Walka o skrócenie czasu pracy oraz podwyżkę płac towarzyszy od samego początku ruchowi robotniczemu. Proletariat niejednokrotnie udowodnił, że dzięki swej sile liczebnej i odpowiedzialności za trzymanie fundamentów społeczeństwa, jest w stanie narzucić swoją dyktaturę klasom panującym. Mimo życia w XXI wieku coraz częściej możemy usłyszeć o żądaniach klasy robotniczej odnośnie skrócenia czasu pracy.
Walka o skrócenie dnia roboczego priorytetem klasy robotniczej
[…]Kapitał nie pyta o długość życia siły roboczej. Interesuje go wyłącznie maksimum siły roboczej, które można uruchomić jednego dnia roboczego. Cel ten osiąga skracając długość życia siły roboczej, jak chciwy gospodarz powiększa plon wyjaławiając ziemie. (Karol Marks, Kapitał Tom 1)
Czymże jest siła robocza dla kapitalistów? Jest niczym innym jak głównym źródłem bogactwa, które tworzy wartość dodatkową a wyprodukowane owoce pracy są odbierane z rąk pierwotnych producentów. Najdobitniej to wykazał K. Marks pisząc o alienacji robotnika:
[…]Alienacja robotnika we własnym produkcie oznacza nie tylko to, że jego praca staje się przedmiotem, bytem zewnętrznym, lecz i to, że istnieje poza nim, niezależnie od niego, jako coś obcego, i że staje się wobec niego samodzielną potęgą, że życie, które dał przedmiotowi, przeciwstawia mu się wrogo i obco.
[…]Robotnik czuje się zatem sobą dopiero poza pracą, a w procesie pracy nie czuje się sobą. Czuje się swobodnie, gdy nie pracuje, a gdy pracuje, czuje się skrępowany. Toteż praca jego nie jest dobrowolną, lecz narzuconą, jest pracą przymusową. Nie jest ona zaspokojeniem potrzeby pracy, lecz tylko środkiem do zaspokojenia potrzeb poza nią. Jej obcość uwidacznia się wyraźnie w tym, że gdy tylko nie ma przymusu fizycznego czy jakiegoś innego, człowiek ucieka od niej jak od zarazy. Praca zewnętrzna, praca, w której człowiek się alienuje, to składanie w ofierze siebie samego, umartwianie się. Wreszcie zewnętrzny w stosunku do robotnika charakter pracy uwidacznia się w tym, że nie jest ona jego własnością, lecz własnością kogoś innego, że do niego nie należy, że nie należy on w procesie pracy do samego siebie, lecz do kogoś innego. Podobnie jak w religii własna aktywność fantazji ludzkiej, ludzkiego mózgu i ludzkiego serca wywiera wpływ na jednostkę niezależnie od niej, tzn. jako siła obca, boska czy diabelska, tak i działalność robotnika nie jest jego własną działalnością. Należy do kogoś innego, jest utratą samego siebie (Karol Marks, Rękopisy ekonomiczno-filozoficzne z 1844 r.)
Kapitalista kupujący siłę roboczą, ma ją do dyspozycji w określonym czasie. Oczywiście, dzień ma 24 godziny i niejeden kapitalista chciałby, aby jego siła robocza pracowała przez całą dobę. Nie pozwalają na to jednak granice fizyczne, psychiczne oraz moralne. Robotnik musi mieć zapewnioną pewną część wolnego czasu, w którym musi zostać zregenerowane ciało, aby było wypoczęte na kolejny dzień dla kapitału.
Śledząc historię ruchów robotniczych możemy dostrzec, że praktycznie większość strajków ekonomicznych była związana z skróceniem czasu pracy. Od samego początku, kiedy wielki przemysł stanął na nogi, klasa robotnicza była skazana na ciężką pracę w nieziemskich warunkach po 12, 14 albo i więcej godzin. W ojczyźnie kapitalizmu, tzn. Anglii, pierwszy 12-godzinny dzień pracy został wprowadzony w życie w 1833 r. W okresie Wiosny Ludów, Francja i Anglia wprowadziły 10-godzinny dzień pracy. W Latach 20 i 30 XIX wieku, w całej Europie wybuchła fala strajków robotniczych, w których głównym celem było skrócenie dnia roboczego. Wiele organizacji robotniczych domagało zredukowania czasu pracy do 10 godzin. O losach i sytuacji angielskiej klasy robotniczej opowiada dzieło Fryderyka Engelsa „Położenie klasy robotniczej w Anglii”.
