Skip to content
Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej
Menu
  • Strona główna
  • Artykuły
    • Relacje z protestów i strajków
    • Tłumaczenia KABD
    • Kursy IKM-CMAP
    • Komentarze i Oświadczenia IKM-CMAP
    • Teksty IKM-CMAP
    • Polityka współczesna
    • Polemika
    • Nauka
      • Historia
      • Ekonomia polityczna
      • Materializm dialektyczny
    • Demaskowanie mitów
    • Maoizm
    • Wywiady
  • Biblioteka
  • O nas
  • Kontakt
  • Dołącz do nas!
Menu

Leon Grosfeld: Kredyty zagraniczne w Polsce przedwrześniowej

Posted on 13/06/202105/07/2021 by Gabriel Nazarowicz
Polski
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

za: Nowe drogi. Czasopismo społeczno-polityczne, Nr 8, Marzec 1948.

Historycznym zadaniem Polski Ludowej jest odrobienie wiekowych zaległości, które hamowały rozwój gospodarczy Polski. Jedną z podstawowych przesłanek realizacji tego zadania jest unarodowienie wielkich i średnich przedsiębiorstw przemysłowych, likwidacja pasożytniczej gospodarki kartelowo-holdingowej, a przez to samo stworzenie własnych, wewnętrznych źródeł rozwoju gospodarczego.

Dzisiejsza Polska nie jest w tym stopniu zdana na dopływ kapitałów zagranicznych, jak Polska przedwrześniowa, rządzona przez monopole kapitalistyczne. Ale i dziś pomoc zagraniczna jako dodatkowy czynnik rozwoju gospodarki jest nam potrzebna.

Zawarta w styczniu bieżącego roku w Moskwie umowa o dostawach sprzętu przemysłowego na kredyt jest właśnie tym nowym czynnikiem, umożliwiającym i przyśpieszającym proces przekształcania Polski w kraj przemysłowo-rolniczy.

Na podstawie umowy będą Polsce dostarczone w latach 1948 do 1956 urządzenia przemysłowe dla podstawowych gałęzi naszej gospodarki narodowej, w tej liczbie:

1. kompletne wyposażenie dla wielkiego, nowoczesnego kombinatu hutniczego o pełnym cyklu produkcyjnym wraz ze wszystkimi oddziałami pomocniczymi oraz oddziałami dla wykorzystania odpadów, jak np. wielkiej elektrowni, koksowni, cementowni żużlowej itp. Zdolność produkcyjna tego giganta przewyższy dotychczasową zdolność wytwórczą wszystkich istniejących w Polsce zakładów hutniczych;

2. urządzenia dla podstawowych fabryk przemysłu chemicznego, stwarzające bazę odbudowy całego przemysłu chemicznego, farmaceutycznego, przemysłu włókien sztucznych, barwników, mas plastycznych i Szeregu innych gałęzi;

3. urządzenia dla rozbudowy zakładów energetycznych o łącznej mocy równej 1/5 wszystkich zainstalowanych elektrowni w Polsce;

4. urządzenia dla hutnictwa metali kolorowych, co umożliwi poważne zwiększenie naszej zdolności wytwórczej (cynku, kadmu, ołowiu i innych metali);

5. wyposażenie dla dwóch wielkich montowni samochodowych oraz maszyn i obrabiarek dla nowych fabryk przemysłu metalowego.

Poza tym umowa przewiduje wielkie dostawy urządzeń dla wiertnictwa naftowego, przemysłu cementowego, włókienniczego, papierniczego, sprzętu dla odbudowy miast i portów oraz innych urządzeń.

Poza dostawą sprzętu przemysłowego umowa przewiduje wykonanie względnie pomoc w opracowaniu projektów technicznych wielkich zakładów przemysłowych oraz udzielenie przez Związek Radziecki szeroko pojętej pomocy technicznej przez delegowanie swoich specjalistów, umożliwienie naszym specjalistom zapoznania się z produkcją zakładów radzieckich i przekazanie Polsce licencji, patentów i innej dokumentacji technicznej, celem ułatwienia organizacji naszej produkcji. Umożliwi to nam wykorzystanie w szerokim zakresie olbrzymiego dorobku trzydziestoletniego doświadczenia techniki radzieckiej, pozwoli w szeregu dziedzin niejako przeskoczyć cały okres uciążliwego, trudnego eksperymentowania. Zwłaszcza dla opanowania nowych dziedzin produkcyjnych fakt ten posiada wyjątkowo doniosłe znaczenie.

Umowa ta, dzięki uzyskanemu średnioterminowemu kredytowi w wysokości 450 mln dolarów, nie nakłada na nas obowiązku natychmiastowych spłat. Nie zawiera ona również żadnych warunków politycznych czy gospodarczych, poza obowiązkiem terminowej spłaty dostawami towarowymi rat kredytowych. Warto również podkreślić, że spłaty w latach wcześniejszych są mniejsze niż w następnych.

Realizacja umowy umożliwi nam likwidację najważniejszych dysproporcji i „wąskich gardeł” naszej gospodarki narodowej, a przez to stworzy podstawę do harmonijnego rozwoju całości naszego przemysłu. Pozwoli ona na wydatne podniesienie dochodu narodowego, przypadającego na głowę ludności, przyczyniając się do wzrostu zamożności kraju.

Umożliwi nadto stworzenie nowych gałęzi produkcyjnych i rozszerzy znacznie możliwości eksportowe, powodując rozwój handlu zagranicznego Polski.

Należy sobie zdać w całej pełni sprawę z tego, że styczniowa umowa o dostawach sprzętu przemysłowego na kredyt, zawarta między ZSRR a Polską, jest umową zupełnie nowego typu, umową nieznaną i zupełnie nie do pomyślenia w warunkach między-kapitalistycznych stosunków handlowych i kredytowych.

Trzy zasadnicze momenty odróżniają pożyczkę i pomoc, jaką Polska otrzymuje od Związku Radzieckiego, od wszystkich innych międzypaństwowych umów pożyczkowych i stosunków kredytowo-handlowych.

1. W stosunkach między-kapitalistycznych wszelka „pomoc” kredytowa obliczona jest na obciążenie kredytobiorcy, a przez to samo mas pracujących kraju otrzymującego kredyt, jak największymi ciężarami. „Pomoc” taka przysparza jak najwięcej zysków koncernom i holdingom finansującym daną pożyczkę. Są to pożyczki w gruncie rzeczy lichwiarskie.

Olbrzymi 450 milionów dolarów wynoszący kredyt radziecki, oprocentowany zaledwie na 3%, spłacany dostawami towarowymi, posiada wręcz odwrotny charakter.

2. W stosunkach między-kapitalistycznych wszelka „pomoc’” kredytowa obliczona jest na opanowanie poszczególnych gałęzi i całokształtu życia gospodarczego kraju otrzymującego pożyczkę, na zdobycie w nim dominującej pozycji, na wyzucie go z własności, na podporządkowanie go interesom i potrzebom państw i koncernów pożyczkę finansujących, ze szkodą dla rozwoju gospodarczego i samodzielności gospodarczej kraju zmuszonego pożyczkę zaciągnąć.

Kredyt radziecki, umożliwiający stworzenie nowych gałęzi produkcyjnych, rozszerzający znacznie nasze możliwości eksportowe, jest poważnym czynnikiem zlikwidowania w szybkim tempie opóźnień, cechujących rozwój naszego gospodarstwa narodowego, realnym czynnikiem wzrostu naszego potencjału gospodarczego, wzrostu dobrobytu mas. Posiada więc wręcz odwrotny charakter.

3. W stosunkach między-kapitalistycznych, zwłaszcza w obecnym okresie „pomoc” kredytowa udzielana jest z reguły pod warunkiem spełniania przez kredytobiorcę pewnych warunków politycznych zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w stosunkach wewnętrznych kraju. Poza tym kredyt taki z reguły nie jest udzielany na rozbudowę przemysłu wytwarzającego środku produkcji. Pożyczki służą nie do zwiększenia samodzielności gospodarczej kraju, lecz do zdobycia łatwych rynków zbytu, do zalania towarami, które kredytobiorca musi przyjmować na bardzo ciężkich warunkach. „Pomoc” amerykańska, która zabija przemysł całego szeregu krajów Europy Zachodniej, jest klasycznym przykładem eksportu kapitału, który toruje drogę eksportowi towarów i przekształca „wspomagane” kraje w półkolonie Wall street. Taki kredyt podważa więc zarówno suwerenność gospodarczą, jak i suwerenność polityczną kraju otrzymującego pożyczkę.

Kredyt radziecki nie przewiduje żadnych warunków politycznych, a przez swój charakter wyłącznie inwestycyjny, przez swą role czynnika wzmacniającego nasz potencjał gospodarczy, a zwłaszcza wytwórczość środków produkcji, zwiększa naszą suwerenność gospodarczą, a zatem — i polityczną. Posiada więc i pod tym względem odmienny charakter.

