
Kapitalizm monopolistyczny wkraczający w trzecią dekadę XXI wieku nie zmienił swoich zasadniczych cech charakterystycznych, mimo że od czasów Wielkiej Rewolucji Październikowej i analizy imperializmu przez Lenina minęło ponad 100 lat. Przez dziesięciolecia zmieniał się układ sił państw – wybuchła wojna światowa, wywołana przez klasy posiadające potęg imperialistycznych by wyjść z impasu kryzysu ekonomicznego i dokonać «nowego rozdania». Wybuchały również lokalne wojny, mające zmienić regionalne strefy wpływów, wybuchały rewolucje narodowo-demokratyczne i socjalistyczne w krajach znajdujących się pod kontrolą imperialistów, a także zaostrzyła się walka klasowa na całym świecie. Wreszcie USA, jedna z głównych potęg imperialistycznych XX wieku, coraz mocniej musi zaznaczać swoją dominację w walce z imperializmem Chińskim.
Z dekady na dekadę, system kapitalistyczny jest coraz trudniejszy do podtrzymania. Mimo, że klasy panujące robią co tylko w ich mocy, by za pomocą spekulacji rynkowej i ideologicznej nadbudowy przedłużać swoje panowanie, warunki obiektywne w postaci m.in.
- stale nawracających ogólnoświatowych kryzysów finansowych,
- sprzeczności systemu wolnorynkowego wynikające z rozwoju sił wytwórczych (np. automatyzacja produkcji zwiększająca inwestycje klas panujących w kapitał stały, skutkująca spadkiem stopy zysku, a także wzrostem bezrobocia),
- pogarszającego się stanu planety wynikającego z dewastacji środowiska przez międzynarodową oligarchię finansową
sprawiają, ze system kapitalistyczny w obecnym kształcie jest coraz bardziej kwestionowany – zwłaszcza przez młode pokolenie, które w powyższych zagrożeniach widzi niebezpieczeństwo dla swojej własnej sytuacji ekonomicznej – teraźniejszej i przyszłej.

Pomimo faktu, iż w większości parlamentów w Europie oraz w systemie USA nie ma silnie ugruntowanej pozycji partii jakkolwiek związanych z marksizmem (zazwyczaj są to partie socjaldemokratyczne), zdecydowany skręt młodzieży w kierunku lewicy politycznej jest z pewnością sygnałem postępowych przemian.

Niniejszy artykuł jest próbą analizy globalnej sytuacji młodego pokolenia, na którą składają się przede wszystkim warunki zatrudnienia i zamieszkania. Ze względu na dostępne dane, ograniczona została przede wszystkim do Polski i Stanów zjednoczonych, ze wstępnym określeniem tła światowego (zamieszkanie) i bardziej lokalnie Europejskiego (zatrudnienie).
Zatrudnienie – Europa

W analizowanym okresie, między lipcem 2019 a lipcem 2020 ogólny wskaźnik bezrobocia utrzymywał się w Polsce na relatywnie stabilnym poziomie i nie przekroczył 3.3%. W strefie Euro, wzrost bezrobocia spowodowany pandemią zaczął być odczuwalny od czerwca 2020 roku, natomiast średnio w gronie krajów UE 28/27 – od lutego 2020 roku.

W latach 2013-2019, 11.7% różnicy w zatrudnieniu między kobietami a mężczyznami w Europie zasadniczo nie uległo zmianie. Pomimo pewnych postępowych inicjatyw państw członkowskich, wg danych na 2018 rok, płaca brutto kobiet jest średnio 15% niższa niż mężczyzn.
Zatrudnienie – Polska
Bezrobocie wśród osób młodych stanowi jeden z najważniejszych problemów polskiego rynku pracy. Około połowa z ogółu osób bezrobotnych to osoby w wieku 15-30 lat (dane GUS).
Dane BAEL (Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności Polski) wskazują na to, że głównym czynnikiem decydującym o sytuacji ekonomicznej osób młodych na rynku pracy jest uzależniona od poziomu wykształcenia (dane z okresu między I kwartałami 2015-2017 roku). Tutaj największe zatrudnienie odnotować można wśród osób z wyższym wykształceniem – z kolei największa stopa bezrobocia odnotowana została wśród osób kończących swoje wykształcenie na liceum ogólnokształcącym (a więc nieposiadających kwalifikacji zawodowych, jakie dostarcza np. technikum lub szkoła zawodowa). W analizowanym okresie wzrosła również ilość osób młodych powracających do pracy i samodzielnie z niej rezygnująca – zmalała natomiast ilość osób poszukujących pracy dłużej niż rok. Oznacza to wzrost rotacji w większości zakładów pracy i spadek stabilności zawodowej w porównaniu do sytuacji większości osób z poprzedniego pokolenia – wiążących się na lata z jednym zakładem pracy.




