
NOTA: poniższy tekst jest tłumaczeniem tego artykułu ze strony socialistworker.org: http://socialistworker.org/2013/09/10/what-is-social-reproduction-theory . Tithi Bhattacharya wyjaśnia w nim spostrzeżenia współczesnych marksistów, które pomagają nam łączyć walki w sferze produkcji z walkami poza nią w sferze reprodukcji.
Jednym z najczęstszych zarzutów stawianych marksizmowi jest to, że jako teoria zajmuje się on «konfliktem klasowym» kosztem, między innymi, ucisku płci.
Na wstępie należy zaznaczyć, że historia organizacji podających się za «marksistowskie» nie zawsze była chwalebna jeśli chodzi o kategorie ucisku, takie jak płeć i rasa. Na pewno każdy zna kogoś, komu jakiś «marksista» powiedział, że «drobne» przykrości, takie jak seksizm czy rasizm, zostaną rozwiązane «po rewolucji», więc w międzyczasie wszyscy musimy ułożyć się i pracować nad naszą walką klasową. Przypadki molestowania seksualnego przez takich «marksistów» nie są niestety rzadkością w lewicowych organizacjach, zarówno w przeszłości, jak i obecnie.
Poza faktycznym nękaniem, kobiety opowiadają, że czują się odrzucone, osłabione i instytucjonalnie spisane na straty w takich organizacjach. Głosy aktywistek, takich jak indyjskie komunistki zaangażowane w historyczną walkę w Telenganie w 1947 roku, brytyjskie komunistki, takie jak Doris Lessing czy Peggy Dennis, czołowa członkini Komunistycznej Partii USA, opowiadają przygnębiającą historię seksizmu i rozczarowań w organizacjach, które takie kobiety postrzegały jako dzieło swojego życia i źródło nadziei.
Te wyznania są szczególnie przerażające, ponieważ wielu z nas zostało marksistami właśnie dlatego, że rewolucyjni marksiści są uważani za najbardziej nietolerancyjnych wobec ucisku płci. Dołączyliśmy do organizacji rewolucyjnych, ponieważ myślimy o marksizmie jako o buntowniczej teorii – która walczy o każdą, częściową reformę oferowaną przez system, ale nie zadowala się nią, która wzywa do całkowitego zniszczenia opresyjnego systemu kapitalistycznego – i dlatego jest jedną z najlepszych broni do walki o wyzwolenie kobiet i sprawiedliwość płci.
Oto dlaczego jesteśmy poważnymi rewolucjonistami, a nie bezmyślnymi głosicielami dogmatów – istnieją dwa wzajemnie sprzeczne aspekty historii marksizmu, z którymi musimy się zmierzyć. Pierwszym jest szkoda wyrządzona rewolucyjnej sprawie sprawiedliwości płci w imię «marksizmu», a drugim jest to, że marksistowskie ramy analizy, pomimo historycznych błędów w jej imieniu, nadal pozostają najlepszym sposobem zrozumienia ucisku w kapitalizmie, a zatem dostarczają wskazówek jak go zakończyć.
Teoria marksistowska
W sercu marksowskiej analizy kapitalizmu tkwi bardzo ważne niedopracowane spostrzeżenie. W pierwszym tomie «Kapitału» Marks identyfikuje «siłę roboczą» – naszą zdolność do pracy – jako «specjalny towar», którego kapitalista potrzebuje, aby wprawić system w ruch i utrzymać go w ruchu. Marks mówi nam, że nasza siła robocza ma «szczególną właściwość bycia źródłem wartości», ponieważ dzięki tej sile roboczej tworzymy towary i wartość dla kapitalizmu. Zawłaszczanie naszej pracy dodatkowej przez kapitalistów jest źródłem ich władzy. Bez naszej siły roboczej system by się załamał.
Ale Marks frustrująco milczy nt. reszty tej sprawy. Jeśli siła robocza wytwarza wartość, to w jaki sposób wytwarzana jest sama siła robocza? Oczywistym jest to, że robotnicy nie wyskakują z ziemi, aby przybyć na rynek, świeży i gotowi sprzedać swoją siłę roboczą kapitalistom.