Niemniej jednak, nie jest to główny cel tego tekstu aby ściśle opisywać i analizować działalność ruchów robotniczych. Należy wypisać kilka kluczowych kwestii, które wypływają z historii ruchów robotniczych. Kwestia dnia roboczego dobitnie pokazuje sprzeczność jaka istnieje pomiędzy klasą robotniczą a klasą kapitalistyczną. Historia pokazuje nam, że zawsze klasa robotnicza dążyła do maksymalnego skrócenia dnia pracy, za to klasa kapitalistyczna zawsze dążyła do jego wydłużenia.
Dlaczego kapitaliści nie chcą skrócenia czasu pracy?
[…]Produkcja kapitalistyczna, która z istoty swej jest produkcją wartości dodatkowej, wchłanianiem pracy dodatkowej wraz z przedłużeniem dnia roboczego powoduje nie tylko zwyrodnienie ludzkiej siły roboczej, okradanej z normalnych warunków moralnych i fizycznych swego rozwoju i swej działalności. Powoduje również przedwczesne wyczerpanie, obumieranie samej siły roboczej. Kapitał kruszy fundament, na którym stoi.
Same skrócenie dnia roboczego może przynieść dla klasy robotniczej korzyści, na razie skupmy się na kwestii, dlaczego klasa kapitalistyczna nie chce skrócenia czasu pracy. (Karol Marks, Kapitał Tom 1)
Posłużymy się przykładem na modelu teoretycznym, dla uproszczenia nie będziemy brali pod uwagę wielu czynników, które wpływają na sytuację finansową kapitału, mamy tu na myśli zmiany cen kosztów produkcji, zwiększone przez państwo podatki, światowe kryzysy kapitalizmu, zmiany w organicznym składzie kapitału, itd.
Wyobraźmy sobie przedsiębiorstwo, które zajmuje się produkcją butów, zatrudnionych jest 20 robotników. Wartość siły roboczej jest na równi z jej ceną, dajmy na to, że kosztuje ona 200zł a stopa wartości dodatkowej wynosi 100%. Dzień roboczy trwa 8 godzin, jednakże robotnicy naszej fabryki postanawiają zorganizować się w związek zawodowy i postulują 6-godzinny czas pracy. Kapitalista jest zawiedziony, gdyż stracił dwie godziny w których robotnicy tworzą dla niego wartość dodatkową. Cóż teraz może zrobić kapitalista? Jedni mogą powiedzieć, niech zwiększy wartość dodatkową względną, dzięki zwiększeniu siły produkcyjnej pracy, aby czas niezbędny na reprodukcję siły roboczej został zmniejszony w stosunku do pracy dodatkowej, a tym samym, okres pracy, w którym robotnik produkuje wartość dodatkową, zostałby względnie przedłużony bez przedłużenia dnia roboczego.
Jednak taka zależność zachodzi tylko przy zmianie cen środków konsumpcji robotnika. Marks definiując wartość dodatkową względną założył, że przez rozwój sił wytwórczych społecznie niezbędny czas pracy skrystalizowany w towarach ulegnie redukcji; co następnie przełoży się na obniżkę ceny środków konsumpcji robotnika. Przy założeniu, że robotnicy stają się tańsi w najmowaniu dla kapitalisty, pracują tyle samo czasu- wychodzi, że wartość dodatkowa rośnie.
Konsternacje wprowadza jednak fakt, że ceny produktów konsumpcyjnych zamiast maleć rosną, a pensje robocze idą w górę lub stoją w miejscu, zamiast spadać. Jednak w praktyce większy wzrost cen przy zastoju płac roboczych oznacza zwiększenie utargu kapitalisty przy zachowaniu takich samych wydatków na kapitał zmienny. Wzrost cen przy tych samych zrobach prowadzi do spadku płacy realnej, a więc kapitalista faktycznie odnotowuje zmienię proporcji między kapitałem zmiennym, a wartością dodatkową. Pracownik wydając więcej na zakupy u kapitalisty, a mniej zachowując dla siebie faktycznie oddaje większą część swojej pracy kapitaliście. Dlatego wartość dodatkowa względna ma odbicie w rzeczywistości, jednak współcześnie zachodzi ona za sprawą innych procesów , niż w kapitalizmie przedmonopolistycznym Marksa. Tak samo wiąże się ona z pośrednimi szkodami dla kapitalisty jak możliwe wystąpienie zjawiska podkonsumpcji, jednak to zagadnienie nie będzie tu omawiane.