Wszystkie wymienione wyżej cechy między-kapitalistycznych stosunków kredytowych występują jak najdobitniej w polityce największego kredytodawcy współczesnego kapitalizmu — Stanów Zjednoczonych, łącznie z osławionym planem Marshalla. Zgubne skutki tej polityki dla kredytobiorcy są najwyraźniej widoczne nawet w takich krajach kapitalistycznych, które do niedawna jeszcze same były kredytodawcami, jak Francja, Włochy, czy potężna ongiś Anglia, nie mówiąc już o Grecji, czy Chinach.

Polska Ludowa nie chce więcej być przedmiotem eksploatacji i panowania zagranicznych monopoli kapitalistycznych, ma bowiem bogate i tragiczne doświadczenie, oparte nie tylko na współczesnej sytuacji krajów zachodnio-europejskich, lecz również na przeszłości Polski kapitalistycznej.

W warunkach Polski kapitalistycznej, cierpiącej chronicznie na niedosyt własnych kapitałów, uzyskanie kapitałów zagranicznych było uważane za panaceum na wszelkie niedomagania życia gospodarczego, za podstawowy środek nakręcania koniunktury, potrzebny wielkim monopolom kapitalistycznym w celu dalszego zwiększania swych zysków, a kapitalistycznemu państwu — dla chwilowego załatania dziur budżetowych.

Zaciągało pożyczki państwo, jego banki i przedsiębiorstwa, zaciągały pożyczki samorządy, ich banki i przedsiębiorstwa, zaciągały wreszcie pożyczki przedsiębiorstwa i banki prywatne, często u swych faktycznych właścicieli, a prawie zawsze dysponentów — zagranicznych holdingów.

Udzielało tych pożyczek czasem obce, kapitalistyczne państwo, częściej prywatno-kapitalistyczne konsorcjum zagraniczne z poręką lub bez poręki państwa, bardzo często zaś procesy finansowania odbywały się w ramach jednego i tego samego holdingu.

Dopływ kapitałów do Polski odbywał się nie tylko drogą umów pożyczkowych w postaci kredytów długo – czy krótkoterminowych. Odbywał się on także w drodze bezpośredniego wykupywania substancji majątkowych, przez skup przedsiębiorstw lub udziałów w nich. Splatały się i przenikały wzajemnie dwa procesy.

Jeden w postaci pożyczek państwowych czy pseudopaństwówych — prowadził do odgórnego opanowywania pozycji ekonomiczno-politycznych w Polsce przez kapitał zagraniczny i w dalszym swym wyniku — do oddolnego wyzuwania z własności poszczególnych przedsiębiorstw i firm, do faktycznego przejmowania ich przez obcy kapitał finansowy.

Drugi — w postaci pożyczek i finansowania przedsiębiorstw prywatnych oraz bezpośredniego skupu przedsiębiorstw i firm prowadził do wyprzedaży obiektów majątkowych, przedsiębiorstw i udziałów w nich oraz akcji za bezcen (wysoka stopa procentowa), a więc do oddolnego opanowywania majątku narodowego, przemysłu krajowego przez obcy kapitał monopolistyczny, a w dalszym swym wyniku — do odgórnego opanowywania pozycji ekonomicznych i politycznych w Polsce.

W ogólnym bilansie dopływ kapitałów obcych do Polski w latach 1918 do 1939 —

1. nie prowadził do jej uprzemysłowienia i rozwoju gospodarczego, lecz na odwrót — powodował utrwalenie i pogłębianie jej zacofania,

2. nie prowadził do podnoszenia się stopy życiowej szerokich mas pracujących i wzrostu ich konsumpcji, lecz na odwrót — prowadził do utrwalenia i dalszego obniżenia niskiej stopy życiowej mas pracujących, do zwężenia się rynku wewnętrznego ,do utrwalania i pogłębiania zależności gospodarczo-politycznej, do popadania w coraz większą niewolę zagranicznego kapitału monopolistycznego i międzynarodowego imperializmu.

Zadaniem niniejszego artykułu jest przedstawienie w skrócie charakteru i roli dopływu kapitałów obcych do Polski w okresie 1918 — 1939 r.

I

Ogólne zadłużenie Polski wobec zagranicy wynosiło na dzień 1 stycznia 1932 roku 10 miliardów 229 mln złotych. Na sumę tę składały się następujące pozycje:

1. udziały zagraniczne w kapitałach własnych przedsiębiorstw w Polsce2 307 000 000
2. kredyty zaciągnięte przez przedsiębiorstwa zagranicą2 788 000 000
Łącznie:5 095 000 000
3. zadłużenie państwa4 570 000 000
4. zadłużenie samorządu267 000 000
5. kredyty towarowe z tytułu handlu zagranicznego244 000 000
6. różne zobowiązania53 000 000
Łącznie:10 229 000 000

Suma długów zagranicznych była więc prawie pięć razy większa niż roczny budżet państwa i przeszło dziewięć razy większa niż suma wkładów oszczędnościowych w PKO i wszystkich kasach oszczędnościowych.

Na tym jednak aktywa kapitału obcego w Polsce się nie wyczerpywały. Do tego dochodzą patenty na wynalazki, recepty wytwarzania, świadectwa ochronne, wzory użytkowe, nazwy (np. aspiryna), znaki towarowe i etykiety, a także rozliczne koncesje i przywileje, jak na przykład: koncesja na eksploatację linii Śląsk — Gdynia, koncesje na eksploatacji instytucji użyteczności publicznej, na dostawy surowców itd. itd.

Ulokowany w Polsce kapitał zagraniczny obciążał kraj corocznym ogromnym haraczem. Obrazuje go, choć tylko częściowo, następujące zestawienie:

Wykaz korzyści majątkowych płaconych przez Polskę na rzecz zagranicy w roku 1932 (w milionach złotych)

z tytułu zadłużenia państwa103,9
z tytułu zadłużenia samorządu17,0
Łącznie:120,9
z tytułu zysków od udziałów zagr. w przedsiębiorstwach krajowych27,5
z tytułu zysków oddz. zagr. przedsiębiorstw działających w Polsce13,4
Łącznie:40,9
z tytułu procentów przekazanych od kredytów gotówką przedsiębiorstw72,1
z tytułu procentów od obligacji i listów zastawnych30,9
z tytułu procentów od kredytów bankowych27,8
z tytułu procentów od kredytów towarowych7,6
Łącznie:300,2
procenty zapisane na dobro wierzycieli zagranicznych, nie przekazane za granicę78,5
Łącznie:378,7

W rzeczywistości kapitał zagraniczny zarobił i wywiózł z Polski znacznie więcej. Cyfry, tyczące się przedsiębiorstw, są faktycznie dwa razy większe, przedsiębiorstwa bowiem ukrywają w bilansach część dochodu.

Prócz zysków bilansowych i procentowych przedsiębiorstwa zagraniczne czerpią zyski w formie ukrytej, w postaci wyższych cen surowców i materiałów pomocniczych, sprzedawanych własnym przedsiębiorstwom w Polsce w charakterze dostawcy, lub niższych cen płaconych za wyroby gotowe przedsiębiorstwom w Polsce w charakterze odbiorcy, w formie wyższych procentów od pożyczek udzielanych własnym przedsiębiorstwom, wynagrodzeń z tytułu porady handlowej i technicznej i innych często fikcyjnych tytułów; zysków nie rozdzielonych w postaci dywidend, a powiększających wartość udziałów zagranicznych; opłat za eksploatację patentów, licencji itd.

Ogólną sumę dochodów wypłaconych przez Polskę w roku 1932 oblicza Chełstowski1 na co najmniej 528,6 mln zł, z czego 120,9 mln zł (23%) wypada na obsługę zadłużenia państwa i samorządu, a reszta, tj. 407,7 mln zł (77%) — na obsługę zadłużenia przedsiębiorstw.

Posługując się tą samą metodą obliczania możemy stwierdzić, że w ciągu 9 lat (1924 — 1932) Polska wypłaciła na rzecz kapitału zagranicznego przeszło 4,5 miliarda zł, a mianowicie 1.065.000.000 zł jako % od długów państwowych i samorządowych i 3,5 miliarda zł, jako dywidendy, procenty itp. dochody obcego kapitału, ulokowanego w przedsiębiorstwach w Polsce.

W latach późniejszych, tj. po roku 1932 haracz na rzecz zagranicy wynosił nieco mniej, ale nigdy faktycznie nie spadał poniżej 400 mln zł. Zamiast wzrostu „kapitalizacji”, który miał zapewnić dopływ kapitału obcego, następowała faktycznie dekapitalizacja. Tak np. w roku 1936 według oficjalnych danych napłynęło do Polski 164,8 mln zł, a wyszło zagranicę 326,3 mln zł — faktycznie zaś około 450 mln zł, co daje saldo ujemne około 300 mln zł.

Nie dziwnego, że ten stan rzeczy odbijał się na bilansie płatniczym i w dalszym wyniku — na polityce handlu zagranicznego w postaci forsowania dumpingowego, premiowanego wywozu, sprzedaży szeregu artykułów poniżej własnych kosztów produkcji, co znów bogaciło zagranicę a zubożało Polskę i masy pracujące, obłożone haraczem wysokich cen na rynku wewnętrznym. Ofiary te ponoszono w tym celu, aby zagraniczne koncerny mogły bez żadnych ograniczeń przekazywać z Polski procenty i zyski, których stopa najczęściej przekraczała 10%.