Właśnie dlatego późniejsi marksistowskie uczone, tacy jak Lise Vogel, Martha Gimenez, Johanna Brenner, Slivia Federci, Ann Oakley czy też Susan Ferguson i David McNally, uchwycili przełomowe, ale niekompletne spostrzeżenie Marksa i rozwinęli je dalej. Być może ważne jest, abyśmy w tym kontekście pamiętali o potencjale i kreatywności tkwiącym w tradycji marksistowskiej, słusznie nazywanej żywą tradycją, która pozwoliła nowym pokoleniom marksistów spojrzeć na nią krytycznie i rozszerzyć ją.
Przyglądając się bliżej «Kapitałowi» Marksa, uczone te argumentują, że klucz do systemu, nasza siła robocza, jest w rzeczywistości sama wytwarzana i reprodukowana poza produkcją kapitalistyczną, w miejscu «pokrewnym», zwanym rodziną. W znakomitym fragmencie Vogel wyjaśnia jasno związek między walką klasową a uciskiem kobiet:
Walka klas o warunki produkcji reprezentuje centralną dynamikę rozwoju społecznego w społeczeństwach charakteryzujących się wyzyskiem. W tych społeczeństwach praca dodatkowa jest zawłaszczana przez klasę dominującą, a podstawowym warunkiem produkcji jest […] odnowa podporządkowanej klasy bezpośrednich producentów zaangażowanych w proces pracy. Zwykle wymiana pokoleniowa zapewnia większość nowych pracowników potrzebnych do uzupełniania tej klasy, a zdolność kobiet do rodzenia dzieci odgrywa zatem kluczową rolę w społeczeństwie klasowym […] W klasach posiadających […] ucisk kobiet wynika z ich roli w utrzymaniu i dziedziczeniu własności […] w klasach podporządkowanych […] ucisk kobiet […] wywodzi się z zaangażowania kobiet w procesy uzupełniające bezpośrednich producentów, jak również z ich zaangażowania w produkcję.
[Vogel, Marxism and the Oppression of Women, p. 129, moje zaznaczenie]
Jest to zasadniczo główny argument tego, co Vogel i inni kolejni marksiści nazywają «teorią reprodukcji społecznej». Teoria reprodukcji społecznej pokazuje, w jaki sposób «produkcja dóbr i usług oraz produkcja życia są częścią jednego, zintegrowanego procesu», jak ujęła to Meg Luxton. Jeśli ekonomia formalna jest miejscem produkcji dóbr i usług, ludzie produkujący takie rzeczy sami wytwarzają się również poza obrębem gospodarki formalnej przy bardzo niskim koszcie kapitału.
Zasadniczo siła robocza reprodukowana jest przez trzy powiązane ze sobą procesy:
- Poprzez czynności, które regenerują pracownicze poza procesem produkcyjnym i pozwalają mu do niego powrócić. Należą do nich między innymi jedzenie, spanie, ale także opieka psychiczna, która utrzymuje człowieka w całości.
- Przez działania, które utrzymują i regenerują osoby niepracujące poza procesem produkcyjnym – tj. tych, którzy są przyszłymi lub byłymi pracowniczami, takimi jak dzieci czy dorośli, którzy nie mają siły roboczej z jakiegokolwiek powodu – czy to podeszłego wieku, niepełnosprawności czy bezrobocia.
- Przez reprodukowanie świeżych robotniczy, poprzez porody.
To czynności, które stanowią podstawę kapitalizmu, ponieważ odtwarzają pracownicze, są one wykonywane całkowicie bezpłatnie dla systemu przez kobiety i mężczyzn w gospodarstwie domowym i mniejszych społecznościach. Między innymi w Stanach Zjednoczonych kobiety nadal wykonują nieproporcjonalnie większą część tej pracy domowej.
