Żeby wszystko było jasne trzeba sobie wytłumaczyć kilka podstawowych kwestii.
Izrael jest odpowiedzialny za mające obecnie miejsce ludobójstwo w Strefie Gazy i Libanie. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Liczba zabitych jest trudna do oszacowania, Palestyńczycy zabijani byli nie tylko rakietami i bombami, ale również pośrednio – przez spowodowany przez działania Izraela głód i epidemię. Liczba zabitych waha się między 40 a 100 tysiącami. Infrastruktura Strefy Gazy została niemal doszczętnie zniszczona, w lutym bieżącego roku 35% budynków w Strefie Gazy zostało zrównanych z ziemią, a przecież od tego czasu minęło 8 miesięcy – miesięcy ustawicznego bombardowania. Izrael nic sobie nie robi z tak zwanego „porządku świata opartego na zasadach”. Głosowania w ONZ są ignorowane – nie mają przecież mocy wiążącej a jedynie doradczą, a Rada Bezpieczeństwa milczy. Na Palestyńczyków i Libańczyków zrzucany jest biały fosfor powodujący poważne oparzenia. Zrzucanie go na obszary zamieszkałe jest zabronione według tzw. prawa międzynarodowego, ale prawo międzynarodowe na Izraelskich Siłach Obronnych nie robi wrażenia. We wrześniu br. bombardowania IDF rozszerzone zostały na tereny Libanu. 23 września liczba zabitych wynosiła 492 osoby.
Ale, i to trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie, współodpowiedzialność za śmierć tych osób ponosi także Hamas. I nie tylko on. Odpowiedzialni są także ci, którzy bezmyślnie i bezkrytycznie, nie zważając na aktualny, niesprzyjający rozpoczęciu powstania stan rzeczy poparli Hamas, tj. Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny (PFLP), Demokratyczny Front Wyzwolenia Palestyny (DFLP) i kilka innych organizacji. Tak się składa, że kierownictwo odpowiedzialne za zapoczątkowanie tej krwawej jatki zostało już niejako na własne życzenie zamordowane. To wielki cios dla palestyńskiej walki narodowowyzwoleńczej.
Dlaczego o tym mówimy? Dlatego, że wszyscy inni na ten temat milczą. Na całym świecie widzimy nieustającą falę demonstracji, poparcia dla palestyńskiej walki. I bardzo dobrze, należy tę walkę popierać, Palestyńczycy zasługują na swoje niepodległe państwo, wolne od izraelskiej kolonizacji, wolne od faszystowskiego rządu Netanjahu. Czego jednak na demonstracjach nie widzimy? Nie widzimy krytycznego głosu wobec tych, którzy są za tę zbrodnię współodpowiedzialni – Hamasu.
Demonstracje organizowane są głównie przez liberalne warstwy drobnomieszczańskie, mniejszość palestyńską, czy ruch studencki. Dają one upust swojej sympatii wobec walki narodowowyzwoleńczej narodu palestyńskiego. I to jest dobre. Ale należy patrzeć na szerszy kontekst – kto tę walkę prowadzi, w jakim celu, i czy zapoczątkowanie powstania było konieczne akurat teraz. Mało tego, przeważają głosy, że należy bezkompromisowo i bezkrytycznie popierać to co się dzieje. Znaczenie ma sama walka.
Takie akcjonistyczne myślenie to główna pożywka drobnomieszczańskiego awanturnictwa, które w swoim „radykalizmie” zaczyna nawet porównywać i utożsamiać Hamas z polityką Lenina i Mao Zedonga. Jakby tego było mało pod demonstracje podpinają się także różnej maści faszyści poprzebierani za komunistów, zgodnie z logiką rzekomej walki antyimperialistycznej – wszystko, co jest przeciwko USA jest tym, co komunista wspierać powinien, a nawet musi. Emocje, szczególnie w takiej sytuacji, nie mogą pozostać ślepe. Potrzeba dyscypliny klasowej teorii, którą jest marksizm-leninizm. A ci, którzy jej najbardziej potrzebują znajdują się obecnie w trakcie ucieczki z terenów objętych okrutną wojną.
Jeżeli rozpoczynasz powstanie to znaczy, że bierzesz za nie odpowiedzialność. Jesteś w stanie chronić swoich ludzi, swój naród. Masz plan jak je przeprowadzić, by jak najmniejszym kosztem w ludziach zrealizować swe cele. Co robi Hamas i wspierające go organizacje palestyńskie? 7 października 2023 roku wystrzeliwują salwę rakiet, niejako na wiwat, biorą na zakładnika i w brutalny sposób przetrzymują/mordują izraelskich przechodniów. Po całej akcji chronią się do tuneli, albo wykorzystując cywilną infrastrukturę typu szpitale, chowają się za plecami narodu. Kto na tym cierpi? Cierpią wszyscy, ale głównie naród palestyński i palestyńska klasa robotnicza.
