osoba, zaspokaja teraz potrzebę 100 jednostek; ponieważ w przyszłości osoba ta prawdopodobnie będzie miała do dyspozycji mniejszą sumę, wartość dziesięciu florenów wzrośnie, powiedzmy, do 150 takich jednostek. Musimy wnioskować, że przyszłe dziesięć florenów byłoby cenione przez daną osobę wyżej niż obecne dziesięć florenów. Böhm-Bawerk wyciąga jednak inny wniosek; oświadcza on, że skoro obecne dziesięć florenów może być zaoszczędzone i w ten sposób wykorzystane nawet w przyszłości, to mają one nawet teraz (w chwili obecnej) wartość przyszłych florenów. W ten sposób przyszła wartość jest rzutowana na teraźniejszość; ale to założenie – możliwość przeniesienia wartości przyszłego posiadania obecnych dóbr – przeczy podstawowemu pojęciu Böhm-Bawerka co do pochodzenia zysku. Jaki byłby wynik, na przykład, gdybyśmy zastosowali założenie Böhm-Bawerka do narzędzi produkcji?
Każdy środek produkcji – maszynę czy pracę – można traktować na dwa sposoby: jako dobro teraźniejsze i jako dobro przyszłe (to pierwsze tylko o tyle, o ile można zrealizować jego wartość w teraźniejszości i o ile dostępna jest fizyczna forma jego posiadania itp.) Możemy realizować wartość danego środka produkcji w chwili obecnej; możemy go sprzedać i otrzymać za niego, powiedzmy, 100 jednostek wartości; możemy zastosować go w procesie produkcji i otrzymać 150 jednostek wartości po upływie pewnego czasu; zatem przyszła wartość danego środka produkcji jest równa 150 jednostkom wartości, podczas gdy jego obecna wartość wynosi 100 takich jednostek. Jeżeli teraz przyjmiemy za Böhm-Bawerkiem możliwość oceny dóbr teraźniejszych według ich wartości przyszłej, to przekonamy się, że jest to całkowicie nie do przyjęcia, zwłaszcza w odniesieniu do środków produkcji, gdyż w tym wypadku znikłaby wszelka różnica między tym, co kapitalista sam płaci, a tym, co później otrzymuje; nie byłoby prowizji (agio), którą Böhm-Bawerk uważa za podstawę zysku. Błąd Böhm-Bawerka polega na tym, że wyklucza on dla wartości przyszłej możliwość teraźniejszego zastosowania4. Jednak właśnie te środki produkcji, które są już fizycznie dostępne w teraźniejszości, nie mogą w ogóle zostać dopasowane do kategorii «wyobrażonych florenów». Albo dobra teraźniejsze nie mogą zapożyczyć swej wartości od przyszłej użyteczności (oczywiście w granicach pierwszej przyczyny, której już poświęciliśmy uwagę), w którym to przypadku nie ma okazji do przewartościowania dóbr teraźniejszych, znika bowiem równość w szacowaniu dóbr teraźniejszych i przyszłych; albo też dobra teraźniejsze mogą czerpać swą wartość z przyszłej użyteczności, w którym to przypadku pozostaje do wyjaśnienia, skąd Böhm-Bawerk czerpać będzie swój zysk (oczywiście znowu tylko w granicach pierwszej przyczyny). W obu przypadkach wynik nie jest dla Böhm-Bawerka zbyt pochlebny.
Rozpatrzmy teraz ten temat z punktu widzenia rzeczywistości kapitalistycznej, tj. z punktu widzenia kapitalistów i robotników, biorąc pod uwagę najpierw tych ostatnich. Robotnicy sprzedają swoje dobro – pracę – którą nabywają kapitaliści jako środek produkcji, a więc dobro przyszłe, w zamian za «obecne» floreny. Robotnik «dobrowolnie» sprzedaje swoją pracę (dobro przyszłe) po cenie niższej niż ta, którą przypisuje się produktowi jego pracy. Ale dzieje się to wcale nie dlatego, że robotnik może liczyć na lepszy stosunek między popytem a pokryciem, lecz raczej w wyniku stosunkowo słabej pozycji społecznej robotnika. (Stolzmann, op. cit., str. 306, 307.) Nie ma on ponadto nadziei na «wzniesienie się w życiu», a to stanowi osobliwość położenia proletariackiego we wszystkich krajach. «Pierwsza przyczyna» przeceniania dóbr teraźniejszych w porównaniu z dobrami przyszłymi nie występuje więc wcale w motywach wartościowania przez robotnika. Wyjaśnienie to nie ma też w ogóle zastosowania jako przyczyna wartościowania przez pracodawców kapitalistycznych. Sam Böhm-Bawerk ma na ten temat następujące zdanie: «Gdyby kapitaliści oceniali cały swój majątek jako dobra teraźniejsze, tzn. konsumowali je w teraźniejszej przyjemności, to oczywiście potrzeby teraźniejsze byłyby w nadmiarze zaspokojone, podczas gdy potrzeby przyszłe pozostałyby zupełnie niezaspokojone ….. O ile zajmujemy się tylko relacjami popytu i pokrycia w teraźniejszości i przyszłości, opozycja zagregowanego zasobu dóbr teraźniejszych przekraczająca zapotrzebowanie teraźniejszości ma mniejszą wartość dla jej posiadaczy (jako dobra teraźniejsze) niż dobra przyszłe». (Positive Theorie, s.510.)
Dla kapitalisty takie dobra, o ile przekraczają jego własne potrzeby, są użyteczne w tym sensie, że zużywa je produktywnie, tj. w tym, że przekształca je w dobra przyszłe. Ta okoliczność powoduje, że dobra przyszłe, w tym wypadku praca, są oceniane wyżej niż dobra obecne. Widzimy zatem, że «pierwsza przyczyna» jest całkowicie nie do utrzymania zarówno z punktu widzenia popytu, jak i podaży.
Przechodząc teraz do «drugiej przyczyny». twierdzamy, że Böhm-Bawerk pojmuje ją w następujący sposób: «Systematycznie nie doceniamy naszych przyszłych potrzeb i środków służących do ich zaspokojenia» (Tamże, s.445.). Böhm-Bawerk nie ma wątpliwości co do samego faktu, ale stwierdza, że przejawia się on w różnym stopniu, w zależności od rasy, wieku, jednostki; jego najprostszy przejaw występuje u dzieci i dzikusów, co ma trzy przyczyny: (1) niekompletność koncepcji przyszłych potrzeb; (2) wadliwa natura woli, powodująca preferowanie obecnego zadowolenia, nawet jeśli szkodliwość takiej preferencji może być oczywista; (3) «wzgląd na zwięzłość i niepewność naszego życia».
Naszym zdaniem ta «druga przyczyna» jest równie błędna jak pierwsza. Jeśli mamy do czynienia z zakładem gospodarczym, to musi istnieć konkretny plan gospodarczy, który będzie uwzględniał nie tylko potrzeby teraźniejsze, ale i przyszłe. Odniesienie Böhm-Bawerka do dzikusów i dzieci trudno uznać za dowód. Jaki może być wpływ wadliwej jakości naszej woli, naszych niedoskonałych «koncepcji przyszłości» lub nawet «rozważań na temat krótkości i niepewności naszego życia» na wyliczone plany nowoczesnego magnata przemysłowego? Ekonomia ma swoją własną logikę, a motywy działalności gospodarczej, względy ekonomiczne, są tak odległe od motywów dzieci i dzikusów, jak ziemia od nieba. Gromadzenie pieniędzy tam, gdzie jest to korzystne, oczekiwanie na korzystną koniunkturę, misterne plany na przyszłość – oto charakterystyczne cechy gospodarki kapitalistycznej; choć kapitalista może być czasem «dzieckiem», jego dziecinność działa tylko w przypadku jego «kieszonkowego»; natomiast w jego zasadniczych wycenach, w jego czysto ekonomicznych operacjach wszystko przebiega zgodnie z definitywną kalkulacją. Friedrich von Wieser słusznie zauważa w związku z tym: «Wydaje mi się, że w cywilizowanych warunkach każdy dobry ekonomista, a w większości nawet każdy mierny ekonomista nauczył się rządzić w pewnym związku tą słabością ludzkiej natury [niedocenianiem przyszłych dóbr – N.B.] … . Potrzeba ostrożności i przezorności w tym związku jest szczególnie wielka i nie powinno nas dziwić, że przede wszystkim tutaj jest ona skuteczna»5. Pomijając powyższe, niepożądanym jest, nawet z punktu widzenia Böhm-Bawerka, uciekanie się do ryzyka związanego z «przyszłością» w swoim wyjaśnieniu pochodzenia zysku z kapitału, ponieważ, jak zauważa Ladislaus von Bortkievitz, «teoria Böhm-Bawerka dotyczy wyjaśnienia odsetek od kapitału we właściwym sensie, tj, z odsetkami netto, a nie z odsetkami brutto, które zawierają wśród innych składników premię za ryzyko, stanowiącą pominięcie czynnika niepewności, i mogą być pominięte przy rozpatrywaniu odsetek netto». (Bortkievitz, op. cit., s.950.)