Według sondażu z 2012 r. kobiety w USA wykonywały 25,9 godzin tygodniowo nieodpłatnej pracy domowej w 2010 r., podczas gdy mężczyźni 16,8, co stanowi różnicę ponad dziewięciu godzin. Ankieta obejmuje zadania indeksowalne, takie jak opieka nad dziećmi, gotowanie, zakupy, prace domowe, prace dorywcze, ogrodnictwo i inne.
https://www.forbes.com/sites/brycecovert/2012/05/30/putting-a-price-tag-on-unpaid-housework
Według magazynu Forbes, gdyby w pomiarze PKB uwzględniono nieodpłatną pracę domową, «wzrosłoby ono o 26 procent w 2010 roku». Ale oczywiście musimy również dodać do tej już budzącej grozę listy dodatkowe, niepodlegające indeksacji zadania, takie jak zapewnienie opieki psychicznej i wsparcia zarówno zatrudnionym, jak i niepracującym w gospodarstwie domowym. Każdy, kto musiał uspokoić dziecko po ciężkim dniu we własnym miejscu pracy lub zająć się opiekę nad starzejącym się rodzicem po wyczerpującej zmianie wie, jak ważne mogą być takie pozornie niematerialne zadania
Najważniejszym spostrzeżeniem teorii reprodukcji społecznej jest to, że kapitalizm jest systemem «jednolitym», który może z powodzeniem zintegrować sferę reprodukcji ze sferą produkcji. Zmiany w jednej sferze tworzą zatem regres w innej. Niskie płace i neoliberalne cięcia kosztów w pracy mogą skończyć się zajęciem nieruchomości pracownika czy też przemocą domową.
Dlaczego jest to najważniejsza obserwacja? Ponieważ daje prawdziwą historyczną treść do zrozumienia: (a) kim jest «robotnicze» oraz (b) w jaki sposób robotnicze może walczyć z systemem. Co najważniejsze, teoria ta pomaga nam zrozumieć, że wszelkie korzyści związane z prawami płci, jakie osiągane są w gospodarce formalnej lub poza nią, mogą być tylko tymczasowe, ponieważ materialna podstawa ucisku kobiet jest powiązana z systemem kapitalistycznym jako całością. Każda rozmowa o zakończeniu ucisku i wyzwoleniu musi więc odwoływać się do jednoczesnego tematu o końcu samego systemu kapitalistycznego.
Znaczenie sfery wytwórczej
Jeśli kobiety zapewniają główne wsparcie dla kapitalizmu poza miejscem pracy poprzez swoją nieodpłatną pracę, czy sprawia to, że problemy w miejscu pracy stają się problemami tylko i wyłącznie mężczyzn?
Każdy, kto spodziewa się znaleźć XIX–wieczny stereotyp odzianego w ogrodniczki białego robotnika z kluczem w ręku, powinien przyjrzeć się bliżej prawdziwemu obrazowi amerykańskiego rynku pracy.
Zdecydowana większość kobiet w USA musi pracować na życie. Oznacza to, że sprzedają swoją siłę roboczą na rynku i są pracowniczkami najemnymi. Kobiety stanowią połowę, bo aż 47 procent, amerykańskiej siły roboczej, a odsetek zamężnych matek, które pracują, wzrósł z 37 procent w 1968 roku do 65 procent w 2011 roku. Według opublikowanego w tym roku badania Pew Research: rekordowe 40 procent amerykańskich matek jest główną żywicielką rodziny, w porównaniu do zaledwie 11 procent w 1960 roku:
Chociaż członkostwo w związkach zawodowych jest niskie dla wszystkich pracowników w USA, liczba uzwiązkowionych kobiet nie jest daleko w tyle za liczbą uzwiązkowionych mężczyzn. Według amerykańskiego Biura Statystyki Pracy, nawet po poważnym spadku członkostwa w związkach zawodowych od czasu recesji, dane za rok 2012 pokazują, że wskaźnik członkostwa w związkach zawodowych wyniósł 12 procent dla mężczyzn w porównaniu do 10,5 procent dla kobiet. Odkrycia te pokazują również, że czarni pracownicy byli bardziej skłonni do członkostwa w związku niż ich biali, azjatyccy czy latynoscy koledzy.
Wynika z tego, że każdy, kto twierdzi, że problemy kobiet dotyczą wyłącznie tego, czego doświadczamy lub znosimy w domu (przemoc seksualna, zdrowie reprodukcyjne, opieka nad dziećmi itp.) lub poza sferą produkcji, po prostu się myli. Jakakolwiek dyskusja na temat płac lub miejsca pracy, organizacji pracy lub walki o świadczenia jest kwestią wysoce płciową.