W omówieniu sytuacji młodych na rynku pracy należy również wspomnieć o uruchomieniu przez państwo programów aktywizacyjnych młodych bezrobotnych, z których korzysta około 60% adresatów. Z uwagi na skalę problemu, rozszerzono działanie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach na rynku pracy na osoby do 30 roku życia – kwalifikując je jako osoby w szczególnej sytuacji.
Państwo wprowadziło również tzw. bony stażowe. Polega to na objęciu młodej osoby, zaklasyfikowanej urzędowo jako bezrobotny, «patronatem» urzędu, który wypłaca znalezionemu na własną rękę przez bezrobotnego pracodawcy 1500zł, jako zachęta motywacyjna do zatrudnienia bezrobotnego. Pomimo genezy jako sposobu na aktywizację młodych bezrobotnych, ujawnia to patologię rynku pracy III RP – eksperci wskazują, ze wielu pracodawców po okresie stażowym zwalnia pracownika, by przyjąć następnego, za którego urząd będzie wypłacał stażowe.
W roku 2020 (lipiec), stopa bezrobocia wśród osób młodych (liczona dla osób do 25 roku życia) wyniosła 9.5%. W gronie krajów UE-27 średnio wyniosła ona 17% (najniżej w Niemczech 5.7%, najwyżej w Hiszpanii – 41.7%).
Najmłodsi pracownicy (18-24 lata) to również na tle wszystkich pracujących ci najbardziej obawiający się utraty pracy (około 25.9% badanych). Najbardziej ze wszystkich badanych czują się oni narażeni na utratę stanowiska pracy z powodu automatyzacji (25.7%).
Sytuację dodatkowo pogarsza kryzys pandemiczny. Osoby młode, jako nowi pracownicy na rynku, zaliczają się do osób o niskich/średnich dochodach – pandemia, a wraz z nią rosnące bezrobocie, ograniczone możliwości pracy zdalnej dodatkowo narażają stabilny byt młodych pracowników. Ponadto, spowodowane przez pandemię zakłócenia w świadczeniu usług (zwłaszcza edukacyjnych) z pewnością pogłębią istniejące nierówności w kwalifikacjach, wykształceniu i mobilności społecznej – a także będą blokowały wejście na rynek pracy coraz większej ilości młodych osób.
Zatrudnienie – USA
Na podstawie danych FED, zdefiniowano «millenialsów» jako osoby w wieku 24-39 lat, a «boomerów» jako osoby w wieku 56-74 lata (dane na 2020 rok).
Millenialsi są najliczniejszą grupą będącą składnikiem siły roboczej i jednocześnie najmniejszą jeśli chodzi o posiadaną część dochodu narodowego. W świetle danych FED–u, pokolenie to posiada jedynie 4.6% dochodu narodowego, podczas gdy boomerzy są 10 razy bogatsi, posiadając 53.2% (59.96 bilionów USD). To również 2 razy więcej, od stanu majątkowego pokolenia X (które posiada 28.50 biliona USD).
Luka majątkowa jest dobitnie widoczna – wg danych Pew Research Center, siła robocza składająca się z millenialsów to aż 56 milionów – stanowią oni więc najliczniejszą zawodowo grupę wiekową w USA – dla porównania boomerzy to 41 milionów aktywnych zawodowo ludzi.
Oczywiście często tłumaczy się to faktem, że młodsze pokolenie miało mniej czasu na gromadzenie majątku niż obecni 60-70 latkowie. Są to również osoby na przeciętnie niższych stawkach. Jednakże historia pokazuje, że przepaść majątkowa nigdy nie była tak wielka. Dzisiejsi boomerzy, gdy w roku 1989 byli w wieku millenialsów, według danych FED–u posiadali 21,3% dochodu narodowego – a więc stosunkowo 4 razy więcej niż dzisiejsi millenialsi.


