Wstęp IM-CMAP
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że głównym wrogiem zarówno rządów faszystowskich, jak i kościoła jest marksizm, ideologia wyzwolenia klasy robotniczej i szeroko pojętej masy pracującej. Zarówno burżuazji, jak i kościołowi – głównej podporze „moralnej” wielkiego ziemiaństwa – zależy na jednym: ukrywaniu źródeł wyzysku z którego się utrzymuje i który jest podporą jej politycznego znaczenia. Walka wyzwoleńcza mas pracujących prezentowana jest przez pierwszych jako zdrada narodowa, a przez drugich jako grzech przeciwko „naturalnym” prawom bożym rządzącym tym światem. To dlatego skrajnie reakcyjny ideolog burżuazyjny Thomas Carlyle (którego narracja historyczna oparta na psychologicznie motywowanej roli tzw. wielkich jednostek wciąż dominuje w kapitalistycznej edukacji) mógł powiedzieć, że sam fakt podboju świata przez Imperium Brytyjskie jest najlepszym dowodem na objawienie woli bożej.
W okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, majątki kościelne utrzymywały się z pracy pańszczyźnianej, a arcybiskupi należeli do największych posiadaczy ziemskich. Ręka w rękę ze szlachtą tłamsili chłopów, odmawiając im prawa nie tylko do przynależności narodowej (określenie „Polak” zarezerwowane było tylko dla szlachty i sfer wyższych), ale do bycia człowiekiem jako takim. Chłop traktowany był jak bydło robocze i należał – tak jak zwierzęta – do inwentarza folwarcznego, którym ziemiaństwo rozporządzało według własnej woli i upodobania. Podobnie jak ziemianie, tak i naziści mogli liczyć na „naturalne” błogosławieństwo kościoła. I za każdym razem je dostawali.
Poniższy artykuł zwraca uwagę na szkodniczą rolę m.in. zakonu Jezuitów. Tak jak propagandą byłby brutalny wyzysk chłopa i robotnika przez kapitalistę i ziemiaństwo, tak fakty obciążające błogosławiącemu faszyzmowi papieżowi Piusowi XII są wg Jezuitów „komunistyczną propagandą”1. Działalność jezuickiego papieża Franciszka – „broniącego” słabszych (Federacji Rosyjskiej) niewiele tu zmienia. To jest taka sama obrona, którą roztaczają partie komunistyczne stające po jednej ze stron burżuazji. Należy dodać – po stronie, która odpowiedzialna jest za finansowanie ugrupowań faszystowskich w Europie Zachodniej.
W ramach dygresji. Na marginesie: dobrym przykładem sprzeczności trapiących współczesne ruchy chłopskie jest praktyka polityczna Agro Unii. Zdaje się, że ruch ten jest politycznym odzwierciedleniem interesów głównie średniego chłopstwa, ukształtowanym w wyniku nierównej konkurencji z międzynarodowymi koncernami rolniczymi. Jako ugrupowanie protestu prowadzi ono praktykę demonstracyjną przeciwko polityce rządowej zainteresowanej w jakiejś tam mierze obroną interesów wielkiego chłopstwa. Na uwagę zasługuje w tym kontekście fakt, że na organizowanych przez Agro Unię demonstracjach występują także księża. Ich rola jest klarowna i sprowadza się do jednego: do łagodzenia napięć i nawoływania – zamiast do bardziej radykalnych akcji protestacyjnych w celu osiągnięcia celów – do dialogu. Obiektywnie rzecz biorąc reprezentanci kleru stoją po stronie rządowej i szkodzą sprawie Agro Unii. Jako obecny członek Koalicji Obywatelskiej, która reprezentujące także – albo przede wszystkim – interesy dużych, międzynarodowych koncernów, Agro Unia skazana jest na izolację i polityczną porażkę. Porażkę z błogosławieństwem kleru.
Sytuacji nie zmienia także „antykościelna” postawa współczesnych ruchów odwołujących się w swej praktyce odbudowy narodowej do słowiańskich korzeni. Pomimo odwołania do wolności od tego złego i skorumpowanego świata, hierarchia wyzysku jednych przez drugich ma być nienaruszona. Przy czym nową, „rodową” arystokracją zostają ci, którzy już teraz dysponują znacznym zasobem gotówki, a ci, którzy są go pozbawieni, lokowani są na niższych szczeblach struktury społecznej. Średniowieczna hierarchia stanowa ma być tutaj zostać dokładnie i szczegółowo odbudowana. Tym razem jednak z empatią współczesnego człowieka. Powiedzmy – feudalizm z ludzką twarzą.
Poniższy artykuł prezentując reakcyjną rolę zawsze i wszędzie stojącego za wielkim kapitałem kościoła, przedstawia także jego zawsze i wszędzie skrajnie antykomunistyczne nastawienie. Tam samo jak wtedy – w okresie Dwudziestolecia Międzywojennego – tak i dzisiaj, wszelka postępowa (niekoniecznie związana z marksizmem) praktyka społeczna piętnowana jest jako „bolszewizm”.
„«Bolszewizmem» dla obozu klerykalnego bynajmniej nie są w tym okresie tylko komuniści, stojący w pierwszych szeregach walki z faszyzacją kraju, z antynarodową, zaprzedającą kraj Hitlerowi, polityką Becka. „Bolszewizmem“ są dlań wszyscy postępowcy, wszyscy obrońcy demokracji i pokoju.”
Kontrola nad edukacją jest kluczowym czynnikiem indoktrynacji społeczeństwa. Tak samo jak wtedy, tak samo i dziś, znaczna część personelu nauczycielskiego sprzeciwia się klerykalizacji szkolnictwa, wyrażając swój protest przeciwko podporządkowaniu oświaty obskuranckiej polityce rządowej prowadzonej dzięki poparciu kleru. Na uwagę zasługuje także fakt, że pierwsza w Polsce organizacja faszystowska, Pogotowie Patriotów Polskich, założona przez reprezentantów obszarnictwa w 1922 roku od razu uzyskała błogosławieństwo kleru. Kościół – jak podaje poniższy artykuł – popierał i utwierdzał brutalną politykę przeciwko wszelkim strajkom klasy robotniczej i niezadowoleniu mas pracujących. Ich walka była dla kleru „bolszewicką propagandą”, którą należało z wszelkim okrucieństwem tłumić. I do tego okrucieństwa nawoływał.
Zarówno wtedy, jak i dziś mamy do czynienia z działalnością organizacji szpiegowskich na usługach kleru i reakcyjnej ekipy rządzącej. Zarówno wtedy, jak i dziś zachęcano do donoszenia na „działalność komunistyczną”. Współczesnym przykładem może być «Instytut Ordo Iuris – Fundacja na Rzecz Kultury Prawnej» i inne organizacje prawnicze zajmujące się przyjmowaniem donosów i podejmowaniem działań prawnych przeciwko działalności na rzecz praw ciężko pracującego ludu. Rządowa ekipa, wraz z klerem, błogosławi tego typu praktykę. Nic dziwnego – w końcu jest jej patronem.
Taka praktyka ma jednak bardzo poważne konsekwencje. Za politykę ekipy rządzącej naród polski w okresie międzywojennym zapłacił zniszczeniem kraju i życiem milionów Polaków. Obecna ekipa rządząca stosując te same środki – kolejny raz prowadzi nas do katastrofy kończącej się wojną i śmiercią tych, którzy mają być mięsem armatnim na usługach narodowej i amerykańskiej burżuazji.
