Skip to content
Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej
Menu
  • Strona główna
  • Artykuły
    • Relacje z protestów i strajków
    • Tłumaczenia KABD
    • Kursy IKM-CMAP
    • Komentarze i Oświadczenia IKM-CMAP
    • Teksty IKM-CMAP
    • Polityka współczesna
    • Polemika
    • Nauka
      • Historia
      • Ekonomia polityczna
      • Materializm dialektyczny
    • Demaskowanie mitów
    • Maoizm
    • Wywiady
  • Biblioteka
  • O nas
  • Kontakt
  • Dołącz do nas!
Menu
Samostanowienie hebrajczyków

Machover M.: Samostanowienie hebrajczyków

Posted on 11/12/202311/12/2023 by Igor

Źródło artykułu, Źródło grafiki.

W połowie lat sześćdziesiątych Organizacja Socjalistyczna w Izraelu – lepiej znana pod nazwą swojego czasopisma Matzpen – opracowała analizę konfliktu izraelsko-palestyńskiego i perspektywy jego ostatecznego rozwiązania. Za przyczynę konfliktu uważała kolonizację Palestyny, która rozpoczęła się pod koniec XIX wieku, nabrała tempa po I wojnie światowej i trwa nadal. W tym konflikcie Izrael, państwo osadnicze, które jest zarówno produktem, jak i sprawcą syjonistycznego projektu kolonizacji, stawia czoła oporowi rdzennej ludności palestyńskiej (oficjalne sformułowanie Matzpena sprzed wojny w czerwcu 1967 r. można znaleźć w artykule «Problem Palestyny i spór izraelsko-arabski»1. Zobacz także M. Machover i Abu Sa’id (Jabra Nicola), «The Middle East at the Crossroads» z 10 września 19692, przyjęte przez Matzpena jako oświadczenie. Krótkie późniejsze podsumowanie znajduje się w punkcie 11 «Podstawowych zasad» Matzpena3).

Analiza ta, daleka od powszechnej, gdy została przedstawiona przez Matzpena przed wojną w czerwcu 1967 r., została już powszechnie zaakceptowana przez międzynarodową radykalną lewicę. Później została ona również rozwinięta przez lewicowych naukowców piszących na ten temat, chociaż niewielu z nich raczy przyznać się do intelektualnego długu wobec Matzpena.

W związku z tym muszę poczynić pewne zastrzeżenie. Akademicki dyskurs studiów postkolonialnych zwykle charakteryzuje projekt syjonistyczny i Izrael jako przykład «kolonializmu osadniczego», ogólnej kategorii, która może obejmować wszystkie przypadki, w których znaczna liczba osadników przenosi się na terytorium kolonialne. Analiza Matzpena jest bardziej szczegółowa: podkreśla fakt, że ekonomia polityczna syjonistycznej kolonizacji nie opiera się na wyzysku siły roboczej rdzennej ludności, ale na jej całkowitym wykluczeniu i ostatecznej eliminacji. Z marksistowskiego punktu widzenia to rozróżnienie jest oczywiście fundamentalne4.

Jednakże, podczas gdy analiza konfliktu izraelsko-palestyńskiego dokonana przez Matzpena jest obecnie podzielana przez znaczną część międzynarodowej radykalnej lewicy, tego samego nie można powiedzieć o naszym stanowisku w sprawie rozwiązania tego konfliktu, podsumowanym w poniższych tezach.

  1. Konflikt może zostać rozwiązany jedynie jako część socjalistycznej transformacji, a nie w ramach «burżuazyjnej demokracji».
  2. Konflikt nie może być rozwiązany w izolacji, w ramach «pudełka» Palestyny. Ze względu na szczególne cechy syjonistycznej kolonizacji, równowaga sił jest mocno przechylona na korzyść Izraela (wspieranego przez imperialistycznego sponsora) i przeciwko narodowi palestyńskiemu. Nierównowaga ta może zostać naprawiona, a wyzwolenie Palestyny stanie się możliwe, jako część rewolucyjnej transformacji regionu, dzięki arabskiej rewolucji kierowanej przez klasę robotniczą, która obali represyjne reżimy, zjednoczy arabski Wschód i położy kres imperialistycznej dominacji nad nim.
  3. Arabska rewolucja może stworzyć warunki do rewolucyjnego obalenia syjonistycznego reżimu przez izraelskie masy.
  4. Ramy regionalne odnoszą się nie tylko do procesu rozwiązywania konfliktu, ale także do formy samego rozwiązania. Wyzwolony arabski naród palestyński będzie partnerem w regionalnym zjednoczeniu, jako jedna z części składowych narodu arabskiego. Zdesyjonizowany Izrael dołączy do regionalnej socjalistycznej unii lub federacji arabskiego Wschodu.
  5. Przyłączając się do unii regionalnej, naród hebrajski (znany również jako «izraelscy Żydzi») musi otrzymać prawo do samostanowienia.

Tezy (1) i (2) oczywiście wykluczają «rozwiązanie dwupaństwowe», które ustanowiłoby palestyńskie mikropaństwo zdominowane przez syjonistyczny Izrael. (W każdym razie Izrael skutecznie storpedował to nierozwiązanie). ) Ale wyklucza również «rozwiązanie jednopaństwowe», które przewiduje liberalną «świecką» demokrację burżuazyjną na całym obszarze Mandatowej Palestyny sprzed 1948 r., obejmującym terytorium Izraela sprzed 1967 r., a także Zachodni Brzeg i Strefę Gazy okupowane przez Izrael od 1967 r.5.

Wyjaśniłem rozumowanie stojące za tezami (1)-(4), a w szczególności stanowisko Matzpena w sprawie «rozwiązania jednopaństwowego», w niedawnym artykule, do którego odsyłam czytelnika67, więc nie będę tu szczegółowo powtarzał tych argumentów. Pozwolę sobie jedynie podsumować je bardzo krótko, ponieważ będę musiał je przyjąć w niniejszym artykule, w którym będę argumentował za tezą (5).

Z naszej analizy konfliktu wynika, że jego łagodne rozwiązanie – dekolonizacja Palestyny i wyzwolenie palestyńskiego narodu arabskiego – wymaga obalenia syjonistycznego reżimu Izraela. Nie może to zostać osiągnięte bezpośrednio przez siły zewnętrzne wobec Izraela. Zmiany zewnętrzne, globalne i regionalne, są niezbędne do stworzenia korzystnych warunków dla obalenia syjonizmu, ale jedyną siłą społeczną zdolną bezpośrednio do osiągnięcia tego obalenia jest siła wewnętrzna: izraelskie masy, przede wszystkim hebrajska klasa robotnicza.

Ale czy ta klasa będzie miała nie tylko potencjalną zdolność do obalenia syjonistycznego reżimu, ale także interes w tym, by to zrobić? Nie, jeśli jest to tylko «burżuazyjno-demokratyczne» obalenie; ponieważ pozostawiłoby to hebrajską klasę robotniczą w jej pozycji społeczno-ekonomicznie wyzyskiwanej i zdominowanej klasy, jednocześnie kończąc jej zalety bycia częścią uprzywilejowanego narodu. Taka niekorzystna zmiana najprawdopodobniej spotkałaby się z silnym oporem ze strony hebrajskich robotników, którzy w walce z nią stanęliby po stronie swoich własnych wyzyskiwaczy. Jednak regionalna transformacja socjalistyczna może stworzyć sytuację, w której hebrajska klasa robotnicza zostanie zaproszona do rezygnacji ze swoich narodowych przywilejów i zamiany ich na partnerstwo w regionalnych rządach klasy robotniczej. Taki układ byłby atrakcyjny i w sprzyjających okolicznościach mógłby skłonić hebrajską klasę robotniczą do odegrania istotnej roli w obaleniu syjonistycznego reżimu.

