Część 1, część 2, cześć 3, część 4, część 5, źródło.
3. Nowe powroty
KOMUNIZM. Wiemy, że jest to słowo, którego należy używać ostrożnie. Nie dlatego, że w wielkiej paradzie słów może nie być już modne. Ale dlatego, że nasi najgorsi wrogowie używali go i nadal to robią. Nalegamy. Pewne słowa są jak pola bitew: ich znaczenie, rewolucyjne lub reakcyjne, jest zwycięstwem, które należy wyrwać ze szczęk walki1.
Jeśli mamy mówić o nowym powrocie do rewolucyjnego komunizmu, musimy najpierw przemyśleć problem starego powrotu. Odrzuciwszy do tej pory wszystkie «nowe» reartykulacje komunizmu, które próbują zdystansować nazwę od konceptualnej treści jego historii, łatwo byłoby założyć, że opowiadam się za powrotem do sposobu, w jaki komunizm był konceptualizowany i praktykowany przed ogłoszeniem «końca historii». Taka ocena byłaby jednocześnie prawdziwa i fałszywa.
Z jednej strony prawdą jest, że niniejszy traktat opowiada się za powrotem do rozumienia komunizmu, które zostało oddalone od współczesnego odnowienia jego nazwy. W końcu, wbrew wzrostowi postmodernizmu i szykownych radykalnych teorii, opowiadałem się za powrotem do uznania «rewolucyjnej nauki» i jej procedur prawdy, rozwiniętych i ustanowionych poprzez dialektykę sukcesu i porażki, która zaowocowała bogatym terenem teoretycznym. Taki teren jest o wiele bardziej przydatny dla praktyki rewolucyjnej, dla nadawania sensu światu, aby go przekształcić, niż współczesny ruch komunistyczny. Ten pierwszy nie powinien być odrzucany z powodu zimnowojennej ideologii, która uspołeczniła nas do myślenia o nim tylko jako o katastrofie. Co więcej, uważam, że istnieje ahistoryczny dyskurs, który wytworzył totalne przedstawienie przeszłych ruchów i teorii komunistycznych. Dość często można spotkać się z argumentem, wysuwanym zwłaszcza przez postmodernistów i post-kolonialistów, że marksizm z przeszłości nie mógł wyteoretyzować niczego innego niż surowe i eurocentryczne pojęcie klasy społecznej.
Z drugiej jednak strony, niniejszy traktat nie opowiada się za powrotem do komunizmu, który jest nieświadomy rozwoju walk społecznych i teoretycznych, które miały miejsce od końca lat 80-tych. Byłoby fałszem zakładać, że domagam się powrotu do komunizmu praktykowanego bezpośrednio po rewolucji październikowej w 1917 roku, a nawet do komunizmu praktykowanego w trakcie rewolucji chińskiej pod rządami Mao. Najbardziej oczywistym problemem związanym z wysuwaniem takiego żądania jest fakt, że rewolucje te zakończyły się niepowodzeniem. I choć nie powinniśmy pojmować tych niepowodzeń zgodnie z dyskursem końca historii, który zakazuje pamięci – powinniśmy uznać, że w tych rewolucjach ustanowiono ważne prawdy, ciężko wywalczone w walkach rewolucjonistów z przeszłości – nie powinniśmy fetyszyzować możliwości idealnego powtórzenia.
W końcu istnieje dość dogmatyczny sposób oceny naszej rewolucyjnej przeszłości. Wszystkie niepowodzenia przypisuje się brakowi wierności doskonałej teorii rewolucji, będącej wynikiem błędów jednostek i kontrolowanych przez nie organizacji. Rozwiązaniem jest powtórzenie dokładnie tego, co pozwoliło tym rewolucjom się wydarzyć, ale z dbałością o właściwe i «czyste» rozumienie teorii. Czyż nie jest to okrzyk bojowy każdej marginalnej sekty trockistowskiej? «Gdyby tylko towarzysz Trocki dowodził bolszewikami po Leninie. Rewolucja została zrujnowana, gdy Stalin zepsuł doskonale dobrą teorię rewolucyjną!». Jak jednak wspomniano w poprzednim rozdziale, nie ma czystej teorii komunistycznej, tak jak nie ma czystej nauki. W rzeczy samej, absolutystyczna konceptualizacja nauki to taka, w której prawdy naukowe nie mogą być kwestionowane przez kolejne eksperymenty. Jest to nauka zamknięta na przyszłość i, z powodu tego zamknięcia, raczej dogmatyczna niż naukowa. Koncepcja konieczności wyjaśnia, dlaczego tak jest. Spotkania z historyczną koniecznością wymagają, abyśmy ustanawiali prawdy rozłamujące ciągłość z rozwijającą się procedurą prawdy. Dlatego też musimy zachować ten sam standard oceny, gdy angażujemy się w teorię i praktykę rewolucyjną. Musimy stwierdzić, że nie ma idealnego komunizmu, do którego moglibyśmy kiedykolwiek powrócić. Nie ma precyzyjnych formuł, ale są uniwersalne aksjomaty. Łatwo jest pomieszać te dwie kategorie i skończyć albo fetyszyzując, albo pomijając koncepcje rozwijane przez całą historię rewolucyjnej walki.