Podejmijmy teraz kwestię robotników i kapitalistów. Böhm-Bawerkowi wydaje się, że sam robotnik mógłby wystąpić w roli kapitalisty i otrzymać produkt swojej pracy w przyszłości; woli jednak otrzymać przynajmniej jego część w chwili obecnej, ponieważ systematycznie «niedowartościowywuje» przyszłe dóbra. W rzeczywistości proces ten przebiega zupełnie inaczej, niż rozumie go Böhm-Bawerk. Robotnik nie sprzedaje swojej siły roboczej dlatego, że «nie docenia przyszłych dóbr», ale dlatego, że nie ma w ogóle możliwości uzyskania jakichkolwiek dóbr bez sprzedaży swojej siły roboczej. W jego przypadku nie ma wyboru między produkcją własną, a produkcją w fabryce pracodawcy; nie ma on w ogóle możliwości przekształcenia przyszłych dóbr – pracy – w dobra teraźniejsze; nie ocenia więc w ogóle swojej pracy jako dobra przyszłego. Taka postawa jest mu całkiem obca, w rzeczywistości sytuacja jest tak jasna, że nawet burżuazyjni ekonomiści ją pojmują, chyba że zajmują się systematyczną apologią kapitalizmu, chociaż trudno byłoby im rozwinąć taką apologię z gorliwością jaką wykazuje Böhm-Bawerk. «Robotnik przemysłowy – pisze profesor Wilhelm Lexis – nie był teraz w stanie zrealizować swojej siły roboczej własnymi środkami; potrzebował do tego ogromnych nowych środków produkcji, które były własnością kapitału, na warunkach dyktowanych przez kapitał. Robotnik nie prowadzi własnego zakładu produkcyjnego; produkt jego pracy nie należy do niego i są dla niego sprawą obojętną; hodowla ekonomiczna oznacza dla niego zdobywanie i wydatkowanie jego płacy»6.
Tak wygląda sytuacja z punktu widzenia robotnika; zbadajmy teraz tę samą sytuację z punktu widzenia kapitalisty. Sam Böhm-Bawerk przyznaje tu, że kapitaliści, gdy nie działają jako rozrzutnicy, nie są nigdy winni przecenienia dóbr teraźniejszych. (Positive Theorie, str. 520, 521.) Przekonujemy się więc, że «druga przyczyna» również nie jest poprawna, ani dla popytu, ani dla podaży.
«Z trzech czynników, zatem ….. dla kapitalistów jako masy [widzieliśmy, że jest to prawdą również dla robotników – N.B.], dwa pierwsze nie działają. Z drugiej strony, trzeci czynnik, z którym już się zapoznaliśmy, może stać się skuteczny: techniczna wyższość obecnych towarów lub to, co inaczej nazywa się «produktywnością» kapitału». (Op. cit., str. 521.) Pozostaje nam więc jeszcze zbadać tylko trzecią «przyczynę» – techniczną wyższość obecnych towarów.
Trzecia przyczyna przewartościowywania obecnych dóbr; ich wyższość techniczna.
Ta trzecia przyczyna, którą Böhm-Bawerk uważa za mającą decydujące znaczenie, polega na tym, że «z reguły dobra teraźniejsze stanowią z przyczyn technicznych doskonalsze środki zaspokojenia naszych potrzeb i dlatego zapewniają nam wyższą użyteczność krańcową niż dobra przyszłe». (Op. cit., s.454) Poczynimy najpierw uwagę wstępną. Böhm-Bawerk dotychczas zawsze zakładał, że dobra teraźniejsze oznaczają «dobra konsumpcyjne», dobra pierwszego rzędu, lub, w najgorszym przypadku, «teraźniejsze» floreny, które mogą być łatwo przekształcone w artykuły konsumpcyjne, które z kolei stanowią natychmiastowe zaspokojenie ludzkich potrzeb. To właśnie floreny kapitalista wymienił na «przyszłą własność» – pracę – jako prawdziwy towar. Ale tutaj sprawa jest zupełnie inna; Böhm-Bawerk nie przeciwstawia już środków produkcji środkom konsumpcji, ale porównuje środki produkcji – różne kategorie środków produkcji – między sobą. Wynika z tego szereg konsekwencji, które omówimy poniżej. Wracając do naszego tematu: wiemy z poprzedniego rozdziału, że proces produkcji, według Böhm-Bawerka, jest tym bardziej udany im więcej czasu zajmuje. Jeśli przyjmiemy dowolne jednostkowe środki produkcji, na przykład miesiąc pracy, zastosowane w technicznie nierównych procesach produkcyjnych, to wynik będzie zupełnie inny, w zależności od czasu trwania procesu produkcji. Dla wyjaśnienia tego twierdzenia Böhm-Bawerk przytacza następującą tabelę:
Tabela 1
Ile praca jednego miesiąca w roku da jednostek produktu w danym okresie gospodarczym | ||||
tj. do końca roku | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
1909 | 100 | – | – | – |
1910 | 200 | 100 | – | – |
1911 | 280 | 200 | 100 | – |
1912 | 350 | 280 | 200 | 100 |
1913 | 400 | 350 | 280 | 200 |
1914 | 440 | 400 | 350 | 280 |
1915 | 470 | 440 | 400 | 350 |
1916 | 500 | 470 | 440 | 400 |
Dla zaspokojenia potrzeb w roku 1909, powiada Böhm-Bawerk, miesięczna praca wykonana w roku 1910 lub 1911 nie przynosi żadnego efektu. Miesiąc pracy w roku 1909 da 100 jednostek produkcyjnych; dla zaspokojenia potrzeb w roku 1914 miesiąc pracy w roku 1911 da 350 jednostek; w roku 1910 – 400; w roku 1909 – 440 jednostek produktu.
«Jakakolwiek byłaby epoka przyjęta za podstawę porównania, starsza (obecna) średnia środków produkcji jest zawsze technicznie lepsza od młodszej (przyszłej) o równej wielkości». Wyższość ta, zauważa dalej Böhm-Bawerk, ma charakter nie tylko techniczny, ale i ekonomiczny: produkt wytworzony w gałęzi «bardziej kapitalistycznej», tj. za pomocą dłuższego toku produkcji, przewyższa produkt gałęzi «mniej kapitalistycznej» nie tylko liczbą, ale i ogólną wartością wytworzonych jednostek.
«Czy jednak [starszy agregat środków produkcji – N.B.] przewyższa go również pod względem wielkości jego użyteczności krańcowej i wartości? W istocie tak. Jeśli bowiem stawia do naszej dyspozycji, w każdej możliwej do wyobrażenia sferze wymagań, w których zaspokojeniu moglibyśmy lub zastosowalibyśmy go, więcej środków zaspokojenia, to z pewnością musi mieć większe znaczenie dla naszego dobrobytu». (Tamże, s.457.)
Dla jednej i tej samej osoby, w jednej i tej samej epoce, mówi Böhm-Bawerk, większa masa produktów będzie miała również większą wartość. Tak jest z wartością produktu; ale jak jest z wartością środków produkcji? Jak widzieliśmy z odpowiedniego rozdziału o wartości, wartość środków produkcji określona jest w różnych rodzajach konsumpcji przez maksimum wartości produktu, tj. przez wartość produktu stworzonego w najkorzystniejszych warunkach.
«W przypadku towarów pozwalających na przemienne i różne zastosowanie o różnej wielkości użyteczności krańcowej, decydująca jest najwyższa użyteczność krańcowa – w naszym konkretnym przypadku zatem ten produkt, który reprezentuje najwyższą sumę wartości». (Tamże, s.458.)
Ale oczywiście należało wyciągnąć wniosek, że wartość środków produkcji zależy od maksymalnej masy produktów, czyli od maksymalnego wydłużenia procesu produkcji. Ale teoria Böhm-Bawerka w rzeczywistości – i niech czytelnik to szczególnie zaznaczy – dostarcza zupełnie innej odpowiedzi. Najwyższa suma wartości, mówi nasz autor, «nie może pokrywać się z tym produktem, który zawiera największą liczbę jednostek indywidualnych. Wręcz przeciwnie, rzadko lub nigdy nie pokrywa się z tym produktem. Największą liczbę jednostek możnaby bowiem zabezpieczyć za pomocą nieumiarkowanego czasu trwania procesu produkcji, być może 100 lub 200 lat. Ale towary, które nie będą dostępne aż do czasów naszych prawnuków i praprawnuków, nie mają praktycznie żadnej wartości w naszej dzisiejszej ocenie». (Tamże, s. 460.) Dlatego największa suma wartości będzie należała do tego produktu, którego liczba jednostek pomnożona przez wartość za jednostkę daje maksymalną sumę, w związku z czym musimy również wziąć pod uwagę «relację między popytem a pokryciem w danym okresie gospodarczym oraz ….. redukcję perspektywy, która staje się operatywna w przypadku przyszłych towarów7» [tj. redukcję wartości – N.B.].