(Mogę dodać, nawiasem mówiąc, że ta logika nie ogranicza się do Izraela, ale ma zastosowanie, w różnych formach, do wszystkich krajów imperialistycznych. Socjalizm, jako nowy system światowy, będzie możliwy tylko wtedy, gdy klasy pracujące tych krajów zostaną przekonane do porzucenia swoich narodowych przywilejów w zamian za wyjście z pozycji wyzyskiwanej i zdominowanej klasy i stanie się częścią światowej klasy dominującej).

«Żydowskie samostanowienie» – syjonistyczny chwyt

Zanim przejdę do głównego tematu tego artykułu – wyjaśnienia i kontekstualizacji żądania hebrajskiego samostanowienia – muszę, w celu wyjaśnienia, przeciwstawić mu coś, co brzmi niejasno podobnie, ale w rzeczywistości jest mu przeciwstawne.

Syjonistyczni propagandziści, recytując unisono z tego samego podręcznika hasbarah, powtarzają mantrę: «Syjonizm jest ruchem narodowego samostanowienia narodu żydowskiego w ziemi Izraela». Oto mała próbka niezliczonych podobnych wypowiedzi, z których wszystkie chętnie oczerniają antysyjonizm jako «antysemicki».

Jonathan Freedland, syjonistyczny strażnik Guardiana:

Jeśli ktoś chce krytykować historyczny ruch, który dążył do przywrócenia żydowskiego samostanowienia w Palestynie, to syjonizm jest właściwym słowem8.

Eylon Aslan-Levy, brytyjsko-izraelska prezenterka wiadomości i komentatorka polityczna:

U podstaw syjonizmu leży przekonanie, że naród żydowski ma prawo do samostanowienia w Ziemi Izraela9.

«Syjonizm w sieci» to dobrze zaopatrzona strona internetowa, której CEO, dr Andre Oboler, «był zaangażowany w brytyjską społeczność żydowską jako członek wykonawczy Unii Studentów Żydowskich (UJS) i zastępca w Radzie Deputowanych Żydów Brytyjskich. W 2006 r. (podczas kryzysu Hezbollahu) był delegatem Wielkiej Brytanii w programie Bayit Meshutaf prowadzonym przez izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych». Oto jego krótka definicja syjonizmu:

Syjonizm to wiara w żydowską ojczyznę dla narodu żydowskiego w Izraelu.

Syjonizm jest realizacją przez naród żydowski ludzkiego prawa do samostanowienia».

Ni mniej, ni więcej10.

Na szczęście strona oferuje również pełniejszą, «dokładną definicję syjonizmu»:

Syjonizm jest narodowym ruchem odrodzenia Żydów. Utrzymuje, że Żydzi są narodem i dlatego mają prawo do samostanowienia w swoim własnym narodowym domu. Jego celem jest zabezpieczenie i wspieranie prawnie uznanego narodowego domu dla Żydów w ich historycznej ojczyźnie oraz zainicjowanie i stymulowanie odrodzenia żydowskiego życia narodowego, kultury i języka.

Podobnie jak prymitywnie podrobiona moneta, wydaje się to wiarygodne – pod warunkiem, że nie przyglądasz się zbyt uważnie. Jednak dokładne oględziny ujawniają, nawet gołym okiem, że coś jest z nią bardzo nie tak. W rzeczywistości istnieją co najmniej dwa powody, aby odrzucić ją jako podróbkę.

Po pierwsze, prawo do samostanowienia narodowego – które obejmuje prawo do utworzenia odrębnego państwa – jest nowoczesnym pojęciem, przyjętym na arenie międzynarodowej po pierwszej wojnie światowej, choć było ono omawiane przez socjalistów i innych przed tą wojną. W oczywisty sposób nie ma ono zastosowania do żadnego rodzaju grup ludzkich, a jedynie do narodów we współczesnym znaczeniu tego terminu, który jest zasadniczo świecki. Na przykład nie zezwala na utworzenie państwa prezbiteriańskiego: Prezbiterianizm jest kategorią religijną, a nie narodową. Watykan jest państwem rzymskokatolickim, ale bez względu na jego legitymizację (jeśli taka istnieje), nie może odwoływać się do prawa do samostanowienia. Prawo do samostanowienia nie ma również zastosowania do opartych na religii grup lub ruchów, które nazywają siebie «narodem», takich jak afroamerykański Naród Islamu.

Czy wszyscy Żydzi stanowią naród w nowoczesnym świeckim sensie, do którego ma zastosowanie prawo do samostanowienia narodowego? Ideologia syjonistyczna twierdzi, że są oni narodem, choć «anomalnym»; ale jest to w najlepszym razie bardzo wątpliwe, trochę jak twierdzenie, że salamandra jest anomalną rybą. W rzeczywistości zaprzecza temu wielu Żydów, którzy twierdzą, że żydowska tożsamość nie jest narodowa, ale przede wszystkim oparta na religii11. Rzeczywiście, jedynym atrybutem wspólnym dla wszystkich Żydów na całym świecie jest religia, judaizm, praktykowana przez nich lub przez ich niedawnych przodków. Co więcej, koniecznym i wystarczającym warunkiem, aby nie-Żyd stał się Żydem, jest przejście konwersji religijnej, giyyur. Co więcej, Żydzi mogą należeć do różnych narodów: Żyd może być Francuzem, Amerykaninem, Włochem, Szkotem itp. Ale żydowskość wyklucza inne przynależności religijne: Żyd nie może być muzułmaninem, hinduistą ani katolikiem (wyjątkiem od tego wykluczenia były nazistowskie Niemcy, ponieważ nazistowska ideologia rasistowska uważała żydowskość za kategorię rasową, «społeczność rasową opartą na krwi, a nie religijną», jak to ujął SS-Obergruppenführer Reihard Heydrich12). Tak więc propagandowa formuła opisująca syjonizm jako «ruch samostanowienia narodu żydowskiego» jest nieważna, ponieważ jest winna suggestio falsi.

Po drugie, to samousprawiedliwienie syjonizmu jest fałszywe, ponieważ jest również winne suppresio veri. Niezależnie od tego, do jakiej grupy ludzi odnosi się prawo do narodowego samostanowienia, nie uprawnia ich ono do dowolnego wybierania terytorium, na którym mogą korzystać z tego prawa. Twierdzenia, że rzekomi dalecy przodkowie danej grupy zamieszkiwali upragnione terytorium wiele wieków temu, lub że zostało im ono obiecane przez bóstwo, w którego istnienie wielu z nich wierzy, lub że od dawna pragnęli je posiąść, są po prostu niewystarczające. Prawo do samostanowienia z pewnością nie upoważnia żadnej grupy do kolonizowania terytorium od dawna zamieszkanego przez innych ludzi. Ale kluczowym faktem dotyczącym syjonizmu jest właśnie to, że jest on projektem kolonizacji Palestyny, zamieszkałej ziemi; i to właśnie ten istotny fakt jest wygodnie pomijany w definicjach syjonizmu papugowanych przez jego współczesnych propagandystów. Unikają oni słowa «kolonizacja» jak przysłowiowej zarazy; stało się ono zbyt kompromisowe.

