
Ah Bucharin! Większość z czytelników zna go pewnie raczej od tej „złej” strony. Jako czołowego przedstawiciela tak zwanego „odchylenia prawicowego” w Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, proponenta tezy o „wrastaniu kułaków w socjalizm”, czy przeciwnika tezy o intensyfikacji walki klasowej w Związku Radzieckim. Zostawmy jednak tego prawicowego Bucharina, wyjmijmy go poza nawias.
Dlaczego? Bo Bucharin był również dość ważnym teoretykiem. Nie wszystkie jego prace przetrwały ząb czasu, cześć się zdezaktualizowała, część jest wręcz jawnie błędna, ale jest kilka takich, które mają wielką wartość. Dlatego nie skupimy się specjalnie na jego „głupiutkich” pracach (jak sławne „Ku teorii państwa imperialistycznego”, uznane za niegodne publikacji przez Lenina), ani książkach jak „ABC komunizmu”.
Zamiast tego, skupimy się na jego drobniutkiej krytyce ekonomii burżuazyjnej, w szczególności szkoły Austriackiej. Ale chwila! Zakrzyknie pewnie czytelnik. „Tej” szkoły Austriackiej? Tak, odpowiemy. Ten prąd myślowy, dzisiaj kojarzony raczej z żartami o psach, Korwinem czy wszelkiej maści libertarianami, był kiedyś jednym z głównych prądów intelektualnych. Miało to miejsce jeszcze przed tym jak niekoronowanym królem Austriaków stał się Von Mises, jeszcze przed tym jak królował Rothbard. Bucharin skupia się w swojej pracy nad Bohm-Bawerkiem. Powód? Pewna drobna teoryjka o „użyteczności krańcowej”. Ten „odchyleniec prawicowy” słusznie zidentyfikował największe zagrożenie dla ideologii proletariackiej, które tak chętnie przyjęte nie tylko przez ekonomistów Austriackich, ale przez ekonomistów w ogóle, stało się wytrychem, który osłabił moc eksplanacyjną ekonomii marksistowskiej. Dlaczego? Bo ekonomia burżuazyjna przestała się zajmować w ogóle produkcją (jak czynili to ekonomiści klasyczni) i skupiła swoje siły wyłącznie na analizie konsumpcji.
Warto zwrócić uwagę, że Bucharin nie atakuje teorii Bohm-Bawerka tak jak czynili to jego poprzednicy. W czasach minionych marksistom wydawało się, że wystarczy jedynie wykazać błędy metodologiczne szkoły austriackiej, zwrócić uwagę na to, że nie ma ona korespondencji z rzeczywistością i sprawa załatwiona. Zamiast tego autor nasz wchodzi w głąb rozumowania Austriaków i rozsadza ich argumentację od środka. Niewiele jest prac tak szczegółowych, tak punktujących błędy teoretyczne. Zespołowi redakcyjnemu IKM-CMAP przychodzi na myśl jedynie praca I. Blumina, „Szkoła subiektywna w burżuazyjnej ekonomii politycznej”. Dlatego, jeśli mamy być przygotowani na rozprawienie się z ekonomiką burżuazyjną, jesteśmy wręcz zmuszeni zapoznać się z obydwiema.
