Skip to content
Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej
Menu
  • Strona główna
  • Artykuły
    • Relacje z protestów i strajków
    • Tłumaczenia KABD
    • Kursy IKM-CMAP
    • Komentarze i Oświadczenia IKM-CMAP
    • Teksty IKM-CMAP
    • Polityka współczesna
    • Polemika
    • Nauka
      • Historia
      • Ekonomia polityczna
      • Materializm dialektyczny
    • Demaskowanie mitów
    • Maoizm
    • Wywiady
  • Biblioteka
  • O nas
  • Kontakt
  • Dołącz do nas!
Menu

Dziewięćdziesięciu wykluczonych w walce o pracę i zmagania z cenami gazu, czyli kapitalistyczne myślenie

Posted on 03/11/202106/11/2021 by Alan Bolon
pieniądz, wynagrodzenie za pracę?
Fot. REUTERS / Dado Ruvic

Nota autora: Tekst ten jest polską wersją językową felietonu, który ukaże się w dziale «Absurdy kapitalistycznego życia codziennego», kwartalnika teoretyczno-ideologicznego «Myśl Rewolucyjna», centralnego organu prasowego Internacjonalistycznej Rewolucyjnej Partii Komunistycznej (IRCP).

Na początku września 2021 roku, miałem przyjemność podróżować drogim lokalnym środkiem transportu, autobusem, w którym bilet kosztował 25 funtów w obie strony. Podróż ta odbyła się tylko, a może aż, do sąsiedniego miasta Bridgwater, które jest oddalone od mojego tylko o 3 kilometry (gdzie są obietnice premiera UK Borisa Johnsona o tanich lokalnych autobusach komunikacji miejskiej?). Po tej drogiej podróży czekałem na wizytę w szpitalu. Odwiedziłem więc jeden z typowych angielskich pubów «Wetherspoon».

Z braku innych materiałów do czytania (teraz żałuję, że nie wziąłem książki), sięgnąłem po specjalne wydanie biuletynu «Wetherspoon News», leżące na stoliku i z nudów, w oczekiwaniu na obiad zacząłem czytać. Biuletyn przykuł moją uwagę tytułem na okładce: «Czy prawda ma znaczenie? – podczas pandemii padło wiele nieprawdziwych opinii na temat Wetherspoona», jakoby zmagał się z brakiem pracowników czy też postpandemicznym kryzysem z powodu epidemii. I oto tam przytaczane są rzekome dowody na nieprawdziwość tej tezy i mamy możliwość tam przeczytać tchnący burżuazyjną zgnilizną hurraoptymizm:

W tekstach pana Martina napisano również, że na przykład na otwarcie nowego pubu w zeszłym tygodniu (w mieście w North Yorkshire) [było] 160 kandydatów na 70 miejsc pracy

Teksty pana Martina dodały także, że: «było 20 kandydatów na cztery miejsca pracy» w pubie w Bedfordshire i «duża liczba aplikacji o pracę w Bletchley i Milton Keynes».

Pan Martin, z burżuazyjnym zadowoleniem, doszedł do wniosku, że jest to «dość dobra pozycja dla JDW [właściciela sieci pubów – autor artykułu] w kraju» i że «rekrutacja jest trudniejsza w niektórych nadmorskich miejscowościach» […]

Jakże egoistyczne podejście do sprawy! Pytam więc: czy można być dumnym, że tak wielu ludzi chce dostać nisko płatną pracę w pubie i rywalizować z innymi, ponieważ jest więcej ludzi niż miejsc pracy, etatów? Jak widzimy, jest to powodem do dumy dla kierownictwa firmy JDW, właściciela pubów «Wetherspoon» w Wielkiej Brytanii. Fakt, że tak wiele osób stara się o pracę i jest za mało wakatów – jest tematem do publicznego chwalenia się rzekomo słuszną polityką kadrową w warunkach trudności ekonomicznych spowodowanych pandemią oraz pokazania dumnie jaką dobrą kondycję ma ta firma i jak wspaniale się rozwija.

