01.03.2023 – PKB w Polsce
Wg najnowszych danych GUS, wzrost gospodarczy w IV kwartale 2022 rok do roku wyniósł 2%, i spadł o 2,4% w stosunku do III kwartału. W II, III i IV kwartale 2022 PKB spadło sumarycznie o 3,7%
Od IV kwartału 2022 mamy w Polsce do czynienia z recesją konsumencką – a więc spadkiem spożycia, realny spadek spożycia w gospodarstw domowych wyniósł 2,5% rdr (ogólny 1,5% rdr) – co jest najgorszym wynikiem od czasu pandemii COVID.
Jest to konsekwencją właściwych kapitalizmowi zjawisk.
Z jednej strony inflacji – kapitaliści podnoszą ceny towarów by utrzymać stopę zysku w warunkach rosnących kosztów produkcji. Oczywiście pamiętajmy, że rosnące koszty produkcji – np. rosnące ceny surowców czy rosnące ceny paliwa, to nie bezosobowa anonimowa siła natury, ale następstwo podwyżek cen wprowadzanych przez innych kapitalistów.
Z drugiej strony wynagrodzenia nie odpowiadają podwyżkom cen. Dlaczego? W uproszczeniu, na wartość towaru składa się:
- wartość kapitału stałego (ceny surowców, eksploatacja maszyn itp. – na których kapitalista niespecjalnie może oszczędzić – kupuje je z zewnątrz, od innych kapitalistów),
- wartość dodatkowa, zagarniana przez kapitalistę, a więc zysk kapitalisty (tu również zdecydowanie nie może dokonać cięć),
- pozostaje więc wartość kapitału zmiennego, a więc w uproszczeniu – płaca robocza pracownika (jedyny czynnik na którym może oszczędzić kapitalista). Jeżeli kapitalista chce utrzymać cenę towaru na poziomie, który zapewniałby popyt na towar, musi oszczędzić na tej składowej ceny, na której może najłatwiej – a więc na płacach.
Inflacja + nieodpowiadająca jej wysokość naszych wynagrodzeń dają nam sumarycznie spadek realnej siły nabywczej naszych pracowniczych dochodów, a globalnie – ubożenie społeczeństwa.
Według przewidywań burżuazyjnych ekonomistów, dalsze kwartały mają przynieść dalszy spadek dynamiki PKB, w I kw. 2023 można już się spodziewać „ujemnego wzrostu” gospodarczego, czyli po prostu spadku PKB, a PKB całoroczne w 2023 ma oscylować wokół delikatnie powyżej zera.
Okej, a więc mamy jeden z najwyższych spadków PKB w historii, recesję konsumencką, spadek realnej siły nabywczej społeczeństwa – co robią rządzący? Może wreszcie podwyżka płac w budżetówce odpowiadająca inflacji? Może w końcu sensowna polityka mieszkaniowa – inwestycje w budownictwo mieszkań komunalnych o osiągalnych dla pracowników czynszach? Oczywiście, że nie – zamiast tego wzrost wydatków na zbrojenia. O ile w 2022 roku środki przeznaczone na zbrojenia wzrosły dwukrotnie w stosunku do 2021, to w 2023 roku Polska ma wydać na „obronność” około 4% PKB, co postawi ją w czołówce NATO w kwestii procenta PKB przeznaczonego na zbrojenia. Składają się na to zapisane w ustawie budżetowej wydatki resortu obrony (ok. 97 mld zł – 3% PKB) + kilkadziesiąt miliardów złotych z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, co prawdopodobnie da kwotę powyżej 130 mld zł, a więc min. 4% PKB.
Skoro wspomnieliśmy wcześniej o podwyżkach płac w budżetówce odpowiadających poziomowi inflacji – ostatnio Ministerstwo Edukacji chwali się „rekordową” i „gigantyczną” subwencją oświatową w wysokości 11 mld zł. Z perspektywy nauczyciela oznacza to wzrost pensji o zawrotną kwotę brutto – od 266 do 326zł. Nowe stawki są efektem zapowiedzianej przez rząd i zapisanej w ustawie budżetowej podwyżki w wysokości 7,8% przy inflacji rocznej wynoszącej ponad 17%. Po tej podwyżce, początkowy nauczyciel będzie zarabiał 3690zł, (czyli 90zł więcej niż płaca minimalna), a nauczyciel dyplomowany – 4550zł. Dla kontrastu, po podwyżce proponowanej przez ZNP, podwyżki wynosiłyby od 724zł do 880zł brutto, co pozwoliłoby zrekompensować wzrost cen i zwiększone obciążenie pracą.
Zakończymy akcentem – naszym zdaniem – dość humorystycznym. Otóż analitycy z Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych pochylają się nad zmonopolizowaniem gospodarki, jako jednym z przyczyn jej obecnych problemów.
„Sektor gospodarczy podzielony został na dwie strefy: enklawę uprzywilejowanych spółek z udziałem skarbu państwa, bezwzględnie wykorzystujących swój monopol, i resztę przedsiębiorstw, które nie mogą w pełni korzystać z reguł wolnego rynku”
[…]
„W jednym funkcjonują firmy o silnej monopolistycznej pozycji wytwarzające dobra, bez których żadna firma nie może funkcjonować (energia, gaz, paliwa itp.). W drugim obszarze funkcjonują przedsiębiorstwa skazane na zakup tych dóbr, w zmonopolizowanym otoczeniu mają ograniczone prawo do korzystania z praw wolnego rynku, zaś monopole decydują o kosztach ich funkcjonowania”
[…]
„wcześniej czy później musi doprowadzić do ograniczenia działalności gospodarczej, a nawet upadku wielu podmiotów gospodarczych”
Akcent jest humorystyczny, bo przecież monopole są naturalną konsekwencją praw wolnego rynku, a nie ich zaprzeczeniem. W toku konkurencji rynkowej, najbardziej sprawni w wyzysku i przedsiębiorczy kapitaliści wykluczają z rynku tych słabszych – czy to ze względu na ich niedopasowanie się do warunków rynkowych czy gorsze warunki samej produkcji (np. zacofanie technologiczne). Czy analitycy sugerują, że w imię jakiejś „etyki” kapitalistycznej, monopoliści powinni ograniczać produkcję czy stopę zysku, by dać szanse mniejszym graczom na rynku? Przecież to byłaby ingerencja w prawa wolnego rynku – to byłaby ingerencja w wolną konkurencję. Z jakiego niby powodu monopoliści nie mieliby wykorzystywać swojej przewagi rynkowej, uprzywilejowania przez aparat państwa, w konkurencji rynkowej? A to, że wcześniej czy później doprowadzi to do upadku wielu podmiotów gospodarczych – gdzie podziała się gadanina o „weryfikowaniu przedsiębiorstw przez rynek” ? Przecież istnienie monopoli w wielu branżach gospodarki jest naturalnym elementem wszystkich nowoczesnych państw kapitalistycznych – od Niemiec po USA. Nie bez powodu, ostatnie stadium kapitalizmu nazywamy właśnie kapitalizmem monopolistycznym.