Wcześniejsi syjonistyczni przywódcy i ideolodzy nie mieli takich skrupułów. Tak więc Władimir Żabotyński (1880-1940) – polityczny i duchowy protoplasta pięciu izraelskich premierów, w tym Binyamina Netanjahu (pozostali to Menachem Begin, Icchak Szamir, Ariel Szaron i Ehud Olmert) – w swoim przełomowym artykule «Żelazny mur» (1923) wielokrotnie i bez skrępowania używał terminu «kolonizacja» do opisania syjonistycznego projektu:

Każda rdzenna ludność na świecie opiera się kolonizatorom tak długo, jak ma najmniejszą nadzieję na pozbycie się niebezpieczeństwa bycia skolonizowanym. To właśnie robią Arabowie w Palestynie i będą to robić tak długo, jak długo pozostanie choć iskierka nadziei, że będą w stanie zapobiec przekształceniu «Palestyny» w «Ziemię Izraela»…

Kolonizacja może mieć tylko jeden cel, a palestyńscy Arabowie nie mogą go zaakceptować. Leży to w samej naturze rzeczy i w tym szczególnym względzie natura nie może być zmieniona…

Syjonistyczna kolonizacja musi albo ustać, albo postępować niezależnie od rodzimej ludności. Co oznacza, że może postępować i rozwijać się tylko pod ochroną mocarstwa [tj. Wielkiej Brytanii], które jest niezależne od ludności tubylczej – za żelaznym murem, którego ludność tubylcza nie może naruszyć13.

Dla oczu o dzisiejszej wrażliwości brzmi to jak potępienie syjonizmu, ale Żabotyński, zagorzały syjonista, był po prostu szczery. Niewielu przywódców syjonistycznych było tak szczerych jak on, przyznając, że palestyński opór arabski był zrozumiały (wśród nich był generał Mosze Dayan14); ale użycie przez niego terminu «kolonizacja» do opisania projektu syjonistycznego było wówczas standardowe i niczym niezwykłym.

Możemy więc odrzucić uzasadnienie syjonizmu jako «ruchu samostanowienia narodu żydowskiego»: jest to propaganda rozpowszechniana w złej wierze, kamuflaż dla fałszywego twierdzenia, że Żydzi mają boskie prawo do kolonizacji Palestyny.

Czy istnieje naród hebrajski?

Przechodząc teraz do głównego tematu tego artykułu, hebrajskiego samostanowienia narodowego, muszę najpierw odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje naród hebrajski; innymi słowy, czy zbiorowość powszechnie – i, jak pokażę, myląco – określana jako «izraelscy Żydzi» stanowi naród we współczesnym znaczeniu tego terminu. Z jednej strony jest to głupie pytanie, ponieważ odpowiedź jest oczywista. Jak mówi przysłowie, «jeśli wygląda jak kaczka, chodzi jak kaczka i kwacze jak kaczka, to jest kaczką». Każdy, kto obserwował Izrael z bliska i z otwartym umysłem, nie ma wątpliwości, że jego ludność jest wyraźnie podzielona na dwie grupy narodowe: mniejszość arabskojęzyczną i większość hebrajskojęzyczną. Pierwsza z nich jest wyraźnie częścią palestyńskiego narodu arabskiego, który z kolei jest częścią narodu arabskiego.

A co z tą drugą, hebrajskojęzyczną większością? Ma ona wszystkie obiektywne atrybuty nowoczesnego narodu: koncentrację geograficzną, wspólny ustrój i nowoczesną (rozwiniętą kapitalistyczną) gospodarkę z odpowiadającą jej strukturą klasową, a także wspólny język i kulturę. To, że jest to społeczność osadnicza, utworzona przez niedawną (i trwającą) kolonizację, nie wyklucza bycia narodem. Wręcz przeciwnie: jeśli hebrajskojęzyczni Izraelczycy nie byliby narodem, byłby to szczególny, niewytłumaczalny wyjątek, ponieważ nowe narody osadników wyłoniły się na wszystkich innych skolonizowanych terytoriach, gdzie – tak jak w Palestynie/Izraelu – ekonomia polityczna osadników nie zależała głównie od wykorzystywania siły roboczej rdzennej ludności i gdzie bezpośrednimi producentami byli w większości sami osadnicy. Oczywiście powstawanie nowych narodów osadniczych nie miało miejsca na skolonizowanych terytoriach, gdzie osadnicy polegali głównie na sile roboczej rdzennej ludności. Powinno być jednak oczywiste, zwłaszcza dla marksistów, że radykalnie różnym gospodarkom politycznym odpowiadają bardzo różne struktury społeczne i polityczne.

Dlaczego więc w ogóle poddaje się w wątpliwość istnienie narodu hebrajskiego? Powodem jest to, że mamy tutaj przykład tego, co logicy nazywają argumentum ad consequentiam (odwołanie do konsekwencji): błąd, w którym teza jest zaprzeczana, ponieważ ma niepożądane konsekwencje. I jak zwykle w tego typu przypadkach, proces myślowy stojący za tym jest ukryty, ledwo rozpoznawalny, nie mówiąc już o przyznaniu się przez zaprzeczających. (Porównaj: zaprzeczanie globalnemu ociepleniu).

Paradoksalnie, istnienie narodu hebrajskiego jest negowane przez dwie diametralnie przeciwstawne ideologie, z których każda ma swój własny polityczny topór do szlifowania: Syjonizm i palestyński nacjonalizm. Z tych dwóch, ta pierwsza była zdecydowanie bardziej konsekwentna i omówię ją jako pierwszą.

Zbiorowa amnezja

Do 1948 r. społeczność osadnicza w Palestynie określała się jako «Hebrajski Jiszuw». Termin ten, który oznacza po prostu hebrajskie osadnictwo, był używany w przeciwieństwie do «Starego Jiszuwu», oznaczającego palestyńską społeczność żydowską, która istniała przed syjonistyczną kolonizacją. Co więcej, etykieta «hebrajski» została dołączona do praktycznie wszystkich organizacji i instytucji utworzonych przez syjonistycznych osadników. Tak więc: Związek Hebrajskich Kobiet na rzecz Równych Praw w Erec Jisrael (założony w 1919 r.); Powszechna Organizacja (Histadrut) Hebrajskich Robotników w Erec Jisrael (1920 r.); Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie (1925 r.); i tak dalej; istniała nawet krótkotrwała partia hebrajskich komunistów. W 1937 r. prawicowy przywódca syjonistyczny Władimir Żabotyński opublikował programową książkę zatytułowaną «Państwo hebrajskie»; a te same słowa posłużyły również jako jedno z głównych haseł podnoszonych podczas masowych demonstracji syjonistycznych w latach czterdziestych XX wieku, po rozłamie między ruchem syjonistycznym a Wielką Brytanią15.

Przez cały ten okres osadnicy powszechnie akceptowali, a nawet przyjmowali za pewnik, że stanowią rodzącą się formację narodową, naród hebrajski. Pogodzili to ze swoją syjonistyczną ideologią, która postulowała istnienie ogólnoświatowego żydowskiego bytu narodowego, postrzegając naród hebrajski jako część – z pewnością nową i odrębną część – tego większego bytu. (Jednak niewielka grupa prawicowych nacjonalistycznych intelektualistów, Młodych Hebrajczyków, uważała hebrajską tożsamość narodową za zaprzeczenie żydowskości, którą odrzucali16). W rzeczywistości osadnicy z dumą postrzegali nowość i odrębność narodu hebrajskiego, ponieważ służyło to potwierdzeniu ideologicznego twierdzenia, że projekt syjonistyczny, poprzez stworzenie «normalnego» narodu terytorialnego, «znormalizuje» «anomalną» narodowość światowego żydostwa.

Zostało to wyraźnie odzwierciedlone w dokumencie założycielskim Izraela, jego Deklaracji Niepodległości. Osobą głównie odpowiedzialną za sfinalizowanie tekstu tego dokumentu był Mosze Szarett – który wkrótce miał zostać pierwszym ministrem spraw zagranicznych Izraela, a później jego drugim premierem – znakomity lingwista i skrupulatny terminolog. Deklaracja wprowadza celowe rozróżnienie między terminami «żydowski» i «hebrajski», z których oba pojawiają się kilkakrotnie: pierwszy konsekwentnie odnosi się do światowego żydostwa, a drugi zawsze do społeczności osadników w Palestynie/Izraelu. Oto dwa ostatnie akapity:

Wyciągamy rękę do wszystkich sąsiednich państw i ich narodów z ofertą pokoju i dobrego sąsiedztwa oraz apelujemy do nich o ustanowienie więzi współpracy i wzajemnej pomocy z niepodległym narodem hebrajskim na jego własnej ziemi. Państwo Izrael jest gotowe wnieść swój wkład we wspólny wysiłek na rzecz rozwoju całego Bliskiego Wschodu.