Pan Martin jest dumny z polityki kadrowej swojej firmy, wspominając o dużej liczbie aplikacji o pracę. Podsumowując, firma może wybierać i przebierać wśród kandydatów, z których i tak nie wszyscy dostaną pracę, bo miejsc jest zbyt mało. Szczęściarze, którzy już dostają pracę, zawsze będą pamiętać, że jak im się nie spodoba, to inni, wykluczeni, będą na nich czekać, będą pamiętać, jak wielką łaską zostali wybrani i dostali pracę, która nie jest naturalnym prawem, ale łaską dla uprzywilejowanych, przywilejem w kapitalistycznym systemie ucisku i wyzysku klasy robotniczej pracującej dla burżuazji, która wciąż okrada ich z wartości dodatkowej generowanej przez ich pracę. Tej wartości, która mogłaby w planowym systemie socjalistycznym posłużyć do tego, aby tych miejsc pracy mogło by być więcej, a ludzie nie byliby wykluczani.

Mamy więc 160 kandydatów na 70 miejsc pracy. Prosta arytmetyka. Bez pracy pozostanie dziewięćdziesięciu. Tego już Pan Martin nie mówi.

Zaledwie kilka tygodni później przebywałem na urlopie w jednym z domów gościnnych w Torquay, w rejonie Devon w południowo – zachodniej Anglii. Osobiście w ogóle nie oglądam oficjalnego kanału telewizyjnego korporacji, nazywanej przez środowiska marksistowskie: British Brainwashing Corporation (Brytyjska Korporacja Piorąca Mózgi), czyli główna rządowa firma telewizyjno – informacyjna: BBC. Nie oglądam w moim domu. Nie opłacam ich drogiej licencji telewizyjnej. Pewnego dnia postanowiłem jednak włączyć telewizor w hotelowym pokoju, zaraz po przebudzeniu. Nadawano BBC Breakfast News, czyli poranne śniadaniowe wiadomości. I słucham na temat jak w nagłówku tematu dnia: «Kryzys cen gazu». Pierwsze co wywołało mój szok to podanie wielkości już spełnionych oraz planowanych podwyżek do ceny gazu. Jak podano w informacji, ceny gazu wzrosły o 250 proc. od stycznia 2021 r., i 70 proc. tylko od sierpnia 2021 roku!

Na osłodę można było posłuchać wolnorynkokretyńskich bredni z ekonomii kapitalistycznej, która z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Oto przykład zabawnych tez, jakie wypowiadają przedstawiciele rządu, a więc po marksistowsku mówiąc: klasa rządzących pasożytów. Czyli kapitalistycznych rządzących burżujów – w związku z planowaną podwyżką cen gazu:

[…] zwiększenie zysków firm zaopatrujących ze sprzedaży gazu poprawi obsługę klientów […]

Oba przytoczone przykłady, jak i wątki w dalszej części tego felietonu, mają ze sobą wiele wspólnego. Marksista dostrzeże w tych dwóch oraz dalszych pozornie różniących się epizodach, ich wspólny trend, wspólne przyczyny tych tendencji.

Ukazują nam one burżuazyjną dumę z bycia włodarzem, rozdającym łaskawie świadczenie pracy dla wybrańców, jest to przykład swoistego rodzaju zepsucia moralnego, znieczulicy społecznej jakie występuje także u podstaw działania liberalno – konserwatywnej ekipy rządowej i przejawia się w zaślepieniu pieniądzem, mamoną i postawieniem go jako cel nadrzędny a nie środek do osiągania innych celów w gospodarce w tym podstawowego – dobra społeczeństwa.

Wracając do wypowiedzi w sprawie podwyżek cen gazu, dawno nie widziałem stwierdzenia bardziej oderwanego od realiów ekonomicznych, od rzeczywistości. Twierdzenie że zwiększenie zysków firm poprawi obsługę klientów, jest to punkt widzenia biorący się z oderwania od realiów i absolutnie nie ma związku z rzeczywistością. Mogłoby być zabawne, gdyby to była sztuka teatralna w gatunku farsy lub ironii. Niestety, scena teatralna nie jest prawdziwym miejscem, w którym zwykli ludzie żyją i potrzebują używać gazu na co dzień.