„Im mniejsza firma, tym gorsze oceny stanu bieżącego i perspektyw na najbliższe miesiące” (https://businessinsider.com.pl/gospodarka/monopole-maja-sie-dobrze-reszta-musi-za-to-placic-biec-ozywienie-gospodarki-malo/e619bvw)
To również nie jest nic nowego. Przecież już na etapie kapitalizmu przedmonopolistycznego widać było przewagę wielkoskalowej produkcji nad drobną produkcją. Pozwalało to zastosować pracę maszyn (dość drogich – opłacalnych jedynie przy wielkoskalowej produkcji na dłuższą metę), kooperację kapitalistyczną (skoordynowaną pracę wielu pracowników, która dawała przez to lepsze i szybsze efekty) a przez kombinację tych dwóch czynników – mniejsze koszty produkcji, a więc większy zysk. To samo tyczy się produkcji rolnej, to samo tyczy się usług. Supermarket ma lepszą pozycję w negocjacjach z dostawcą żywności niż drobny sklepik osiedlowy. Biuro zajmujące się księgowością, skupiające np. 60 pracowników jest w stanie wziąć większą ilość zleceń, zaproponować lepsze warunki współpracy niż 2-osobowe małe biuro. Zresztą historycznie, manufaktura, a potem przemysł maszynowy wygrały ostatecznie z drobną gospodarką rzemieślniczą. Dlaczego analitycy oburzają się na istniejące od zawsze elementy systemu kapitalistycznego?
„Przypomniano, że lutowe badania GUS wskazują na nieco większe niż w minionych miesiącach tempo napływu zamówień do przedsiębiorstw sektora przetwórstwa przemysłowego. Według BIEC poprawa ta dotyczy przede wszystkim zamówień pochodzących od odbiorców zagranicznych. Popyt krajowy nadal się kurczy — głównie z powodu zubożenia społeczeństwa i ograniczania wydatków.
[…]
Relatywny wzrost zamówień obserwowany jest głównie w branżach, gdzie występuje znaczny udział inwestorów zagranicznych ze zdefiniowanymi zagranicznymi rynkami odbiorców, jak przemysł samochodowy i wytwórcy pozostałych środków transportu, przemysł farmaceutyczny i chemiczny — zaznaczono” (https://businessinsider.com.pl/gospodarka/monopole-maja-sie-dobrze-reszta-musi-za-to-placic-biec-ozywienie-gospodarki-malo/e619bvw).
To również nic nowego w warunkach monopoli kapitalistycznych – rynek wewnętrzny kraju, w obecnych warunkach, się przesycił. Zapotrzebowanie ubożejącego społeczeństwa – składającego się w przytłaczającej większości z klas pracujących – jest mniejsze niż produkcja, stąd potrzeba ekspansji na rynki zewnętrzne – rynki zagraniczne.
Źródła danych:
https://forsal.pl/gospodarka/aktualnosci/artykuly/8668533,uzbrojenie-wojsko-polska-wydatki.html
Źródło grafiki:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/PKB-Polski-IV-kwartal-2022-r-Gospodarka-mocno-hamuje-8496948.html
03.03.2023 – Inflacja w Europie
Przenosimy się z powrotem do Europy, gdzie utrzymuje się rosnąca inflacja we Francji, Hiszpanii [grafika 1] i Niemczech [grafika 2], a to prawdopodobnie zwiastuje kolejne podwyżki stóp procentowych do rekordowego poziomu przez Europejski Bank Centralny, czyli wzrost kosztów pożyczek dla rządów państw strefy euro (np. koszty dwuletnich pożyczek niemieckiego rządu wzrosły o 0,07% do 3,21% – co jest poziomem rekordowym od czasu kryzysu finansowego w 2008 roku).
Niby to nie są dane dotyczące bezpośrednio Polski – ale warto je śledzić, gdyż UE jest głównym partnerem gospodarczym Polski, a z Niemiec najwięcej importujemy i do Niemiec najwięcej eksportujemy. Niemcy wciąż pozostają najsilniejszą gospodarką Europy, Francja jest na trzecim miejscu, a Hiszpania na szóstym (https://statisticstimes.com/economy/european-countries-by-gdp.php). A że światowy kapitalizm to system naczyń połączonych, można spodziewać się podobnych tendencji w Polsce – co zresztą poruszaliśmy przy okazji „skurczflacji” w poście z 13.02. [grafika 3] (https://instytut-marksa.org/wiadomosci-ekonomiczne-01-02-15-02-2023/). Dlatego też warto mieć to na uwadze, gdy naczelny jastrząb i standuper NBP wieszczy spadek inflacji.
A tak się składa, że we wszystkich ww. krajach, inflacja w lutym znów skoczyła.
Wzrost francuskich cen przyspieszył ze styczniowego 7% do 7,2% w skali roku, co jest rekordem od wprowadzenia euro w 1999 roku (ekonomiści spodziewali się utrzymania na 7%). Głównym czynnikiem był szybszy wzrost cen żywności i usług, Wskaźnik inflacji bazowej wzrósł z 5,6% do 5,8%. Wzrost cen konsumpcyjnych w ujęciu miesięcznym przyspieszył do 0,9% (w styczniu było 0,4%).
Wzrost hiszpańskich cen przyspieszył ze styczniowego 5,9% do 6,1% w skali roku (ekonomiści spodziewali się spadku do 5,5%). Wskaźnik inflacji bazowej, nie obejmujący cen energii i nieprzetworzonej żywności, wzrósł w ujęciu miesięcznym o 0,7% i wyniósł w lutym rekordowe 7,7% w skali roku.
Wzrost niemieckich cen przyspieszył ze styczniowego 9,2% do 9,3% w skali roku (ekonomiści spodziewali się zwolnienia wzrostu do 9%). Choć wzrost cen energii zwolnił, to zostało to skompensowane przez przyspieszenie wzrostu cen żywności i usług. Wskaźnik inflacji bazowej wzrósł ze styczniowego 5,4% do 5,7% w lutym.
Podane wyżej poziomy inflacji są ustalone metodą zharmonizowanego indeksu cen konsumpcyjnych, ilustrującego zmiany w cenach towarów i usług konsumpcyjnych nabywanych przez gospodarstwa domowe. Zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (HICP) w strefie euro w lutym wyniósł 8,5% w skali roku, [grafika 4] (choć burżuazyjni ekonomiści przewidywali spadek poziomu inflacji w strefie euro z 8,6% w styczniu do 8,1%,). Również inflacja bazowa (wskaźnik cen po wyłączeniu żywności, paliw i energii) pozostaje wysoka – w lutym przyspieszyła do rekordowego poziomu 5,6% (w styczniu wynosiła 5,3%). Usługi drożeją coraz szybciej, z 4,4% w skali roku w styczniu do 4,8% w skali roku w lutym, wyroby przemysłowe drożeją coraz szybciej, z 6,7% w skali roku w styczniu do 6,8% w skali roku w lutym.