Wielu z nas może z łatwością przypomnieć sobie ortodoksyjnych komunistów, którzy często uczestniczą w demonstracjach aktywistów, akcjach, nauczaniu i panelach. Misjonarze komunizmu, który okres należy do pierwszych dwóch dekad XX wieku, te tragiczne osoby wygłaszają te same «interwencje» i «potępienia» na każdym wydarzeniu, na którym mogą przemawiać. W każdym przypadku wygłaszana jest ta sama formuła, bez zwracania uwagi na konkretny kontekst wydarzenia. «Rozwiązaniem jest zjednoczenie klasy robotniczej i obalenie kapitalizmu». Często formuła ta ma na celu potępienie, ponieważ te pozbawione wyobraźni osoby odnoszą wrażenie, że nikt z uczestników nigdy nie myślał o jedności lub obaleniu kapitalizmu, opierając się na fakcie, że wydarzenia te dotyczyły palestyńskiego samostanowienia, roli polityki w sztuce lub aktualnego przykładu represji ze strony państwa. Rzeczywiście, być może innym powodem, dla którego wielu z nas nigdy nie chciało identyfikować się z komunizmem w przeszłości, było to, że błędnie kojarzyliśmy go z tymi skrajnymi dogmatykami, którzy zawsze wysuwali te same niejasne twierdzenia o jedności klasy robotniczej w oparciu o klasę robotniczą, która była wyraźnie wyimaginowana, ponieważ zgodnie ze wszystkimi empirycznymi dowodami, ci «towarzysze» nie reprezentowali interesów mas, w imieniu których przemawiali.
Powinniśmy być w stanie rozpoznać taki stary powrót do komunizmu jako powrót, który jest ostatecznie konserwatywny. Nie ucząc się niczego o tym, jak walka rozwijała się od 1917 roku do chwili obecnej – filtrując prawie sto lat historii przez nieugięte dogmatyczne kategorie myślowe, które w rzeczywistości deformują historię, aby pozostać ignorantami pomimo pozorów bystrego «know-how» – ta praktyka komunizmu jest pozbawiona witalności. Oczywiście słuszne jest twierdzenie, że rozwiązaniem jest zjednoczenie proletariatu w celu obalenia kapitalizmu, ale jest to slogan, który dotyczy tylko ostatniego przypadku, a jak Althusser niestrudzenie nam przypomina, ostatni przypadek często nigdy nie nadchodzi. Które historyczne momenty i miejsca walki działają tak, że są w stanie zapożyczyć ten truizm o jedności klasy robotniczej i zmusić nas do pytania o znaczenie jedności, skład i definicję klasy robotniczej, dokładną strategię obalenia kapitalizmu? Co takie slogany mają wspólnego z każdym konkretnym wydarzeniem, które może mówić o czymś, co jest również istotne i związane z walką klasową? Czy to możliwe, że formalne maksymy mogą rzeczywiście odciąć naszą zdolność do zrozumienia treści poszczególnych miejsc walki? I dlaczego osoby te często zakładają, że wiele z tych innych przypadków walki społecznej, głównie dlatego, że nie przypominają doktrynalnej definicji działania, same nie dotyczą jedności klasowej i obalenia kapitalizmu? Innymi słowy, czy ci «towarzysze» mogą w rzeczywistości sprzeciwiać się konkretnej walce klasowej poprzez mistyfikowanie debaty zgodnie z wyidealizowaną definicją proletariatu i burżuazji? Moglibyśmy zadawać retoryczne pytania, ale nie ma to sensu. Większość z nas odczuwa wstręt na myśl o zostaniu tego rodzaju staromodnym marksistą – jest to równie pociągające, jak zostanie mormonem.
Pójdźmy dalej, zostawiając za sobą tych tragicznych komunistycznych konserwatystów, i zastanówmy się nad faktem komunistycznej katastrofy. Nie powinniśmy mieć problemu z przyznaniem, że ruchy komunistyczne z przeszłości kończyły się katastrofą. Były to katastrofy nie z powodów podawanych przez różne antykomunistyczne narracje, ale dlatego, że trauma tych porażek wynikała z samego faktu wstrząsających sukcesów, które ustanowiły. Oznacza to, że porażki zarówno rewolucji rosyjskiej, jak i chińskiej były katastrofalne, ponieważ spadły one z tak wielkich wyżyn – osiągnęły tak wiele, uwalniając światowo-historyczny potencjał mas tylko po to, by upaść. Podczas gdy kapitalizm jest katastrofą z powodu swoich sukcesów, komunizm był katastrofą, ponieważ jego sukcesy zostały obalone przez jego ostateczne porażki. Nie jest tragiczne to, że kapitalizm jest katastrofą, ponieważ nie jest to porażka ze strony kapitalizmu. Zgodnie ze swoją wewnętrzną logiką robi on dokładnie to, do czego został stworzony – wyzysk, utowarowienie, nadmierną akumulację itd. W istocie problem nie polega na tym, że «kapitalizm nie działa» (jak chciałyby niektóre slogany), ale na tym, że działa bardzo dobrze2. Wcześniejsze doświadczenia komunizmu były jednak tragiczne w ten sam sposób, w jaki tragiczni są Edyp, Antygona i Hamlet. Celebrujemy ich i opłakujemy sposoby, w jakie zostali poniżeni.