Nie trzeba być dogłębnie wyedukowanym w dziedzinie ekonomii, aby wiedzieć, że podwyżki cen gazu przyniosą korzyści tym firmom, które zajmują się wydobywaniem, dystrybucją i sprzedażą gazu, a nie zwykłym klientom. I te firmy będą stale czerpać zyski. To jest prawdziwe oblicze tej «poprawy obsługi klienta».

W jaki sposób zwiększenie zysków poprawi obsługę klienta? Zyski w kapitalistycznej firmie idą do kieszeni właściciela firmy, który zawsze prowadzi politykę ograniczonych inwestycji do niezbędnego minimum, aby jak najwięcej zysku zostało w jego kieszeni a nie zostało zainwestowane, wydane.

Utrzymanie zdolności produkcyjnych w firmach zajmujących się wydobyciem ( takowych na terenie UK nie ma poza niewielkim wydobyciem gazu z Morza Północnego które ciągle spada ), oraz oligopoli zajmujących się dystrybucją gazu, odtworzenie i utrzymanie zdolności produkcyjnych – nie jest priorytetem działania dla właścicieli firm, nie jest także inwestowanie i utrzymanie (poza niezbędnym minimum) infrastruktury przesyłu i dystrybucji gazu w dobrej kondycji. Ta infrastruktura techniczna jest od lat niedoinwestowana, wyeksploatowana i dopóki działa, nie zostanie włożone w nią nic poza wydatkami na niezbędne naprawy. Maksymalizacja zysku przy minimalizacji inwestycji, minimalnych nakładach – oto naczelna zasada ekonomiczna każdej wolnorynkowej i kapitalistycznej firmy. Liczy się zysk za wszelką cenę.

Inne stwierdzenia z tego porannego programu były nie mniejszymi kpinami:

Sekretarz ds. Biznesu Kwasi Kwarteng mówi, że od pięciu do ośmiu firm energetycznych opuściło rynek przez większość ostatnich lat, ale w tym roku może być gorzej.

Chciałbym zapytać: czy to pesymistyczne oświadczenie jest dla zwykłego obywatela powodem aby by być dumnym z rządu? Dla twojego wyborcy, który oddał głos i powołał cię, Panie Kwarteng, na to stanowisko? Co zrobiłeś aby zapobiec temu rynkowemu spustoszeniu w branży gazowej?

Następne wypowiedzi tegoż sekretarza były pełne troski:

rozważamy udzielane przez państwo pożyczki dla firm energetycznych, które przyjmują klientów od upadłych firm […]

Więc pan Kwarteng od razu zakłada, że ​​firmy zbankrutują. Naprawdę pro rozwojowe działania rządu… Gratuluję takiej polityki… Panie Kwarteng, powiedziałbym, że żyje pan na innej planecie; na planecie, gdzie nie trzeba się martwić o podwyżki cen gazu, o żadne podwyżki, no cóż… Jak powiedział Marks: byt społeczny determinuje naszą świadomość. Bardzo wymowny tego przykład.

W dalszej części porannego programu informacyjnego, było już tylko coraz zabawniej… Oto brytyjski rząd rozważa wprowadzenie pożyczek na pomoc dla biznesu po podwyżce cen gazu. Psychologiczny chwyt. Jak bardzo imperialistyczny rząd troszczy się o gospodarkę? – należy zapytać. Czy rządowe pożyczki rzeczywiście pomagają? Wcale nie. Są to przykłady pomocy pozornej.

Pożyczki w jakiejkolwiek formie nic nie pomagają i są pewnym sposobem na uzyskanie większych pieniędzy z sektora prywatnego dla rządu. Sposobem na zasilenie budżetu centralnego. I to jest dokładnie ukryty cel rządu i jego pożyczek w polityce finansowej, w kryzysie gazowym. Jest to świetna okazja, aby zdobyć pieniądze z odsetek od pożyczek, ponieważ każda pożyczka wiąże się z spłatą odsetek, jest to naprawienie pełnego braków i deficytów centralnego budżetu.

