
Źródło: Nowe Drogi, Czasopismo społeczno–polityczne, Marzec 1948, Nr. 8, s. 120–129.
Wydaje mi się rzeczą celową zdanie sobie jasno sprawy z tendencji rozwojowych i z mechaniki działania praw ekonomicznych rządzących gospodarką na wsi w warunkach istnienia władzy ludowej. W kompleksie tych zagadnień obok całego szeregu różnorakich czynników wymienić należy też problem renty absolutnej i pracy najemnej na wsi. W swoich artykułach zamieszczonych w zeszłorocznych numerach «Nowych Dróg» tow. Tepicht stawia m. in. pytanie: «Czy będzie (w naszych warunkach) działało żelazne prawo rozwoju kapitalistycznego, odkryte przez Marksa?»
Pragnąc na nie odpowiedzieć, wypowiada tezę, którą uważa za kamień węgielny swych rozważań. Brzmi ona:
Polska Demokracja Ludowa potwierdziła praktycznie możliwość likwidacji renty absolutnej bez przeprowadzenia nacjonalizacji ziemi.1
Według autora
[…] to stanowi odrębność zarówno naszej aktualnej polskiej rewolucji agrarnej, jak i przyszłej drogi naszej wsi ku socjalizmowi.
Wydaje się, że tow. Tepicht popełnia tutaj dwa błędy:
- Po pierwsze — mylne jest twierdzenie, że «dekret PKWN zlikwidował rentę absolutną w Polsce».2
- Po drugie — gdyby nawet rzekoma likwidacja renty absolutnej była faktem, nie stanowiłoby to samo przez się czynnika kładącego kres kapitalistycznej drodze rozwojowej wsi, a tym bardziej nie mogłoby stanowić odrębności drogi do socjalizmu. (Oczywiście pomijamy zrozumiały fakt, że wszystko, co sprzyja rozwojowi sił produkcyjnych, zbliża nas pośrednio do socjalizmu).
Rozpatrzmy obszerniej pierwszą z poruszonych spraw, jako bardzo ważną z punktu widzenia teorii. Czy rzeczywiście w Polsce praktycznie nie istnieje renta absolutna? Tow. Tepicht dla poparcia swojej tezy między innymi pisze:
Fakt, że pomimo to np. w woj. poznańskim trafiają się jeszcze chłopi, godzący się wziąć ziemię w dzierżawę na przedwojennych warunkach, jest oczywiście zjawiskiem przemijającym3.
Wydaje się, że tutaj rzeczy mają się wręcz przeciwnie. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że takie czynniki, jak parcelacja w ramach reformy rolnej, osadnictwo na Ziemiach Zachodnich i zwiększone możliwości odpływu ludności wiejskiej do miast zmniejszyły – ogólnie biorąc – rentę. Jej wyśrubowanie w Polsce przedwojennej było przecież przede wszystkim wynikiem przeludnienia rolniczego, a nie specjalnie wyższej rentowności kapitału zaangażowanego w produkcji rolniczej, (Cena ziemi z parcelacji była nieraz kilkakrotnie wyższa, niż przy kupnie całego majątku). Ale również nie ulega wątpliwości, że czynnikiem przemijającym w sensie historycznym są raczej możliwości otrzymania na wyjątkowych warunkach ziemi z parcelacji, czy też w ramach osadnictwa. Przecież Ziemie Zachodnie za parę lat będą zaludnione całkowicie, nie będzie można za darmo dostać nawet najlichszego kawałka gruntu. Przecież mimo poprawy w tej dziedzinie ciągle jeszcze – szczególnie w województwach południowych – istnieje przeludnienie rolnicze. Przecież związany z uprzemysłowieniem odpływ ludności wiejskiej zostawia zjawisko spłat rodzinnych.