Najlepszym podsumowaniem ówczesnych, faszystowskich elit rządzących niech będzie poniższy cytat:
„Każdy krok na drodze faszyzacji kraju, na drodze wydania Polski Hitlerowi, każdy krok ku uwstecznieniu Polski, ku utrzymaniu mas ludowych w niewoli i ciemnocie spotykał się z gorącym poparciem hierarchii kościelnej i reakcyjnego kleru polskiego.”
1https://jezuici.pl/2019/02/ksieza-robotnicy/
NOTKA: Za: Moje Drogi, Organ teoretyczny i polityczny Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, 12 (42), Grudzień 1952.
W latach 1933—1939 dokonuje się i pogłębia proces faszyzacji wielu krajów europejskich. Rozwija się ruch faszystowski we Francji i w Anglii. Hitlerowskie Niemcy, Włochy Mussoliniego, imperialistyczna Japonia przygotowują i podejmują kolejne akty agresji przeciwko Abisynii, Hiszpanii, Chinom, Austrii i Czechosłowacji. Mimo że ekspansja faszystowskich napastników godzi również w interesy kapitalistów Ameryki, Anglii i Francji, imperialistyczne koła rządzące tych krajów ułatwiają agresje faszystowskie, usiłują dogadać się z Hitlerem i Mussolinim i skierować przygotowywaną przez nich agresję przeciwko Związkowi Radzieckiemu.
Lata te — to zarazem lata krzepnięcia w wielu krajach Europy i całego świata kapitalistycznego potężnego ruchu antyfaszystowskiego, w którego pierwszych szeregach stali komuniści. W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, grożącego ze strony faszyzmu wszelkiemu postępowi, demokracji, pokojowi świata i ludzkości — jednoczą się pod sztandarami Frontu Ludowego wszystkie elementy demokratyczne i antyfaszystowskie — robotnicy komunistyczni i socjaldemokratyczni, chłopi, intelektualiści, liberalni i postępowi katolicy. Na VII Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej Jerzy Dymitrow wezwał demokratów i patriotów wszystkich krajów do utworzenia szerokiego frontu obrony swobód demokratycznych i zagrożonej przez faszystowskich agresorów niepodległości narodów. Wezwania komunistów znalazły szeroki oddźwięk wśród wszystkich uczciwych demokratów i postępowców. W szeregach Frontu Ludowego byli również wierzący katolicy, którym bliskie i drogie były ideały demokracji, pokoju i postępu.
Antyfaszyści spoglądają w tym okresie z wiarą i nadzieją na Związek Radziecki, którego wspaniały rozwój gospodarczy — właśnie wtedy ZSRR zwycięsko realizuje drugą pięciolatkę — i konsekwentnie pokojowa polityka zagraniczna stanowiły wówczas, podobnie jak to jest i dzisiaj — natchnienie dla wszystkich bojowników pokoju, wolności i socjalizmu.
W walce przeciwko siłom demokracji, pokoju i socjalizmu, przeciwko frontom ludowym, przeciwko klasie robotniczej — sojusznikiem i pomocnikiem najbardziej reakcyjnych odłamów imperializmu, sojusznikiem i pomocnikiem faszystowskich agresorów był Watykan i jego agentury na całym świecie.
Politykę tę konsekwentnie przez cały okres swojego pontyfikatu (1922 — 1939) prowadzi papież Pius XI, który jeszcze w latach 1919 — 1920 jako Achilles Ratti był jednym z głosicieli i organizatorów interwencji przeciwko republikom radzieckim. Konkordaty Piusa XI z Polską, Litwą, Łotwą i Rumunią zmierzały do umocnienia w tych państwach reżimów reakcyjnych, które zamieniały swe kraje w ogniwa imperialistycznego „kordonu sanitarnego“ przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Konkordaty z państwami faszystowskimi, jak Włochy, Niemcy, Portugalia, były wyrazem opowiedzenia się po stronie faszyzmu. Konkordat z Mussolinim był pierwszym konkordatem zawartym przez Watykan z Włochami od czasu włączenia Rzymu do państwa włoskiego, konkordat z Hitlerem był pierwszym traktatem międzynarodowym, zawartym przez nazistowską Trzecią Rzeszę; ułatwił on poważnie Hitlerowi rozwinięcie następnie szerokiej akcji dyplomatycznej. W obu tych konkordatach Watykan zaakceptował likwidację stronnictw parlamentarno-klerykalnych: popularów we Włoszech i Centrum w Niemczech.
Pius XI aktywnie popierał wszędzie elementy faszystowskie. Gdy faszyzm włoski rozpętywał w całym kraju terror przeciwko wszystkim demokratom, w ich liczbie również przeciw działaczom chrześcijańsko-demokratycznym, papież wyraził faszyzmowi w encyklice „Non abbianao bisogno“ z 29 czerwca 1931 r. wdzięczność za „zlikwidowanie naszego wroga: socjalizmu“, chwalił Mussoliniego za to, „co zostało uczynione we Włoszech dla religii“. Już w 1934 r. w Hiszpanii kardynał Pacelli (dzisiejszy papież Pius XII) przygotowywał grunt do zamachu stanu Franco. Tenże sam Pacelli, specjalista od popierania faszyzmu, zjawia się w 1935 r. we Francji, w chwili gdy późniejszy jawny zdrajca Petain prowadzi tam akcję zmierzającą do narzucenia Francji dyktatury faszystowskiej. W 1936 r. Pacelli przybywa do USA, gdzie nawiązuje serdeczne kontakty z najreakcyjniejszymi monopolistami amerykańskimi, zaznajamia się z działalnością faszysty i rasisty amerykańskiego ks. Coughlina i faszystowskiej organizacji „Rycerzy Kolumba“, zdobywa poparcie reakcyjnych polityków amerykańskich dla faszystowskiej agresji w Hiszpanii i Abisynii. Nie bez udziału Watykanu powstał w 1936 r. agresywny blok wojenny „oś Rzym — Berlin“, rozszerzony w 1937 r. na Japonię, a wymierzony przeciwko ZSRR.
W związku z antyradzieckimi planami „osi“ faszystowskiej oraz imperialistów angielskich i amerykańskich Watykan odgrzewa swe stare koncepcje zdobycia — przez współudział w faszystowskiej agresji — dla katolicyzmu ziem ukraińskich, białoruskich i rosyjskich. Koncepcje te stanowią jedno z haseł ideologicznych, pod którymi następuje montowanie bloku antyradzieckiego. O wadze, jaką do tych koncepcji przywiązuje Watykan, świadczy fakt, że sam Pius XI poświęcił im 88 encyklik, bull, dekretów, zarządzeń i przemówień.
Poparcie Watykanu dla imperialistycznych planów hitleryzmu, dla jego dążeń do panowania w Europie, do napaści przeciwko Związkowi Radzieckiemu było sprzeczne z najgłębszymi interesami narodu polskiego. Droga Hitlera na Wschód prowadziła przez Polskę — jak to jawnie głosili hitlerowscy prowodyrzy przed 1933 r. Kto osłabiał i rozbrajał naród polski w obliczu tego śmiertelnego niebezpieczeństwa, był jego wrogiem, pracował dla jego klęski, gotował mu straszny los, który stał się udziałem naszego narodu pod hitlerowską okupacją i w hitlerowskich katowniach.
Profaszystowska, prohitlerowska polityka Watykanu w ostatnim dziesięcioleciu międzywojennym była, podobnie jak i przedtem, wrogą demokracji i postępowi, wrogą masom ludowym świata, wrogą narodowi polskiemu.
* * *
Reakcyjny kler polski, kierująca nim hierarchia kościelna, jego organizacje i jego prasa solidaryzują się w pełni z prohitlerowską, antypolską polityką Watykanu.