Od stycznia do lutego ceny dóbr konsumpcyjnych wzrosły o 0,8% – nieprzetworzona żywność o 3,4%, dobra przemysłowe o 0,8%, usługi o 0,9%.
Trzeba też pamiętać, że zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (HICP) nie jest tym samym co stosowany przez nasz GUS wskaźnik CPI – CPI i HICP stosują odmienny system wag i uwzględniają i odmienny zakres wydatków. Jednakże my zwracamy uwagę na podobne tendencje między EU i Polską jeśli chodzi o dynamikę zmian, a nie na odzwierciedlanie poziomów inflacji – z tego względu odmienność HICP i CPI jest bez znaczenia.
W związku z tym Europejski Bank Centralny prawdopodobnie podniesie stopę depozytową o 0.5%, co spowodowałoby wzrost stopy referencyjnej z 2,5% do 3% (w lipcu ubiegłego roku wynosiła ona -0.5%) – analitycy rynkowi przewidują dalsze podwyżki do końca roku, do poziomu nieco poniżej 4%. Wynika to z przewidywań, że inflacja bazowa w całej strefie euro wzrośnie w lutym do nowego rekordowego poziomu 5,5%.
Dane dotyczące polskiej inflacji prawdopodobnie poznamy w połowie marca, nie ma jeszcze danych z Czech, Węgier, Rumunii. Spośród państw Euro wciąż prowadzą w wysokości poziomu inflacji HICP Łotwa (20,1%), Estonia (17,8%), Litwa (18,2%) i Słowacja (15,5%) [grafika 5].
Oczywiście, burżuazyjni ekonomiści mówiąc o inflacji jak zawsze jedną z głównych przyczyn wymieniają podwyżki płac. Przykładowo Ralph Solveen, ekonomista niemieckiego Commerzbank, twierdzi że inflacja pozostanie wysoka, z uwagi na to, „że nadciąga kolejna fala wzrostów kosztów a na horyzoncie widać znacznie większe podwyżki płac”. Z kolei prezes Niemieckiego Banku Centralnego, Joachim Nagel, ostrzega, że „ponadprzeciętny wzrost płac będzie prawdopodobnie coraz bardziej odzwierciedlony w cenach”.
Wzrost cen nie jest bezpośrednio spowodowany wzrostem wynagrodzeń, nie jest on skutkiem tego, że pracownicy więcej zarabiają – ale przede wszystkim tego, że burżuazja chce utrzymać swoje zyski.
Świetnym przykład dostarczył ostatni rok – https://www.euractiv.pl/section/gospodarka/news/kolejne-koncerny-paliwowe-raportuja-o-rekordowych-zyskach/. Koncerny paliwowe na świecie, w wyniku wojny w Ukrainie, mogły windować ceny do woli. Za sprawą wojny w Ukrainie zwiększył się popyt na paliwa, oraz czasowo podniosły się ceny ropy naftowej i gazu. Choć ceny te wyraźnie spadły, nie przełożyło się to specjalnie na ceny paliw na stacjach. Idąc logiką kłamstw burżujów, wzrost cen paliw na stacjach, wzrost cen ropy naftowej widocznie był rezultatem niesamowitych podwyżek pracowników rafinerii.
Burżuazja chce zachować swoją stopę zysku, więc ceny muszą wzrosnąć szybciej niż płace – co jest używane oczywiście jako argument przeciwko pracownikom. W cenie towaru, wystawianego przez burżuja na rynek, zawarty jest, oprócz wynagrodzenia pracownika i kosztów surowców, maszyn itp., również jego zysk – który musi rosnąć, jeżeli burżuj chce rozwijać biznes. Musi dokonywać ekspansji na rynku, ulepszać technologie – zmusza go do tego presja innych kapitalistów, którzy skorzystają na jego „zapóźnieniu” i wygryzą go z rynku.
Pamiętajmy też, że burżuje podnoszą ceny, niezależnie od tego, czy wynagrodzenia pracowników rosną czy nie. Nie jest to zależność liniowa. Jeżeli to – rzekomo – podwyżki płac są motorem inflacji, co więc ją napędza, gdy pensje stoją w miejscu? Przecież pracownicy nie dostają podwyżek co miesiąc – jeżeli już uda im się je wydrzeć kapitalistom, przyrost przypada skokowo. Ceny rosną natomiast miesiąc w miesiąc, rok w rok.
Winą za wzrost inflacji obarcza się podwyżki płac, a więc pracowników, którzy w odpowiedzi na wzrost cen, by uniknąć eksmisji czy głodu, są zmuszeni do walki o podwyżki (by sprostać rosnącym kosztom życia). Jest to zabieg propagandowy, mający zniechęcić pracowników do walki klasowej już na poziomie świadomości związkowej i walki w związkach zawodowych. Na szczęście pracownicy są świadomi tej manipulacji i walczą o podwyżki. Bo w końcu system kapitalistyczny nie jest w ich interesie. Skoro ceny wzrastają niezależnie od tego, czy pracownicy otrzymają podwyżkę czy nie – pracownicy w odpowiedzi na wzrost cen, nie mają wyboru i żeby chociaż trochę spowolnić proces swojego ubożenia, muszą walczyć o wzrost płac.
Źródła danych:
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Inflacja-w-strefie-euro-luty-2023-8498567.html
https://www.ft.com/content/dc05bfee-e9ad-4ac3-89b6-744da511cfab
https://www.ft.com/content/3365e4ba-e94e-4667-9bbe-eacf7802b0ef
06.03.2023 – Automatyzacja
Jako, że narastają sprzeczności i napięcia między dwoma wiodącymi państwami imperialistycznymi – USA i Chinami – zarówno one, jak i powiązane i zależne od nich państwa stoją przed koniecznością reorganizacji łańcuchów produkcji – przenoszenia baz produkcyjnych, i tworzenia krótszych, mniej zglobalizowanych łańcuchów dostaw. Według danych z 2020, 19,5% importu i 9,1% eksportu amerykańskiego są skierowane do Chin. (https://oec.world/en/profile/country/usa?yearlyTradeFlowSelector=flow0) I w drugą stronę, 16,5% eksportu i 7,91% importu chińskiego są skierowane do USA. (https://oec.world/en/profile/country/chn?yearlyTradeFlowSelector=flow1) W ciekawej sytuacji z pewnością znajdzie się Japonia, która najmocniej gospodarczo jest związana z obydwoma tymi krajami – np. wg danych z 2020 roku, największy udział w japońskim eksporcie stanowiły właśnie USA (import 10,9%, eksport 18%) i Chiny (import 26.1%, eksport 21.3%). (https://oec.world/en/profile/country/jpn?yearlyTradeFlowSelector=flow0).