Równocześnie zmniejszał się stan posiadania przemysłu polskiego wzrastał zaś udział kapitałów zagranicznych, odbywał się proces coraz większego opanowania warsztatów pracy przez obce kapitały. Wierzyciel zagraniczny często stawał się właścicielem przedsiębiorstwa dłużniczego.

Np. pewna wielka spółka akcyjna o kapitale akcyjnym 30 mln zł musiała darmo odstąpić większość akcyj wierzycielowi zagranicznemu za sprolongowanie i udzielenie dalszego kredytu. Korzyści czerpały z tego jedynie „wierzchołki” polskiego kapitału monopolistycznego, związanego tysiącznymi nićmi z monopolistami zagranicznymi.

Bogaciły się koncerny zagraniczne, bogaciła się nieliczna garstka krajowych wyzyskiwaczy związanych z zagranicznymi holdingami, tracił polski robotnik, chłop i drobny wytwórca, upadał polski przemysł, handel i finanse, ubożał i degradował się gospodarczo kraj.

II

Import kapitałów zagranicznych do Polski odbywał się — jak widzieliśmy wyżej — w dwóch zasadniczych formach:

1. pożyczek zaciąganych przez państwo i samorządy;

2. wykupywania przedsiębiorstw polskich lub udziałów w nich przez kapitał zagraniczny i zaciąganie pożyczek przez poszczególne przedsiębiorstwa.

W dalszym ciągu, omówimy obie te postaci importu kapitałów.

Jak widzieliśmy wyżej, zadłużenie państwa i samorządu stanowiło poważny, bo blisko 50% wynoszący odsetek zadłużenia polskiego wobec zagranicy. Pożyczki te miały na ogół charakter nieprodukcyjny, celem ich była albo stabilizacja pokrycia walutowego, albo pokrycie deficytu budżetowego, albo pokrycie wydatków związanych z wojną, w minimalnym tylko stopniu miały one charakter inwestycyjny.

Zadłużenie się państwa polskiego zagranicą można podzielić na dwie grupy.

Do pierwszej grupy należą długi zaciągnięte w okresie 1917 — 1920.

Pierwsze zobowiązania tego rodzaju zostały zaciągnięte we Francji w związku z utworzeniem armii Hallera i Komitetu Narodowego w Paryżu. Pochodzą one Z lat 1917 — 1918.

Na podstawie ustawy z 1919 roku zaciągnięto długi u rządów zagranicznych, a w niektórych wypadkach również u zagranicznych firm prywatnych oraz jedną pożyczkę emisyjną dolarową z roku 1920. Były to długi charakteru wybitnie wojennego, przeznaczone głównie na wojnę przeciw ZSRR. „Sojusznicy”, zainteresowani w rozpętaniu wojny polsko-radzieckiej, nie finansowali jej jednak bezinteresownie. Długi tego okresu dotkliwie zaciążyły na dalszym rozwoju gospodarczym Polski. Już po ich konsolidacji, przeprowadzonej na najgorszych zresztą warunkach, w roku 1924, wynosiły one w dniu 1 stycznia 1933 roku sumę 3.289,6 mln zł i stanowiły 12,8% całego zadłużenia państwa zagranicą.

Do drugiej grupy należą długi zaciągnięte po roku 1924. Spośród nich największe to włoska pożyczka tytoniowa z roku 1924, dillonowska pożyczka dolarowa z roku 1925, dwie pożyczki kreugerowskie, pożyczka stabilizacyjna z roku 1927 i francuska pożyczka kolejowa z roku 1931. Jak zobaczymy, wszystkie te pożyczki były zaciągnięte na bardzo ciężkich i niekorzystnych dla Polski warunkach. Podczas gdy normalna stopa procentowa w Stanach Zjednoczonych wynosiła poniżej 4% rocznie, to faktycznie oprocentowanie pożyczek polskich w Ameryce z uwzględnieniem niskiego kursu emisyjnego oraz prowizji dla bankierów amerykańskich przekraczało 10%. Przy takiej drożyźnie kredytu zagranicznego koszty produkcji w Polsce musiały być, rzecz jasna, wyższe niż zagranicą, co w silnym stopniu osłabiło zdolność konkurencyjną polskiego przemysłu wobec zagranicy.

Tempo dopływu kapitałów zagranicznych do kraju było słabe, pożyczki były niewielkie. Dlatego też np. pożyczka dillonowska (35 mln dolarów), była zbyt mała dla zaspokojenia potrzeb kredytowych Polski i nie mogła odegrać żadnej roli w wyprowadzeniu Polski z poważnego przesilenia ekonomicznego. Suma pożyczki ustalona pierwotnie na 50 mln dolarów została pod wpływem agitacji Niemców amerykańskich obniżona do 35 mln dolarów. Oficjalny kurs emisyjny wynosił 95 %, faktyczny jednak kurs realizacyjny wynosił 86%, a koszty pożyczki — około 12%. Specjalne zabezpieczenie pożyczki stanowiły wszystkie dochody brutto z polskich kolei państwowych, wynoszące ponad miliard złotych oraz akcyza cukrowa. Uderza dysproporcja między wysokością zabezpieczenia a wartością pożyczki.

Dodajmy, że firma Dillon, Read et Comp. otrzymała na mocy umowy prawo wyłączności na zaciąganie i rozprowadzanie pożyczek polskich na rynku amerykańskim.

Warto również przypomnieć, że najbliższym wspólnikiem banku Dillon, Read et Comp. był i jest obecny wojowniczy minister obrony Stanów Zjednoczonych p. James Forrestal i że z pożyczek firmy Dillon i Forrestal korzystały przede wszystkim Niemcy, Włochy i Japonia (1920 rok — pożyczka 60 mln dol. dla późniejszego filara hitleryzmu — Kruppa, 30 mln dolarów dla Siemens – Halske, 25 mln dolarów. dla Deutsche Bank, poza tym strumienie pożyczkowe dla I. G. Farbenindustrie i wielu innych firm niemieckich, które stały się podporą finansową ruchu hitlerowskiego. Niemcy, jak wiadomo, były już wówczas pupilem amerykańskiego kapitału finansowego).

Pożyczka stabilizacyjna z 1937 roku, reklamowana jako wielki sukces sanacji, oddawała decydujący wpływ na Bank Polski międzynarodowej finansjerze. Polska „uszczęśliwiona” została amerykańskim „doradcą” finansowym, Deweyem, który miał równy z rządem głos w sprawach całej naszej polityki walutowej i kredytowej. Jak stwierdza profesor Grabski:

„Kuratela międzynarodowej finansjery nad naszą polityką ekonomiczną uniemożliwiła rządowi skuteczną walkę z deficytem bilansu handlowego. Kapitał bowiem zagraniczny zainteresowany jest w tym, by Polska była konsumentem produktów amerykańskich, angielskich, niemieckich — a nie konkurentem na rynkach międzynarodowych fabryk amerykańskich, angielskich i niemieckich. Pożyczka „kluczowa” (stabilizacyjna) otwarła wrota dla odpływu pieniędzy z Polski, a nie dla przypływu zagranicznych kapitałów. Z miesiąca na miesiąc mniej pieniędzy w kraju, trudniej o kredyt, rośnie ilość protestów wekslowych, a obroty handlowe maleją. Szkody pożyczki stabilizacyjnej już ponieśliśmy. Utraciliśmy już niezależność naszej polityki kredytowej.”2

Grabieżczy, eksploatatorski charakter pożyczek zagranicznych charakteryzują dobitnie warunki pożyczki tytoniowej włoskiej, zapałczanej oraz francuskiej kolejowej.

W dniu 10 marca 1924 roku pomiędzy rządem polskim, a rządem włoskim została zawarta umowa na mocy której rząd polski uzyskał pożyczkę 400 mln lirów, oficjalnie na 7%, amortyzowanej w ciągu 20 lat. Umowa przewidywała, że wszystkie opłaty skarbowe, obciążające pożyczkę, ponosi rząd polski. Pożyczka była zabezpieczona na pierwszej hipotece nieruchomości, jakie Monopol Tytoniowy posiadał w momencie zawarcia umowy lub miał posiadać w przyszłości, oraz na dochodach Monopolu. Rząd polski nie mógł zaciągnąć innych pożyczek zagranicznych z gwarancją hipoteczną lub przywilejami na powyższych nieruchomościach lub dochodach.

Na mocy dodatkowego układu skarb polski oprócz odsetek i rat od pożyczki tytoniowej obowiązany był wypłacać przez 10 lat na tzw. „Fundusz Rezerwowy”, ulokowany w włoskim Banca Commerciale, sumy pobierane z dochodów Monopolu Tytoniowego. Ten fundusz rezerwowy ulokowany był w bonach skarbowych lub papierach państwowych włoskich, jako dodatkowe zabezpieczenie rządu włoskiego. Podczas gdy pożyczka polska została emitowana po kursie 81 za 100 i przynosiła 7%, to obligacje włoskie były zakupywane po kursie 93 i przynosiły 5%.