Ziemia w Polsce będzie posiadała cenę – nawet ta «najgorsza» (nie trzeba przypominać, że cena ziemi to jest skapitalizowana renta). Zresztą nikt, obserwujący trzeźwymi oczyma rzeczywistość, nie może przecież negować, że i obecnie, kiedy istnieją jeszcze szerokie możliwości osadnictwa, ziemia (nawet ta najgorsza) w Polsce posiada cenę. Dzierżawa ziemi ma miejsce nie tylko w Poznańskiem. Wyjeżdżający na Zachód bardzo często wydzierżawiają pozostawioną gospodarkę. Mają miejsce fakty kupna – sprzedaży ziemi.
Niestety G.U.S. na razie nie zbiera danych, tak jak przed wojną, poprzez notariuszy, o rozmiarach zjawiska i o cenach ziemi. Ze względu na brak miejsca nie przytaczam y konkretnych wypadków i to wcale nie sporadycznych. Są podstawy, aby szacować, że w r. 1947 w okolicach niezniszczonych cena ziemi w przeliczeniu na żyto wynosiła około 60 – 70 % cen przedwojennych. Trzeba pamiętać, że zniszczenia wojenne, niedostatek środków produkcji i pewne momenty psychiczne również wpływają czasowo na obniżkę ceny ziemi.
Teoretycznie rzecz traktując, nawet pobierana przez Państwo opłata 15 q żyta na 1 ha ziemi średniej jakości w ramach nadziałów z reformy rolnej, zawiera w sobie jakąś skapitalizowaną rentę absolutną.
Nie można więc mówić, że renta absolutna została w Polsce «zlikwidowana». Ona istnieje – i nie może być inaczej, bo przecież i po reformach PKWN obowiązuje nadal zasada prywatnej własności ziemi: Ona właśnie jest źródłem renty absolutnej.
Na czym więc polega nieporozumienie?
Polega na nieodróżnianiu ograniczonych możliwości gospodarowania na ziemi (tworzenia nowych gospodarstw rolnych z powodu ograniczenia jej areału) i swoistego monopolu związanego z prywatnym władaniem ziemią. Reforma rolna i osadnictwo na Zachodzie stworzyły możliwości tworzenia nowych gospodarstw — rozluźniły dotychczasową ciasnotą w tym zakresie, nie naruszyły jednak monopolu wypływającego z prywatnej własności. Rozszerzyły możliwości tworzenia nowych gospodarstw, a nie zniosły własności prywatnej.
Lenin w pracy «Krytyki w problemie agrarnom» pisze4:
Ograniczoność ziemi prowadzi (przy kapitalizmie) rzeczywiście do monopolizacji ziemi ale jako obiektu gospodarstwa, a nie obiektu prawa własności.
Założeniem systemu kapitalistycznego w rolnictwie jest to, że cała ziemia jest zajęta przez oddzielne gospodarstwa, ale nie ma założenia, że jest czyjąkolwiek własnością [tzn., że jest teoretycznie do pomyślenia wypadek istnienia stosunków kapitalistycznych bez prywatnej własności ziemi — przyp. L. R.]. Monopol władania ziemią na prawie wyłączności i monopol gospodarowania na ziemi — rzeczy różne nie tylko logicznie, ale i historycznie.
Jak wpływa monopol gospodarowania na ziemi na problemy renty? Z tego monopolu wypływa renta różniczkowa. Lenin tak to określa5:
Jedyny skutek ograniczenia ziemi [tzn. areału ziemi — przyp. L. R.] przy kapitalizmie— to powstanie renty różniczkowej w konsekwencji różnorakiej wydajności różnych nakładów kapitału.
A skąd się bierze renta absolutna? Wypływa ona z prywatnej własności ziemi, a nie z jej ograniczoności. Prywatna własność nie tworzy renty różniczkowej, a tylko przemieszcza ją z rąk przedsiębiorcy – farmera do rąk właściciela ziemi (o ile nie stanowi on jednej osoby), ponieważ przedsiębiorca musi się kontentować średnim zyskiem. Ale i z najgorszej ziemi właściciel zażąda zapłaty — ona właśnie stanowi rentę absolutną.
Tow. Tepicht popełnił omyłkę zasugerowany zapewne cytatą z Marksa, powtórzoną za Ostrowitianowem (niewłaściwie ją komentując). Przytaczamy odnośny ustęp za tow. Tepichtem6.