Co ciekawe, Chiny już parę lat przed wybuchem pandemii zainicjowały szeroki program Made in China 2025 mający na celu między innymi. właśnie większą samodzielność Chin w dziedzinie technologii i produkcji specjalistycznej. Z drugiej strony Stany Zjednoczone, za sprawą np. Inflation Reduction Act czy Chips and Science Act również podejmują kroki ku niezależności produkcyjnej.
Reorganizacja – a wręcz reset – łańcuchów produkcji krajów imperialistycznych wiąże się z m.in. ze spodziewanym problemem niedoborów siły roboczej, związanym z przenoszeniem produkcji w nowe miejsca. Kapitaliści problem ten chcą rozwiązać za pomocą automatyzacji pracy fizycznej. Jeśli chodzi o zaopatrzenie produkcji chińskiej i amerykańskiej w roboty, Japonia została uznana jako jednego z głównych prawdopodobnych kandydatów. Od 2022 roku szybko wzrasta wielkość eksportu robotów przemysłowych z Japonii do USA, w październiku i grudniu osiągnęła ona rekordowy poziom. Wg. Association for Advancing Automation sprzedaż robotów do północnoamerykańskich firm za 2022 rok ma osiągnąć 2,38 mld USD, co stanowi rekord i wzrost o 18% w skali roku. Burżuje związani z Goldman Sachs już snują plany uzupełnienia luk w zatrudnieniu w USA przez humanoidalne roboty, które mają wypełnić brakujące etaty w 126% do 2030 roku (przy założeniu, że będą pracować 20h na dobę.
Wg. analiz prowadzonych pod kierunkiem prof. Darona Acemoglu (MIT) w latach 1990-2007, każdy dodatkowy robot w amerykańskim sektorze produkcji, zastąpił ok. 3,3 pracownika i obniżył prace o ok. 0,4%.
Ci sami analitycy wzięli pod lupę produkcje we Francji, gdzie kapitaliści automatyzujący produkcję w latach 2010-2015 zwiększyli swoje zyski i rozmiary produkcji, a także zmniejszyli ilość dochodów przeznaczonych na wynagrodzenia pracowników o 4-6%. Jednocześnie, kapitaliści o których mowa, znaleźli się w lepszych warunkach produkcji niż ich konkurencja, przez co rozwinęli produkcje i zwiększyli zatrudnienie kosztem swojej konkurencji (na każde 10% wykorzystania robotów w produkcji, zatrudnienie u konkurencji spadało o 2,5%). Produkcje zautomatyzowała mogąca sobie na to pozwolić najzamożniejsza warstwa badanych kapitalistów, największe spośród badanych firm, mowa bowiem o 598 z 55390 badanych francuskich przedsiębiorstw (ok. 1%).
I choć na pierwszy rzut oka, sytuacja we Francji i USA jest wręcz odwrotna, spoglądając na ogólnonarodowe rynki efekt w obu państwach jest porównywalny. Ale jak to możliwe? W USA sytuacja jest jasna – wprowadzenie robotów dosłownie przełożyło się na redukcję miejsc pracy. We Francji natomiast z początku mamy wrażenie, że automatyzacja zwiększyła ilość etatów. Jednak jak spojrzymy na sytuację ogólnokrajową, dostrzeżemy, że czołowy 1% kapitalistów zwiększył zatrudnienie za sprawą automatyzacji w swoich zakładach, redukując go jednocześnie kosztem konkurencji – 99% mniejszych firm – co sprawia, ze spadek udziału ludzkiej siły roboczej w ogóle francuskiej produkcji się zmniejszył. Następuje więc koncentracja kapitału w rekach czołowego 1% kapitalistów, co jest wręcz klasycznym dla kapitalizmu zjawiskiem.
W innej analizie, ci sami analitycy określili 1987 rok jako granicę automatyzacji zrównoważonej wobec miejsc pracy. Przez 1987, w automatyzowanych branżach likwidowano 17% miejsc pracy i tworzono 19% nowych. Po 1987 likwidowano 16% miejsc pracy, i tworzono jedynie 10% nowych. Analitycy dodali, ze w przedziale lat 60’ – 80’, łącznie z automatyzacją tworzono miejsca pracy dla pracowników niewykwalifikowanych, których sytuacja zmieniła się diametralnie w latach 90’ i 2000, gdzie z jednej strony zawisła nad nimi groźba utraty pracy, a z drugiej wolniej pojawiające się miejsca pracy są ukierunkowane na wysoko wykwalifikowany personel.
„Badacz uważa automatyzację za szczególny przypadek w ramach większego zestawu zmian technologicznych w produkcji, ponieważ może ona zastąpić miejsca pracy bez zwiększania wydajności gospodarki”.
W 2021 roku, Międzynarodowa Federacja Robotyki, opublikowała raport, według którego w USA używano rekordowe 310 700 robotów przemysłowych, co stanowiło wzrost o 6% względem 2019 roku. Jednocześnie wzrósł stosunek robotów przemysłowych do pracowników produkcyjnych (z 229 na 255 robotów przypadających na 10 000 pracowników [grafika 1,2]
Dr. Susanne Bieller, sekretarz generalna IRF, wskazała również co powoduje niedobór siły roboczej. Są to: wysoki wskaźnik odejść, absencje spowodowane przez COVID, żądania podwyżek płac i niedobór pracowników o wymaganych umiejętnościach. Pracownicy, przez pandemię, niskie płace i kiepskie warunki pracy nie chcą podejmować zatrudnienia w danych przedsiębiorstwach, więc kapitaliści automatyzują produkcję. Przykładem takiego przedsiębiorstwa jest Waste Management Inc z branży odpadowej, która w zakładach recyklingu jednostrumieniowego może zmniejszyć ilość miejsc pracy o ponad 35% do lat 2023/2024.
Niezwykle przykre opracowanie w temacie automatyzacji produkcji dostarczyli naukowcy z Yale University, którzy w 2022 roku znaleźli przyczynowo skutkowe powiązanie między automatyzacją w zakładach pracy i śmiertelnością w USA
Wg ich informacji w ciągu ostatnich dekad, innowacje techniczne zmniejszyły ilość dobrych jakościowo stanowisk pracy dla pracowników bez wyższego wykształcenia – i to właśnie w tej grupie odnotowano wzrosty śmiertelności. Automatyzacja pracy skutkuje zmniejszeniem zatrudnienia, płac i ogranicza dostęp do opieki zdrowotnej, a także pogorszeniem się bytu ekonomicznego szerszych mas pracujących – co w oczywisty sposób bardzo negatywnie odbija się na zdrowiu pracowników. Co ciekawe, przypominając sobie dane z ww. badania z MIT – konkretnie lata 80’ w USA jako moment gdy automatyzacja pracy przestała równoważyć likwidowane miejsca pracy – naukowcy z Yale wskazują że od 1980 roku trend w śmiertelności amerykanów oddzielił się od trendów innych przodujących krajów kapitalistycznych (w taki sposób, że amerykanie umierają 3 lata wcześniej niż w innych krajach). Dodatkowo, automatyzacji towarzyszyła imigracja zarobkowa działająca zniżkowo na płace. Według naukowców z Yale, automatyzacja przemysłu w latach 90’ spowodowała utratę 420 000-750 000 miejsc pracy, w większości w produkcji.