W sytuacji, gdy na rynku panuje oligopol, czyli tylko kilka firm dostarczających gaz, klienci nie mają wolnego wyboru co do świadczonych przez oligopol usług. Każda firma dystrybucyjna gazu, widząc ze ich konkurent podnosi cenę gazu – zrobi to samo. A klient czyli odbiorca gazu i tak musi zapłacić wyższą cenę, ponieważ nie może zrezygnować z używania gazu. Co więcej, oligopol kilku firm dystrybucyjnych czy produkujących dany produkt, w niczym nie poprawia sytuacji konsumenta, w tym wypadku odbiorców gazu, bo nie mogą wybrać dostawcy.

Jest tak, ponieważ większość społeczeństwa brytyjskiego klasy średniej wynajmuje domy i mieszkania, w których zmiana dostawcy nie jest możliwa z dwóch powodów: po pierwsze nie są właścicielami nieruchomości, a więc nie są zainteresowani żadnymi zmianami lub wręcz nie mogą zmieniać nic, co jest zapisane w umowie najmu mieszkania lub domu. Zmiana dostawcy gazu zawsze wiąże się z dokonaniem prac budowlano – instalacyjnych, a więc przeróbek w istniejącym stanie nieruchomości i kosztami. A po drugie nie ma infrastruktury dystrybucji gazu od innych firm. Jest tylko jeden system dostarczania gazu od jednej firmy która dyktuje cenę. A więc nie jest tak, jak to przedstawiają rządowi wolnorynkokretyni – że mogę zakręcić kurek z drogim gazem i odkręcić z tańszym, bo mam wybór. Podobnie rzecz się ma z innymi niezbędnymi dla życia mediami jak woda czy energia elektryczna.

Od kilku miesięcy jesteśmy na przykład w UK zasypywani listami – reklamami od różnorakich firm zajmujących się sprzedażą energii elektrycznej. Oferują one nowe formy liczników i systemów doładowania online, korzystnych opłat itp. itd., wszystko to rzekomo dla tańszych kosztów i poprawy wygody korzystania z energii elektrycznej. Pomijając już to, że jest to tani chwyt reklamowy i w umowach o usługę z ich strony są ukryte «kruczki prawne» – które sprawią, że po takiej zmianie będziesz płacił jeszcze więcej jak poprzednio – istotą sprawy jest to, że taka zmasowana kampania reklamowa nie ma najmniejszego sensu i jest tylko marnotrawstwem czasu i materiałów. Ponieważ żaden najemca domu lub mieszkania nie zmieni ani licznika energii elektrycznej, ani nic ze sposobu używania tej energii – bo nie jest właścicielem domu lub mieszkania i często nawet tego zrobić nie może. Poza tym jak już wspomniałem wyżej, nie ma nawet infrastruktury technicznej potrzebnej do zmiany dostawcy. Czyli totalny absurd życia w kapitalizmie ze strony tych, którzy nam ów kapitalizm serwują.

Wracając do pomocowych działań brytyjskiego rządu, wspierających biznes, należy powiedzieć także, że absolutnie absurdalne jest wzmacnianie biznesu w sytuacji, gdy ubóstwo i bieda w brytyjskim społeczeństwie narasta w sposób lawinowy. Dzieje się tak m. in. z powodu ograniczenia i cięć w wypłatach jednego z głównych brytyjskich zasiłków, tzw. «Universal Credit», który to ratował budżety domowe najuboższych rodzin w sytuacji ciągłego wzrostu wszystkich kosztów utrzymania.

W liberalnym myśleniu klasy rządzącej, wzmocnienie biznesu przyniesie zwykłym ludziom poprawę warunków życia. Naiwność tego myślenia przegrywa z realiami życia codziennego.

Warto też zauważyć, że rząd kraju który daje ludziom podwyżkę cen gazu przed zimą, tuż przed sezonem, kiedy temperatura spada, wykazuje zupełny brak szacunku; jest to doprawdy antyludzkie podejście do narodu, które nie bierze pod uwagę obiektywnych czynników pogodowych, w których naród brytyjski żyje. Jest to rzeczywiście antyspołeczna polityka.