Załóżmy, że «pierwsza przyczyna», tj. «postępująca poprawa środków zaopatrzenia», została uznana za pewnik; załóżmy dalej, że odpowiadająca jej (malejąca) wartość jednostki produktu, określona przez Böhm-Bawerka mianem «wartości rzeczywistej», wynosi dla produktu rocznego z roku 1909 – 5; z roku 1910 – 4; z roku 1911 – 3,3; z roku 1912 – 2,5; z roku 1913 – 2,2; z roku 1914 – 2,1; z roku 1915 – 2 ; a z roku 1916 – 1,5. Odpowiednie liczby, gdy zadziała druga przyczyna, tj. zmniejszenie perspektywy, będą równe odpowiednio 5; 3,8; 3; 2,3; 1,8; 1,5; 1. Zakładamy zatem, wraz z Böhm-Bawerkiem, zmniejszenie wartości «dóbr przyszłych» w porównaniu z «dobrami obecnymi», na mocy dwóch przyczyn, które poprzednio badaliśmy. Na podstawie tego materiału Böhm-Bawerk konstruuje następujące tabele:
Tabela 2.
Miesięczna praca w roku 1909 daje… | ||||
dla okresu gospodarczego produktu | następująca liczba jednostek produktu | prawdziwa użyteczność krańcowa na jednostkę produktu | zmniejszenie zasięgu wartości na jednostkę | suma wartości całego produktu- |
1909 | 100 | 5.0 | 5.0 | 500 |
1910 | 200 | 4.0 | 3.8 | 760 |
1911 | 280 | 3.3 | 3.0 | 840 |
1912 | 350 | 2.5 | 2.2 | 770 |
1913 | 400 | 2.2 | 2.0 | 800 |
1914 | 440 | 2.1 | 1.8 | 792 |
1915 | 470 | 2.0 | 1.5 | 705 |
1916 | 500 | 1.5 | 1.0 | 500 |
Tabela 3.
Miesięczna praca w roku 1909 daje… | ||||
dla okresu gospodarczego produktu | następująca liczba jednostek produktu | prawdziwa użyteczność krańcowa na jednostkę produktu | zmniejszenie zasięgu wartości na jednostkę | suma wartości całego produktu- |
1909 | 5.0 | 5.0 | – | |
1910 | 4.0 | 3.8 | – | |
1911 | 3.3 | 3.0 | – | |
1912 | 100 | 2.5 | 2.2 | 220 |
1913 | 200 | 2.2 | 2.0 | 400 |
1914 | 280 | 2.1 | 1.8 | 504 |
1915 | 350 | 2.0 | 1.5 | 525 |
1916 | 400 | 1.5 | 1.0 | 400 |
Z tabel tych wynika, że maksymalna wartość pracy wydatkowanej w roku 1909 (840 jednostek wartości) jest wyższa od wartości, która powstała w wyniku późniejszej pracy w roku 1912 (525). Jeśli dokonamy tych obliczeń również dla lat 1910 i 1911, rekapitulując wyniki w tabeli podobnej do tabeli I, otrzymamy następujące liczby8:
Tabela 4.
Miesiąc pracy | ||||
w roku… | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
daje | jednostek wartości | |||
1909 | 500 | – | – | – |
1910 | 760 | 380 | – | – |
1911 | 840 | 600 | 300 | – |
1912 | 770 | 616 | 440 | 220 |
1913 | 800 | 700 | 560 | 400 |
1914 | 792 | 720 | 630 | 504 |
1915 | 705 | 660 | 600 | 525 |
1916 | 500 | 470 | 440 | 400 |
«Obecny miesiąc pracy jest więc w rzeczywistości lepszy od wszystkich przyszłych miesięcy nie tylko w swojej technicznej produktywności, ale także w swojej krańcowej użyteczności i wartości»9.
Böhm-Bawerk uważa więc za udowodnione, że obecne dobra produkcyjne są nie tylko technicznie, ale i ekonomicznie lepsze od przyszłych dóbr produkcyjnych. Böhm-Bawerk przechodzi teraz do rozważań nad dobrami teraźniejszymi właściwymi, tzn. do teraźniejszych dóbr konsumpcyjnych, poprzez następujące rozważania: Posiadanie pewnego zapasu teraźniejszych towarów konsumpcyjnych pozwala na zużywanie środków produkcji w najbardziej produktywnych procesach; jeśli ktoś posiada tylko skąpe środki egzystencji, nie może zbyt długo czekać na ukończenie produktu. Ponadto pewien czas trwania produkcji wiąże się z pewną ilością środków egzystencji, a im wcześniej zdobędzie się środki produkcji, tym lepiej będzie można je wykorzystać. Jeśli mamy zapas obecnych dóbr konsumpcyjnych wystarczający na dziesięć lat, to obecne dobra produkcyjne mogą być nadal konsumowane przez cały okres dziesięciu lat; ale nasze przyszłe dobra mogą pozostać w procesie produkcji krócej. Z drugiej strony, jeśli środki produkcji mamy uzyskać dopiero po upływie trzech lat; w tym przypadku maksymalny wiek procesu produkcji wyniesie dziesięć minus trzy, czyli siedem lat itd10. «Stan sprawy – mówi Böhm-Bawerk – jest następujący: nasza kontrola nad agregatem obecnych środków konsumpcji pokrywa nasze utrzymanie w obecnym okresie gospodarczym i w ten sposób uwalnia nasze dostępne w tym okresie środki produkcji (praca, wykorzystanie ziemi, premie od kapitału) dla technicznie bardziej opłacalnej służby w przyszłości». (Böhm-Bawerk: Positive Theorie, str. 469.) Innymi słowy, ponieważ obecne dobra produkcyjne mają wyższą wartość niż dobra przyszłe i ponieważ dostępność obecnych dóbr konsumpcyjnych sprzyja temu czynnikowi, te ostatnie nabywają pewną premię. Wzrost wartości obecnych dóbr produkcyjnych pociąga za sobą wzrost wartości obecnych dóbr konsumpcyjnych.
I to wszystko, jeśli chodzi o «trzecią» przyczynę. Zanim przejdziemy do krytyki tego najważniejszego i naszym zdaniem najbardziej scholastycznego argumentu Böhm-Bawerka, jeszcze raz powtórzymy przebieg jego rozumowania:
- Obecne dobra produkcyjne dają większą masę produktów niż przyszłe dobra produkcyjne.
- Wartość tego produktu w każdej chwili, jak również wartość maksymalna, jest większa w obecnych dobrach produkcyjnych.
- Dlatego wartość obecnych środków produkcji jest większa niż wartość przyszłych środków.
- Ponieważ obecne artykuły konsumpcyjne umożliwiają wykorzystanie środków produkcji w najbardziej produktywnych operacjach, tzn. ich natychmiastowe wykupienie na długi okres czasu, obecne artykuły konsumpcyjne mają większą wartość niż przyszłe artykuły konsumpcyjne.
A teraz nasze krytyczne badanie tego rozumowania. W punkcie 1 powyżej: Obecne dobra produkcyjne, czytamy u Böhm-Bawerka, dają większą masę produktów, na poparcie czego proponuje się tabelę I. Jeśli rozumowanie Böhm-Bawerka ma mieć w ogóle jakiekolwiek znaczenie, musimy wykluczyć wszystko, co wiąże się z omówionymi wyżej dwoma pierwszymi «przyczynami» przeceny obecnych towarów. Liczba uzyskanych produktów musi być traktowana jako niezależna od tego, kiedy zostały one uzyskane. A przecież serie produkcyjne w tabeli Böhm-Bawerka kończą się w każdym przypadku na końcu danego roku. Jeśli jednak przyjmiemy, że okres, w którym produkt jest ukończony, nie ma dla nas żadnego znaczenia, to dojdziemy do zupełnie innych wyników, podobnie jak Ladislaus von Bortkievitz.
Tabela 1.