Drugim przykładem może być obniżenie kosztów produkcji przy zachowaniu takich samych płac i cen, teoretyczny model Marksa wykluczał takie zjawisko, z racji założenie (świadomie przyjętego dla lepszej analizy mechanizmów ekonomicznych), że ceny wyrażają wartość towarów. Jednak na rzeczywistym modelu, a już w szczególności na modelu kapitalizmu monopolistycznego, nie musimy się trzymać takiego założenia.
Jednak załóżmy, że kapitalista na chwilę obecną nie ma takiej możliwości aby zakupić nowe środki produkcji, które mogłyby zwiększyć wydajność pracy. Pozostaje dla niego tylko jedna możliwość, zwiększyć wartość dodatkową bezwzględną, a dokładnie, zwiększyć intensywność pracy. Jednakże dla kontrastu musimy mieć więcej danych.
Wcześniej, kiedy panował w fabryce stary system czasu pracy, mianowicie 8 godzin, pojedynczy robotnik w ciągu jednej godziny wytwarzał 5 par butów (zakładamy, że jedna para butów kosztuje 10zł a robotnik pracuje z przeciętną wydajnością pracy). Obliczamy więc, że w ciągu całego dnia roboczego, robotnik wytworzył 40 par butów o wartości 400zł. Jeżeli cena siły roboczej wynosi 200zł a stopa wyzysku wynosi 100%, otrzymujemy, że robotnik w ciągu pierwszych 4 godzin spędza na reprodukcji swojej wartości, kolejne 4 godziny spędza na tworzeniu nowej wartości, wartości dodatkowej, która w tym przykładzie wynosi 200zł.
Dzięki tym podstawowym danym, możemy obliczyć masę wartości dodatkowej. Jeżeli pojedynczy robotnik wytwarzał 200 wartości dodatkowej, a uwzględniając liczbę wszystkich zatrudnionych robotników otrzymujemy, że całkowita masa wartości dodatkowej równa 4 000 zł (Bo; 20 robotników * 200zł M)
Jednakże, teraz, kiedy dzień roboczy trwa 6 godzin, kapitalista ma problem. Wcześniej pojedynczy robotnik wytwarzał w ciągu godziny towary o wartości 400zł, teraz, wytwarza on tylko 300zł. Kapitalista wie, że jego stopa zysku jest zagrożona, produkcja staje się nierentowna oraz może w każdej chwili zostać wygryziony z rynku przez innego kapitalistę albo monopol.
Kapitalista, żądny swego klasowego celu – pogoni za wartością dodatkową, obmyśla strategiczny plan. Kapitalista, aby odzyskać swoje 2 godziny w których robotnicy tworzyli wartość dodatkową, chce zwiększyć intensywność pracy o 100%. I teraz, pojedynczy robotnik w ciągu jednej godziny musi wykonać zamiast 5 par butów, 10 par butów .Obliczamy więc, że dzięki intensywności pracy, kapitalista zrekompensował straty związane z skróceniem dnia roboczego. W ciągu 6 godzin, pojedynczy robotnik wytwarza towary o wartości 600zł. Dobrze jednak obrazują to obliczenia masy wartości dodatkowej:
Jeżeli 20 robotnik dostarcza 400 zł wartości dodatkowej (odliczając 200zł wartości i ceny siły roboczej) wychodzi nam, że całkowita masa wartości dodatkowej wynosi 8 000zł (Bo; 20 robotników * 400zł M)
Kapitalista spełnił swój cel, zachował swą produkcję kapitalistyczną a nawet zyskał dzięki zwiększeniu intensywności pracy. Należy pamiętać, iż jest to przykład na modelu czysto teoretycznym, sądzimy, że kapitaliści nie posuną się do tego czynu, aby zwiększyć intensywność i wydajność pracy, skazując tym samym robotników na jeszcze cięższą pracę.