Szczególną gorliwością faszystowską odznacza się wtedy w obozie klerykalnym zakon jezuitów. Działacze jezuiccy z całą zaciekłością tępią wszelkie tendencje antysanacyjne wśród zwolenników obozu klerykalnego, występują przeciwko wszelkim prądom postępowym, popierają elementy jawnie i bojowo hitlerowskie.
Prasa klerykalna w Polsce bije na alarm wobec wzrostu antyfaszystowskich sił Frontu Ludowego.
Z wściekłością stwierdzają publicyści jezuiccy olbrzymią siłę atrakcyjną haseł socjalistycznych, proces ich powszechnego i szybkiego rozszerzania się. Wyraz temu daje redaktor naczelny jezuickiego „Przeglądu Powszechnego“ , ks. Edward Kosibowicz T. J.*1
„W naszych oczach, w okresie kilkunastu lat dokonują się głębokie, wstrząsające przeobrażenia, wypadki o doniosłych konsekwencjach galopują z zawrotną szybkością, sensacje stępiły już wrażliwość nerwów, ale umysły zdają sobie sprawę z faktów, że żyjemy w okresie, który w dziejach Europy i świata stanowić będzie epokę“
Publicysta jezuicki widzi dobrze, że na jednoczenie się sił demokratycznych i postępowych decydujący wpływ wywiera budownictwo socjalistyczne ZSRR i rozmach międzynarodowego ruchu komunistycznego.
„Jeden fakt — oświadcza on — góruje niewątpliwie swą doniosłością w chaosie zmian politycznych, społecznych i ekonomicznych, a faktem tym jest komunizm. Państwo sowieckie nie tylko nie załamało się, ale okrzepło, a przystosowawszy skrajne doktryny do wymogów mniej skrajnej rzeczywistości stało się polityczną i militarną potęgą. Dziś do garstki niedobitków stopniała liczba optymistów, wieszczących rychły upadek sowieckiego komunizmu. Nawet najbardziej naiwny optymista przyznać musi, iż w komunizmie współczesnym tkwi żywiołowa siła (…) Komunizm głosi dalej pacyfizm, wypowiada walkę wszelkim wojnom i zbrojeniom. Przedstawia je jako zaborczy imperializm, na którym tuczyć się pragnie anonimowy kapitał (…) — hasła komunizmu nie padają w próżnię“2
Ze wszystkich tych stwierdzeń hierarchia kościelna wyciąga jeden wniosek: potrzebę zaostrzenia walki z siłami pokoju, z demokracją i socjalizmem, z klasą robotniczą, ze Związkiem Radzieckim, z najdrobniejszymi przejawami radykalizmu czy postępu społecznego i gospodarczego.
Od pierwszych chwil pojawienia się faszyzmu włoskiego polska hierarchia kościelna, organizacje klerykalne, a szczególnie jezuici darzą go głęboką, nie tajoną, szczerą sympatią. Tak np. arcybiskup Teodorowicz, jedna z głów hierarchii kościelnej, a zarazem endecki poseł na Sejm, już w 1927 r. tak zachwyca się człowiekiem, który sprowadził na Włochy niewolę ludu włoskiego i klęskę narodu:
„Jest to człowiek opatrznościowy nie tylko dla swej ojczyzny, ale dla obecnego powojennego świata (…) Jego szlachetną i czystą ambicją jest naród swój wielkim uczynić, mówiąc słowy poety, chciałby on nim cały świat zadziwić (…) jest on przede wszystkim i nade wszystko wychowawcą swego narodu i to jakim wychowawcą (…)“
Ks. J. Pawelski T. J. stwierdza:
„Jest u nas wiele sympatii dla (…) faszyzmu z powodu imponującej dynamiki narodu włoskiego w okresie rządów Mussoliniego“
Ta „imponująca dynamika“ — to nędza mas ludowych i krwawy terror na wewnątrz kraju oraz agresja w polityce międzynarodowej!
Sympatie dla Mussoliniego były jednak niczym wobec radości i entuzjazmu z powodu dojścia Hitlera do władzy. Sygnał padł z Rzymu. Zwycięstwo hitleryzmu — to dla reakcyjnych polityków w sutannach przede wszystkim okazja do rozprawienia się ze znienawidzoną demokracją, z ruchem robotniczym (co wszystko — zgodnie zresztą z utartą terminologią Goebbelsa — określają jako „komunizm“). Pismo watykańskie „Corrispodenza“ pisało wówczas:
„Partia hitlerowska, przez swą zdrową aktywność rządową, przez swój solidny program i jasną dyscyplinę, stanowić, będzie przede wszystkim szaniec przeciwko inwazji bolszewizmu“3
Przywódcy klerykalni w Polsce, zagrożonej bezpośrednio przez hitleryzm, robią co mogą, by rozbroić nasz naród wobec tego śmiertelnego niebezpieczeństwa, wysuwają Hitlera na wodza światowej reakcji.
„Że Niemcy w załamaniu bolszewizmu odegrać mogą wielką rolę i że do tej roli wyraźnie się gotują, to zdaje się wątpliwości nie ulegać (…)“4 — pisze ks. J. Rostworowski.
Wtóruje mu drugi działacz jezuicki:
„Namiętne manifesty kanclerza Hitlera, płomienne występy jego podkomendnych, Goebbelsa czy Rosenberga, wspólny chór niemieckiej prasy — tworzą w świecie przekonanie, iż krystalizacyjna oś antykomunistycznego frontu biegnie dziś przede wszystkim przez Berlin (…)“5
A publicysta klerykalnego „Małego Dziennika“, Romer formułował „program polski“ :
„Jesteśmy zgodni z Hitlerem w żądaniu, że solidarność europejska i obrona pokoju wymagają takiego układu sił, w którym Sowiety znalazłyby się wobec zorganizowanej, zwartej Europy. Jesteśmy zgodni w żądaniu korzystania z zapasów surowcowych i kolonizacyjnych świata. Jesteśmy zgodni z Hitlerem w jego walce z międzynarodówkami“6
„Niechaj narody skupią się dokoła Włoch i Niemiec!” — w tym zawołaniu jezuickiego „Przeglądu Powszechnego“ z grudnia 1936 r. zawiera się treść ówczesnej międzynarodowej polityki klerykalizmu polskiego, polityki wrogiej postępowi i pokojowi świata, polityki rozbrajającej naród wobec groźby hitleryzmu, popierającej przestępczy, beckowski sojusz z Hitlerem, polityki wrogiej narodowi polskiemu.
* * *
Zbrodnicza, grożąca zgubą narodowi polskiemu, sanacyjna polityka sojuszu z Hitlerem, bezrobocie i nędza, ustawiczne obniżki płac i redukcje, terror policyjny, utworzenie obozu w Berezie Kartuskiej, uchwalenie faszystowskiej konstytucji w 1935 r. — wszystko to spotykało się ze stale rosnącym oporem mas ludowych. Hasła jedności sił demokracji przeciw faszyzmowi, hasła walki o prawa demokratyczne, hasła zespolenia wszystkich żywych sił narodu przeciwko niebezpieczeństwu hitlerowskiemu i wysługującej się Hitlerowi sanacyjnej klice Rydza-Becka rozbrzmiewają szeroko w kraju i zyskują sobie powszechne poparcie mas ludowych. Rok 1936 był rokiem potężnych demonstracji Frontu Ludowego, jednolitofrontowych demonstracji robotniczych na ulicach Krakowa, Lwowa, Częstochowy i innych miast pod hasłem „chleba, wolności i pokoju“, pod hasłem walki z Beckiem i jego prohitlerowską polityką. W ogniu tych walk krzepnie sojusz robotniczo-chłopski. Chłopi manifestują w Nowosielcach i Racławicach w 1936 r., przeprowadzają powszechny 10-dniowy strajk w roku 1937. Szeroko włączają się do tego Frontu pracownicy umysłowi. Na wielkim Kongresie Pracowników Kultury, odbytym w 1936 r. we Lwowie, czołowi polscy pisarze, uczeni, aktorzy i artyści solidaryzują się z masami ludowymi i ich walką o demokrację. Wbrew zaciekłemu oporowi prawicowych, zdradzieckich wodzów PPS do walki tej włączają się również robotnicy – pepesowcy.