Apelujemy do narodu żydowskiego w całej diasporze, aby zjednoczył się wokół Jiszuwu w zadaniach imigracji i odbudowy oraz stanął przy nim w wielkiej walce o realizację odwiecznego marzenia – odkupienia Izraela17.

Rozróżnienie między narodem hebrajskim – zwanym także Jiszuw – a narodem żydowskim rozproszonym po całym świecie nie mogło być wyraźniejsze. A jednak w momencie, w którym ogłoszono istnienie narodu hebrajskiego «niezależnego na swojej ziemi», zaczęto go bagatelizować. Wydaje się, że Dawid Ben-Gurion, premier-założyciel Izraela, czuł się z tym niekomfortowo lub dwuznacznie. Profesor Yoram Shachar, który badał genezę Deklaracji, wysłuchał oryginalnego nagrania głosu Ben-Guriona ogłaszającego ją na posiedzeniu Tymczasowej Rady Stanu 14 maja 1948 r. i zauważył, że odbiega on od oficjalnego tekstu pisanego (i opublikowanego): zamiast «niezależnego narodu hebrajskiego» odczytał «niezależny naród żydowski»18.

Ta bardzo istotna zmiana mogła być freudowską pomyłką. Ale oficjalne angielskie tłumaczenie Deklaracji, opublikowane przez rząd Izraela, jest z pewnością winne celowego fałszerstwa. W pierwszym z akapitów, które zacytowałem powyżej, zastąpiono «niezależny naród hebrajski na swojej własnej ziemi» przez «suwerenny naród żydowski osiadły na swojej własnej ziemi», a w drugim akapicie zastąpiono słowo «Yishuv» (które wcześniej w oryginalnej Deklaracji jest napisane jako «Hebrew Yishuv») przez fałszywe «Jews of Eretz-Israel»19. Subtelna intencja stojąca za oficjalnym fałszerstwem jest pouczająca: podczas gdy lokalny naród hebrajski może jedynie potwierdzić przyziemny fakt swojej politycznej niezależności, to światowy «naród żydowski» twierdzi, że ma suwerenność nad «własną ziemią», którą musi być cały Erec Jisrael, czyli Palestyna.

W rzeczywistości w ciągu kilku lat termin «hebrajski» jako odnoszący się do narodu (a nie do jego języka), wcześniej wszechobecny, praktycznie zniknął z izraelskiego dyskursu publicznego, który jest mocno kierowany przez ideologię syjonistyczną, która przenika media i system edukacji.

Zacieranie odrębności narodu hebrajskiego było motywowane potrzebą legitymizacji syjonistycznego projektu kolonizacyjnej ekspansji, zarówno w przeszłości, jak i w przyszłości. Naród hebrajski jest nową formacją. Jakich praw narodowych mógłby się domagać? Mógłby odwoływać się do prawa do narodowego samostanowienia w powszechnym rozumieniu, ale miałoby to zastosowanie co najwyżej do terytorium, na którym stanowił większość populacji. W 1948 r. była to raczej niewielka część Mandatowej Palestyny. Mogłaby też odwołać się do rezolucji Zgromadzenia ONZ nr 181 (z 29 listopada 1947 r.) w sprawie podziału Palestyny, która legitymizowałaby posiadanie 56% Mandatowej Palestyny, w tym obszarów zamieszkanych wyłącznie lub głównie przez Arabów. W obu przypadkach roszczenie to musiałoby zostać skonfrontowane i pogodzone z silniejszym roszczeniem do praw narodowych rdzennych palestyńskich Arabów.

Ale główny nurt syjonizmu, kierowany przez Ben-Guriona, jego najbardziej bystrego i zdeterminowanego stratega, nie miał zamiaru ograniczać kolonizacji tylko do części Palestyny/Erec Jisrael. W rzeczywistości Izrael starannie unikał określenia swoich granic, zarówno w Deklaracji Niepodległości, jak i od tamtej pory20. Nie pozostawiała też miejsca na palestyńskie arabskie prawa narodowe: w tej kwestii nigdy nie było żadnej różnicy między syjonizmem Ben-Guriona i Żabotyńskiego. Oznaczało to jednak, że powoływanie się na istnienie nowego narodu hebrajskiego i domaganie się dla niego praw narodowych byłoby dalekie od legitymizacji syjonistycznych apetytów. Potrzebne było coś znacznie większego. Jak ujął to syjonistyczny historyk Yigal Elam:

Syjonizm nie mógł odwoływać się do zasady samostanowienia i polegać na niej w Palestynie. Zasada ta działała wyraźnie przeciwko niemu i na korzyść lokalnego arabskiego ruchu narodowego. …

Z punktu widzenia teorii narodowej, syjonizm potrzebował fikcji, która była niezgodna z przyjętymi koncepcjami teorii narodowej. … [Potrzebował] znacznie szerszej koncepcji niż ta uproszczona. W tej innej koncepcji … referendum światowych Żydów zastąpiło referendum ludności Palestyny21.

Tą fikcją jest twierdzenie, że światowe żydostwo jest podmiotem narodowym, który ma «historyczne» lub boskie prawo do posiadania całej Palestyny i jej kolonizacji. Jak widzieliśmy, fałszywe «prawo narodu żydowskiego do samostanowienia» jest marketingowym dżinglem dla tego fikcyjnego twierdzenia. Choć jest to oburzające z punktu widzenia wszelkich racjonalnych standardów, to jednak było bardzo skuteczne. Z pewnością udało mu się przekonać nie tylko dużą liczbę Żydów, ale także elity zachodnich krajów imperialistycznych, które uznały go za politycznie użyteczny.

Aby jednak ta samolegitymizacja państwa syjonistycznego działała sprawnie, termin «hebrajski» jako opisujący nowy izraelski naród osadników, a nawet odrębną część światowego żydostwa, musiał zostać porzucony. I został porzucony. Stało się ono praktycznie nieużywane, z wyjątkiem sytuacji, w których służyło jako środek do osiągnięcia jakiegoś zamierzonego celu politycznego. (Wyjątkowe publiczne użycie tego terminu miało ostatnio miejsce przez prezydenta Izraela, Reuvena Rivlina, który w wywiadzie telewizyjnym z 12 kwietnia 2016 r. przedstawił swoją wizję przyszłej konfederacji dwóch «podmiotów»: palestyńskiego i hebrajsko-syjonistycznego).