Model teoretyczny tak samo nie obejmuje konsumpcji społecznej, robotnicy zaczęli produkować dwa razy większą ilość butów, jednak czy społeczna konsumpcja obuwia wzrosła dwukrotnie?
Właśnie nic takiego nie może być zagwarantowane, dlatego w rzeczywistości kapitalista może być w takiej sytuacji bez wyjścia.
Dlatego, najprawdopodobniejszym scenariuszem skrócenia dnia roboczego przez państwo, byłoby zwiększenie wartości dodatkowej bezwzględnej przez kapitalistę, aby odzyskać stracone godziny wartości dodatkowej, lub podwyżka cen produktów konsumpcyjnych.
Burżuazyjna taktyka półbezrobocia
Kapitał możemy porównać do mitycznego wampira, pragnie on wyssać wszystkie siły z siły roboczej dla swoich klasowych interesów kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego klasy robotniczej. Mimo, że w dzisiejszych czasach powstaje niezliczona ilość raportów, badań, w których przedstawiane jest, jak kapitaliści, menadżerowie itd. troszczą się o dobrostan swoich pracowników, nie zmienia to stanu rzeczy, że pomiędzy pracownikiem a pracodawcą istnieją antagonistyczne interesy a walka klasowa będzie trwać dopóki, panuje kapitalistyczny sposób produkcji.
Właściciel kapitału pod każdym względem jest wrogiem pracownika, chce na każdym kroku go oszukać, wyssać z niego sto procent sił. Nie piszemy tego, jak mogą nam zarzucić krytycy, że zazdrościmy majątków burżuazji, przedstawiamy sytuację taka jaka jest w rzeczywistości, mianowicie pokazujemy, że między pracą a kapitałem jest nierozwiązywalna sprzeczność klasowa.
Kapitał nieliczący się sytuację materialno-ekonomiczną klasy robotniczej, może wykorzystać taktykę półbezrobocia ku spełnieniu priorytetów celów klasowych. Chcemy zaznaczyć, iż przedstawiamy sytuacje, które mogą się wydarzyć, ale nie muszą, gdyż polskie państwo choć jest kapitalistyczne, to jednak posiada organy państwowe, które odpowiadają za minimalne wsparcie społeczne oraz instytucje państwowe odpowiadające za ochronę prawną klasy robotniczej, np. Państwowa Inspekcja Pracy. Jednakże, należy mieć z tyłu głowy fakt, że kapitał nie pyta klasy robotniczej, kapitał po prostu pragnie wyzyskiwać klasę robotniczą. Analogicznie same instytucje zostały powołane przez rząd burżuazyjny do przeciwdziałania nadmiernej eksploatacji proletariatu przez kapitał, mając na względzie przedłużenie żywotu kapitału.
Rozwinięte siły wytwórcze spowodowały konieczność ciągłości procesu produkcji, klasa kapitalistyczna chciałaby, aby robotnik pracował przez 24 godziny na dobę. Nie pozwalają jednak na to naturalne warunki robotnika, jednakże z pomocą przychodzi system zmianowy. W Polsce, najpopularniejszy jest system zmianowy na trzy zmiany, pierwsza zmiana zazwyczaj zaczyna jest w okolicach godziny 7:00, a kończy się o 14:00, druga zmiana trwa od 14:00 do 22:00, a trzecia zmiana, nazywana przez robotników nockami, zaczyna się od 22:00, do 6:00. Warto dodać, iż z Kodeks Pracy informuje kapitalistę, że za pracę w godzinach nocnych przysługuje dodatkowe wynagrodzenie w wysokości 20% stawki godzinowej wynikającej z minimalnego wynagrodzenia za pracę, ale z wielu przeprowadzonych rozmów z robotnikami wynika, że nie zauważyli znaczących zmian w swych płacach roboczych.
Aby zacząć jakiekolwiek rozważania nad zagadnieniem dotyczącym półbezrobocia, chcielibyśmy na samym początku przedstawić podstawowe informacje odnośnie tego zagadnienia, bez których trudno byłoby kontynuować dalszą część tekstu. W Polsce, według Art. 129 Kodeksu Pracy, dzień roboczy nie może przekraczać 8 godzin poza wyjątkami, jednakże kapitaliści aż za bardzo nadużywają tego prawa i według ich, każda sytuacja jest wyjątkowa do przedłużenia dnia roboczego, oraz 40 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy.