W obliczu rewolucyjnych wystąpień mas ludowych, w walce przeciw rosnącemu w siły pod kierownictwem partii komunistycznej Frontowi Ludowemu w obozie reakcji z jednej strony zaostrzają się tarcia, z drugiej zaś — wzmagają się tendencje do zjednoczenia sił reakcyjnych celem przyspieszenia faszyzacji kraju.
Reakcyjna hierarchia kościelna, reakcyjny kler czynią co mogą, aby przyspieszyć i wzmocnić proces faszyzacji i proces jednoczenia sił reakcji. Ze szczególną zaciekłością atakują oni tych wierzących, a zwłaszcza tych duchownych, którzy w obliczu fali faszystowskiej występują przeciwko reakcji, przeciwko hitleryzmowi i prohitlerowskiej polityce Becka, tych, którzy w jakikolwiek sposób dają wyraz swym sympatiom dla obozu demokratycznego.
Publicyści klerykalni, stwierdzając ze zgrozą wzrost ruchu rewolucyjnego również w Polsce, wytężają wszystkie swe siły, by oczernić ten ruch, by wmówić ludziom wierzącym, że ruch ten zmierza nie do obalenia kapitalizmu, lecz do „ruiny Kościołów“.
Czołowy publicysta jezuicki ks. Bronisław Bojułka stwierdza z głębokim zaniepokojeniem sukcesy Frontu Ludowego:
„Ruch ten wzrasta i potężnieje. Podobnej psychozie poddaje się powoli nawet konserwatywny dotychczas lud wiejski, szczególnie w młodszym pokoleniu. A i liczna młodzież uniwersytecka ulega w wielu krajach takim hasłom, że z pewnością da masom proletariatu jak i wiejskim rzeszom szeregi ideowych, wykształconych, a bardzo i zasadniczo wrogich kościołowi przewodników i organizatorów“7
Szczególny niepokój klerykalnych polityków budzi wzmagająca się siła Frontu Ludowego na wsi. Po święcie ludowym 1936 r. kardynał Hlond zabrał głos, by ostrzec przed „potężną, choć nie zawsze widoczną na zewnątrz, fermentacją, jaka dokonywa się u nas w masach ludowych“8
Hlond obawia się, że — jak się wyraża — „bolszewicka nienawiść“ może owładnąć „naszymi wioskami“ i nawołuje wszystkich swych podwładnych do uporczywej walki przeciwko temu niebezpieczeństwu.
„Bolszewizmem“ dla obozu klerykalnego bynajmniej nie są w tym okresie tylko komuniści, stojący w pierwszych szeregach walki z faszyzacją kraju, z antynarodową, zaprzedającą kraj Hitlerowi, polityką Becka. „Bolszewizmem“ są dlań wszyscy postępowcy, wszyscy obrońcy demokracji i pokoju.
W „Wiciach“ wzmagają się prądy demokratyczne i antysanacyjne. Młodzież chłopska „Uniwersytetów ludowych“ nie chce słuchać sanacji i kleru, pragnie własną myślą szukać dróg wyzwolenia mas chłopskich — i od razu „wiciarze“, nawet tacy, którzy byli bardzo dalecy od wszelkiego marksizmu, zostają ochrzczeni „komunistami“ i „bolszewikami“, od razu spadają na nich gromy z kazalnic. Kardynał Hlond osobiście potępia „Wici“ i uniwersytety ludowe.
„»Wici« — oświadcza prymas Polski — zwiastujące mobilizację radykalizmu — to głosy fałszywych proroków“
Działalność uniwersytetów ludowych jest dla kardynała Hlonda „wielką ujmą dla ducha i honoru ruchu wiejskiego“. Dla tego dygnitarza kościoła istniał jeden tylko godny pochwały „ruch wiejski“: taki co czapką zmiatał proch z drogi jaśnie dziedzica i kornie całował w rękę księdza jegomościa.
Część nauczycielstwa, zrzeszona w Związku Nauczycielstwa Polskiego, opierała się faszyzacji szkoły, podporządkowaniu oświaty obskuranckiej dyktaturze kleru, chciała walczyć o szkołę demokratyczną i świecką. To wystarczyło, by obóz klerykalny z całą pasją rzucił się na ZNP.
Ks. Z. Choromański tak pisze o Związku Nauczycielstwa Polskiego:
„Dowiedzieliśmy się w czerwcu br., że na walnym zebraniu warszawskiego ZNP jednomyślnie został przyjęty wniosek przystąpienia ZNP do centralne, komisji klasowych związków zawodowych (…) Jest to bardzo charakterystyczne. Nie należy zapominać, że klasowe związki zawodowe dostały się pod silne wpływy komunistyczne“9
Ten chwyt stanowi dobitną ilustrację metod, przy pomocy których reakcja klerykalna, podobnie jak najbardziej faszystowskie elementy sanacji i endecji, szczuła na każdego, choćby najbardziej umiarkowanego demokratę, podciągając pod miano komunizmu wszelki opór wobec faszyzacji kraju, wszelką obronę interesów narodu przed prohitlerowcami wszelkiej maści.
W chwili, gdy fala Frontu Ludowego uderza we władzę sanacji, gdy masy ludowe miast i wsi walczą przeciwko sanacyjnej dyktaturze, gdy chodzi o przywrócenie swobód demokratycznych, o wolność mas ludowych, o ocalenie narodu polskiego przed straszliwym losem, który gotuje mu prohitlerowska polityka polskiego faszyzmu — hierarchia kościelna wskazuje na ideologię klerykalizmu jako na broń ideologiczną, którą może i powinien się posługiwać faszyzm polski.
Jeden po drugim wychodzą listy pasterskie episkopatu, miotające gromy na demokrację, na Front Ludowy, na ruch robotniczy, na komunizm.
Wyrazem wielkiej mobilizacji ideologicznej dla walki z Frontem Ludowym, poparcia udzielonego przez klerykalizm faszyzmowi i dyktaturze sanacyjnej w Polsce był pierwszy po wojnie synod plenarny biskupów polskich, który odbył się w dniach 25 i 26 sierpnia 1936 roku w Częstochowie przy czynnym współudziale i z uczestnictwem władz rządowych.
Synod ten, przygotowywany przez 8 lat, poświęcony był oficjalnie „walce z komunizmem“. Synod wydał szereg dekretów, skierowanych przeciwko Frontowi Ludowemu, przeciwko siłom demokratycznym, ruchowi robotniczemu, polecających „wiernym“, by nie tylko nie ulegali „zgubnym hasłom szerzenia nienawiści, niszczenia wszelkiego ładu społecznego“, lecz również aktywnie walczyli z „komunizmem“.
Wtedy gdy toczył się bój o niepodległość i losy narodu, o wolność mas ludowych, synod stawał z całą mocą po stronie reakcji, po stronie faszyzmu i zdrady narodowej.