Według powyższego wykresu, najszybciej i najwięcej majątku zgromadziło pokolenie boomerów. Wchodząc w wiek emerytalny przewyższają zgromadzonym majątkiem tzw. ciche pokolenie (obecnych 70+ latków), gdy było ono w analogicznym wieku. Z kolei millenialsi i pokolenie X są w tyle za boomerami gdy wkraczają do odpowiadających sobie przedziałów wiekowych.
Raporty z 2019 potwierdzają powyższy wykres powiększającej się luki majątkowej. Think tank New America potwierdza, że millenialsi zarabiają o 20% niż boomerzy gdy ci znajdowali się w ich wieku. Ponadto, dane FED–u wskazują na różnicę sredniej wartości dochodu netto millenialsów i boomerów w wysokości 600 tysięcy USD. Luka ta wynika między innymi ze zmagań millenialsów ze skutkami wielkiej recesji, rosnącymi kosztami życia (zwłaszcza kosztami zamieszkania), a także znamiennymi dla USA rosnącymi kosztami kredytów studenckich.
Trwająca pandemia COVID-19 to kolejny z czynników pogłębiający kryzys finansowy millenialsów, jako że to właśnie oni zostali najmocniej dotknięci wynikającym z niej kryzysem bezrobocia.
Mieszkalnictwo – ogólna sytuacja światowa




Mieszkalnictwo – Polska
Osoby młode przyjmujemy jako osoby w wieku 25-34 lata, zaś sytuacja na rynku dotyczy porównania danych z lat 2018-2019 z danymi z roku 2011.
Nowe mieszkania oddawane do użytku to w większości (a w zasadzie prawie w całości – 97.8%) mieszkania pochodzące z budownictwa deweloperskiego oraz inwestycje realizowane przez prywatne osoby fizyczne. Mieszkania komunalne, dla osób o niższych dochodach, stanowiły jedynie 2.2% liczby ogólnie wybudowanych mieszkań (w warunkach polskich to tylko około 4.6 tysiąca nowych mieszkań w skali całego kraju).