- Praca na pełnym etacie oznacza, że pracownik pracuje 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, wymiar czasu pracy w miesiącu wynosi 168 godzin oraz podlega pod Kodeks Pracy, tzn. w teorii ma zapewnione prawo do urlopu, przerw w pracy, założenie związku zawodowego itd.
- Częściowy etat”, czyli 1/2 etatu oznacza, że pracownik pracuje 20 godzin tygodniowo, czyli w skali miesiąca wymiar czasu pracy wyniesie 80 godzin, takowy pracownik spędza jedynie 4 godziny pracy w ciągu dnia.
- 1/4 etatu”, pracownik zatrudniony na 1/4 etatu pracuje średnio 10 godzin tygodniowo, czyli po 2 godziny dziennie.
- 3/4 etatu, pracownik w skali miesiące pracuje 126 godzin. tygodniowy wymiar czasu pracy wynosi 31 godzin, takowy pracownik dziennie pracuje po 6 godzin.
Jeżeli mamy to już za sobą, zobaczmy jakie dostają płace robocze pracownicy w zależności od rodzaju etatu. Uwaga, są to przybliżone kwoty, ponieważ znaczącą rolę pełni kwestia, na jakiej umowie dany pracownik wykonuje prace, tzn. czy jest to umowa o pracę, umowa zlecenie, umowa o dzieło czy B2B.
Według strony „e-prawapracownika”1, płace robocze brutto w zależności na jakim etacie pracownik pracuje wyglądają następująco:
- 1 etat 4 242 zł
- 3/4 etatu 3 181, 50zł
- 1/2 etatu 2 121,00 zł
- 1/4 etatu 1 060, 50zł
- 1/8 etatu 530,25zł
Ostatnią kwestię jaką poruszymy będą koszta pracownicze. Według burżuazji, koszta pracownicze są jednymi z największych kosztów na jakie muszą przeznaczyć środki pieniężne. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w zależności, jakiej wielkości jest kapitał, jak prosperuje na rynku oraz jaką posiada średnią stopę zysku. Logicznym jest, że w cięższej sytuacji znajdują się małe kapitały, dlatego wzrost kosztów pracowniczych może być dla nich gwoździem do trumny. 7 listopada 2023 r., raport autorstwa Menedżera ds. analiz sektorowych Krzysztofa Mrówczyńskiego pt. „Perspektywy makroekonomiczne dla przedsiębiorców. Spojrzenie na gospodarkę z punktu widzenia jej najważniejszych sektorów” 2 wykazał, że koszty zatrudnienia w pierwszym półroczu 2023 r. najbardziej niekorzystnie uderzyły na rentowność ponad połowy sekcji polskie gospodarki:
Pierwsze co rzuca nam się w oczy jest spadek rentowności netto, w pierwszym kwartale 2022 roku wynosiła 5,7% a w analogicznym okresie br. wynosiła 5,1%. Zauważalny jest także spadek przychodów sektora polskich przedsiębiorstw. W l połowie 2022 r. przychód polskich przedsiębiorstw wyniósł 2,8 biliona, za to w analogicznym okresie 2023 r. wynosił 3,1 biliona zł, oznacza to nominalny wzrost o 10 proc. Jednakże jeżeli weźmiemy pod uwagę inflację, która od 2022 r. do 2023 r. wzrosła o 16 proc., realne przychody przedsiębiorstw spadły o ponad 4,5 proc.
