Skip to content
Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej
Menu
  • Strona główna
  • Artykuły
    • Relacje z protestów i strajków
    • Tłumaczenia KABD
    • Kursy IKM-CMAP
    • Komentarze i Oświadczenia IKM-CMAP
    • Teksty IKM-CMAP
    • Polityka współczesna
    • Polemika
    • Nauka
      • Historia
      • Ekonomia polityczna
      • Materializm dialektyczny
    • Demaskowanie mitów
    • Maoizm
    • Wywiady
  • Biblioteka
  • O nas
  • Kontakt
  • Dołącz do nas!
Menu

Gertruda Pawlak-Finderowa: Organizacja partyjna a współzawodnictwo pracy

Posted on 17/02/202217/02/2022 by Tow. Dawid
Fot. wikipedia.pl

Za: Nowe Drogi. Czasopismo społeczno-polityczne, Nr. 7, styczeń 1948

Przedmowa oryginalna – Zamieszczamy artykuł tow. Pawlak, I sekretarza Komitetu Miejskiego PPR m. Zabrze, miasta, które stało się kolebką potężnego ruchu współzawodnictwa pracy.

Idea współzawodnictwa, która zrodziła się przede wszystkim w podziemiach kopalń, przywitana została przez masy górnicze z uznaniem i przyjęła się wśród klasy robotniczej bez poważniejszych przeszkód. Stało się to dzięki długotrwałej troskliwej opiece naszej partii nad przemysłem węglowym. Przemysł ten odgrywa kluczową rolę w naszej gospodarce narodowej, obejmuje podstawowe masy robotnicze województwa Śląsko-Dąbrowskiego, a pracownicy tego przemysłu stanowią również liczebnie najpoważniejszą grupę w szeregach naszej śląskiej organizacji partyjnej.

Przemysł węglowy, zdewastowany przez okupanta niemieckiego, odczuwa i jeszcze szereg lat będzie odczuwał skutki rabunkowej polityki niemieckiej. W drugim półroczu 1947r., tempo odnawiania urządzeń technicznych naszych kopalń podniosło się znaczeni, niemniej jednak nie jest ono jeszcze zadowalające. Dotkliwie odczuwa się też luki w obsadzie wyższego i średniego dozoru, jak również niedobór siły roboczej. Powojenna sytuacja przemysłu węglowego wymaga ogromnego wysiłku i męskiej woli pokonania trudności, wysokiej świadomości i poświęcenia zarówno ze strony górników jak i kierownictwa przemysłu, aby sprostać wielkim zadaniom, które państwo nasze stawia przed górnictwem. Toteż pogłębienie wśród górników poczucia odpowiedzialności za wydobycie, za oszczędzanie, za wykonanie planu i za wyplenienie sabotaż stanowi punkt ciężkości naszej pracy partyjnej w górnictwie.

Szczególnie dobitnie uwypukliła się rola Partii w czerwcu – lipcu r. b. gdy szereg kopalń nie wytrzymał gwałtownego tempa podniesienia planu wydobycia i wskutek tego nawet do niektórych ogniw naszej partii wkradły się nastroje zwątpienia i rezygnacji. Dla zachęcenia górników Ministerstwo Przemysłu wprowadziło wtedy nowy system premiowania za przekroczenie normy i za nieopuszczanie dniówek przez robotników oraz za wykonanie i przekroczenie planu przez całą kopalnię. Kierownictwo naszej partii twardo stało na stanowisku Ministerstwa Przemysłu, zmierzającego do wypełnienia planu węglowego. Za stuprocentowe wykonanie planu odpowiadać miały przed Komitetem Wojewódzkim, Komitety Miejskie, Powiatowe i Kopalniane naszej partii. Akcja podjęta przez Partię szła w następujących kierunkach:

  1. Przełamanie nastrojów defetystycznych. Przekonanie szerokich mas górniczych, że braki techniczne można w dużym stopniu wyrównać przez czynną walkę z sabotażem i kradzieżami (tasiem gumowych, pasów skórzanych itd.), przekonanie ich, że wadliwą organizację pracy, będącą wynikiem obojętności części dozoru technicznego, można naprawić przez wysuwanie konkretnych wniosków na naradach wytwórczych oraz przez stałą kontrolę ich wykonania ze strony aktywu partyjnego, mężów zaufania i rad zakładowych.
  2. Rozbudzenie masowego entuzjazmu pracy. Przekonywanie robotników i urzędników o osobistych korzyściach z wykonania lub przekroczenia normy względnie planu na podstawie nowego systemu premiowania, oraz apelowanie do świadomości obywatelskiej i patriotycznej pracowników przemysłu węglowego. Patria nasza wspólnie z P.P.S., Związkami Zawodowymi i dyrekcjami zorganizowała we wszystkich kopalniach serie odpraw dozoru (sztygarów, nadgórników, dozorców), zebrań aktywu górniczego, ogólnych zebrań załogowych. Każdy górnik powinien był zapoznać się ze swoją normą i z następstwami przekroczenia. Z tą też myślą na oddziałach i płacach kopalń wywieszony zostały tablice, notujące codzienne wydobycie i procent wykonania planu każdego oddziału i całej kopalni. Rady Zakładowe nadawały przez megafony do łaźni i stołówki komunikaty meldujące, które oddziały, ściany lub filary w danym dniu wyróżniły się, a które pozostały w tyle.
  3. Rozbudowa i uaktywnienie szerokiej sieci trójek antysabotażowych na każdym oddziale z aktywnym udziałem członków P.P.S. i bezpartyjnych. Głównią dźwignią tej akcji była i jest nadal jedność działania peperowców i pepesowców.

W oparciu o Rady Zakładowe i mężów zaufania osiągnięto w lipcu wysoki stopień mobilizacji mas górniczych. Przodującą rolę odegrała nasza partia. Posiedzenia naszych kół i komitetów kopalnianych przekształcały się często w narady wytwórcze. Czasem trudno było skłonić towarzyszy do pójścia z kopalni do domu, tak przejęci byli troską o podniesienie produkcji. „Ja po nocach nie mogę spać” – mówił rębacz kop. „Ludwik” tow. Puszlecki – wyciągając z kieszeni zmięty plan tablicy, która każdemu górnikowi miała uwidocznić braki lub osiągnięcia jego pracy. Wyniki tej masowej akcji ujawniły się już w bardzo szybkim czasie. Na tejże kopalni, gdzie plan wykonany został w czerwcu tylko w 90.7%, a w lipcu w 92.8%, wydobycie węgla wzrosło na skutek wytężonej pracy partyjnej w następujący sposób:

czerwiec122,721 ton
lipiec125,020 ton
sierpień128,606 ton
wrzesień140,198 ton
październik152,374 ton

W ocenie pracy naszych górników – peperowców partia brała pod uwagę nie tylko stronę agitacyjno-organizacyjną, lecz również wkład każdego poszczególnego towarzysza w pracy zawodowej. Komitet Miejski P.P.R. w Zabrzu w swym sprawozdaniu rocznym przedstawił konferencji partyjnej w kwietniu r. b., jako wyraz osiągnięć partii na tym terenie długą listę przodujących górników – peperowców, podając normy wykonania i umieszczając ich fotografie na honorowym miejscu wystawy partyjnej. Tow. Wincenty Pstrowski po raz pierwszy został wyróżniony na wojewódzkiej konferencji partyjnej w maju r. b., gdy jako najlepszy wtedy górnik w Polsce został przy burzliwych oklaskach zaproszony do prezydium konferencji.

Szeroka mobilizacja mas do wyścigu pracy, do przełamywania trudności i przeszkód, do walki z sabotażem oraz głęboki szacunek, z jakim odnoszono się do przodujących górników – wszystko to tworzyło atmosferę, w której mogła zrodzić się idea masowego współzawodnictwa pracy. Pierwsze wezwanie do współzawodnictwa rzucił peperowiec Pstrowski. Pierwsi na wezwanie to odpowiedzieli Thielowie i Sztylerowie, Kantochy i Frysztaccy, Budgołowie i setki innych członków P.P.R. Jest to wynik pracy wychowawczej naszej partii, która nie zna sprzeczności między słowem a czynem. Jest to peperowska szkoła, która oznacza, że przeniesienie dyrektywy kierownictwa w teren oznacza wykonanie tej dyrektywy.