A jednak komunizm nie jest bohaterem tragicznym, który umierając, nigdy nie może zostać wskrzeszony, chyba że w literackim eposie. Tragizm komunizmu wynika z faktu historycznej konieczności. Jest on zawsze otwarty na przyszłość, odrodzony po każdym nowym powrocie, który dąży do przywrócenia wielkości, która została pokonana przez porażkę – dążenie to odbywa się poprzez uchwycenie znaczenia tej wielkości i tego, co doprowadziło do jej niepowodzenia. Akceptując to, jakie prawdy zostały ustanowione, jakie błędy doprowadziły do porażki, każdy moment komunistycznej konieczności może ustanowić nowe prawdy i napotkać kolejne porażki. Stąd bolszewicy pod wodzą Lenina przezwyciężyli porażki Drugiej Międzynarodówki, w której panował Kautsky i Bernstein. Stąd Komunistyczna Partia Chin pod rządami Mao przezwyciężyła porażki Trzeciej Międzynarodówki, w której panował Stalin i Chruszczow.
Nie wyświadczamy rewolucyjnym masom żadnej przysługi, zachowując się tak, jakby ta przeszłość była albo bez zarzutu, albo całkowicie naganna. Mówienie o nowym powrocie to mówienie o sposobie, w jaki można nadać sens historii sukcesów i porażek poprzez żywe doświadczenie teraźniejszości. Co więcej, wszystkie pytania postawione przez te radykalne teorie, które odrzuciły tę rewolucyjną przeszłość, muszą znaleźć odpowiedź w tym nowym powrocie, i to nie zawsze w sposób lekceważący.
Mówienie o nowym powrocie oznacza uznanie, że przeszłość zawsze powraca poprzez teraźniejszość. Musimy rozpoznać ten powrót, zamiast pozwalać mu przemawiać poprzez nasze nieświadome działania. Historia ma swoją zemstę i nie warto cytować tego irytującego frazesu Santayany – o którym nawet konserwatyści robią wiele hałasu – aby uznać ten punkt. W końcu Marks rozpoznał ten sam punkt wcześniej i zrobił to w kontekście myślenia o ruchach społecznych, w których historia może rzeczywiście powtórzyć się jako tragedia i nędza. Bycie nieświadomym wagi martwych pokoleń oznacza powtarzanie wszystkich błędów przeszłości. Ruchy społeczne robią to od dziesięcioleci. Komunizm nie może sobie pozwolić na popełnienie tego samego błędu.
Jeśli więc mamy zastanowić się nad możliwością nowego powrotu, musimy również przemyśleć sposób, w jaki taki nowy powrót pojawił się w centrach kapitalizmu w niedawnej przeszłości, a po tym badaniu pamiętać o sposobach, w jakie nastąpiły również nowe powroty do wszystkich błędnych praktyk, które mogą uniemożliwić nam kiedykolwiek podobny nowy powrót teraz – lub nawet w przyszłości, gdy te same błędy się powtórzą. Antyrewizjonizm i «Nowa Lewica», wszystkie reformistyczne pułapki, fałszywe obietnice teorii spekulatywnej, a wreszcie konieczność nowego powrotu do współczesnego antyrewizjonizmu przeciwko nowemu powrotowi do bezpodstawnych utopijnych komunizmów.
3.1 Antyrewizjonizm
Wszystkie akademickie kolaboracje wspomniane w poprzednim rozdziale to niewiele więcej niż historia powtórzona jako tragedia, jeśli nie farsa. W minionych pokoleniach rewolucyjnej walki w centrach kapitalizmu pojawiła się «Nowa Lewica», która również próbowała rekonfigurować ideologię komunistyczną z powodu domniemanej porażki. Rewolucja radziecka zbliżała się do momentu rewizjonizmu, a w związku z tym podejściem niektórzy argumentowali za potrzebą powrotu do fundamentów marksizmu w celu ponownej oceny rewolucyjnej filozofii – zarówno Szkoła Frankfurcka, jak i sytuacjoniści, by wymienić dwa znaczące przykłady Nowej Lewicy, argumentowali za tym powrotem i, w trakcie wysuwania tego argumentu, bronili potrzeby akademickiej ponownej oceny rewolucyjnej nauki.