* * *
Te, same zasadnicze wytyczne reakcyjny kler realizuje w praktyce rozwijając szeroką działalność profaszystowską, walcząc o umocnienie faszyzmu w kraju. Powiązania reakcyjnego kleru, klerykalizmu polskiego, zakonu jezuitów z ugrupowaniami i prądami faszystowskimi w Polsce sięgają chwili powstania faszyzmu polskiego.
Jeszcze w 1921 r. wstecznictwo polskie pod nazwą Pierwszego Zjazdu Katolickiego zorganizowało prawdziwą rewię sił reakcyjnych. Właściwymi organizatorami i kierownikami zjazdu byli — wespół z przedstawicielami wysokiej hierarchii kościelnej — najwięksi obszarnicy kraju z ks. Radziwiłłem, ks. Czetwertyńskim, hr. Sobańskim i hr. Przeździeckim na czele.
Już w roku 1922 powstaje pierwsza polska organizacja faszystowska PPP (Pogotowie Patriotów Polskich), założona przez niejakiego Pękosławskiego wspólnie z obszarnikiem Zawadzkim. Spotkała się ona z miejsca z entuzjastycznym poparciem kleru. Arcybiskup Kakowski zezwolił księżom na udział w PPP. Księża: Wiśniewski, Wiator, Kaim, kapucyni Beniamin i Honorat zaprzysięgali spiskowców w kościele.
W owym okresie — przed rokiem 1926 — kler widział główną siłę faszyzmu polskiego w endecji i jej przybudówkach. Kiedy endek Niewiadomski zamordował prezydenta Narutowicza, który dla endeków i klerykałów był podejrzanym radykałem — duchowieństwo niemal kanonizowało mordercę. Dla charakterystyki Niewiadomskiego dość wskazać, że nawet te bardzo skromne prawa demokratyczne, które dzięki fali rewolucyjnej lat 1917 — 1920 wywalczył sobie lud polski, były dlań powodem największego zgorszenia i oburzenia:
„Najzawilsze zagadnienia państwa, losy Polski oddane były w ręce fornali i pastuchów bydła“
— oświadczył on na rozprawie. Za takiego zbira, tępego pachołka reakcji, odprawiano uroczyste nabożeństwa w setkach kościołów polskich!
Kler popierał wtedy endecję, każde niemal probostwo było w tym okresie lokalem agitacyjnym endecji, grupującym dokoła siebie kapitalistów, fabrykantów, kupców, kułaków wiejskich i organizującym walkę przeciwko wszelkim prądom postępowym.
Kiedy Piłsudski ubiegł endecję w dążeniu do faszystowskiej dyktatury, kiedy faszyzm w Polsce zwyciężył pod przewodem nie endecji, lecz piłsudczykowskiej sanacji — hierarchia kościelna, obóz klerykalizmu nie poskąpiły swego poparcia i Piłsudskiemu.
W niespełna dwa tygodnie po przewrocie faszystowskim, dokonanym przez Piłsudskiego 28 maja 1926 r., metropolita warszawski, ks. Kakowski wydał orędzie do duchowieństwa warszawskiego, nawołujące do uspokojenia „zrewolucjonizowanych mas“ i do poparcia faszystowskich porządków Piłsudskiego. 17 grudnia 1926 r. prymas Hlond śle do Piłsudskiego list, w którym deklaruje „szczerą lojalność episkopatu wobec państwa i rządu“.
W latach, o których mówimy bezpośrednio — latach 1935, 1936, 1937 — to poparcie wysokiej hierarchii kościelnej dla sanacji, mimo silnych jeszcze wśród kleru sympatii endeckich, występuje w całej pełni. Znajdowało to wyraz w systematycznym wychwalaniu przez kler polityki rządu sanacyjnego, a także przywódców sanacji.
Znajdowało to wyraz w poparciu usiłowań sanacji zjednoczenia pod jej przewodem wszystkich odłamów reakcji polskiej, w walce o to, aby to zjednoczenie dokonało się na jak najbardziej zdecydowanie faszystowskim gruncie.
Chórem wielbiącym i głoszącym faszyzm dyrygowali przede wszystkim jezuici.
Publicyści jezuiccy marzyli o tym, aby
„w Polsce powstała u dołu, wśród mas, potężna organizacja, która by śladem faszyzmu i hitleryzmu zdobyła sobie drogą naturalną posłuch wśród większości społeczeństwa i wysunęła żądanie nowej totalizacji ustroju“10
Jezuicki „Przegląd Powszechny“ w grudniu 1936 r. pisał:
„W istocie rzeczy tzw., faszyzm jest tym zabiegiem leczniczym, który narody, wiedzione instynktem samozachowawczym, zastosują przeciw komunizmowi.“
Kler reakcyjny śpiesząc z pomocą sanacji w jej dążeniu do zjednoczenia pod swoją egidą wszystkich wstecznych sił w kraju — a więc endecji, chadecji, ONR, a także prawicowego, klerykalnego odłamu przywódców Stronnictwa Ludowego — głosi „wspólny front katolicki“.
Wyrazem tego rodzaju tendencji były pisma takie jak „Goniec Warszawski“ — szmata ONR-owsko-endecko-sanacyjna, posiadająca dobre stosunki również z prawicowymi działaczami ludowców. Wyrazem ich jest również np. wydana przez jezuitów w 1936 r. broszura prof. Skoczylasa „Szlakiem Piotra Skargi”, głosząca właśnie taki „wspólny front katolicki“ faszystów wszystkich odmian i maści.
Wyrazem tego rodzaju tendencji był wspólny protektorat Rydza-Śmigłego i prymasa Hlonda nad zlotem endeckiego „Sokoła“ w Katowicach w czerwcu 1937 r.
Po śmierci Piłsudskiego główny organ jezuicki w następujący sposób zwraca się do jego następcy, Rydza-Śmigłego:
„Nie wątpimy ani na chwilę, iż wódz polskiej armii nie pójdzie na żadne kompromisy z radykalizmem (…) Na nowy eksperyment pozwolić sobie nie wolno, bo w grę wchodzą ostatnie atuty: honor armii i jej naczelnego wodza“11
Utworzenie obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej, kwietniowa konstytucja faszystowska, zapowiedź Sławka „wzmocnienia władzy“, „łamania kości“, bezwzględnego rozprawienia się z „wrogiem wewnętrznym“ — spotkały się z gorącym, entuzjastycznym przyjęciem wyższego kleru polskiego.
Przy czynnym i pełnym poparciu hierarchii odbywało się również montowanie politycznych organizacji sanacyjnych. Już w 1928 r. Janusz Radziwiłł, jeden z organizatorów listy wyborczej BBWR, oświadczył:
„Do tej roboty osobiście zachęcony zostałem przez największą powagę kościoła — przez ojca świętego“
Kiedy z polecenia Rydza-Śmigłego powstał faszystowski OZN, montowany przez płk. Koca, zapowiadający dalszą faszyzację kraju, walkę z demokracją i ruchem robotniczym oraz popierający w pełni antynarodową, prohitlerowską politykę Becka, Katolicka Agencja Prasowa wydała 25 lutego 1937 r. specjalny komunikat, w którym ustosunkowała się pozytywnie do deklaracji OZN i zapewniała, że duchowieństwo polskie z episkopatem na czele
„nie szczędzi i nie będzie szczędzić poparcia dla wszelkich wysiłków zmierzających do prawdziwej konsolidacji, zgody i pokoju w Polsce“
Posłowie i senatorowie klerykalni stwierdzili w specjalnym oświadczeniu, że deklaracja OZN — deklaracja faszystowska i prohitlerowska, antyludowa i antynarodowa — „jest zgodna z ich poglądem na zadania i cele narodu“.