Dalej, wg tych samych badaczy, każdy nowy robot na 1000 pracowników powodował 8 dodatkowych zgonów na 100 000 mężczyzn i prawie 4 dodatkowe zgony na 100 000 kobiet w grupie wiekowej 45-54 lata. Zwiększyła się liczba samobójstw wśród mężczyzn, zwiększyła się ilość przypadków przedawkowania substancji chemicznych wśród mężczyzn ogółem i kobiet w wieku 20-29 lat (w przypadku przedawkowania robotyzacja spowodowała 12 proc. wzrost śmiertelności). Utrata pracy i spadek zarobków spowodował wzrost liczny zabójstw, przypadków raka i chorób układów krążenia.
Wg. ankieterów z korporacji ABB, przeprowadzonej wśród europejskich i jankeskich kapitalistów, większość z nich zamierza w ciągu najbliższych kilku lat inwestować w automatyzację i reorganizację produkcji. Jednocześnie, wg badania tej samej firmy, brak panów na inwestycję w edukację i szkolenia konieczne do pracy w coraz bardziej automatyzowanych fabrykach. Większość z kapitalistów postrzega automatyzację jako kluczowy czynnik rozwoju, 75% firm europejskich i 62% firm amerykańskich planuje w ciągu najbliższych 3 lat zainwestować w robotykę i automatykę. Mimo, że 80% przedsiębiorców uważa roboty i automatyzację jako przyszłość produkcji, tylko co czwarta instytucja edukacyjna korzysta z robotów w ramach programów nauczania.
Automatyzacja w kapitalizmie jest z jednej strony nieuniknionym, z drugiej – od zawsze negatywnym dla pracowników zjawiskiem. Kapitalista zawsze będzie dążył do automatyzacji produkcji, gdyż nie może dopuścić do zacofania technicznego swojej produkcji. Jeśli jego konkurenci na rynku będą mieli lepsze lub tańsze maszyny, znajdą się w lepszych warunkach produkcji i doprowadzą go do ruiny, co pokazał przykład francuskiej produkcji analizowany przez profesora z MIT.
Pole opłacalności zastosowania maszyny, co jak wiadomo jest kwestią kluczową dla kapitalisty, rysuje się pomiędzy ceną wprowadzenia maszyn, a płacą robotników wypieranych przez maszyny. Jeśli płaca robotników jest tańsza od zastępującej ich maszyny, prawdopodobieństwo, że kapitalista wprowadzi maszynę jest niewielkie. I odwrotnie – jeżeli taniej dla kapitalisty jest zastąpić robotników maszyną, kapitalista w ramach możliwości zautomatyzuje produkcję. Należy mieć to na względzie, kiedy kapitaliści biadolą o niedoborach siły roboczej – mają przez to na myśli niedobór odpowiednio tanich pracowników, na tyle tanich by nie trzeba było ich zastępować maszynami.
Kapitalistyczne zastosowanie maszyn spowodowało i powoduje rozwój sił wytwórczych społeczeństwa, a wraz z nim zaostrzenie walki konkurencyjnej między kapitalistami, spotęgowanie anarchii produkcji, spotęgowanie wzrostu ucisku i wyzysku pracowników przez kapitalistów – słowem, zaostrzenie wszystkich sprzeczności kapitalistycznego sposobu produkcji. Kapitaliści wprowadzają automatyzację ze względu na swoje konieczne dążenie do osiągnięcia maksymalnego zysku, wypierając pracowników z produkcji. Popyt na towary w ubożejącym społeczeństwie będzie coraz bardziej ograniczony, zarówno ze strony spauperyzowanych klas pracujących, jak i ze strony mniejszych kapitalistów – przez koncentrację kapitału w rękach najpotężniejszych kapitalistów i wypieranie z rynku reszty kapitalistów. Wraz ze sprzecznościami, jest więc przed nami widmo kryzysu – spowodowanego tendencjami absolutnie naturalnymi dla kapitalizmu i niemożliwego do rozwiązania w jego ramach.
Źródła danych:
https://www.ft.com/content/cc7ecf4d-4661-4756-bbee-376f58c2179d
https://automatykab2b.pl/gospodarka/52963-w-usa-kazdy-robot-zastepuje-ponad-3-miejsca-pracy
https://forsal.pl/praca/artykuly/8288834,wplyw-pandemii-na-robotyzacje-w-usa.html
https://www.automatyka.pl/wiadomosci-i-komunikaty/europa-i-usa-inwestuja-w-automatyke-215796-10
08.03.2023 – Dzień Kobiet – Gender pay gap
Z okazji dnia kobiet – słów kilka o dyskryminacji płacowej kobiet.
Na początek trochę danych statystycznych. W ubiegłym roku w marcu, GUS przedstawił raport dotyczący różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn – choć dotyczy on roku 2020, jest on najświeższym raportem GUSu w tej kwestii. (https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5474/12/3/1/roznice_w_wynagrodzeniach_kobiet_i_mezczyzn_w_polsce_w_2020_broszura.pdf)
Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w październiku 2020 roku wynosiło 6126,15 zł dla mężczyzn i 5343,07zł dla kobiet – wynagrodzenie mężczyzn było wyższe o 14,7% od wynagrodzenia kobiet.
Dalej, GUS porównuje rozwarstwienie płacowe między kobietami i mężczyznami – płace kobiet w każdej grupie są niższe od mężczyzn. W poszczególnych grupach zawodowych, z czego wybrali 3 z największą liczbą zatrudnionych spośród badanej próby:
- Sprzedawcy i pokrewni: 4537,06zł mężczyzn vs 3517,41zł kobiet – wynagrodzenie mężczyzn wyższe o 29%
- Specjaliści nauczania i wychowania: 6443,37zł mężczyzn vs 5980,26zł kobiet – wynagrodzenie mężczyzn wyższe o 7,7%
- Specjaliści do spraw ekonomicznych i zarządzania: 8210,17zł mężczyzn vs 6533,01zł kobiet – wynagrodzenie mężczyzn wyższe o 25,7%
Mediana wynagrodzeń brutto w październiku 2020 – bardziej oddająca sytuację przeciętnego pracownika niż przeciętne wynagrodzenie – wynosiła 4919,08zł dla mężczyzn i 4491,59zł dla kobiet – wynagrodzenie mężczyzn było wyższe o 9,5%.
Przeciętne godzinowe wynagrodzenie brutto mężczyzn w październiku 2020 było o 8,9% wyższe od przeciętnego godzinowego wynagrodzenia brutto kobiet. Z kolei wskaźnik gender pay gap – luka płacowa – liczony przez GUS jako różnica między przeciętną stawką godzinową wynagrodzenia brutto mężczyzn i kobiet wyrażona przez procent przeciętnej stawki wynagrodzenia brutto mężczyzn wynosi 4,8%.