Te akademickie zbliżenia, ponieważ zawsze były niewiele więcej niż teorią pozbawioną praktyki, były niezdolne do rozpoznania tych ruchów, które również kwestionowały obecny stan rewolucyjnej praktyki, ale robiły to w sposób, który ignorował ostrożne akademickie spostrzeżenia Nowej Lewicy. Nowa Lewica nie poznała rewolucji chińskiej, tak jak nie poznała niezliczonych rewolucji antykolonialnych, na które wpływ miało to światowe wydarzenie historyczne w Chinach.
Podczas gdy to głównie akademickie ugrupowanie opowiadało się za teoretycznie nieprzejrzystym (ale praktycznie banalnym) restartem filozofii marksistowskiej, «inna lewica» – lewica peryferii, rewolucje poza zakresem akademickiej grzeczności – domagała się powrotu do rewolucyjnego marksizmu, który uważano za nieokrzesany. Pragnięto powrotu, który wychodził poza teoretyczny rozwoju osiągnięty przez Sowietów. Tam, gdzie Nowa Lewica popadła w krytykę «totalitaryzmu», starając się stworzyć marksistowską filozofię, która mogłaby uciec od pułapek faktycznie istniejącego socjalizmu, ta druga lewica teoretyzowała o ciągłości z zakazaną nauką, która w momencie ciągłości wymagałaby kolejnego punktu zerwania. Czy możemy powrócić do zamkniętej przeszłości, argumentowano, i pojmując wymagania tej przeszłości, pojąć również konieczność rewolucyjnej transformacji? Było to pytanie, na które ci akademiccy lewicowcy nie mogli odpowiedzieć, ponieważ odrzucili je z miejsca. Co więcej, takie odrzucenia nie były po prostu akademickie. Horkheimer stał się konserwatywnym reakcjonistą. Adorno odmówił zajęcia pryncypialnego stanowiska w sprawie wojny w Wietnamie i obraźliwie porównał antyimperialistyczny ruch studencki (z którego narodzi się Frakcja Czerwonej Armii (ang. Red Army Faction) i inne miejskie ruchy partyzanckie) do Hitlerowskiej Młodzieży.
Stąd powstanie tak zwanego «Nowego Ruchu Komunistycznego» (ang. New Communist Movement), antyrewizjonizmu z przeszłości, w centrach kapitalizmu. Przeciwstawiając się zbyt akademickim standardom Nowej Lewicy, ci antyrewizjoniści podnieśli żądanie nowego powrotu do dialektyki faktycznie istniejącej rewolucji. Przeciwstawiając się odwrotowi do banalnej polityki studenckiej, bronili tych samych koncepcji, o których Nowa Lewica twierdziła, że są przestarzałe, i w tej obronie stworzyli okres walki, który był o wiele bardziej znaczący i interesujący niż jakikolwiek teoretyczny dorobek Nowej Lewicy3. Chociaż wielu z tych antyrewizjonistycznych bojowników zostało kiedyś przeszkolonych w dyskursie Nowej Lewicy i rzeczywiście nauczyło się z niektórych jej przydatnych spostrzeżeń, odrzucili ograniczenia tego dyskursu w obliczu rewolucyjnej konieczności.
Tak więc, oceniając według standardu rewolucji, Nowy Ruch Komunistyczny powinien być uważany za znacznie bardziej znaczący niż Nowa Lewica: te antyrewizjonistyczne grupy marksistowsko-leninowskie, niezależnie od tego, jak bardzo były ograniczone, nie zadowalały się skupianiem się na teorii. Powróciły do konieczności walki klasowej i w tym powrocie stworzyły niezliczone momenty twórczej teorii, która przyćmiła Nową Lewicę na polu rewolucyjnej praktyki. Jeśli wkład Nowego Ruchu Komunistycznego jest generalnie zapomniany przez tych, którzy nadal uwielbiają Nową Lewicę, to dlatego, że ta ostatnia została zachowana w dyskursie akademickim. Środowisko akademickie ma długą pamięć instytucjonalną. Uniwersytety kontrolują biblioteki i miejsca publikacji, zdolność do zamrażania myśli swoich ulubionych intelektualistów w czasie i powielania, gdy jest to konieczne, popularnych książek akademickich z minionej dekady. Bojownicy Nowego Ruchu Komunistycznego nie kontrolowali jednak pras drukarskich ani czasopism. Większość ich publikacji stanowiły pamflety, programy i samodzielnie wydawane książki.
Kiedy ówczesny ruch antyrewizjonistyczny upadł, wkład tego zanikającego ruchu, opublikowany przez organizacje, które przestały istnieć, nagle stał się rzadkością4. Środowisko akademickie nie musi radzić sobie z tą przeszkodą, ponieważ jest instytucją burżuazyjną. Pozostaje nią nawet wtedy, gdy Nowa Lewica z przeszłości już nie istnieje, a ponieważ pozostaje, może ponownie publikować prace swoich popularnych lewicowców, sprzedawać prawa do publikacji innym uznanym prasom i propagować myśl ruchu intelektualnego, który nigdy nie był tak ważny jak ruch, który zniknął, a który kiedyś przewyższył jego wpływ wśród mas. Idee Nowej Lewicy będą nadal rezonować w środowisku akademickim, ale teren, na którym rezonowała teoria Nowego Ruchu Komunistycznego – teren konkretnej walki klasowej – jest przestrzenią, która z różnych powodów została w dużej mierze oczyszczona z rewolucyjnej teorii minionego pokolenia.