Co więcej: głupie dodawanie w wiadomościach o podwyżkach stwierdzeń że nie ma ryzyka dla dostaw gazu nie zmieni nic w tym, że obywatele będą płacić za gaz więcej. Czyli są to puste rozmowy i ogłupianie tylko po to, by ukryć prawdziwe powody podwyżek których celem jest kapitalistyczny wyzysk. Firmy w systemie kapitalistycznym zawsze stawiają zyski przed ludźmi. W ten sposób kieszeń klientów zostanie wydrenowana głębiej z pieniędzy i nie mają znaczenia tysiące rządowych zapewnień o braku ryzyka dla dostaw.

Oczywiście zwolennicy wolnego rynku będą krzyczeć, że wzrost cen gazu spowodowany jest wzrostem cen gazu na rynku ogólnoświatowym, globalnymi warunkami. Także, ale nie tylko. To tylko «zasłona dymna» dla permanentnej i szerszej akcji drenażu kieszeni konsumenta z zasobów pieniężnych. Gaz to paliwo, które jest głównym nośnikiem energii w Wielkiej Brytanii. Liberalna polityka «żelaznej damy» Margaret Thatcher skutecznie uzależniła ten wyspiarski kraj od tego paliwa, jak i poprzez skuteczne ukatrupienie krajowego sektora wydobywczego węgla kamiennego. W cenie sprzedawanego gazu mamy cztery czynniki determinujące jego cenę: koszty wydobycia i transportu, podatki, koszty marketingowe i koszty dystrybucji. Koszty dystrybucji mogą sięgać nawet więcej niż połowę ceny. Są to koszty ustalane przez firmę, która kupując gaz narzuca swoją marżę dla zysku. A wiec jeżeli rosną czynniki determinujące cenę gazu na początku, powoduje to reakcję łańcuchową na końcu. Jednak determinanty cenowe związane z uzyskaniem jak największego zysku dominują, ponieważ takie są zasady kapitalistycznego rynku. Zysk firm dystrybucyjnych, ich niepohamowana chciwość jest pierwszą determinantą ceny gazu i innych mediów.

Pozostawmy teraz te analizy i naiwności z «mydlenia oczu» przez brytyjskich prominentów i zobaczmy, jak wzrost cen gazu i obcięcie wypłat «Universal Credit» spowodowały perturbacje i problemy kilka tygodni później.

Otóż, wspomniany także w dalszej części tego felietonu brytyjski dziennik prasowy: «The Guardian» z 6 października 2021 r. w artykule: «Światła Blackpoll gasną» – stwierdza: «Powszechna obniżka kredytu oznacza wybór miedzy jedzeniem, a elektrycznością» – oraz przytacza dramatyczne dane dotyczące postępującego zubożenia społeczeństwa i miast, przykłady rosnącego tam ubóstwa.

W tym samym dzienniku prasowym znalazł się artykuł o premierze Borisie Johnsonie, który uczestniczył w Konferencji Partii Konserwatywnej. Na pytanie czy Wielka Brytania stoi w obliczu kryzysu, a jeśli tak co rząd zamierza z tym zrobić, odpowiedział:

[…] Nie jest zadaniem rządu przychodzić i próbować rozwiązać każdy problem w biznesie i przemyśle […]

(«The Guardian» 6 października 2021 w artykule: „PM: Chaos żywnościowy i paliwowy to tylko zmiana kierunku”)

Oto manifest liberalnego zaniedbania wszystkich spraw gospodarczych w Wielkiej Brytanii przez ekipę burżuazyjnego rządu liberałów – konserwatystów. Manifest będący wymówką lenistwa i niekompetencji, manifest nie robienia niczego, co dotyczy ingerencji państwa w gospodarkę, gdzie zgodnie z liberalną koncepcją wolnego rynku, gangsterskie firmy walczą o zyski i w sytuacji, gdy trwający kryzys potęguje chaos na rynku – rząd tylko się przygląda i oświadcza patetycznie do wiadomości obywatelom: radźcie sobie sami wśród postępującej drożyzny i dzikiego rozpasania firm w walce o zyski. W walce o jak największe przychody. My zgodnie z liberalną zasadą minimum państwa w gospodarce, nie zrobimy nic aby wam pomóc.