Jak samorzutna była inicjatywa współzawodnictwa, tak samo samorzutne, ale na ogół podobne były metody jego rozpowszechniania, stosowane przez komitety kopalniane, miejskie i powiatowe naszej partii. Jako jeden z wielu przytoczę tu plan pracy Komitetu Miejskiego Zabrza, miasta, które miało zaszczyt stać się kolebką nowego ruchu klasy robotniczej. Plan ten objął m. in. następujące punkty:

  1. Propagowanie nowego ruchu i jego znaczenia przez podkreślenie, że współzawodnictwo prowadzi do podniesienia stopy życiowej górnika i jego rodziny, do podniesienia dobrobytu całej klasy oraz do szczęścia narodu i potęgi państwa,
  2. Ułatwienie górnikom udziału we współzawodnictwie przez tworzenie dla nich odpowiednich warunków technicznych (sprawne funkcjonowanie rynien i tasiem, zaopatrzenie każdego uczestnika współzawodnictwa w komplet narzędzi, punktualne dostarczanie mu wózków i drzewa do odbudowy itd.); uwzględnienie życzeń współzawodników przy zestawienia zespołów pracy, tak aby były zgrane ze sobą i wpłynęły dodatnio na samopoczucie i zapał pracowników; zabezpieczenie każdemu przodownikowi pracy przychylnego ustosunkowania się dozoru,
  3. Ujęcie współzawodnictwa w ramy odpowiednich umów, przez uwzględnienie w nich prócz podniesienia wydajności pracy takich momentów, jak solidna obudowa, utrzymanie w czystości mechanizmów, szanowanie i skrupulatne przechowywanie narzędzi, szybkie likwidowanie we własnym zakresie mniejszych usterek czy uszkodzeń technicznych, a przede wszystkim przestrzeganie przepisów bezpieczeństwa pracy. Takie ujęcie miało zapobiec ewentualnym tendencjom rekordomanii, które mogłyby narazić na szwank dalszy proces produkcji.
  4. Zachęcanie robotników do udziału we współzawodnictwie, przez premiowanie najlepszych zespołów przodowników pracy z funduszu dyrektorskiego,
  5. Zlecenie opieki i kontroli nad współzawodnictwo komisjom, składającym się z przedstawicieli rad zakładowych, obu partii robotniczych, jednego z przodujących rębaczy, pod kierownictwem wicedyrektorów (wicedyrektorzy w przemyśle węglowym są z reguły górnikami lub sztygarami). Dyrekcje powinny popierać rozwój tego ruchu, lecz nie narzucać go.

Realizacja tego planu pomyślana była na bazie zacieśnienia jednolitego frontu robotniczego. Poważną rolę w masowej propagandzie odgrywała „Trybuna Robotnicza”, organ K.W.P.P.R. województwa Śląsko-Dąbrowskiego. Nieomal codziennie ukazywały się tam korespondencje, reportaże i artykuły poświęcone zagadnieniu współzawodnictwa. Również zasługą „Trybuny Robotniczej” było popularyzowanie osiągnięć i doświadczeń współzawodnictwa, co ułatwiało promieniowanie ruchu przodowników pracy z jednej kopalni do drugiej, z górnictwa do włókiennictwa i do innych gałęzi przemysłu.

Komisje i Komitety Współzawodnictwa, które powstawały w całym województwie, miały niełatwą pracę. Przekonywanie robotników, że współzawodnictwo nie „psuje” zarobków i nie powoduje bezrobocia – szło stosunkowo łatwo. Gorzej przedstawiała się sprawa zapewnienia współzawodnikom warunków nieprzerwanej pracy bez postojów, nad czym głowiły się i głowią stale jeszcze nasze koła partyjne. Komitet kop. Sosnowiec zastanawiał się nad nowym sposobem odbioru węgla z dołu, aby odciążyć sortownię, która często nie nadążała z odbiorem urobku. Komitet kop. Zabrze-Wschód dla zapobiegania sabotażom postawił swoich zaufanych ludzi na miejscach, gdzie najczęściej zdarzały się wypadki rżnięcia tasiem, psucia napędów, wybuchu pożarów itd., a mianowicie na pochylniach, szczególnie w czasie między zmianami. Od tego czasu postoje z powodu przerywania tasiem itd. należą do rzadkich wypadków. Nasi towarzysze – górnicy sami zajmowali się sporządzeniem potrzebnego sprzętu technicznego, zwłaszcza wówczas, gdy zamówienia nie zostały na czas wykonane przez odnośne fabryki. Jeździli oni do Piotrowickiej Fabryki Maszyn Górniczych po napędy, do Huty Batory po rynny, do Huty Kościuszko po rolki. W niektórych oddziałach kop. Jadwiga, gdzie górnicy dawniej musieli chodzić po drewno kilkaset metrów, ze stratą dla swojej właściwej pracy, członkowie komisji współzawodnictwa dopięli tego, że pozostawiano budulec nie dalej jak na 50 metrów od przodka. Nasi towarzysze pilnowali silników, które psuły się nie dlatego, że były stare, a dlatego że były „zasute” pyłem węglowym lub nie smarowane. Szanowanie i pełne wykorzystanie istniejących urządzeń technicznych pozostaje oczywiście kwestią, która w dalszym ciągu wymaga stałej czujności robotników.