Ale są dwa radykalnie sprzeczne trendy, które wyróżniają wszystkie najnowsze wiadomości o kobietach. Jednym z nich jest nieznośne zubożenie ogromnej większości kobiet, a drugim jest powstanie niesamowicie zamożnej i wieloetnicznej grupy kobiet z klasy rządzącej.
Ponad trzy czwarte pracowniczy w 10 największych kategoriach pracy o niskich zarobkach to kobiety, a ponad jedna trzecia to niebiałe kobiety. Pisałam już wcześniej o tym, że Stany Zjednoczone są jednym z zaledwie czterech krajów na świecie, w których brakuje płatnych urlopów macierzyńskich, co sprawia, że kobietom niezwykle trudno jest być pracującymi matkami. Co więcej, jedna trzecia pracowniczy w USA nie ma dostępu do płatnego zwolnienia chorobowego, a tylko 42 procent ma płatny urlop osobisty. Jak słusznie zauważają działacze związkowi:
Jaki wpływ wywierany jest na zdrowie publiczne, kiedy ludzie pracy nie mogą sobie pozwolić na zwolnienie lekarskie podczas epidemii grypy? Kto opiekuje się chorym dzieckiem? Kto jest w domu, żeby przygotować obiad i pomóc w odrabianiu prac domowych? Kto może poświęcić czas choremu starszemu rodzicowi?
https://aflcio.org/what-unions-do/empower-workers/work-life-balance
Jak kobiety mają wyrównać ciężar nieodpłatnej pracy w domu z pracą w pełnym wymiarze godzin w miejscu pracy? Prawdziwa odpowiedź brzmi: nie mogą.
W 1990 r. procent pracujących kobiet wyniósł 74, co stawia Stany Zjednoczone na szóstym miejscu wśród 22 krajów rozwiniętych pod tym względem. Dzięki neoliberalnej polityce na kolejne dwie dekady udział kobiet wzrósł tylko o ułamek do 75,2 procent, podczas gdy w innych krajach uprzemysłowionych wzrósł z około 67 procent do prawie 80 procent.
Kobiety nie tylko są zmuszone do pracy w niepełnym wymiarze godzin, ale niechęć w miejscu pracy do płciowej natury prac domowych jest również powodem, dla którego tylko 9 procent pracujących matek pracuje więcej niż 50 godzin tygodniowo.
https://hbr.org/2013/05/why-men-work-so-many-hours
Pomyślmy o tym przez chwilę. Socjolodzy wykazali, że gdyby matki pracowały, powiedzmy, 55 godzin tygodniowo, to biorąc pod uwagę średni czas dojazdów do pracy czy z pracy, musiałyby one wychodzić z domu o 8:30 i wracać o 20:30 każdego dnia roboczego!
Pomimo ogromnych możliwości Internetu, dzieci wciąż muszą być odbierane ze szkoły i karmione przez człowieka, a starsi rodzice również muszą być pod opieką również tego samego człowieka. W większości przypadków w USA ta osoba nadal jest pracującą kobietą.
Z powyższego badania wynika, że wszelkie kwestie związane z miejscem pracy dotyczą w rzeczywistości również kobiet i płciowości. Zasady rządzące miejscami pracy mają moc wpływania na kobiety zarówno w pracy, jak i w domu. Ale o co powinnyśmy walczyć? Czy powinnyśmy walczyć o równe z mężczyznami płace w gospodarce niskich płac? Czy powinnyśmy walczyć o powszechną opiekę zdrowotną, która odciąży nas w opiece? Czy powinnyśmy walczyć jako «kobiety», czy jako «robotnicza»?