Skutecznym sposobem na zaciemnienie istnienia bytu jest pozbawienie go nazwy. To, co bezimienne, jest tylko mgliste. Naród hebrajski nadal istnieje, ale straciwszy pamięć o swojej właściwej nazwie, został zredukowany do odnoszenia się do siebie za pomocą źle dopasowanych i mylących pseudonimów. W oficjalnym i najbardziej publicznym dyskursie w Izraelu członkowie tego narodu nazywani są «Żydami» (podczas gdy poza Izraelem są zwykle nazywani «izraelskimi Żydami»). Określenie to jest jednak źle dopasowane, ponieważ w Izraelu są dziesiątki tysięcy osób, które nie są Żydami według żadnego kryterium, ale są dobrze zasymilowane w hebrajskim społeczeństwie i nie są uważane przez większość (niereligijnych) członków tego społeczeństwa za należące do innego narodu. (Większość z nich to bliscy krewni Żydów, którym zezwolono na imigrację do Izraela i naturalizację na mocy Prawa Powrotu, np. nieżydowski małżonek lub dziecko kogoś, kto ma żydowskiego dziadka. Podczas gdy osoba posiadająca jednego «właściwego» żydowskiego dziadka jest Żydem według niektórych definicji – na przykład tej stosowanej w nazistowskim kodeksie prawnym i izraelskim Prawie Powrotu – nieżydowski małżonek takiej osoby nie był uważany za Żyda nawet przez nazistów. To samo dotyczy dzieci takich par, ponieważ nie mają one żydowskiego dziadka). Oprócz tych hebrajskich nie-Żydów, w Izraelu są osoby, które są uważane przez siebie i przez większość rozsądnych ludzi za Żydów, ale których żydowskość nie jest w jakiś sposób koszerna według izraelskich standardów prawnych. Są to konwertyci na judaizm, których konwersja została przeprowadzona przez nieortodoksyjnego rabina, który może być – co za świętokradztwo! – płci żeńskiej. Ci niedoszli Żydzi nie są uznawani przez ortodoksyjny rabinat, który ma monopol w Izraelu.

W nieformalnym dyskursie naród hebrajski jest często określany przez swoich członków i przez innych po prostu jako «Izraelczycy». Ale to również jest mylące, ponieważ izraelskie prawo uznaje ten termin za oznaczający obywatelstwo, a nie pochodzenie etniczne czy tożsamość narodową. Ponadto, jak widzieliśmy, istnieją wyraźnie dwie izraelskie grupy narodowe: hebrajska i palestyńska arabska. Zamieszanie to potęguje fakt, że w izraelskim paszporcie w rubryce «obywatelstwo» widnieje napis «izraelskie». Dzieje się tak jednak dlatego, że zgodnie z międzynarodową konwencją, rubryka ta w każdym paszporcie oznacza status obywatelski posiadacza, a nie jego tożsamość narodową. Na przykład paszport brytyjski w rubryce «Nationality/Nationalité» określa obywatelstwo posiadacza (na przykład «British Citizen»), a nie to, czy jest on Anglikiem, Szkotem, Walijczykiem czy Irlandczykiem. W izraelskim paszporcie rubryka «Nationality» jest tłumaczona na język hebrajski słowem ezrahut, oznaczającym obywatelstwo.

Popadłszy w stan zbiorowej amnezji i nie pamiętając swojej własnej nazwy, naród hebrajski stał się niepewny swojej tożsamości – co jest w porządku, jeśli chodzi o syjonistyczną propagandę samoulegitymizującą: może nadal twierdzić, że «Izrael jest państwem narodowym narodu żydowskiego».

Ale przy rzadkich okazjach stara pamięć powraca, a oficjalnie wywołane zamieszanie jest opłakiwane nawet przez niektórych syjonistów starej daty, takich jak hebrajski poeta Haim Guri. Rozbudowany tytuł jego artykułu na ten temat mówi sam za siebie: «Izraelczycy byli Hebrajczykami, a teraz kim jesteśmy? – Ponad sześć dekad po założeniu państwa Izraelczycy wciąż zmagają się ze swoją tożsamością»22.

Rozwiązanie jednopaństwowe

Z syjonistycznego punktu widzenia, przyznanie istnienia narodu hebrajskiego jest niewygodne, ponieważ nie zapewnia odpowiedniej legitymacji dla wspaniałego twierdzenia, że cały «naród żydowski» ma «historyczne prawo» do posiadania całej Palestyny. Jednak z perspektywy palestyńskich arabskich nacjonalistów, uznanie istnienia narodu hebrajskiego stwarza odwrotny problem: oznacza pogodzenie się z rzeczywistością stworzoną przez syjonistyczny projekt, który bezprawnie zrodził ten osadniczy naród na palestyńskiej ziemi. Przyznanie się do jego istnienia automatycznie podniosłoby niepożądaną kwestię jego praw narodowych. W końcu, gdyby takie prawa były przyznawane tylko nieskazitelnie poczętym i niewinnie narodzonym narodom, to niewiele narodów mogłoby się o nie ubiegać.

Ruch nacjonalistyczny może zostać zmuszony lub wymanewrowany do przyznania posiadania części tego, co uważa za swoją ojczyznę, ale postrzegałby to jako tymczasowe narzucenie niekorzystnych realiów. Nawet jeśli nie ma realistycznej perspektywy odwrócenia ustępstwa w dającej się przewidzieć przyszłości, ideologia nacjonalistyczna będzie opierać się zaakceptowaniu legitymacji w zasadzie jakiegokolwiek konkurencyjnego roszczenia do praw narodowych w ojczyźnie.

Organizacja Wyzwolenia Palestyny skrystalizowała nowy długoterminowy program w 1969 roku, kiedy była u szczytu swojej bojowości i optymizmu, zanim doznała pierwszego poważnego regresu w Czarnym Wrześniu 1970 roku. Program ten był w rzeczywistości promowany przez al-Fateh, dominujący komponent OWP, kierowany przez nieżyjącego już Yasira Arafata. Do tego czasu główny nurt palestyńskiego nacjonalizmu pogodził się z bolesną świadomością, że hebrajscy Izraelczycy pozostaną tam i muszą zostać zakwaterowani w przyszłej wolnej Palestynie. Nie mógł jednak zaakceptować niewygodnego faktu, że stali się oni nowym narodem hebrajskim. Zamiast tego uznała ich zbiorową tożsamość za wyznaniową: byli wyznawcami religii żydowskiej żyjącymi w Palestynie. Wizja przyszłej Palestyny, którą mieli nadzieję osiągnąć poprzez walkę zbrojną, została przedstawiona w języku angielskim w autorytatywnym, niepodpisanym artykule zatytułowanym «W kierunku demokratycznej Palestyny», opublikowanym w oficjalnym czasopiśmie Fateh. Wzywa on do «demokratycznej, niesekciarskiej Palestyny, w której chrześcijanie, żydzi i muzułmanie mogą żyć, pracować i czcić bez dyskryminacji» («W kierunku demokratycznej Palestyny», Fateh [anglojęzyczna gazeta wydawana przez Biuro Informacyjne Ruchu Wyzwolenia Palestyny], tom II, nr 2; 19 stycznia 1970 r.). Formuła ta, często skracana jako «świecka demokratyczna Palestyna», została celowo zaprojektowana, aby zasugerować przyszłą Palestynę, w której Żydzi mieliby indywidualną równość i wolność kultu religijnego w jednolitej Palestynie. Interpretacja dwunarodowa została wyraźnie odrzucona jako «nieporozumienie»:

Wezwanie do utworzenia niewyznaniowej Palestyny nie powinno być mylone z … państwem dwunarodowym….. Co więcej, linie religijne i etniczne wyraźnie przecinają się w Palestynie, co sprawia, że termin «dwunarodowy» i dychotomia arabsko-żydowska nie mają znaczenia, a w najlepszym razie są dość wątpliwe.

Większość Żydów w dzisiejszej Palestynie to Żydzi arabscy – eufemistycznie nazywani przez syjonistów Żydami orientalnymi. Dlatego Palestyna łączy żydowskich, chrześcijańskich i muzułmańskich Arabów, a także niearabskich Żydów (Żydów zachodnich)23.

Według tego palestyńskiego arabskiego poglądu nacjonalistycznego, w Palestynie jest i będzie tylko jedna grupa narodowa: Arabowie (różnych religii). Reszta mieszkańców to «niearabscy Żydzi», przypuszczalnie nieposiadający tożsamości narodowej. Rzeczywiście, mononarodowy charakter projektowanej świeckiej demokratycznej Palestyny będzie arabski:

Wyzwolona Palestyna będzie częścią arabskiej ojczyzny, a nie kolejnym obcym państwem w jej obrębie. Ostateczna jedność Palestyny z innymi państwami arabskimi sprawi, że problemy granic staną się mniej istotne…24.