Osobną sprawę stanowi walka z lepiej lub gorzej maskowaną niechęcią do współzawodnictwa niektórych kierowników lub sztygarów. Niedostarczanie próżnych wózków na ścianie, gdzie pracują przodownicy, „gubienie wózków przy obliczeniu normy wykonanej przez rębacza – współzawodnika, obliczanie rębaczowi, który podpisał umowę o współzawodnictwie, tylko przeciętnej normy osiągniętej na ścianie, np.: dwie kapy zamiast wyodrębnienia wykonanej przez niego normy 4-6 kap – wszystko to są wypadki wprawdzie nie częste, jednakże muszą być szybko likwidowane, by nie doprowadzić do zahamowania młodego jeszcze ruchu współzawodnictwa.

Członkowie P.P.R. są nie tylko słynnymi rekordzistami, lecz stanowią również liczebnie największą grupę wśród wielutysięcznej masy przodowników górnictwa. Nasza partia nadała inicjatywie mas formę zorganizowanego ruchu. Dzięki temu współzawodnictwo stało się już ważnym czynnikiem w wykonaniu planu. Ale to jest dopiero początek. Z ruchu przodowników pracy współzawodnictwo powinno się rozwinąć w ruch najszerszych mas robotniczych, w ruch całej klasy robotniczej.

„W interesie samych robotników, w interesie naszego Państwa Ludowego leży, aby ruch ten objął wszystkich górników i całą klasę robotniczą. Wy, przodownicy pracy daliście niezbite dowody, że nawet przy obecnym stanie technicznym naszego przemysłu istnieją wszelkie możliwości podniesienia produkcji i polepszenia warunków życiowych klasy robotniczej.

Gdy w Wasze ślady wstąpią dziesiątki i setki tysięcy robotników, to możemy być pewni realizacji naszych planów gospodarczych, możemy spokojnie patrzeć w oczy wszystkim trudnościom, które stoją przed nami, możemy rozwiązać palące dziś jeszcze zagadnienia niskich płac robotników”.

W kierunku realizacji tego bojowego wezwania, rzuconego przez tow. Wiesława na Pierwszej Naradzie Przodowników Pracy Przemysłu Węglowego w Katowicach w dniu 19 października 1947r., zrobiono jeszcze bardzo mało. Są tacy towarzysze, którzy zachwycają się zbytnio osiągnięciami tych czy innych rekordzistów, a tracą z oczu perspektywę rozwoju całego ruchu. Rola pionierskich przodowników pracy jest ogromna. Oni to właśnie swoim przykładem wskazują, jak wielkie możliwości daje współzawodnictwo każdemu robotnikowi. Wkład przodowników pracy daje się już zupełnie wyraźnie odczuć w liczbach wykonania planu. Niemniej jednak przy niewielkim wysiłku całej załogi wspaniałe osiągnięcia przodowników pracy, którzy dziś stanowią zaledwie kilka procent załogi, mogą w ogólnym rezultacie z łatwością być prześcignięte. Dlatego dziś należy przystąpić do rozwoju współzawodnictwa zbiorowego przy tym nie na papierze, lecz w praktyce, przy takiej samej opiece i kontroli, jaką stosuje się wobec indywidualnego współzawodnictwa. Tam gdzie praca dokonywa się w większych zespołach, jak na przykład na ścianach, należy wciągać do współzawodnictwa całe ściany na wszystkich zmianach oraz całe oddziału. Oddziały stanowią związaną ze sobą całość, kierowaną przez jednego sztygara, całość obejmującą cały szereg pomocniczych sił, jak cieśli, posadzkarzy, rurkarzy itd. z których nikt nie powinien być pominięty.