Istnieje szczególnie głośna grupa kobiet, która pojawiła się w mediach w ostatnim czasie, aby bronić praw kobiet. Joan C. Williams jest bardzo wnikliwą socjolożką, której prace na temat klas i płci powinny być szeroko znane. Ostatnio jednak poczyniła rozczarowujące spostrzeżenie, że «naczelny feminizm jest właśnie tym, czego potrzebujemy, aby rozpocząć zablokowaną rewolucję płci». Przez «feminizm wykonawczy» dosłownie ma na myśli «feminizm» dyrektorów naczelnych dużych międzynarodowych korporacji. Ona wymienia Sheryl Sandberg i profesor Princeton Anne Marie Slaughter jako liderów na tej «nowej granicy feminizmu».
https://hbr.org/2013/03/the-rise-of-executive-feminism
Wiele osób może cieszyć się z podbijania rad nadzorczych korporacji przez garstkę kobiet. Te sale konferencyjne i przylegające do nich pola golfowe od wieków były bastionami uprzywilejowanych mężczyzn z wyższej klasy. Ale prowadzi nas to do głównego pytania: jak wyglądają prawa płci, jeśli oddzielimy je od kwestii klasy? Czy prezeski będą działać w interesie wszystkich kobiet?
Najlepsze postulaty wspierające interesy większości kobiet są również tymi samymi, które ograniczają zyski kapitalizmu jako systemu produkcji.
Na przykład w USA bezpłatna powszechna opieka zdrowotna zapewniłaby każdemu mężczyźnie, kobiecie i dziecku, niezależnie od tego, czy są zatrudnieni, bezpłatną opiekę medyczną na żądanie. Zmniejszyłoby to zależność bezrobotnej kobiety od jej zatrudnionego partnera i potencjalnie umożliwiłoby jej kontrolę nad zdrowiem reprodukcyjnym i wyborami, nie wspominając o wsparciu zdrowotnym i opiece dla jej rodziny. Mogłaby decydować kiedy i czy mieć dzieci i uzyskać pomoc domową – bezpłatnie – dla starzejących się członków rodziny, co drastycznie ograniczałoby jej własną pracę w domu.
Ale branża medyczna w USA to wielomiliardowy biznes, który walczyłby z tą zmianą wszelkimi metodami. Podobnie w interesie kobiet jest zapewnienie godnej płacy wszystkim pracowniczom, ponieważ kobiet jest nieproporcjonalnie więcej wśród najniżej opłacanych w gospodarce. Tam też natrafiamy na zyski kapitalizmu i będzie to trudna bitwa do wygrania.
Takie Sheryl Sandberg z całego świata są wyraźnymi przeciwniczkami klasowymi, które używają języka praw kobiet, aby wzmocnić system, który przynosi korzyści tylko ich klasie. Milionerka Sandberg odmówiła nawet płacenia własnym stażystom i dopiero oburzenie publiczne zmusiło ją do zmiany decyzji.
Głównym przesłaniem płynącym ze środowiska nowej generacji kobiet na stanowiskach prezesów jest to, że tylko praca i to ciężka praca wyzwoli kobiety.
Z pewnością prawdą jest, że niezależność kobiet na podłożu ekonomicznym jest trudnym do wywalczenia prawem i musi być stale wzmacniane poprzez walkę. Dlatego w pismach wczesnych marksistów, takich jak Nadieżda Krupska, znajdujemy silny nacisk na pracę kobiet w sferze produkcji i jej wyzwalający potencjał.
Ale ekonomiczna «niezależność» wygląda o wiele lepiej na przykładzie Sheryl Sandberg niż na matce, która pracuje w Taco Bell – ponieważ stosunek Sandberg do kapitalizmu, jako szefowej, polega na kontroli, podczas gdy matka z klasy robotniczej jest to całkowicie zniewolona. W tym drugim przypadku praca takiej matki daje jej pewną niezależność ekonomiczną od partnera, ale całkowitą zależność od kaprysów rynku.
Kiedy Sandberg mówi, że kobiety muszą ciężej pracować, aby się dorobić, prosi, aby pewna klasa kobiet (jej) wyrwała mężczyznom z jej klasy większą kontrolę, przy jednoczesnym utrzymaniu nienaruszonego systemu kapitalistycznego, który funkcjonuje w oparciu od odpłatną i nieodpłatną pracę większości kobiet.
