
W ciągu ostatnich miesięcy w środowisku osób wytwarzających sztukę na zamówienie (ang. comission artist) zawrzało. Dlaczego? Ze względu na to, że technologia pozwalająca na wytwarzanie sztuki automatycznie została znacząco rozwinięta. Mówiąc krótko, komputery stosujące uczenie maszynowe (ML, ang. Machine Learning) są w stanie wygenerować obrazy na podstawie krótkiego opisu1. Zanim jednak odpowiemy sobie na pytanie jak ten konflikt ma się do szerszego procesu produkcji, czy mamy do czynienia z nową formą luddyzmu, etc., musimy odpowiedzieć sobie na pytanie pochodzenia klasowego osób wytwarzających sztukę na zamówienie.
Czy takie osoby są proletariuszczami? Z pewnością nie. Oczywiście może nasunąć się nam na myśl, że przecież takie osoby w skali całej gospodarki prowadzą wymianę według prawidłowości T – P – T. A dokładniej, wytwarzają towar (czyli np. grafikę na zamówienie), którą następnie sprzedają nabywcy, po to aby za otrzymane pieniądze nabyć towary, które pozwalają im na reprodukcję ich własnej siły roboczej. Kolejna nasza intuicja odpowiada nam, że tworzenie sztuki na zamówienie nie jest dochodowym interesem, który pozwala nam zarządzać dużą ilością gotówki.
Obydwa te założenia są błędne. Po pierwsze, musimy pamiętać, że pochodzenia klasowego proletariuszcza nie rozpatrujemy ze względu na zarobki, rozpatrujemy je ze względu na rolę tej osoby w procesie produkcji. Drugi argument zostaje więc obalony. Co z pierwszym? Jeśli przypomnimy sobie prostą definicję podaną przez Marksa, to dowiemy się, że proletariusz to osoba która jest wolnym obywatelem (to jest może swobodnie rozporządzać swoją osobą). Na razie wszystko się zgadza. Niestety, musimy sobie też przypomnieć, że proletariusz to osoba, która nie posiada własnych narzędzi i jest w stanie rozporządzać jedynie swoją własną siłą roboczą (tzn. zdolnością do pracy), którą wynajmuje różnym osobom. Tak się składa, że ludzie wytwarzający sztukę na zamówienie muszą posiadać narzędzia, dzięki którym tworzą swoje towary. Bo czy można sobie wyobrazić pracę współczesnego rysownika bez wyspecjalizowanych programów graficznych, tabletu albo chociaż skanera?
Czy to oznacza, że te osoby reprezentują klasę burżuazyjną? Na to również musimy odpowiedzieć przecząco. Taki stan rzeczy sugerowałby nam, że cyrkulacja przebiega według prawidłowości P – T – P’. A to jest zwyczajna nieprawda. Osoba generująca sztukę nie rozporządza kapitałem z pomocą którego wytwarza towary, po to aby wytworzyć więcej kapitału. Takie stwierdzenie jest po prostu absurdalne. Pojedynczy comission artist nie kupuje cudzej siły roboczej, po to aby cudzym kosztem wygenerować więcej kapitału.
Co więc począć? Nie jesteśmy w stanie zaklasyfikować tej grupy do żadnej z «wielkich klas» społecznych. Prawda leży pośrodku. Fakt faktem, rzeczywiście towary (sztuka) są tu wytwarzane według prawidłowości T – P – T, ale te osoby nie wchodzą w interakcję wyłącznie z wielkim kapitałem. To jest, nie sprzedają swojej siły roboczej, ale wytwory własnej pracy. I tutaj warto dodać, że sprzedaje je zarówno osobom, które patrzą na nie przez pryzmat wartości wymiennej (np. gdy projektują kalendarze jako podwykonawcy), ale również osobom, które patrzą na sztukę przez pryzmat wartości użytkowej (gdy tworzą np. grafiki na użytek typowo osobisty).
I to powinno dać nam do myślenia. Wytwarzanie sztuki na zamówienie jako zawód uchowało się gdzieś wcześniej, stoi w rozkroku pomiędzy współczesnym kapitalistycznym sposobem produkcji, a jego cechowym poprzednikiem.
Z tego właśnie powodu, gdy mówimy o osobie wytwarzającej sztukę na zamówienie musimy przyznać, że na współczesnym etapie rozwoju historycznego taka osoba jest przedstawicielczem drobnomieszczaństwa – klasy pośredniej. Z tym zastrzeżeniem, że nie mówimy o wszystkich osobach wytwarzających sztukę w ogóle, a jedynie o tych, które tworzą ją na zamówienie, o osobach samozatrudnionych. Osoby pracujące w wielkich firmach przemysłu rozrywkowego jak Disney, Pixar czy Ghibli to zupełnie inna kategoria, już niemal w pełni sproletaryzowana, żyjąca ze sprzedaży swojej siły roboczej. Osoby zatrudnione w molochach rozrywki to takie jednostki, które w kapitalistycznym trybie produkcji osiągnęły niejako «szczyt», opierając się dalszej redukcji jedynie dlatego, że ich praca pozostaje pracą wysoce wykwalifikowaną.