W tym kontekście środowisko akademickie zachowuje nawet pamięć o myślicielach, którzy byli marginalni dla Nowej Lewicy, nie mówiąc już o nieistotnych i całkowicie oderwanych od popularnych walk społecznych tamtych czasów. Na przykład, możemy znaleźć współczesnych lewicowców akademickich cytujących Hala Drapera, raczej nie wyróżniającego się myśliciela, którego «socjalizm od dołu» jest lepszym sloganem niż teorią, ale odrzucających wszystkie potencjalnie ekscytujące teoretyczne osiągnięcia Nowego Ruchu Komunistycznego, ponieważ ruch ten działał w dużej mierze poza granicami środowiska akademickiego.
Jeśli więc historia się powtarza, jako tragedia lub farsa, to możemy zrozumieć obecną modę akademicką zgodnie z perypetiami z przeszłości. Ci, którzy mówią o komunistycznych hipotezach i horyzontach, to dzisiejsza «nowa lewica», kolejne pokolenie akademików wyalienowanych z walki klasowej, którzy próbują przeorientować nasze intencje na rzekomo «nowe» i «świeże» podejście do komunizmu. Tak jak ich odpowiednicy z poprzedniego pokolenia ignorowali rewolucje, które przyćmiewały rozpadającą się rewolucję sowiecką, tak dzisiejsza nowa lewica ignoruje wojny ludowe i rewolucyjne walki, które w ogóle nie są zainteresowane ich podejrzanymi spostrzeżeniami.
Potrzebna jest nowa faza antyrewizjonizmu w centrach kapitalizmu. Ona się już pojawia, a faza ta musi rozpocząć się od bojowego sprzymierzenia się z tymi ruchami rewolucyjnymi, które produkują wojny ludowe i, w tych produktywnych momentach, produkują również zalążki rewolucyjnej teorii. Teraz, w chwili, gdy wersja Nowej Lewicy tego pokolenia publikuje traktaty o odzyskaniu komunizmu, widzimy również zalążek antyrewizjonizmu, który ponownie przyćmi tych radykalnych akademików, którzy wyobrażając sobie, że wyruszają na niezbadane morza nowej teorii, nieświadomie powtarzają wszystkie błędy swoich poprzedników.
3.2 Pułapka elektoralizmu
Przynajmniej możemy być wdzięczni, że wiele dzisiejszych nowych komunizmów jest na tyle antyrewizjonistycznych, by odrzucić system wyborczy. Niektóre z nich są godne uwagi ze względu na uznanie bezużyteczności nawet uczestnictwa w widmie współczesnych wyborów sankcjonowanych przez państwo. Badiou określił taką demokratyczną praktykę jako «burżuazyjną pułapkę», którą należy całkowicie odrzucić. Niewidzialny Komitet twierdzi, że «ludzie nadal głosują tylko przeciwko samemu głosowaniu»5. Tak więc, zgodnie z niektórymi z tych współczesnych twierdzeń, jesteśmy przynajmniej na antyrewizjonistycznej trajektorii. Nie powinniśmy oczekiwać niczego mniej. Powinniśmy nawet zastanawiać się, dlaczego wciąż istnieją partie komunistyczne i organizacje marksistowskie, które startują w wyborach, próbują wejść do partii burżuazyjnych i opierają całą swoją strategię na apriorycznym założeniu, że może istnieć pokojowe współistnienie z kapitalizmem.
Anarchiści zawsze byli bardziej wojowniczy w swoim odrzucani konwencji państwowych, choć nie zawsze z właściwych powodów, więc odrzucenie pułapki wyborczej ze strony tych odłamów komunizmu, które zbliżają się do anarchizmu, może nie być zaskakujące. Zaskoczeni jesteśmy raczej wtedy, gdy anarchiści mówią o praktyce wyborczej jako o ważnej taktyce.
Oczywiście, wśród dzisiejszej nowej lewicy (która jest tym samym, co wczorajsza Nowa Lewica), bojowników nowego odzyskania komunizmu, są też tacy, którzy uważają takie odrzucenie za nieodpowiedzialne. Aby być uczciwym, ten zarzut nieodpowiedzialności nie opiera się na doktrynie «pokojowego współistnienia» – wszyscy ci, którzy zajmują się odzyskiwaniem komunizmu dla nowego pokolenia, przynajmniej uznają, że komunizmu nie można przegłosować w rzeczywistości – ale po prostu na założeniu, że nie powinniśmy porzucać żadnego terenu walki społecznej. Argumentuje się, że jeśli jedna partia jest w stanie bronić dobrobytu społecznego lepiej niż inna, to naszym obowiązkiem jest pchnąć ją do władzy, kontynuując walkę poza granicami socjaldemokracji.