Oryginalność tej transakcji pożyczkowej polegała na tym, że następował moment, w którym suma pieniędzy ulokowanych przez rząd polski w bonach włoskich równała się niespłaconej części pożyczki. Ale bony włoskie przynosiły mniej niż rząd polski płacił od swych obligacji. Wówczas rząd polski płacił różnice procentów, jakkolwiek faktycznie nic nie był winien.

Wreszcie następował moment, gdy Skarb Państwa z dłużnika zamieniał się w gruncie rzeczy w wierzyciela skarbu włoskiego, a mimo to nadal musiał płacić i był nadal skrępowany uciążliwymi warunkami umowy tytoniowej.

Oficjalny procent wynoszący 7, faktycznie na skutek ciężarów skarbowych, ciążących na rządzie polskim, podnosił się do 8,5, a po doliczeniu różnicy między procentami otrzymywanymi od bonów włoskich, a procentami płaconymi przez rząd polski od obligacji był jeszcze znacznie wyższy.

Do tego dochodziła różnica kursu walut. Tak np. w roku 1931/32 Polska otrzymała 14,1 mln. dolarów, zapłaciła 19,1 mln. dolarów, a była jeszcze „winna“ 8 milionów dolarów w złotych.

Przedstawiciel posiadaczy obligacji miał prawo wglądu do ksiąg Monopolu i do ich kontroli; koszty utrzymania tego przedstawiciela ponosił Monopol Polski.

Nie na tym jednak kończył się haracz pożyczkowy.

Równocześnie z zawarciem umowy pożyczkowej włoskiej i na jej podstawie Monopol Tytoniowy zawarł umowę, niesłychanie krępującą jego działalność.

Dyrekcja Monopolu Tytoniowego przyznała koncesjonowanej grupie włoskiej w osobach panów Hugo i Polco Pecchioli tytułem wynagrodzenia za usługi oddane przy zaciąganiu pożyczki zagranicznej przywilej, na zasadzie którego w ciągu 20 lat, tj. do roku 1944, Polski Monopol zobowiązywał się do nabywania od nich surowego tytoniu w ilościach równych 60% swego zapotrzebowania w zakresie tytoniu zagranicznego.

Z pozostałych 40% zapotrzebowania surowego tytoniu zagranicznego Monopol obowiązany był połowę, tj. 20% , nabyć z przetargu, a tylko co najwyżej 20 proc. miał prawo nabyć w formie swobodnego zakupu. O przetargach, na których Monopol nabywał 20% swego zapotrzebowania, winna była być zawiadomiona firma Pecchioli, która również mogła wziąć udział w przetargu, a zatem mogła być dostawcą 80% tytoniu zagranicznego.

Cena tytoniu była ustalana na przetargu. Ale tytoń surowy jest towarem niesłychanie indywidualnym i określenie jego klasy jest rzeczą bardzo trudną. Firm a Pecchioli ofiarowywała zazwyczaj gatunek tytoniu znacznie gorszy jako gatunek, który Monopol nabył na przetargu, i po tej samej cenie. Monopol przepłacał w ten sposób za surowiec.

Ponadto w ilości stanowiącej 60% zapotrzebowania Polskiego Monopolu rząd włoski miał prawo dostawy pewnej ilości tytoniu surowego produkcji włoskiej, która w pierwszych trzech latach była ustalona w maksymalnej ilości 2 milionów kg rocznie, a w latach następnych wzrastała.

Ceny sprzedaży tego tytoniu określał rząd włoski. Rząd włoski miał również prawo odstąpienia tego przywileju jakiemuś prywatnemu konsorcjum włoskiemu, które wówczas samo dyktowało cenę.

Oddzielny punkt umowy przewidywał, że rząd polski zobowiązuje się do prowadzenia Monopolu w ten sposób, ażeby jego czyste dochody były co najmniej trzy razy większe, niż wynoszą sumy potrzebne do obsługi pożyczki tytoniowej włoskiej. Postanowienie to wyznaczało pewną minimalną cenę tytoniu i papierosów, poniżej której Monopol Tytoniowy nie miał prawa sprzedawania swych wyrobów. Widomym symbolem wywłaszczenia Polski z majątku i ograniczenia jej suwerenności był punkt umowy przewidujący w wypadku działań wojennych na terenie Polski— prawo wywieszania na gmachach należących do Monopolu flagi włoskiej.

Reasumując:

Tytoniowa pożyczka włoska nakładała na polski organizm gospodarczy olbrzymie ciężary w postaci:

a) niesłychanie wysokich lichwiarskich procentów,

b) ograniczenia swobody w kalkulacji handlowej oraz przymusowej

sytuacji jako kupca,

c) ograniczenia suwerenności gospodarczej i swobody dysponowania własnością,

d) obciążenia konsumenta wysoką ceną produktów monopolowych.

Zadłużenie Polski z tytułu pożyczki tytoniowej zlikwidowano dopiero na mocy traktatu pokojowego z Włochami w r. 1946.

Rabunkowy charakter pożyczek tego typu jest jeszcze bardziej widoczny w wypadku pożyczek zapałczanych.

W roku 1925 szwedzko-amerykański koncern Kreugera wpłacił do Banku Gospodarstwa Krajowego 6 mln dolarów, a więc sumę bardzo niewielką w charakterze pożyczki.

W tymże roku na mocy ustawy został w Polsce wydzierżawiony temuż koncernowi Monopol Zapałczany. Specjalnie utworzona Spółka Akcyjna dla Eksploatacji Polskiego Monopolu Zapałczanego w Polsce, należąca do Koncernu Kreugera, wykupiła istniejące na terytorium Rzeczypospolitej fabryki zapałek, uzyskując równocześnie prawo wykupienia fabryki chloranu potasu oraz wybudowania fabryki chloranu potasu i fabryki fosforu. Cena zapałek została ustalona w ten sposób, aby spółka mogła uzyskać oprócz opłaty monopolowej co najmniej 12% czystego zysku od funduszu inwestycyjnego, jak również od kapitału akcyjnego.

Znaczna część wykupionych fabryk została unieruchomiona, co, rzecz jasna, musiało się odbić zarówno na produkcji, jak i na zatrudnieniu robotników oraz na cenie zapałek. Nie tracił nie na tym koncern Kreugera, który na podstawie umowy po wygaśnięciu terminu dzierżawnego wycofywał cały kapitał obligacyjny, a więc zarówno inwestycyjny, jak i akcyjny, oprocentowany w dodatku w wysokości 12% rocznie.

Zgodnie z umową, spółka zapałczana nabyła fabrykę chloranu potasu pod firmą „Radocha”. Firma „Radocha”, należąca do koncernu Kreugera, liczyła spółce dzierżawnej, również należącej do koncernu Kreugera, wysokie ceny za chloran potasu. Monopol podwyższał ceny zapałek stosownie do podwyższonej ceny chloranu potasu.

W rezultacie zyskiwała firma „Radocha”, a raczej jej właściciel — koncern Kreugera, nic nie traciła na tym spółka dzierżawna, również należąca do koncernu Kreugera, a koszty zwiększonych zysków pokrywał polski robotnik i chłop.

W tym samym celu została założona spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Trak” dla eksploatacji lasów oraz przemysłu i handlu leśnego.

Najpoważniejszym współwłaścicielem firmy „Trak” został dyrektor spółki akcyjnej dla eksploatacji Monopolu Zapałczanego. W praktyce „Trak” dostarczał spółce dzierżawnej osikę, zakupowaną głównie z lasów państwowych. Im drożej „Trak” sprzedawał osikę spółce drzewnej, tym większe dochody miał „Trak”, a więc Kreuger, tym wyższa była cena zapałek, którą płacić polski konsument.

W 1931 roku Svenska Taendsticks Aktb., należąca do koncernu Kreugera, udzieliła rządowi polskiemu nowej pożyczki w wysokości 32,4 mln dolarów w formie zakupu emisji obligacji państwowej z 35-letnim okresem umorzenia. Rząd zobowiązał się przyjąć nieumorzone jeszcze zobowiązanie dłużne pierwszej pożyczki zapałczanej al pari wraz z narosłymi odsetkami, jako część spłaty nowej pożyczki, tak, że faktycznie pożyczka była znacznie mniejsza. Spłata kapitału i odsetek obligacji zabezpieczoną była wszelkimi dochodami i wpływami, które skarb miał otrzymywać od dzierżawców Państwowego Monopolu Zapałczanego. Obligacje i kupony od pożyczki były zwolnione w Polsce od wszelkich opłat, podatków i stempli.

Tę drugą pożyczkę wykorzystał Kreuger dla znacznego pogorszenia warunków umowy dzierżawnej, zawartej przy zaciągnięciu pierwszej pożyczki zapałczanej.

Nowa umowa przewidywała rozszerzenie monopolu na półfabrykaty, tj. na pręciki z drzewa używane do produkcji zapałek, taśmy drzewne używane do produkcji pudełek i gotowe pudełka zapałczane.