Akurat przy tej formie wypada w ogólności założyć, że renta absolutna nie istnieje i że w konsekwencji najgorszy grunt żadnej renty nie przynosi, albowiem renta absolutna zakłada bądź realizację wartości produktu ponad jego cenę produkcji, bądź też nadwyżkę ceny monopolowej, przewyższającej wartość produktu. Granicą eksploatacji gruntu przez chłopa – parcelanta nie jest z jednej strony średnia stopa zysku kapitału — jako że on sam występuje tu jako drobny kapitalista, ani też, z drugiej strony, niezbędność renty — jako że on sam jest posiadaczem gruntu. Dla niego, jako dla drobnego kapitalisty, granicą jest jego płaca robocza, którą sam sobie, po własnoręcznym odliczaniu wydatków, wypłaca.
Wystarczy zajrzeć do oryginału, aby przekonać się, że słowa Marksa odnoszą się do «działkowych» rolników, tzn. do takich gospodarstw, które określiliśmy jako drobnotowarowe gospodarstwo, nie zatrudniające siły najemnej. Nie inkasuje ono renty absolutnej, ponieważ zazwyczaj cena produkcji (przy średnim wynagrodzeniu za pracę) plus przeciętny zysk w takim gospodarstwie o wiele przewyższa wartość wytworzonego produktu.
Ale przecież nie można milcząco zakładać, że u nas obecnie nie ma na wsi innych gospodarstw poza drobnotowarowymi, poza takimi, do których odnoszą się słowa Marksa.
Lenin w pracy «Agrarnaja programma soc. dem. w I russkoj rewolucji» tak pisze na ten temat7:
Istnienie drobnej własności rolnej albo bardziej prawidłowo drobnego gospodarstwa wnosi oczywiście pewne zmiany w o ogólne założenia teorii o kapitalistycznej rencie, ale nie likwiduje tej teorii. Marks wskazuje na przykład, że renta absolutna, jako taka nie istnieje zwykle przy drobnej gospodarce, pracującej głównie dla zaspokojenia potrzeb samego rolnika8. Ale im dalej rozwija się gospodarka towarowa, tym bardziej stają się słuszne wszystkie założenia ekonomicznej teorii również w odniesieniu do gospodarstwa chłopskiego
Wiersz dalej Lenin podkreśla, że nie można pomijać faktu, że zamożne chłopstwo już gospodaruje kapitalistycznie.
Poza tym jeśli niektóre gospodarstwa chłopskie (nawet ich większość) nie inkasują renty absolutnej, to fakt ten w żadnym razie nie oznacza, aby renta absolutna nie istniała i nie wywierała nawet na te drobne gospodarstwa przemożnego wpływu. Dopóki chłop pozostaje prostym lub drobnotowarowym producentem, może on zadowalać się stopą życia najemnego robotnika lub nawet niższą i trwać na gospodarstwie nie inkasując renty. Ale jeśli zaciągnął pożyczkę, jeśli ciążą na nim spłaty rodzinne – wtedy musi zdobywać quasi «rentę» mieszcząc również rentę absolutną, którą niejako sprzedał wierzycielowi. Zdobywa ją rozmaicie, zależnie od warunków, najczęściej jednak (mowa o stałym chłopskim gospodarstwie) przez rezygnację z części płacy roboczej, którą sam sobie potrąca. Znaczy się, jeśliby istniała w takim gospodarstwie przeciętna płaca robocza, to w przychodzie drobnego rolnika najczęściej renty absolutnej nie można by się doszukać. Jeśli jednak wziąć pod uwagę faktyczną płacę, którą sobie wypłaca taki rolnik to okaże się niejednokrotnie, że renta istnieje, tylko chłop ją oddaje wierzycielowi (Byłoby czystą sofistyką dowodzić, że oddaje nie rentę, a część płacy roboczej).