Tak więc ideologie syjonizmu i palestyńskiego nacjonalizmu zaprzeczają istnieniu narodu hebrajskiego i obie określają jego członków po prostu jako «Żydów». Różnią się jednak co do tego, co oznacza żydowskość, a także co do tożsamości narodowej izraelskich Żydów. Według syjonistycznej fikcji żydowskość jest kategorią narodową, a izraelscy Żydzi są po prostu tymi członkami ogólnoświatowego narodu żydowskiego, którzy mieszkają w żydowskiej ojczyźnie narodowej. Palestyńska ideologia nacjonalistyczna utrzymuje (słusznie), że żydowskość jest kategorią religijną; ale trzyma się dziwnej fikcji, że Żydzi w Izraelu / Palestynie nie należą wszyscy do tego samego narodu: większość to Arabowie, podczas gdy reszta jest prawdopodobnie pozbawiona jakiejkolwiek tożsamości narodowej.

Programowa wizja OWP z końca lat 60. szybko stała się martwą literą, jeśli chodzi o tę organizację. Jej uzbrojone siły partyzanckie, skoncentrowane w Jordanii, zostały zmiażdżone przez armię jordańską podczas Czarnego Września 1970 roku i wycofały się do Libanu, gdzie zostały rozbite przez izraelskie inwazje, najpierw w 1978 roku, a ostatecznie w 1982 roku. W latach osiemdziesiątych OWP zaakceptowała «rozwiązanie dwupaństwowe», które pozostawiłoby około 22 procent obszaru Mandatu Palestyny dla palestyńskiego arabskiego mikropaństwa «obok Izraela». Porozumienia z Oslo z 1993 r. nie zapewniły OWP nawet tej nagrody pocieszenia. OWP pozostała tak zwana Autonomia Palestyńska, której główną funkcją jest działanie jako podwykonawca Izraela w zakresie bezpieczeństwa.

Jednak wizja świeckiej demokratycznej Palestyny została reinkarnowana jako «rozwiązanie jednopaństwowe», za którym opowiadają się niektórzy burżuazyjni liberalni Palestyńczycy i różni zwolennicy praw Palestyńczyków na całym świecie, w tym Izraelczycy z obu grup narodowych. W Internecie można znaleźć kilka wersji tej wizji; typowym przykładem jest oświadczenie zatytułowane «A State of ALL its Citizens: The One-State Vision and Foundational Principles of a Republic in Historic Palestine», podpisane przez siedmiu naukowców (pięciu palestyńskich Arabów i dwóch hebrajskich Izraelczyków, z których wszyscy oprócz jednego są emigrantami). Państwo przewidziane w tym i podobnych oświadczeniach jest najwyraźniej inspirowane wysoce wyidealizowaną wersją postapartheidowej Republiki Południowej Afryki: tym, co obiecano, a nie tym, czym się okazało. Przedstawia ona zasadniczo burżuazyjno-demokratyczne państwo z kapitalistyczną gospodarką złagodzoną liberalnymi reformatorskimi obietnicami «sprawiedliwości społecznej» i «równych szans». Klasowa natura społeczeństwa nie jest omawiana. (W rzeczywistości w oświadczeniu siedmiu naukowców słowo «klasa» nigdy nie pada). Palestyńscy uchodźcy zostaną zaproszeni do powrotu. Zagwarantowana zostanie równość indywidualnych praw, ale nie wspomina się o istnieniu dwóch odrębnych grup narodowych w proponowanym jednolitym państwie – nie mówiąc już o kwestii ich zbiorowych praw narodowych.

Niewątpliwie wizja jednego demokratycznego państwa w całej Mandatowej Palestynie stanowi ogromną i wysoce pożądaną poprawę w porównaniu z obecną sytuacją. Jej atrakcyjność nie budzi zatem wątpliwości. Jednak wszystkie warianty tej wizji mają fatalną wadę: nie dostarczają żadnych wskazówek co do procesu prowadzącego do obalenia syjonistycznego reżimu i zastąpienia go jednolitym demokratycznym państwem; ani nie mówią nam, jakie siły społeczne poprowadziłyby ten proces. W szczególności nie mówią nam, w jaki sposób i przez kogo naród hebrajski zostałby nakłoniony do zaakceptowania przekształcenia się z dominującego uciskającego narodu w mniejszość bez żadnego zinstytucjonalizowanego statusu narodowego i praw. Jednopaństwowcy nie zajmują się tymi kwestiami procesu i sprawczości, na które w istocie nie ma wiarygodnych odpowiedzi.

Socjalistyczni sojusznicy burżuazyjnych liberałów

Wśród zwolenników «jednej demokratycznej Palestyny» jest kilku socjalistów, w tym kilku uważających się za marksistów. Niestety, zamiast rozwijać niezależną socjalistyczną perspektywę, zadowalają się oni subskrybowaniem tego, co jest dość wyraźnie burżuazyjną liberalną wizją. A najbardziej zdumiewające jest to, że podobnie jak ich liberalni sojusznicy, nie odpowiadają ani nawet nie podnoszą kwestii procesu i sprawczości, które marksista powinien uważać za absolutnie kluczowe.

Jako typowych przedstawicieli tego niedbałego sposobu myślenia zacytuję dwie osoby, które uważam za przyjaciół i towarzyszy: Tony’ego Greensteina, częstego współpracownika Weekly Worker, i Tikvę Honig-Parnass, weterankę izraelskiego socjalizmu, która swego czasu podpisała się pod stanowiskiem Matzpen, ale zmieniła zdanie i dołączyła do zwolenników jednego państwa. Obaj zaprzeczają istnieniu nowego hebrajskiego narodu osadników, dla którego nie ma miejsca w wizji jednego państwa, a tym bardziej sprzeciwiają się jego prawu do samostanowienia w każdych okolicznościach.

Towarzysz Tony jest kategoryczny:

Jack [Conrad] twierdzi, że powstał naród izraelsko-żydowski. Nie zgadzam się z tym. Powstał sztuczny byt polityczny, który ma cechy narodu.

Czyniłoby to Palestynę niewytłumaczalnym wyjątkiem wśród wszystkich krajów, które podlegały wykluczającej kolonizacji (tj. których ekonomia polityczna nie zależała od siły roboczej tubylców), takich jak USA, Kanada, Australia i Nowa Zelandia. W tych krajach istnieją narody osadników, które są przypuszczalnie bytami naturalnymi, a nie sztucznymi bytami politycznymi. Tony nie wspomina o tych przypadkach wykluczającej kolonizacji. Zamiast tego porównuje kolonizację Palestyny z kolonizacją RPA:

Oczywiście [sztuczny podmiot polityczny] stanowi większość [w Izraelu], w przeciwieństwie do RPA, ponieważ świadomie starał się wykluczyć Arabów ze swoich granic. Południowa Afryka nigdy tego nie zrobiła, nawet w czasie swojej polityki bantustanizacji.

Tak, dokładnie! Nie zdając sobie z tego sprawy, Tony natknął się na fundamentalną różnicę między tymi dwoma rodzajami kolonizacji, która powinna być jasna dla każdego marksisty. W ramach kolonizacji wyzyskującej, takiej jak ta w RPA, osadnicy nie tworzyli nowego narodu, ale wyzyskującą quasi-klasę; podczas gdy we wszystkich przypadkach kolonizacji wykluczającej osadnicy stali się nowym narodem. Tony kontynuuje:

Tak, [sztuczna jednostka polityczna] mówi tym samym językiem, ogólnie i z pewnością mieszka na tym samym sąsiadującym obszarze. Ale naród jest czymś w rodzaju «wyboru w działaniu». Jest niematerialny. Państwa i narody zazwyczaj ze sobą korespondują. Nie dotyczy to Izraela, gdzie Arabowie są wykluczeni z narodu.