Miesiąc pracy | ||||
w roku… | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
daje | jednostek wartości | |||
1909 | 100 | – | – | – |
1910 | 200 | 100 | – | – |
1911 | 280 | 200 | 100 | – |
1912 | 350 | 280 | 200 | 100 |
1913 | 400 | 350 | 280 | 200 |
1914 | 440 | 400 | 350 | 280 |
1915 | 470 | 440 | 400 | 350 |
1916 | 500 | 470 | 440 | 400 |
Tabela 1a.
Miesiąc pracy | ||||
w roku… | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
daje | jednostek wartości | |||
1909 | 100 | – | – | – |
1910 | 200 | 100 | – | – |
1911 | 280 | 200 | 100 | – |
1912 | 350 | 280 | 200 | 100 |
1913 | 400 | 350 | 280 | 200 |
1914 | 440 | 400 | 350 | 280 |
1915 | 470 | 440 | 400 | 350 |
1916 | 500 | 470 | 440 | 400 |
1917 | – | 500 | 470 | 440 |
1918 | – | – | 500 | 470 |
1919 | – | – | – | 500 |
Jeśli przyjmiemy, że serie produkcyjne w latach 1909, 1910, 1911 i 1912 trwają jednakowo długo, to liczba produktów również będzie taka sama jak w roku 1909; nie ma żadnej różnicy w ilości produktu. Jedyna różnica będzie teraz polegała na tym, że ta równie wielka ilość produktu nie jest uzyskiwana w tym samym czasie, lecz raczej, w miarę jak środek produkcji jest bardziej oddalony od «obecnego» środka produkcji, równie wielki wynik byłby osiągany tym później, w zależności od jego absolutnej wielkości. Podczas gdy miesięczna praca w roku 1909 przyniesie 500 jednostek produktu już w 1916 roku, miesięczna praca w 1910 roku nie przyniesie tych 500 jednostek produktu w 1916 roku, ale dopiero w 1917 roku, a miesięczna praca w 1911 roku nie przyniesie tej ilości aż do 1918 roku. Wynika z tego, że jeśli zignorujemy zmienną wycenę wcześniejszych i późniejszych produktów, to całkowita ilość produktu pozostanie taka sama.
W punkcie 2: przechodzimy teraz do kwestii wartości produktu i wartości maksymalnej. Widzieliśmy powyżej, że konsekwentne stosowanie stanowiska Böhm-Bawerka z konieczności doprowadziłoby do osiągnięcia maksymalnej wartości, gdyby proces produkcji został istotnie wydłużony, a w konsekwencji również gdyby masa produktów wzrosła do maksimum. Böhm-Bawerk jednak temu zaprzecza, powołując się na fakt, że produkty, które powstaną w epoce naszych prawnuków, nie będą miały dla nas praktycznie żadnej wartości. To założenie, na którym opiera swoje obliczenia, jest metodologicznie niedopuszczalne: jeśli z góry zdyskontujemy efekt niedoszacowania przyszłego stanu posiadania («co jest uwarunkowane albo pierwszą, albo drugą przyczyną»), to uniemożliwimy tym samym analizę «trzeciej przyczyny», czyli właśnie tej kwestii, która nas teraz interesuje. W rzeczywistości Böhm-Bawerk ukradkiem wprowadza efekt pierwszego i drugiego czynnika i tylko ta okoliczność pozwala mu dojść do wyników, które – przeciwnie – przypisuje efektowi trzeciego czynnika. W istocie, skąd Böhm-Bawerk bierze swoją różną wartość maksymalną dla produktu środków produkcji o różnej długości okresów produkcji? Z pewnością tylko z faktu, że dwukrotnie zmniejszył wartość produktu jako zależnego od czasu:
1909 — 5.0 | 1913 — 2.2 | 1909 — 5.0 | 1913 — 2.0 |
1910 — 4.0 | 1914 — 2.1 | 1910 — 3.8 | 1914 — 1.8 |
1911 — 3.3 | 1915 — 2.0 | 1911 — 3.2 | 1915 — 1.5 |
1912 — 2.5 | 1916 — 1.5 | 1912 — 2.2 | 1916 — 1.0 |
Dwie pierwsze kolumny pokazują spadek wartości dóbr pod wpływem «stopniowo poprawiających się warunków zaopatrzenia», dwie pozostałe pokazują spadek wartości pod wpływem refleksji nad niewystarczalnością ludzkiego życia itp. Gdyby tak nie było, dla wszystkich lat otrzymalibyśmy tę samą liczbę, czyli 5. Jeśli teraz ustawimy tabelę analogiczną do tabeli IV, zakładając zmniejszanie się wartości we wszystkich pionowych kolumnach w miarę wzrostu masy produktów, otrzymamy następujące wyniki11:
Tabela 4.
Miesiąc pracy | ||||
w roku… | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
daje | jednostek wartości | |||
1909 | 500 | – | – | – |
1910 | 760 | 380 | – | – |
1911 | 840 | 600 | 300 | – |
1912 | 770 | 616 | 440 | 220 |
1913 | 800 | 700 | 560 | 400 |
1914 | 792 | 720 | 630 | 504 |
1915 | 05 (sic!) | 660 | 600 | 525 |
1916 | 500 | 470 | 400 | 400 |
Tabela 4a.
Miesiąc pracy | ||||
w roku… | 1909 | 1910 | 1911 | 1912 |
daje | jednostek wartości | |||
1909 | 500 | – | – | – |
1910 | 760 | 500 | – | – |
1911 | 840 | 760 | 500 | – |
1912 | 770 | 840 | 760 | 500 |
1913 | 800 | 770 | 840 | 760 |
1914 | 792 | 800 | 770 | 840 |
1915 | 705 | 792 | 800 | 770 |
1916 | 500 | 705 | 792 | 800 |
1917 | – | 500 | 705 | 792 |
– | – | 500 | 705 | |
– | – | – | 500 |
Porównanie tabel IV i IVa pokaże, że «maksimum wartości» w tabeli IV jest inna (840, 720, 630, 525), podczas gdy w tabeli IVa jest równie duża (840). Różnica ta wynika jedynie z faktu, że zmniejszenie w tabeli IV przyjęto jako zależne od czasu, w wyniku czego druga kolumna pionowa zaczyna się od innej liczby (380 zamiast 500). Natomiast spadek wartości w tabeli IVa jest uzależniony tylko od ilości produktu; początkowe liczby wszystkich czterech kolumn są równe, ponieważ ilości produktu również są równe12. Staje się więc jasne, że wyższe wyniki produktywności ekonomicznej dla obecnych środków produkcji uzyskuje się tylko dlatego, że w obliczeniach uwzględniono oba wspomniane czynniki. Nie trzeba dodawać, że ten sam wynik (ale ilościowo nieco niższy) uzyskamy, jeśli pozwolimy działać tylko jednemu z tych dwóch czynników. Nie ma znaczenia, czy wybierzemy pierwszy, czy drugi. W każdym razie jasne jest, że osławiona «trzecia przyczyna» po prostu nie istnieje jako niezależny czynnik, a to całkowicie rozwiewa pytanie o wartość obecnych i przyszłych środków produkcji (punkt 3).