Podobnie jeśli małorolny chłop zechce dokupić działkę gruntu, to mimo, że sam w swoim gospodarstwie nie inkasuje renty absolutnej, jednak w cenie ziemi, którą kupuje, mieści się skapitalizowana renta absolutna. Jest to oczywiście renta dla tej osoby, która posiadała tytuł własności kawałka ziemi, a nie dla chłopa kupującego. Kupujący uciułał ją, zmniejszając swoje realne wynagrodzenie za pracę (o zysku najczęściej w jego gospodarstwie nie ma mowy).
Jako zjawisko społeczne, renta więc istnieje i wywiera wpływ nawet w wypadkach odnoszących się do gospodarstw drobnotowarowych.
Marks w III tomie Kapitału9 pisze:
Po to, aby siedzący na swej działce chłop mógł uprawiać swoją ziemię albo kupić ziemię dla jej uprawy, nie potrzeba, aby cena rynkowa rolniczego produktu podnosiła się aż do wysokości zapewniającej mu średni zysk, a tym bardziej nadwyżkę ponad średni zysk zakrzepłą w formie renty. Zatem nie istnieje konieczność, aby cena rynkowa podniosła się do poziomu kosztów produkcji chłopa.
Tak więc Marks stwierdza, że nawet w gospodarstwie, w którym przychód składa się z płacy roboczej bez zysku i renty, chłop może dokupić kawałek ziemi, płacąc skapitalizowaną rentę.
Reasumując, stwierdzić należy, że renta absolutna w Polsce istnieje, mimo, że tysiące słabych gospodarstw bez obniżenia ceny dnia roboczego poniżej poziomu przeciętnego nie mogą jej zainkasować w dochodzie rolniczym.
Powołuje się jeszcze tow. Tepicht na analogię z Ameryką Północną w okresie zagospodarowywania «Far Westu». Analogia oczywiście jest, odnośnie renty absolutnej wyłącznie pozorna.
Chodzi o to, że w okresie kolonizowania Zachodu, przy ówczesnym stanie rozwoju techniki, transportu, rynków zbytu — istniała jakaś (choć zmienna) równowaga popytu i podaży. Tylko w miarę wzrostu popytu zajmowano pod uprawę nowe, coraz to dalsze, gorsze lub gorzej położone obszary. Obecnie w Polsce sytuacja kształtuje się inaczej. W naszych warunkach, gdyby tylko wystarczyło fizycznych środków, całe Ziemie Odzyskane mogłyby być wzięte pod uprawę z zachowaniem równowagi między popytem i podażą. Na skutek tego niezależnie od przepisów administracyjnych wzbraniających sprzedaży ziemi, u nas cena ziem i na zachodzie istnieje «potencjalnie». Nie może więc być mowy o analogii (niezależnie od tego, że jeszcze można dostać na zachodzie ziemię od państwa darmo albo prawie za darmo — renta absolutna istnieje potencjalnie również na Zachodzie).
Oto jak przedstawia się naszym zdaniem sprawa renty absolutnej w Polsce.
Na czym polega drugi błąd tow. Tepichta zawarty w przytoczonym twierdzeniu o odrębności naszej rewolucji i naszej drogi do socjalizmu?
Tow. Tepicht słusznie przypomina10, że nacjonalizacja ziemi w Rosji w r. 1917, która zniweczyła rentę absolutną, stała się podstawą przejścia w jedenaście lat później na tory kolektywizacji, czyli przejścia do socjalizmu w warunkach rosyjskich.
Odrębnością naszej przyszłej drogi do socjalizmu miałoby być to, że nastąpiła (rzekomo) likwidacja renty absolutnej bez nacjonalizacji. Okazuje się wobec tego, że tow. Tepicht uważa brak renty absolutnej (nawet bez nacjonalizacji) za czynnik decydujący przy przejściu do socjalizmu. A przecież jest jasne, że zniesienie renty absolutnej w oderwaniu od innych skutków nacjonalizacji jest wyrazem najbardziej konsekwentnej tendencji rozwoju kapitalistycznego. Tow. Tepicht sam w innym miejscu11 powtarza za klasykami marksizmu «[…] monopol na ziemię jest sam przez się zaprzeczeniem wolnej konkurencji. Zaprzeczeniem jednego z podstawowych praw rozwoju kapitalizmu».