Jest to po prostu nieprawda: istnieje bardzo niewiele państw jednonarodowych. Państwa i narody zazwyczaj nie pokrywają się. Tony z pewnością powinien o tym wiedzieć: żyje w państwie wielonarodowym. W rzeczywistości większość państw, które twierdzą, że są jednonarodowe, robi to, aby ukryć i zaprzeczyć istnieniu stłumionych mniejszości narodowych. Prototypem tej fałszywej jednonarodowości jest Francja, ale bardziej rażącym przykładem jest Turcja. Ignorując to, Tony kontynuuje:

Izrael reprezentuje naród żydowski, w tym mnie. Nie uznaje siebie za odrębny naród hebrajski, co jest słabością argumentu Machovera25.

Tak więc «słabość» argumentu Machovera polega na tym, że odrzuca on syjonistyczne ideologiczne twierdzenie, że Izrael reprezentuje fikcyjny światowy «naród żydowski», twierdzenie, które towarzysz Tony jest najwyraźniej gotów zaakceptować za dobrą monetę. Jest na to gotowy, ponieważ podziela zarówno syjonistyczne, jak i palestyńskie ideologie arabskie, które zaprzeczają istnieniu narodu hebrajskiego.

Od czasu do czasu Tony jest gotów przyznać istnienie narodu hebrajskiego, ale robi to tylko tymczasowo, dla dobra argumentacji i w celu zaprzeczenia jego prawu do samostanowienia:

Ale jeśli izraelscy Żydzi są narodem, to są narodem ciemiężców. Sama ich definicja stoi w opozycji do rdzennej ludności. (…) Mówienie o 'samostanowieniu’ takiego narodu ma tyle samo sensu, co mówienie o samostanowieniu narodu amerykańskiego, afrykanerskiego czy rosyjskiego26.

Gdzieś indziej mówi:

Ludzie zahaczają o kwestię 'narodowego samostanowienia’. Zakładając, że izraelscy Żydzi lub Hebrajczycy są odrębnym narodem, w co wątpię, to pytanie brzmi: jakiego rodzaju narodem? Oczywiste jest, że izraelscy Żydzi, podobnie jak wcześniej biali Południowoafrykańczycy i Afrykanerzy, są przede wszystkim ciemiężycielami innej grupy ludzi lub narodu. To jest ich tożsamość; to właśnie czyni ich narodem27.

Tony doskonale wie, że Matzpen i ja osobiście nigdy nie podtrzymywaliśmy prawa do samostanowienia narodu hebrajskiego w obecnej sytuacji, gdy jest on rzeczywiście ciemiężcą i ma swoje niezależne państwo. Takie żądanie byłoby błędne i puste. Nalegaliśmy na samostanowienie narodu hebrajskiego w przyszłej sytuacji, w której reżim syjonistyczny zostanie obalony. W tym kontekście naród hebrajski nie byłby już ciemiężcą. W rzeczywistości odmawianie mu równych praw narodowych z innymi narodami regionu z definicji uczyniłoby go narodem uciskanym. Ale ten argument nie trafia do Tony’ego, ponieważ jego zdaniem naród hebrajski – jeśli istnieje – jest ciemiężcą z samej swojej natury i istoty i nigdy nie może być inny niż ciemiężca.

Secesja czy akcesja?

Podobnie jak Tony, towarzyszka Tikva również nalega na odrzucenie fundamentalnej strukturalnej różnicy między syjonistycznym państwem osadników a RPA z czasów apartheidu. W rzeczywistości znaczna część jej polemicznego artykułu, który zacytuję, poświęcona jest negowaniu znaczenia tej różnicy28. Obaliłem jej argumenty w tej kwestii w poprzednim artykule29, więc nie będę się nimi tutaj zajmował, ale przejdę bezpośrednio do sedna sprawy: jej zaprzeczenia istnienia narodu hebrajskiego. W tym posuwa się nawet dalej niż Tony: dziwacznie przypisuje mi wymyślenie narodu hebrajskiego:

Wymyślenie narodu hebrajskiego i umieszczenie go na tym samym poziomie, co naród palestyński, pozwala Machoverowi przedstawić domniemane jednorodne 'socjalistyczne’ podejście, które uznaje równe prawa narodów do samostanowienia.

Wszystko, co mogę powiedzieć o tym przypisaniu, to to, że musiało to wymagać cudownego niepamiętania ze strony Tikvy. Jestem gotów się założyć, że wiele lat temu słyszała i czytała wiele odniesień do narodu hebrajskiego lub Hebrajczyków. (I nie, nie napisałem Deklaracji Niepodległości Izraela.) Kontynuuje:

Jednak marksistowskie wezwanie do samostanowienia nigdy nie stawiało znaku równości między prawami uciskanych i ich ciemiężców. Machover sugeruje, że podporządkowani Palestyńczycy powinni zagwarantować syjonistycznym kolonialistom, że w postsyjonistycznej federacji socjalistycznej otrzymają równe prawa do samostanowienia.

W tym miejscu towarzysz Tikva jest nieświadomie winny poważnego nieporozumienia, które muszę wyjaśnić w szczegółach, ponieważ podzielają je inni socjaliści, zwłaszcza leniniści, którzy odrzucają poparcie Matzpena dla hebrajskiego samostanowienia. Źródłem ich błędu jest fakt, że wywodzą swoje rozumienie prawa do narodowego samostanowienia z polemicznych pism Lenina sprzed pierwszej wojny światowej na ten temat. Kwestią sporną w tamtym czasie było stanowisko, jakie socjaliści powinni zająć wobec ruchów narodowych podporządkowanych i uciskanych narodów w istniejących wielonarodowych imperiach, które domagały się prawa do secesji i utworzenia własnych niepodległych państw. Czy socjaliści powinni wspierać to prawo do secesji, przynajmniej co do zasady? Czy mogliby zaakceptować lub tolerować siłowe tłumienie takich ruchów secesjonistycznych? Mimowolnie towarzysze ci zakładają, że narodowe samostanowienie zawsze zasadniczo dotyczy secesji.

W tym właśnie sensie należy obecnie podtrzymywać prawo palestyńskich Arabów do samostanowienia. Ale scenariusz, w ramach którego Matzpen postawił kwestię hebrajskiego samostanowienia, jest zupełnie inny. Nie chodzi tu głównie o prawo do secesji z regionalnej federacji socjalistycznej. Taka federacja nie istnieje obecnie w rzeczywistości; jest to projekt na przyszłość, część programu rewolucyjnych socjalistów. Tak więc zanim kwestia secesji z tej przyszłej federacji może w ogóle zostać postawiona, istnieje wcześniejsze pytanie: kwestia przystąpienia. Innymi słowy, czy przystąpienie narodu hebrajskiego do tej przyszłej federacji powinno być przymusowe czy dobrowolne?

Wcześnie, w połowie lat sześćdziesiątych, w Matzpenie doszliśmy do spostrzeżenia, które przedstawiłem w preambule do tego artykułu. Doszliśmy do otrzeźwiającej świadomości, że obalenie syjonizmu nie będzie i nie może być osiągnięte głównie z zewnątrz, wbrew życzeniom i oporowi hebrajskich mas. Regionalne i globalne zmiany będą warunkami koniecznymi do obalenia syjonizmu, ale samo zadanie będzie wymagało aktywnego udziału izraelskiej klasy robotniczej. A jedyną szansą na uzyskanie zgody, nie mówiąc już o udziale, hebrajskiej większości tej klasy w obaleniu syjonizmu jest zaoferowanie jej partnerstwa jako części nowej klasy dominującej w regionalnej federacji robotniczej. Jest to niezależne socjalistyczne, klasowe stanowisko Matzpena, bardzo różniące się od burżuazyjno-liberalnej wizji jednego państwa.