W punkcie 4: Jeśli założymy, że pierwsze trzy «przyczyny» «trzeciej przyczyny» są ważne, to w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przyznać Böhm-Bawerkowi jego przejścia od towarów produkcyjnych do towarów konsumpcyjnych. Böhm-Bawerk oddaje się tutaj następującym rozważaniom: skoro obecne towary produkcyjne są bardziej wartościowe niż przyszłe towary produkcyjne, to obecne towary konsumpcyjne są również bardziej wartościowe niż przyszłe towary konsumpcyjne. Towary konsumpcyjne są tu zatem traktowane jako środek produkcji dla środków produkcji, w związku z czym towary produkcyjne są traktowane jako czynnik determinujący, a towary konsumpcyjne jako czynnik, który ma być determinowany. Ale twierdzenie to przeczy zasadniczemu poglądowi całej Szkoły, która artykuły konsumpcyjne uważa za artykuły pierwotnego charakteru, a artykuły produkcyjne za towary bardziej odległego rzędu, za wielkości pochodne, przynajmniej co do ich wartości. Stwierdzamy zatem, że wyjaśnienie Böhm-Bawerka porusza się tu znowu po kole13. Wartość produktu określa wartość środków produkcji; wartość środków produkcji określa wartość produktu. Już samo to stanowiłoby sprzeczność. Ale pomijając to, relacja pomiędzy określeniem wartości obecnych dóbr, jako wpływających na ich użyteczność krańcową, a ich przeznaczeniem jako wynikającym z działania większej technicznej i ekonomicznej produktywności obecnych środków produkcji, pozostaje nadal niewyjaśniona. Załóżmy, że użyteczność krańcowa pewnej podaży dóbr teraźniejszych wynosi 500; jeżeli dwie pierwsze przyczyny w ogóle nie będą działały, podczas gdy skutek trzeciej przyczyny pozostanie na razie w zawieszeniu, to przyszła podaż danych towarów również będzie miała użyteczność krańcową 500. Załóżmy dalej, że wynik najkorzystniejszego okresu produkcji, którego pojawienie się wynika z dostępności założonej przez nas podaży, daje nam 800 jednostek wartości, podczas gdy przesunięcie o rok (czyli założenie krótszego procesu produkcji) da nam tylko 700 jednostek wartości. Według Böhm-Bawerka wynikałaby w tym przypadku przewaga wartości dóbr obecnych nad dobrami przyszłymi. Byłoby tak (bierzemy dwa główne przypadki), gdyby wartość dóbr teraźniejszych wzrosła powyżej 500, albo wartość dóbr przyszłych spadła poniżej 500. Pierwszy przypadek nie wchodzi w rachubę, ponieważ byłoby to oczywiste naruszenie prawa użyteczności krańcowej. Drugi przypadek też nie jest możliwy, bo jak, u licha, towary mogłyby stracić na wartości tylko dlatego, że nie można z nich zrobić czegoś, co w ogóle nie mieści się w «skali potrzeb»? To oczywiste bzdury, a wyjaśnienie jest bardzo proste. Sztuczna konstrukcja Böhm-Bawerka zakłada tutaj, że artykuły konsumpcyjne są zależne w swej wartości od artykułów produkcyjnych; artykuły konsumpcyjne są uważane do pewnej granicy za środki produkcji do wytwarzania środków produkcji. Böhm-Bawerk poświęca w ten sposób całkowicie powagę swoich podstawowych konstrukcji. Podstawa teorii zależała od użyteczności krańcowej artykułów konsumpcyjnych, która stanowiła pierwotną podstawę wszelkiej wartości. Jeśli jednak same artykuły konsumpcyjne mają być teraz uznane za środki produkcji, to teoria użyteczności krańcowej straci całkowicie swój sens.
Poza tym całe rozumowanie Böhm-Bawerka odnośnie do «trzeciej przyczyny» opiera się na założeniu, że istnieją procesy produkcyjne o różnym czasie trwania; w rzeczywistości w tym przypadku to właśnie przewaga dłuższego procesu produkcyjnego skutkuje uzyskaniem zysku. Ponieważ jednak Böhm-Bawerk, jak już widzieliśmy, przyznaje niewystarczalność dwóch poprzednich przyczyn, «wyższość techniczna obecnych towarów» jawi się w rzeczywistości jako jedyna podstawa wyjaśnienia zysku. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że jeśli założymy, że procesy produkcyjne są równe także pod względem czasu trwania, to zysk jeszcze nie przestaje istnieć. Jeśli (używając terminologii marksowskiej) organiczny skład kapitału jest równy we wszystkich gałęziach produkcji, albo, mówiąc inaczej, jeśli organiczny skład kapitału w każdej konkretnej gałęzi produkcji jest równy średniemu społecznemu składowi kapitału, to zysk w tym nie mniej jeszcze nie zniknął. Odstępstwo od «konkretnej rzeczywistości» można znaleźć tylko w tym, że przeciętna norma zysku jest realizowana bezpośrednio, bez przepływu kapitałów z jednej gałęzi przemysłu do drugiej. Z drugiej jednak strony, «zysk różnicowy»; czyli nadwyżka zysku, powstająca w określonym przedsiębiorstwie z powodu udoskonalonej techniki, ale nie stająca się jeszcze wspólną własnością wszystkich, nie może być brana za przykład zysku w ogóle; powstaje on bowiem nawet w zupełnie podobnej technice, a mianowicie jako specyficzny dochód nie pojedynczego przedsiębiorcy, lecz całej klasy kapitalistów. «Jeżeli wszyscy kapitaliści – powiada Stolzmann – będą w stanie uzyskać równe korzyści ze wzrostu wydajności pracy, to nie pozostanie żaden środek nadwyżki zysku; 'wartość nadwyżkowa’ nie będzie już mogła być wyprowadzona między rozbieżnością ilości produktu wytworzonego bez uciekania się do objazdu kapitalistycznego a ilością produktu uzyskanego przez jego wykorzystanie». (Stolzmann: op. cit., str. 320; patrz też Bortkievitz, op. cit., str. 943).
Przechodząc teraz do rozważenia motywów działania kapitalistów i robotników, stwierdzamy następujący stan rzeczy. Robotnik nie ma żadnego wyboru między tą drogą produkcji a tamtą, z tej prostej przyczyny, że będąc robotnikiem, nie może produkować bez pomocy. Samo sformułowanie problemu w ten sposób jest, jeśli chodzi o robotnika, całkowicie niedorzeczne. Ale w przypadku kapitalistów możemy zwrócić na niego broń Böhm-Bawerka w następujący sposób: praca jako środek produkcji pozwala kapitaliście uciekać się do wszelkich okrężnych dróg, jakie mu się podobają; obecne floreny pozostałyby martwym kapitałem, gdyby nie praca nie dałaby im zaowocować; innymi słowy, «dobra teraźniejsze» mają dla kapitalisty znaczenie tylko o tyle, o ile może je przekształcić w pracę (pomijamy tu inne środki produkcji). O ile więc chodzi tu o przeciwstawienie pieniądza i pracy (pomijając artykuły konsumpcyjne, które jako takie są dla kapitalisty całkowicie zbędne), to z punktu widzenia kapitalisty praca ma większą wartość subiektywną. Można to wywnioskować nawet z transakcji wymiany: gdyby zakup pracy nie był dla kapitalisty korzystny, tzn. gdyby nie oceniał jej jako wyższej wartości niż jego floreny, nie kupowałby jej w ogóle. Kapitalista bowiem z góry bierze pod uwagę zysk, jaki może osiągnąć, a ta okoliczność wpływa na wszystkie jego oceny.
Sformułujmy teraz pytanie w sposób bardziej ogólny. Załóżmy, że mamy do czynienia z 1000 florenów w pieniądzu teraźniejszym lub przyszłym. Czy kapitalista oceni obecne 1000 florenów wyżej niż przyszłe 1000 florenów?
Oceni, z prostej przyczyny, że «pieniądz rodzi pieniądz». Jego wyższa ocena pieniądza gotówkowego opiera się na możliwości operacji kredytowych – innymi słowy – na podstawie zysku. Taki przypadek, który jest zresztą typowy dla społeczeństwa kapitalistycznego, nie może być przytoczony w wyjaśnieniu «dochodu bez pracy», ponieważ przypadek ten zakłada istnienie takiego dochodu. Z drugiej strony, możemy w inny sposób dowieść również, że wyższość wartości dóbr teraźniejszych nie tłumaczy powstawania zysku. Widzieliśmy, że Böhm-Bawerk, badając «trzecią przyczynę», podaje jako główny argument na rzecz przeceny dóbr teraźniejszych i wyjaśnienia zjawiska zysku fakt, że dobra teraźniejsze umożliwiają zastosowanie metod produkcyjnych. Załóżmy na chwilę, że ta przewaga dóbr teraźniejszych rzeczywiście istnieje; załóżmy ponadto, że kapitalista nie ma do dyspozycji gotówki, lecz musi z drugiej strony uzyskiwać pieniądze na procent, aby móc uciekać się do długotrwałych procesów produkcyjnych. Jest oczywiste, że jego zysków nie da się wytłumaczyć wyższością sumy teraźniejszej nad sumą przyszłą. Nawet «trzecia przyczyna» okazuje się w ten sposób nieważna.
Zbadaliśmy główny argument Böhm-Bawerka w jego różnych aspektach i wszystkie nasze drogi doprowadziły do tego samego wyniku. Argument ten opiera się na doskonale scholastycznych założeniach, które są wciągnięte za włosy, a które albo przeczą rzeczywistości (jak np. założenie oceny zarówno przez robotnika, jak i kapitalistę), albo są sprzeczne same w sobie (jak np. «trzecia przyczyna», która zależy niejako od dwóch pierwszych przyczyn, określając wartość towarów konsumpcyjnych przez wartość towarów produkcyjnych i odwrotnie itd.) W swoim wysiłku wytropienia zysku z odmiennego charakteru techniki w różnych gałęziach produkcji (dłuższy lub krótszy czas trwania produkcji). Böhm-Bawerk ewidentnie ukrywa chęć zamaskowania ogólnych przyczyn zysku, które wynikają z klasowego położenia burżuazji, a pochodzenie zysku nie może być wyjaśnione, lecz tylko przesłonięte przez zastosowanie osobliwej terminologii i scholastycznego typu argumentacji dzielącej włos na czworo.