GUS i Eurostat dostarczali również takich danych w poprzednich latach. (https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kobiety-na-rynku-pracy-Wykresy-ktore-warto-zobaczyc-8069354.html).
Według danych GUSu z 2021 (za 2019 rok), kobiety zarabiały przeciętnie o 19,9% mniej od mężczyzn. W 2016 luka płacowa wynosiła 18,5%, w 2014 – 20,6%. Choć wg Eurostatu w 2019 roku, oficjalne bezrobocie kobiet w Polsce było jednym z niższych w Unii Europejskiej (3,6%, wobec biegunowych hiszpańskiego 16% i czeskiego 2,4%), a wg GUSu kobiety są od mężczyzn lepiej wykształcone, kobiety częściej wycofują się z rynku pracy (70% kobiet wobec 79% mężczyzn zatrudnionych w wieku produkcyjnym). Ponadto, udział kobiet powracających na rynek pracy po urodzeniu dziecka w ogólnej liczbie zarejestrowanych bezrobotnych po wzroście w 2018 roku znowu spadł w 2019 roku. Od 2013 roku systematycznie spada liczba kobiet, które nie podjęły zatrudnienia po urodzeniu dziecka. Do 2013 wskaźnik ten rósł, jednak od 2014 roku spada, odnotowując w 2019 roku rekordowo niski poziom.
Dyskryminacja płacowa kobiet jest jednym z wielu dowodów na to, że kapitalizm i patriarchat są ze sobą nierozerwalnie związane. Bazą danego ustroju ekonomicznego są jego stosunki klasowe. Stosunki klasowe kapitalizmu tworzą warunki utrzymania użytecznego dla kapitalistów patriarchatu. Dlaczego?
Dążenie do maksymalnej stopy zysku jest podstawowym prawem ekonomicznym współczesnego kapitalizmu – kapitalizmu monopolistycznego. Współcześni kapitaliści muszą dążyć koniecznie do maksymalnego zysku by stale rozszerzać produkcję. Żaden z kapitalistów, od monopolistów po drobnych kapitalistów, nie może poprzestać na „jakimkolwiek” zysku. Wszyscy kapitaliści rywalizują o stałe zwiększanie swoich zysków, więc każdy z nich – jeżeli nie chce zostać prześcignięty i doprowadzony do ruiny przez swoich konkurentów – musi stale rozwijać swoją działalność i nastawiać się na osiąganie z niej zysków maksymalnych.
Sposoby na zwiększenie zysków
- zwiększenie wydajności np. za pomocą lepszej technologii, automatyzacji itp.
- zwiększenie intensywności pracy np. poprzez śrubowanie norm, wymaganie od osób pracujących większego tempa pracy
- obniżenie wynagrodzenia (z punktu widzenia kapitalisty – kosztów pracy) – im mniej kapitalista płaci wyzyskiwanym przez niego pracownikom i pracowniczkom, tym większą wartość dodatkową może zawłaszczyć i tym większy zysk osiąga – z czego część przełoży się na większą i droższą konsumpcję osobistą a część na inwestycje w rozwój przedsiębiorstwa.
Dlatego też istnienie wszelkich mechanizmów pozwalających mu zapłacić mniej najmowanym przez niego osobom jest na rękę kapitalistom i będzie przez kapitalistów wspierane i utrzymywane. Takim mechanizmem jest chociażby obecna w wielu krajach dyskryminacja płacowa ze względu na pochodzenie etniczne czy rasowe (na naszym podwórku widoczna np. wobec osób zza wschodnich granic), takim mechanizmem jest również luka płacowa między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn. Oczywiście inteligencja burżuazyjna odwraca kota ogonem i próbuje obarczyć winą ofiary tego procederu – kobiety – twierdząc, że są za mało asertywne podczas negocjacji płacowych, że nie pracują tak ciężko jak mężczyźni, że przez możliwość zajścia w ciąże są mniej wartościowe jako pracownice i tym podobne bzdury.
I chociaż wszystkie osoby z klas pracujących, niezależnie od płci, koloru skóry, pochodzenia etnicznego, są wyzyskiwane – to kapitaliści lubią rozgrywać warstwy klas pracujących przeciwko sobie, tak aby ci stosunkowo (w danej warstwie) bardziej uprzywilejowani (choć również wyzyskiwani) bronili istniejących sprzeczności – nowoprzybyli imigranci kontra osiedleni imigranci, natywni pracownicy kontra polscy imigranci zarobkowi w Europie, polscy pracownicy kontra białoruscy czy ukraińscy, pracownicy przeciwko pracownicom, pracownicy heteronormatywni kontra pracownicy nieheteronormatywni, przykłady można mnożyć.
I choć wszystkie osoby z klas pracujących są wyzyskiwane, są zmuszane do sprzedaży swojej siły roboczej, są ograbiane przez kapitalistów z wypracowanej wartości dodatkowej – to gdy kapitalista może jednej z warstw zapłacić jeszcze mniej z uwagi na dowolny mechanizm społeczny, dowolny element nadbudowy – z pewnością zrobi to.
Patriarchat jest jednym z najstarszych elementów społeczeństw klasowych. Sharmistha Choudhury, w swojej pracy z 2020 roku „Marksizm a kwestia kobiet”, dostarcza krótki – acz pouczający – rys historyczny na temat genezy ucisku kobiet w ramach rozkładającej się ustroju ekonomicznego wspólnoty pierwotnej:
„Pradawne systemy pokrewieństwa były skupione wokół matek, ponieważ tylko w ten sposób można było określić linię pochodzenia. W takim rozrachunku, tylko matki wiedziały z kim posiadają jakie dziecko i budowały wokół tej wiedzy sieć więzów krwi, określając tym samym linię pochodzenia i rolę każdemu członkowi plemienia. «Gospodarstwo» było wspólne, a owoce pracy kobiet i mężczyzn równo dzielone pomiędzy ludźmi. Nie istniał podział na «prace domowe» i inne prace – nie było podziału na publiczne i prywatne.
Nowy, zdominowany przez mężczyznę rodzaj rodziny, zniszczył skomplikowany system wspólnotowy, ustanawiając rodzinę jako podstawową jednostkę ekonomiczną społeczeństwa, jako środek, w ramach którego majątek będzie posiadany i przekazywany. Kobieta, będąca wcześniej równoprawnym podmiotem ekonomicznym społeczeństwa, stała się wraz ze swoimi dziećmi uzależniona od jednego mężczyzny w ramach rodziny nuklearnej.
Zmiana nastąpiła wraz z rozwojem stosunków produkcji i zdolności ludzi do produkowania więcej, niż są w stanie skonsumować. Rozwój rolnictwa i udomowienie zwierząt oznaczały możliwość produkcji dóbr na handel – towary mogły być wymieniane na inne, lub ostatecznie – na pieniądze. Narzędzia specjalistyczne stały się kluczowe dla produkcji, stanowiąc w ten sposób niezwykle cenną własność. Mężczyźni byli zwykle odpowiedzialni za hodowlę zwierząt, i coraz bardziej odpowiedzialni za rolnictwo – posiadali więc narzędzia i podejmowali decyzje ekonomiczne, zwiększając tym samym swoje znaczenie względem kobiet.