W kapitalistycznym systemie gospodarczym i jego prywatnej własności środków produkcji, działalność gospodarcza wraz z wydobyciem i dystrybucją gazu, wody pitnej oraz energii elektrycznej, jest ukierunkowana na jeden cel: zysk. W społeczeństwie socjalistycznym, w którym istnieje społeczna własność środków produkcji, dąży się do jak największego i najlepszego zaspokajania potrzeb ludzi pracy, tworzenia materialnych warunków wszechstronnego rozwoju społeczeństwa.

Jak na ironię jednak, w cytowanym artykule możemy przeczytać wielkie perspektywy dla brytyjskiej gospodarki, jakie to brytyjski premier roztacza w ramach hasła na usprawiedliwienie nieróbstwa rządu czyli tzw. «zmiany kierunków». Te zmiany kierunków, jak pokazuje rzeczywistość, nie są korzystne dla zwykłego obywatela Wielkiej Brytanii, który codziennie widzi, że jego – i tak już skromne – zasoby pieniędzy wyczerpują się.

Idąc dalej za Borisem Johnsonem i jego sloganem: «zmiana kierunków» – warto powiedzieć trochę więcej – mianowicie we wspomnianym powyżej artykule «Guardiana» z 6 października 2021 roku, oraz w raporcie z Konferencji Partii Konserwatywnej Boris Johnson powiedział:

[…] To jest kierunek, w którym zmierza ten kraj – w kierunku gospodarki o wysokich płacach, wysokich kwalifikacjach i wysokiej produktywności mieszkańców tego kraju […]

i również:

[…] Nie wrócimy do tego samego starego, zepsutego modelu z niskimi zarobkami, niskim wzrostem. Wszystko to umożliwiło i wspomogło niekontrolowaną imigrację […]

Niezły optymizm w tak kryzysowej sytuacji! Więc… świetnie, pójdźmy w tym kierunku i pracujmy w nowym stylu Johnsona. Zróbmy sobie filiżankę kawy lub herbaty i usiądźmy w nowoczesnych i wygodnych biurach, aby osiągnąć produkcję zwiększającą brytyjski produkt krajowy brutto, rozpocznijmy realizację marzenia Borisa Johnsona zwanego «gospodarką wysokiej produktywności» w sytuacji rosnących cen gazu i innych kosztów, w sytuacji, gdy tylko inflacja drastycznie wzrosła w ostatnim miesiącu (sierpień 2021) do 3%!

Chciałbym więc zapytać: co z niższymi warstwami brytyjskiej klasy pracującej czyli robotnikami najniżej opłacanych zawodów, a szczególnie imigrantami? Kto podejmie prostą, ale ciężką i nisko płatną pracę? Panie Boris, czy mógłby pan odpowiedzieć, kto po pańskiej «zmianie kierunku» przyjdzie do pracy w czyszczeniu toalet w pubach, restauracjach, szpitalach itd., kto będzie zmywał naczynia w pubach i wykonywał inną ciężką fizycznie i nisko płatną pracę? Już obecnie pomimo bredni o dziesiątkach chętnych na jedno stanowisko pracy w pubie, nasila się kryzys zatrudnienia, rosną braki w zasobach ludzkich, w personelu w wielu firmach. Brakuje kierowców, brakuje pracowników w firmach zbierających i przetwarzających odpady komunalne itp. Oto w tym samym cytowanym dzienniku «The Guardian» czytamy, że właśnie w Wielkiej Brytanii rolnicy – właściciele farm, doprowadzili do uboju zdrowych świń i ograniczyli produkcję rolną z powodu braku siły roboczej.

Więc czy zdaje pan sobie sprawę z sensu swojej idei o «wysoce produktywnej gospodarce» w obecnym kryzysie, panie premierze Johnson? Nie sądzę.