W ten sposób nastąpiło wyraźne uzależnienie producentów osiki, jako dostawców monopolu. Polska była jednym z niewielu producentów osiki. W interesie kraju leżał wywóz osiki w stanie obrobionym, a więc w postaci drewienek zapałczanych. Oczywiście importerzy osiki (w pierwszym rzędzie chodziło tu o Niemcy) woleli nabywać ją w stanie surowym, nie obrobionym i u siebie przerabiać osikę na drewienka. Na podstawie nowej umowy, wywóz osiki w postaci drewienek był uzależniony od zgody koncernu szwedzko-amerykańskiego.

Poza tym spółka otrzymała w dzierżawę monopol zapalniczek, tj. otrzymała prawo produkcji zapalniczek we własnych zakładach, zamawiania zapalniczek w krajowych fabrykach, produkujących wyłącznie za zezwoleniem spółki i dla spółki, a wreszcie sprowadzania zapalniczek z za granicy bez opłaty cła. Najważniejsze było prawo trzecie, które w gruncie rzeczy było monopolem sprzedaży w Polsce zagranicznych zapalniczek (głównie niemieckich), sprowadzanych do Polski bez opłaty cła przez lat 35. Zmierzało to wyraźnie do uniemożliwienia powstania w Polsce krajowej produkcji zapalniczek. W rezultacie zlikwidowano „groźbę” rozpowszechnienia się zapalniczek, które konkurowałyby oczywiście z kreugerowskimi zapałkami.

Pierwsza umowa dzierżawna (w roku 1925) zobowiązywała spółkę do eksportu zapałek w wysokości co najmniej 1/3 konsumpcji krajowej. Nowa umowa uchyliła ten obowiązek, spółka zachowała jednak prawo eksportowania zależnie od swojej woli. Było to jawne uprzywilejowanie koncernu zagranicznego ze szkodą dla polskiego bilansu handlowego i płatniczego. Było to jawne wyrzeczenie się części suwerenności państwowej, ponieważ polityka eksportowa na odcinku zapałek należała do Svenska Taendsticks Aktieboleget, należącej do koncernu Kreugera.

Ta eksploatatorska polityka na odcinku zapałczanym tłumaczy m. in,, dlaczego w niektórych rejonach Polski przedwrześniowej dzielono zapałki na 4 części, dlaczego w roku 1938 sprzedawano średnio tylko 11 pudełek zapałek na 1 mieszkańca (w roku 1947 – 35,8).

W roku 1931 rząd polski zawarł umowę z konsorcjum francuskim, którego udziałowcem był wielki francuski koncern zbrojeniowy Schneider-Creuzot oraz grupa wielkich banków francuskich, ściśle z tym koncernem związanych. Powstałe w wyniku tej umowy „Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe” otrzymuje koncesję na budowę kolei Gdynia-Górny Śląsk, a w zamian za to wypuszcza obligacje tej kolei na ogólną sumę 1 100 mln franków francuskich (350 mln złotych), rzuca te obligacje na rynek francuski i za otrzymane w ten sposób pieniądze buduje kolej. Za kierownictwo budowy firma Schneider otrzymuje ryczałtowo 15% ogólnej sumy kosztów budowy. Przy kosztorysie obliczonym na 1 100 mln fr. wynosi to 156 mln franków czystego dochodu. Ale Schneider zarabia na tym interesie podwójnie. Materiały do budowy kupuje w firmach, których jest współwłaścicielem, np. w hucie Bankowej przy Zakładach Starachowickich, płacąc wysokie ceny za materiał. Zarabia w ten sposób jako dostawca materiałów a równocześnie zwiększając koszty budowy kolei, zwiększa sumę owych 15%, stanowiących jego wynagrodzenie jako koncesjonariusza.

Ale rola Schneidera nie kończy się wraz z ukończeniem budowy kolei. Na podstawie koncesji koleją miało zarządzać w ciągu 45 lat „Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe”, to znaczy – koncern Schneider-Creuzot. Przez posiadanie kolei obsługującej najważniejsze okręgi przemysłowe (Górny Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie i Krakowskie, okręg łódzki) i najwyżej pod względem uprawy rolnej stojące tereny (cukrownictwo), francuski kapitał finansowy zyskiwał olbrzymi wpływ na życie gospodarcze Polski.

Nie mając potrzeby troszczyć się o to, aby dochód z kolei starczył na opłacenie procentów z pożyczki, mógł Schneider w trakcie 45-letniego administrowania koleją prowadzić tę samą rabunkową gospodarkę, którą prowadził przy budowie, mógł nadal przepłacać olbrzymie sumy za materiał, kupowany we własnych lub „zaprzyjaźnionych” fabrykach (szyny, wagony, lokomotywy), mógł opłacać krociowe pensje licznym dyrektorom itd – deficyty bowiem na zasadzie koncesji pokrywać musiał rząd polski z funduszów podatkowych, wyciskanych z ludności. Poza tym mógł Schneider podwyższać opłaty przewozowe, a ponieważ najważniejszym obiektem przewozowym miał być węgiel, strata pochodząca z podwyżki taryf przewozowych spadała znów na państwo. Tak więc oficjalnie 6-procentowe oprocentowanie pożyczki wynosiło faktycznie 20 do 25%.

Interesów kapitału francuskiego w Polsce strzegł specjalny kontroler opłacany z funduszów kolei. Efekt tej kontroli był taki, że poza pierwszą transzą w wysokości 400 mln franków, następne nie zostały już wypłacone pod pozorem niepowodzenia pierwszej emisji. Schneider-Creuzot zachował swe prawa, nie wykonując zobowiązań.

Nie omawiamy tu politycznego aspektu pożyczki, mającej niewątpliwie charakter strategiczno-wojenny i zwiększającej wpływy i nacisk międzynarodowego imperializmu na Polskę. Trudno także w ramach artykułu omówić warunki wszystkich, jakże szkodliwych dla Polski pożyczek zagranicznych (np. komunalna-ullenowska). Chodzi tu raczej o wykazanie podstawowych tendencji.

Po zamachu majowym z 1926 r. sanacja zadęła w triumfalne surmy, że obecnie sytuacja się zmieni, że kapitał zagraniczny będzie miał odtąd większe zaufanie do Polski, że uciążliwe warunki poprzednich pożyczek zagranicznych ustąpią miejsca korzystnemu dla Polski dopływowi kapitału zagranicznego.

Andrzej Sapieha pisał:

„Dawniej (czyli przed 1926 r.) wszelkie starania o wielkie kredyty zagraniczne były z góry skazane na niepowodzenie albo prowadziły do zawarcia umów, które dzisiaj wydają się nam w prost szkodliwe. Dla uzyskania nędznych kilku, ale wówczas wydających się niezbędnymi,

milionów dolarów poszła większa część najrentowniejszych przedsiębiorstw państwowych w długoletni jasyr kapitałów zagranicznych: wydzierżawienie monopolu zapałczanego, włoska pożyczka tytoniowa i pożyczka państwowa, tzw. dillonowska, są tego najjaskrawszym dowodem…“

Zmieniło się to, zdaniem Sapiehy, od przewrotu majowego:

„Niedużo czasu upłynęło, a opinia zagraniczna korzystnie zaczęła oceniać rządy Marszałka. Nieobliczalna w swoich poczynaniach wielogłowa wszechwładza sejmowa, kierująca się często bezmyślną nienawiścią partyjną, interesami grupy i partii, a nie narodu — przestała istnieć. Argumenty partyjnictwa politycznego, żerującego do przewrotu majowego na konfliktach wewnętrzno-politycznych i socjalnych, przestały odgrywać rolę przy rozpatrywaniu i załatwianiu zagadnień finansowo-ekonomicznych“.3

Sanacyjny prezes Banku Gospodarstwa Krajowego i wielkich koncernów przemysłowych p. Roman Górecki, jeszcze w 1931 r. pisał:

„Kapitał wymaga spokoju, w przeciwnym razie kryje się i ucieka do miejsc, które pod tym względem zapewnią mu bezpieczeństwo (…) Szkodliwa działalność opozycji, prowadzącej przez tyle lat zażartą walkę z rządem, hamowała przypływ kapitałów do Polski, narażając

kraj na utratę milionów złotych. Dopiero obecny układ sił politycznych jest w stanie pokazać zagranicy, że znaczenie naszej opozycji jest tak małe, iż nie będzie ona w stanie w jakikolwiek sposób wpływać na dalsze losy kraju. Dopiero obecnie możemy dać kapitalistom zagranicznym niezbędną gwarancję ładu i porządku wewnętrznego, jakiej oczekiwali od nas od dawna“. 4

Rzeczywiście — faszyzacja Polski przez Piłsudskiego odpowiadała interesom zagranicznych koncernów i holdingów, które były zainteresowane w dławieniu oporu mas robotniczych i chłopskich, w uzyskaniu większej możliwości i łatwości wyzysku.

Rzeczywiście – antyradzieckie plany Piłsudskiego były na rękę polityce i zamierzeniom imperializmu międzynarodowego. Pod tym względem zaufanie kapitału zagranicznego istotnie wzrosło.

Ale równocześnie międzynarodowy kapitał monopolistyczny nie miał w najmniejszym nawet stopniu zamiaru łagodzić warunków kredytu, lecz na odwrót – obiecywał sobie odtąd (i słusznie!) zwiększenie stopy wyzysku Polski.