Fundusz utrzymania; Popyt na dobra teraźniejsze i podaż tych dóbr; Pochodzenie zysku.
Musimy teraz zbadać kwestię natury «dóbr teraźniejszych», których wymiana na dobra przyszłe (praca) jest deklarowana jako przyczyna powstawania zysku. Na to pytanie odpowiada Böhm-Bawerk w swojej teorii «funduszu utrzymania»: » … zaopatrzenie w zaliczki na utrzymanie [Vorschüsse] w każdej gospodarce narodowej reprezentowane jest, z nieznacznym wyjątkiem, przez całość wszystkich istniejących w niej zasobów, z wyjątkiem ziemi. Funkcja tej całości zasobów polega na utrzymaniu ludności w okresie między zastosowaniem jej [ludności] pierwotnych sił wytwórczych a osiągnięciem przez nią owoców dojrzałych do spożycia, innymi słowy, w czasie przeciętnego społecznego okresu produkcji; a społeczny okres produkcji może być przedłużony na dowolną epokę, w zależności od wielkości nagromadzonej całości zasobów». (Teoria Pozytywna, s.525)
«W prawdzie zatem cała nagromadzona całość zasobów społeczeństwa, z niezwykle nieznaczącym wyjątkiem tych agregatów zasobów, które są konsumowane przez samych ich posiadaczy, trafia na rynek jako oferta zaliczek na utrzymanie». (Ibid. s.527.)
«Całość zasobów w gospodarce narodowej służy jako fundusz utrzymania lub fundusz zaliczkowy, z którego społeczeństwo czerpie swoje utrzymanie podczas społecznie zwyczajowego okresu produkcji». (Tamże, s.528.)
Niezależnie od tego, że cała «całość zasobów» społeczeństwa obejmuje również środki produkcji, tj. materialne elementy kapitału stałego, które nie nadają się do natychmiastowej konsumpcji. Böhm-Bawerk zalicza jednak tę «całość zasobów» do funduszu utrzymania, ponieważ w społeczeństwie odbywa się ciągłe «dojrzewanie» przyszłych dóbr w dobra teraźniejsze. Musimy jeszcze wyjaśnić pozycję stron, tzn. kupujących i sprzedających, którzy angażują się w handel różnymi dobrami obecnymi i przyszłymi. Böhm-Bawerk zwraca uwagę na to, co następuje w odniesieniu do podaży dóbr teraźniejszych. Wielkość podaży środków utrzymania jest reprezentowana przez cały zgromadzony zasób zasobów, z wyjątkiem ziemi i tych części zasobów, które «są zużywane, ostatecznie lub na raty, z jednej strony przez zubożających posiadaczy zasobów, a z drugiej strony przez tych posiadaczy zasobów, którzy produkują niezależnie». (Tamże, s.538.)
«Intensywność» podaży14 jest takiej natury, że «subiektywna wartość użytkowa dóbr teraźniejszych dla kapitalistów nie jest większa niż wartość dóbr przyszłych. Byliby zatem skłonni, w skrajnym przypadku, zapłacić za dziesięć florenów, które będą dostępne pod koniec dwóch lat, lub, co sprowadza się do tego samego, za jeden tydzień pracy, który w ciągu dwóch lat da im netto dziesięć florenów, praktycznie całą sumę dziesięciu obecnych florenów»15.
Popyt na teraźniejsze dobra powstaje przez:
- Liczni pracownicy najemni; niektórzy z nich szacują swoją pracę na 5, inni nawet na 21/2 florenów[!!!].
- Niewielką liczbę osób, które szukają kredytów konsumpcyjnych i są gotowe zapłacić pewną prowizję za towary teraźniejsze.
- Pewna liczba niezależnych drobnych producentów, którzy poszukują kredytów produkcyjnych potrzebnych im do przedłużenia okresu produkcji.
Ponieważ wszyscy sprzedający, zdaniem Böhm-Bawerka, wyceniają dobra teraźniejsze i przyszłe na mniej więcej taką samą wartość, natomiast kupujący wyżej wyceniają dobra teraźniejsze, wypadkowa zależy od tego, która strona ma przewagę liczebną.
Należy zatem udowodnić, «że podaż dóbr teraźniejszych musi być liczbowo wyczerpana przez popyt» (tamże, s. 541), co Böhm-Bawerk stara się udowodnić w następujący sposób:
«Podaż», mówi, «jest ograniczona nawet w najbogatszym narodzie przez obecny stan majątku narodowego. Popyt natomiast jest praktycznie ilością nieograniczoną; rozciąga się co najmniej tak daleko, jak wydajność produkcji może być rozszerzona przez przedłużenie procesu produkcji, a nawet w przypadku najbogatszych narodów granica ta leży daleko poza obecnym stanem zasobów»16. Przewaga jest więc po stronie popytu. A ponieważ cena rynkowa musi być wyższa od ceny oferowanej przez tych potencjalnych nabywców, którzy są wyłączeni z walki konkurencyjnej, i ponieważ ta cena, co więcej, zawiera już pewną prowizję za dobra teraźniejsze (przecena dóbr teraźniejszych przez nabywców), cena rynkowa musi również zawierać pewną prowizję za dobra teraźniejsze. (Tamże, s.540.) 🔀«Odsetki i prowizja,» mówi Böhm-Bawerk, «musi być tam umieszczona». (Tamże, s.541.)
Przedstawiwszy ostateczny wniosek teorii zysku Böhm-Bawerka, przejdziemy teraz do jej analizy.
Przede wszystkim rzuca się w oczy sztuczny i sprzeczny charakter «funduszu utrzymania». «Fundusz utrzymania», który teraz ma obejmować tylko dobra teraźniejsze, obejmuje – z wyjątkiem ziemi i artykułów konsumpcyjnych kapitalisty – wszystko, tj. obejmuje wszystkie środki produkcji. Böhm-Bawerk uważa, że ma prawo przyjąć takie założenie z tego powodu, że dobra przyszłe «dojrzewają» do dóbr teraźniejszych, że środki produkcji przekształcają się w artykuły konsumpcyjne. Ale to założenie jest tylko częściowo poprawne, ponieważ środki produkcji przekształcają się nie tylko w środki konsumpcji, ale także w środki produkcji. W procesie reprodukcji społecznej muszą być wytwarzane nie tylko artykuły konsumpcyjne, ale także środki produkcji. Co więcej, przy rozszerzającej się reprodukcji udział, jaki przypada na wydatki na pracę – przeznaczoną na środki produkcji – będzie stale wzrastał. Wyeliminowanie z analizy kapitału stałego jest więc całkowicie niedopuszczalne. W gruncie rzeczy Böhm-Bawerk powtarza tu stary fałsz Adama Smitha, zdemaskowany przez Karola Marksa w drugim tomie Kapitału; Smith dzieli wartość towarów na v (kapitał dostępny) i s (wartość dodatkową), a całkowicie pomija c (kapitał stały). «Ale o tyle więcej», mówi Marks, «Adam Smith [lub Böhm-Bawerk – przyp. N.B.] powinien był dostrzec, że wyklucza to wartość środków produkcji służących w sferze produkcji, środków produkcji, które produkują środki produkcji, część wartości równą wartości kapitału stałego zatrudnionego w tej sferze i wyłączonego z porcji wartości tworzących dochód, nie tylko przez naturalną formę, w jakiej występuje, ale także przez swoją funkcję kapitału»17.