Każdy krok na drodze faszyzacji kraju, na drodze wydania Polski Hitlerowi, każdy krok ku uwstecznieniu Polski, ku utrzymaniu mas ludowych w niewoli i ciemnocie spotykał się z gorącym poparciem hierarchii kościelnej i reakcyjnego kleru polskiego.
* * *
Hierarchia kościelna i obóz klerykalizmu polskiego stawiają do dyspozycji decydujących ośrodków faszyzmu polskiego wszystkie swe możliwości i rezerwy. Przychodzą mu z pomocą ideologiczną, mobilizują do jego usług podległe sobie organizacje.
Płaszczyzna ideologiczna klerykalizmu polskiego jest jasna: przeciwko demokracji, przeciwko Frontowi Ludowemu. Pod szyldem „walki z komunizmem“ — walka z wszelką formą postępu, nawet najbardziej skromną i nieśmiałą, bynajmniej nie ograniczająca się do zwalczania tylko awangardy Frontu Ludowego — komunistów.
Wynika to jasno z ówczesnej prasy klerykalnej.
„Przeciwko tworzeniu Frontu Ludowego — oświadcza „Mały Dziennik“ dnia 29 IX 1936 r. — reakcja (…) może być tylko jedna: walka do upadłego z całą ideologią Frontu Ludowego“
Ideologii Frontu Ludowego — ideologii walki o postęp, o demokrację, o sprawiedliwość społeczną, o pokój i chleb — hierarchia kościelna przeciwstawia faszystowską doktrynę ustroju korporacyjnego, ukrywającego za średniowieczną szatą wszechwładzę wielkokapitalistycznych monopoli, karteli i trustów, realizowanego we Włoszech przez Mussoliniego, w Niemczech przez Hitlera, w Austrii przez Dollfussa. Szeroko popularyzuje się papieskie tzw. „encykliki społeczne“ poświęcone temu ustrojowi: „Rerum noyarum“ a zwłaszcza „Quadragesimo anno“, zawierającą oficjalne uświęcenie właśnie monopolistycznego kapitalizmu.
Klerykalizm, akceptuje i głosi faszystowską doktrynę „korporacyjną“, zgłaszając tylko pretensje do prymatu w jej opracowaniu.
„Hitler nic nowego nie wymyślił. To co jest zdrowego i pożytecznego w jego koncepcjach ustrojowych, dawno przed nim głosili św. Tomasz z Akwinu, Leon X III, Pius XI“
— pisał „Przegląd Powszechny“ w listopadzie 1935 r.
Równocześnie klerykalizm rozwija swój program „uzdrowienia“ stosunków na wsi i „oczyszczenia“ jej od „obcych elementów“. Program ten widzi w obszarnictwie i w dworach obszarniczych „ośrodki promieniowania polskości i pokrywającego się z nią katolicyzmu“12. W oparciu o dwory i parafie klerykalizm rozbudowuje swe pozycje, wśród młodzieży wiejskiej usiłując zatruć ją faszyzmem i ugodą z obszarnikami.
Narzędziem antydemokratycznej mobilizacji stała się — zgodnie z dyrektywami episkopatu — organizacja Akcji Katolickiej.
Wspomniany już synod plenarny biskupów polskich w Częstochowie oficjalnie pasował członków Akcji Katolickiej na rycerzy walki z wszelkim postępem, prowadzonej pod hasłem krucjaty antykomunistycznej.
Papież Pius XI stwierdził, że Akcja Katolicka ma być
„acies bene ordinata, frontem dobrze zorganizowanym, armią karną i zdolną do jednolitego czynu na rozkaz swoich dowódców“13
Przystąpiono do intensywnego uzupełniania i szkolenia kadr, do organizowania kursów, szkół, zjazdów, referatów itp.
Centralnym ogniskiem tej działalności był Naczelny Instytut Akcji Katolickiej w Poznaniu, któremu podporządkowane były diecezjalne instytuty Akcji Katolickiej. Prezesem Naczelnego Instytutu był wielki obszarnik i finansista, hr. Adolf Bniński.
Akcja Katolicka rozwija szeroką robotę w całym kraju: Z jej inicjatywy zorganizowano w dniach 1 i 2 czerwca 1937 r. manifestacyjny zjazd obszarnictwa w Częstochowie.
„Do zebranych przemówił prymas Polski, ks. kard. Hlond, dając wyraz przekonaniu o trwałości pięknych tradycji ziemiaństwa polskiego oraz wzywając je do zasilania szeregów duchowieństwa synami tej warstwy, której kościół polski tylu zawdzięcza wodzów i apostołów. O Jan Rostworowski T. J. w referacie podkreślił, że ziemiaństwo przez wieki będące podporą wiary w Polsce przezwyciężyło już ostatecznie ów upadek na duchu, spowodowany zatrutą atmosferą błędnych idei z połowy ubiegłego stulecia. Poza tym przemawiali matka Ledóchowska, o. Kosibowicz T. J. oraz ks. biskup Kubina, który podkreślił znaczenie czynnika zachowawczego w życiu narodu i współpracy całej rzeszy rolniczej, ziemiańskiej i włościańskiej“14
Olbrzymią wagę przywiązuje reakcyjny odłam kleru w tym okresie do rozbijackiej roboty w szeregach klasy robotniczej i mas chłopskich, do demoralizowania robotników i chłopów, chcąc ich następnie użyć przeciwko swym braciom jako bezwolne narzędzie wyzyskiwaczy.
Jedna z uchwał wspomnianego już przez nas synodu częstochowskiego polecała zakładać ,,katolickie zrzeszenia zawodowe“.
Sam papież zdobył się na gest i ofiarował w 1936 r. dla bezrobotnych polskich sumę 10 000 zł (świętopietrze Polski dla Rzymu wyniosło w tym roku 30 milionów złotych).
Z niemałym trudem organizował biskup Dymek w Poznaniu w 1937 r. wspólną manifestację „Zjednoczenia Zawodowego Polskiego“, „Chrześcijańskiego Zjednoczenia Zawodowego“ i „Katolickiego Związku Robotników“. Nuncjusz papieski Cortesi składał demonstracyjne wizyty u „robotników polskich“ w siedzibie rozbijackiego związku w Warszawie.
Efekt tych wszystkich wysiłków był jednak stosunkowo niewielki. Klerykalne związki zawodowe pozostały organizacjami anemicznymi, docierającymi tylko do niewielkich grupek robotniczych. Słabe były również wpływy politycznej organizacji klerykalnej, usiłującej wedrzeć się w szeregi proletariatu — chadecji. Proletariat polski w masie swej wiernie stal pod sztandarami demokracji i Frontu Ludowego, skupiał się coraz bardziej wokół awangardy tego Frontu — komunistów.
W celu rozbicia Związku Nauczycielstwa Polskiego episkopat urządził 24 czerwca 1937 r. pielgrzymkę nauczycielstwa do Częstochowy, która była polityczną manifestacją przeciwko solidarności nauczycielstwa z obozem demokracji, z klasowym ruchem robotniczym.
Taką samą kościelno-faszystowsko-rasistowską demonstracją polityczną była pielgrzymka akademicka na Jasną Górę 30 maja 1937 r., połączona ze ślubowaniem, złożeniem ryngrafu, ekscesami antysemickimi itd.
Baczną uwagę zwróciła hierarchia na prasę i wydawnictwa książkowe jako jeden z podstawowych oręży walki.