Nie może być inaczej, renta absolutna nie jest jakimś darem ziemi – jest możliwa tylko jako potrącenie z wytworzonej wartości na rzecz posiadacza ziemi. Prowadzi to albo do obniżenia zysku przedsiębiorcy, albo obniżenia płacy roboczej.
Zapłata za pracę posiada jednak pewne minimum, konieczne dla fizycznego utrzymania siły roboczej, zysk ma tendencję wyrównywania się w rożnych gałęziach gospodarki. W rezultacie renta hamuje przypływ kapitału do rolnictwa, hamuje jego postęp, jest przyczyną niższego składu organicznego kapitału zaangażowanego w gospodarce rolnej, podnosi ceny płodów rolnych, zmniejsza na nie popyt. Skapitalizowana renta, tj. cena ziemi, utrudnia zastosowanie kapitału dla bezpośredniej produkcji.
Marks pisze12:
Wydatek pieniężnego kapitału na zakup ziemi nie oznacza w ogóle wydatku rolniczego kapitału. Przeciwnie, on oznacza odpowiednie zmniejszenie tego kapitału, którym mogą dysponować w swojej sferze produkcji drobni rolnicy.
I dalej:
On w gruncie rzeczy jest sprzeczny z kapitalistycznym systemem produkcji.
Lenin w swojej pracy «Agrarnaja Programma w I russkoj rewolucji» wielokrotnie podkreśla, że odrzucenie prywatnego władania ziemią jest postulatem najbardziej czystego kapitalistycznego rozwoju. I hipoteczne zastawianie ziemi, i lichwa są formami omijania przez kapitał trudności, które stwarza prywatne władanie ziemią. W innej pracy pt. «Nowe drogi rozwoju kapitalizmu w rolnictwie» w rozdziale zatytułowanym «Rezultaty i wnioski» Lenin cytuje stosunki amerykańskie, jako przykład pouczający o «konsekwencjach przejścia całej ziemi bez wykupu na rzecz chłopów, faktu o treści progresywnej, ale niewątpliwie kapitalistycznej».
Tak więc gdyby nie istniała w Polsce renta absolutna, to fakt ten w żadnym wypadku nie mógłby stanowić o odrębności naszej drogi do socjalizmu, bo sam przez się nie ma nic wspólnego z socjalizmem.
Dlaczego więc nacjonalizacja była w Rosji podstawą przejścia w jedenaście lat później na drogę prowadzącą rolnictwo do socjalizmu? Dlaczego Lenin w przytoczonej już pracy «Agrarnaja Programma» pisze13:
Nacjonalizacja ziemi – nie tylko ostatnie słowo burżuazyjnej rewolucji, ale krok do socjalizmu?
W naszym rozumieniu dlatego, że nacjonalizacja jest pojęciem szerszym od faktu zniesienia renty. Nacjonalizacja ziemi oznacza złamanie politycznej władzy obszarnictwa, oznacza usunięcie wszelkich przeszkód wypływających z pozostałości przeżytków feudalnych. W Rosji oznaczała wyzwolenie chłopstwa z błota resztek «obszcziny» i ciężarów, którymi obciążyła biedniejsze warstwy wsi reforma stołypinowska. Właśnie dlatego naszą polską rewolucję agrarną, mimo że nie zlikwidowała renty absolutnej, nie zniosła własności prywatnej, ale która obaliła władzę i wpływy warstwy obszarniczej, można by również uważać za krok do socjalizmu. A «odrębność» tego naszego kroku polegałaby raczej nie na zlikwidowaniu renty absolutnej bez nacjonalizacji, a właśnie na zachowaniu renty absolutnej, zachowaniu prywatnej własności ziemi (dla drobnego i średniego rolnictwa), przy jednoczesnym obaleniu obszarnictwa. Co więcej – istnieją przykłady, że na tej «odrębnej drodze» można zrobić jeszcze jeden krok, nie likwidując renty.