Sytuacja jest o tyle katastrofalna, że istnieje w Polsce znaczący odsetek ludzi – zwłaszcza młodych – których nie stać na nabycie, a nawet wynajęcie mieszkania po cenach rynkowych, ale którzy (bądź rodziny, z jakich pochodzą) są zbyt «bogaci», by otrzymać wsparcie w postaci mieszkania socjalnego. Przyczyną są zbyt niskie dochody lub bezrobocie, a nie jak przedstawia to burżuazyjna, neoliberalna propaganda niechęć młodych ludzi do podjęcia pracy i wykorzystywanie świadczeń socjalnych – które w warunkach polskich są i tak śmiesznie niskie.
Tak jak wspomniałem, jest to przede wszystkim problem dotykający ludzi młodych (także rodzin wielodzietnych, samotnych matek itp.). Oburzające jest, że w latach 2011-2019, liczba mieszkań dostępnych dla osób o niskich bądź przeciętnych dochodach to jedynie 2.5% liczby nowo wybudowanych mieszkań.
W Polsce około 45.1% osób młodych wciąż mieszka z rodzicami, co klasyfikuje nasz kraj na 8 miejscu w Europie (średnia europejska w tym przypadku to 28.6%). Oznacza to, że prawie połowa osób w wieku 25-34 lata mieszka z rodzicami. W UE, w czołówce plasują się Chorwacja (62,4%), Grecja (57,5%) i Słowacja (56,4%) – z kolei na samym końcu znajdują się Dania (3,2%), Finlandia (5,4%) i Szwecja (6,4%). Odsetek ten nie świadczy tylko o dostępności mieszkań, ale również o możliwości usamodzielnienia się młodych.
Światowy kryzys gospodarczy w roku 2008 doprowadził do spadku liczby budowanych mieszkań (przez swoją podstawę w rynku hipotecznym oraz wzrost kursów walutowych – zwłaszcza w warunkach polskich szczególnie popularnego franka szwajcarskiego). W roku 2011 wybudowano około 130 tys. lokali mieszkalnych. Skutkiem tego jest powszechna niechęć młodego pokolenia do zaciągania kredytów hipotecznych. W ostatnich latach można zaobserwować atrakcyjność inwestycyjną rynku mieszkaniowego (niskie stopy zwrotu z alternatywnych źródeł lokowania kapitału). Przyczynia się to do wzrostu cen i liczby nowo budowanych mieszkań ze względu na równoczesne współistnienie ogromnego motywu inwestycyjnego (obarczona bardzo niskim ryzykiem możliwość wzbogacenia się polskiej bogatej drobnej burżuazji, burżuazji narodowej i burżuazji kompradorskiej) oraz motywu konsumpcyjnego (powszechny głód mieszkaniowy w Polsce).
Mieszkalnictwo – USA
Kolejnym aspektem sprzeczności ekonomicznych między pokoleniami jest historyczny wręcz niedobór mieszkań i rekordowe wysokie ceny sprzedaży. Raporty, w zależności od źródła, podają od 2.5 do 3.8 miliona domów.
Jest to szczególnie zła wiadomość dla pokolenia millenialsów, którzy w ciągu historii swojego pokolenia borykali się z kryzysem mieszkaniowym w dwójnasób. Po pierwsze, pokolenie to weszło na rynek pracy w samym środku recesji. Teraz, gdy w teorii odzyskali siły gospodarcze po kryzysie i zamierzają kupić dom, mają do czynienia z niedoborem mieszkań – są wykluczeni z rynku mieszkaniowego już na starcie. Posiadanie własnego domu/mieszkania było przez lata tylko marzeniem dla pokolenia millenialsów. Przed pandemią, starali się wykorzystać historycznie niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych. Spadło ono jeszcze bardziej po rozpoczęciu pandemii, napędzając boom na rynku mieszkaniowym, który wkrótce przeobraził się w niedobór mieszkaniowy. Gwałtownie rosnące ceny i niedobór w ilości dostępnych mieszkań tworzy wręcz niemożliwy do doścignięcia pułap cenowy.
Kilkanaście lat po pęknięciu bańki spekulacyjnej na rynku mieszkaniowym, które wywołało wielki kryzys z 2008 roku, mileniallsi znaleźli się między młotem a kowadłem – skutkami wielkiej recesji i recesji pandemicznej, oburzająco niekorzystnymi warunkami kredytów studenckich oraz rosnącymi kosztami życia – z których kluczowym jest cena najmu/mieszkań/domów. Do 2018 roku millenialsi kupując swój pierwszy dom płacili o 39% więcej niż boomerzy, gdy byli w analogicznym wieku (40 lat temu). Uniemożliwia to praktycznie gromadzenie przez nich oszczędności.
Wg danych Fairweather, w ciągu ostatniej dekady zbudowano 20 razy mniej domów, niż w jakiejkolwiek dekadzie od roku 1960. Dla millenialsów, którzy w USA stanowią najliczniejsze pokolenie, nie ma wystarczającej ilości domów/mieszkań. Ponadto, ceny domów rosną od lat w o wiele szybszym tempie niż przed wielką recesją. W marcu 2020 roku, mediana ceny sprzedaży domu wynosiła 350 000 USD, natomiast ceny mieszkań rosną rok do roku o około 18%.
Należy pamiętać, że tak tradycyjna forma budowania kapitału własnego w USA, jaką jest posiadanie domu na własność, jest niedostępna dla całego pokolenia – pogłębia to lukę majątkową pomiędzy nimi, a pokoleniem boomerów.
Wnioski
Pomimo odmiennej sytuacji politycznej i ekonomicznej Polski i USA, a także diametralnie różnej pozycji tych państw na arenie międzynarodowej – sytuacja młodego pokolenia wydaje się mieć wiele punktów wspólnych. Jednym z często pomijanych aspektów analizy klasowej jest przedział wiekowy poszczególnych klas współczesnego społeczeństwa kapitalistycznego.