Że nie omylił się, świadczą pożyczki zaciągane po roku 1926, jak pożyczka stabilizacyjna, jak druga umowa z Kreugerem z roku 1930, jak pożyczka z roku 1931 i cały szereg innych.

Świadczy o tym w szczegółowości fakt, że właśnie po roku 1926 proces opanowania przemysłu polskiego i całego życia gospodarczego w Polsce przez międzynarodowy kapitał monopolistyczny dochodzi do szczytu.

III

Druga podstawową formą importu kapitałów zagranicznych do Polski było, jak już mówiliśmy wyżej, wykupowanie przedsiębiorstw polskich i udziałów w nich oraz udzielanie pożyczek poszczególnym przedsiębiorstwom przez kapitał zagraniczny. Jak wynika z tablicy na str. 71 te dwie grupy wynosiły 1 stycznie 1932 roku 5 095 000 000zł, stanowiąc 50% ogólnego zadłużenia Polski wobec zagranicy. Należy zaznaczyć na wstępie, że nie wszystkie kapitały zagraniczne są w przedsiębiorstwach polskich rozpoznawalne.

Udział kapitału zagranicznego w krajowych spółkach akcyjnych wzrasta z roku na rok. Jeśli w roku 1929 udział ten wynosił 33,3% w stosunku do całości kapitału zakładowego wszystkich spółek akcyjnych w Polsce, to już w roku 1933 wynosił 44,2%. Faktyczny jednak wpływ kapitału zagranicznego był znacznie większy. Cały kapitał zakładowy spółek krajowych z udziałem kapitału zagranicznego wynosił 2 897 000 000 zł. W 95% tych spółek większość miał kapitał zagraniczny, tak więc faktycznie pod decydującym wpływem kapitału obcego były spółki reprezentujące 2 750 000 000 zł, co w stosunku do ogólnego kapitału zakładowego wszystkich spółek akcyjnych w Polsce, stanowiącego 4 180 000 000 zł, stanowiło 66% ogólnego kapitału. Należy pamiętać o tym, że kapitał zagraniczny działał w największych przedsiębiorstwach. Przeciętny kapitał własny spółki akcyjnej z udziałem obcych kapitałów wynosił 6 217 000 zł, podczas gdy na jedną spółkę akcyjną czysto polską wypadało średnio 1 688 000 zł.

Nie koniec na tym. Prócz spółek krajowych z udziałem kapitału obcego działały w Polsce spółki czysto zagraniczne. Ich kapitał wynosił 306 milionów zł. Tak więc udział kapitału obcego w kapitałach akcyjnych w Polsce wynosił 48%, a faktyczny zasięg opanowania 68%. Wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe o kapitale akcyjnym powyżej 5 mln zł były opanowane przez kapitał obcy w 90%.

Udział kapitału obcego w podstawowych gałęziach produkcji był wręcz decydujący. W przemyśle naftowym wynosił on 87,6% w przedsiębiorstwach górniczo-hutniczych 84,4%, w przedsiębiorstwach użyteczności publicznej (gaz, woda, elektryczność) — 77,2%, w przemyśle chemicznym 57,7%.

Na Górnym Śląsku panował kapitał niemiecki (prócz „Wspólnoty Interesów” — 85% w „Baildonstal”, 75% w Hucie Pokój itd.), w przemyśle naftowym i w Zagłębiu Dąbrowskim kapitał francuski. Bardzo wysoko skoncentrowany był zarówno w przemyśle hutniczym, jak i naftowym kapitał amerykański. W przemyśle chemicznym i włókienniczym działał kapitał angielski. Kapitały te, jak zresztą i belgijski, szwajcarski, holenderski, austriacki, włoski itd. przesiąkały do wszystkich gałęzi.

Prócz tego kapitał zagraniczny był zaangażowany w różnych spółkach nieakcyjnych w wysokości 205 mln zł oraz miał decydujący wpływ na polską bankowość.

Powyższe cyfry i dane nie obrazują jednak jeszcze w należytym stopniu wpływów, jakie obcy kapitał wywierał na życie gospodarcze Polski, choćby dlatego że wystarczył również udział poniżej 50%, nawet 25% w danym przedsiębiorstwie, by faktycznie w nim panować. Akcje, pozostające w kraju, były zazwyczaj w rękach wielu niezrzeszonych posiadaczy. Tymczasem kapitał zagraniczny występował zwartą ławą, zazwyczaj po kryjomu lub jawnie w imię interesów jakiegoś zagranicznego koncernu. Można było posiadać znikomą ilość akcji, a jednak sprawować rządy na podstawie tajnych umów spółkowych, zastrzegających głos rozstrzygający. I tak np. francusko-belgijski koncern Boussaców miał w fabryce żyrardowskiej zaledwie 12,5%, akcji, a jednak władał tą fabryką niepodzielnie.

Siła kapitału zagranicznego wynikała nie tylko z jego pozycji właściciela czy udziałowca. Kapitał zagraniczny był przecież również wierzycielem polskich przedsiębiorstw przemysłowych. Większość zagranicznych kredytów otrzymywały te przedsiębiorstwa, które należały do obcego kapitału, a kredytobiorcą byli zagraniczni akcjonariusze.

Gdy akcjonariuszem i wierzycielem jest ta sama osoba, różnica między kredytem a udziałem ma znaczenie tylko formalne, buchalteryjne.

Kapitał zagraniczny prawie że nie zakładał nowych przedsiębiorstw w Polsce, lecz wykupywał tylko istniejące. Ze statystyki emisji akcji za rok 1930 wynika, że zagranica inwestowała zaledwie 11 mln zł w akcjach nowo założonych spółek, a 94 mln zł — w akcjach spółek dawno istniejących. Nie ma więc mowy o jakimś wpływie kapitałów obcych na uprzemysłowienie i rozwój gospodarczy w Polsce. Kapitał finansowy szedł tylko tam, gdzie nie było żadnego ryzyka, gdzie istniała pewność rentowności.

Jakież były skutki opanowania przemysłu polskiego przez kapitał zagraniczny?

Zyski przedsiębiorstw, które należały do kapitału zagranicznego, odpływały do dyspozycji właścicieli za granicę. Dotyczyło to zarówno tej części zysków, którą ci właściciele zużywali na swoje osobiste wydatki, jak i tej, którą lokowali według swego uznania dla dalszego powiększania

kapitału. Gdy obcy właściciel pozostawiał nawet narazie cześć zysków w Polsce, to okoliczność ta stanowiła tylko odroczenie a nie uniknięcie straty dla Polski. Pozostawione zyski obcego kapitału były używane na wykupienie dalszych przedsiębiorstw z rąk polskich, na usunięcie konkurencji na wzmożenie rentowności przedsiębiorstw. Proces odpływu zysków z Polski za granicę stawał się więc po pewnym czasie jeszcze bardziej intensywny. Im lepiej obce przedsiębiorstwo prosperowało, tym większe zyski odpływały zagranicę. Istniała więc wyraźna sprzeczność między interesem obcych właścicieli, a interesem kraju. W interesie kraju leżało gromadzenie dóbr materialnych, wzrost produkcji, wzrost konsumpcji, dodatni bilans płatniczy. W interesie obcych właścicieli leżała eksploatacja Polski na rzecz zagranicy. Ale kapitał zagraniczny był jak najściślej związany z krajowymi kapitalistami i obszarnikami, z kapitalistyczno-obszarniczymi rządami w Polsce; zapewnił im ochłapy z pańskiego stołu. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorstwa obce, popierane i uprzywilejowane, prosperowały najlepiej. W okresie kryzysu 1929—33 ilość polskich spółek akcyjnych spadła z 1.189 do 760, a zagranicznych wzrosła z 353 do 456.

Dalsze ujemne skutki opanowania przemysłu przez kapitał obcy – to fakt, że właściwe ośrodki dyspozycji przemysłem krajowym znajdowały się zagranicą. One to decydowały o polityce gospodarczej, finansowej i personalnej.

Holding zagraniczny otrzymywał np. zagranicą kapitał na 4%, a pożyczał je własnemu, należącemu doń, polskiemu przedsiębiorstwu na 12%. W tych formalnych odsetkach od wypożyczonego kapitału mieścił się ukryty zysk, od którego nie trzeba było płacić podatku ze szkodą dla skarbu państwa. W tej formie odpłynęło zagranicę np. w 1929 roku – 110,3 mln zł. Suma udzielonych przez kapitał francuski kredytów poszczególnym przedsiębiorstwom na 31.XII.1929 roku wynosiła 148,8 mln zł, a procentów od tych kredytów wypłacono w tymże roku 28,9 mln zł, co stanowi 20% od wypożyczonego kapitału. Jeśli wypłacona na rzecz koncernów zagranicznych i wywieziona z kraju oficjalne dywidenda wynosiła w roku 1928 53 081 tys zł, to odsetki od udzielonych kredytów wynosiły 110 321 tys zł. Nawet sanacyjny dziennikarz Wrzos obrazowo opisuje znaczenie, jakie dla polskiej gospodarki miało sztuczne zadłużenie przedsiębiorstw na rzecz ich zagranicznych holdingów:

„Na jednej z najbardziej ruchliwych ulic katowickich, na ul. Marszałka Piłsudskiego stoi ciężki, szary, piętrowy gmach, na którego frontonie widnieje napis: „Deutsche Bank”. Przed gmachem tym stoi polski policjant, który czuwa nad porządkiem i reguluje ruch. Policjant ten byłby pierwszy, który podniósłby do ust gwizdek lub sięgnął po broń, gdyby bankowi niemieckiemu grozić kiedyś miało niebezpieczeństwo. Ale pomyślmy, jaka panika powstałaby, gdyby w jakiś spokojny dzień do gmachu „Deutsche Bank” w Katowicach wkroczył — z tym, że obowiązkiem jego jest czuwanie nad porządkiem — polski policjant.