Aby uniknąć „rozstrzelenia sił i niezgodności programowych“, 3 marca 1936 r. jezuici zwołują do Warszawy zjazd redaktorów, na którym ks. J. Urban wygłasza referat będący stekiem obelg i wyzwisk pod adresem ruchu robotniczego w Polsce i za granicą. Nawet faszystowska, reakcyjna cenzura sanacyjna wydała się zbyt łagodna jezuickiemu szermierzowi Ciemnogrodu.
We wrześniu 1936 r. odbył się w Warszawie kongres „skargowski“ publicystów i działaczy klerykalnych, który zarówno w referatach i dyskusji jak i w rezolucjach był wielką manifestacją na rzecz faszyzmu.
W nagonce na wszystko, co bodaj z daleka miało posmak radykalizmu społecznego, pierwsze skrzypce — obok nadającej ton prasy jezuitów i innych zakonów — grały klerykalne pisma brukowe. Klerykalizacja reakcji polskiej była nierozłączną częścią składową procesu faszyzacji kraju, wyrazem kurczowego chwytania się burżuazji i obszarnictwa polskiego wszelkich możliwości przeciwstawienia się potężnej fali walk mas ludowych.
Rząd sanacyjny coraz bardziej szedł po drodze klerykalizacji szkolnictwa i życia umysłowego kraju.
Wydane zostały okólniki o przymusie praktyk religijnych w szkołach, natychmiastowej konfiskacie ulegały śmielsze artykuły czy wydawnictwa krytykujące reakcyjną politykę hierarchii kościelnej.
* * *
Największą zaletą sanacji w oczach klerykałów była jej brutalna walka z masami ludowymi. Za to też przede wszystkim chwaliła sanację prasa klerykalna. Ale równocześnie domagała się ona jeszcze bezwzględniejszej walki z ruchem robotniczym. Tak np. jezuicki „Przegląd Powszechny“ pisał we wrześniu 1936 r.:
„Że Polska przynajmniej u siebie w domu tak energicznie tłumi bolszewicką propagandę, to jest wielką zasługą jej rządu. Dziwić się trzeba tylko, że ten rząd z taką niewytłumaczoną słabością tolerował fatalne okupacyjne strajki, które pod batutą komunistów z jednej strony bardzo rozzuchwalały komunistów, z drugiej wyrządziły przemysłowi naszemu wielkie szkody”
O co najczęściej wybuchały strajki okupacyjne? Wybuchały jako protest przeciwko próbom kapitalistów zamykania fabryk, zalewania kopalń, jako protest przeciwko wręcz głodowym płacom. O to walczyli górnicy kopalni „Klimontów“ i robotnicy krakowskiego „Semperitu“. Walczyli o pracę i możność ludzkiego życia, o chleb dla swoich dzieci. Ich walka jest dla jezuickiego publicysty tylko „bolszewicką propagandą“, którą trzeba „tłumić“ jeszcze energiczniej, aniżeli czynił to osławiony oberszpicel Sławoj – Składkowski.
Zjazd Katolickiego Związku Mężów, jednego z czterech podstawowych ogniw Akcji Katolickiej, uchwalił w 1936 r. szereg rezolucji domagających się od rządu „zdecydowanych, a nie tylko połowicznych“ zarządzeń przeciwko elementom demokratycznym. I to wtedy, kiedy na ulicach Warszawy, Krakowa, Łodzi, Częstochowy, na drogach dziesiątek wsi polskich ledwie zaschła krew robotników i chłopów, masakrowanych przez zbirów sanacyjnej dyktatury, kiedy dziesiątki tysięcy świadomych robotników i chłopów znajdowały się w sanacyjnych więzieniach, a do Berezy Kartuskiej niemal codziennie kierowano nowe transporty działaczy robotniczych, radykalnych ludowców i postępowych intelektualistów. Wszystkiego tego jeszcze było mało klerykalnym faszystom z Akcji Katolickiej, nawet ten sanacyjny terror wydawał się im jeszcze zbyt „połowiczny“ i zbyt mało „zdecydowany“!
Każdy brutalny wyskok faszystowskich siepaczy spotykał się od razu z entuzjastycznym poparciem klerykalnych wodzirejów. Oto co np. jezuicki „Przegląd Powszechny“ pisał o dyktatorskim przemówieniu Sławka, grożącym opozycji „łamaniem kości“:
„(…) pułkownik Sławek jako szef rządu rzucił hasło wzmocnienia autorytetu prawa. Pan premier w jasnych i mocnych słowach zapowiedział walkę z wszelkiego rodzaju nadużyciami. Widmo Berezy zamajaczyło przed tymi, co postępowaniem swoim wprost czy pośrednio zagrażają publicznemu porządkowi i wewnętrznej zwartości państwa (…) Na tę drogę co prędzej wejść trzeba. Wszystko o to woła“15
Ksiądz Zygmunt Kaczyński, jeden z kierowników Akcji Katolickiej (za naszych dni — mikołajczykowiec, a później jeden z kierowników podziemnej roboty szpiegowsko-dywersyjnej, uprawianej przez pewne koła klerykalne za pieniądze amerykańskich i angielskich imperialistów), pisał w „Kurierze Warszawskim“ 4 sierpnia 1936 r., że do walki z Frontem Ludowym nie wystarcza już „cała energia władz administracyjnych i prokuratorskich“, po czym wzywał „społeczeństwo“ do ochotniczego udziału w tej walce.
Instrukcje Akcji Katolickiej określają dosyć dokładnie, jak ten udział miał wyglądać.
Referat ks. Karola Pękali poleca, aby działaczy demokratycznych i postępowych „(…) odseparować od wierzącego społeczeństwa“.
„Akcja Katolicka — oświadcza Pękala — nie dopuści, by ich pisma, ulotki i książki były w parafiach. Nie dopuści, by ci apostołowie fałszu mieli po parafiach publiczne odczyty“
Hierarchia poleciła proboszczom prowadzić kartoteki personalne, które dostarczały materiału i były często uzupełnieniem kartotek policyjnych.
„Kartoteka parafialna prowadzona racjonalnie z tzw. kolorowymi konikami, wykazującymi niedomagania moralne, staje się mapą orientacyjną. Gdyby z nadmiaru innych obowiązków proboszcz nie mógł tej pracy podołać, może ją zwierzyć pracownikowi świeckiemu dyskretnemu“16
Niepokalanowski „Mały Dziennik“ podjął próbę upowszechnienia tej zaiste bogobojnej i ożywionej ewangeliczną miłością bliźniego roboty: Rozpisał on „ankietę w sprawie komunizmu“, która była po prostu próbą mobilizacji ochotników na szpiegów sanacyjnej „defensywy“. Punkt 5 ankiety brzmiał:
„Jakie wypadki uprawiania działalności i propagandy komunistycznej znane są Czytelnikowi z własnych obserwacji (w domu, w biurze, w fabryce, w szkole, w stowarzyszeniach, w teatrze, w filmie itp.)?”
Sens i cel tego punktu ankiety był najzupełniej jasny …
* * *
Latem 1936 r. spotęgowało się natężenie ruchu opozycyjnego, antyfaszystowskiego w Polsce. Rząd sanacyjnej dyktatury zmobilizował przeciwko temu ruchowi wszystko, co miał do dyspozycji.
Wówczas, gdy wzmagały się represje państwa faszystowskiego zmierzające do złamania siłą masowego ruchu ludu polskiego, gdy kardynałowi Hlondowi zdawało się, że policyjne represje osiągają zamierzony skutek, stwierdzał on z uczuciem ulgi:
„Dziękujemy Bogu, że się ta fala antyreligijna i antykościelna załamuje“
Przeciwko czemu kierowała się ta fala walk masowych, którą polityk w kardynalskiej purpurze ochrzcił nieprawdziwie mianem „antyreligijnej i antykościelnej“?