Stare argumenty są wyrywane z konkretnych kontekstów społecznych i historycznych w celu uzasadnienia praktyki pragmatycznej partycypacji wyborczej. Pomimo wszelkich wysiłków, aby wyrzucić «przestarzałą» terminologię marksizmu-leninizmu za drzwi, powraca ona przez okno – ale pozbawiona swojej rewolucyjnej witalności. Czasami używa się starej obelgi «ultralewicowości», ale z niepokojem i zakłopotaniem. Ci, którzy odrzucają wszystko, co Lenin napisał o oportunizmie i organizacji, mają zwyczaj powoływać się na jego argument dotyczący udziału w wyborach w Wielkiej Brytanii we wczesnych dekadach XX wieku i «infantylnej» natury odmowy. Stąd Lenin staje się autorytatywny tylko w odniesieniu do pragmatyzmu wyborczego… Ale skoro został odrzucony jako autorytet w każdym innym kontekście, dlaczego mielibyśmy zawracać sobie głowę przywoływaniem jego ducha w tym konkretnym obszarze? Po prostu dlatego, że jesteśmy nawiedzani przez wszystko, co porzuciliśmy, i w tym nawiedzaniu staramy się trzymać tych aspektów przeszłości, które usprawiedliwiają nasze zachowanie tu i teraz.
Ale traktowanie wyborów jako realnej przestrzeni walki teraz, dekady po zwycięstwie dyskursu, który ogłosił kapitalizm «końcem historii», jest wielkim aktem cynizmu. Ten cynizm jest tak świadomy, że nie można zakładać, że komunizm może zostać powołany do życia w drodze głosowania. Wiemy, że wybory nie mają znaczenia, a kapitalizm kontynuuje swój morderczy atak, niezależnie od tego, która partia jest u władzy. Zatem marnowanie czasu i energii na walkę, która nie przybliży nas do odległego horyzontu, jest uczestnictwem w konwencji, którą uznajemy za oszukańczą… To trochę jak bezrobotny biolog, która płaci rachunki i utrzymuje pewnego rodzaju «wpływ» na swoich uczniów, ucząc kreacjonizmu sześciodniowego w prywatnej szkole religijnej.
Prawda jest taka, że odrzucając teorie organizacji i strategii zrodzone z konieczności, często jesteśmy w stanie walczyć tylko w tych reformistycznych przestrzeniach, które obecny porządek społeczny uważa za opłacalne. Nie znamy niczego innego. Wyobraźnia praktyczna zanikła. Ruch jako całość promuje taką strategię. Zamiast «nadchodzącego powstania», czającego się poza tym niedostępnym horyzontem, i zamiast budowania bojowo ustrukturyzowanej siły organizacyjnej, równie dobrze możemy zająć się kontrolą szkód w ramach obecnego stanu rzeczy. W przestrzeni burżuazyjnej demokracji możemy przynajmniej osiągnąć pewne rezultaty, bez względu na to, jak marne i bezużyteczne, niż podczas dziwnych demonstracji czy radykalnych parad. Seattle i Quebec City przyniosły jedynie spektakl. Lata po Arabskiej Wiośnie i Occupy potęga kapitalizmu i imperializmu jest tak silna jak zawsze. Ale jeśli jesteśmy w stanie zagłosować na kogoś, kto nawet w niewielkim stopniu sympatyzuje z naszą polityką, niezależnie od tego, czy faktycznie coś zrobi, to możemy odnieść sukces, nawet jeśli jest to po prostu sukces w postaci wyboru polityka.
W tym miejscu warto zastanowić się, czy to cyniczne i pragmatyczne rozumienie parlamentaryzmu jest lepsze od rewizjonistycznych iluzji starej lewicy na temat uczestnictwa w burżuazyjnym systemie wyborczym. Choć kuszące jest twierdzenie, że to pierwsze jest odświeżająco uczciwe, to ja argumentowałbym, że to drugie jest prawdopodobnie bardziej uczciwe, ponieważ w rzeczywistości nie uczestniczy w oszustwie. Rzeczywiście, te stare partie komunistyczne, które wciąż wystawiają kandydatów w różnych wyborach, nie uznają sprzeczności swojej praktyki. Mają różne strategie retoryczne i dogmaty, które pozwalają im wierzyć, że są zaangażowane w rewolucyjną praktykę i reprezentują wolę proletariatu. Wystarczy przez godzinę spierać się z przeciętnym członkiem Komunistycznej Partii USA, Komunistycznej Partii Kanady, Komunistycznej Partii Indii (Marksistowskiej) lub jakiejkolwiek innej podobnej organizacji, aby zdać sobie sprawę, że tak właśnie jest – oskarżą cię o bycie kontrrewolucjonistą i sprzymierzenie się z burżuazją tylko dlatego, że kwestionujesz ich kierunek polityczny. Oni naprawdę wierzą, że mogą przegłosować zaistnienie komunizmu, a przynajmniej zorganizować się przede wszystkim w ramach burżuazyjnej demokracji. Ci, którzy wierzą, że jest to iluzja i sublimują swoją energię w wyborczy pragmatyzm, nie mogą bronić swojej praktyki za pomocą tak fantastycznej doktryny.