Taka koncepcja «funduszu socjalnego» staje się jeszcze bardziej absurdalna, gdy mamy do czynienia z opozycją między dobrami teraźniejszymi i przyszłymi, bo czyż zadanie Böhm-Bawerka nie polega na wyjaśnieniu relacji wymiany między dobrami teraźniejszymi z jednej strony a dobrami przyszłymi (pracą) z drugiej? Dobra teraźniejsze i przyszłe muszą się tu ujawnić jako przeciwstawne bieguny; z tego punktu widzenia fundusz egzystencji nie może być niczym innym, jak tylko całkowitą masą dóbr teraźniejszych oferowanych na rynku. (Sam Böhm-Bawerk nazywa swój dział zajmujący się tym tematem: «Ogólny rynek środków utrzymania»). W tych okolicznościach Böhm-Bawerk dość konsekwentnie wyklucza te artykuły konsumpcyjne – «dobra teraźniejsze» – które wchodzą w skład konsumpcji poszczególnych kapitalistów, ponieważ dobra te nie pojawiają się na rynku jako przedmioty popytu ze strony robotników. Z drugiej strony Böhm-Bawerk zalicza do tego funduszu środki produkcji, czyli oczywiście dobra przyszłe, a następnie przeciwstawia je pracy, która również jest dobrem przyszłym, mimo że te dwie kategorie towarów nie mają ze sobą żadnego związku. Ponadto Böhm-Bawerk włącza do swojej klasyfikacji żądań osoby poszukujące kredytu produkcyjnego, czyli osoby zainteresowane raczej środkami produkcji niż artykułami konsumpcyjnymi (podczas gdy robotnik chce jeść, kapitalista pragnie «przedłużyć proces produkcji»). Cały system sprawia więc wrażenie niesamowitego zlepku niejednorodnych elementów. Z drugiej strony, osoby poszukujące kredytów produkcyjnych można postawić na równi z robotnikami tylko o tyle, o ile obie kategorie otrzymują swój ekwiwalent towarowy w postaci pieniędzy. Dopiero z tego punktu widzenia możemy powiedzieć: «Rynek kredytowy i rynek pracy to dwa rynki, na których (…) dostarczany jest i pożądany ten sam towar, a mianowicie dobra teraźniejsze (…). Pracownicy najemni i poszukiwacze kredytów stanowią zatem dwie gałęzie jednego i tego samego popytu, wzajemnie wspierające swoje efekty i razem tworzące wypadkową ceny». (Positive Theorie, str. 524.) Nie możemy rozpatrywać tych dwóch kategorii pod tą samą głową, inaczej niż przez zwrócenie oczu na element pieniężny. Gdy tylko popyt na «artykuły konsumpcyjne», czyli innymi słowy «rynek środków utrzymania», znajdzie się w centrum uwagi, natychmiast znika wszelkie podobieństwo między robotnikiem a osobą poszukującą kredytów produkcyjnych.
Zwróćmy teraz uwagę na analizę relacji między popytem na dobra teraźniejsze a podażą tych dóbr. W tej kwestii możemy wyróżnić dwie główne postawy Böhm-Bawerka. Z jednej strony cała jego struktura teoretyczna opiera się najwyraźniej na fakcie zakupu pracy, w którym zysk wynika z tego, że robotnicy nie doceniają wartości przyszłych dóbr; z drugiej strony to właśnie popyt na dobra teraźniejsze ze strony osób poszukujących kredytów produkcyjnych staje się w ostatniej analizie wyjaśnieniem zysku.
W pierwszym przypadku decydującą rolę odgrywa konkurencja między robotnikami; w drugim – między kapitalistami. Drugi punkt widzenia18 nie wytrzyma krytyki choćby z tego powodu, że nie potrafi wyjaśnić pochodzenia zysku klasy kapitalistów. Rynek pożyczek, płacenie odsetek od pożyczek – wszystko to jest tylko redystrybucją wartości między dwiema grupami tej samej klasy kapitalistów; ale nawet ta redystrybucja nie może wyjaśnić pochodzenia wartości dodatkowej. Można sobie wyobrazić społeczeństwo, w którym w ogóle nie będzie rynku pożyczek, a jednak zysk w takim społeczeństwie nadal będzie istniał. Pozostaje tylko konkurencja między robotnikami jako podstawa powstawania zysku. Böhm-Bawerk, jak już wspomnieliśmy, przedstawia fakty w następujący sposób: Kapitaliści zaliczają robotników do środków utrzymania (zakup pracy), robotnicy tymczasem oceniają swoją pracę jako mniej wartościową od przyszłej wartości jej produktów; wynika stąd prowizja (agio) od dóbr teraźniejszych. Liczebna przewaga robotników również kształtuje ceny w taki sposób, że na rynku kształtuje się prowizja od dóbr teraźniejszych. Można by z tego wywnioskować, że to właśnie społecznie słaba pozycja klasy robotniczej stanowi przyczynę zysku. Ponieważ jednak najmniejsza sugestia takiej myśli całkowicie zniechęca profesora Böhm-Bawerka, niestrudzenie stara się on – nie zważając na wszystkie wynikające z tego sprzeczności z najważniejszymi postaciami własnej teorii – raz po raz zapewniać nas, że wszyscy robotnicy stale znajdują pracę do wykonania, że popyt na pracę w żadnym wypadku nie jest mniejszy niż podaż pracy i że w związku z tym zysku nie można tłumaczyć konkurencją między robotnikami. Oto przykład takiego rozumowania: «Bez wątpienia okoliczności niekorzystne dla nabywców mogą być zrównoważone przez aktywną konkurencję między sprzedawcami. Nawet jeśli sprzedawców jest niewielu, to mają oni tym większe teraźniejsze dobra do owocowania… . Na szczęście te przypadki są regularną regułą w życiu». (Tamże, s.575)
Zignorujmy jednak te błędy, choć są ważne w swych konsekwencjach dla teorii Böhm-Bawerka. Załóżmy dla dobra argumentu, że zysk powstaje z zakupu przyszłych dóbr (pracy) i rozważmy transakcję między kapitalistami a robotnikami zarówno w jej rzeczywistym przebiegu, jak i w formie, w jakiej wyobraża ją sobie Böhm-Bawerk. Napotykamy tu myśl, która całkowicie obala całą dyskusję Böhm-Bawerka; jego teoria opiera się bowiem na założeniu, że kapitalista udziela robotnikowi zaliczki; w rzeczywistości wszystkie jego główne pojęcia opierają się na stopniowym dojrzewaniu pracy, która przynosi zysk dopiero wtedy, gdy osiągnie stan dojrzały; różnica wartości między kosztami a plonem wynika właśnie z tego, że wyrównywanie pracy odbywa się przed rozpoczęciem procesu pracy, tj. zgodnie z wartością tkwiącą w pracy jako «towarze przyszłym». Ale to założenie jest właśnie nieudowodnionym warunkiem, który przeczy rzeczywistości. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie; to nie kapitalista wypłaca robotnikowi zaliczkę na poczet płacy, lecz robotnik wypłaca kapitaliście zaliczkę na poczet siły roboczej. Wypłata płacy następuje nie przed procesem pracy, lecz po nim, co jest szczególnie wyraźne w przypadku pracy akordowej, gdzie płace wypłacane są za rzeczywistą liczbę ukończonych produktów. «Pieniądze, które robotnik otrzymuje od kapitalisty, otrzymuje dopiero po tym, jak udostępni on kapitaliście swoją siłę roboczą, jak już zostaną one zrealizowane w wartości produktu pracy. Kapitalista trzyma tę wartość w swoich rękach, zanim za nią zapłaci… . Siła robocza najpierw dostarcza, w postaci towarów, ekwiwalentu, który ma być wypłacony robotnikowi, a potem dopiero jest mu wypłacana w pieniądzu. Innymi słowy, robotnik sam tworzy fundusz, z którego kapitalista mu płaci». (Karol Marks: Kapitał, t. II, str. 439.) Z pewnością istnieją również przypadki, w których zapłata następuje z góry; ale po pierwsze, zjawisko to nie jest wcale typowe dla współczesnego życia gospodarczego, a po drugie, nie dowodziłoby niczego przeciwko naszemu twierdzeniu. Jeżeli bowiem zysk może powstać nawet w przypadkach, w których wynagrodzenie za pracę wypłacane jest po procesie pracy, to jasne jest, że za powstanie zysku musi odpowiadać jakieś inne zjawisko niż różnica między dobrami obecnymi a przyszłymi.
Zjawiskiem, o którym mowa, jest społeczna siła kapitału, polegająca na tym, że kapitaliści jako klasa zmonopolizowali środki produkcji, zmuszając tym samym robotnika do oddania części swojego produktu. Nierówność społeczna – istnienie antagonistycznych formacji społecznych – to podstawowy fakt nowoczesnego życia gospodarczego; właśnie te stosunki między klasami, w dziedzinie gospodarki, stosunki produkcji, stanowią «strukturę ekonomiczną» charakterystyczną dla społeczeństwa kapitalistycznego; każda teoria, która zaniedbuje analizę tych warunków, jest z góry skazana na bezsilność. A jednak wysiłek, by zaciemnić antagonizm między klasami, jest tak wielki, że współczesna nauka burżuazyjna woli wylęgać tysiące pustych «wyjaśnień», gromadzić jeden głupi argument za drugim, tworzyć całe «systemy», wskrzeszać dawno zapomniane teorie i produkować góry druków – a wszystko to w prostym celu udowodnienia nam, że «w naturze interesu nie ma nic ….. nic, co można by uznać za nierozsądne lub niesprawiedliwe jako takie».
1«Z reguły dobra obecne mają wyższą wartość subiektywną niż dobra przyszłe tego samego rodzaju i ilości. A ponieważ wypadkowa subiektywnych ocen określa obiektywną wartość wymiany, z reguły dobra teraźniejsze będą miały również wyższą wartość wymiany i wyższą cenę niż dobra przyszłe tego samego rodzaju i ilości» (Positive Theorie, s.439).