„Deutsche Bank” jest bankiem przemysłu górnośląskiego. Zadłużenie przemysłu górnośląskiego w wielkich bankach niemieckich, czyli w tzw. D-bankach wynosi przeszło 400 mln złotych. Nie jest rzeczą wesołą, że zaledwie 10 procent tej kwoty stanowią pożyczki długoterminowe. Jest

również rzeczą wiadomą, że oprocentowanie pożyczek krótkoterminowych jest wyższe, aniżeli oprocentowanie pożyczek długoterminowych, waha się bowiem między 7 — 12%. To nam mówi, jaka kwota odpływa za granicę z tytułu oprocentowania.

Ta kwota wynosi około 20 milionów zł. Teraz wiemy, o ile zadłużenie podraża produkcję. Oprocentowanie długów powiększa oczywiście koszt wydobycia węgla.”

„(…) Wtajemniczeni twierdzą, że duży wpływ na wzrost zadłużenia przedsiębiorstw miały transakcje finansowe, dokonywane przez ich kierowników. Mianowicie nabywano papiery wartościowe często wbrew woli zarządów przedsiębiorstw, lecz z nakazu bankiera przemysłu górnośląskiego, którego siedzibą jest Berlin.

Jednocześnie słychać, że te papiery wartościowe (mimo że przedsiębiorstwa są obciążone odpowiednimi sumami i spłacają je) bynajmniej nie znajdują się w depozytach przedsiębiorstw, lecz są lokowane za granicą. Wartość ich ma wynosić kilka milionów dolarów.”

„(…) Koszt własny wydobycia węgla waha się między 10 — 16 zł. Koszt własny wydobycia jest powiększony przez odsetki od długów zaciągniętych przez przemysł, przez operacje finansowe i znajdujące się za granicą spółki, którym trzeba nieść pomoce. Wynik: w handlu detalicznym jedna tona węgla kosztuje 64 zł.”5

Holdingi zagraniczne, „trzymające” akcje i udziały przedsiębiorstw polskich w swym portfelu, „trzymają” równocześnie akcje i udziały przedsiębiorstw w innych krajach, a przede wszystkim w Niemczech. Ich polityka wówczas uwzględnia interesy wszystkich tych różnych przedsiębiorstw i różnych krajów i kierując się motywami zarówno gospodarczymi (kalkulacja), jak i politycznymi, decyduje o zmniejszeniu wydobycia czy produkcji w jednym kraju, o zwiększeniu w drugim. Zamykano w Polsce fabryki i huty, wyrzucano robotników na bruk, ograniczano produkcję na rozkaz z Nowego Yorku, Paryża, Londynu i Berlina.

„W dzisiejszych warunkach nabywcami akcji, zwłaszcza pochodzących z krajów w kapitał ubogich, są raczej wielkie konsorcja, których celem nie zawsze jest bezpośredni zysk z przedsiębiorstwa na obszarze danego kraju. Nabywcy tego rodzaju dążą zasadniczo do zdobycia decydującego wpływu na kierownictwo danego przedsiębiorstwa.

Fakty takie kryć mogą w sobie poważne niebezpieczeństwa dla gospodarstwa krajowego. Jeżeli bowiem nabywca inwestował już gdzie indziej o wiele większe kapitały w danej gałęzi produkcji, a przedsiębiorstwo, w którym nabył decydujący udział, jest dzięki swemu położeniu geograficznemu lub innym obiektywnym warunkom produkcji dla innych jego przedsiębiorstw konkurencyjne, zdobycie takiego udziału stanowić może o dalszej pracy lub nawet egzystencji danego przedsiębiorstwa.”6

W okresie kryzysu spadek produkcji w Polsce był największy w porównaniu z innymi krajami kapitalistycznymi. Wskaźnik produkcji wynosił w roku 1933 — 55 w stosunku do 100 w roku 1929. Na zachodzie, w następującym po kryzysie okresie depresji, wytwarzała się stopniowo obfitość pieniądza w stosunku do gwałtownie skurczonych rozmiarów produkcji i obrotu. Było to rezultatem stopniowego gromadzenia się w bankach wycofanego w okresie kryzysu kapitału, który znów poszukiwał lokaty. Natomiast w Polsce — w rezultacie odpływu kapitałów zagranicę — w tymże samym okresie wkłady w bankach akcyjnych zamiast wzrostu wykazują spadek, a wewnętrzną pożyczkę państwową, pokrywaną zagranicą w ciągu jednej godziny, w Polsce lokowało się w drodze przymusu między pracowników najnędzniej uposażonych.

Zwiększone zyski i dochody z kapitałów zaangażowanych w Polsce otrzymywał kapitał zagraniczny także drogą zwalniania od podatków.

Ulubieńcem sanacyjnego rządu polskiego był np. znany potentat i spekulant finansowy, jeden z wodzirejów „Wall Street”, gorący protektor kapitału niemieckiego i -oczywiście! – wróg nowej Polski, p. Averel Harriman, minister handlu USA.

Po raz pierwszy zainteresowała się grupa p. Harrimana Polską w roku 1926. Wówczas to jedna z harrimanowskich firm „Anaconda” wraz z niemieckim przedsiębiorstwem „Giesche”, które ku było współwłaścicielem polskiego przedsiębiorstwa cynkowego, założyła spółkę pod firmą „Silesian American Corporation”. Holding amerykańsko-niemiecki z przewagą „Anacondy”, tj. grupy Harrimana, wszedł w posiadanie wszystkich 172 akcji po 1 mln złotych potężnego koncernu, w skład którego wchodziły 2 kopalnie węgla, 2 kopalnie rud ołowianych i cynkowych, zakład tlenku cynku, zakład przeróbczy rud cynkowych i ołowianych, kompleks hut, huta cynkowa, zakład elektrolizy cynku, fabryki kwasu siarczanego, walcownie blachy cynkowej i drutu, stając się w ten sposób faktycznie monopolistycznym producentem cynku w Polsce. W skład Rady Nadzorczej „Gieschego” weszło 3 Amerykanów (Harriman, Rossi, Kelley) i 3 Niemców, a na okrasę prezes Lewiatana p. Andrzej Wierzbicki.

Do firmy „Giesche”, a tym samym do Harrimana, należało również 100% akcji Fabr. Chemiczn. dr Carl Schaff et Co, 87% akcji Belgijskiej S.A. Górn. i Przem., 69% akcji fabryki porcelany.

Za łaskę, jaką p. Harriman wyświadczył Polsce, i za niespełnione nigdy obietnice Harriman zwolniony został ustawowo od zapłaty nieuiszczonej reszty podatku majątkowego, tj. otrzymał podarunek od rządu polskiego w wysokości 28 mln zł, a równocześnie otrzymał zapewnienie zwrotu cła przywozowego od rudy cynkowej i ołowianej, względnie cła wywozowego od cynku, ołowiu i jego fabrykatów, o ile cło takie byłoby w przyszłości wprowadzone. Było to wyraźne uprzywilejowanie kapitału zagranicznego z pokrzywdzeniem przemysłu krajowego, był to system, z którego, jak pisze prof. H. Tenenbaum, „dobrodziejstw korzystał kapitał zagraniczny tylko w Turcji”. („Struktura gospodarstwa narodowego”, tom I, str. 501).

W ciągu następnych paru lat wszedł Harriman drogą różnych machinacji holdingowych w posiadanie przemysłu górniczo-hutniczego Górnego Śląska. Stopniowo uzyskał decydujący wpływ w hutach „Silesia”, w „Katowickiej Spółce Akcyjnej”, w hucie „Bismarcka’, w zjednoczonych hutach „Królewskiej” i „Laury” i wreszcie doprowadził do powstania wielkiego, monopolistycznego koncernu, tzw. „Wspólnoty Interesów Górniczo-Hutniczych”, stając się niekoronowanym królem węglowo-żelazno-cynkowym w Polsce, tak jak już nazywano go królem kolejowym w Ameryce. Nowo powstały koncern obejmował 50% produkcji żelaza w Polsce, 20% wydobycia węgla. Zatrudniał 45 tysięcy robotników i urzędników. Miał 261 mln zł kapitałów własnych i 58 miliony zł kapitałów obcych. Ogromna większość akcji koncernu znajdowała się w rękach harrimanowsko-niemieckiego holdingu Consolid. Silesian Steel Corporation. Późniejsze wykupienie większości akcji „Wspólnoty Interesów” przez rząd nie zmieniło zasadniczo sytuacji.