Według prawa, po stronie kapitalisty leży obowiązek, aby odprowadzać wszelkie składki pracownika. Do takich składek zaliczają się:
- Ubezpieczenie emerytalne (9,76% wynagrodzenia brutto)
- Składka rentowna (6,50%)
- Fundusz pracy (2,45%)
- Ubezpieczenie wypadkowe (1,67%)
Według portalu „magazyn przedsiębiorcy”,3 całkowity koszt jaki poniesie kapitalista zatrudniając pracownika na pełnym etacie wyniesie 4200 zł. Porównując to z 2021 rokiem, zatrudnienie pracownika pełnoetatowego jest o 600zł wyższe w skali miesiąca. Kapitalista także, musi odprowadzać kilka składek, które wliczają się w koszt zatrudnienia pracownika:
- Składki emerytalne
- Składki rentowne
- Składki wypadkowe
- Fundusz pracy oraz fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych
O zagadnieniu półbezrobocia pisał już Kazimierz Mijal w swoim eseju pt. „Główna przyczyna klęski rewolucyjnego socjalizmu”4. Przedstawił w swoim dziele taktykę burżuazji, która pod szyldem „tworzenia nowych miejsc pracy” dzieli dni robocze na 4, 5 zmian dla robotników tym samym zaniżając płace robocze.
[..]Amerykańska «tajemnica» wysokiego tempa tworzenia nowych stanowisk pracy, polega nie na skróceniu 8–godzinnego dnia pracy, np. do sześciu godzin lecz przeciwnie, na wprost nieludzkim dzieleniu sześciu dni pracy w tygodniu pomiędzy dwóch lub trzech robotników. **Burżuazyjne szachrajstwo polega na tym, że nie tworzy niczego rzeczywiście nowego, a więc postępowego, lecz to co się zabiera jednemu robotnikowi, daje się innemu i wszystkim obniża się płacę podwójnie, po pierwsze płacę za godzinę w dolarach i po drugie skraca się ilość dni pracy **.W tygodniu do 4, 3, a nawet do 2 i jednego dnia pracy w tygodniu. Na ogół wzrost zatrudnienia pociąga za sobą wzrost kosztów. Tymczasem oszukańcza propaganda głosi, że tworzenie nowych stanowisk pracy «obniża koszt pracy». Tak, obniża, zdzieraniem siódmej skóry z całej klasy robotniczej i najszerszych mas pracujących, lecz o tym milczą uczeni, prasa, radio i telewizja.5
Zjawisko półzerobocia na szeroką skalę mogliśmy zaobserwować w 2020 r. W tamtym czasie, stopa bezrobocia według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynosiła 6,1 proc. Jednakże, zdania były podzielone według analityków rynku pracy, rządem a Eurostatem, gdyż każdy z nich posiada odmienny sposób na obliczanie stopy bezrobocia, czyli obliczanie odetka osób, które nie podejmują pracy, jeszcze trudniejszym wyzwaniem okazuje się oszacowanie, jaki jest odsetek osób mających status półbezrobotnego.
Pracownicy od kapitalistów otrzymywali propozycję, na której zyskiwała tylko jedna strona, która jest nam wiadoma. Kapitaliści zmieniali pełne etaty na pół etaty, płace robocze drastycznie spadły biorąc pod uwagę rosnące ceny towarów pierwszej potrzeby, zapisywanie pracowników na urlopy bezpłatne do czasu powrotu firm do wczesnej, stosunkowo dobrej kondycji. Według badania przeprowadzone przez „Diagnoza.plus”, 1/3 gospodarstw domowych zadeklarowała spadek dochodów.6
Kiedy mamy już za sobą wyjaśnione parę kwestii, od razu rzuca nam się w oczy, że stworzenie armii półbezrobotnych jest na korzyść klasie kapitalistycznej. Dla kapitalisty jest zyskowne, zatrudnić dwóch pracowników pracujących na pół etatu, albo i w mniejszych wymiarach czasu pracy, wydawać mniejszą sumę pieniędzy na kapitał zmienny.
Warto także przytoczyć uwagi krytykujące ustawę o 35 godzinnym tygodniowym czasie pracy Konfederacji Lewiatan. Według polskiej burżuazji, wprowadzenie tej ustawy spowodowałoby spadek dochodów pracowników oraz spadek produkcji.
[…]- W przypadku ustawowego skrócenia czasu pracy i w konsekwencji obniżenia dochodów pracowników osoby szczególnie pracowite i ambitne będą bardziej skłonne do emigracji do państw, które nie utrudniają mieszkańcom drogi do dobrobytu – mówi Jeremi Mordasiewicz 7
To, że produkcja spadnie, a tym samym kapitalista mniej zarobi, pracownika w ogóle nie powinno to interesować. Po pierwsze należy przytoczyć projekt ustawy, który wyraźnie wyjaśnia, że mimo skrócenia tygodniowego czasu pracy, płace robocze nie podlegają żadnym zmianom.