Po raz pierwszy, kobieca zdolność rodzenia dzieci stała się brzemieniem. Stało się tak częściowo dlatego, że osiadłe społeczności z większą zdolnością produkcyjną mogły utrzymać większe populacje – potrzebowały więcej ludzi do pracy w polu – przez co kobiety spędzały więcej czasu będąc w ciąży lub zajmując się małymi dziećmi. Jednak głównym źródłem ucisku kobiet jest oddzielenie ich od wspólnego klanu poprzez instytucję rodziny. Praca w domu stała się usługą prywatną, świadczoną przez podporządkowaną kobietę. Była to «wszechświatowa historyczna klęska rodzaju żeńskiego», o której pisał Engels.” (https://instytut-marksa.org/sharmistha-choudhury-marksizm-a-kwestia-kobiet/)
Klasy panujące w danych ustrojach nie obalały korzystnych dla nich i służących nim pozostałości poprzednich ustrojów – np. w postaci stosunków własności. W ustroju niewolniczym kobieta z klas wolnych (drobni producenci, właściciele niewolników) jest o wiele mniej uprawniona od mężczyzny – jej sytuacja pod wieloma względami zbliżona jest do sytuacji niewolnicy. W feudalizmie, panowie feudalni chętnie korzystali ze wszelkich pozostałych stosunków niewolniczych (w Indiach, Chinach czy Japonii). Panowie feudalni, niczym właściciele niewolników, musieli utrzymywać nadzorców, którzy zmuszali chłopów do pracy. Poddaństwo chłopów nie byłoby nigdy zniesione gdyby nie długie wojny i powstania chłopskie.
Tak również patriarchat, choć jest nieporównywalnie starszy niż kapitalizm, jest chętnie przez kapitalistów używany – gdyż pomaga im osiągać większe zyski. A że zysk jest naczelnym dążeniem i prawem kapitalizmu – naiwnym jest oczekiwać zniszczenia patriarchatu bez zniszczenia kapitalizmu. I choć od niżej przytoczonych wypowiedzi Lenina minęło ponad 100 lat, wciąż żyjemy w systemie kapitalistycznym – wciąż są one potwornie aktualne.
„[…]spośród tych kobiet[ z rodzin biednych mieszczan, rzemieślników, robotników, pracowników i drobnych urzędników]kapitaliści wszystkich krajów rekrutują dla siebie (podobnie jak starożytni właściciele niewolników i średniowieczni panowie feudalni) dowolną liczbęnałożnicza najbardziej „rozsądną” cenę. I żadna ilość „moralnego oburzenia” (obłudnego w 99 przypadkach na 100) na prostytucję nie może nicporadzić wobec handlukobiecym ciałem; tak długo jak istnieje niewolnictwopłacowe, nieuchronnie będzie istniała również prostytucja.” W.I. Lenin, „Kapitalizm i praca kobiet” – kwiecień 1913 (https://www.marxists.org/archive/lenin/works/1913/apr/27.htm)
„Ale kapitalizm nie może być konsekwentny nawet w odniesieniu do równości formalnej (równość wobec prawa, „równość” między dobrze odżywionymi i głodnymi, między posiadaczami i nieposiadającymi własności). A jednym z najbardziej jaskrawych przejawów tej niespójności jest gorsza pozycja kobiety w porównaniu z mężczyzną. Żadne państwo burżuazyjne, nawet najbardziej postępowe, republikańskie państwo demokratyczne, nie wprowadziło całkowitej równości praw.” W.I. Lenin, „W międzynarodowy dzień kobiet” – marzec 1920 (https://www.marxists.org/archive/lenin/works/1920/mar/04.htm)
Z okazji święta kobiet, życzymy więc wszystkim kobietom z klas pracujących:
- końca patriarchatu i kapitalizmu,
- faktycznego równouprawnienia w każdej dziedzinie życia,
- siostrzeństwa,
- wolnego dostępu do aborcji i antykoncepcji,
- równego podziału obowiązków domowych,
- lepszego dostępu do opieki zdrowotnej,
- lepszego systemu opieki nad dziećmi i osobami starszymi.
15.03.2023 – Kryzys warzywny w Europie
Kraje europejskie, które w zimie importują warzywa i owoce zza granicy, zmagają się z gwałtownie rosnącymi cenami warzyw i owoców.
Jako przyczyny tych zjawisk, analitycy podają:
- Niekorzystne warunki pogodowe w południowej Hiszpanii i Włoszech. Niekorzystne warunki klimatyczne i – a mianowicie ciepła pogoda na początku zimy i mrozy w ostatnich tygodniach – źle wpłynęły na zbiory.
- Powodzie w Maroku i Pakistanie zniszczyły mnóstwo upraw.
- Przymrozki w Azji środkowej
- Susza w Afryce Północnej
- Sztormy opóźniające lub uniemożliwiające wypłynięcie promów z żywnością.
- Wysokie ceny energii, potrzebnej do ogrzewania szklarni, ograniczające produkcję upraw szklarniowych. Warzywa są uprawiane w szklarniach zasilanych gazem i elektrycznością. Popyt na warzywa utrzymał się, podaż drastycznie zmalała. Wysokie ceny gazu oznaczają również wysokie ceny nawozów. (wrócimy do tego później)
- Wysoka inflacja
- Wysokie koszty transportu
- Niekorzystny kurs walut
Przyjrzyjmy się poszczególnym krajom.
Polska
Zacznijmy od naszego podwórka.
Przez wysokie koszty energii, producenci pomidorów i ogórków szklarniowych mieli już problemy jesienią, część z nich zrezygnowała z nasadzeń. Rosną więc ceny ww. pomidorów i ogórki, a także cebuli i papryki. Warzywa te również importujemy, co w sytuacji niekorzystnej pogody w Hiszpanii i Południowej Afryce, spowodowało niedobory, a co za nimi idzie – wysokie ceny rynkowe. W zależności od sklepu, papryka kosztuje od 20-26 zł, średnia cena za zwykłe pomidory to ok. 16-18zł, za malinowe jeszcze drożej (do 26 zł za importowane, do 38 zł za krajowe).
Niemcy
Choć sytuacja w Niemczech jest nieco lepsza niż w innych państwach, również tam rosną ceny warzyw. W porównaniu do 2022, wg danych Federalnego Urzędu Statystycznego, warzywa podrożały o 10,7%, zwłaszcza ogórki o 26,2% i pomidory o 16,9%. Podrożały warzywa importowane z Włoch, Maroka, Hiszpanii i Turcji.