W współczesnej Bułgarii powstają obecnie spółdzielcze kolektywne gospodarstwa chłopskie rożnych typów. Gospodarstwa jednego z tych typów wypłacają corocznie czynsze (zresztą niewielkie) właścicielom ziemi, którzy wstąpili do kolektywu. Wielkość czynszu jest zależna od ilości ziemi, inwentarza i narzędzi stanowiących «wiano» każdego członka kolektywu. Poza tym dochody dzieli się stosownie do ilości i jakości pracy w ciągu roku. Istnieją w takim gospodarstwie niepodzielne fundusze – akumulacja ma charakter społeczny.
Nie ulega wątpliwości, ze wypłacony czynsz jest rentą, w której zawiera się również renta absolutna. Z drugiej strony trudno zaprzeczyć, że mimo to tego rodzaju gospodarstwo ma elementy socjalistyczne. Można więc śmiało powiedzieć, że wieś bułgarska czyni próby przejścia do socjalizmu przy zachowaniu renty absolutnej.
Tak się przedstawia problem renty gruntowej i tak się on wiąże ze sprawa «drogi do socjalizmu».
Poza omówionymi, oświetlenie i innych spraw przez tow. Tepichta wydaje się być sporne. Nie wdając się w szczegółową analizę problemów mniej istotnych, wypada się jednak zatrzymać nad zestawieniem w «Próbie syntezy» sprzecznych sił, z których według autora «jedne wiodą ku odrastaniu kapitalistycznego wyzysku i pogłębianiu zacofania wsi naszej» – drugie «ku postępowi i stopniowej likwidacji kapitalistycznego wyzysku». Mówiąc o tych, które prowadzą do odrodzenia kapitalistycznego wyzysku, tow. Tepicht wylicza kolejno:
- Zjawisko «nożyc spekulacyjnych» czyli kosztów spekulacyjnego pośrednictwa między miastem a wsią;
- odrastanie wyzysku kapitalistycznego przez lichwę sąsiedzką, wysokie opłaty za wypożyczenie inwentarza itp.;
- splatanie się rozmaitych ogniw spółdzielczości z prywatnym kapitałem spekulacyjnym; Do tych czynników mogą się – zdaniem tow. Tepichta – przyłączyć (jeśli nie będziemy dość czujni);
- odsuwanie mniej zamożnych chłopów od odpowiedzialnych stanowisk;
- wyzysk przez «cichą dzierżawę» gruntów parcelanta;
- wyzysk przez «odradzanie» się renty absolutnej przy oddawaniu ziemi drobnym dzierżawcom.
Nie można mieć zastrzeżeń odnośnie przytoczonych punktów – są słuszne. Wszystkie one stanowią objawy innego głębszego zjawiska. Ale wydaje się, że błąd popełniono tutaj przez pominięcie ważniejszych czynników tej grupy, chodzi o stosowanie pracy najemnej i o konsekwencje istnienia dużych różnic w wydajności pracy ludzkiej w różnych grupach gospodarstw.