Projekt ustawy zakłada stopniowe skrócenie normy tygodniowego czasu pracy z przeciętnie 40 godzin do przeciętnie 35 godzin przy zachowaniu dotychczasowej wysokości wynagrodzeń. W tym celu w projekcie uwzględniono zmiany w Kodeksie pracy oraz w 32 innych ustawach regulujących czas wykonywania pracy, pełnienia służby, odbywania przygotowania zawodowego lub odbywania praktyk. Skrócenie tygodnia pracy pozwoli na zwiększenie czasu, który pracownicy i pracownice mogą przeznaczyć na odpoczynek. Przyczyni się to do poprawy stanu zdrowia Polaków i zapobiegania wypaleniu zawodowemu. 8
Kolejnym argumentem, dlaczego państwo polskie nie powinno wprowadzić w życie tej ustawy jest spadek popytu na pracowników pracowitych, ambitnych oraz tendencja takich pracowników do wyemigrowania z Polski i uwzględniając wydajność polskiej gospodarki, wprowadzenie takowej ustawy spowodowałoby więcej szkód, jednak polska gospodarka to nie problem polskiej klasy robotniczej.
Polscy kapitaliści nie są przekonani do tego projektu, co pokazują dobitnie to dane z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego z którego wynika, że 51 proc. firm twierdzi, że wprowadzenie takiego rozwiązania jest niemożliwe ze względu na specyfikę ich branży. W grupie firm średnich twierdziło tak 52 proc. respondentów, zaś w grupie dużych – 47 proc.
Z jedną rzeczą należy się zgodzić, nie w każdej branży 4 dniowy czas pracy spisałby się. Weźmy chociażby za przykład branżę transportową, budowlaną itp., gdzie proces produkcji nie może być przerwany, w takim przypadku kapitalista musiałby zatrudnić dodatkowy personel pracowniczy, a co za tym idzie, dodatkowe koszta dla kapitalisty.
Nie zrozumcie nas źle, stoimy po stronie najbardziej wyzyskiwanej klasy w społeczeństwie, mianowicie klasy robotniczej i jesteśmy za wprowadzeniem 35 godzinnego tygodnia pracy, przedstawiamy jedynie scenariusze, które mogą się wydarzyć, ale nie muszą. Pojawia się w ten czas pytanie, co polski ruch marksistowski musi proklamować aby robotnicy nie byli narażeni na kontrataki kapitału? Czy proklamowanie 6-godzinnego, 5 dniowego czasu pracy może być korzystniejsze niż 35 godzinny tygodniowy wymiar czasu pracy? Jeżeli polskie państwo, wprowadziłoby 6 godzinny czas pracy, stopa bezrobocia drastycznie spadłaby, oczywiście należałoby postulować, aby płace robocze zachowałby się na tym samym poziomie, oczywiste, walka o lepszy byt klasy robotniczej jest priorytetem.
Jeżeli założylibyśmy scenariusz na teoretycznym gruncie, w którym wszyscy kapitaliści zastosowaliby taktykę półbezrobocia, wzięlibyśmy pod uwagę realne dane statystyczne, otrzymalibyśmy następujące wyniki. Według Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości 9, w styczniu 2024 r. w sektorze przedsiębiorstw, miesięczne zatrudnienie wyniosło 6 515,7 tys. osób, czyli 6,515,700 pracujących na pełny etat. Jeżeli, kapitaliści zmieniliby pełne etaty na pół etaty, liczba ta wyniosłaby 3 257 850 pracujących osób na pół etacie, kapitał powołałby do życia drugą armię półbezrobotnych, standard życia robotników uległby drastycznemu pogorszeniu, zyskałaby klasa kapitalistyczna. Kapitaliści mogą dzielić dzień roboczy na więcej robotników, jeżeli dzień roboczy trwa 8 godzin, mogliby zatrudnić 4 pracowników na 1/4 etatu. Oczywiście przypominamy, że są to ewentualne scenariusze, które mogą się wydarzyć, lecz nie muszą, gdyż kapitał w pogoni za wartością dodatkową jest zdolny do wszystkich chwytów, nawet tych, które spowodowałby, spadek płac roboczych dla klasy robotniczej. Głównym czynnikiem ograniczającym takie posunięcia jest brak wystarczającej liczby bezrobotnych do dowolnego dzielenia etatów i wypełniania ich nowymi pracownikami. Jednak istotne jest oddanie samego zjawiska jak kapitalista może bronić się przed skracaniem czasu pracy: redukując czas pracy obecnie zatrudnionych pracowników może zatrudniać bezrobotnych na częściowe etaty.