Rażąca jest dysproporcja między zasięgiem współzawodnictwa na chodnikach, na ścianach czy filarach. Dotychczas na ścianach i filarach, gdzie odbywa się bezpośredni proces wydobycia, udział górników we współzawodnictwie jest stosunkowo mniejszy niż na chodnikach, które mają znaczenie przede wszystkim przygotowawcze. Wynika to stąd, że praca na chodnikach jest raczej indywidualna i daje większe możliwości popisu. Onieśmielenie zawrotnymi cyframi osiągnięć rębaczy chodnikowych (bracia Bugdołowie na kop. Śląsk – 552%), rębacze filarów i ścian (gdzie najwyższy dotąd osiągnięty procent wykonania normy waha się wokół 250%) w mniejszym stopniu zgłaszają się do współzawodnictwa, a przecież oni właśnie decydują o wysokości wydobycia. Wielu organizatorów ruchu współzawodnictwa pracy nie uwzględnia należycie znaczenia poszczególnych robót oraz ilości pracowników zajętych przy nich. W dotychczasowej propagandzie naszej nie zróżniczkowaliśmy procentów osiągniętych przy różnych rodzajach pracy, chociaż możliwości osiągnięcia ich mocno odbiegają od siebie. Prasa nasza nie poświęca należytej uwagi wspaniałym wynikom pracy rębaczy filarowych i ścianowych tylko dlatego, że osiągnięte przez nich normy wyglądają mniej efektownie niż na chodnikach.

Bezpośredni udział sztygarów we współzawodnictwie jest dotąd minimalny. Jest to poważny brak, który uprzejmie wpływu na wyniki współzawodnictwa. Przyciąganie średniego dozoru do aktywnego udziału we współzawodnictwie nie może być zrealizowane mechanicznie, przez nacisk z góry. Koniecznie jest wytężona akcja uświadamiająca ze strony partii samych górników. Powinni oni też okazać sztygarom więcej zaufania, aby nareszcie przełamać lody dzielące robotników od techników, lody tamujące drogę do pełnego rozmachu produkcji w górnictwie. Rola partii współzawodnictwie nie daje się zamknąć w ramach jednej kampanii. Jest to ruch wyrosły w masach i czerpiący z nich wciąż nowe soki. Tylko ruch ściśle związane z masami nigdy nie kostnieje. Partia nasza musi bezustannie i uważnie przysłuchiwać się odgłosom z dołu i popierać te pomysłu i innowacje, które są zdrowe i pożyteczne, przenosić je na inne zakłady pracy i inne gałęzie przemysłu. Rozmachu i wagi ruchu współzawodnictwa nie mierzy się ilością zawartych umów, lecz żywą treścią. My peperowcy, chcemy rywalizować z pepesowcami na polu współzawodnictwa pracy. Taka rywalizacja odbywać się musi jednakże na gruncie stałego zbliżenia ideologicznego i organizacyjnego z PPS, taka rywalizacja zbliża obie partie i wzmacnia jednolity front robotniczy.

„Partia nasza – mówił tow. Wiesław na ostatnim Kongresie PPS – uważa, że prowadzona na tej płaszczyźnie rywalizacja o przodowniczą rolę jest zdrowa i pożądana”.

Podniesienie ruchu współzawodnictwa na wyższy poziom wymaga nowego wysiłku całej organizacji partyjnej, o wiele ściślejszej niż dotąd współpracy z P.P.S. w tej dziedzinie, większej kontroli i wnikliwszego instruktażu ze strony wyższych organów partii. Należy poruszyć jednocześnie wszystkie dźwignie. Wtedy ruch ten rzeczywiście stanie się – jak mówił tow. Wiesław – „zalążkiem nowych form pracy całej klasy robotniczej”.

„ABY WYRÓWNAĆ WIELKĄ KRZYWDĘ SPOŁECZNĄ MAS LUDOWYCH CZYNIMY WYSIŁKI, ABY PODNIEŚĆ ICH STOPĘ ŻYCIOWĄ, ABY Z KRAJU ZACOFANEGO GOSPODARCZO, UCZYNIĆ KRAJ PRZODUJĄCY W DZIEDZINIE PRZEMYSŁOWEJ I TECHNICZNEJ. NIE MOŻNA TEGO OSIĄGNĄĆ BEZ RÓWNOCZESNEGO PODNIESIENIA POZIOMU OŚWIATY I KULTURY MAS LUDOWYCH, BEZ RÓWNOCZESNEGO KSZTAŁTOWANIA NOWEGO TYPU CZŁOWIEKA, CZŁOWIEKA PRZODUJĄCEGO, KTÓRY POTRAFI ŚWIADOMIE BUDOWAĆ, KTÓRY POTRAFI OPANOWAĆ TECHNICZNIE SWOJĄ PRACĘ, KTÓRY POTRAFI ZROZUMIEĆ I DOCENIĆ ZADANIA I DROGI NASZEGO OGÓLNONARODOWEGO ROZWOJU…