Rzeczywiście, ludzie wykształceni w odpowiedniej dziedzinie, tacy jak Karen Nussbaum, argumentują, że system stworzył kilka przestrzeni dla kobiet z klasy rządzącej, aby powstrzymać głębsze zmiany instytucjonalne, które zmieniłyby stosunek kobiet z klasy robotniczej do pracy:
Aby powstrzymać rosnące wymagania kobiet pracujących, zatrudniający stworzyli możliwości dla niektórych kobiet, otwierając stanowiska zawodowe i kierownicze dla absolwentek szkół wyższych, jednocześnie przeciwstawiając się żądaniom zmian instytucjonalnych, które poprawiłyby miejsca pracy dla wszystkich kobiet. Kobiety na obu krańcach siły roboczej nadal podzielają obawy dotyczące równości wynagrodzeń i polityki pracy–rodziny, ale intensywność problemów była różna, ponieważ zmieniały się warunki obu grup. Zatrudniający stworzyli zawór bezpieczeństwa. Wykształcone na uniwersytetach kobiety, które były kasjerkami bankowymi, stawały się kierowniczkami oddziałów; urzędniczki w wydawnictwach stawały się naczelnymi redaktorkami. Odsetek kobiet, które były menedżerkami lub specjalistkami, podwoił się w latach 1970–2004, z 19 do 38 procent. (Nussbaum 2007: 165)
Redukcją tematu jest twierdzenie, że walki pomiędzy płciami w naszym społeczeństwie są takie same, jak walki klasowe. Ale słusznie powiedzieć byłoby że (a) podążając za Lisą Vogel, walka klas reprezentuje «centralną dynamikę» rozwoju społecznego oraz (b) że w interesie kapitalizmu jako systemu jest zapobieganie jakimkolwiek szerokim zmianom w stosunkach płci, ponieważ rzeczywiste zmiany płci ostatecznie wpłyną na zyski.
Znaczenie sfery odtwórczej
Zrozumiałe jest, że najlepszym sposobem walki o prawa kobiet w sferze produkcji są nasze organizacje związkowe. W historii pracy istnieją naprawdę inspirujące momenty, w których związki zawodowe walczyły o prawa do aborcji, równe płace i przeciw homofobii.
Ale klasa robotnicza pracuje nie tylko w miejscu pracy. W swoim domu śpi też pracownica, jej dzieci bawią się w publicznym parku i chodzą do miejscowej szkoły, a czasami prosi emerytowaną matkę o pomoc w gotowaniu. Innymi słowy, główne funkcje reprodukcyjne klasy robotniczej mają miejsce poza miejscem pracy.
Kto dobrze rozumie ten proces? Kapitalizm. To dlatego kapitalizm zaciekle atakuje reprodukcję społeczną, aby wygrać bitwę w miejscu produkcji. To dlatego atakuje usługi publiczne, zrzuca ciężar opieki na poszczególne rodziny, odcina opiekę społeczną – aby cała klasa robotnicza była bezbronna i mniej zdolna do odparcia ataków na miejsca pracy
Kto jeszcze lepiej rozumie ten proces? Marksiści. Dlatego możemy być łącznikiem między sferą reprodukcji, społecznością, w której szkoła jest zamykana, domem, w którym kobieta jest poddawana przemocy; oraz sferą produkcji, w której walczymy o świadczenia i wyższe płace.
Można zrobić to na dwa sposoby. (a) zapewniamy analityczne powiązanie między «dwiema sferami» jednego systemu poprzez teorię marksistowską; oraz (b) działać jako trybun uciskanych, zwłaszcza gdy walka nie dotarła do miejsca pracy. Nie jest bowiem prawdą, że klasa robotnicza nie może walczyć w sferze reprodukcji. Prawdą jest jednak to że z systemem można wygrać tylko w sferze produkcji
Niektóre z głównych walk w historii istnienia klasy robotniczej rozpoczęły się poza sferą produkcji. Dwie najważniejsze rewolucje współczesnego świata, francuska i rosyjska, rozpoczęły się od zamieszek chlebowych, kierowanych przez kobiety którym brakowało pieniędzy na jedzenie.
Zrozumienie kapitalizmu jako zintegrowanego systemu, w którym produkcja jest podpierana przez reprodukcję społeczną, może pomóc tym walczącym o prawa zrozumieć znaczenie walk politycznych w obu sferach i konieczność ich zjednoczenia.
Weźmy przypadek praw w sferach reprodukcyjnych, jedną z krytycznych walk naszych czasów, która nie jest bezpośrednio walką w miejscu pracy. Czy prawa reprodukcyjne dotyczą tylko dostępu kobiet do aborcji i antykoncepcji?