Skoro rozprawiliśmy się z kwestią klasową osób wytwarzających sztukę na zamówienie jesteśmy gotowi, aby omówić sobie czego dokładnie tyczy się spór. Same osoby wytwarzające sztukę na zamówienie nie boją się jeszcze automatyzacji z tego prostego powodu, że istniejące narzędzia generujące grafiki są niedoskonałe. O nie, przeraża je fakt, że komputery mogą się uczyć na ich własnych grafikach. Z tego powodu istniejący konflikt ma charakter sporu o prawa własności, a nie automatyzację. Nie jest to, przynajmniej krótkoterminowo, sprzeczność między pracą wykwalifikowaną, a niewykwalifikowaną. Przytaczając ten fakt znajdujemy jeszcze silniejszy argument za tym, że tryb myślenia takich osób jest trybem drobnomieszczańskim. Trybem, który opiera się o istniejący burżuazyjny tryb produkcji i jest w nim głęboko zakorzeniony. Nas, marksiszczy, takie zawiłości nie interesują. Powinna nas zainteresować jednak perspektywa długofalowa, to jest wizja redukcji generowania sztuki tańszym wydatkiem pracy. Redukcja tego zawodu do pracy niewykwalifikowanej.
Tutaj znajduje się gwóźdź, tu jest interesujący nas konflikt. Ze względu na istniejące pozycje klasowe osób wytwarzających sztukę na zamówienie, odtwarzają one – oczywiście nieświadomie – pozycje dawnych tkaczy. Przypomnijmy sobie tamten konflikt. Do rewolucji przemysłowej zawód tkacza był zawodem wysoce wykwalifikowanym, który wymagał znajomości splotów i był z tego powodu czasochłonny. Jednak ta sytuacja zmieniła się wraz z początkiem XIX w, gdy wynaleziono krosna, które w znaczący sposób zredukowały zarówno wydatek czasowy, jak i ilość potrzebnych umiejętności. Cechowo zorganizowani tkacze (tzw. luddyści2) odpowiedzieli agresją, niszcząc krosna, uznając pomoc maszyn za «oszukańczą i fałszywą».
Skontrastujmy to z historią automatyzacji w przemyśle samochodowym. Pracujący tam proletariat również organizował się. Organizował się w związki zawodowe, które nie tyle walczyły z samą automatyzacją, a walczyły z tym, żeby pomimo niej utrzymać swoją pracę. Zamiast niszczyć maszyny, wpływali na fabryki np. Forda, aby ten opóźnił decentralizację przemysłu. Ba! W latach 40. strajki polegały na przyśpieszeniu pracy, co dało taki efekt, że Ford był zmuszony wycofać się z programu automatyzacyjnego. Zamiast tego w fabrykach wprowadzono system mieszany, w którym osoby pracujące były aktywną częścią produkcji, mimo tego, że większość pracy (składanie elementów etc.) wykonywały maszyny. Kiedy opór robotniczy został złamany? Dopiero w latach siedemdziesiątych, gdy kryzys naftowy oraz przenoszenie fabryk za granicę spowodowały koniec przemysłu samochodowego w USA.
Opisaliśmy sobie dwa przykłady. Walki luddystów z początku XIX wieku oraz walki robotników przemysłowych z XX wieku. Nasuwa nam się wniosek, że obydwie te walki nie różnią się zbytnio od siebie. Dlaczego? Bo przecież tu i tu miał miejsce sprzeciw przeciwko automatyzacji. Bliższa analiza jednak odrzuca ten naiwny wniosek. Walki te różnią się przede wszystkim jakościowo. Drobnomieszczanin działający w swoim własnym interesie klasowym stara uchronić się przed proletaryzacją, uciec od potrzeby zwiększenia wydajności pracy, przekształcenia jego pracy z wykwalifikowanej w niewykwalifikowaną. Co robi proletariusz? Również się sprzeciwia, ale nie może sprzeciwić się zmniejszaniu kwalifikacji. To już jest poza jego kontrolą. Dodatkowo gdy strajkuje jako część wielkiej całości, jego świadomość nie wchodzi w konflikt z technologią jako taką, ale z klasą panującą. Chce zwiększyć wydajność pracy, tym samym redukując czas, który musi w niej spędzić, ale nie kosztem samego siebie. Proletariat walczy tutaj nie przeciwko technologii, ale o to, aby mieć nad nią kontrolę. Z tego powodu pozycja proletariacka z definicji nie jest pozycją analogiczną ruchowi luddystów.
Przypisy
1Dla osób zaintersowanych i niezorientowanych materiały z Wikipedii opisujące poszczególne programy: Midjourney, DALL-E, Stable Diffusion.
2https://pl.wikipedia.org/wiki/Luddyzm