Po takim postawieniu sprawy staje się całkiem jasne, że przystąpienie narodu hebrajskiego do przyszłej socjalistycznej federacji arabskiego Wschodu może być tylko dobrowolne. Co więcej, poważnym błędem ze strony socjalistów byłoby akceptowanie, nie mówiąc już o popieraniu, prób przymusowej akcesji. Oznacza to jednak, że przystąpienie Hebrajczyków do federacji nastąpi poprzez samostanowienie.

Ci, którzy sprzeciwiają się hebrajskiemu samostanowieniu w znaczeniu, które właśnie objaśniłem, powinni starannie i trzeźwo rozważyć, jaką alternatywną drogę proponują dla obalenia syjonizmu. Podbój militarny? Przez kogo? Jakie byłyby prawdopodobne konsekwencje poważnej próby obalenia syjonizmu z zewnątrz siłą? A zakładając na chwilę, że taka próba zakończyłaby się sukcesem, a nie regionalną katastrofą (co jest nieskończenie bardziej prawdopodobne), pomyślmy o represjach, które następnie byłyby konieczne do stłumienia urażonego, pokonanego narodu. Nie, dziękuję.

Socjaliści, którzy odrzucają hebrajskie samostanowienie, są nie tylko lekkomyślni. Są winni zaniedbania obowiązków. Dobrowolny udział hebrajskiej klasy robotniczej w obaleniu syjonizmu i połączeniu sił z ich braćmi i siostrami z klasy regionalnej jest możliwy, ale w żadnym wypadku nie jest zapewniony bez odpowiedniego przygotowania politycznego z dużym wyprzedzeniem. Jest to długotrwały projekt, w który należy zaangażować się już teraz i który musi obejmować cierpliwe wysiłki zarówno w Izraelu, jak i w regionie arabskim.

Przypisy

1The Palestine Problem and the Israeli-Arab Dispute. 18 Maja 1967.

2The Middle East at the Crossroads. 10 Września 1969

3Basic Principles.

4więcej na ten temat w moim artykule «Colonialism and the natives», Weekly Worker z 17 grudnia 2015 r.

5Pouczająca dyskusja na temat nieprawdopodobieństwa tego rodzaju «rozwiązania jednopaństwowego», patrz Moshe Behar, «Past and Present Perfect of Israel’s One-State Solution», w Israel and Palestine: Alternative Perspectives on Statehood, John Ehrenberg and Yoav Peled, eds, Rowman & Littlefield Publishers, 2016, s. 243-270.

6Belling the cat. Weekly Worker 12 grudnia 2013

7Zob. też «The decolonisation of Palestine», Weekly Worker, 26 czerwca 2016 r.)

8‘Labour and the left have an antisemitism problem’, Guardian, 18 Marca 2016

9‘Why anti-Zionism is inherently anti-Semitic’, The Times of Israel, 8 Grudnia 2013

10Zionism in Brief.

11Zionist myths: Hebrew versus Jewish identity.

12Don’t apologise – attack.

13«O Zheleznoi stene» [«Żelazny mur»], opublikowane 4 listopada 1923 r. w rosyjskojęzycznym czasopiśmie Rassvyet [Świt]; Tłumaczenie angielskie.

14Zob. jego przemówienie nad grobem Roya Rutberga, Davar 2 maja 1956 r., cytowane w Moshé Machover i Akiva Orr, «The class character of Israeli society», 1972 r.; także jego przemówienie na spotkaniu studentów Technionu, Haaretz 4 kwietnia 1968 r., cytowane w Moshé Machover i Mario Offenberg, «Zionism and its scarecrows», 1978 r.

15O powszechnym używaniu terminu «hebrajski» w takich kontekstach w okresie Mandatu, patrz mój artykuł «Zionist myths: Hebrew versus Jewish identity», op. cit; i dalsze szczegóły w Ehud Ein-Gil, «The nation that was erased and forgotten», Haaretz 13 grudnia 2014. Informacje na temat hebrajskiej grupy komunistycznej można znaleźć w Wikipedii. Na temat rozdźwięku z Wielką Brytanią patrz mój artykuł «The decolonisation of Palestine», op. cit.

16Zobacz mój artykuł «Zionist myths: Hebrew versus Jewish identity», op. cit.

17Tłumaczenie Machovera, z podkreśleniami, oryginalnego tekstu hebrajskiego.

18Hebrajski artykuł badawczy Shachara, opublikowany w Zmanim, 2007, jest cytowany w Ein-Gil, «The nation that was erased and forgotten», op. cit.

19Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela.

20Długoletnia doktryna Ben-Guriona jest cytowana w rozdziale 33 mojej książki Izraelczycy i Palestyńczycy: Konflikt i rozwiązanie, Haymarket Books, Chicago 2016

21Yigal Elam, ‘Hanahot hadashot leota tzionut’ [‘New assumptions for the same Zionism’], Ot, No. 2, Winter 1967; tłumaczenie autora, podkreślenie jak w oryginale)

22Haaretz, 25 lutego 2014.

23Ibid. W 1970 r. większość Hebrajczyków stanowili imigranci z krajów muzułmańskich, głównie arabskich, określani jako Mizrahim [orientalni]. Błędne przekonanie, że można ich uznać za Arabów ze względu na narodowość, zostało omówione w Ehud Ein-Gil i Moshé Machover, «Zionism and Oriental Jews: Dialectic of exploitation and co-optation», Race & Class, styczeń 2009; vol. 50, 3: s. 62-76; również do pobrania.

24«W kierunku demokratycznej Palestyny», op. cit.; dodano podkreślenie

25Tony Greenstein, ‘Self-determination is not an abstract principle’, Weekly Worker 27 Maja 2009

26Tamże.

27‘Rejigged Zionism’, letter to Weekly Worker, 19 Marca 2009,

28Tikva Honig-Parnass, «One democratic state in historic Palestine», International Socialist Review #90, lipiec 2013.

29«Belling the cat», op. cit.


Powiązane artykuły:

  1. Izraelici I Palestyńczycy (cz.1) : Konflikt i rozwiązanie
  2. Ghassan Kanafani: Rewolta w Palestynie w latach 1936 -1939 (cz. 3)
  3. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 4
  4. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 6
  5. Ghassan Kanafani: Rewolta w Palestynie w latach 1936 -1939 (cz. 2)
  6. Ghassan Kanafani: Rewolta w Palestynie w latach 1936 -1939 (cz. 1)
  7. Antonio G. – Droga październikowa jest jedyną drogą rewolucji socjalistycznej w krajach imperialistycznych
  8. Lukacs G: Hegel a naziści
  9. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 2
  10. Bucharin: Teoria ekonomiczna klasy próżniaczej (cz. 4)

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FACEBOOK

Artykuły

  • 1920: Wojna polsko-bolszewicka (z perspektywy bolszewickiej)
  • Komunikat
  • Regionalny zespół koordynacyjny ICOR ds. Bliskiego Wschodu: Rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie
  • Kult „ciężkiej pracy”, jak kapitaliści zyskują na nieświadomości klasy robotniczej?
  • To w końcu jak z tymi “Korwinami lewicy”?

Komentarze

  • ŁysawyOsiłekZ_O.K. - Partia Pracy Korei oraz Rewizjonizm
  • Pragmatyczny Marksista Leninista - Czy Putin to antyimperialista i antyfaszysta?
  • Marxist-Leninist Theory | ML-Theory - Pamięci Róży Luksemburg z okazji 150-letniej rocznicy urodzin.
  • krulkur - Błędy w rozumieniu marksizmu-leninizmu-maoizmu
  • kaza - Prawda o buncie w Kronsztadzie

Archiwa

Polityka prywatności
©2025 Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej | WordPress Theme by Superbthemes.com