W rzeczywistości takie prawa reprodukcyjne należy nazwać sprawiedliwością reprodukcyjną. Prawo kobiet do wyboru to nie tylko prawo do nieposiadania dzieci, ale także prawo do ich posiadania.
Historia Afroamerykanek i innych niebiałych kobiet w Ameryce jest krwawa od przypadków przymusowej sterylizacji przez państwo. W latach 60. ubiegłego wieku w stanach Illinois, Iowa, Ohio, Wirginii i Tennessee rozważano obowiązkową sterylizację czarnoskórych matek w ramach opieki społecznej. Kiedy środek antykoncepcyjny Norplant został po raz pierwszy wprowadzony na rynek, artykuł wstępny w «Philadelphia Inquirer» zasugerował, że jest to rozwiązanie problemu czarnej biedoty. Podobny los spotkał kobiety w Portoryko. Kiedy przemysł amerykański, w ramach programu gospodarczego «Operation Bootstrap», udał się na wyspę w poszukiwaniu taniej siły roboczej w latach 30. i 40. ubiegłego wieku, wiele fabryk prowadziło na tamtym miejscu kliniki kontroli urodzeń dzieci dla pracownic, a niektóre odmawiały zatrudniania kobiet, chyba że zostały wysterylizowane.
Co więcej, wybór reprodukcyjny nie może dotyczyć tylko kontroli nad naszymi jajnikami. Chodzi o kontrolę nad naszym życiem: tego, czy i kiedy mieć dzieci, ile dzieci mieć, żeby mieć czas się nimi opiekować, żeby mieć szkoły publiczne, do których można je posyłać, żeby one i ich ojcowie nie siedzieli za kratkami, a co najważniejsze, mieć przyzwoitą płacę, aby móc podejmować decyzje w tych wszystkich sprawach.
New York Times poinformował, że w latach 2007–2011 nastąpił 9–procentowy spadek współczynnika dzietności, który według demografów «rozpoczął się po tym, jak zapanowała recesja i Amerykanie zaczęli czuć się mniej pewni swojej sytuacji ekonomicznej». Innymi słowy, «Times» właśnie doszedł do wniosku, że większość zwykłych kobiet woli mieć dzieci, gdy czują, że mają ekonomiczne środki, by je wyżywić i wychować.
Tak więc kwestia reprodukcji wiąże się z najbardziej fundamentalnymi pytaniami naszego społeczeństwa: kto dla kogo pracuje, kto z czego żyje?
W stronę zjednoczonej walki naprzeciw kapitalizmowi!
W tym szczególnym momencie kryzysu neoliberalnego płeć jest używana przez kapitał jako broń walki klasowej. Wielokrotna obrona znęcania się nad kobietami czy też gwałtu przez przedstawicieli establishmentu, poważny atak na prawa reprodukcyjne klasy robotniczej i rosnąca transfobia są rezultatami systemu kapitalistycznego próbującego na różne sposoby rozwiązać kryzys gospodarczy poprzez ataki na życie klasy robotniczej, zarówno w pracy, jak i w domu.
Naszym rozwiązaniem jako marksistowskich rewolucjonistów nie jest po prostu mówienie o znaczeniu walki klasowej, ale powiązanie walk w gospodarce formalnej z tymi, które toczą się poza nią. Aby tak się stało, mniej ważne jest, abyśmy «wygrali argumentację» z uciskanymi tożsamościami. Ważniejsze jest, abyśmy zdobyli ich zaufanie, będąc najbardziej nieprzejednanymi bojownikami o emancypację w domu i w pracy
Dlatego w organizacjach, w których walczymy o pensje (np. w naszych związkach zawodowych), musimy poruszyć kwestię sprawiedliwości reprodukcyjnej; a w naszych organizacjach, w których walczymy z seksizmem i rasizmem, musimy poruszyć kwestię płac.
Potrzebujemy pokolenia niepodległych kobiet i mężczyzn, aby nawiązać tę więź w naszych miejscach pracy, na naszych akademikach i na ulicach. To jest prawdziwa tradycja rewolucyjnego marksizmu.