Kierowała się ona przeciwko zgubnej, grożącej narodowi zagładą, prohitlerowskiej polityce faszystów Becka, przeciwko sojuszowi z Hitlerem, który już wtedy układał plany „oczyszczenia“ ziem polskich od Polaków.
Kierowała się ona przeciwko władzy w Polsce wielkich imperialistycznych monopoli, karteli i syndykatów, skazujących na bezrobocie, na nędzę i głód wiele setek tysięcy robotników polskich i rujnujących chłopów.
Kierowała się ona przeciwko władztwu obszarników na wsi polskiej, przeciwko panowaniu dziedziców wielu wieków szlacheckiej buty i chłopskiej krzywdy nad milionami chłopów polskich.
Kierowała się przeciwko faszystowskiej dyktaturze sanacji, przeciwko terrorowi policyjnemu, przeciwko Berezie Kartuskiej, przeciwko polskim wychowankom Himmlera.
W walkach 1336 r. uczestniczyły setki tysięcy wierzących katolików, którzy tak samo jak inni robotnicy i chłopi chcieli wyrwać Polskę ze zgubnego sojuszu z Hitlerem, wyprowadzić kraj na szeroką drogę demokracji i postępu, obronić pokój Polski i świata.
Dla kardynała Hlonda fala walk masowych była „antyreligijna i antykościelna“ nie dlatego, że jakoby kierowała się przeciwko religii lub kościołowi. Była nią, bo była wymierzona przeciwko sojuszowi z Hitlerem i przeciwko rodzimemu faszyzmowi, a kardynał Hlond związał się w pełni i związał podległe sobie ogniwa kościoła z polityką faszystowską i prohitlerowską.
Za utrzymanie w kraju władzy sanacji płacił robotnik polski bezrobociem i nędzą, płacił chłop polski, płaciła bezrolna i małorolna biedota wiejska głodem i poniewierką na służbie u obszarnika i kułaka.
Za utrzymanie w kraju władzy sanacji naród polski zapłacił trzy lata później —, w 1939 r. — straszliwą katastrofą wrześniową, utratą niepodległości. Zapłacił życiem milionów Polaków, zniszczeniem całego kraju.
Masy ludowe trwały w walce o Polskę i demokrację, kiedy w kurzu zaleszczyckiei szosy znikły ostatnie samochody, wiozące na emigrację przedstawicieli rządzącej kliki sanacyjnej, a nad Polską zapadła czarna noc hitlerowskiej okupacji. Masy ludowe trwały w walce o Polskę i demokrację, kiedy Adamscy germanizowali kościół w Polsce, kiedy Kaczmarkowie wysługiwali się faszystowskiemu okupantowi. Masy ludowe pod kierownictwem swojej partii, w oparciu o potężnego sojusznika, o Związek Radziecki i jego armię-wyzwolicielkę, podźwignęły Polskę, Polskę Ludową — wbrew Sosnkowskim i Hlondom.
Spadkobiercy reakcyjnych elementów kleru, których fragment działalności w latach przedwojennych nakreśliliśmy w niniejszym szkicu, nie zaprzestali i dzisiaj walki przeciwko masom ludowym, przeciwko władzy ludowej, przeciwko Polsce. Reakcyjne elementy kleru, które wczoraj wspierały aktywnie dyktaturę sanacji, dzisiaj dają schronienie spiskowcom reakcyjnego podziemia, błogosławią ryngrafy faszystowskich morderców. Ci, co przed wojną bronili ze swych ambon panowania kapitalistów i obszarników, co kazali godzić się pokornie z krzywdą ludzi pracy, co głosili, że ustrój kapitalistyczny, ustrój wyzysku i krzywdy ludzkiej jest uświęcony przez Boga — dzisiaj usiłują przeszkodzić nam w budowaniu socjalizmu w naszej Ojczyźnie, przeszkodzić nam w budowaniu Polski wolnej od wszelkiego wyzysku człowieka przez człowieka, Polski sprawiedliwej. Wczorajsi głosiciele antynarodowej, prohitlerowskiej polityki Becka nadużywają dziś swych duchownych szat i funkcji do prowadzenia szpiegowskiej roboty na rzecz imperializmu amerykańskiego, protektora antypolskich rewizjonistów niemieckich, śmiertelnego wroga Polski Ludowej.
Daremne są jednak ich wysiłki.
Silna i niezachwiana jest władza ludowa w naszym kraju, zespolona z najszerszymi masami ludu pracującego, czujni są jej obrońcy. Umocniła się w narodzie przodująca rola klasy robotniczej, umocnił się sojusz robotniczo-chłopski pod wodzą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Niezawodnym oparciem dla ludu polskiego, gwarancją wszystkich jego zwycięstw i niepodległości kraju jest przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, przodującą silą wielkiego światowego obozu pokoju i postępu.
Nie powiodły się i nie powiodą próby Adamskich rozbicia jedności narodu polskiego, budującego socjalizm w swojej ojczyźnie.
Przeciwko tym próbom wypowiada się stanowczo nie tylko olbrzymia większość wierzących świeckich, ale również stale rosnąca część duchowieństwa, dla której interes narodu jest ważniejszy niż watykańskie instrukcje, stale rosnąca część duchowieństwa, która widzi, że Polska Ludowa nie walczy z religią, lecz jedynie z nadużywaniem religii dla celów reakcyjnych i antynarodowych, stale rosnąca część duchowieństwa, która rozumie, że podstawowym nakazem patriotyzmu jest współpraca dla dobra Polski wszystkich Polaków — wierzących i nie wierzących, jest popieranie i realizowanie polityki sojuszu ze Związkiem Radzieckim, stanowiącej zasadniczą gwarancję niepodległości Polski.
Klęskę poniosą wszyscy, którzy zechcą nadużywać swego stanowiska duchownych dla przestępczej, antyludowej i antynarodowej działalności.
1* Litery T J są skrótem oficjalnej nazwy zakonu jezuickiego „Towarzystwo Jezusowe” Każdy jezuita dla odróżnienia się od innych zakonników za punkt honoru uważa dodanie do nazwiska tych liter (Przyp autora).
2Ks. Edward Kosibowicz T. J., Wspólny front antykomunistyczny, „Przegląd Powszechny”, październik 1936 r.
3L. Halban, Religia w Trzeciej Rzeszy, Lwów, 1936 r., str. 317.
4„Przegląd Powszechny“, wrzesień 1936 r., str. 376.
5Ks. E. Kosibowicz, Wspólny front antykomunistyczny, „Przegląd Powszechny”, październik 1936 r.
6„Mały Dziennik“, 5,XI 1937.
7Ks Br Bojulka T. J., Potrójne oblicze katolicyzmu, „Przegląd Powszechny”, listopad 1336 r.
8Kard. August Hlond, Z prymasowskiej stolicy, str. 189.
9„Kurier Warszawski“, 5.IX 1936 r.
10O zgodny front, „Mały Dziennik“, 7.I.1937 r.
11Ks. Kosibowicz, „Przegląd Powszechny“, listopad 1936 r., str. 248—249.
12L. Górski. Wytyczne programu wiejskiego w świetle zasad katolickich, Lublin 1937 r.
13Ks. bp Stanisław Adamski, Parafialna Akcja Katolicka, Poznań 1938 r., str, 8.
14„Mały Dziennik“, 6.V I 1937 r.
15Ks. Edmund Elter T. J., Autorytet prawa, „Przegląd Powszechny“, listopad 1936 r.
16) Ks. Karol Pękala, Caritas we współczesnej pracy duszpasterskiej, Tarnów, 1939 r., str. 146.