Czy premier Johnson wie na przykład ilu imigrantów z Hiszpanii i Włoch, pracujących jako pielęgniarki i pielęgniarze (przykład z sektora służby zdrowia National Health Service), wróciło do swoich krajów rozczarowanych warunkami pracy w Wielkiej Brytanii? Oczywiście nie! Ponieważ ty i twój antyspołeczny rząd widzicie z Downing Street to, co chcecie zobaczyć, mówicie to, co chcecie mówić aby ogłupiać klasę robotniczą, masy pracujące fałszywą troską o poprawę ich bytu przez kreowanie oderwanych od kryzysowych realiów strategii «nowych kierunków». A więc wasz pogląd o «wysoko produktywnej i efektywnej ekonomii» jest w rzeczywistości mrzonką.

Chaos w systemie dostaw, niepohamowany wzrost cen, niedobór siły roboczej w brytyjskiej gospodarce są wynikiem pańskiej antyspołecznej polityki, premierze Johnson i dotykają wiele jej sektorów, a także są wynikiem błędnej polityki Brexitu, dotyczącej zamknięcia granicy dla pracowników nisko opłacanych ale niezbędnych miejsc pracy w gospodarce narodowej. Czy więc w tej sytuacji, panie premierze Johnson, chce pan ograniczyć bardziej możliwości, aby ludzie z zagranicy wykonywali proste, ale niezbędne zawody i prace? Czy to wszystko po to, by spełnić marzenie o «wysokiej produktywności»?

«Wysoko produktywna gospodarka» Borisa Johnsona w jej sensie istnienia nie jest nawet właściwą drogą do rozwoju państwa kapitalistycznego i jego prywatnego biznesu, który w takim układzie gospodarczym dominuje. A to dlatego, że prywatny biznes jest zainteresowany zwiększeniem swoich zysków, a nie produktywności gospodarki która wymagałaby zwiększenia nakładów na techniczne wyposażenie miejsc pracy, a także na innowacyjność.

Jeśli gospodarka o niższej produktywności – tak jak to było w przeszłości, a ukazuje to ogromna liczba imigrantów w sektorach gospodarczych o niskich kwalifikacjach – będzie opłacalna dla prywatnego biznesu zdominowanego w Wielkiej Brytanii, w sytuacji obecnej kryzysowej oraz w przyszłości, gospodarka o wysokiej produktywności, a więc takiej, gdzie pracownicy mają wysokie kwalifikacje zawodowe i osiągają wysoki poziom wydajności pracy, efektywności produkcji itp., pozostanie tylko marzeniem i sloganem na konferencję Borisa Johnsona i jego «liberalnej brytyjskiej konserwy», tak jak jest w rzeczywistości teraz.

«Gospodarka o wysokiej produktywności» ma w rzeczywistości inne oblicze. Jest to kamuflaż prawdziwej sytuacji kryzysowej, swoiste «opium dla ludu» na pocieszenie postępującego kryzysu światowego systemu kapitalistycznego w fazie imperialnej. A także jest to gospodarka o wysokich zyskach (czytaj za premierem Johnsonem – wysokiej produktywności) z wyzysku klasy robotniczej przez wyzyskiwaczy wraz ze wzrostem ubóstwa wyzyskiwanych.

To jest prawdziwy charakter hasła «zmiany kierunków» w sytuacji kryzysu od premiera Borisa Johnsona.

Więc konserwatywnie mówiąc jak na cały ten polityczny piknik Konferencji Konserwatystów – nie zmieni się nic, albo zmieni się na gorsze. Zostanie dalej «brytyjska konserwa» tyle że «przyprawiona» coraz pikantniejszymi cenami. Smacznego więc dla wyborców tych wolnorynkokretynów torysów…

Dlatego stwierdzenia z tejże Konferencji, jakoby brytyjski rząd troszczył się o zwykłych ludzi są pustosłowiem.

Jeżeli rząd nie dba o narodową gospodarkę, o ekonomię, nie ingeruje w nią w celach jak najlepszego zaspokojenia potrzeb społecznych, dla korzyści zwykłego obywatela, znaczy to tyle, że nie dba o zwykłych ludzi.