UWSPÓŁCZEŚNIENIE TWÓRCZOŚCI KULTURALNEJ, TO ZNACZY WYZWOLENIE JEJ ZE STARYCH PRZESĄDÓW, TO ZNACZY TWORZENIE NOWYCH WARTOŚCI KULTURALNYCH, WYRASTAJĄCYCH Z NOWYCH FORM SPOŁECZNYCH, Z NOWEJ RZECZYWISTOŚCI, LECZ NAWIĄZUJĄCYCH DO NAJCENNIEJSZYCH WALORÓW NASZEJ SPUŚCIZNY KULTURALNEJ…

ALE NARÓD MA PRAWO STAWAĆ SWOJE WYMAGANIA TWÓRCOM. A JEDNYM Z PODSTAWOWYCH WYMAGAŃ JEST, ABY GŁĘBSZY NURT UTWORU, JEGO CEL, JEGO ZAMIERZENIA ODPOWIADAŁY POTRZEBOM OGÓŁU, ABY NIE BUDZIŁY ZWĄTPIENIA, GDY POTRZEBA ZAPAŁU I WIARY W ZWYCIĘSTWO, ABY NIE APOTEOZOWAŁY DEPRESJI, GDY NARÓD CHCE ŻYĆ I DZIAŁAĆ…”1

„DOKONANIE PRZEMIANY DZIEJOWE WOŁAJĄ WIELKIM GŁOSEM O ODRODZENIE KULTURY POLSKIEJ, ABY TCHNĘŁA DYNAMIZMEM, ABY DYNAMICZNIE KSZTAŁTOWAŁA DUCHOWE OBLICZE NARODU, DO APOSTOŁÓW KULTURY POLSKIEJ WOŁA CAŁY OGROM OTACZAJĄCYCH NAS PRZEOBRAŻEŃ DZIEJOWYCH.

WZBOGAĆCIE I ROZWIŃCIE KULTURĘ POLSKĄ! DAJCIE NARODOWI, DAJCIE MŁODZIEŻY TAKIE PIEŚNI, KTÓRE OŻYWIĄ W NAS TYSIĄCLETNIE PROCHY NASZYCH OJCÓW, PADŁYCH W WALCE NA ZIEMIACH PIASTOWSKICH!

DAJCIE NAM PIEŚNI, KTÓRE SZUMIEĆ BĘDĄ FALAMI BAŁTYKU, LŚNIĆ WSTĘGĄ ODRY I NYSY I DŹWIĘCZEĆ STALĄ KILOFA GÓRNICZEGO.

DAJCIE NAM, POECI, DAJCIE NAM KOMPOZYTORZY, SŁOWA I MELODIĘ HYMNU NARODOWEGO, KTÓRY BY GODNIE REPREZENTOWAŁ NASZĄ EPOKĘ HISTORYCZNĄ.

DAJCIE NARODOWI NOWĄ SZTUKĘ TEATRALNĄ, KTÓRA BY POKAZAŁA ŻYCIE NASZYCH OJCÓW W LEGNICY, GŁOGOWIE CZY WROCŁAWIU, KTÓRA BY PRZYBLIŻAŁA I ZESPOLIŁA DUCHA NASZEGO POKOLENIA Z ZIEMIĄ PIASTOWSKĄ.

DAJCIE NAM TAŚMĘ FILMOWĄ, KTÓRA BY ODDAŁA OBLICZA OKUPANTA NIEMIECKIEGO, NASZĄ WALKĘ O WYZWOLENIE, MARSZ KOŚCIUSZKOWCÓW OD OKI DO SZPREWY I ŁABY, BRATERSTWO BRONI NARODÓW SŁOWIAŃSKICH.