Ale jakie inne opcje, może argumentować nasz pragmatyk, mamy czekając na komunistyczny horyzont i kolejną konwergencję sił ruchu? Odpowiedzi przychodzą szybko, być może zbyt szybko, ponieważ były to odpowiedzi od dziesięcioleci. Odbudować nową lewicę, która jest lepsza od starej lewicy, osadzić się w walkach związków zawodowych…
3.3 Pułapka refundacjonalizmu
Niestety, w centrach imperializmu refundacjonalizm jest najczęstszym sposobem, w jaki próbuje się odnowić komunizm, jednym z proponowanych rozwiązań pułapki wyborczej. Zamiast ustanawiać ruch teoretycznie zjednoczony w rewolucyjnej konieczności – czyli ustanawiać jądro rewolucyjnej partii nowego typu – tendencją jest zamiast tego ustanawianie projektów i procesów, sieci i zgromadzeń, które próbują zjednoczyć niejasną i pękniętą lewicę, która nie ma zamiaru osiągnąć jasności ani jedności. Zakładając (i często słusznie), że lewica jest martwa, refundacjonalizm twierdzi, że ta śmierć jest właśnie śmiercią ogłoszoną przez kapitalizm i że aby ponownie żyć, należy ustanowić kolejną nową lewicę. Strategia polega na zebraniu wszystkich elementów konających grup lewicowych w jedno ugrupowanie i modleniu się, aby z tego procesu wyłoniło się coś, co jest większe niż suma jego części.
Oto kolejny horyzont wybiegający w odległą przyszłość, hipoteza, która w magiczny sposób zostanie rozwiązana poprzez proste połączenie ludzi i grup, które wydają się podzielać tę samą ideologię. Ponownie, nie ma nic nowego w tym podejściu, niezależnie od tego, co mogą twierdzić niektórzy z jego obrońców, i nie powinno dziwić, że taktyka refundacjonalistyczna nie wyklucza się wzajemnie z mowmentyzmem – w rzeczywistości ten drugi ma tendencję do wyłaniania się z pierwszego. Gdy bowiem różne organizacje o konkurujących ze sobą ideologiach i strategiach gromadzą się pod jednym sztandarem, jedyną teoretyczną jednością, jaką można osiągnąć, jest najbardziej mglisty antykapitalizm. Ponieważ rewolucyjna strategia wywodzi się z rewolucyjnej jedności, niejasność teorii powoduje niejasność w praktyce: ciągnięcie się na ogonie, neoreformizm czy mglisty mowmentyzm.
Refundacjonalizm tworzy różnorodne taktyki. Uniwersyteckie talk-shopy, gdzie przedstawiciele różnych ruchów są zapraszani do debaty w zamkniętych przestrzeniach, gdzie lewica gromadzi się, by obserwować, jak lewica mówi o lewicy. Strony internetowe, które reklamują się jako proces rewolucyjny. Zgromadzenia miejskie wypełnione organizacjami, które nie lubią się nawzajem. Celem jest stworzenie podstaw nowego ruchu antykapitalistycznego, który w cudowny sposób połączy niezliczone niespójne elementy.
Problem z tym podejściem nie polega na przekonaniu, że z powodu przeszłych niepowodzeń należy zbudować i rozwinąć nowy ruch rewolucyjny, ale na założeniu, że historyczne podstawy takiego ruchu muszą zostać całkowicie odrodzone. Założenie to niesie ze sobą utopijną wiarę w to, że osoby zaangażowane w te odnowione projekty nie przyniosą ze sobą wszystkich błędów, nie będą bojowo zaangażowane w ideologie swoich własnych nieudanych organizacji i że odnowiony projekt jako całość nie będzie kolejnym powtórzeniem przeszłości i podobnych prób… Wiemy bowiem, co stało się z ostatnią próbą Nowej Lewicy i jej odnowionymi projektami. Została ona przyćmiona i zmieciona na bok przez radykalny antyrewizjonizm.
Historyczna konieczność powinna nas nauczyć, że jądro bojowej organizacji, zjednoczonej zgodnie z rewolucyjną teorią, jest jedyną rzeczą zdolną do odrodzenia ruchu rewolucyjnego. A ruch ten będzie się rozwijał poprzez udowadnianie swojej wartości masom, a tym samym poprzez organizowanie mas zgodnie z ich rewolucyjnymi żądaniami – a nie poprzez podążanie za nimi, nie poprzez wytwarzanie rozczłonkowanej organizacji z już istniejących części składowych, z których niektóre nie pasują do siebie. Wielkie rewolucje historyczne powinny nauczyć nas, że nie możemy stworzyć organizacji zdolnej do walki z kapitalizmem, jeśli budujemy organizację, która, jak mamy nadzieję, stworzy jasną linię polityczną z jej chaosu.