Stosowanie pracy najemnej w gospodarstwach chłopskich nie jest w naszej rzeczywistości sprawą drobną czy małoznaczną. Wg. danych G.U.S. w kwietniu 1947 r. 12,9 % wszystkich gospodarstw w Polsce zatrudniało stale robotników rolnych. Istnieją przesłanki świadczące, że cyfra ta jest raczej dużo niższa od prawdziwej, od tej, która by wiernie malowała rzeczywistość. Jeszcze jaskrawiej uwydatnia się problem stosowania pracy najemnej przy rozpatrywaniu tego zagadnienia odrębnie w różnych grupach gospodarstw chłopskich. Procent gospodarstw stosujących stale sile najemną
Wszystkie gospod. | do 2 ha | 2–5 ha | 5–10 ha | 10–20 ha | 20 i więcej | |
Polska | 12,9 | 1,8 | 7,3 | 16,9 | 39,8 | 58,1 |
Ziemie dawne | 12,4 | 2,0 | 7,6 | 16,5 | 45 | 74,1 |
Ziemie odzyskane | 11,2 | 0,8 | 4,4 | 19,2 | 28,6 | 59,2 |
(Oczywiście, aby właściwie zrozumieć sens przytoczonej tablicy, pamiętać należy przede wszystkim, że obszar gospodarstwa w ha jest tylko pośrednim i często zawodnym miernikiem jego wielkości jako przedsiębiorstwa czy warsztatu pracy). Nie co innego, jak właśnie posługiwanie się pracą najemna jest głównym źródłem «odrastania» czy też (chociaż w mało widocznej formie) narastania kapitalistycznego wyzysku na wsi. Kapitał bowiem niezależnie od warunków, w jakich się przejawia, ma to do siebie, że istnieje tylko o tyle, o ile jest narzędziem przywłaszczania cudzego produktu dodatkowego (Właściciel kamienicy na Marszałkowskiej, czy handlarz walutami przywłaszczyli sobie wartość dodatkową pośrednio w wyniku podziału wartości dodatkowej między klasą kapitalistów, bez bezpośredniego stosowania pracy najemnej. Tak samo dzierżawca ziemi, pobierając opłatę, czy właściciel maszyn wypożyczając je za opłatą, czy też bogaty chłop skupujący trzodę czy zboże — mogą reprezentować kapitał handlowy czy lichwiarski, mogą przechwytywać produkt dodatkowy niezależnie od posługiwania się pracą najemną).
Ale właściciel silnego gospodarstwa przede wszystkim jest producentem i główną formą przywłaszczenia przez niego wartości dodatkowej jest eksploatacja najemnej siły roboczej. (Oczywiście nie przeszkadza to faktowi, że często może on być jednocześnie lichwiarzem wioskowym, zajmować się handlem itp,).
Stosowanie pracy najemnej jest najbardziej charakterystyczną cechą istnienia zjawiska kapitału w chłopskim gospodarstwie.
Kapitał zakłada istnienie pracy najemnej— praca najemna zakłada istnienie kapitału. Te czynniki wzajem nie warunkują swoje istnienie i każdy z nich wywołuje pojawienie się drugiego14.
Jednakże fakt posługiwania się siłą najemną nie zawsze i nie we wszystkich gospodarstwach oznacza istnienie (rolniczo–produkcyjnego) kapitału. Marks w analizie pojęcia produkcyjnej i nieprodukcyjnej pracy wykazuje, że produkt pracy najemnej przekształcający się na kapitał i praca najemna, opłacana z dochodu, są to dwa z gruntu różne zjawiska. Praca najemna, w pierwszym wypadku, biorąc udział w procesie produkcji towarowej daje pracodawcy zysk— jest środkiem tworzenia się wartości dodatkowej. W drugim wypadku — praca najemna jest stosowana nie dla wyprodukowania towaru i uzyskania zysku, a dla wytworzenia dóbr (lub usług) bezpośrednio konsumowanych przez właściciela gospodarstwa. A to oczywiście wcale nie oznacza, że w takim gospodarstwie środki produkcji z prostych narzędzi przerosły już w kapitał.
Z drugiej strony czy można np. identyfikować następujące wypadki. W pierwszym: właściciel silnego gospodarstwa, (gdzie rozmiary produkcji przerastają zapotrzebowanie własne rodziny i produkcja ma charakter towarowy, a z drugiej strony praca rodziny jest dla takiej produkcji niewystarczająca), korzysta z siły najemnej przez wiele dni w roku (nieraz nawet zatrudnia kilka osób) — a w drugim: właściciel małego słabego gospodarstwa, nie mając konia i potrzebnego inwentarza, najmuje sąsiada na parę dni dla zaorania pola. Zabieg ten umożliwia mu jedynie dalszą własną pracę. Kiedy indziej może on nająć cieślę dla wybudowania chałupy lub specjalistę do budowy studni itp. Najczęściej przy tym produkcja jego gospodarstwa przede wszystkim służy potrzebom własnej rodziny.