Rady Nadzorcze spółek harrimanowsko-niemieckich obsadzone były w większości przez Amerykanów takich jak sam Harriman i jego zastępca Irving Rossi, oraz przez Niemców ze słynnym Flickiem i Jakubem Goldschmidtem na czele. Na okrasę weszli do nich polscy agenci kapitału amerykańsko-niemieckiego, a równocześnie przedstawiciele polskiego kapitału finansowego o słynnych, a często historycznych nazwiskach, jak ks. Janusz Radziwiłł7, wicemarszałek senatu Hipolit Gliwic8 czy prezes Centralnego Związku Przemysłu, Handlu i Finansów (tzw. Lewiatana) — Andrzej Wierzbicki9.

Tak np. w największym górniczo-hutniczym koncernie w Polsce, decydującym o losach węgla, żelaza, a tym samym całego życia gospodarczego w Polsce rządzili:

1) Heinrich von Stein, bankier z Kolonii

2) Jakub Goldschmidt, bankier z Berlina

3) H. Gutman, bankier z Berlina

4) Averell Harriman, z Nowego Yorku

5) Irving Rossi, przedstawiciel Harrimana na Europę

6 ) Dr Eugene Lubowitsch z Paryża

7) Dr Flick z Berlina

8 ) Fritz Weinman z Berlina

9) Paul von Schwabach z Berlina

10) Geheimrat dr Willinger z Katowic

a na okrasę — ich dobrze opłacani agenci, a równocześnie przedstawiciele polskiego kapitału — ks. Janusz Radziwiłł, Hipolit Gliwic, dr Antoni Wieniawski10, dwaj ostatni członkowie Rady Nadzorczej największego banku prywatnego w Polsce — Banku Handlowego, którego udziałowcem był również Harriman, czołowi ekonomiści, oraz Józef Żychliński11.

Podobnie było w innych gałęziach przemysłu.

Przemysł naftowy znajdował się niemal bez reszty w ręku holdingów francuskich, belgijskich, angielskich itp.

W rękach koncernów belgijskich, angielskich i francuskich znajdowały się elektrownie, w rękach koncernów szwajcarsko-niemieckich przemysł barwnikowy, mający ogromne znaczenie dla obronności kraju.

Nie tu miejsce na całkowite przedstawienie stopnia opanowania gospodarki polskiej przez kapitał zagraniczny. Stwierdzić jednak należy, że koncerny zagraniczne, angażując się w Polsce, miały na oku dwa podstawowe cele:

1. eksploatować rynek polski na rzecz kapitału kraju macierzystego lub międzynarodowego oraz

2. nie dopuścić do powstania i rozwoju w Polsce przemysłu rodzimego, który stanowiłby konkurencję nie tylko na rynku krajowym, lecz także i na rynkach zagranicznych.

Jak widzieliśmy wyżej, holdingi międzynarodowe nie zadowalały się zwykłą wysoką dywidendą. Czerpały jeszcze dodatkowe zyski w postaci sztucznie wyolbrzymionych odsetek od pożyczek. Kazały swemu przedsiębiorstwu polskiemu uiszczać wysokie opłaty za patenty, licencje, pomoc techniczną, za gwarancje kredytowe, a nawet za samo przyrzeczenie udzielenia kredytu. Np. fabryka żyrardowska, której wytwórczość oparta jest na zupełnie dostępnej metodzie produkcji, nie stanowiącej żadnej tajemnicy, uiszczała holdingowi macierzystemu opłaty za pomoc techniczną. To silne niegdyś i zasobne przedsiębiorstwo uiszczało również opłaty za gwarancję kredytową, udzieloną przez holding dostawcom surowca.

Placówka obcego koncernu nie podejmowała eksportu, ograniczała swą produkcję, przyczyniając się do technicznego zacofania kraju, sprowadzała artykuły z centrali, zwalczała przedsiębiorstwa krajowe, utrudniając np. zaopatrywanie się w surowce, a równocześnie będąc dysponentem największych w Polsce karteli i syndykatów, ciągnęła zysk z wysokich cen wewnętrznych, godzących w szerokie rzesze konsumentów.

Obcy kapitał, do którego należały olbrzymie przedsiębiorstwa, potrafił, jak pisze Chełstowski:

„wywierać skuteczną presję na rząd, miał decydujący głos w związkach przemysłowców, miał swych przedstawicieli w izbach przemysłowo -handlowych, miał wielkie wpływy w prasie i w różnych organizacjach (…) Potrafił kształtować zarządzenia władz według swych interesów”. (Op. cit. str. 59 — 60).

Najniższy wskaźnik produkcji w okresie kryzysu, najniższe płace, najniższy wskaźnik spożycia krajowego, najwyższe ceny, zacofanie wsi polskiej — to bezpośredni wynik eksploatacji Polski przez obce kapitały wywierające również przemożny wpływ na politykę rządu.

* * *

Na tle powyższego, jakże daleko odbiegającego od całokształtu, obrazu wpływów i skutków „dopływu” kapitału obcego do Polski kapitalistycznej w okresie 1918 do 1939, z całą siłą występuje zasadniczo nowy typ kredytu otrzymanego przez nas na podstawie umowy styczniowej od Związku Radzieckiego.

Jest to kredyt nowego typu, możliwy tylko między dwoma państwami wolnymi od pasożytniczej narośli wielkokapitalistycznych monopoli, między państwami, opierającymi swą współpracę na braterskiej pomocy i uwzględnieniu obopólnych interesów.

Przypisy:

1 Z. Chełstowski – Zagadnienie obcych kapitałów w Polsce, Warszawa, 1936

2 Lwowki Kurier Poranny – 22. VII. 1929 rok

3 Praca zbiorowa, Na froncie gospodarczym, rok 1928, s. 150-151.

4 Praca zbiorowa, Pięć lat na froncie gospodarczym, s. 551.

5 Konrad Wrzos – Oko w oko z kryzysem, Warszawa, 1933, s. 94-96, 106.

6 Włodzimierz Zbrowski – Kapitał zagraniczny a kapitalizacja wewnętrzna, Warszawa, 1933, s. 23.

7 Prezes komitetu wykonawczego Zw. Cukrowni b. Kr. P., Wołynia, Małopolski i Śląska, prezes Banku Małopolskiego w Krakowie, członek prezydium Centralnego Związku Przemysłu Polskiego („Lewiatan“), senator, przewodniczący komisji spraw zagranicznych, wiceprezes B. B. W. R. itd itd.

8 Członek szesnastu rad nadzorczych spółek akcyjnych górniczo-hutniczych i metalowych.

9 Członek Rady Nadzorczej Banku Polskiego, Banku Handlowego w Warszawie i czternastu rad nadzorczych wielkich koncernów i przedsiębiorstw, prezes zarządu i naczelny dyrektor „Lewiatana“, przewodniczący sejmowej komisji przemysłowo-handlowej.

10 Członek ośmiu rad nadzorczych spółek akcyjnych.

11 Prezes Banku Cukrownictwa, wiceprezes Banku Handlowego w Warszawie, członek Rady Nadzorczej Banku Polskiego, członek rad nadzorczych w trzynastu wielkich instytucjach kredytowych i przemysłowych, jeden z prezesów „Lewiatana”.

Powiązane artykuły:

  1. Henryk Raort: Udział Polaków w Rewolucji Październikowej
  2. Jose Maria Sison: Pytania dotyczące ekonomii politycznej
  3. Restauracja kapitalizmu w Związku Radzieckim (rozdz. 1 – 3)
  4. Powojenne polsko-radzieckie stosunki gospodarcze
  5. Chińskie komuny ludowe
  6. Bolesław Bierut: Doświadczenia dziesięciolecia
  7. Chiny, a imperializm
  8. Liberalizm – XX wieczne transformacje kapitalizmu (cz. 2)
  9. Liberalizm – czy idee kształtują rzeczywistość (cz. 1)
  10. Jugosłowiańska “samorządność” – kapitalistyczna teoria i praktyka cz. 2

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FACEBOOK

Artykuły

  • Komunikat
  • Regionalny zespół koordynacyjny ICOR ds. Bliskiego Wschodu: Rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie
  • Kult „ciężkiej pracy”, jak kapitaliści zyskują na nieświadomości klasy robotniczej?
  • To w końcu jak z tymi “Korwinami lewicy”?
  • MLKP/Kurdystan: Za wolny Kurdystan i demokratyczną Syrię!

Komentarze

  • ŁysawyOsiłekZ_O.K. - Partia Pracy Korei oraz Rewizjonizm
  • Pragmatyczny Marksista Leninista - Czy Putin to antyimperialista i antyfaszysta?
  • Marxist-Leninist Theory | ML-Theory - Pamięci Róży Luksemburg z okazji 150-letniej rocznicy urodzin.
  • krulkur - Błędy w rozumieniu marksizmu-leninizmu-maoizmu
  • kaza - Prawda o buncie w Kronsztadzie

Archiwa

Polityka prywatności
©2025 Instytut Karola Marksa – Centrum Marksistowskiej Analizy Politycznej | WordPress Theme by Superbthemes.com