Problem pracoholizmu wśród polskiej klasy robotniczej. Skrócenie wymiaru czasu pracy może przynieść same korzyści dla klasy robotniczej
Według Eurostatu, Polacy są jednym z najbardziej przepracowanych narodów Europy. Najdłuższe tygodnie pracy odnotowano w Grecji (41 godziny) oraz w Polsce (40,4 godziny) 10. Kapitaliści mogą zarzucić, że wyolbrzymiamy skalę problemu odnośnie przepracowania, pracoholizmu, wypalenia zawodowego i innych podobnych rzeczy, które idą w parze z pracą w kapitalizmie.
Wszelkie badania, raporty, pokazują wręcz co innego a skala problemu jest większa niż mogłaby nam się zdawać. W raporcie nationale-nederlandem „Długie Jutro” 11 zapytano polskich pracowników, czy przydałaby się 6-miesięczna przerwa. 30 proc. odpowiedziało za odpowiedzą „raczej się zgadzam”, a 22 proc. odpowiedziało na „zdecydowanie się zgadzam”. Padło także pytanie, w jakim celu przydałaby się 6-miesięczna przerwa. 67 proc. odpowiedziało, za odpoczęciem od pracy.
Słaba sytuacja materialno-ekonomiczna niekiedy zmusza robotników do rozpoczęcia dodatkowej pracy aby prowadzić relatywnie średni poziom życia. Mimo, że wykonywanie dodatkowych prac wiąże się z większym zarobkiem, robotnicy nie zdają sobie sprawy z konsekwencji płynących z nich. Mamy tu oczywiście na myśli problem wypalenia zawodowego, przewlekłego stresu, pracoholizmu, problemów z koncentracją. W sieci możemy znaleźć niezliczoną ilość raportów, artykułów poświęconych temu zagadnieniu. Nie krytykujemy klasy robotniczej za to, że podejmuje pracę na dodatkowe etaty, w pełni rozumiemy potrzeby klasy robotniczej, krytykujemy i wytykamy błędy obecnemu systemowi który zmusił klasę robotniczą do podejmowania prac na dodatkowych etatach ignorując zupełnie negatywne konsekwencje wpływające na dobrostan fizyczny i psychiczny. Według raportu firmy „Mindgram” 12, 51% pracowników sektora handlu detalicznego jest narażona na wypalenie zawodowe.
Na portalu „X” pojawił się wpis „tygodnikawprost”, w którym została przestawiona ankieta, w której zapytano się respondentów, „Czy jest Pan/Pani za skróceniem tygodnia pracy o 5 godzin, przy zachowaniu dotychczasowego wynagrodzenia?”. Ponad połowa odpowiedzi (60,4 %) zaznaczyła odpowiedź „Tak”.
Według Barometru Polskiego Rynku Pracy Personnel Servive, 28 proc. pracowników chciałoby wprowadzenia 4-dniowego tygodnia pracy 13. Oczywiście właściciele kapitału przychylnie patrzą na ten pomysł.
Reasumując, walka o skrócenie czasu pracy leży w interesie marksistów oraz klasy robotniczej, najbardziej klasa robotnicza odczuwa negatywne skutki przepracowania, pracoholizmu i wypalenia zawodowego w szczególności w okresie, kiedy kapitalistyczny sposób produkcji znalazł się w kryzysie a główny ciężar kryzysu leży na barkach klasy robotniczej. Kapitał będzie przeprowadzał kontrataki na klasę robotniczą gdy tygodniowy wymiar czasu pracy zostanie skrócony, jednakże robotnicy muszą zrozumieć, iż obecnie klasa robotnicza jest najistotniejszą klasą z całego społeczeństwa kapitalistycznego, a zwycięstwo jedynie jest możliwe w zorganizowanej walce przeciw kapitałowi.