Rzeczywiście, historia powinna nas nauczyć, że kontrolowanie linii politycznej oznacza określanie samego ruchu. I odwrotnie, posiadanie nieokreślonego ruchu oznacza utratę kontroli nad linią polityczną. A kiedy ruch opiera się na nieokreślonej polityce, niezależnie od tego, jak szeroko jest antykapitalistyczny, te organizacje, które posiadają najbardziej spójną linię polityczną, będą tymi, które ostatecznie przekierują i określą organizację, niezależnie od jej początkowych intencji. Najczęściej oznacza to, że jakaś wersja «zdroworozsądkowej» ideologii zatriumfuje w tych przestrzeniach, ponieważ przy braku ideologicznej spójności często wracamy do sposobu, w jaki zostaliśmy uspołecznieni, aby zrozumieć świat. Reformizm przebije rewolucję.
Chociaż prawdą jest, że linie polityczne nigdy nie są statyczne (fakt walki dwuliniowej oznacza, że są one zasadniczo dynamiczne), nadal muszą być bardziej spójne i bezpośrednie niż niejasny antykapitalizm, któremu brakuje strategii i teoretycznej oceny niezbędnej do przeprowadzenia rewolucji. Teoretyczna jedność sama w sobie jest procesem – partie rewolucyjne same są procesami – i dlatego dziwne jest udawanie, jak robią to niektórzy, że musimy mieć proces fundacjonalistyczny, aby stworzyć partię, tak jakby partia była końcowym rezultatem procesu, a nie procesem samym w sobie. Musimy raczej zacząć od linii politycznej i udowodnić skuteczność tej linii politycznej w konkretnej walce klasowej. Nie udowadniamy niczego, tworząc nowe organizacje z już zorganizowaną lewicą, ponieważ wszystko, co robimy, to zademonstrowanie, że chcemy pracować z już zorganizowanymi, a nie organizować obecnie niezorganizowanych w oparciu o jasną linię polityczną.
Osoby zaangażowane w strategię refundacjonistyczną wierzą jednak, że są zaangażowane w rewitalizację lewicy i jest mało prawdopodobne, by to przekonanie – które jest niewiele więcej niż dogmatem – zniknęło w najbliższym czasie. Nawet najbardziej radykalne projekty refundacjonistyczne, które ośmielają się wymawiać imiona Lenina i Mao, odkryją ograniczenia granic, które wytyczyli. Oni również będą siedzieć na ogonie mas, nie będą dążyć do konieczności, zawsze będą wpatrywać się w jakiś odległy horyzont, który nigdy nie nadejdzie, ponieważ nie są zainteresowani jego nadejściem. Ponownie, potrzebny jest nowy anty-rewizjonizm – nie nowy refundacjonalizm, nie kolejna Nowa Lewica, ale nowy powrót do komunistycznej konieczności.
Przypisy
1The Invisible Committee, «The Coming Insurection».
2Aby być uczciwym, są tacy utopijni kapitaliści, którzy są zafascynowani Ayn Rand, «niewidzialną ręką» Smitha i innymi nienaukowymi rozumieniami kapitalizmu, którzy faktycznie wierzą, że kapitalizm nie działa w sposób, w jaki «miał» działać. Są to spekulacyjne fantazje i słabe definicje kapitalizmu, które są zmuszone polegać na niejasnej i nadprzyrodzonej definicji rynku. Większość odnoszących sukcesy kapitalistów to realiści, którzy bardzo dobrze rozumieją znaczenie kapitalizmu. Realiści ci mają również swoich ideologów, twardo stąpających po ziemi «pragmatyków», którzy szydzą z utopijności swoich libertariańskich kolegów, a których jedyną wartością moralną jest ich uczciwość. Thomas Friedman argumentował na przykład, że «niewidzialna ręka» rynku wymaga również niewidzialnej pięści
3Nie twierdzę tutaj, że w teorii i filozofii stworzonej przez Nową Lewicę nie ma nic użytecznego. Rzeczywiście, uważam, że istniały ważne aspekty tej teorii, które, niezależnie od jej problemów, były przydatne w teoretyzowaniu możliwości marksizmu, który mógłby być krytyczny wobec KPZR, która stawała się wówczas rewizjonistyczna, bez bycia trockistowską. Co więcej, część zaangażowania Nowej Lewicy w kulturę jest wciąż aktualna. W tym sensie warto zauważyć, że Frakcja Armii Czerwonej była pod pewnym wpływem jednowymiarowego człowieka Herberta Marcusego, jednego z kultowych dzieł Nowej Lewicy
4Wiele z tych publikacji jest jednak obecnie dostępnych online na stronie Encyclopedia of Anti-Revisionism Online.
5The Invisible Committee, The Coming Insurrection, 23.