Kombinacja dwóch czynników: istota patriarchalnej rodziny nuklearnej oraz struktura demograficzna państw (zastojowa w USA i regresywna w Polsce) wpływa znacząco na sytuację młodego pokolenia. Z jednej strony ogromny udział starszych pokoleń w liczbie ludności ogółu społeczeństwa wpływa na posiadanie i utrzymywanie starszego pokolenia kapitału i środków produkcji. Z drugiej strony, istota rodziny nuklearnej sprawia, że nawet przedstawiciele młodej burżuazji, będących sukcesorami klasy panującej, muszą czekać na swoją kolej na przejęcie sztafety pokoleniowej i własności nad pełnią kapitału swoich rodziców – na obecną chwilę musząc zadowolić się jedynie częścią posiadanego przez swoich przodków majątku (w postaci mieszkań, firm, majątku itp.).
Dodatkowo powtarzające się i narastające kryzysy (spowolnienie gospodarcze 2008 roku i kryzys gospodarczy 2009 sumujące się w globalny kryzys gospodarczy lat 2008-2010; wzrost stopy bezrobocia i spadek wartości kapitalizacji spółek giełdowych z 2012 roku; pandemia COVID i spowodowana nią kryzys i recesja) zaostrzyły walkę klas i związaną z nią walkę o dostęp do owoców pracy wypracowywanych przez klasy pracujące – walkę toczoną zarówno na poziomie poszczególnych zakładów pracy, między załogą a właścicielem środków produkcji, a także na poziomie całego społeczeństwa między proletariatem (również tym usługowym), pracującą inteligencją, drobnym i średnim chłopstwem oraz biedniejącą częścią drobnej burżuazji – a burżuazją narodową i kompradorską.
Ponadto kolejną, nakładającą się równolegle sprzecznością systemu kapitalistycznego jest problem nierówności płciowych, mający swoje odbicie w dyskryminacji w zatrudnieniu i wynagrodzeniu, ale także w nadbudowie społeczeństwa kapitalistycznego – w postaci rodziny nuklearnej, patriarchalnego porządku społecznego i reakcji konserwatywnej (w postaci aktywności ruchów prawicowych, a lokalnie w Polsce – atakami na prawa reprodukcyjne kobiet). Oczywiście sytuacja kobiet nieznacznie poprawia się, dzięki aktywnościom ruchów feministycznych i lewicowych, a także aktywności kobiet w procesie produkcji – jednak poprawia się ona na tyle, na ile może opłaca się to panującej oligarchii finansowej społeczeństwa kapitalistycznego – sprzeczności te nie mogą być więc rozwiązane w ramach kapitalizmu, a jedynie ulegać fluktuacjom, zgodnie z amplitudą walki pomiędzy postępową, a reakcyjną częścią burżuazji. Również postrzeganie samego patriarchalnego ustroju rodziny nuklearnej jest różnie postrzegane przez płcie.
61% mężczyzn twierdzi, że dzieli się opieką nad dzieckiem z żoną/partnerką po równo – tego samego zdania jest jednak tylko 29% kobiet. Podobnie tylko 19% mężczyzn ocenia, że żona lub partnerka sprawuje główną rolę w opiece nad dziećmi, podczas gdy taką rolę przypisało sobie prawie 60% kobiet. Te dane dowodzą, jak różnie postrzegają swoje obowiązki kobiety i mężczyźni. Co ciekawe, zarówno mężczyźni, jak i kobiety zgadzają się, że to praca mężczyzn znacznie mocniej ogranicza karierę kobiet z obowiązkami opiekuńczymi niż praca kobiet ogranicza karierę mężczyzn z takimi obowiązkami.[1]
Co więcej, związaną z kapitalizmem i niewymienioną w podsumowaniu kwestią jest perspektywa katastrofy ekologicznej wynikającej z dewastacji środowiska naturalnego przez międzynarodowe korporacje – a także niemożliwość jej zatrzymania w ramach systemu kapitalistycznego, wynikająca z braku sposobu ograniczenia/kontroli metod produkcji i utylizacji odpadów przez korporacje – które ze względu na posiadany kapitał zawsze mają ostatnie słowo, priorytetowe wobec ustaleń polityków.
Powyższe składowe sumują się na pogarszającą się sytuację młodego pokolenia, które ma coraz trudniejszy dostęp do coraz bardziej szczuplejących zasobów mieszkaniowych, dochodu narodowego i związaną z tym sytuację na rynku pracy. Jak pokazuje przykład zarówno rozwiniętej, przodującej gospodarki kapitalistycznej Stanów Zjednoczonych, jak i kraju będącego pod decydującym wpływem międzynarodowego kapitału finansowego (Polska), system wolnorynkowy nie jest w stanie rozwiązać powstającym w jego łonie sprzecznościom – wynikającym z akumulacji kapitału przez zawężającą się liczebnie burżuazję.
[1]Źródło: Forum Odpowiedzialnego Biznesu w partnerstwie z Santander Bank Polska i Henkel Polska/PARP.