Tak więc prawie rozpłakałem się ze śmiechu, gdy torysi martwią się o los zwykłych obywateli, a szczególnie czytając oświadczenie byłego ministra torysów, niejakiego Damiana Greena:

[…] Setkami tysięcy ludzi w tym kraju czekają bardzo, bardzo trudne czasy […]

(«The Guardian» z 21 września 2021 w artykule: „Przygotuj się na zimę niezadowolenia, ostrzeżona Wielka Brytania”)

Niezłe perspektywy…

Dlatego obraz społeczeństwa kapitalistycznej i postimperialnej Wielkiej Brytanii, jej podziały klasowe i rozwarstwienie, jej dekadencki charakter, pełen absurdów życia codziennego i alienacji klasy robotniczej, powinien być przedmiotem odrębnej analizy klasowej. Odrębnych opracowań.

Wkrótce powstanie taka analiza wraz z wnioskami dla zarysowania rewolucyjnej strategii i taktyki, analiza w oparciu o obiektywne warunki historyczno – materialne brytyjskiego społeczeństwa. Powstanie ona jako kamień węgielny dla wypracowania słusznej linii politycznej, dla prawdziwej, rewolucyjnej partii sojuszu klas pracujących – Internacjonalistycznej Rewolucyjnej Partii Komunistycznej – która wiatrem historii i huraganem rewolucji – zmiecie z brytyjskiej sceny politycznej socjaldemokratyczne śmieci, które Lenin nazywał wrogami wśród proletariatu i sługusami burżuazyjnej klasy rządzącej.

Podsumowując, chciałbym mieszkać i żyć w kraju, w którym nie ma konkurencji o pracę, gdzie nie ma limitu na liczbę pracujących, a miejsca pracy nie są ograniczone. W kraju, gdzie każdy ma szansę na dobrą i dobrze płatną pracę, a praca nie jest przywilejem wybranych, ale takim samym dobrem jak powietrze, dach nad głową lub woda.

Niestety, takie rzeczy są możliwe tylko w socjalizmie. Nie w kapitalistycznej Wielkiej Brytanii.


Powiązane artykuły:

  1. Inż Jan Szlaza: Determinizm i indeterminizm w świetle poglądów Plancka
  2. Hilary Minc: O właściwe metody planowania w Polsce
  3. Leon Grosfeld: Kredyty zagraniczne w Polsce przedwrześniowej
  4. Maurice Cornforth: O pragmatyzmie (część I)
  5. Jose Maria Sison: Pytania dotyczące ekonomii politycznej
  6. Natalia Gąsiorowska: Problem genezy kapitalizmu w radzieckiej literaturze historycznej (cz. I) – feudalna Anglia
  7. Maurice Cornforth: Empiryzm logiczny
  8. Jugosłowiańska “samorządność” – kapitalistyczna teoria i praktyka cz. 2
  9. O Świetlistym Szlaku raz jeszcze
  10. Rezolucja w sprawie sytuacji narodowej w Indiach

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FACEBOOK

Artykuły

  • 1920: Wojna polsko-bolszewicka (z perspektywy bolszewickiej)
  • Komunikat
  • Regionalny zespół koordynacyjny ICOR ds. Bliskiego Wschodu: Rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie
  • Kult „ciężkiej pracy”, jak kapitaliści zyskują na nieświadomości klasy robotniczej?
  • To w końcu jak z tymi “Korwinami lewicy”?

Komentarze

  • ŁysawyOsiłekZ_O.K. - Partia Pracy Korei oraz Rewizjonizm
  • Pragmatyczny Marksista Leninista - Czy Putin to antyimperialista i antyfaszysta?
  • Marxist-Leninist Theory | ML-Theory - Pamięci Róży Luksemburg z okazji 150-letniej rocznicy urodzin.
  • krulkur - Błędy w rozumieniu marksizmu-leninizmu-maoizmu
  • kaza - Prawda o buncie w Kronsztadzie

Archiwa

Polityka prywatności
©2025 Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej | WordPress Theme by Superbthemes.com