DAJCIE NARODOWI DOBRĄ KSIĄŻKĘ. DZIESIĄTKI I SETKI DOBRYCH KSIĄŻEK, W KTÓRYCH ZNAJDZIE ON SIEBIE, KTÓRE POZWOLĄ MU UJRZEĆ JAK W ZWIERCIADLE WŁASNE OBLICZE DUCHOWE, ABY JE KSZTAŁTOWAĆ I USZLACHETNIAĆ”.2


1 Z przemówienia Prezydenta Bolesława Bieruta z okazji otwarcia radiostacji wrocławskiej w dniu 16.11.47r.

2 Z przemówienia tow. Gomułki-Wiesława wygłoszonego na Akademii Kultury Polskiej we Wrocławiu 9.06.47r.


Powiązane artykuły:

  1. Michalina Tatarkówna–Majkowska: Doświadczenia Czynu Przedkongresowego włókniarzy łódzkich.
  2. Eugeniusz Szyr – O wzmożenie czujności na froncie gospodarczym
  3. Hilary Minc: O właściwe metody planowania w Polsce
  4. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 2
  5. Józef Sieradzki: 60 lat 1 Maja (1890-1950)
  6. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 4
  7. Franciszek Jóźwiak-Witold: Partia a bezpartyjni
  8. McKean F: Komunizm kontra oportunizm cz. 6
  9. Przemówienie ministra Hilarego Minca – osiągnięcia przemysłu na Ziemiach Odzyskanych
  10. Lenin: O podatku żywnościowym Część II

1 thought on “Gertruda Pawlak-Finderowa: Organizacja partyjna a współzawodnictwo pracy”

  1. Alan pisze:
    17/02/2022 o 17:27

    Poruszony w artykule temat socjalistycznego współzawodnictwa pracy w przemyśle węglowym, jest szczególnie bliski mojemu sercu. Wymienione w artykule zabrzańskie kopalnie: 'Jadwiga’ i 'Ludwik’ to zakłady wydobywcze , które weszły później w skład pięcioruchowej zespolonej kopalni węgla kamiennego 'Pstrowski’ – gdzie w latach 1991 – 1994, nabywałem 'arkana górniczej sztuki’ jako uczeń Zasadniczej Szkoły Górniczej tejże kopalni. Na tych kopalniach miałem praktyki górnicze. Z tamtych lat, pamiętam na przykład na frontowej ścianie wielki napis – wiersz o naszym patronie Wincentym Pstrowskim, który witał przy wejściu do szkoły górniczej w Zabrzu – Biskupicach:
    'Co mu tam kurz z węglowych ścian,
    on wstaje i mówi prosto:
    Cóż, wykonało się nasz plan,
    Obywatelko Polsko!’

    W swoich zbiorach bibliotecznych posiadam 'Kalendarz Górniczy’ Kopalni 'Pstrowski’ w Zabrzu z 1986 roku z wieloma artykułami nt. współzawodnictwa pracy na tej kopalni i o samym Wincentym Pstrowskim, zacytuję z tej publikacji jeden wiersz:

    POMNIK PSTROWSKIEGO

    Idą masy nieskończone,
    wszyscy spieszą w jedną stronę;
    słychać oddech mężnej wiary,
    z dala widać pomnik szary.

    Za wysiłek Polsce dany
    przez górniczą brać wybrany,
    za ofiarność swego czynu –
    hołd przyjmuje Śląska synów.

    Gdzie fontanna stała dawna,
    dziś widnieje postać sławna,
    Cześć oddają jej górnicy –
    Pstrowski stoi w ich stolicy.

    Polecam także znakomity film o Braciach Bugdołach:

    https://youtu.be/ciPy342Ma1k

    Chwała i Cześć górniczemu socjalistycznemu współzawodnictwu pracy!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FACEBOOK

Artykuły

  • 1920: Wojna polsko-bolszewicka (z perspektywy bolszewickiej)
  • Komunikat
  • Regionalny zespół koordynacyjny ICOR ds. Bliskiego Wschodu: Rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie
  • Kult „ciężkiej pracy”, jak kapitaliści zyskują na nieświadomości klasy robotniczej?
  • To w końcu jak z tymi “Korwinami lewicy”?

Komentarze

  • ŁysawyOsiłekZ_O.K. - Partia Pracy Korei oraz Rewizjonizm
  • Pragmatyczny Marksista Leninista - Czy Putin to antyimperialista i antyfaszysta?
  • Marxist-Leninist Theory | ML-Theory - Pamięci Róży Luksemburg z okazji 150-letniej rocznicy urodzin.
  • krulkur - Błędy w rozumieniu marksizmu-leninizmu-maoizmu
  • kaza - Prawda o buncie w Kronsztadzie

Archiwa

Polityka prywatności
©2025 Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej | WordPress Theme by Superbthemes.com