Wielka Brytania
Sieci supermarketów Aldi, Asda, Morrisons i Tesco ograniczyły sprzedaż niektórych warzyw i owoców – wprowadzając limity na osobęw zależności od sklepu (np. w Aldi i Tesco 3 sztuki pomidorów, ogórków i papryki na osobę). Oprócz złych warunków pogodowych w krajach eksportujących żywność, przyczyną są niekorzystne warunki gospodarcze oraz niedawny Brexit – jako, że kraje UE korzystają z lepiej skoordynowanych łańcuchów dostaw. W Wielkiej Brytanii brakuje podstawowych produktów spożywczych.
Holandia
Warzywa takie jak kalafiory, brokuły, sałata i pomidory są imprtowane z Hiszpanii – ich ceny wzrosły o 25-50%. Niektóre holenderskie sklepy również reglamentują paprykę. Ze względu na rosnące koszty energii, holenderscy producenci pomidorów, którzy uprawiają je pod lampami, musieli wyłączyć ponad 90% z nich tej zimy.
Szwecja
Szwedzi po raz pierwszy kupują żywność w przygranicznych norweskich miastach (zwykle jest odwrotnie ze względu na wysokie ceny norweskiej żywności). Tak samo jak w innych krajach, podrożały sprowadzane z południowej Europy i Mparoka warzywa i owoce, a miejscowe uprawy szklarniowe ucierpiały z powodu wysokich cen energii. W ciagu ostatnich dwóch miesięcy – jak podaje Szwedzki Urząd Statystyczny – ceny porów wzrosły o 37%, ogórków o 14%, pomidorów i marchwi o 11%
Węgry
Na Węgrzech panuje najwyższa od ok. 30 lat inflacja (od listopada najwyższa w UE) wynosząca za luty 25,4%. Ceny żywności wzrosły w lutym w skali roku o 43,3%, co spowodowało ograniczenie konsumpcji owoców i warzyw o 10-15% . VAT na owoce i warzywa już po obniżce wynosi 27%. Warzywa i owoce na Węgrzech są droższe niż w krajach sąsiednich. Za sałatkę owocową jagodowo-truskawkową w sklepie Spar, węgrzy płacą 16 400 forintów za kg – około 203 złote.
Portugalia
W Portugalii za wzrost cen warzyw i owoców wg tamtejszych analityktów odpowiada inglacja. W skali roku, wg danych na 1 marca 2023, średni koszyk produktów podrożał o 34,1%. Ceny warzyw i owoców wzrosły o ponad 30%. Cena pomidorów wzrosłą o ponad 100%.
Czechy
Ceny hurtowe importowanych warzyw wzrosły w pierwszych tygodniach 2023 roku o kilkadziesiąt procent. Wzrost cen papryki, pomidorów i ogórków ma być związany z sytuacją gospodarczą na rynku europejskim.
Słowacja
Panuje kryzys w uprawie cebuli. Ceny cebuli wzrosły o 20% w skali roku. Ceny paprkyki osiągają rekordowe 7 euro – ok. 33zł – za kg. Niedobory warzyw mają być spowodowane sytuacją gospodarczą w Europie, powodziami w Pakistanie, niekorzystnymi warunkami pogodowaymi w Azji Środkowej i Afryce Północnej.
Estonia
Ceny konsumpcyjne w lutym wzrosły o 17,6% w skali roku . Ze względu na wzrost cen energii, ceny cebuli wzrosły o 59%, pomidorów i kapusty o 17%, marchwi o ok. 20%., jabłek krajowych o 23%, jabłek importowanych o 10%.
Łotwa
Ze względu na niewielkie zbiory, ceny owoców wzrosły w styczniu o 20% w skali roku, ceny warzyw o 13,4% – zwłaszcza ziemniaków o 50%.
Wracając do wzrostu cen energii – jednego z głównych przyczyn wzrostu cen żywności.
W tym samym czasie, kapitaliści powiązani z produkcją energii świętują rekordowe zyski, ze względu na wojnę w Ukrainie. Największymi eksporterami gazu do UE były w 2020 roku USA, Katar, Norwegia oraz Australia (w przypadku wszystkich import przekroczył 100 mld metrów sześciennych). (https://forsal.pl/biznes/energetyka/artykuly/8375105,najwieksi-eksporterzy-gazu-ziemnego-do-ue-ranking.html) (https://www.cire.pl/artykuly/serwis-informacyjny-cire-24/182649-szesciu-najwiekszych-producentow-gazu-ziemnego-na-swiecie-w-2019-r)
Wg. Danych z 2019 roku, USA stanowiło największego producenta gazu ziemnego na świecie. ExxonMobil, Chevron i ConocoPhillips, należą do największych na świecie firm produkujących gaz ziemny. Exxon w zeszłym roku osiągnął zysk na poziomie 56 mld USD, Chevron osiągnął zysk na poziomie 36,5 mld USD, ConocoPhillips zysk na poziomie 18,7 mld USD. (https://wgospodarce.pl/informacje/123179-rekordowe-zyski-branzy-naftowej).
Australia, wg danych z 2019 roku był drugim największym producentem i eksporterem LNG, za Katarem. Australijscy kapitaliści związani z produkcją LNG odnotowali aż 26-40 mld dolarów dodatkowych zysków (wg danych z października 2022) (https://www.cire.pl/artykuly/serwis-informacyjny-cire-24/182649-szesciu-najwiekszych-producentow-gazu-ziemnego-na-swiecie-w-2019-r) (https://www.wnp.pl/gazownictwo/australijscy-producenci-lng-notuja-rekordowe-zyski,635622.html)
Wg. danych z końca stycznia 2023, największy niemiecki producent i dostawca energii elektrycznej koncern RWE, ma odnotować zysk (przed spłatą rat odsetek bankowych, podatkami i amortyzacją), za 2022 rok w wysokości około 6,3 miliarda euro, co oznacza wzrost o 73 procent w skali roku. (https://www.wnp.pl/energetyka/niemiecki-producent-energii-skorzystal-na-europejskim-kryzysie-zysk-wiekszy-az-o-73-proc,670241.html)
Z kolei skorygowany zysk netto Eesti Energia, estońskiej państwowej grupy energetycznej, z 2022 roku wyniósł 128 mln euro (prawie trzykrotnie więcej niż w 2021), co pociągnęło za sobą rekordowo wysokie inwestycje, których wartość w 2022 roku osiągnęła blisko 500 mln euro. (https://www.wnp.pl/energetyka/eesti-energia-niemal-potroila-zysk-to-pozwolilo-na-rekordowe-inwestycje,686561.html)
Pamiętajcie o tym, gdy inteligencja burżuazyjna będzie mówić o „wysokich kosztach pracy” jako o przyczynie inflacji, rosnących cen energii i rosnących cen żywności. Pamiętajcie o tym, gdy inteligencja na służbie kapitalistów będzie straszyć przed podwyżkami płac jako czynniku napędzającym inflację.
Źródła danych:
https://innpoland.pl/191840,warzywa-w-polsce-sa-drogie-w-innych-krajach-sytuacja-jest-jeszcze-gorsza