W sytuacji tak ogromnej przewagi militarnej oraz infrastrukturalnej Izraela, w sytuacji braku bezpośredniego wsparcia jakiegoś silnego sojusznika, w przypadku kiedy sytuacja geopolityczna na to nie pozwalała – w przypadku w którym nie mamy np. wojny imperialistycznej, która rozbiłaby szeregi kapitalistów i stworzyła perspektywę na rozpoczęcie skutecznego powstania, które wykorzystałoby sprzeczności pomiędzy walczącymi obozami. W sytuacji tak niekorzystnej, czyn o rozpoczęciu powstania był skrajnie nieodpowiedzialny. Mało tego, rozpoczęcie powstania w TAKIM momencie zakładało porażkę kończącą się eksterminacją narodu palestyńskiego. Rozpoczęcie powstania w TAKIM momencie oznacza współodpowiedzialność za dziesiątki tysięcy niewinnych istnień.
Kolejna sprawa – z jednej strony mamy faszystowski rząd Netanjahu, z drugiej skrajnie reakcyjny, faszystowski Hamas. Hipotetycznie: w przypadku pełnego zwycięstwa pierwszej ze stron mamy rozszerzone terytorialnie, zasobowo państwo izraelskie, które tak jak dotychczas, wykorzysta swój brutalny aparat przemocy do trzymania podbitych narodów pod swoim butem. W przypadku zwycięstwa Hamasu mamy skrajnie reakcyjny, teokratyczny kalifat zbudowany na zasadzie średniowiecznego szariatu, w którym prawa kobiet porównywalne są z prawami zwierząt domowych. Każdy ruch świecki, liberalny, lewicowy byłby – jako bezbożny i materialistyczny – w takim państwie tłumiony już w zarodku. Należy dodać: tłumiony bynajmniej nie na zasadzie aresztowań i procesów sądowych, tylko za pomocą bardziej bezpośrednich środków.
I teraz pytanie: W przypadku zwycięstwa jednej, lub drugiej strony co ma z tego klasa robotnicza? Odpowiedź nasuwa się sama: NIC. W przypadku zwycięstwa Izraela klasy robotnicze podbitych narodów zostałyby brutalnie wprzęgnięte do zmonopolizowanego przemysłu izraelskiego, na zasadzie obywateli drugiej kategorii, jak miało to miejsce jeszcze przed wybuchem powstania. W przypadku zwycięstwa Hamasu byłoby to samo, tylko w drugą stronę, do tego skrajnie reakcyjny i niedemokratyczny aparat państwowy doprowadziłby do jeszcze skuteczniejszego zahamowania walki klasy robotniczej. Tutaj nie ma żadnego znaczenia czy reakcyjny reżim zbudowany jest na rasizmie i kolonializmie, czy też systemie teokratycznym. Obie strony są w samym zarodku wrogie klasie robotniczej.
Każdy komunista utożsamiający swoją walkę z interesem klasy robotniczej, popiera tylko te ruchy, które mają prawo przynieść korzyści dla walki klasy robotniczej. Słowem: popiera tylko te ruchy, które reprezentują robotniczy interes klasowy. Dostrzega w walce narodowowyzwoleńczej możliwość walki o lepsze warunki dla klasy robotniczej. Dostrzega w imperializmie przeszkodę na drodze do rewolucji, jednocześnie widząc, że przedmonopolistyczne formacje z feudalną nadbudową ową rewolucję jedynie oddalają. Dlatego „komunista” zachwycony jest Hamasem i jego walką „antyimperialistyczną”, tymczasem komunista pyta się „gdzie w tym wszystkim interes klasy robotniczej”. Pyta, i odpowiedzi nie znajduje.
Wszyscy „komuniści” pomijają tutaj, umyślnie lub też nie, jedną prostą rzecz: siły narodowowyzwoleńcze wchodzące w sprzeczność z siłami imperialistycznymi, nie stanowią siły progresywnej tak długo jak nie niosą ze sobą szans na demokratyzację, pogrzebanie reakcyjnych wzorców, czy szans na stworzenie korzyści dla rewolucyjnego ruchu robotniczego. W tym przypadku jawią się jedynie jako reakcyjni awanturnicy, którzy nie są w stanie przynieść niczego postępowego dla walki robotniczej. To, co mogą tymczasem przynieść to: polityka nie patrzenia na dobro mas, polityka chowania się za masami, polityka podszywania się pod interes mas. I w konsekwencji – współodpowiedzialność za mas tych eksterminację.
Należy popierać palestyńską walkę narodowowyzwoleńczą, ale nie należy przy tym wyzbywać się klasowych pryncypiów myślenia i działania. Klasa robotnicza nie powinna dać zamknąć sobie ust, powinna być zdolna do krytyki zarówno jednej, jak i drugiej strony!
Dlatego mówimy NIE izraelskiej okupacji Palestyny i ludobójczej polityce faszystowskiego rządu Netanjahu!
Mówimy NIE skrajnie reakcyjnym ugrupowaniom typu Hamas, które ponoszą współodpowiedzialność za mające obecnie miejsce ludobójstwo!