Oczywiście praca najemna w obu wypadkach ma całkowicie odmienny charakter. Lenin pisze («Rozwitje kapitalizma w Rossiji»):
Najem robotnika, który pracuje inwentarzem gospodarza, tj. najem parobka czy dniówki i najem sąsiada gospodarza, który własnym inwentarzem obrabia ziemię najmującego te diametralne przeciwstawne w swoim znaczeniu rodzaje najmu, należy wyraźnie rozróżnić.
Tylko w gospodarstwie, w którym jest przechwytywany produkt dodatkowy, eksploatacja pracy najemnej posiada swój kapitalistyczny sens. Wtedy praca najemna powiększa kapitał właściciel zagarnia wartość dodatkowa, Ale kiedy gospodarstwo przynosi dochód pokrywający jedynie nakład i pokrywa nie wyżej (nieraz nawet niżej) średnią płacę to w takim gospodarstwie praca najemna dla produkcji towarowej nie ma oczywiście żadnego sensu.
Oto dlaczego właśnie w gospodarstwach «silnych», dobrze wyposażonych w środki produkcji, gdzie indywidualna wartość towaru jest stosunkowo niska, gdzie praca ma w ogóle wysoką zdolność produkcyjną (wydajność) i gdzie produkt dodatkowy jest na skutek tego stosunkowo duży praca najemna stanowi podstawowe źródło kapitalistycznej akumulacji. Dlatego stosowanie siły najemnej przy towarowej produkcji jest najlepszym papierkiem lakmusowym, wykrywającym fakt przerośnięcia gospodarki drobnotowarowej w drobnokapitalistyczną (czy kapitalistyczną). Słabe drobnotowarowe gospodarstwa chłopskie, produkujące towar zazwyczaj o wysokiej indywidualnej wartości, stosują siłę najemną tylko w specjalnych okolicznościach, np. wywołanych śmiercią, czy chorobą pracującego członka rodziny, czy też wskutek braku inwentarza. W takich wypadkach trudno nieraz osądzić, kto jest wyzyskiwany a kto wyzyskiwaczem.
Pamiętając o tych dwóch różnych co do charakteru, ale w praktyce bardzo ściśle ze sobą powiązanych sprawach, że praca najemna jest przede wszystkim stosowana w gospodarstwach, które nazwaliśmy uprzednio «silnymi» i że niezlezienie od faktu stosowania pracy najemnej właśnie w tych gospodarstwach wartość indywidualna towaru jest najniższa (wydajność pracy najwyższa), dochodzimy do wniosku, ze w tej grupie następuje najsilniejsza akumulacja środków względnie kapitału (przy stosowaniu pracy najemnej). Na tej bazie zwykle dopiero wtórnie wyrasta lichwa wiejska, spekulacja itp.
Jak wynika z wyżej powiedzianego, sam fakt posługiwania się pracą najemną bez określenia warunków, w których on się odbywa, daje niewiele, dopiero dokładna analiza gospodarstwa, w którym jest stosowana praca najemna, i rozmiary tej pracy w stosunku do pracy własnej rodziny mogą dać pojęcie o mniej lub więcej kapitalistycznym charakterze gospodarstwa chłopskiego. Praca najemna w naszych stosunkach jest faktem.
Oto dlaczego pominięcie problemu akumulacji na bazie stosowania pracy najemnej (z wszelkimi daleko idącymi konsekwencjami) przy rozpatrywaniu sił prowadzących do «odrastania» tego «wyzysku» naszym zdaniem jest błędem.
1Nowe Drogi, Nr. 2, s. 97.
2Nowe Drogi, Nr. 2, s. 79.
3Nowe Drogi, Nr. 2, s. 97.
4S. 60.
5s. 66.
6Nowe Drogi Nr 2, str. 77.
7s. 94.
8Kapitał, t. III, str. 339–344.
9Część II, s. 343.
10Nowe Drogi Nr 2, str. 79.
11Nowe Drogi Nr 2, str. 75.
12Kapitał, t. III, str. 344—5.
13S. 95.
14K. Marks, — Praca najemna i kapitał.