2W ostatniej analizie Bdhm-Bawerk śledzi wstecz wydatki na zakup środków produkcji do wydatków na nabycie i wykorzystanie ziemi i pracy. «Dla uproszczenia» nie zwraca uwagi na te pierwsze.
3«Wówczas dobro teraźniejsze będzie również zarezerwowane dla tego ostatniego [dobra przyszłego – N.B.] i będzie czerpać z niego swoją wartość, zdarza się wtedy, że jest ono równe pod względem wartości dobru przyszłemu, które mogłoby służyć do tego samego użytku» (Positive Theorie, s.442).
4«Przyszłe dobro, które może czerpać swoją [wartość – przyp. N.B.] tylko z … przyszłego użycia» (Böhm-Bawerk: Positive Theorie, s.442).
5Friedrich von Wieser: Der natürliche Wert, s.17, por. także Ladislaus von Bortkievitz: Der Kardinal fehler der Böhm-Bawerkschen Zinstheorie, s.949. «Fakt, że przypadki przeciwnego typu nie są bynajmniej rzadkie, przemawia przeciwko twierdzeniu Böhm-Bawerka, że predyspozycja do niedoceniania wartości przyszłych dóbr ma bardzo powszechne występowanie». Ten sam punkt podnosi Stolzmann: op. cit., s. 308, 309.
6Wilhelm Lexis: Allgemine Volkswirtschaftslehre, s.72. Por. także Parvus, op. cit., s.550: «Obecna wartość pracy dla robotnika jest fikcją: można o niej mówić co najwyżej matematycznie jako o wielkości równej zeru».
7Por. także s.461 tej samej pracy. Tutaj Böhm-Bawerk określa między innymi wartość agregatu jako wartość indywidualną pomnożoną przez liczbę jednostek, co stoi w sprzeczności z jego własną teorią. Na próżno próbuje się ze swej sprzeczności wyplątać na s. 461, 462. Ponadto, kwestia ta jest naprawdę innego rzędu i została już przez nas omówiona w odpowiedniej części rozdziału I.
8Różnica między tabelą IV a tabelą I polega jedynie na tym, że tabela I podaje swoje dane w produktach, natomiast tabela IV podaje swoje dane w wartościach.
9Positive Theorie, s.462. Aby wyjaśnić stanowisko Bdhm-Bawerka, musimy zaznaczyć, że jego pojęcie «okresu produkcyjnego» różni się zasadniczo od zwykłego rozumienia tego terminu. Według niego, okres ten nie jest całym czasem obejmującym wszystkie operacje, łącznie z operacjami przygotowawczymi, albowiem w naszej epoce, w której «produkcja bez kapitału prawie całkowicie zanikła (…) tak ścisła kalkulacja byłaby zobowiązana do rozpoczęcia okresu produkcji prawie każdego artykułu konsumpcyjnego w jakimś dawno minionym stuleciu» (str. 156). «Ważniejsze i poprawniejsze jest jednak rozważenie epoki, która upływa przeciętnie między wydatkowaniem kolejno stosowanych sił wytwórczych, pracy, wykorzystania ziemi, na pewne zadanie, a ukończeniem ostatecznych artykułów użytkowych. Ta metoda produkcji jest wyraźniej kapitalistyczna, która jako średnia wynagradza bardziej opieszale nakłady pierwotnych sił produkcyjnych na nią» (str. 157). Jeśli produkcja jednostki towaru wymaga przeciętnie wydatkowania stu dni pracy, a ponadto jeśli ukończenie procesu wymagałoby wykonania jednego dnia pracy na dziesięć lat przed tym ukończeniem, a także po jednym dniu w dziewiątym, ósmym, siódmym, szóstym, piątym, czwartym, trzecim, drugim i w ostatnim roku poprzedzającym ukończenie, podczas gdy pozostałe (dziewięćdziesiąt) dni muszą być włożone tuż przed ukończeniem całego procesu, to pierwszy dzień pracy zostałby wynagrodzony za dziesięć lat, drugi za dziewięć lat itd. Średnia nagroda za wszystkie dziesięć dni wynosiłaby:
10 + 9 + 8 + 7 + 6 + 5 +4 + 3 + 2 + 1 = 55
tj. mniej więcej w ciągu pół roku. Jest to okres produkcji, tzn. jednostka środków produkcji o długości stu dni byłaby wydatkowana w procesie produkcyjnym, którego okres produkcji wynosi pół roku. Im dłuższy jest okres produkcji, tym większa jest wydajność produkcji, tym większa jest zatem «produktywność kapitału». Lewin znakomicie charakteryzuje całkowite pomieszanie i głupotę tego pojęcia: «Przede wszystkim nie możemy zrozumieć, jak i dlaczego Böhm-Bawerk dochodzi do tej średniej w obliczaniu okresu produkcji. Narzędzie wyprodukowane w powyższym przykładzie przed dziesięcioma laty, a które było niezbędne do wytworzenia obecnie ukończonego artykułu użytkowego, należy w całości, a nie tylko w jednej dziesiątej do produkcji tego towaru; inne produkty pośrednie również nie mogą być zaliczone tylko jako zastosowania. Przy obliczaniu kosztów można brać pod uwagę tylko pewną odpowiednią część środków produkcji; natomiast przy określaniu czasu trwania produkcji każdy środek produkcji musi być traktowany jako całość» (op. cit., s.201). Pojęcie okresu produkcji, na którym opierają się obliczenia Böhm-Bawerka, jest więc zupełnie bezsensowne; nawet Böhm-Bawerk nie próbuje zastosować tej definicji we wszystkich miejscach.
10Podobną interpretację tego punktu przedstawia Szaposznikow, op. cit., s.120. W rzeczywistości relacja między czasem trwania procesu produkcji a zapasami jest u Böhm-Bawerka bardziej skomplikowana (por. Positive Theorie, s. 532-536); nie ma to jednak dla nas w tej chwili żadnego znaczenia.
11Dla uproszczenia zakładamy ten sam stopień zmniejszania się wartości, który jest przyjmowany przez Böhm-Bawerka jako wynik dwóch pierwszych przyczyn, tj. serii: 5, 3,8, 3,2, 2,2 itd.
12Między innymi Böhm-Bawerk nie uwzględnia w swoich tabelach zmniejszania się wartości produktu, wraz ze wzrostem jego ilości, czyli ignoruje najważniejszy postulat teorii użyteczności krańcowej.
13Bortkievitz, op. cit., s. 957, 958: «Ta, techniczna wyższość obecnych dóbr produkcyjnych ma, pośrednio, skutkować agio wartości na korzyść obecnych artykułów konsumpcyjnych, ponieważ dostępność tych ostatnich jest powiedziana, że «uwalnia» pewne środki produkcji na korzyść «technicznie bardziej opłacalnej usługi przyszłości». Tutaj argumentacja zatacza koło. Bo w gruncie rzeczy nadwyżka wartości posiadanej przez obecne dobra produkcyjne nad przyszłymi dobrami produkcyjnymi może istnieć tylko jako rezultat zmienności ocen artykułów konsumpcyjnych oddzielonych odstępem czasu, a teraz ta różnica w ocenach ma być wyjaśniona z kolei przez stosunek wartości między obecnymi i przyszłymi dobrami produkcyjnymi!»
14Jak dowiedzieliśmy się już z rozdziału o wartości, z punktu widzenia Szkoły Austriackiej bardzo ważna jest znajomość nie tylko ilości dostarczanych i pożądanych dóbr («wielkość» podaży i popytu), ale także subiektywnych ocen każdej jednostki ze strony obu zainteresowanych stron («intensywność»). Definitywne ceny mogą być uzyskane jedynie w wyniku stosunku między tymi dwoma wielkościami.
15Op. Cit., s.538; Böhm-Bawerk przyznaje zatem w tym fragmencie, że kapitaliści nie oceniają swoich dóbr teraźniejszych jako wyższych od dóbr przyszłych.
16Op. Cit., s. 541; konkurencja między kapitalistami, będąca wynikiem kredytu produkcyjnego, jest więc tutaj uważana za główną przyczynę powstawania zysku.
17Karol Marks: Kapitał, t. II, s. 421, 422; zob. też w tej samej pracy rozdział o rozwiązaniu przez Adama Smitha wartości wymiennej na v + s, op. cit., s. 427 i n.
18Por. na przykład Positive Theorie, s. 541, 542, 543, 544. Pomijamy argumenty dotyczące takich osób, które starają się o kredyt konsumpcyjny, gdyż Böhm-Bawerk nie przypisuje im praktycznie żadnego znaczenia; zob. Positive Theorie, s. 296, przypis.